Mam własną plantację chmielu
Dostałem doniczkę z sadzonką chmielu. Do tego odpowiednią instrukcję jak go hodować. Oto zalecenia podstawowe: podlewajcie swój chmiel regularnie. Nie ma sztywnej reguły, co do częstotliwości podlewania, ale warto to robić nie mniej niż 1 – 2 razy w tygodniu. W suchym pomieszczeniu, zwłaszcza tam, gdzie jest klimatyzacja ziemia będzie potrzebowała więcej wody.
Do prawidłowego rozwoju chmiel potrzebuje dużo słońca, dzięki któremu wytwarza cenne składniki, nadające smak piwu.
Chmiel wije się zawsze w prawą stronę, pnąc się do góry po wsporniku. Kiedy wspornik okaże się dla Waszej roślinki zbyt krótki, wymieńcie go na dłuższy, aby chmiel mógł piąć się ku słońcu.
Chmiel na plantacjach może rosnąć ponad pół metra na dobę, w warunkach domowych roślina może osiągnąć przyrost 10 – 30 cm na tydzień. Pozwalając jej piąć się bez ograniczeń, na początku lipca może osiągnąć nawet wysokość pokoju!
Kiedy chmiel osiągnie wysokość powyżej 1 metra warto przesadzić go do większej doniczki lub ogrodu, oczywiście pamiętając o odpowiednio wysokich wspornikach.
Moja plantacja będzie jednoroślinna. To znaczy, że nie wyjdę poza tę jedną sadzonkę, którą ustawiłem pod drzewem śliwkowym, by chmiel wijąc się w prawo miał co oplatać. I zobaczę co z niego wyrośnie.
Widziałem jednak prawdziwe, wielkie plantacje w okolicach Zamościa. Choć są i bliżej Warszawy, w okolicach Kazimierza. Wyglądają, zwłaszcza tuż przed zbiorami, pięknie i imponująco. Wkrótce jednak nie będzie trzeba wybierać się na wieś by obejrzeć rosnący chmiel. Browar Warka postanowił przymilić się do mieszczuchów i zafundować im plantacje do zwiedzania w Warszawie, Poznaniu, Krakowie. A gdzie przyczyna tego – bądź co bądź – eksperymentu?
W maju ubiegłego roku Warka postawiła ważne dla wszystkich wielbicieli piwa pytanie: co decyduje o charakterystycznym smaku złotego trunku? To goryczka, której źródłem jest chmiel. Tegoroczna zabawa w plantacje miejskie ma odkryć wszystkie tajemnice chmielu i wyjaśnić miłośnikom napoju, jak to się dzieje, że delikatna szyszka może przekazać piwu wytrawną goryczkę. To słońce sprawia, że wiosną chmiel budzi się do życia, latem rośnie błyskawicznie, a jego szyszki absorbują energię słoneczną, by wytwarzać lupulinę, flawonoidy i olejki eteryczne. Szyszki zebrane w odpowiednim momencie, oddadzą piwu to, co mają w sobie najcenniejsze – szlachetną goryczkę.
Jednak chmiel to roślina niezwykle delikatna, wrażliwa, potrzebująca nieustannej uwagi człowieka. Pierwsi plantatorzy tej rośliny, dzięki obserwacjom chmielu w jego naturalnym środowisku zauważyli, że najpiękniejsze, najdłuższe pędy wspinają się ku słońcu po drzewach i innych roślinach. To zjawisko zainspirowało ludzi do tworzenia chmielników, systemu tyczek połączonych drutem, dzięki którym zielone pędy chmielu mogą piąć się w górę, aby zdobyć jak najwięcej energii słonecznej.
Lubię piwo. Będę więc opiekował się moim chmielem. Zobaczymy jaki rezultat będzie jesienią.
Komentarze
„Gdybyś, ty, chmielu
na tyczki nie lazł,
nie robiłbyś ty
z dzieweczek niewiast”
Tak głosi fragment najstarszej naszej pieśni weselnej. Miejmy nadzieję, że Piotra ten los ominie.
Mucha wyrzuciła mnie tuż z po 4-tej z tapczanu i dalej mi życie zatruwa. Bezczelna, jak ten i ów znajomy w telewizora, paskuda i wróg mój śmiertelny. Czuje się łachudra bezpieczna bo wie, że jak długo żyję jeszcze nigdy nie trafiłam w żadną muchę packą, gazetą, ścierą, niczym w ogóle. Tylko kto jej o tym powiedział?
