Mata – Człowiekiem Roku 2010

 

 

A kto to taki – zapytacie. I kto mu ów tytuł przyznał? Otóż jest to kataloński winiarz o niebywałej w świecie winiarskim renomie. A tytuł ów został mu przyznany przez specjalne jury dwumiesięcznika „Czas Wina”.

Właśnie teraz Augusti Torello Mata odbiera należne mu laury i hołdy. A je tego nie oglądam z bliska, choć miałem w imprezie uczestniczyć jako sympatyk i współpracownik pisma winiarzy. Niestety sprawy rodzinne (wystarczy zajrzeć do kalendarza) uniemożliwiły mi wyjazd do Krakowa. Zresztą z tego samego powodu i kolejna sobota trzyma mnie w domu, gdzie będzie tłoczno i szumnie, może nawet tak jak na imprezie „Czasu Wina”.

Tymczasem więc miłośnikom „bąbelków”, bo Mata produkuje wyłącznie wina musujące noszące w Katalonii nazwę cava, proponuję krótkie przedstawienie bohatera, pióra Pawła Gąsiorka: „W Szampanii przygniatająca większość producentów wytwarza wyłącznie szampany. W Katalonii, stolicy cavy, wszyscy – łącznie z gigantami Freixenetem i Codorniu prócz win musujących robią jeszcze wina spokojne. Jedynym wyjątkiem był Agusti Torelló. „Jak się chce osiągać szczyty, trzeba skoncentrować się na swoim celu” – komentował wtedy. „Mamy coś światu do pokazania. W Szampanii mają pinot noir, pinot meunier i chardonnay. My mamy za to parelladę, xarel-lo oraz macabeo i coraz więcej ludzi się przekonało, że z tej trójki można robić wina bazowe, a potem zestawiać równie ciekawe dzieła. Sami Francuzi to często przyznają. Nasze cavy stoją w karcie trzygwiazdkowej restauracji Pierre’a Gagnaire’a w centrum Paryża” – dodawał z nieskrywaną satysfakcją.

Torelló odrzuca zresztą zdecydowanie możliwość „zglobalizowania” ich cav i włączenia do produkcji francuskich odmian. „Być może łatwiej by się sprzedawały, ale to chodzenie na łatwiznę” – komentuje uwagę, że wielu jego hiszpańskich kolegów przestawiło już swoją produkcję na chardonnay, które w Penedesie całkiem dobrze się udaje.

„To krótkoterminowe myślenie. Świat pełen jest chardonnay i nie potrzebujemy kolejnego z Hiszpanii. My mamy swoje tradycyjne trzy szczepy, z których od wieków robiło się tu wina. Powinniśmy rozwijać to dziedzictwo, to również część naszego zobowiązania wobec przeszłych pokoleń. A poza tym w dłuższej perspektywie to się nam opłaci, także finansowo.” – Wiesz przecież, że tu w Katalonii potrafimy liczyć grosz – dodaje.
 (…)
Lubi siebie nazywać inquieto – niespokojny. Mówi ze swadą, a słowa wydobywa z siebie z prędkością kałasznikowa. Osobiście prowadzi marketing rodzinnej firmy. Pomysł z zakraplaczem do oczu, służącym do prezentacji octów, to jeden z wielu, który ludzie raz zobaczywszy, pamiętają na zawsze. Ze starych butelek po Kripcie zaczął produkować popielniczki do cygar – gadżet za którym zabijają się miłośnicy cavy. On też wymyślił, że na ich targowym stoisku zawsze muszą być podawane ostrygi. Kto raz popróbuje cavy z ostrygami – zapamięta to na długo. A do tego ma zagwarantowaną kolejkę chętnych przed stoiskiem, którego zazdroszczą mu konkurenci.”

Prawdę mówiąc  chwyty marketingowe to rzecz wtórna. Wina Maty są wystarczająco doskonałe, by mieć stale powiększające się grono miłośników. Ale tak po cichu muszę przyznać, że te ostrygi przypieczętowały moją, prywatna miłość do Człowieka Roku 2010!