W papieskiej kuchni
To chyba ostatnie posiedzenie polskich biskupów na Jasnej Górze spowodowało, że najpierw sięgnąłem po książkę Josefa Imbacha o papieskiej kuchni a potem znów sięgnąłem do dzieła Eleny Kostioukovitch. Biskupi w Częstochowie siedzieli wiele godzin i wygotowali raczej zakalec. W obu wymienionych książkach zaś opisy apetytu papieży i umiejętności ich kucharzy wydały mi się bardziej smakowite:
„Około połowy XVI wieku na papieskim tronie zasiadł Juliusz III (był papieżem w latach 1550-1555), który, jak wiemy z ówczesnych biografii, przeżył ostatnie lata swego pontyfikatu w zbytkownej willi niedaleko Rzymu, oddając się ziemskim rozkoszom. Pewien młody awanturnik o imieniu Innocenzo został przez niego wyniesiony do godności kardynała i został wszechpotężnym jałmużnikiem na papieskim dworze. Wielu krewnych papieża, choć były to osoby niegodne, obejmowało ważne stanowiska i godności kościelne, podaje rosyjski słownik encyklopedyczny Brockhausa-Efrona.
Innocenty został mianowany kardynałem w dwudziestym roku życia. Prałaci, którzy najbardziej odczuwali potrzebę zmiany zwyczajów Kościoła, aby przeciwstawić się protestanckiej reformie, daremnie protestowali przeciwko jego nominacji. Niektóre osoby z otoczenia papieża złośliwie tłumaczyły przywiązanie Juliusza III do tego chłopca-kardynała tym, że wyznaczył mu szczególną funkcję opiekuna papieskiej małpy. Z tego powodu zyskał przezwisko Bertuccino – ?Koczkodan”. Z dziennych rejestrów papieskich kucharzy wynika, że ów Juliusz III codziennie kazał przynosić sobie do swych prywatnych pokojów faszerowane pawie (potrawę bogatych arystokratów, z pewnością nie pokutników) i cebulki z Gaety (opowiadano, że miały być wspaniałym afrodyzjakiem).
Paweł IV, który został papieżem niedługo potem (1555-1559), potrafił spędzić przy stole nawet pięć godzin, smakując jedną po drugiej dwadzieścia potraw.
Natomiast Pius V (1566-1572), później kanonizowany, przywrócił Kościołowi surową prostotę. Ten dominikanin i fanatyczny prześladowca heretyków, zanim został papieżem, działał jako inkwizytor. Po otrzymaniu papieskiej tiary zabronił urządzania w Rzymie świeckich uczt. Szlachcice, którzy łamali ten zakaz, musieli płacić grzywnę. Wszystkich innych za pierwszym razem skazywano na pokutę, za drugim na publiczną chłostę, I a za trzecim na galery. Do klasztorów wprowadzono przepisy tak surowe, I że nie wszyscy byli w stanie się do nich stosować. Inkwizycja karała przestępstwa popełnione dwadzieścia lat wcześniej, a papież nigdy nie łagodził wyroków, wprost przeciwnie, jeśli egzekucji było niewiele, odwoływał sędziów za brak gorliwości. Sam Pius V był wolny od pospolitych przywar, skłonności do nepotyzmu, niegodziwości (to on obłożył ekskomuniką angielską królową Elżbietę I) i choć jadał bez świadków, bezpośrednie świadectwa papieskiego apetytu pozostawił jego prywatny kucharz – który okazał nie tylko mistrzostwo kulinarne, ale także talent literacki. Kucharzem tym był nie kto inny, tylko Bartolomeo Scappi, autor pierwszej poważnej włoskiej książki kucharskiej i reformator zachodnioeuropejskiej kuchni. W dziele z 1570 roku, Opera de arte del cucinare (Dzieło o sztuce kulinarnej), Scappi opisał kilka ulubionych potraw papieża, na przykład słodkowodną rybę z jeziora Garda i rybę z Morza Liguryjskiego oraz czarny kawior z egipskiej Aleksandrii.”
Warto w tych czasach było być papieżem. I tylko ciekawi mnie czy mieli oni w swoim ogródku takie borowiki. Ten, znaleziony w piątek rano, zapowiada niezły wysyp.
Komentarze
Biskupi Londynu mieli piękne herbaria… (tu w ich letniej rezydencji – Pałacu Fulham, obecnie jednej z centralniejszych dzielnic Londynu) Ale o grzybiariach/grzybiarniach papkowa historia (turystyczna) milczy… 😮 Chyba, że Nemo wie inaczej 🙂
A papieże? Za sucho (i w Rzymie, i w Awinionie)… i za bardzo się kojarzy z trucicielskimi zakusami konkurencji (skoro już można stworzyć warunki ‚uprawy’ jadalnych, to i ‚trujaka’ nie trudno w sąsiedztwie) – nie mogli mieć! 😐
Co nie przeszkadza stwierdzić, że i tak mieli klawe życie.