Witam, Panie Piotrze, czy ta sliwka jest spisana na straty i nie przynosi owocow? Taki chmiel zagluszy te sliwke i sliwka bedzie tylko podporka dla chmielu. Chmiel mozna postadzic przy polcie i ma Pan co roku swietny, samodzielnie rozwijajcy sie , rozszalaly zywoplocik.
Witam,
zaglądam na Pana stronę regularnie od czasu Zjazdu w Pana gospodarstwie, ale dopiero teraz odważyłam się napisać. Moje dzieci na widok plantacji chmielu w okolicach Kazimierza wołają: „Mamo, mamo, piwo rośnie!” (a są w wieku „bezalkoholowym” 2,5 i 5,5 lat)
pozdrawiam serdecznie wszystkich Blogowiczów
Pyro –
INTUICIA!!! Akcent na CIA. No i oczywiście proszę nie poprawiać CI na CJ!.
E.
Piotrze –
jak lubisz coby Ci się roślinki wspinały to może posadź passionfruit`a. Też lubi szybko i wysoko. A i podlewać, jak już się zakorzeni, niekoniecznie trzeba często.
Na plantacji kiwi – tam skąd wino jakim dawno temu pisałam – w podobny do chmielu sposób rośnie sobie owocodajna roślinka.
E.
Errata
… wino o jakim…
PaOlOre –
Mam!!!
Echidna
Jak już Echidna o CIA, to ja włączyłam swój odbiornik kodów kulturowych i już wiem, dlaczego nigdy nie będę prawicowcem, choćby i racje były po tamtej stronie. A nie będę dlatego, że jest to środowisko nadęte, ponure, wiecznie zatroskane, no – smutasy jednym słowem. Wiem, bo co rano czytam na necie „Nasz dziennik” (rydzykowy) w południe „Frondę) a wieczorem Salon24. Haneczka mówi, że ja się umartwiam. Skądże; muszę wiedzieć co u wroga się dzieje, a co się uśmieję, to moje.
Ta goryczka, to temat na czasie.
Wczoraj mialem jednak tak ciezki dzien, ze nawet ta juz nie podchodzila. Slonce bylo palace, a tematow bylo bez konca. Wrocilem dopiero wieczorem. Caly dzien o wodzie tylko.
Pyro, ten morski klimat powoduje chyba, ze nadajesz o kazdej godzinie. To dobrze dla blogu, bo ktos pilnuje lampki, bo i na zjazdowiczow w Kingston za bardzo bym nie liczyl. Pozdrawiam!
Zapowiadaja na dzis 36°C, a rano, o 6.30 notowalem 20.5. Noc przy otwartym balkonie bardzo mila i skuteczna, dobrze ze komarow niema.
Uzywajcie wszyscy pelni lata i zrobcie cos rozsadnego z weekendem.
pepegor
Pepe – nie klimat, tylko mucha.
PaOLOre, za pomylenie ilorazu z iloczynem w szkole stawiają zwyczajnie „pałę”. Bigos odgrzewany kilka razy – lepszy. Więcej luziku PaOLOre.
„Burak swoje, a chrzan swoje,
Zaperzyli się oboje,
Nie wiadomo, kto ma rację,
A tu czas już na kolację…”
Ciachal przyznał się do błędu i jest OK. Wydaje mi się, że nie potrzeba mu adwokata.
Niestety dużo plantacji pod Kazimierzem (Wilków) w tym roku znalazła się pod wodą. 🙁 Na Pałukach, koło Kcyni widziałam mini plantacje chmielu. Zasadzili je potomkowie rodzin z Lubelszczyzny, którzy przenieśli się tam jeszcze przed wojną. Ładnie wyglądają te zielone tunele z chmielu 🙂
Sporo plantacji chmielu jest w okolicach Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. Wiklina i chmiel, a także grzyby hodowane w tunelach foliowych, to źródła dochodu rolników z tego powiatu.
Echidno,
mam teraz trochę luzu do 12:20.
Przejdźmy na emalię 😉
dorotal,
w sprawie wystawy napisze po powrocie;
Ostatni komunikat od Nisi: wplywamy okolo 13-tej. Lecimy do portu.
Ukrop. Pozdrawiam 🙂
Pozdrowienia i uściski dla mini – zjazdu w Antwerpi
Nasi zjazdują po całym świecie !!!
