Wśród winnic i zajęcy
O tym miejscu pisałem i opowiadałem już parę razy. Każda podróż do Włoch prowadzi przez to urocze austriackie miasteczko. Tu nocujemy po przejechaniu przez Polskę i Czechy. Tu też zatrzymujemy się w drodze powrotnej do domu i wypoczywamy przed ostatnim etapem, którego meta jest nad Narwią.
Poysdorf jest miejscem naszego stałego (mówiąc z pewną przesadą) pobytu, które nas mile wita i żegna bogato zaopatrując w miejscowe wina.
Zawsze zatrzymujemy się w tym samym hotelu Veltlin ulokowanym pośród winnic i pól golfowych. Co roku spotykamy tych samych ludzi w hotelowej recepcji, restauracji i winiarni. Mieszkamy też zawsze w pokoju St.Laurent, bo sypialnie mają tu oprócz numerów także nazwy uprawianych w okolicy szczepów winorośli. A Saint Laurent daje znakomite białe wino. Tym chętniej więc rozlokowujemy się pod tym szyldem.
Z naszego balkonu widać pole golfowe i kilka winnic. Na ich skraju rano i wieczorem można zobaczyć bezczelne zające, które nie zważając na nasze okrzyki spokojnie obgryzają winorośl wiedząc, że z balkonu nie wyskoczymy.
Przed kolacją jest czas na wizytę w miasteczku, a prawdę mówiąc w domu z pięknym szyldem Weinmarkt. Tym razem wybraliśmy kilkanaście butelek naszego ulubionego producenta Ebnera Ebenauera. Jego zwieigelt jest – naszym zdaniem – wprost rewelacyjny. Pachnie czarnymi jagodami, cynamonem truflami. Sankt Laurent też zadowoli każdego miłośnika białych win. A gruner veltliner to prawdziwa winna poezja. I jedyny mankament, że nie starcza nam tych pyszności od podróży do podróży. Prawdę mówiąc po miesiącu w naszej winiarce nie ma już nawet śladu po butlach z Poysdorfu.
Polędwica z jelenia z kaszą, kurkami i cebulkami
Gdy wino wybrane i zapłacone pora na ucztę. Karin Mewald – właścicielka hotelu znająca nasze gusta – radzi byśmy dziś wzięli polędwicę z jelenia z kaszą i kurkami oraz tradycyjny wiedeński sznycel (do Wiednia stąd niecała godzinka drogi). Do tego wspomniany zweigelt ale oczywiście z hotelowej winnicy. Tak też zrobiliśmy. I do dziś, a minęło już sporo dni od tej kolacyjki, mam w pamięci smak delikatnej dziczyzny i kaszy przesiąkniętej wspaniałym sosem. No i tego wina…
Na koniec parę słów o veltlińskich śniadaniach. Tu mamy poważny problem z wyborem pieczywa, bo jest go tak wiele rodzajów i wszystkie kuszą. Ja zajadam się gorącymi bułeczkami z ciemnej maki z różnorakimi ziarenkami a Barbara woli zdecydowanie chleb. Do tego sery, po plasterku różnych wędlin i – to największy przysmak – leberwurst czyli aromatyczna i niebiańsko delikatna wątrobianka.
Sami wyciskamy sobie sok ze świeżych pomarańczy i robimy kawę w ekspresie. No i tak posileni możemy ruszać w dalszą drogę. Kolejne 800 kilometrów – bo tyle wyznaczamy sobie na każdy dzień podróży – nie jest dla nas żadnym trudem. Do zobaczenia w Bolonii.
Komentarze
O, znowu się znęca, a ja jeszcze przed śniadaniem. Ciemną bułeczkę z ziarenkami mam (wczorajsza, niestety) wędliny, ser i pomidory są; kawę sobie zaraz zrobię, na wino stanowczo za wcześnie. Zająca nie widziałam już dawno. Kiedy jedzie się przez Polskę, widać bociany, sarny, dziki, a szaraki wymiotło. Wieczorem wzmocniłam nalewki tegoroczne, a niewiele ich tego roku nastawiłam : tylko z wiśni i z czarnej porzeczki. Chowam jeszcze butelkę spritu na jeżyny. Wszelkie cytrusówki, likiery kawowo – kardamonowe i inne napoje zimowo – rozgrzewające zależne są od tego, czu uda mi się zakup spirytusu, czy nie.
Każda podróż do Włoch prowadzi przez to urocze austriackie miasteczko…
Przez jedno miasteczko droga prowadzi, przez inne już nie. Czasem warto zjechać z autostrady i nadłożyć ze 40 kilometów i przejechać przez Oberwart, Pinkafeld, Bad Tatzmandorf, o Sankt Michael nie wspominając. Szczególnie wtedy gdy ktoś czeka trzy lata na zapowiedzianą wizytę.
Ja bym się wstydził.
No to ja się wstydzę. Ale swoje przeprosiny załatwiłem poza blogiem. I zostały przyjęte. Powodem ominięcia Pana L. było przyspieszenie kolejnego wyjazdu wnuczki na obóz. Skróciłem więc pobyt w Italii i nie mogłem dokładać jeszcze jednej wizyty.
Święty Wawrzyniec, czyli Saint Laurent, to wino jak najbardziej czerwone, Piotrze, a tu dwa razy podkreśliłeś jego białość. Może miałeś jednak inny szczep na myśli, tylko nazwy się pomyliły? Fakt pozostaje jednak faktem, że St.Laurent zacny jest. Polecam zwłaszcza St.Laurent Ausstich od braciszków Chorherren Klosterneuburg (ale z winnicy w Tattendorf, Thermenregion).
Dzień dobry!
ale mam nadzieję, że w wyniku zamieszania z nazwą i kolorem nie pomyliły Ci się sypialnie, Piotrze? 😀
paOlOre – Sa czerwone Wawrzynce, sa i biale. Proponuje kompromis – blauer 🙂
Daltonisci tez zasluguja na odpoczynek. 10-go imieniny Wawrzynca, pijmy cos dobrego z zamknietymi oczami.
sugerujesz, Placku, że była jeszcze jakaś trzecia sypialnia, błękitna jak krew?
zPaOLOre zauważ, że sugęstię od insynuacji dzieli bardzo niewiele
10-go będę pił na pewno, mogę nawet na chwilę zamknąć oczy, żeby utrwalić w pamięci smak polędwiczek zapiekanych z liściem kapusty i roquefort. Osobista ma urodziny.
– Pani Frankovka, panie Wawrzyńcu, wasza latorośl bardzo dobrze się zapowiada. Myślę, że owoc waszej miłości będzie pięknie rósł i sprawi wielu ludziom radość. Ksiądz pyta, co wpisać do księgi?
– Doktorze, tak nam pan pomógł, bez pana byśmy zostali bezpotomni, jeśli pan pozwoli, nazwiemy po panu. Jak pańska godność?
– Zweigelt
Alez skad paOlOre , nie smialbym nawet tak pomyslec , mozliwe, ze to nie bylo austriackie miasteczko a Montreal. Kazdy moze zabladzic, chyba ze zony slucha.
😀
nemo, w rzeczy samej, trzeba tylko dodać, że pani Frankovka posiniaczona jakaś była…
Pan Vavrinak
…zbłąkanym tułaczem jestem więc… Placku! dzięki za diagnozę 😉
Pani Frankovka w ogóle ciemna była 🙄
i Pani Frankovka
Kto pyta, nie błądzi 😉 Mój Osobisty nigdy nie pyta 🙄
nie dałaś mi szansy, nemo…
chyba czas do roboty, pieniądze czekają, żeby je zarobić, klient grozi zleceniem 😀
Nemo – Ty sobie z modrych winogron zartuj, a nie z osobistej instytucji.
Czuje, ze to wszystko moze sie zle skonczyc, lub burza nadchodzi, wazne ze jeszcze czuje.
PaOlOre, 😀
Jak się uprzeć, to i z czerwonego da się zrobić białe Niedawno piłam takie z Badenii.
Placku,
ja tam dziś jestem bardzo koncyliacyjnie nastawiona, choć na dworze nadal ponuro i obudził mnie deszcz 🙁
Z osobistej instytucji żartuję sobie czasem, gdy chodzi o konsultacje w sprawie zgubionej drogi 😉 Zwłaszcza gdy jesteśmy rowerem w obcej okolicy, bez mapy i GPS 🙄
Austriackie gadanie, drogi Panie,
St Laurenta,naturlich, Pan u nas dostanie
i niech Pan wypije za zdrowie Pań !
A więc zdrowie, piękne Panie !
A gruner veltliner od dawna budzi nasze uznanie
i czy do przekąsek zostanie podane,
czy kurkom będzie towarzyszyć w śmietanie,
ta chłodna butelka cieszyć nas będzie 🙂
Ale wybaczcie proszę, Panowie i moje Panie
nie podajemy jej niestety na śniadanie !
Eh, ci sprytni hotelarze 🙄 Płacisz pan, panie, jak za hotel, a zasuwasz jak… w domu. Chcesz soku? To sobie wyciśnij! Kawy ci się zachciało? Tu stoi ekspress…
Dobrze, że jelenia nie trzeba samemu sprawić przed kolacją 🙄
Jeleń przyleciał już w kawałkach z Nowej Zelandii 😉
Ebner Ebenauer wygląda na bardzo ekskluzywnego producenta. Na swojej stronie podaje, że z 10 ha uzyskuje rocznie 50 butelek wina! I z tego połowę wypija mu Gospodarz 😯
Kawa tez mozna wzniesc toast – Na zdrowie 🙂
Jak to dobrze, ze Panstwo Adamczewscy zatrzymuja sie w tym hoteliku bez nas. Zajac tez sie z tego cieszyl. W moich wspomnieniach Sw. Wawrzyniec kojarzy sie z Batorym i ogromnym, czerwonym neonem MOLSON.
Koncyliacyjna Nemo – Pytalas o rower – cos szwajcarskiego, nie musi byc czerwony, a strona producenta pieknie rosnie . Ta druga to samozwaniec 🙂
Nemo 10.44
I dlatego niektórzy wybierają wariant noclegu u przyjaciół.
I kawa podana i grzanki przyrumienione 😉
Nemo 10.54
Ebner pewnie zadowolony,że ta połowa produkcji trafia w tak
dobre ręce. Znaczy podniebienie 😀
Dobre rece, piekny ksztalt butelek, a winna poezja to Black Edition, czyli wino bylo czarne, a nocleg w Austrii poematem.
Jak rozmaryn… Rośnie i się rozwija, i zbiera laury 😉
a Laurentego poleca hedonistom z cygarem 😎
Kawa Sw. Wawrzynca
Rower dla Placka
Made in Switzerland, Aurumania. Cena – 120 000 Fr. Wersja light już od 30 000.
Czas na obrobienie bezczelnego zajaca. Okazuje sie, ze w odroznieniu od prasy i kozy, zajac klamie. Oto dowod:
Cozem ja komu zawinil
Lub takiego zlego uczynil ?
Ja ubogi trawka zyje
Zamiast wina rose pije
Sierota.
O, przepraszam. Aurumania to rower duński 😯
Rose to ja też piję 🙄
Nemo – Piekny rower, ale ceny nieco slone, wolalbym jedno z tych zaczarowanych ciast. Nie tyle zadanie co pobozne zyczenie. Wam kupie rowery, pojedziecie na wycieczke, a ja sobie w spokoju podjem.
Widok zajęcy to rzeczywiście atrakcja, przynajmniej dla mnie. Zimą widywałam je także z moich okien, a latem niekiedy przy polnej drodze. Dużym zagrożeniem dla zajęcy, zwłaszcza małych , są lisy, które w zasadzie nie mają naturalnych wrogów . Ale jak widać , w Austrii zające mają się dobrze. A takie śniadania chciałabym jadać od czasu do czasu.
paOLOre, jesten słaby w rozróżnianiu kolorów. Wlazłem więc do piwniczki, wyciągnąłem ostatnio kupioną flaszkę St.Laurent i porosiłem kobiety by wypowiedziały sie o kolorze płynu. Wszystkie trzy powiedziały: BIAŁE!
Czerwone kupowałem tylko zweigelty. Nawiasem mówiąc to Ty zaraziłeś mnie miłością do tego wina, przywożąc przed laty pierwszą taka butelkę. Dziekuję serdecznie!
Placku,
ciasto dostaniesz jakie zechcesz, tylko przyjedź!