Niektórzy i do czasu. 🙂
Dzień dobry
Dziecko już poleciało do roboty, a ja czekam na Haneczkę, która będzie dzisiaj u mnie uskuteczniała czyn społeczny, czyli wykonywała pracę garkotłuka i pomywaczki. Słowo daję – sama chciała. Tym sposobem i kuchnia wreszcie błyśnie ładem i składem, bo jeszcze dzisiaj rano Młodsza wynosiła z niej 6 worków różnych odpadów.
Na obiad piersi kurczacze z kurkami do grubego makaronu.
A stół papieski?
„Dobrze, dobrze być cysorzem, choć to pijak i krwiopijca.”
Pyra mnie dwa razy zaproszenie na kurki obiecywala i co….?
Dorotol mówiłam, że muszę wiedzieć 2 dni wcześniej, to zamówię – inaczej ani, ani na mojej wsi.
Pyro, najadlam sie juz troche kureczek, na ryneczku mam stoisko, na ktorym sa wylacznie grzyby z Polski, jak twierdzi dumny sprzedawca, normalny berlinczyk, sprowadza je z okolic Swiebodzina i twierdzi, ze polskie kurki po pierwsze nie maja robakow i po drugie maja najlepszy smak. Mial nawet swieze i piekne borowiki i duzo podgrzybkow, a biedna Zgaga pisze, ze uwidziala tylko troszeczke gdzies tam u siebie na rynku.
Doroto
Na Kurpiach kurek dostatek. Chetnie bym cie zaciagnal w chaszcze 🙂
Jak sie nie uda pozostaje transport kolejowy , czyli z lasu prosto na stol.
Kielbase tez dowoze. Jajka w koszyku gratis.
O czym donosi Jarzabek Waclaw
Dziekuje bardzo Jarzabku Waclawie za obiecujaca propozycje i to od poniedzialku, jak widzac jeszcze zdarzaja sie wspanialomyslni ludzie.
Dorota, tylko nie leć w te kurpiowskie chaszcze już dzisiaj, bo Jarząbek Wacław chwilowo smaży należniki w Burgenlandii.
Kiełbasę dowiózł, prawdę godo… ale te jajka gratis w koszyku były moje 😉
Dzień dobry!
Pokumkałem ze Starą Żabą, a poza tym postanowiłem zsynchronizować się z rytmem dnia i nocy…
Obecnie kardynałem zostać nie tak łatwo. Trzeba już sprawować ważne funkcje kościelne. Kiedyś było inaczej. Była to godność, którą obdzielano w ramach nepotyzmo i kupczono obdarzając w zamian za usługi na rzecz? No właśnie. Z tym kłopot. Trudno powiedzieć, że Kościoła. Na rzecz polityki papieskiej, powiedzmy.
Jak wiemy, Jan III Sobieski zanim obronił Europę przed nawałą turecką, zastanawiał się, czy stanąć po stronie Austrii czy też poprzeć Francję wstrzymując się od walki z Turkami. Czynnikiem decydującym miała być godność para Francji dla teścia króla. Okazało się, że dla Ludwika była to cena zbyt wysoka za poparcie ze strony Polski. Dla papieża godność kardynalska przekazana rozpustnikowi, pijakowi i karciażowi (według literatury) ceną nadmierną nie była.
Tak głosi legenda, która nie bardzo odpowiada faktom. Kapitan gwardii szwajcarskiej Ludwika XIII według współczesnych mu źródeł był dowcipny i sympatyczny; obracał się raczej w dobrym towarzystwie. Jako mąż ochmistrzyni Marii Ludwiki Gonzagi na pewno nie mógł być awanturnikiem. Do tego Kardynałem został w w roku 1695, a więc sporo po bitwie wiedeńskiej. Ludwik XIV rzeczywiście markiza d’Arquien nie lubił, ale w roku 1694 przyznał mu Order św. Ducha, co miało poprzedzać godności diuka i para. To Marysieńka porzuciła starania uznając kapelusz kardynalski za godność przydatniejszą. Wiązała ten kapelusz z perspektywą rzymskiej kariery synów. Dwa grzyby w barszcz były niemożliwe przy skonfliktowaniu (trwającym do końca XVII wieku) Rzymu z Ludwikiem XIV. Markiz żył chyba 105 lat i do końca lubił zmysłowe przyjemności, ale w owych czasach nikogo nie dziwiło, że kardynał lubi uciechy.
A zakalec na Jasnej Górzy wypieczono zadziwiający. Ale jako katolik całkowicie zgadzam się ze zdaniem Konferencji Episkopatu i uważam, że krzyż spod pałacu powinien zniknąć natychmiast. Jeśli ktoś chce zarzucić mi brak logiki, uprzedzam, że powtarzam w istocie jedynie zdanie wypowiedziane przez jednego z arcybiskupów ordynariuszy, którego bardzo cenię.
Zastanawiam się, kiedy najlepszy sezon borowikowy w Rzymie. W Toskanii najwięcej borowików w październiku i listopadzie podobno. W prywatnych lasach dębowo bukowych jest ich ponoć mnóstwo.
My jeszcze w tym roku nie znaleźliśmy żadnego poza dwoma olbrzymami ceglastoporowymi, których Ukochaana nie odważyła się przeznaczyć do celów kulinarnych.