A niektóre zjazdy to nawet diamentami okraszone 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
Świt blady, towarzystwo śpi. Dzisiaj płyniemy na Tysiąc Wysp, takim turystycznym stateczkiem do Młocin, będzie to trzygodzinna wyprawa. Jutro na jacht Rodaka, żeby tylko pogoda nam nie namieszała, i żeby Nowy zdążył dojechać! Byśmy się duchowo złączyli z Antwerpią 🙂
Jotka,
jak przeczytasz, to przekaż Nisi, że też będziemy żeglować 🙂
Ewa dostała wszystkie dublety Miniki Sz. i w przerwach miedzy zajęciami podczytuje. Z dubletów mam trylogię i… zapomniałam, go jeszcze.
Niedzwiadki dla Was wszystkich w Antwerpii.
I dla wszystkich gdziekolwiek jesteście 🙂
p.s.Chmiel uprawiano w opolskim i ogólnie na trasie Nysa-Katowice. Dorotol ma chyba rację – lepiej puścić chmiel na płot, bo w stosunku do drzewa będzie inwazyjny, jak dzikie wino. I na marginesie, co lubię w piwie, to wyraźnie odczuwana goryczka i aromat chmielu. Im bardziej gorzkie piwo, tym lepsze dla mnie. Wczoraj piliśmy belgijskie piwa, które przywiózł Kapitan. Belgijskie piwo – wiadomo… 🙂
Ło, według komunikatu Jotki Nisia już ante portas w Antwerpii!
*Moniki, oczywiście…
Dorota z Poznania u Ewy z P.
Też mam plantację chmielu, niezamierzoną. Rozsiewa się sam elegancko, jak go spuścić z oka wyrasta mu parę liści i wtedy już wyrwać go trudno. A jak go jeszcze bardziej spuścić z oka to oplata wszystko co mu stanie na drodze. Tępię więc jak mogę, na równi ze skrzypem i perzem. Tyle, że ten mój chmiel to taki dziki (Humulus lupulus), a Gospodarz może dostał jakąś szlachetniejszą, hodowlaną odmianę.
Co za zbieg okoliczności ! Dzisiaj o chmielu,a wczoraj nasz kolega
prezentował nam swoją pracę poświęconą uprawie chmielu.
Zdobywa papiery technika rolnika,co by móc korzystać z dopłat
unijnych. W zasadzie to rolnictwo to jedynie jego działalność
weekendowa.
e ten obszar kończą mu się na wysokość dość szybko i potem spada festonami do ziemi. Bardzo jest dekoracyjny. Obydwoje z Jarkiem ze spacerów przynosiliśmy mnóstwo dzikich roślin, traw, pałek wodnych, oszczędzając na kwiaciarni. Potem, kiedy ja przestałam chodzić na spacery, przynosił „zielone” Jarek. Kiedyś, jesienią przyniósł pęk chmielowych pędów z liśćmi i szyszkami. Śliczne to było i zamotałam ten chmiel na drabinkach podpierających kwiaty. Boziu, boziu, ależ narobiłam sobie kłopotu i roboty… Szyszxki chmielowe wysychając rozchylały się, a ich wnętrza były zasiedlone przez setki robaków – od mrówek, mszyc po jakieś pajęczaki. Wszystko to malusie, ale tłumy tego były, a ja je przy kwiatach… Mówię Wam – natychmiastowe wyniesienie chmielu, kąpiel 18 donic i doniczek , mycie papapetu i szyby i tak ze 3 razy. Aż w końcu kupiłam truciznę i pa wsiech . Ostrzegam – nie zabierajcie do domu dzikiego chmielu, bo rozrywka patentowna.
Chmiel kusi, ale remanent to obowiazek.
Cichalu – Niczego nikomu nie zabraniam, a to z dwoch przyczyn; efekt jest zawsze odwrotny i nie mam gwardii przybocznej ktora moglaby opornych spalowac. Prosze Cie, zajmij sie amatorami w czasie rejsu bo moga na przyklad probowac pluc pod wiatr, tak jak ja to uczynilem w pociagu po przeczytaniu wielojezycznego zabronienia – nie pluc, nie wysowywatsja. Wspanialego rejsu!