A tu Aarios really swiss made. W Gretzenbach kt. Solura.
Krystyno – Tez chcialbym. Moze jutrzejszy wpis bedzie o czyms czego za nic bym nie pragnal, bo inaczej popadne w dlugotrwala depresje. Mysle, ze zjadlbym i buleczki, i chleby.
Nemo – Ktore wino podalabys do zajaca ?
Butelka pewnie z ciemnego szkła była 🙄 Kieliszki też?!
No, to dzisiaj Gospodarz na cenzurowanym; na każdego z nas przychodzi taki dzień.
A propos uroczego miasteczka w A – ono dopiero nabiera pełni urokliwego uroku, gdy P. Gospodarz o nim opowiada akustycznie (TOK FM; wczoraj się nawinęłam przy radio o tej abstrakcyjnej, po-jedenastej porze 😉 ) — słuchając, człowiek ma ochotę tam pojechać już-natychmiast… takie good, good, good, good vibrations… 😉 🙂 😀
Nie chcą kawy i bicykla helweckiego?!… 😮 – to ja poproszę… 🙄 😎
Nemo – Najbardziej podoba mi Aarios Zablocony, nawet bardziej niz najbardziej. W Polsce zostawilem moja biedna eske i foksteriera. Dwa kawalki serca. Z kolei Austria to wspomnienia pierwszej podrozy w lewo.
Rzeka Inn byla tak cudownie zielona, ze krowy sie na niej pasly .
Starosc to radosc – niedlugo bede mial lzy w oczach czytajac o pasztetowce.
Wczoraj wjechalem elektrycznym skuterem sasiada w krzewy sasiada i tez mialem lzy w oczach, ale nie zaluje – nasze pogawedki o napedzaniu elektrowni mamalyga sa w stanie zawieszenia.
Do zająca? Jakieś łagodne czerwone, burgundzkie, merlot, Barbera…
Do królika – białe, rose
Inn jest piękny, ale moja Aare jeszcze piękniejsza 😉
Jakze trafna uwaga – Bez good good good vibrations nawet bambusowy rower nie cieszy.
Dzień dobry o moim poranku!
Wreszcie się można było wyspać – pod wieczór spadły ze cztery krople, ale za kroplami przyszło chłodniejsze powietrze, wilgoć prawie że poszła sobie precz. No, częściowo, bo 75% wilgoci w powietrzu to jest jednak coś, ale my tu takich rzeczy zwyczajni 😉
Winnetou czerwony,
Saint Laurent (Yves) biały.
Rower pana Benza
Rower po helwecku nazywa się „Velo” 😉
…cyped.
Wśród zielonych winnic
Uwieczniony znakiem
Rozprawił się byczek
Z jednym Austriakiem
(Tablica na krzyżu wśród winnic Poysdorfu)
Pan Lulek wzruszony przeprosinami, aż zaniemówił 🙄
Albo ruszył w poszukiwanie czegoś na ząb 😉
Panie Lulku,
jak tam dolna panorama?
Synuś mój się znalazł – ponoć jutro przystąpi do działania; Ryba jedzie już z Mysliborza do Poznania i piątego dnia od zapowiedzi wreszcie dojedzie
…hm. A mnie chyba Della siadła 🙁
Cholera jasna!
…przypomniało mi się, że od savoir-vivre’u była JanKa(myczek).
„Nie wytykaj, nie wytykaj, albowiem tobie też wytkną i będziesz wytknięty/a, albo co gorsza wytkana/y …”
Może i co lepsza.
Zyskałam lampę u sufitu. Brakuje mi jeszcze założonych rolet i progu w drzwiach (drzwi też dotąd nie mam) Nie gotowałyśmy obiadu; Młodsza zamówiła do domu kebab w bułce – bardzo dobry był, a porcje ogromne, nie na damski apetyt. Dwie takie porcje z dostawą i sosem czosnkowym 21,40.
U mnie dzisiaj zupa-krem na zimno ze szparagów, taką gęsta i pożywna.
Szparagi na rosole, bardzo dużo, a potem dla zamulenia ziemniaków parę. Żeby łyżka stała, o!
A ja się nie doczekałam 🙁
http://www.cbc.ca/technology/story/2010/08/05/northern-lights-southern-canada-aurora.html
Widziałam raz w Edmonton (sto lat temu) i raz w Kingston (rzadkie wydarzenie w moich krzakach!). Wzdycham, bo jak raz się to zobaczy, to potem wiecej się chce.
O wiadomej porze wypije za Was wszystkich. Wyjezdzam na okolo dwa tygodnie, bez komputera, pewnie za Wami zatesknie 🙂
Trzymajcie sie wszyscy zdrowo.
Placku, wspomniales wczoraj o niedzielnych urodzinach. Cos mi sie wydaje, ze je mocno przezywasz bo to i nowa dekada i mowa o starcu…
Nie przejmuj sie, wszyscy na tym samym wozie :- Zycze Ci jak najlepszego zdrowia i spelnienia wszystkich Twoich marzen (w tym tej wygranej w lotka!).
Miala byc jeszcze jedna buzka :-
Dzisiaj (bodajże) Przyjaciel Arkadiusza vel Zbycha – Rycha – Byka wielu imion, świętuje urodziny, a znany jest Przyjaciel wielu Blogowiczom; a więc 100 lat Marylko
Pyro ja nie wiem czy to Przyjaciel, czy też Oni razem 30 lat. Ale za i Ich Zdrowie!
zyła
dziwnie mi jakoś zżarło wpis. Nie mm czasu pisać jeszcze raz.
za zdrowie wszystkich i Pana Prezydenta … 😀
Sto lat!
Chętnie 😀
Leje jak dzikie i pogrzmiewa 🙄
…łoooo
podobno przez pomyłkę? 🙄
..nie grzmoty, a wybory
Za zapateryzm 😆 !
Jutro kulki mielone w sosie koperkowym, pyrki i bawole serca z ogóraskami i cebulą oczywista 🙂
Kulki w sosie koperkowym som!
Idę zapateryzować, a co mi tam…
A przez Warszawę przewaliły się potężne grzmoty. Lało koszmarnie, wiem bo jechałam samochodem, a potem biegłam do domu pozamykać okna i mimo parasola byłam całkiem mokra 🙁
A u mnie dzisiaj kabaczki: http://picasaweb.google.de/pegorek/Zuc?authkey=Gv1sRgCMuHkOmKuuK9sgE#5502387662754675586
Juz rozdaje na lewo i prawo.
Mają Państwo spóźniony refleks.
Gen. M.Dukaczewski („który nie istnieje”), a jest – zdaniem „ciemnogrodu” – szefem WSI („których to służb oczywiście w Polsce nie ma”; są tylko „tow.cyklistów”), butelkę szampana za zdrowie Pana Prezydenta otworzył dużo wcześniej.
Mało powiedziane że leje. Ściana wody z nieba aż do ziemi. Do Mikołaja dzisiaj nie dojechałam, a podobno Dziecina od rana skoro tylko otworzyła oczy to zapytała: a Basia-Asia?
Za to do domu dojechałam ulicą zamienioną w rwącą rzeczkę o poziomie wody lekko licząc 50 cm, przeciskając się między autami, które próbowały sforsować wodę, autami, które rzeczki nie sforsowały i właściciele spychali je na chodnik oraz lawetą.
W Poznaniu leje od godziny
Za mokrość 😆
Malgosiu, juz jestes bezpiecznie w domu? Przegladajac biografie Slawy Przybylskiej wyczytalam, ze jest absolwentka szkoly Twojego syna ( i mojej przy okazji ) i tego samego wydzialu! Duuuzo wczesniej 🙂
Haniś, co pijesz, że Ci na tak długo starcza?
Wszędzie leje a na Węgrzech forinty! Idę zapateryzować catfish na obiad!
Pozdrawiam Rycha & Przyjaciela (pomimo wszystko) Vivat pieprzówka!
Alino jestem, miałam trochę szczęścia, bo odwoziłam Mamę i już zaczynało padać, ale tylko pojedyncze krople. Musiałam potem coś załatwić na mieście no i się zaczęło.
Udało mi się wybłagać u opiekunki Mamy wolny weekend i pierwszy raz od nie wiem kiedy mam nadzieję, że 2 dni spędzę poza Warszawą.
Zycze Ci dobrego wypoczynku i odprezenia.
Tradycyjnie Żubra, Pyreńko 🙂
Małgosiu, spędź pięknie 🙂
Alino udanych wakacji .. 🙂 … Małgosiu miłego weekendu .. 🙂
w Austrii bardzo mi się podobają te małe miasta i miasteczka .. mili ludzie tam mieszkają i są zadowoleni z życia …
wreszcie jutro sobie pośpie dłużej .. 🙂
Alino – Dziekuje 🙂 Zycze Ci pieknych wakacji, wybralas idealna pore, nadchodzi czas na deszcze meteorow, zachwycaj sie i wypoczywaj.
Pepegorze – Pozwolilem sobie na skubniecie paru listkow nasturcji, jestem uzalezniony od tego pikantnego smaku.
Alicjo – Tutaj tez powietrze tak swieze, ze jeszcze cieple.
Za Wasze zdrowie 🙂
Małgosiu, Alino – miłych wakacji (a przynajmniej oddechu)
Vivat dla Rycha i przyjaciela!
MalgosiuW – Tak, oddychaj spokojnie
Pepegor – to ile owoców 1 krzaczek kabaczków rodzi?
naturalnie, że Przyjaciela.
Placku bierz co widać, kwiatki jednak lepsze chyba. Listka spróbuję jutro, bo nieznam.
Pyro, z dwuletniego doświadczenia powiadam Ci – za dużo na 5 człeka 😆
Pyro, to z wozu, to od koleżanki, co ma ich więcej i zapomina za wczasu zerwać. Ja zrywam mniejsze. Im częściej zrywasz, tym więcej produkują. Teraz jestem zapchany i rozdaję. To jest dość trwałe. Nie wiem, czy może zbierać na zjazd?
Jeden? Pojedynczy?
Pyro, cztery miałam, wieś wykarmiłam. Wydajne, że no 🙄
A zbieraj Pepe, a my będziemy zbierać przepisy. Co Ty robisz z tych kabaczków?
Mam dwie rośliny, a jedna dała sobie przerwę, ale już znowu rodzi. Te małe dą delikatne jak cukinie, tzn. można zużywać ze skórką, te duże mają twardą skórę i trzeba je obierać i usuwać wnętrze. Ale miąsz pozostaje doskonały. Dlatego myślę, że jak zmobilizuję koleżankę i sam dopilnuję, to mogę ew. na Żabie Błota przywieźć z pół cetnara. Do podziału naturalnie.
Czytałam gdzieś że kwiaty cukinii można smażyć w cieście takim jak naleśnikowe. Ciekawe czy kabaczkowe kwiaty też?
Basiu – Asiu – wszystkich dyniowatych. Można też smażyć króciutko bez ciasta w głębokim oleju.
to na dobranoc dla tych którzy wyjeżdżają na wakacje i dla tych którzy mają tych samych przyjaciół od 30 lat
http://www.dailymotion.pl/video/x2pv2f_maurane-l-un-pour-l-autre_music#from=embed
Dieta!
Cytuję, nie powiem, z jakiej książki:
„Jednego dnia pije się wyłącznie białe wino mozelskie albo reńskie, do litra, wiecej nie trzeba, i konsumuje się do niego w charakterze zagrychy czerstwą białą bułeczkę, względnie sucharki. Nic więcej!
Drugiego dnia teoretycznie pochłania się wyłącznie owoce i warzywa w postaci naturalnej, bo skoro powiedziane jest, że nie wolno używać soli, tłuszczu, mięsa i białka, to co właściwie zostaje?
Teoretycznie, ponieważ większość dnia poświęca się na przesypianie winnego kaca.
Nazajutrz radośnie wracamy do wina i suchej bułeczki. Po czym znowu nie mamy chęci na kartofle bez soli, ryż bez… kluski bez… No to niech już będzie ten ogórek, jabłuszko, głąb z kapusty, rzodkiewka…a niechby i cytryna, nawet z cukrem!
I kolejnego dnia znów wino! Podobno dwa tygodnie takiej kuracji idealnie oczyszczają organizm ze składników niepotrzebnych i pożerają nadwagę.”