Długo mnie nie było i niewiele wiem o Zjeździe. Czy Ktoś pofatygowałby się, żeby przekazać nieco szczegółów?
Dzieki Pawle za tip.
A to takie buty… Drogi Jarzabku Waclawi, skoro jest Pan tak ponadwielkoduszny i rozdrabnia sie czasowo oraz zyciowo w „Burgerlandi” to prosze Pana o pospieszenie sie z odrobieniem panszczyzny owej i przybycie z Widnia do Berlina (na moj koszt), gdyz potrzebny jest mi ktos do odnowienia loza juz antycznego, zrobienia ramy do lustra i ew. zabranie kopii obrazu do zwerniksowania (platne), poza tym, gdyby Pan Panie Jarzabku sie wyrobil do czwartku wieczor to niejaki Pepe uniosl by nas w piatek o swicie do Zabich Blot, gdzie Zjazdowicze mogliby poznac Pana zacna osobe i vice versa.
a teraz ide do sklepu po umarlakach, aby ich poprosic co by mnie uwolnili od jedenj szafy.
Ile lat z pięcioletniego pontyfikatu można nazwać ostatnimi? 2-4? Troszkę na wyrost 😉
Placku,
nie wiem, co by zamówił Giovanni w Warszawie, ale Giuseppe preferował jajka 😉
Doroto, pospieszyć to się Jarząbek musi tak, czy owak, bo dziś wieczorem rusza z kopyta na Kurpie, sadzić te kurki po chaszczach, co Ci je obiecał 😉
A ja jestem ciekaw jak owe „super-dania” docieraly z kuchni do Papieza czy tez biskupa bo jak wiadomo miedzy kuchnia a jadalnia byly najczesciej spore odleglosci. Do tego zlote i srebrne tace i talerze raczej nie sprzyjaly, aby potrawa docierala ciepla na stol.
Przynajmniej taka sytuacja miala miejsce w Wersalu za „Ludwików”.
pozdrawiam
W czasach tamtych papieży to przynajmniej co parę lat były zmiany 🙄
Kardynał Innocenty niezłego miał diabła za skórą, kilka mordów na sumieniu i szczęście, że papieże zmieniali się często, to i nie posiedział za długo po więzieniach. Na koniec za karę, że w czasie postu balował z prostytutkami, osadzono go w klasztorze Monte Ca s sino. Żył ledwie 45 lat, ale bardzo intensywnie.
Zapomniałam, że Łotr nawet klasztorowi nie przepuści 🙄
nemo 11:06, lubie ten film, dzien sie dobrze zaczyna 🙂
Bareyo,
windy były, kuchenne, nawet w średniowiecznych zamkach. Poza tym różne podgrzewacze i pokrywy…
Alino,
mnie się szczególnie podoba odcinek 3 z Maklakiewiczem, i Cybulski jest znakomity, (Czyżewska wspaniała) ale jajeczko jest dopiero w następnym 😉 Fajne filmy kiedyś robili.
Na szczęście od czasu do czasu, przez niedopatrzenie, do władzy dochodzi dobry człowiek, którym był Innocenty XII-ty, który oficjalnie zlikwidował urząd kardynała-siostrzeńca ustanowiony specjalnie dla Innocentego Łotrowatego.
Nemo – 2 lata, ale willa nadal nie była wykończona, ale papież był. Mój Giovanni to osoba prawdziwa, a Twój Giuseppe fikcyjna 🙂
Amerykanie wycofali z rynku ponad pół miliona jajek. Oto początek końca fabrycznej produkcji pyszności.
Jeśli chodzi o rzymskie grzyby, największym ich entuzjastą był Neron, do tego stopnia, że trującymi z bliskimi się dzielił. Niejeden papież od niego natchnienie czerpał.
Podkreślam, że możni tego świata, niezależnie od nominalnego światopoglądu, nagminnie produkują zakalce dla maluczkich i przepisy na totalną czystość, a sami bawią się świetnie.
To, że czasami zabawa trwa krótko, to już inna sprawa. Juliusz III-ci zahulał się do tego stopnia, że w końcu umarł z głodu.
Często cytowana Elena Kostioukovitch w pełnej krasie
Krasawica.
Jajek było pół miliarda (tych wycofanych).
Stanisławie – przygotowania do Zjazdu w pełnym toku.
Żaba marynuje,bejcuje i wojuje,jak zwykle na wszystkich frontach.
Przewidziana dziczyzna,pstrągi do odłowienia przez chętnych wędkarzy,
pierogi do odsmażenia przez chętnych zjadaczy tychże oraz inne
wszelakie dobra,które Zjazdowicze planują przytaszczyć w obszernych
walizach.Niektórzy goście,z tego co słychać, przyjeżdżaja do Żabich Błot już od czwartku.Główne imprezy chyba,jak zawsze w weekend.
Noclegi jak zwykle albo u Żaby pokotem albo w okolicznych gospodarstwach agroturystycznych.