Orco – Przetlumaczylas po mistrzowsku, a ja nie moge sobie poradzic z powiedzeniem Groucho Marxa:
Outside of a dog, a book is man’s best friend. Inside of a dog, it’s too dark to read – Poza psem to ksiazka jest najlepszym przyjacielem czlowieka. Wewnatrz psa jest zbyt ciemno by czytac.
Pada deszcz, poranek jak w Paranie. Trzymam kciuki za Nisie.
Sukcesywnie będę dorzucać pod ten adres, póki co, na razie tyle:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KapitanskieTangoLipiec2010#
Placku 😯
Toż my przeszliśmy chrzest żeglarski na Atlantyku, my już nie amatorzy!
Nowego natomiast będziemy pilnować jak oka w głowie, szczura lądowego, i też urządzimy mu chrzest 😎
W Toronto pada? To i pewnie do nas dojdzie… zajrzę na accuweather…
Według accuweather.com wygląda na to, że w Toronto leje, a do nas to dojdzie za 2-3 godziny. Zdaje się, że będziemy musieli przemeblować dzisiejszą wycieczkę na Tysiąc Wysp.
Może po południu, jak wszystko się (mam nadzieję) przewali? Zobaczymy, nic nas nie goni.
Alicjo – Sluszna decyzja. Za to weekendowa pogoda bedzie najpiekniejsza od poranka w ktorym zona obudzila meza tymi oto slowami:
– Noe, wstawaj, przestalo padac. Psy i zyrafy chca isc na spacer.
Alicjo,
Jeśli nie wydarzą się po drodze żadne nieprzewidziane kłopoty (odpukać!), to dojadę na pewno na czas.
Z obietnicą pilnowania od razu poczułem się raźniej, natomiast chrzest…. pewnie też przeżyję. 🙂
Wczoraj patrzyłem na pogodę w Kingston, wydawała się zupełnie dobra, może coś się zmieniło.
Dam znać kiedy wyjeżdżam, a później zadzwonię z drogi. Jak długo się jedzie do Was z Syracuse?
Placku… 😀
Nieco na lewo, w pewnej odleglosci, Nisia na zywo
Nowy, Alicja dosypia, ja mam wachtę:) Z Syracuse do Kingston jest ok 130 mil. To bedą 2 godziny z kawałkiem, bo na granicy przepytują. Dwie minuty na samochód. Myśmy stal i10 min.
Nowy,
z Syracuse jest 200 km. Weź pod uwagę, że chwilę będziesz musiał spędzić na granicy – Cichaly stwierdzili, że przeszło biegiem, ale ja biorę poprawkę na weekend. Większy ruch. Jedź do Kingston hwy 401 – będzie szybciej, ograniczenie jest do 100km/godz, ale jak nie przekroczysz 120, to Cię nie zatrzymają (zasada – byle się nie wychylać!).
Ja dosypiam?!
Ja też mam wachtę i nadaję już nie pamiętam od której, ale od bladego świtu 🙄
No to się wychyliłem. Będzie kara? Bylem dostał śniadanko…
Bardzo często nie wiemy, jak wyglądają rośliny, których owoce zjadamy. Dotyczy też to wielu warzyw , a także oczywiście chmielu. Nie mają tej wiedzy przeważnie osoby z miasta i pozbawione krewnych na wsi lub w małych miasteczkach. Kiedyś na obozie studenckim w Tleniu w Borach Tucholskich mój kolega z Torunia nie mógł się nadziwić, kiedy w przydomowym ogródku zobaczył rosnące ogórki, bo do tej pory nigdy ich nie widział na grządce. Chociaż obecnie i na wsi trudno dziecku pokazać warzywa i drzewa owocowe.
Pyro, musisz przed pójściem spać upewnić się koniecznie, czy jakaś mucha albo komar nie chcą spędzić nocy w Twoim towarzystwie. Wczoraj cały dzień walczyłam z muchami,które są niesłychanie natrętne. Poważnie zastanawiam się nad zamontowaniem moskitiery. Nawet rozumiem te muchy, bo ciągną do chłodu, ale są bardzo męczące. A może wykazać więcej tolerancji ? 🙂
Witaj Agatto i Schollboy ! 🙂
Zamurowalem Pania Karitzasówke kiedy zapytalem ja czy zna organizacje o nazwie Kiwanis. Zalozyli ja po wojnie amerykanscy zolnieze z mysla o udzielaniu pomocy dzieciom w potrzebie. W Perchtoldsdorfie jest heuriger z dobrym winem i jedzeniem a dochody przeznaczone sa na konkretne cele dobroczynne w tym równiez na inicjatywy z zakresu ochrony srodowiska. Bylem a pewnie i jestem czlonkiem tej organizacji.