🙂
A mówiłam. Tyle, że ja piję czerwone 🙄
…chyba czerwone też działa 😉
Działa Alicjo, działa.
Aktualnie nie mam w szklance ani czerwonego, ani białego, ani zresztą żadnych innych procentów.Idę spać trzeźwiutka i dlatego nie chudnę. By, by
Moja Mama nadziewała kabaczki ryżem i mięsem, jak gołabki. Było to bardzo pyszne i do dziś- a lat mnięło wiele- przypomina mi się ten smak.
Zapiekany kabaczek, nadziany ryżem z mięsem, Mama kroiła to na plastry takie mniej wiecej 2 cm po wyciągnięciu z piekarnika. I do tego sos pomidorowo-paprykowy, ostry.
Działa. Natomiast osobiscie sprawdziłam że czerstwa bułeczka ma zbawienne działanie po przedawkowaniu zasadniczego elementu wspomnianej diety. Więc można naprzemiennie …Chociaż we Francji podobno się używa określenia „abus du vin et de l’alcool” czyli nadużywanie wina i alkoholu to zupełnie inna skala problemu.
Działa, cokolwiek powiemy sobie, że działa 😉
Hm… nadużywanie wina? Nie ma takiej możliwości…Francuzi wiedzą, o czym mówią, Basiu-Asiu 😉
Dzięki za miłe słowa.
Alino, miłego urlopu, bez trosk i problemów.
Pyro, sama patrzyłam na to pojedynczo i mi nie pasowało, ale jak wstawiłam ń to mi podkreślało na czerwono 😯
😯
http://alicja.homelinux.com/news/Ulewa/DSCN0495.JPG
To Warszawa, dzisiaj (wczoraj) wieczorem, powyżej.
I tu też:
http://alicja.homelinux.com/news/Ulewa/DSCN0496.JPG
Autor zdjęć – po sąsiedzku.
Czasy goraczki zlota na Alasce juz dawno minely. Nie oznacza to, ze cale poklady zlota zostaly wykopane lub wyplukane z rzek. Zloto na Alasce jest i pewnie dlugo bedzie. Zainteresowanie plukaniem zlota jest o wiele mniejsze niz na przyklad lapaniem lososia. Ropa naftowa jest chyba najwiekszym zrodlem dochodu Alaski.
Tu jest kilka zdjec z osady zbudowanej na brzegu rzeki Crow Creek. W piasku na dnie rzeki jest zloto. Na terenie osady mieszkali poszukiwacze zlota. Teraz ta osada stanowi forme muzeum. Sa to oryginalne domki, w ktorych mieszkali przybysze do ‚Last Frontier’ w poszukiwaniu zlota.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/AlaskaCrowCreekGoldMine#5235053729799341842
Na miejscu za $5 mozna pozyczyc specjalna miske do plukania piasku i zabrac sie do zlotej roboty. Osoby na zdjeciach pokazaly mi swoje skarby.
Popularnym upominkiem sprzedawanym w sklepach na Alasce jest grudka zlota.
Dzisiaj slonce w Anchorage zajdzie o 22:26.
Pyra, Jolinek51 i WandaTX nie pochwalily mnie wczoraj za przeliczenie na wlasnych palcach mil na kilometry. Dzisiaj podaje pore zachodu slonca wedlug 24-godzinnego czasu (24 hour clock). Czekam na owacje!
Orka,
Pierwsze owacje słyszysz zapewne z Long Island. !!!!!!!!!!
Naprawdę dzięki wielkie za wszystkie relacje, ciekawostki, filmy i zdjęcia, a Basi gratulacje!!!! A WandęTX niech duma rozpiera, bo ma powód!!!
A ja chcę na Alaskę! Kilka lat temu (byłem nieco młodszy) szukałem tam ofert pracy, niestety nic nie znalazłem. Pozostałem gdzie jestem 🙁
Ha, Orco! metry zauwazylam ale no wiesz, sama jeszcze czasem mysle w metrycznym 🙂
W ksiazce o 52 bochenkach autor opisuje probe przejscia na system metryczny w USA wiele ( 🙂 ) lat temu. W 1975roku „The metric Conversion Act” postanawial wprowadzenie tego systemu ale istnialo tam slowo voluntary. Niestety Amerykanie nie zyczyli sobie ani temperatury w stopniach Celsjusza ani benzyny na litry. Jak pisze autor prezydent Reagan, ktory system metryczny uznal za jeszcze jeden akt dywersji komunistycznej rozwiazal Metric Board w 1982 i w ten sposob Stany zostaly jako jedyne supermocarstwo bez systemu metrycznego wraz z takimi panstwami jak Liberia i Burma.
Ten sam proces w Kanadzie przeszedl ponoc bezbolesnie. Pewnego dnia temperature zaczeto w prognozach pogody podawac zarowno w Celsjuszach jak i Fahrenheitach a potem dosc szybko zaprzestano nawet i tego, jako ze kazdy zdazyl sie przyzwyczaic do tego jak sie czuje kiedy temperatua osiaga 20C
A wracajac do terasy rowerzystow, cale szczescie, ze nie liczyli w kilometrach bo musieliby zebrac jeszcze dodatkowe 4tys $ a nie wiem czy wystarczyloby im zapalu 🙂
oczywiscie, duma mnie rozpiera, ale juz bardzo tesknimy. Dzieci wroca dopiero pod koniec sierpnia, jeszcze czeka je droga powrotna. 4tyc mil autem to tez kilka dni.
Prosze troche glosniej! Gratulacje dla Basi i calej grupy z Texasu!
Co do metrycznego systemu to po prostu przyzwyczailam sie. Jesli wiem, ze jutro bedzie 80 stopni rozumiem, ze bedzie cieplo. Jesli trasa powrotu wynosi 4K mil to tez rozumiem. W Kanadzie i w Meksyku sa kilometry. Droga szybko mija.
Zgadzam sie, ze system metryczny rozwiazalby wiele nieporozumien. Nie wymienie tych slynnych, bo to troche krepujace.
Orca – nie zachwyciłam się, bo w ogóle nie zauważyłam. Dla mnie oczywistość, ale jak trzeba , to już, OKLASKI
OKlaski dla Orki jak najbardyiej yasluŁxone + ucyciŁem to ymianć na polskie cycionki, a teray wracam do stóp i funtów ‚ + Ł=
dzień dobry .. 🙂
Orca ja podobnie jak Pyra nie zauważyłam wysiłku przeliczania … podziwiam cały czas Twoje zaangażowanie i to, że chcesz się z nami podzielić swoją wiedzą …
Wanad a meny na przyjazd córci już obmyślone .. 🙂
pogoda cieplutka z deszczem na deser .. wyspana i najedzona idę pozwiedzać Warszawę … 🙂
fajnej soboty Wam życzę .. 🙂
Obiad będzie jadło dzisiaj 5 osób, w tym dwóch mężczyzn(jeden nie jada warzyw gotowanych, drugi surówek. Wrrrr). Doszłam do wniosku, że najłatwiej będzie wrzucić do piecyka 2 kurczaki, zrobić miskę ogórkowej mizerii w śmietanie i marchewki glazurowane – każdy z panów swoją jarzynę będzie miał. Żadnego deseru – są lody i owoce, a ja i tak nie mam gdzie podać. Niech jedzą to, co jest i tak, jak im wygodnie.
Dzień dobry, Pyro
Lody i owoce to całkiem wypasiony deser – co jeszcze chciałaś do tego dokładać? 😯
Mmmmmmm…. mizeria….:)
Placku.
tak wygläda müj komentarz. je;li zapomn? przeöäczy_ klawiatur? na polski $! ( 😉 ) ale z przyzwyczajenia trafiam we wöa;ciwe klawisze 😉
Pogoda dziś cesarska, trzeba coś przedsięwziąć.
Moje dwa krzaczki kabaczków produkują aktualnie po dwa owoce, cukinia też nie próżnuje, zaczynam rozdawać. Wczoraj wieczorem ugotowałam ratatouille i kawior z bakłażanów, zostało jeszcze mnóstwo rumuńskich papryk, chyba je czymś nadzieję.
Ja też życzę wszystkim udanego weekendu, rowerzystom na Alasce – osiągnięcia celu, pieszym na całym świecie – pięknych spacerów, wędrówek, marszów… I żeby ich nikt nie gonił i nie ścigał 😎
Placku,
z czcionkami prosta sprawa. Olać.
„Ć” wychodzi wtedy, kiedy jednocześnie naciskamy prawy „shift”, lewy „alt” i „c” 🙄
Jak nie naciśniemy „shift”, to nam wyjdzie takie małe „ć” 🙂
Wszystkie inne wychodzą u mnie… no właśnie, już tak się przyzwyczaiłam, że nie umiem inaczej po polsku klepać.
Z dużymi literami jest trochę zawracania palców, ale z małymi – żadne tam, po prostu litera i prawy „alt”.
Spróbuj – pewnie masz taką samą klawiaturę, jak moja – musi wyjść!
ą, ę, ł, ó…
Naareszcie jestem na miejscu. Jest tak jak powinno być. Zielono i cień włoskiego orzecha, winorośli i ogródka. Na powitanie było merdanie dwóch ogonków i :”Basia-Asia przyjechaaałaaa!”.Ci, co rano zdążyli być w lesie donoszą że parno i grzyby rosną. Sama widziałam po drodze (trasa W-K) artel grzybiarzy. Dotąd mijałam jednoosobowe „stoiska” z koszyczkami, a tu proszę, panowie się zorganizowali, zgrupowali w kilka samochodów z dużym asortymentem leśnym i z daleka widocznym transparentem GRZYBY.
Pyro co się kryje pod kryptonimem marchewki glazurowane? Ciekawie brzmi.
Basiu-Asiu,
to taki agent numer siedem, te glazurowane 😉
Oj, niepomna własnych napominań, przejrzałam prasę bladym przedświtem.
Było nie!
Z drugiej strony można się uśmiać. Nie ma to, jak Wielka Nieobecność.
Nemo – To nie ja zapominam, ale moj komputer, ktory postanowil pamietac polowe, ale to dluga i nudna historia – korzystam z rady Alicji i olewam. Zalozmy, ze seplenie 🙂
Alicjo – Wystukuje moje wypociny lewym srodkowym palcem, mam duze lapy ale tylko dwie siegaja klawiatury. Windows 7 dostalo szalu, ale uwielbia rosyjskie i arabskie czcionki 🙂
Sprobowalbym jezykiem, ale boli mnie od przygryzania – wina i Alaska to tak fascynujace tematy, ze chcialbym cos powiedziec, ale resztki mozgu wlaczyly alarm i nie moge. Poza tym mam sie niezle. Wlasnie jezyk zaczal szeptac mozgowi cos o pysznej mmmmizerii..Niby moje wlasne cialo, a oszalec mozna.
Oto dzisiejsza poranna zagadka :
Kto to jest ?
Druga nagroda jest obiad beze mnie, pierwsza ze mna.
OK. Z tymi znakami dia.. i jakoś tam jest wygodniej dla czytelnika i grzeczniej ze strony piszącego, ale najpierw trzeba się pomęczyć i ustawić. Na domowym nie mam z tym problemów, ale w pracy nie wychodzi, już próbowałem. Musiałbym poprosić tych z serwisu, aby tam coś odblokowali ale nie chcę, bo jak to sensownie uzasadnić. I tak już czuję się jak złodziej czasu, kiedy podglądam krótko, kopiuję i wklejam na twardy dysk, aby w spokoju przeczytać. Wtedy są jednak kłopoty ze sznureczkami. Niektóre się otwierają, a niektóre nie. Np., te od Alicji nigdy. To bedzie miało może coś do czynienia z jej linuxem. Niech i tak będzie, też daje się z tym żyć.