A zatem do zobaczenia 😀
Dwa ostatnie lata brzmi lepiej. Przy tej sumie.
lat, nie jaj.
Nemo – Miałem zamiar napisać po naszemu, half a billion, ale ze strachu przed Tobą palce odmówiły mi posłuszeństwa 🙂
Zdjęcia Josefa Imbacha nie pokazuję. Ot, Szwajcar.
Dziędobry na rubieży.
Obudziłam się o wpół do dwunastej,,, z pierwszego snu. W domu cisza. Pomyślałam, że Jerzory dawno wstały i poszły coś zwiedzać w deszczu. A tu przed chwilą Alicja wychynęła z piwniczki (ja tam gości trzymam w piwnicy).
Zaczynamy dzionek…
Do wszystkich naszych amerykańskich czytelników:
Jeśli ktoś ma jeszcze amerykańskie jaja w domu, to niech sprawdzi opakowanie 🙄
Haneczko- tak,strachy zadomowione przed domami na stałe.
Czasem kapotę trzeba im tylko zmienić 🙂
A zwariowane ogrody przyciągają podobno ponad 36 tysięcy
turystów rocznie.Na różnych dziwnych pomysłach ludzie
zarabiają pieniądze !
Placku,
wiedziałam, z tym bilionem 😉 Ale w Kanadzie? 😯
Nie głosowałem na JUliusza III-go, moim kandydatem był Reginald Pole, a zatem moje szanse na zdobycie kardynalskiego kapelusza sż równe zeru.
Nemo – A dlaczego nie w Kanadzie ? Niedługo będziemy tyle placić za tuzin jajek.
Danuśdko, dziękuję. Tylko te informacje za skąpe dla mnie. Myślałem, że Zjazd zaczyna się 11-go, a z dzisiejszej wymiany myśli zaczynam podejrzewać, że tydzień wcześniej. I kiedy przypada apogeum Zjazdu – w sobotę czy tez może juz w piątek. W zeszłym roku przybyłem, gdy już mało kto jeszcze był. Co prawda były jeszcze osoby bardzo ważne gatunkowo, ale ilościowo było mizernie.
Wspomóżcie szczegółami
Co do Innocentych i innych niewiniątek trudno ich oceniach przy pomocy kryteriów ogólnych.
Papież, jak wiadomo, mieli ważne zadania. W ich wykonywaniu nie mogli borykać się z głupimi przeszkodami jak dekalog czy prawo. Nie wyznają zasady, że cel uświęca środki, tylko, że z założenia stoją ponad prawem boskim i ludzkim, bo nie po to Bóg ich wybrał, aby byli czymkolwiek ograniczani. Oczywiście od wielu dziesięcioleci papieże myślą już inaczej, ale wielu księży myśli podobnie, choć nie są papieżami ani choćby biskupami. Ale jako księża biorą udział w realizacji tych samych zadań i td. Trudno więc dziwić się kardynałowi Innocentemu. Podobnie myśli wielu polityków. Ciekawe, że niektórzy zaczynają tak myśleć dopiero po objęciu władzy.
Coraz częściej tak też zaczynają myśleć prezesi wielkich korporacji. To oni materializują szczęście ludzkości, dają pracę i dźwigają na barkach rozwój świata. Czyż nie należy im się trochę przyjemności i godziwy udział w zyskach. I oczywiście nie mogą dopuścić do spowolnienia rozwoju, więc też nie mogą krępować się prawem czy tym bardziej moralnością w rozwijaniu korporacji. A jeśli działają na jej pozorną szkodę, to tylko dlatego, że korporacja nie można prężnie się rozwijać, gdy jakieś potrzeby prezesa nie do końca są zaspokojone.
Pamietajcie, że nie jestem socjalistą. Sopcjaliści to tacy sami ludzie jak my. Gdy dostaną władzę, robią z nią dokładnie to samo. Ja się cieszę, że mimo wszystko świat się kręci i zasadami jego funkcjonowania tak bardzo się nie przejmuję. Ale każda krzywda widziana na własne oczy trochę boli.
Ale bywają rekompensaty i do tych należy smaczna strawa i dobre wino. A cieszenie się nimi nie jest grzechem. Byle nie przesadzać nadmiernie. To znaczy przesada tycia tycia nie jest taka groźna. Pewnie bohaterowie dzisiejszych dyskusji też tak myśleli, a skala tyciej tyciej z dnia na dzień rosła. Cóż, taka jest ludzka natura.
Pewnie myślicie, że słońce hiszpańskie nieco mi zaszkodziło i bredzę ponad miarę. Może coś w tym jest. Ale naprawdę to trochę wisielczy humor związany z nadmiarem pracy.