Bylo nie bylo ma sie chody.
Dawniej mialo sie stosunki
Pan Lulek
Uważam, że komunikacja pomiędzy pokojami tego samego domu via Internet to szczyt technologii. I ….
Alicjo –
a gdzie fotka nabytego drogą kupna (sic!) jantaru?
E.
Echidno, będzie , ale trochę później
Panie Lulku –
i jedno i drugie wielce korzystne.
E.
Nowy – Uwazaj na I-81, 40 mil od Syracuse, przjezdzajac obok miasteczka Pulaski. Tam czesto kawalerzysci galopuja przez szose.
Wprawdzie nie jestem kibicem piłkarskim, ale coś mi tam do uszu zawsze niechcący wpadnie. I nie mogę nadziwić się Niemcom, których uważam w zasadzie za ludzi raczej rozsądnych. Ta ich wróżka ośmiornica, o której pisze się zupełnie poważnie do do dla jakieś kuriozum. To znaczy nie samo zwierzę, tylko ludzie, którzy się nią posługują. Czy oni nie rozumieją, że takie przepowiednie często działają samospełniająco. I w takiej sutuacji piłkarze moga czuć się całkowicie usprawiedliwieni z przegranej. Nie ma obecnie Jotki, bo mogłaby to skomentować w aspekcie psychologicznym.
Ale nie przejmuję się niemieckimi atrakcjami, tylko upiekłam biszkopt z truskawkami i galaretką. Taki sam był tydzień temu, ale z powodu swej smakowitości został powtórzony.
Kapitaństwu na wywczasach w Kingston gorące AHOY z zimnego, nocnego Melbourne,
http://www.youtube.com/watch?v=4LZcMv0H1bI
Echidna
Nowy i Alicja
http://www.google.de/search?hl=de&client=firefox-a&hs=9DD&rls=org.mozilla%3Ade%3Aofficial&q=+rodowic
no nie, miala byc mlodziutka Maryla Rodowicz i Ballada wagonowa
http://www.google.de/search?hl=de&client=firefox-a&hs=6FD&rls=org.mozilla%3Ade%3Aofficial&q=rodowicz+
Witaj Agatto i dzień dobry Schoolboy, siadajcie przy naszym stole. Jest sporo miejsca. Włączajcie się w nasze rozmowy i toasty wieczorne.
Echidna oddałbym Ci trochę stopni Celsjusa nawet doplacając! Odwzajemniamy AHOY’E!!!
W charakterze obiadu ugotowałam sobie 2 jajka – moletki i zjadłam z sosem czosnkowym od wczoraj, pomidorem, ogórkiem, owocem kiwi i plastrem różowego grapefruita. Do popicia limoniada w liśćmi mięty. Dzisiaj zupełnie bez cukru; za ciepło.
A czy przy okazyji chmielu, Szanowne Towarzystwo podzieliloby sie preferencjami piwnymi? Jakie piwa Panstwo pijacie, bo dla mnie na przyklad – najpopularniejsze piwo w Polsce czyli Tyskie: jest niestety nie do picia.
Zywiec przypomina Carslberga, Haineken Zywca itd. itp.
Korporacjynojsc smakowa.
Wiec bardzo mnie ciekawi, jakie sa Panstwa preferencje.
pozdrawiam
dorotol, pewnie to, dzięki,
http://www.youtube.com/watch?v=9WBdDEfaPZk
200 km to nie tak daleko, zdąży się.
Placku 🙂 Tam będę bardzo uważał, a może nawet jakoś ominę.
Witaj Agatto – masz madre i trzezwo myslace dzieci 🙂
Chmiel jest na szczescie roslina tak wszechstronna, ze zadowoli tez abstynentow i wrogow chwastow. Gotowane mlode pedy chmielu maja delikatny, niepowtarzalny smak, sa tez dobrym dodatkiem do zupy z grochu.