Pogoda królewskohanowerska, czego nam wszystkim życzę, ale teraz jeszcze podziałam,
pepegor
Basiu – Asiu – to marchewki w całości albo w zgrabnych kawałkach, duszone w małej ilości wody z masłem, solą. Kiedy mają już odpowiednią miękkość (jak kto lubi),a woda niemal odparowała .posypuje się skąpo cukrem, szczelnie przykrywa i na malutkim ogniu czeka się, aż cukier zacznie karmelizować – marchewki są w cienkiej, karmelowej powłoce. Ja nie przepadam, bo słodkie, inni chwalą. Jeszcze szczypta gałki muszkatołowej się przyda
…nie z linuxem… raczej z tym, ze sznureczek powinien być ciągły, liedys działał taki normalny, z przerywkami, a teraz nie 🙁
Klawiatury – testatury bywaja i germańskie 😯
Wtedy jest problem. Placek nie powinien mieć problemów, myślę, około piatej nad ranem… 😉
Nie otwiera się? Niemożliwe…
http://alicja.homelinux.com/news/Jezioro_zamkniete_na_klodke.jpg
Ja stosuję zasadę czytania wiadomości taką jak rabin w Skrzypku na dachu: jak będę potrzebował złych wiadomości, to przeczytam o Noem i potopie. We wczorajszych okolicznościach przyrody nawet nie musiałam czytać – przejeżdżałam i oglądałam na własne oczy.
PS Dzisiaj się dowiedziałam z tv co to zapateryzm. Czytając wczorajsze wpisy byłam skłonna uwierzyć, że to Word figla spłatał i o zapateryzowane konserwy domowe chodzi.
Pyro – dzięki. Wypróbuję 🙂
Alicjo – To byla moja trzecia proba. Tym samym przekroczylem limit do roku 2015-go.
Z Pasterem tez mam na pienku. Przez takich jak on mleko mi sie nie zsiada.
…a trzeba było czytać na blogu o pasteryzacji 😉
Ewentualnie o plasteryzacji… Co mi przypomniało o:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Teksty/Kryminal_tango.html
Raz na jakis czas będę przypominać, bo to lepsze od wiadomości dnia czy czego tam. W moim wieku nawyk – zerkam na wiadomości 🙄
I po co mi to?!
Placku,
przerobiliśmy Pastera z Kapitanem i Ewą. Kapitan albo Ewa Ci podpowie –
im się zsiada!!! I sery wspaniałe Ewa robi. Zanim ser, to mleko zsiadłe ma się zsiąść.
Zawiłe to jest takie na niby, bo w rzeczy samej proste 😉
Orco – Z zainteresowaniem czytam Twoje wpisy. Sa one z pewnoscia lepsze od tego na co zerka Alicja. Po ich przeczytaniu udaje sie w podroze, a zatem sa one drogowskazami. Po powrocie chce sie z Toba podzielic moimi dodatkowymi spostrzezeniami, ale Ty jestes nauczycielka, a ja skromnym studentem. Gdybym to uczynil, inne dzieci z klasy skopalyby mnie w czasie duzej przerwy, wytykajac mi zem kujon, lizus i swinia. Nie moge jesc, spac, pic. Czy bylabys urazona moja smialoscia ? Doradz, prosze 🙂
Alicjo – Bardzo mnie to cieszy, dziekuje. Maslanka ze sklepu to nie to samo. Gdy opisujecie klasyczne kombinacje z udzialem tego trunku i mlodych ziemniakow, po scianach z zalu chodze.
U Mikołaja jeździ przez osiedle Pan ze wsi za lasem i stałym odbiorcom zostawia butelkę z mlekiem „nie zbieranym” w koszyczku zawieszonym za ogrodzeniem (a z koszyczka odbiera należność). Kto chce dołączyć do grona odbiorców, musi się na Pana bladym świtem zaczaić i ustalić warunki dostaw. My zakontraktowaliśmy pierwsze litry po nabyciu przeze mnie książki „Kuchnia Słowian”. Tata Mikołaja postanowił wypróbować przepis na ser. Co prawda tylko masło mu się udało zrobić, ale, jak słyszałam, dobre było.
„Proszę dziś przeczytać wywiad z socjologiem z UW, który nazywa Polskę państwem wyznaniowym. Przecież to chore jest. Polska nie jest w żadnym sensie państwem wyznaniowym. Jest państwem w którym religia jest oddzielona od państwa, ale to jest rozdział przyjazny.”
Rozczarował mnie nowy prezydent, który natychmiast po zaprzysiężeniu poszedł do kościoła – no dobra, ma prawo prywatnie, ale jeśli państwo jest państwo, oddzielone od kościoła, a kościół jest kościołem niekoniecznie wszystkich Polaków… to po co taka demonstracja wiary?
Idę dospać, albo co…
Placku…
maślankę kupuję w Baltic Deli.
Jest pyszna!
Zadziałałem.
Nie było tego wiele, bo już muszę kończyć, bo jestem zaproszony na 13.30 na objad z okazji urodzin.
Jestem z tego powodu prawdziwie wkurzony, bo soboty mam przeznaczone na te sprawy, które tylko tego dnia jestem w stanie załatwić. A tu musze się stawić na coś, co mogło się przecież /nie gesten pewny ortografii ostatniego wyrazu, a nie mam czasu na szukanie/ odbyć o takiej np. 17.00. Dam do zrozumienia, że jak ktoś bedzie mnie chciał jeszcze mieć u siebie w sobotę, to nie przed 18.00. Niekoniecznie dzisiaj to powiem. A tzw. brunche, tj. imprezy rozpoczynające się o 11.00 od dawna nie przyjmuję do wiadomości.
Do wieczora.
Wywiadowałam kiedyś prezesa Mlekovity i on mi powiedział, że teraz mleko się nie zsiada z powodu odbakteryjnienia. Jałowe i całkiem zdrowe.
Brrrr.
Pamiętam serek, który smażyła moja ciocia. Najpierw mleko się zsiadało, potem ciocia robiła z niego twarożek i stawiała w ciepłym, potem twarożek zaczynał żyć własnym życiem i wtedy można go było przesmażyć z kminkiem. Delicje.
Wyrzucilem odpowiedz na wpis Alicji do kosza, bo temat jest dla mnie zbyt bolesny.
Alicjo – Dobrze, ze poszlas dospac 🙂
Pepegorze – Ortografia godna podziwu, gniew sluszny. Daj do zrozumienia i baw sie dobrze 🙂
Nisiu – Dlatego wierze w separacje politykow od mleka. Chcialbym miec prawo wyboru mleka. Nie uwazam tego za chec zachlystywania sie wolnoscia.
Ontaryjski farmer ktory sprzedawal niepasteryzowane mleko, od paru lat nie ma czasu na opieke nad krowami, wiekszosc czasu spedza w sadzie.
Nisiu. Wywiaduj ze mną, to Ci się zsiądzie! Potem będziesz mogła tak jak ciocia z kminkiem.
Zadziwiające, jak wiele osób i instytucji pracuje dla naszego dobra :
– wiedzą, jak wychowywać nasze dzieci;
– doradzą, co z chłopem (kobietą) robić w łóżku,
– co powinniśmy jeść, co myśleć, co czytać i co mówić publicznie,
– wiedzą o czym śni zdrowy człowiek, a o czym artysta.
Gdybym kiedykolwiek wygrała tyle, żeby nabyć jedną z greckich wysepek, u brzegów postawiłabym tablice „Tu nie obowiązuje Karta Praw Człowieka. Tu obowiązuje przyzwoitość”.
Przecież trafiłem dobrze.
Jestem na chwilkę, bo trzeba było wyprowadzć pieska. Objad był dobry, u Chińczyka, bo dobrze trafiłem, w przeciwieństwie do innych, co się nie zachwycali ich daniem rybnym. O chińskiej kuchni możnaby w nieskończoność ale faktem jest, że u tutejszych dania rybne nie powalają.
Lecę na dalszy ciąg.
Pyro,
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
Brutalna rzeczywistość:
Czego?! Na Wyspy to *se* sam(a) płyń, benzyny w silniku zabrakło!
Alicjo – przecież bym Ciebie na one wyspy doprowadziła, ale ostatnie 13 mln wygrał kto inny, a i tak by nie wystarczyło
Poplyne.
Pyro,
nam też umknęło, jakieś straszliwe miliony, już sie martwiłam, co to bedzie, jak na mnie trafi. Bozia uchował 🙄
Przypominam, że z Kapitaństwem już zaanektowaliśmy Wyspę dla blogu 🙂
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KapitanskieTangoLipiec2010#5492097928158663778
Niczym nie uwłaczając wysepce na Ontario,może ona pełnić najwyżej rolę chójki dla ludzi z tamtej strony kałuży.
…właśnie coś w tym stylu przemknęło mi przez głowę 😉
Ło, ale oblecieliśmy te Wyspy tam i nazad i wiele by się nadało, a jedna jest ze sporym Zamkiem! W sam raz dla nas, bo posiada wiele wież, które za chójkę doraźną mogłyby robić! Towarzystwo natomiast mogłoby się rozpierać po komnatach 😎
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3b/BoldtCastle_aerial.jpg
Mam już rolety – butelkowa zieleń, dyskretne, tylko na szyby.
Hip hip hura, Pyro 😀
Nie hipaj tak radośnie, Haneczko. Zerknij, co na rzeczy i do czego porównują.
Zdaje mi się, że Pyra maczała w tym rękę (spisek, cholerka, spisek!) 😯
http://deser.pl/deser/1,97052,8225565,Gigantyczna_gora_lodowa_wielkosci_Poznania__Oderwala.html
Dziekuje za owacje. Rozumiem, ze wszystkie byly pod zalsuzonym adresem rowerzystow.
Placek,
Napisz prosze kilka slow o Alasce. Gdzie byles, co zwrocilo Twoja uwage. Ja nie portrafie pisac tak zgrabnie i dowcipnie.
W sobotni poranek kilka slow o nozu, ktory jest uzywany na Alasce od setek lat. Noz nazywa sie ulu. Ksztalt tego noza jest odmienny od tych, ktore uzywamy na codzien. Noz jest uzywany do krojenia miesa i warzyw. Uchwyt noza moze byc wykonany z drewna lub wyrzezbiony ozdobnie z kosci bawola.
Film przedstawia rozne sposoby wykorzystania noza o nazwie ulu.
http://www.ulu.com/100kvid.htm
…ja cytaty tylko (przepraszam, zacytałam sie…):
„Jasio kiedyś pił piwo na środku Marszałkowskiej. Podeszła do niego staruszka:
-co pan tu, proszę pana, co pan tu sieje zgorszenie, piwo pan pije na środku ulicy!
– Babciu – odpowiada Janek – Pani nie wie o co chodzi, ja organizm wprowadzam w bajkowy nastrój!”
(ze wspomnień przyjaciela, Zbyszka Jerzyny)
Od dwuch godzin staram się znaleźć możliwości (i ceny) zakupu telefonicznej karty SIM w systemie przedpłaty. Są informacje z 2008 i 9. Aktualnych brak. Pierwsze miasto w Polsce to będzie Szczecin. Może Nisia coś wie o tym? Wybacz, że atakuję, alem bezradny.
Droga Pyro
W sprawie „Karty Praw” i Przyzwoitości zgadzam się z Tobą ale…
pozostaje kwestia definicji przyzwoitości.
Czytałem kiedyś opracowanie antropologiczne, w którym opisywano sposób regulacji stosunku ilości dziewcząt do chłopców w populacji plemiennej. Mamusia po porodzie, gdy stwierdzała, że dziecko jest ‚niewłaściwej płci’ kładła mu na szyi kijek i nadeptując po obu jego stronach ….
Według plemienia wszystko było ‚przyzwoite’ gdyż dziecko stawało się ‚dzieckiem-członkiem plemienia’ dopiero wtedy gdy matka przynosiła je z dżungli do obozu i ‚przedstawiała’ plemieniu/naczelnikowi.
Kartę SIM dowolnego operatora można kupić w każdym kiosku . Cena od 5 zł.
Kogóż to widzą moje oczy? Witaj Qwax.
Tak się zastanawiam, czy sytuacja opisana przez Ciebie powinna być rozpatrywana w kategoriach „przyzwoitości”, czy raczej „normalności”. Czy, gdybyśmy zapytali kacyka plemiennego czy ten „miły” obyczaj jest przyzwoity, czy nie odpowiedziałby że jest normalny, a więc siłą rzeczy przyzwoity. Liczy się kolejność: normalny więc przyzwoity.
Ale to takie hipotetyczne rozważania…
Przy okazji, trafiłam na ciekawy artykuł właśnie o przyzwoitości:
http://archiwum.wiz.pl/2000/00122700.asp
Hej Ewo
Niektóre pojęcia ‚istnieją’ bez ubierania ich w słowa. Bardziej prawdopodobne że wódz plemienia („kacyk” nabrało konotacji pejoratywnych) zapytałby raczej: „a co to jest <> i <>”? i stwierdziłby „Bo tak po prostu jest i już!”
zjadło to co w nawiasach, powinno być ‚przyzwoitość’ i ‚normalność’
Innymi słowy, wódz plemienia stwierdziłby że to jest normalne, a przyzwoitością nie zawracałby sobie głowy 😉
A swoją drogą, jestem ciekawa co na ten temat miałaby do powiedzenia Jotka?