Nisiu, gdy jestem w gościnie, piwniczka to moje ulubione miejsce. Tylko mało kto do piwniczki wpuszcza…
Placku,
może ja się zasugerowałam tą setką tysięcy polskich inżynierów na przeciętnym kanadyjskim przedmieściu… 🙄 Nie wiem za jakie grzechy, ale przed 10 minutami użądliła mnie osa i to w najzupełniej nieoczekiwanym miejscu: pod biurkiem 😯 A w co? W nogę, 10 cm nad kostką, z tyłu. Ból potworny i przede wszystkim nieoczekiwany 🙁 Posmarowałam cebulą i amerykańskim sprayem znieczulającym solarcaine, ale boli nadal, pewnie bardziej niż ukąszenie żmii, tak sobie wyobrażam 🙄 Au au au…
Stanisławie- Zjazd odbywa się niewątpliwie w najbliższy weekend,
apogeum z całą pewnością w sobotę 4 września.
Wszystkie szczegóły naszego spotkania znają najlepiej
Żaba,Pyra i Haneczka- honorowy komitet organizacyjny 😀
Domyślamy się,że nie jesteś socjalistą.
Wiemy,że nie bredzisz.
Piwniczka na Zjeździe zawsze dobrze wspólnymi siłami zaopatrzona 😀
Nemo – Bardzo mi przykro, zapewniam Cię, że nie miałem z tym nic wspólnego. Ocet jabłkowy (apple cider vinegar) także bardzo pomaga.
A moze tak sprobujemy jakiejs papieskiej specjalnosci?
Jest w kuchni prowansalskiej cos takiego jak „papeton”, wypiek z puree z baklazanow i jajek a foremka do pieczenia przypominala papieska tiare.
Podobno to danie powstalo na skutek sporu miedzy kucharzami z Awinionu a Wlochami z papieskiego dworu. Zeby udowodnic, ze sa lepsi, ci z Awinionu wymyslili wypiek, ktory zyskal uznanie papieza i wszedl na stale do prowansalskiej kuchni.
Nigdy jeszcze nie probowalam ale mam przepis wiec moze kiedys 🙂
puree za baklazanow, to ciekawe Alino podaj ten przepis, jak Ci chce tlumaczyc, oczywiscie nie natychmiast
Alicja z rubieży donosi.
Właśnie jesteśmy po śniadaniu. Tak nam wyszło, Szczecin przestawił się na czas kanadyjski 😯
Pogoda niekoniecznie cesarska, ale nie pada.
Króciutko moje impresje ze Szwecji – zachwycił mnie pejzaż, lasy, lasy, lasy, w nich świerk, sosna, brzozy, wrzosowiska, skałki i głazy polodowcowe, porośnięte mchami, jeziorka i wielkie jeziora, bajka po prostu! I grzyby – słowo daję, grzyby, że tylko kosić! No ale jak tam wleźć?! Jechaliśmy szybko, ale poszycie lasów niskie, to dało się zauważyc. W tym tempie jedyne rozpoznawalne były czerwone muchomory, ale założę się, że tam była cała masa prawdziwów. No nic, przeżyję, że nie mogłam zbierać 🙁
Poza tym zauważyłam, że Szwedzi uwielbiają konie – bardzo dużo stadnin koni zauważyłam, poważnych i takich po dwa konie „przydomowe”.
I kulinarnie – gdzieś po drodze zauważyłam sporą farmę kurską, przy farmie był spory ogrodzony teren i tam sobie kurki spacerowały wolno. Jak za dawnych lat u gospodarza na wsi. U gospodyni raczej, bo gospodarz drobiazgiem się nie zajmował.
Podsumowując – Szwecja bardzo, ale to bardzo mi się podoba, tyle, co widziałam – a przecież widziałam niewiele.
Stanisławie, ja w piwnicy (oprócz gości) trzymam książki i pranie… 🙄
Berliński sprzedawca chwali polskie kurki – mają najlepszy smak i nie są robaczywe. Czy to znaczy, że takie same grzyby w innych rejonach Europy smakują inaczej ? A co do kurek, sądziłam, że wszystkie nie smakują robaczkom. Nigdy nie spotkałam robaczywej kurki.
Za to widziałam windę kuchenną , wprawdzie nieużywaną , w restauracji na zamku w Niedzicy. Zamek nie jest wielki, więc z kuchni na parterze do jadalni na piętrze odległość także nieduża. Pijąc kawę i jedząc bardzo dobrą szarlotkę, wyobrażałam sobie posiłki dawnych mieszkańców. A wszystko za sprawą owej oryginalnej windy.
Nowy, bardzo dziękuję za wczorajsze zdjęcia. 🙂
Stanisławie, to nie bredzenie, ale bardzo ciekawe rozważania. Dobrze się je czyta, choć są , niestety, niewesołe.
Czas kanadyjski u nasz często się zdarza.
Alino,
bakłażany lubię w każdej postaci, przepisem na papeton też
jestem żywo zainteresowana.Jadłam już puree z bakłażanów
pod nazwą bakłażanowy kawior,ale ów kawior był bez jaj !