Aby nie dać się upałom pochłaniamy :
– zimny kefir na śniadanie
– napar ze świeżej mięty schłodzony w lodówce-w porach dowolnych
– zimne piwo w porach popołudniowych i wieczornych
– lody dla ochłody i na deser
Nie pochłaniamy, a szkoda 🙁
– zimnych nóżek,bo własne raczej ciepłe, a wieprzowych nikomu się
nie chce robić
Nie pochłaniamy,bo kto by się katował :
– mięs pieczonych w piekarniku przez 2-3 godziny,albo i jeszcze dłużej ,
bo lepiej w tym czasie poleżeć pod gruszą i stosować punkty
z akapitu nr 1
Bareya – jam mało piwna. Ku zgrozie piwoszy lubię piwo karmelowe i jasne – typu „grodziskie” już nie produkowane. Mam piwną córkę i syna – syn „lechem” się pasie, a córka „Noteckim” (małe, jasne i ciemne, niepasteryzowane)
Bareyo – Bardzo lubie piwa malej lokalnej browarni Sleeman. Wysoka jakosc, srednia zawartosc alkoholu 5%, duzy wybor gatunkow. Moje ulubione to Sleeman Honey Brown. Jestem tak gadatliwy, ze na picie na umor nie mam czasu, ale od czasu do czasu robie sobie te przyjemnosc.
a co mi tam,
do zupy z grochu najlepszym dodatkiem jes zolnierz, kawalerzysta tez moze byc, jak ktos lubi starsze mieso
Tylko guinness!
slawku – Jak zwykle masz racje. Dodam tylko, ze najlepszym dodatkiem do zolnierza jest chmiel, a to dlatego, ze lupulina zdecydowanie oslabia rozbuchania erotyczne. Wiedzial o tym dobrze Emil Zegadlowicz i unikal chmielu jak diabla. Nosze sie z mysla wyslania listu do pana Sikorskiego, z propozycja podawania zolnierzom duzych ilosci piwa.
Nie wszyscy jestesmy wlascicielami plantacji czy niewolnikow, ale wszyscy mozemy sie uraczyc ulubionym lodowatym napojem tych pierwszych – mint julep.
Pyro –
dlaczego ku zgrozie? Każdy pije co lubi.J a najbardziej Jasia W. On the rock(s).
Jaki po tym jest and roll nie będę wspominać. Ino niewiele to ma wspólnego z piwem.
Bareya –
Cascade Stout o orzechowo-czekoladowym i przyjemnie gorzkawym posmaku. Z browaru Cascade w Hobart (Tasmania). Ja do piwoszy nie należę lecz w upalne popołudnie czemu nie. I guinness. Byle oryginalny.
E.
Z tego piwowego tematu szalanie przypadła mi do gustu nazwa lupulina.
E.
Bareya a te znasz
http://www.google.de/images?hl=de&client=firefox-a&hs=UQZ&rls=org.mozilla:de:official&q=beck´s+bier&um
kod ddd3 czyli do trzech,
ja to dzisiaj mam z kalwiszami a trzezwa jestem mailo byc beck´s bier
takie szczuple uno blondo
http://kombio-hamburg.de/images/becksbier.jpg
Bareya,
z tą unifikacją piwa możesz mieć rację, bo też od dawna mam takie podejrzenie, ale z tym heinekenem nie.
Piłem w sobotę i stwierdziłem, że smakuje nadal tak beznadziejnie jak ostatni raz, 27 lat temu. Na kampingu puszkowy żywiec z chłodziarki bił swoją jakością zapowanego heinekena zdecydowanie.
32°C w cieniu, ale w lodówce mam dodrze chłodzone.
lupulina brzmi, jakby miala piersi, tez mnie sie podoba, Sikorski bedzie mial zagwozdke
leffe
OK, dobrze
albo http://www.oesterreichbier.de/images/paulaner.jpg
heineken z flaszki jest Mc Donald’s piwny, wszedzie dostepne szczyny o znanym smaku, ktory nikogo juz zawiesc nie moze, ale w Damie z beczki potrafi pokazac, co umie
Pyra twierdzi, ze Dorotol jest zawsze trzezwa, ale Pyra wpuszcza dziki chmiel do domu. Chmiel z szyszkami to chmiel zenski, krwiopijcze komary tez zenskie. Nie wpuszczajcie dzikich kobiet do domu, trzezwych czy pijanych.
Ten blog to moj uniwersytet 🙂
Pyro – swedzaca reka oznacza duze pieniadze, zagraj w totolotka.