Może jako hipotetyczna właścicielka hipotetycznej wyspy z tablicą u brzegów, wytłumaczę to opłotkiem ale czytelnie: Grecja leży w Europie. Od +- 3 tys lat mamy niedefiniowane, jednak dobrze funkcjonujące pojęcia z cyklu „człowiek – człowiekowi” i są one wspólne dla naszego kręgu kulturowego. Stąd pojęciami z dżungli nie będziemy się na razie zajmować. Większość ludzi z Europy dobrze wie, co to zwykła przyzwoitość – nie wydumana świętość, nie bezgrzeszne życie, nie dopuszczalna krzywizna banana i nie poprawność typu : myśl , co chcesz, byle byś głośno nie mówił – ot, żyć tak, żeby nie uprzykrzać życia innym i żeby mieć życzliwy stosunek do otoczenia.
życie nauczyło mnie nieużywania słowa „większość” oraz „wszyscy”/”nikt”
To w naszej ‚kulturze’ powiedziano że „wystarczy by większość przyzwoitych ludzi nie reagowała…”
i o ile pamiętam Sparta leży(-ała) w Grecji… pamiętasz droga Pyro co w sparcie czyniono ze słabymi (niedorozwiniętymi)?
a przy okazji czy naprawdę uważasz, patrząc wokół, że większość ludzi – w barach, tramwajach, pociągach, urzędach, na meczach, itd. – wie co to ‚przyzwoitość’?
Nadal koncyliacyjnie nastawiona wróciłam z długiej wędrówki do przełęczy Gemmipass, skąd popatrzyłam sobie z góry na Leukerbad z kąpieliskiem termalnym (1000 m poniżej) i wróciłam do punktu wyjściowego czyli kolejki linowej Kandersteg-Sunnbüel) w ostatniej chwili przed ostatnim kursem 😯 Gdybyśmy nie zdążyli, to do 5-godzinnego marszu z deniwelacją (w sumie) 1200 m doszłyby jeszcze 2 h w dół (ponad 700 m) 🙄
Pogoda była cesarska, góry świeżo ocukrzone śniegiem, ale droga daleka, daleka… Naprodukowałam jednak tyle endorfin, że dziś wszystko przetrzymam 😉
Goście oczekiwani na dzisiaj utknęli w Strassburgu, za to za chwilę pojawią się przyjaciele z Bazylei i zanocują. Na kolację ratatouille. Pić mi się chce okropnie po tym forsownym marszu 🙄
Karta Praw Człowieka jest potrzebna i uważam za skandal jej niepodpisanie przez Polskę.
Qwax,
A czy Ty naprawdę uważasz że większość ludzi – w barach, tramwajach, pociągach, urzędach, na meczach, itd., posiada np. moralność Kalego i nie wie co to przyzwoitość? Ja jednak wolę zakładać że większość ludzi jest przyzwoita, dopóki ktoś nie udowodni że jest inaczej.
Kochani; już dobrze; nie kupię wyspy. Przecież musiałabym ze szczętem zgłupieć, żeby się na takie serio dyskusje na wakacjach narażać.
Pyro,
😆 😆 😆
Ależ kupuj i ciesz się nią jak najdłużej!
A dyskusje to tak dla urozmaicenia 😉
Drogi Nemo
Zgadzam się z Tobą, że „Karta Praw Człowieka jest potrzebna” ale dopóki nie będzie w niej prawa godnej śmierci, prawa do usunięcia ze społeczeństwa osobników dla niego niebezpiecznych (nie ‚kara’ lecz prawo do zabicia! – tak jak zabijamy wściekłego psa, czy wycinamy wrzód …), prawa do dania dziecku klapsa (prywatnie rozszerzyłbym to prawo, ale nie miejsce tutaj na tego typu dyskusje) – to „Karta Praw Człowieka” będzie pisaniną nawiedzonych….
Ależ Pyro – kup tę wyspę…. i proszę zaproś mnie na nią – obiecuję być na tyle nieprzyzwoity byś się nie nudziła…. a tego typu dyskusje traktuj jak rozwiazywanie krzyżówek na wakacjach – jako trening umysłowy w wolnej chwili ;-))))
Nie ma mowy, nie kupię. Jeżeli nawet na takim świetnym blogu nie rozumie się, że Karta jest potrzebna, bo brakuje przyzwoitości i trzeba prawa definiować, to ja dziękuję. Poczytam sobie Kubusia Puchatka.
Qwax,
widzę, że lubisz przylać 😉 Szczeniakowi, póki słabszy od Ciebie, to rozumiem, ale co zrobisz z podłym sąsiadem, co jest silniejszy i ma bejsbola? 🙄 Prawo do broni palnej dla każdego?
Przyzwoitości nie da się zadekretować żadną (a w szczególności ‚taką’) kartą.
… i tu objawiła się Twoja kobiecość: chwilę temu napisałaś
cyt.: Gdybym kiedykolwiek wygrała tyle, żeby nabyć jedną z greckich wysepek, u brzegów postawiłabym tablice ?Tu nie obowiązuje Karta Praw Człowieka. Tu obowiązuje przyzwoitość?.
UWIELBIAM KOBIETY!!!!!!!
Różnica pomiędzy karaniem a katowaniem jest taka że w klapsa daje się po to by już nigdy więcej nie musieć go dawać, a bije się by łatwiej było bić następnym razem. Każdy powinien wiedzieć gdzie jest „ściana” i że łamanie zasad jest bolesne. Idąc tokiem rozumowania zabraniającego ukarania dziecka można dojść do zakazu karania ‚bejsbolistów – i nastoletnich i stuletnich’ (więzieniem lub inną karą – przecież to jest naruszenie jego godności). A co do podłego sąsiada to czemu nie!! w końcu w Karcie zapisane jest „prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego; prawo do poszanowania prywatności i życia rodzinnego” – ;-)))
Nemo,
Ja mimo wszystko widzę różnicę pomiędzy klapsem a katowaniem drugiego człowieka – dziecka. I nie uważam że każdy, kto się sprzeciwia najnowszemu prawu, z zasady „lubi” bić słabszych.
Dziś, przejeżdżając przez okoliczne lasy, widziałam bardzo wielu grzybiarzy, ale tylko u jednego pana widziałam w przezroczystej siatce ” czerwone łebki”. Jeśli rano nie będzie padało, chcemy wybrać się do lasu. Jeśli nie będzie grzybów, to przynajmniej dotleniający spacer.
Placek wspomina o sierpniowych gwiazdach. To prawda, w sierniu nocne niebo jest najpiękniejsze. Tyle, że ostatnio noce są pochmurne, a dziś mieliśmy lekką burzę. Zauważyłam, że w mojej okolicy burze są bardzo łągodne, Alicji chyba by nie przestraszyły.
Pepegor, mnie też bardzo podobała się ta kompozycja kabaczka i nasturcji. Pomysł z pamiątkowymi kabaczkami ze zjazdu bardzo dobry. 🙂
Orca, noże ulu widywałam tylko w telewizyjnych programach kulinarnych. Używane były do siekania pietruszki.
Wiejskie mleko. Mogłabym je kupować, tylko że piję go bardzo mało, zdecydowanie wolę przetwory mleczne. Dwa razy w tygodniu gospodarz z okolicy rozwozi takie mleko i aż mi szkoda, że dobrowolnie omijam taką dobrą okazję, ale trudno, od dziecka nie przepadam za mlekiem.
Qwax, a może jednak ziemniaczki ze skwarkami i kwaśne mleko? To Cię zrelaksuje…
właśnie w trakcie interesującej rozmowy, oprócz rysowania w komputerku (drobna fucha) wytopiłem smalczyk ze skwareczkami, dziwna to była słoninka – wiecej skwarek niż smalcu – ale skwareczki palce lizać (lizałem) ;-))))
Gratuluję! Człowiek orkiestra! Kucharz, grafik i filozof! No, no
Ja naraz, to tylko przygotowanie obiadu dla dwojga…
…ja tam się nie znam… moja filo polega na „bez przesadyzmu”
Byłem wychowywany przez kobiety – i jestem im wdzięczny, że nauczyły mnie tego czego ponoć żaden mężczyzna nie umie – robić kilka rzeczy naraz ;-)))
A co do wielości… to jeszcze by się parę wad znalazło ;-))))
Wybaczcie – u mnie grzmi, błyska i huczy.
Na razie zmykam.
I znów doniesienia rowerowe. Tym razem pod moim imieniem link do strony chłopca, który brał udział w T4K w 2005 roku i zamieścił bardzo ładne zdjęcia. Komunikacja z naszą grupą przerwana, więc dopóki nie dojadą do łącz na razie takie pośrednie relacje mogą nieco przybliżyć ich drogę.
Tu także pokazał jak w 2005 zbliżali się całą grupą do Anchorage:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/2005T4K?authkey=Gv1sRgCL_9-4fwl8-0yAE#slideshow/5502735006777861730
a tu juz historia: Basia i Arvin w lokalnej prasie 🙂
http://www.bclocalnews.com/bc_north/pgfreepress/news/99573254.html
Wzrusza mnie Basia i jej koledzy, a Orca jest niezawodna w opowieściach o ziemi, ludziach i kulturze. Jestem zmęczona i chyba nieco wiedźmowata.Lepiej się pożegnam do jutra.
Do tomka-a co ma WSI do tego bloga?demokracja,demokracja,o to przecież chodziło,prawda?
WandaTX,
Z przyjemnoscia przeczytalam artykul i obejrzalam zdjecie Basi i Arvina. Jedna z wielu moich obserwacji rowerzystow jest ich entuzjazm. Ten entuzjazm udziela sie, czytajac krotkie wywiady w artykule. Grupowe zdjecie tez bardzo ladne. Patrzac na to zdaje sobie caly czas sprawe z tego, jak daleko oni juz zajechali.
Nie wiedzialam, ze jest tak dluga kolejka, aby uczestniczyc w rajdzie. Z drugiej strony to potwierdza ich charaktery i sukces corocznych rajdow.
krystyna,
Ja po raz pierwszy widzialam te noze na Alasce. Okazuje sie, ze sa one robione w roznych rozmiarach do roznych potrzeb. Noz do siekania pietruszki jest mniejszy od noza do krojenia miesa.
Zakupilam jeden noz ulu, ale jeszcze go nie uzywalam. Na razie stanowi dekoracje na polce.
nie widziałam jak długa jest ta kolejka ale proces „dostawania się” to prawie jak przyjęcia na college; trzeba było dobrze uzasadnić, że się jest wartym uczestniczenia w wyprawie.
WandaTX,
Artykul podaje, ze na liscie jest 200 osob. Czas sie zapisac, Ty i ja…
Pomijam wszystkie wymagania, bo po prostu ich nie znam.
WandoTX,
Dwa zdjecia z okolic Anchorage. Jakies 20-30 km na poludnie w drodze do Kenai National Park.
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/Alaska#slideshow/5502807430597055970
Alicjo,
Dzisiaj mialam dyskusje w domu na temat podatkow w Polsce i w Kanadzie
Wiem, ze jestes dobrze poinformowana w „tem temacie”, i mozesz mi pomodz… kto wiecej placi? Z tego co pamietam to pisalas, ze kanadyjczycy. Moze sie myle? Napisze Ona, prosze.
Lena
Oto najnowsze wiadomosci z wszechswiata:
W nocy ze srody na czwartek bedziemy mogli obejrzec najbardziej w tym roku obfita ulewe gwiezdna. Wystarczy, ze w dobrze sie wyspimy, ze chmur nie bedzie. Ksiezyc bedzie swiezy i cieniutki jak rogalik do kawy, lornetka czy teleskop zbedne. Ludzie zamozni beda mogli polozyc sie na kobiercach, zolnierze na derkach, mlodziez na trawie; wiadre pelne prazonej kukurydzy nie sa wskazane poniewaz noc to domena dzikich zwierzat, a nam chodzi o gwiazdy.