Jadę do Nisi tramwajem, o o…
…a tramwaj nigdy nie utyka w korkach..,
Krystyno juz na ten temat kiedys pisalismy, otoz, ku mojemu zdumieniu, kurki z Rumunii i Bulgarii maja robaki, moze one za dlugo jada z innymi grzybami (zara bede podejzewana o szczucie przeciw innym kurkom), natomiast co do smaku to sprzedawca powiedzial, ze najintensywniejszy smak maja kurki zza polskiej miedzy
Po nocnej niedyspozycji zdrowotnej, mój gosc wzial mnie w obroty. Prawie obroty cial niebieskich. Po przedpoludniowym spanku, znowu pysznosci. Teraz male zacieranie sladów w postaci prania. Wysig z czasem wygral Jarzabek Waclaw porywajac jednak przedostatnia parasolke w kolorze borda. Nabytek prosto z Lizbony. Rekompensuje to lodowka pelna zapasow. Lubu dubu niech zyje wam. Czyli ja Pan Lulek…
Łoj, Cichal, to długo pojedziesz… do mn ie tramwaj mają doprowadzić za jakieś dziesięć lat.
Haneczka właśnie pojechała – pół dnia latała po stołkach i szorowała szafki; potem przyjechała jeszcze Inka i wymyła okno w kuchni – jednym słowem rewiry niedostępne dla Pyry zostały doprowadzone do stanu świetności. Mówię – Haneczko, ja Ci tego nie odrobię, nie w tym życiu, a nasze krasnoludztwo śmieje się i mówi, że robiła, bo chciała.
Lepiej już zamilknę, co mam peany na cześć, albo hymny pochwalne….Tak, czy siak – DZIĘKUJĘ
Dorotol, Danusko, jak sobie zyczycie 🙂
podaje przepis oryginalny a ilosci zmniejszycie w miare potrzeb:
obrac 2kg baklazanow, pokroic w kostke, posolic i pozostawic na godzine.
Splukac je w zimnej wodzie, dokladnie osuszyc, posypac lekko maka, smazyc na oliwie az do miekkosci, posolic, pozostawic do ostudzenia i zmiksowac. Wymieszac 7 jajek z 1dl mleka jak na omlet, dodac 2 roztarte zabki czosnku, sol, pieprz, odrobine piment cayenne, dodac puree z baklazanow. Calosc wlac do wybranej foremki, ktora wkladamy do kapieli wodnej (bain-marie), podgrzac do wrzenia a nastepnie w piekarniku przez godzine w temp. 180°C. Podawac z puree z pomidorow. Smacznego!
Jak dobrze mieć przyjaciół 🙂
Moje koleżanki – sąsiadki podarowały mi dzisiaj, „ni z gruszki ni z pietruszki” bukiet kremowych róż. Czy to nie piękne ? 🙄
Nisiu & Campany,
wspaniałego biesiadowania 😆
Pogoda mnie dobija 👿 nie jest łatwo być meteopatą i każdym innym „patą” tyż 😥
metropolita z lopata, to dopiero musi byc meka 🙂
…nie jest łatwo być czysto-okno-patą AD 2010 😀 – lubię prze-czyste tafle szklane o poranku (i wieczorku)… w zasadzie nie mam wyjścia jak tylko je przecierać co 2-3 tygodnie (styl bezfirankowy) — ale w tym roku motywacja spadła w pobliże zera… co i rusz ulewy… nnno, ostatnio były idealne w sobotę wieczorem – dziś robótka znów gotowa 😮 😀
quien trabaja es que no sirve para otra cosa 😐
A na co metropolicie łopata? 😯
Aby przepowiadać pogodę!
😐 😐 😐
😎
Auuu!!! Jaką pogodę, jaką łopatą, jaki metropolita? No, chyba że ten co ma jedną nóżkę bardziej 👿
Jak ktoś nie lubi łopaty w ręku metropolity 🙄 – to i synoptycy przepowiadają… niestety podtopienia na jutro… 🙁
Po poludniu sie zjawili jacys dwaj cywili i zawiesili mnie trzy szafki w kuchni, to juz duzy postep.
Jak Placek zdjęcia Imbacha nie pokazuje, to ja pokażę. Bardzo sympatyczny pan 😉
Telefon. Słodki damski głos
– … Swiss Medic …spotkanie w hotelu … domowa problematyka zdrowotna …. czy zaszczyci nas pani swoją obecnością … pani numer został wytypowany do gwarantowanej nagrody ….
– jaka będzie tematyka spotkania?
– to jest spotkanie premierowe … niespodzianka …
– nie wiem czy jestem tym zaiteresowana
– … na pewno bedzie pani zadowolona ….
Jotko,
prawdziwy Swissmedic to jest instytut dopuszczający leki dla ludzi i zwierząt na rynek szwajcarski. Całkowicie autonomiczny. Wszystko inne to oszuści i kombinatorzy nadużywający zaufania do terminu „swiss”.
Nie daj się naciągnąć.
ja tam wiem, kupilem kiedys zegarek w metrze, bylem zainteresowany, zadowolony jakby mniej
chronometr z metra?
lepiej, niz z samochodu, podobno
http://w276.wrzuta.pl/film/9fuH9WPN7Am
Na kolację pierwsza w tym sezonie zupa z dyni. Rozgrzewająca (z curry) w sam raz na tę słotę za oknem.
Dochodzi druga po południu, a temperatura nadal waha się między 33 i 33.01 stopniami Celsjusza, czyli na zegarku Sławka N plus. Władze miasta ogłosiły ekstremalny alarm gorąca – (EAG. Dumna to nazwa, a w praktyce apel do obywateli by sprawdzić czy jeszcze żyję.
Przewiduję, iż pogoda zjazdowa na sobotę będzie bezdeszczowa, połowa naszej temperatury, względnie słonecznie, ciśnienie 762mm słupka, czyli na zegarku Sławka jak wyżej, w nocy 5 C. Gwiazdy – ta duża, z lewej to Wenus, ta ogromna to żarówka na ganku.
Wiadomości ze świata – W Teksasie opracowano metodę głebokiego smażenia rawioli z Guinness w środku. Premiera produktu odbędzie się za miesiąc, na wystawie stanowej. Chciałbym uwierzyć, że to nieprawda, ale Teksas to także ojczyzna boczku w czekoladzie.
Mimo upału tęsknię za wykopkami. Kartofel, masło, sól i chóralny śpiew. Z reguły należałem do drugiej fali ogniska płonącego w lesie.
O! tos mnie Placku zmobilizowal, tyle lat tu jestem a na State Fair jakos nie… Moze te pierozki? mnie skusza 🙂 Tak, sa nawet ich zdjecia po internecie. Ha!
Placku,
w Twojej okolicy też łopaty w akcji 😉
Chociaż… czy ten biskup to metropolita? 🙄
Alino-dzięki za przepis.Jajka w lodówce są,jutro kupuję zatem
bakłażany.Papeton na horyzoncie !
Jotko- w czasie Zjazdu też noclegujemy w Toporzyku.
Wando – Przyznaję, że mam do takich imprez słabość, oto nasza wersja – CNE. Przypomina mi dzieciństwo, karuzelę wśród gruzów 🙂
Placek, ajednak (sic), od dzis u mnie masz taka ksywke,
dokopales sie do metrocostam, pewnie szuka rosowek, ale i tak uznaje Twoj wyczyn, ostatnio Borys sie wybral sprawdzic Metro? Micro? Macro? Mercator?
i twierdzi, ze zegarek nie musi byc swiss, byle pokazal, zwlaszcza poludnie, polnoc tez moze byc, byle pozniej:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum3008102034?pli=1&gsessionid=UUsYQ8B6cZwXCVVgDSsqQw#
krolik sie dusi, uwolnie kicaka, do salaty, wszystkie sie spotkaja na stole
Nemo,
normalnie tego typu zaproszenia kwituję natychmiast: dziękuję nie. Tym razem mając na uwadze poszukiwanie ciekawych tematów i wykładowców dla UTW, wdałam sie w rozmowę. Niestety było to typowe szukanie jelenia.
Danuśko,
domyślam się nawet, w którym pokoju będziecie mieszkali. Bardzo się cieszymy na spotkanie 😆
Przestało padać. Trochę czasu spędzonego na sali gimnastycznej plus rodzinny spacer ze zwierzętami poprawiły mi nastrój. Jest nadzieja, że meteopatia nie przerodzi się, przynajmniej dzisiaj, w charakteropatię 😎
Tańczą panowie, tańczą panie, od bakłażanów Aliny. Tak głosi legenda.
Borys to wręcz idealne imię dla metropolity. Sławku – uściśnij królika ode mnie.
Nemo – Czy znalazłaś osę i wytłumaczyłaś jej, że tak się nie robi ?
Papieżówka
W przytulnym pokoju Klemensa VI-go w Avignon, la chambre du cerf można podpatrzeć technikę łowienia ryb na Zjazdy, i nie tylko.
Bartolomeo Scappi i jego Opera. Czy widzieliscie te rozne ustensylia?
Klemens niegodzien Borysa, kazal zakryc freski z krolikami, ktore robily, to co zawsze, do tego ryby w wannie lowi cudzymi recmy, zreszta, co sie dziwic? w pokoju dla lejeni
A to ponizej na dobranoc, ladny glos a zima na szczescie jeszcze daleko 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NGJ9k3XUq9s
niby to samo, a jednak jakby cieplej
http://www.dailymotion.com/video/x46lbm_henri-salvador-jardin-dhiver_music
do poduchy jak zgubil
Jutro robię w wątrobie. A nawet dwóch, wieprzowej i kurczaczej. Bardzo wątrobowo mi się zrobiło po włączeniu telewizorni 👿
Slawku, masz racje. Tylko ta Kent jakos sie ostatnio do mnie przyczepila…
Alino – Mieli więcej garnków niż my 🙂
Przyjemnych snów, z królikami lub bez nich, u mnie jeszcze na to za wcześnie, poza tym to Labour Day – Dzień Pracy, praca wrze. Kto wie, może papież do mnie zadzwoni ?
znam to od, kentow zaczynalem, jestem teraz przy camelach 🙂
te jak sie przyczepia,,,
W ekologicznej kuchni psy są niezastąpione, chyba, że w kuchni camel się zmieści. Ważne jest to, by było wesoło, czysto i zdrowo.