W Ameryce nie nazywamy tego zjawiska deszczem, a prysznicem. Nie wiem kto o tym decydowal, ale i tak wszyscy bez wyjatku doswiadcza tego samego. Co prawda reakcje beda rozne, od zachwytu, poprzez znudzenie, do oburzenia ze to zaden cymes. Na szczescie w Karcie Czlowieka roznorodnosc tych uczuc jest gwarantowana odpowiednim paragrafem, a jesli nie jest, byc powinna.
Na pierwszy rzut oka gwiazdy opadaja z konstelacji Perseusza, czyli sa prezentem od Zeusa, ale sa tez ludzie ktorzy wierza, iz sa to odpadki pozostawione przez komete Swift-Tuttle. Podkreslam kwestie wiary dlatego, ze orbita komety jest kaprysna, co nie eliminuje sytuacji w ktorej moze nam w calosci spas na glowy. Czujnosc nigdy nie zawadzi.
Wedlug naszych lokalnych wierzen reakcja na widok spadajacej gwiazdy powinno byc wyrazenie zyczenia, ktorego spelnienie zachwyci nas jeszcze bardziej. Gwiazdy to w tym wypadku okruchy wielkosci ziarnka piasku, lodowki – sama kometa ma obwod okolo 10 km. Obwod podany w milach jest mniejszy, ale identyczny.
Polecam tez wyprawy w poszukiwaniu tych niebianskich kamieni. Uczestniczylem w nich parokrotnie i przyjemnosc rowna sie grzybobraniu, z tym ze nie trzeba sie martwic o to ktore sa trujace.
Boli mnie cos po lewej stronie, ale piekny jest ten swiat.
dzień dobry … wakacje w pełni … 🙂
Placku sto lat zdrowia i wygranej z okazji urodzin … 😀
Placku – wielu lat zachwytów nad urodą świata i dziel się z nami tym zachwytem.
To ja teraz na tematy kulinarne. Jak może wiecie, Wielkopolska obchodzi Dzień Pyry, święto Bambrów, itp regionalne atrakcje, a aktualnie do 24 sierpnia, trwa konkurs na potrawy regionalne, przepisy, wspomnienia, smaki dzieciństwa, pod hasłemWIELKOPOLSKA JE,JE,JE! O akcji można przeczytać w lokalnym dodatku Gazety Wyborczej.
Plackowi – dużo radości, piękna i przyjaźni wokół 😀
Wakacje, wakacje, a ja lubię ten czas w mieście, ulice miejscami pustawe, osiedlowe alejki spokojne, żeby jeszcze nie te zapowiedzi burz, które uparły się zawisnąć nad nami…
Barbaro – będziesz na Zjeździe? Chętnie bym Ciebie spotkała.
Pyro, a więc serdeczności z okazji tak smakowitego święta 🙂 Baaardzo lubię pyry, a z dzieciństwa pamiętam smak kopytek (z ziemniaków gotowanych) i pyz (z surowych), przyrządzanych przez moją Babcię. W moim dorosłym życiu zdarzało się i mnie takie kulinarne wyzwanie, ale dawno, jak dzieci były małe, ale może by tak powtórzyć, kto wie…
Pyro, niestety nie, choć bardzo bym chciała. Jak wiesz jestem „uwiązana” psiarnią, a takich dwóch dodatkowych gości to już Żaba mogłaby nie zdzierżyć. Pozostaje mi zatem czekać na jkiś mini zjazd warszawski. Ale duchem i tak będę z Wami 😀
Marzeno,
Co ma WSI ma do bloga? Nic!
No, może z wyjątkiem Pyry, która robi wszystko, co może, by zrobić wrażenie, że jest „na etacie”. Osobiście w to nie wierzę, bo jakiś poziom „logicznego myślenia” w służbach obowiązuje.
(Logiczne myślenie nie ma nic wspólnego z poprawną polszczyzną i ciętym – w dodatnim znaczeniu – językiem. Za to „plus” dla Pyry)
Zauważyłem jedynie, że toasty blogowiczów są z odrobinę spóźnione.
Zdrowie Pana Prezydenta!
Dobrych toastów – nigdy dosyć!
Przypuszczenie, że Pani Pyra ma „coś tam, coś tam” ze służbami, nie ma oczywiście charaktery pejoratywnego.
Pyrze chlubiącej się kontaktami z tow. Sokorskim, miłośniczce Przymanowskiego… no nie…w życiu bym sobie nie pozwolił.
Zdrowie Pani Pyry i Pana Prezydenta po raz drugi!
Mini przerwa w bezinterneciu.
Placku,
z najlepszymi życzeniami 😆
Czyś ty poezją jest,
czy prozą.
Ogonem lwa,
czy głową kota.
Perłami, które rzuca los,
przed wieprze.
Czy łzami Julii,
w których kamień,
zdolny jest tylko dostrzec
ktoś …
Krzywym zwierciadłem
Sowizdrzała,
na drogach życia postawionym,
czy smutku nocy
ukojeniem.
Czyś paradoksem,
czy liryką.
Kustoszem wspomnień,
bardem nadziei.
Czyś śmiechem, bólem,
pieśnią, nudą,
czy deszczem gwiazd,
wieczorną flautą,
czyś …
kimkolwiek jesteś …
bądź …
tu Pyra Młodsza. Panie Tomku – szkoda, że Pyra nie jest/ nie była w służbach. Może jej emerytura byłaby większa. Ze swej strony stwierdzam, że Czterej pancerni to najlepszy polski serial przygodowy a jestem o te 30 lat młodsza od Pyry
Jestem oberwana ze śmiechu (i nie jest to śmiech ironiczny); ktoś sobie wziął za motto herbowe KIG „Donoszę, Panie Naczelniku” i przyczepił się do starej Pyry. A niech mu będzie – nie mam nic przeciwko WSI – w końcu zweryfikowane służby niepodległego państwa.
Z bezinternecia wyrwały mnie problemy zalanej rodziny na Dolnym Ślasku. Jeżeli możecie w jakiś sposób pomóc, proszę zróbcie to.
Pionu lustracyjnego jeszcze na blogu nie było i wolałabym, żeby tak zostało. Uprasza się o nie grzebanie w cudzych życiorysach, sympatiach i portfelach.
Dzień dobry Szampaństwu!
Placku – wszystkiego najlepszego, zdrowia i co Ci się zamarzy, nie zapomnij pomyśleć, jak zobaczysz spadające meteoryty 🙂
Ileś tam lat temu (z 12-13?) obserwowałam to zjawisko, wylegując się na asfalcie podwórka w środku nocy. Warto było! Teraz nie mam szczęścia – zachmurzone niebo. Niby powinno być czyste niebo, ale zawsze znajdzie się lokalna chmurka 🙁
Poza tym dzisiaj potrzebne mi słońce i pogoda, wybieram się żeglować, a tu nieciekawie wygląda…Chłodnawo i pochmurno 🙁
Widać z wpisów, że dziś święto Placka. Bez względu na to czy to prawdziwy dzień urodzin czy nie życzę Plackowi 120 lat i weny twórczej. Od czasu Jego wejścia na blog zrobiło się tu znacznie ciekawiej i weselej. Szczypta humoru purnonsensownego daje też wiele zabawy.
Uściski Placku i serdeczności!
Haneczko,
toż my już dawno zlustrowaliśmy się, znamy swoje sypmatie, antypatie, tylko z tymi portfelami ciągle coś nie tak, bo trudno zajrzeć 🙁
To nowicjusze powinni się przed nami wyspowiadać, i to już, a nie – przychodzi ci taki i zagląda pod stół i obrus 👿
Się zlustrować, a być lustrowanym to duża różnica, Alicjo. Musiałam pufnąć, bo się lekutko wkurzyłam. Już będę grzeczna 🙂
Jotko – z pewnością włączymy się w taką akcję pomocy. Niech tam tylko trochę odgruzują, bo teraz i ta pomoc może być chybiona.
Dziekuje Panstwu z glebi serca; serce mam, a czy szczere a data urodzin prawdziwa wie pewnie Tomek. Marze o tym by poddac sie weryfikacji na zjezdzie, w miedzyczasie potwierdzam, ze w moich dokumentach widnieje data 08.08.1950 i ze jestem w posiadaniu informacji z pierwszej reki o winie Sw. Wawrzynca, o porze zachodu slonca w Anchorage, Alaska.
Nie lubie kasania, szczypania, plucia, chichotania ,moim idealnym kandydatem na prezydenta bylby Stanislaw Leszczynski, z przywileju glosowania skorzystalbym, gdybym mogl, lubie wisnie, pyzy na parze, wino, przejmuje sie powodziami w polnocno-zachodnim Pakistanie i w Polsce, gadatliwosc jest zaledwie jedna z moich wielu drobnych przywar, posiadam tez duze i bardzo duze. Tyle o mnie, i tak za duzo – Wasze zdrowie.
(Telewizje w latach 60-tych ogladalem, wczesniej tylko pare razy, u sasiada)
Co prawda, to prawda, haneczko.
Przejrzałam prasę, okropne rzeczy w Bogatynii i nie tylko tam 🙁
Woda to straszny żywioł. Był dom… nie ma domu:
http://www.spiegel.de/fotostrecke/fotostrecke-57971-12.html
Placku,
Ty masz dzisiaj naprawdę ładną, okrągłą rocznicę 🙂
Jeśli pogoda pozwoli (na razie pochmurnawo i chłodno), to będziemy wznosić toast za Twoje zdrowie pod żaglami Owery, „Lechem”(bo zaopatrzyliśmy się) czy co tam znajdzie się w barku kpt.Marka.
Tymczasem zerknęłam do jednej z moich bibliotek w poszukiwaniu pewnej książki i zdrętwiałam z przerażenia. Lustrator – łoj, ten to dopiero miałby tu używanie, co książka, to trefny i niesłuszny autor 😯
Mej wczorajszej zagadki pod tytulem „Kto to jest ?” nie wygral nikt. Za kare podaje odpowiedz – ta niezwykle mloda i atrakcyjna para to wlasciciele winnicy Ebner Ebenauer. Panna Ebner bardzo kochala konie, ale w panu Ebenauerze zakochala sie bez pamieci. To co kombinacja mlodzienczego entuzjazmu, duzej wiedzy, entuzjazmu i starych winorosli moze zrobic podniebieniu to milosc w plynie. Nawet opieszala Kanada zauwazyla, ze to juz nie lata 80-te, kiedy to do wina dodawano plyn do mycia szyb, ale milosnicy tego wina nadal musza sie po nie pofatygowac do Stanow. Poza tym tam jest taniej 🙂
Mysle, ze dla wielu z nas przyczyna dla ktorej lubimy wracac do pewnych miejsc sa przede wszystkim ludzie z nimi zwiazani, „gdzie wszyscy znaja nasze imie”, nawet zajac. Z przyjemnoscia pokrzyczalbym na tego wlasnie zajaca.
Myślę i myślę, czym by tu dzisiaj wznieść Placka. Różne trzeba by wymieszać i dorzucić sporo bąbelków, ale to przecież Placka specjalność, więc nawet nie próbuję. Niech Ci nie zabraknie składników do koktajli 🙂 ,a zwłaszcza bąbelków, Placku 😀
Alicjo – Uwazajcie na piratow, ale z nimi jest stosunkowo latwo. Papuga, drewniana noga, hak – tutaj juz pada, ale pod zaglem warto zmoknac.
Tomkowi radzę by zmienił dietę na lekkostrawną, musi się biedaczysko bardzo męczyć z takim nadmiarem żółci…
Barbaro,
Zjazd w Warszawie nie był wcale taki „mini”…jeśli policzyć osoby, które zasiadły przy stole w „Różanej”, była to chyba najliczniejsza grupa zjazdowa 🙂
Tyle tylko, że jedno spotaknie – a u Żaby wiadomo, będą nocne Polaków rozmowy i tak dalej. Czy już wiadomo, ile nas będzie do pieczenia chleba, który potem zjemy ze smalcem Eski?
Juz Norwid pisal o tych dwoch, swiezym smalcu i chlebie. Nemo moze to potwierdzic, chyba ze juz nie jest ugodowa 🙂
„Co piszę?” — mnie pytałeś — oto list ten piszę do Ciebie —
Zaś nie powiedz, iż drobną szlę Ci dań — tylko poezję!
Tę, która bez złota uboga jest — lecz złoto bez niej,
Powiadam Ci, zaprawdę, jest nędzą-nędz…
Zniknie i przepełźnie obfitość rozmaita,
Skarby i siły przewieją — ogóły całe zadrżą,
Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko: poezja i dobroć… i więcej nic…
Umiejętność nawet bez dwóch onych zblednieje w papier,
Tak niebłahą są dwójcą te siostry dwie!…
A smalcu jak ni ma, tak ni ma… 🙁
Alicjo,
no jak nie ma, jak jest 🙄
Jak dotąd 20 sztuk
Ale to nie smalec Eski 😉
20 sztuk? To całkiem nieźle. 3 Pyry, 2 Adwenty, 2 Cichaly…To już 7! Kto jeszcze? No, chyba, że tajna lista 😉
Ramowy plan obżarstwa zjazdowego wygląda tak :
– dziczyzna (dzik i sarna albo jeleń) – piecze Żaba
– smalec robi Eska,a także śmietanę do smarowania chleba
– świeże pstrągi piecze Alan Danuśki
– pstrągi świeżo wędzone – wędzi mąż Eski – wuj Leszek,
– Żaba robi twarog do śniadań i stawia konfitury
Ryba przywiezie szynkę gotowaną wg przepisu z 1848r i zrobi 2 sosy,
– Haneczka piecze 2 plack
– kupujemy z GS-u chleb e śliwkami i 3 rodzaje pierogów (np serowo-szpinakowe)
– Pyra robi deser na miejscu (tort malinowo – czekoladowy)
Co tam inni przywiozą, to nie wiem. Napitki każdy przywozi do wspólnego bufetu – jak zawsze.
Oglądam sake w Osace
I myślę: lubi ją Placek?
Staję przed lustrem en face
I dumam: staje tak Placek?
Wybieram: Boss czy Versace
Zgaduję: co nosi Placek?
Wyciągam portfel i płacę
Frankami, dolar ma Placek.
Jak Odyseusz w Itace
Herkules, co lubił prace
Baran co śni o alpace
Czegoś z pamięci nie tracę
Aż jasna myśl się kołace
Dziś urodziny ma Placek!
Happy Birthday, Placku! Niech Ci serduszko pika w dobrym rytmie, a reszta organów gra harmonijnie i wytrwale, bez zwracania na siebie uwagi 😎
Ja to dzisiaj mam pecha 🙁 Wybraliśmy się na grzyby, bo zewsząd dochodzą wieści o wzmożonej aktywności pangrzybni, a tu nie dosyć, że deszcz zasnuł połać, to jeszcze grzybiarzy – rannych ptaszków zatrzęsienie 👿 Swoje zebraliśmy, nawet prawdziwków parę, ale zmokłam od tych traw i jagodzisk, a na koniec marszu przez chaszcze i wądoły wywaliłam się jak długa (w dzieciństwie taki upadek nazywano łapaniem zająca 🙄 ), stłukłam kolano i złamałam rączkę 🙁 Wiecie, jaki to ból?!
A taki piękny to był parasol 🙄 Niebieski ze złotymi nutkami. Prezent od teściowej… 🙁
Ooo, placki piekę 😯 A jakie? Chciałam zroladzić dwa kuraki, żeby Alicja też mogła mnie zjeść 🙄
Haneczko – to roluj; przecież tych plackowych na blogu zatrzęsienie.
Nemo – z piekła nie wyjdziesz! Tak mnie nastraszyć!
My dostarczymy trochę butelkowanych dóbr, a w razie gdyby Szwagier miał jakiegoś (nomen-omen! Nie należy „łapać”, a strzelać z dwururki) zająca w zamrażarce, może się z nim rozprawię. Kiedyś miał dzika, ale co w tym roku ma, to nie wiem.
Haneczko,
ja jadam mniej więcej wszystko, nawet ostrygi mi łatwo przechodzą – ale haneczek nie jadam 🙂
Chociaż… a bo to kto wie, na co mi smak przyjdzie? 🙄
Idę się pozbierać marynarsko na jacht, Placku, zanosi się na to, że będziemy wznosić Twoje zdrowie na pokładzie 🙂
Nemo – Bardzo Ci dziekuje, a wspolczuje jeszcze bardziej. Mam nadzieje, ze jutro bedzie Cie juz troche mniej bolalo, i ze Twoi bliscy poddani beda Cie w tym bolesnym czasie traktowac jeszcze lepiej. Czy wiesz jaki piekny moze byc nowy parasol od tesciowej i smakolyki dla rannej ?
Nie napisalem „na drugi raz patrz gdzie leziesz” bo sam sie wywalam, jest mi bardzo przykro.
Placku –
ładna data, ładna rocznica. Serdeczne życzenia w rytmie Paso Doble
http://www.youtube.com/watch?v=58JP10-m_cE&feature=related
Echidna
Zadrżałem cały… z rozkoszy! Da się czytać Placka! Myślę – z okazji Jego wspaniałego jubileuszu, którego gratuluję, zaczął pisać po polsku! Nic to, Baśka, nic to…to tylko wklejka…
Placku! Rzadko Cię czytam (bom leniwy) ale i tak wystarczająco, żeby Cię na Twym piedestale pozdrowić i życzyć smaczności w żywocie. I nie wierz tym, którzy przytaczają głupawą maksymę „Po kopie, to po chłopie”
Sam tę rocznicę przeżywałem wiele lat temu i wystaw sobie Waść, że wszystko jest jak drzewiej było – w porządku! Czego i Tobie serdecznie życzę!
Haneczka przetopiona na smalec=same skwarki 🙂
Mniam!
Nemo, to Ty przez chaszcze i wądoły z parasolem niebieskim ze złotymi się przemieszczasz 😯 Tego helweckiego zwyczaju nie znałam 😀
Caritas Polska dla Bogatyni – Wyślij SMS o treści „POMAGAM” na numer 72052 koszt 2,44 zł z VAT
Placku Ty młody człowiek jesteś … 🙂 .. tak czułam, że kokietujesz wiekiem jak każdy facet w tym wieku … 😆
no właśnie po grzyby do lasu z parasolem … i to nemo nasza …
OK…
Kapitanie, o Was też będziemy myśleć, szkoda, że nie płyniecie z nami! Lecę pływać!
Z zazenowaniem i wdziecznoscia – Muchas gracias 🙂
Z rzeczy waznych – rzadowa pomoc dla ofiar powodzi zostala oficjalnie zatwierdzona.
Placku, wszystkiego pięknego Ci życzę w Święto Placka. Żeby było pięknie i żeby nic nie bolało z żadnej strony.
Pyro, najlepszego w Święto Pyry. Ty się od razu przyznaj, że jakie tam WSI, w istocie całe życie byłaś filarem CIA i dotąd bierzesz od nich tłuste honoraria, których nie używasz dla niepoznaki wyłącznie.
Tak mi przyszło do głowy: Alicjo, czy Ty świętujesz własne imieniny (imieniny Twojego nazwiska) cały miesiąc? To by mi się podobało.
Nisiu – powtarzam to często : każdy, kto miał w 199r więcej niż 5 lat i przeżył, widać był agentem. No i fajnie – dobrze być agentem, ciekawie i zasobnie. Mówiąc zaś o jedynych sprawiedliwych : mądrość ludowa głosi, że pewne zajęcia, to nie zawód, to charakter.
Zgubiłam ósemkę w dacie 1989
A wiesz, Pyro, że to śliczne powiedzenie o niezawodzietylkocharakterze bardzo pasuje do mojego zawodu, czyli dziennikarstwa? Wiele razy przychodziło mi to do głowy.
Z Twojego wyliczenia wychodzi, że musiałam być agentem. Tym bardziej, że odmówiłam swojego czasu autolustracji, której ode mnie firma zażądała. I przestałam współpracować. Z firmą, nie z Firmą. Tzn. nie mam na myśli CIA, zwanej, jak wiadomo wszystkim szpionom Firmą.
Jasne że agenturalność z nas wychodzi ; osobiście donosiłam pt Publisi, który z literatów, dziennikarzy, malarzy, aktorów i śpiewaków zawitał do mojego miasta i gdzie można się z nim spotkać. Obnażałam drugie dno w felietonach, scenkach kabaretowych, a nawet wystawach muzealnych. No, shok! I żadnego pytania o stosunek do styropianu.
Dziekuje Nisiu, a jesli juz sie chwalimy, tez musze…
Nazywam sie Bond, James Bond, a poniewaz miejscowi Grecy swietuja coroczna weekendowa wyzerka, zmieniam haslo na kalamari a odzew na feta.
Byliśmy wczoraj u przyjaciół na kolacji. Był standard grilowo – sałatkowy, ale jeden półmisek mnie zaskoczył. Fasolka szparagowa ze smażonymi pieczarkami…Zupełnie dobra korespondencja! Ja, zamiast tradycyjnej butelki wina, przynioslem ciasto drożdżowe. Trochę mi marnie wyrosło (królestwo za rozwiązanie tajemnicy ciasta drożdżowego! i sernika, dodaje Ewa) i było wg mnie niezbyt puszyste, ale dowaliliśmy bitej śmietany i lodów. Cholernie niezdrowe! Ale jakie doibre…
Plackowi – długiego, smacznego życia.
Placku, wiedziałam!
A to już nie jest hasło Uppsala, a odzew Korona???
ani slowa
Witajcie,
Nisiu,
No co Ty! To blog kulinarny to i hasło musi być w temacie 😉
Placku,
Samych radosnych, słonecznych i smacznych dni!
A tuz przed Alaska tak jedza:
„Teraz zostalo nam 19 mil do Alaski 12 godzin do wyscigu ostatniego, i do czterech urodzin! Kupilam dla druzyny jajka i boczek zeby oswiecic urodziny. Przez ostatnie dni jemy dosyc nudne jedzenie bo coraz mniej mamy w naszym samochodzie”
Pyro,
przepraszam za przestraszenie 😉
Placku,
za każdym razem mówię sobie: patrz, gdzie leziesz 🙄 Czasem pomaga 😉 Kolano już nie boli. Właśnie wróciłam z kolejnej górki z grzybami, tej najstromszej naprzeciw Eigeru, z dzwonem w dolinie 😉 Grzybków mało, ale widoki… 😎 Chmury się rozwiały, słoneczko przygrzało, zwiedziliśmy nowy tunel prowadzący do sąsiedniej hali. Tunel ma jakieś 300 m długości, na końcu leży rumosz z ostatniego odpalonego w piątek ładunku, wstęp oczywiście zakazany 🙄 Musiałam przełazić przez jakieś maszyny, ale udało się 😉 Wylot tunelu wprost na strome zbocze, prawie przepaść, droga dopiero musi być zbudowana. Całkiem dziewiczy tunel. Przeznaczony jest dla chłopów, którzy dotąd latem dojeżdżali do swojej hali prywatną kolejką linową, ale ta się zestarzała i nie odpowiada przepisom. Takie koryto z daszkiem 😎 Odnowienie koncesji i renowacja kolejki są droższe, niż tunel na wysokości 1700 mnpm 😯 Starą kolejką można było w zimie dojechać w pobliże chatki klubu narciarskiego, teraz trzeba będzie wszystko na piechotę 🙁
Haneczko,
w niedzielę staram się wyglądać elegancko 😉 Żartuję. Parasol wzięłam ze sobą, bo padało z przerwami, a na kurtkę było za ciepło. Wzięłam, jaki był w aucie…
Nemo,
Jesteś nie do zdarcia! Szczerze podziwiam 🙂
Ewo, 😀 Zobaczymy, jak mi będzie jutro 😉
Muszę zrobić kolację: makaron, kurki w śmietanie, mizeria. Na obiad były świńskie kotlety z kostką, fasola tyczkowa duszona z cebulką, cząbrem i bulionem, ziemniaki puree (się rozgotowały 🙄 ) Podwieczorek (biszkopt z morelami i herbata) skonsumowaliśmy w górach z widokiem na Północną Scianę.
U nas na kolację mozzarella z pomidorami, bazylią i oliwą no i w szklance toastowe wino za Placka.