tutaj tez sie nie lenia
http://www.taller54.com/elbosc13.jpg
ekologiczne, to sa biale robaki,
http://www.orpheon.org/oldsite/Bildmaterial/BreugelConsort.jpg
http://www.reisser-kunstpostkarten.de/index.asp?aid=1564
Placek, a czemu Czapajew nad kominkiem i wiszacy karpik, ekologia do spodu?
dorsze za to po podlodze sie walaja, ze o reszcie nie wspomne, bo sie zrobi, ze wielblada do kuchni wpuszczam 🙂
dorotol, to jaje z kozikiem, to chcem
chyba bedziemy musieli sobie same zrobic te jaje
http://www.radford.edu/~wkovarik/envhist/envimages/breugel3.jpg
Ja tu o papieskiej kuchni poważnie, a Wy sobie…Zresztą róbcie to, co Wam smakuje 🙂
Myślę, że najlepiej jest być papieżem dzisiaj. Jedzenie jest zdrowsze, można sobie przez radio pana Piotra posłuchać, podróżować tu i tam. Wiem, czym się papież zajadał w czasie swej wizyty w Ameryce, przyznaję, że tort był skromny, ale ten smak 🙂
Papieska dieta Lidii Bastianich.
a tu nosek alexandra IV
http://mattkirkland.com/popes/181-alexanderIV.jpg
dorotol, mowisz i masz:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum3008102302?pli=1&gsessionid=V1Jmgc4rnzMIWk5PKGgBLw#
Ajednak,
nie dosc, ze skromny, to kwadratowo powielany, jakby piekarz Kopernika nie lubil, zreszta przymusu nie ma, nie wszystkim musi sie krecic
http://www.rumburak.friko.pl/ARTYKULY/religia/obluda/aleksander_6.php
slawek, swietne jestes lepszy od mistrza B.
Placek, Ajednak, czytam i ocza nie wierze, w sobote zaczal od stringow, bez komentarza, bo sie rozlezie i bedzie na mnie,
dobrej zabawy, brrnoc
…mnie nie o tekst chodzilo, usteczka i nosek sa rozkoszne
Wrócilismy z obiadu od Nisi. To był obiad? (Gargantua by się przeraził) To były bachanalia do kwadratu! Podano przystawki morskie: kawior astrachański i czerwony, czarny tuńczyk, węgorz wędzony. Na popitkę szampan Chandon etc. Bagietka na gorąco, masło.
Na konkokcję żołądka i wzmozenie apetytu sorbet wiśniowy z maderą.
Potem karkówka przemyślnie marynowana z ogrodowymi ziołami i upieczona dokładnie. PYCHOTA! na desery oczywiście sery: gorgonzola, brie, kozi twardy i kozi miękki (cholera wi jakiej marki, ale znamienite) potem lody rozmaite z Grand Marnier oraz ciasteczka anyżowe i takie małe białe z białek, jak to sie nazywa…?
Do pieczystego były czerwone francuskie i wegierski Egri Bikaver. Do serów i deserów Madera 10cio a potem 12sto letnia. Tego się nie da opisać. To trzeba było zjeść…
Te małe białe to pewnie bezy …
No, a te drugie małe to amarettini czy jakoś tak, jednym słowem włoskie makaroniki migdałowe. Cichal zapomniał o zupie kremowej z pomidorów, ale mu wybaczam…bo dodał dwa lata jednej maderze i pięć drugiej. Kawior astrachański był firmy Abba… czerwony przyjechał z Rosji, oni tam go dodają masami do blinów. Czarny tuńczyk znany jest Zjazdowiczkom warszawskim, to ten wędzony od pani Zosi z Trzebieży.
Żarcie żarciem – TOWARZYSTWO SIĘ LICZY!!!
Alicję już znałam, ale Jerzor parę godzin, a Cichale dopiero co wpadli – i już jakbyśmy się znali od stu lat.
Dusz komunia to się nazywa czy cuś.
Takie chwile (rozciągnione na długość obiadku) – to jest właśnie to piękne w życiu.
Ten sorbet wiśniowy z maderą to wariacja na temat podanego nam kiedyś między daniami w Bistro Paris na tyłach Opery sorbetu z gorzkich pomarańczy z winem musującym. Sorbetu z pomarańczy nie dostałam w sklepie, więc wiśniowy był zastępczo, podobnie madera zastąpiła szampan. Ale to i tak jest przyjemny efekt, polecamy!
jak kurki, to tylko litewskie i samemu zbierane;
chetnie robie z nimi omlety;
a ja niedlugo na rydze…
p.s.
@slawek:
dziekuje za komplement;
osobiscie uwazam, ze wiele opowiadan hlaski nie ustepuje hemingwejowi;
polacy to zabawna nacja, ktora uwielbia tarzac wlasnych bohaterow w blocie…
Nisiu! Ale wstyd! Zapomniałem o kremie tomatowym! A był tam kleks śmietanowy i listek bazylii…poemat. Na swoją obronę przytaczam fakt, że pisałem to po powrocie do domu, a wracaliśmy taksówką, bo zgodnie z przepisami nie nadawałem się do prowadzenia pojazdu mechanicznego. Howgh!