Pyro zostałaś rozpracowana przez „agenta tomka” 🙂 , nie wiem dlaczego nieboszczka WSI rozpala nadal takie emocje…
Wróciliśmy z malin i mamy w końcu dość,wczoraj będąc na Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu jedliśmy tylko oczmi ( 8 zł. koszyczek) ale przynajmniej ja zrekompensowałam sobie patrząc i słuchając Martyny Wojciechowskiej na spotkanie z którą akurat trafiliśmy bo wyjazd był spontaniczny i niezaplanowany
oczywiście obowiązkowa wizyta w Sarzyńskich po chleb ze śliwką i kulebiaki,w jednej z galerii mam upatrzony obraz Aleksandra Jenia o tematyce kwiatowej ale jeszcze raczej nie tym razem 🙂
Marzena, a pomyśl sobie, jak się muszą głupio czuć byli dowódcy WSI – nie docenili, olali, nie zwerbowali takiej gwiazdy jak Pyra. A mogli.
Placku masz się, jak można wyczytać z Twoich opowieści, świetnie.
Życzę byś ten stan świetności utrzymywał w doskonałej formie jak najdłużej dla blogowego dobra wspólnego. Sto lat!!!
Kurki w śmietanie będą jutro, ale na dzisiaj jest jeszcze do rozwiązania problem : jak mrozić kurki? Kiedyś już mroziliśmy, ale z jakim efektem nikt nie pamięta. Antkowa się naczytała i straszą że surowe zamrożone gorzknieją??
Jak mrozić? Myć, nie myć, blanszować, nie blanszować, ogonkiem do góry, czy do dołu? Taka mała kurka a ile pytań.
Ja proponuję mrozić niemyte, nieobgotowywane. Co Wy na to?
Ps. Wróciliśmy dzisiaj z lekkim nadmiarem kurek, stąd pytanie.
Ba,dlatego ich politycy tak potraktowali…bo to złe służby były i jeszcze teraz toasty wznoszą,skandal 🙂
Oj, nie wyszedł nam toast za zdrowie Placka na jachcie – ale za to u kpt.Marka w domu, w towarzystwie jego uroczej żony, Beverly (polskie korzenie, a jak).
Włazimy na jacht, Kapitan już czeka, sięga po klucz… i ni ma 😯
14 lat był w jednym i tym samym miejscu, i nagle wcięło. Zrobiliśmy małe śledztwo, Kapitan podejrzewa, że najprawdopodobniej znajomi urządzili sobie wczoraj party, skorzystali z obficie zaopatrzonego barku kapitańskiego i pozamykali za sobą wszystko, zabierając klucze, zamiast wrzucić je w wiadome miejsce. Złej woli Kapitan nie podejrzewa, wszyscy go tam znają od lat, po prostu zapomnienie albo cuś, małolaty też tam nie bywają, a znajomi, jak im mało miejsca albo trunków, wskakują na Owernę, potem sprzatają i uzupełniają płyny i takie tam.
Wiało pięknie i Kapitan już się ucieszył, że dopiero nam pokaże, jak huśta (nie takie my ze Szwagrem…;) ) a tu masz… to znaczy nie masz 🙄
Szkoda, ale jeszcze mamy ponad 2 tygodnie do wyjazdu do Polski i któregoś dnia coś wykombinujemy.
Poza tym dzień taki szarawy, chwilami coś kropi, nie ma tego złego…
Spędziliśmy kilka uroczych godzin w domu u Kapitana, zjedliśmy bardzo pyszny i szybko zaimprowizowany lunch, wypiliśmy piwo i wino, nasłuchaliśmy się opowieści, a i na chwilę wpadł sąsiad. Jak wpadł, tak został i zacieśnialiśmy stosunki polsko-kanadyjsko-szkockie. Globalna wieś jest mała i szybko odnaleźliśmy wspólnych znajomych, bo wiadomo, że Antka kobity brata szwagra syn latał w RAF-ie, ona była pielęgniarką, zerknęli na się i miłość od pierwszego wejrzenia do dzisiaj…i tak dalej.
Bardzo sympatyczny dzień, mimo przeciwności kluczowych.
Antku,
ja mrożę kurki uduszone na maśle, niesolone. Dusić do odparowania soku, nie rumienić, nie solić. Po rozmrożeniu i przyrządzeniu z cebulką, białym winem, śmietaną smakują jak świeże. Szyszkiewicz i Szczypior mogą potwierdzić.
Ostatnie mrożone kurki podsmażyłam ostro, dodałam czosnku, śmietanki, soli, pieprzu i siekanej pietruszki i napełniłam tym malutkie paszteciki vol-au-vent przypieczone uprzednio w piecu. Podałam jako gorącą przekąskę do szampana na 80 urodziny teściowej. Smakowały wszystkim.
Antek – ja duszę 25-30 minut normalnie z solą, pieprzem, majerankiem ale bez cebuli i pakuję w plastykowe pojemniki i zamrażam. Jeden jest żelaznym punktem mojej wigilii.
Borowiki też tak zamrażam: poplasterkować, udusić na maśle, ostudzić, zamrozić. Bez soli lepiej zamarza i dłużej się przechowuje.
Mroziłam kurki, ale to się nie opłaca pojemnościowo, chyba, że ktoś ma tych zamrażarek sporo.
Jak się uprzeć – oczyścić z tych tam zewnętrzych takich-tam piasków etc. nie myć, w pojemnik, zamrozić.
Kurki najlepsze (dla mnie) są marynowane albo zaraz swieże z lasu.
Dobry pomysł na jakiekolwiek grzyby – jak nadwyżka, to zagotować w malutkiej ilości wody i bez niczego, żadnych dodatków w słoiki, gorące, wrzące prawie że, i zamknąć słoiki. W zimie można zaskoczy.?ć gości – pomyślą, że dopiero co wróciliście z grzybobrania! I wtedy, po otwarciu słoja wrzuca się na patelnię i doprawia.
Kurki uduszone zajmują o wiele mniej miejsca niż surowe, poza tym nie są potem gumowate.
Dzięki za podpowiedzi!
Nie jesteśmy ciekawi gumowatych kurek, wystarczy nam świadomość że można już kupić gumowate wędliny.
Czyszczenie kurek to jest …kurka, bardzo pasjonujące zajęcie.
Nożyki mamy, pędzelki też ale butelki whisky wyobraźcie sobie ze nie.
Zgroza.
Śpijcie plackiem!
Placku,
samych wspaniałości i dalszego sprawowania w tej formie. Na zdrowie!
Doczytałem wreszcie i pójdę spać.
Placku, Przyjaciele, żegnam się, do jutra
Jak nie jesteśmy ciekawi, to nie pytamy i nie czytamy porad – robimy poszukiwania na własną rękę i odpowiedzialność. Butelkę whiskey kupujemy w pobliskim sklepie i serwujemy jak należy, w słoiku. No co… stać nas na ekstrawagancję od czasu do czasu 😉
http://www.youtube.com/watch?v=HIdQFuLbh8k&feature=related
…zdrowie Placka!
Nie lubie Kanadyjek i Szwajcarek,nie umia gotowac kobiety,tylko sie chwala i to to tyle.Nie to co Polki,ugotuje taka garnek ziemniakow i na karmi czlowieka.
…albo ta wersja…
Zdrowie!
http://www.youtube.com/watch?v=DgJnqAx5N9Y&feature=related
Wraz z życzeniami dla Placka
http://www.youtube.com/watch?v=PSlxLkR_l8w
Alicjo, dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=z5re1gCBxD0&feature=related
Polska wersja Twojej whiskey, ze słowami Andrzeja Mendygrała, wielki przebój „polskiej niszy szantowej”. Tu śpiewa niejaki Darewk Ślewa zwany Stłuklą, niestety, już nieżyjący, z zespołem Packet, niestety nieistniejącym (skrzypek Józek Kaniecki też nie żyje). To było pierwsze wykonanie jakieś ćwierć wieku temu, teraz śpiewają to wszyscy.
Masz pojęcie, że wszystkie festiwale wiedzą też, jak klaskać w środku?
Placku, a to dla Ciebie – suplement do życzeń.
http://www.youtube.com/watch?v=tvg3y9jdghI&feature=related
Dla porządku – też Packet, a słowa Ani Peszkowskiej. Genialna z niej tekściara, swoją drogą.
Alicjo,
czy parasolkami też się zajmowałaś http://www.youtube.com/watch?v=PdlrgGlsJx8&feature=related (1:57)?
Nemo,
Twojej tu nie ma 🙁
Matahari,
z przykrością muszę powiedzieć, że nie, parasolkami się nie zajmowałam i na szydełku robiłam dużo mniej, niż na drutach.
Tę piosenkę pamiętam słowo w słowo i jako smarkata wydzierałam się gdzieś tam na ganku, udając niezrównaną Martę – jeden z pierwszych tak zwanych long-playów zakupionych dla domowego radio-adaptera, pamiętam okładkę, Marta ubrana w obcisłą, złocistą sukienkę bez rękawów, długość przyzwoita do pół kolana, rudzielec, no i ten „glos” (nie mylić z „głosem”).
Maria, nie Marta… 🙄
zdaje się, ze coś się działo a mnie nie było? Doniesiono mi. Nasi korespondenci donoszą, nasi donosiciele korespondują. Poprawię się i poczytam do tyłu.
Stara Żabo,
jak trzeba, to trza. Donieść, wynieść, pozamiatać i pozmywać. Co do wycierania nie jestem pewna, ja wolę, żeby się wysuszyło i wykruszyło.
A potem odetchnąć. I wypić za zdrowie Placka, wszak u nas ciagle jeszcze wczesny wieczór niedzielny!
No to …. zdrowie Placka!
Aliacjo,
Dzieckiem będąc podbierałam płytę ojcu i w czasie jego nieobecności słuchałam do upadłego. 🙂 W sukience mamy również udawałam Koterbską. 🙂 Czy ona nie miała na imię Maria? gdy byłam piękna i młoda usiłowałam zrobić parasolkę na 5 drutach. Niestety brakło cierpliwości 🙁
Przepraszam, nie zauważyłam wpisu. Gapa ze mnie 🙂
Dobrej nocy
Maria, jasne.
Świetnie się tego słucha, prawda?
Na pięciu drutach próbowałam robić palce do rękawiczek, te całe pięć. Podkurzyłam się tak bardzo, że wymyśliłam sposób, jak to zrobić na dwa, a pod koniec zakończyć trzema, żeby było porządnie.
Ja jestem bardzo niecierpliwa, sama nie wiem, skąd mam (miałam) taką cierpliwość do robienia na drutach. Teraz już ręce nie te.
Placku! Najbardziej życzę Ci, żebyś był.
Więc bądź! 🙂
Pod ręką mam tylko Voeslauer Mild ze źródła numer 7.
Podobno bardzo zdrowa.
No to: Twoje zdrowie, Placku!
Chyba czas szukać drogi do domu.
Dobranoc Państwu!
Placku,
Nie wiem czy w tej lawinie życzeń i serdeczności jesteś w stanie przyjąć jeszcze jedne. Tak czy inaczej – wszystkiego najlepszego, niech Ci się beztrosko smaczni każdy dzień.
I Cichal ma rację – „po kopie, to nie znaczy po chłopie”. Jesteśmy z Nim chyba mniej więcej w tym samym wieku, tylko ja znacznie młodszy duchem, czego i Tobie życzę. 🙂
Juz dojechali do Alaski! Teraz prosta droga do Anchorage.
Zalaczam kilka zdjec z Portage. Okolo 100 mil na poludnie od Anchorage. Miejsce gdzie jest lodowiec o nazwie Portage.
Zdjecia z Anchorage zostawie na 13 sierpnia.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/AlaskaPortage#5235086657112776978
Popularna i wygodna metoda podrozy na Alaske jest statek (cruise). Z Seattle albo z Vancouver mozna poplynac wzdluz brzegow Alaski i z bliska zobaczyc kilka lodowcow. Lodowca Portage nie zobaczymy ze statku poniewaz ten lodowiec nie wplywa do oceanu. Ale ze statku mozna zobaczyc wszystkie lodowce wzdluz Gulf of Alaska. T minus 5 days!
Orca,
Piękne zdjęcia, piękne!
Placek im starszy, tym lepszy.
Nowy,
Dziekuje. Oboje wiemy, ze zdjecia nie oddaja calego piekna. To miejsce jest piekne!
Dzień dobry .. 🙂
Witam o swicie! Na dzieńdobry dostałem komplement od Nowego: „Jesteśmy w tym samym wieku” Ech Nowy! Chyba masz jakiś interes do mnie…
Rano były jajka na miękko. Molle. Ekologiczne, twierdzi Ewa. Dwa razy droższe, entuzjazmuje sie. I jakie pyszne…
Ja tam żadnej różnicy nie widzę. Ganz egal Prócz ceny