Jeszcze dwa ostrzezenia, tym razem dla Gospodarza;
Prosze nie zapominac o dzikim rysiu czy rysicy. Nie wpuszczac do domu pod zadnym pozorem.
Prosze uwazac z nastepna podarowana sadzonka. Chmiel nalezy do tej samej rodziny co konopie. Chyba ze bedzie potrzebna do wyrobu olinowania do jachtu.
Zbytnio sie zamartwiam, musze sie czegos napic. Byc moze doda mi to odwagi i podziele sie z Wami zartem o piwie lub Irlandczykach.
ale Grolsch jest dobry
wspaniale lato, normalnie Hiszpania i Lazurowe Wybrzeze za friko.
Dzisiaj to chyba nawet troche goraco, wpuscilam do mieszkania najpiekniesza ze wszystkich kroliczek, jezyk miala wywalony do ziemi, pomimo podawania wody w miseczce i teraz ona postanowila zamieszkac na posadzce w lazience ale koty tam tez mieszaja, wiec bedzie jatka, wciagnela jezyk do mordki i tupie na koty tylnym skokiem
4444
Zaczne sie martwic dopiero wtedy, gdy dorotol wymieni tyle marek piwa co moj kod.
Irlandczyk wchodzi do baru, zamawia 3 szklanki Guinnessa, siada grzecznie w kacie i pije, po lyku z kazdej. Barman nie moze poskromic ciekawosci i pyta dlaczego.
– Mam brata w Ameryce, brata w Australii. Tak sobie przyrzeklismy.
Po paru tygodniach klient zamawia tylko dwa piwa i saczy je jak zwykle, po lyczku. . Zasmucony barman przeprasza za zaklocanie zaloby i sklada mu kondolencje. Irlandczyk odpowiada z usmiechem – Nie, nie wszystko jest w porzadku, po prostu nigdy nie pije w czasie postu.
To ze nie umiem opowiadac kawalow wiem juz od 1957-go roku 🙂
moze za to pijesz w poscie?
🙂
Slawku – Tak, ale bez rodzenstwa. Nie umiem nie znaczy, ze nie opowiadam, sobie samemu przeciez krzywdy tym nie zrobie. Inaczej jest z jazda rowerem.
rowerzysta najezdzajacy z rozpedem na samochod to kupa czarynch punktow i minus na koncie, ze ho ho
i pewnie dlatego gupiki unikaja roweru, jak powietrza
Przypomniało mi się jeszcze jedno piwo, które bardzo lubię (Ania mi przywoziła z Francji) Adel Scott – produkowane na wysłodkach po whisky. Produkcja nie wiem czyja, sprzedawane u Żabojadów, w Anglii tego nie uświadczysz. Ucieszyłam się, kiedy powstały sklepy specjalistyczne – będzie adel s. Jest, Po 18 zł za 250 ml butelkę. Niech sobie sami wypiją.
Zwlaszcza wtedy gdy pachnie ulubionym chmielem. Rozmowy przy piwie maja specificzna glebie, tak odkryto atom i 🙂
no i bomba!
Pyro- jesli masz na mysli Adelscott Fischera to heinekenowka. W Anglii tez drozsze od diamentow Nisi.
pojutrze zrobie dokumentacje ile zdziczalego chmielu mam u siebie, bedzie jak w chmielowym chrusniaku
18 zl?
naprzeciwko, schlodzone podane z usmiechem z opcja szklanki 2,50 tutejszych ,
moze taksowka po szesciopaki jezdza?
Z uprawy pewnej odmiany chmielu slyna ‚farmerzy’ z polnocnej CA, OR i WA. Plantacje sa strategicznie polozone wsrod drzew na zboczach gor. Tylko nie wiadomo dlaczego pan policjant podpala cale plantacje przed zbiorami.
Kiedy Lewis i Clark pakowali sie w podroz w kierunku Pacyfiku zabrali ze soba wystarczajaca ilosc alkoholu dla czlonkow ekspedycji. Alkoholu bylo tyle, aby czlonkowie mogli wypic po jednej whisky wieczorem az do miejsca na kontynencie, z ktorego nie mieliby gdzie uciec. Alkohol skonczyl sie gdzies na srodku kontynentu (Continental Divide). Stamtad w drodze na wybrzeze Pacyfiku nie bylo ucieczki poniewaz nie bylo gdzie uciec. Wszystkie tereny byly nowe dla Bladych Twarzy.
Podobno Kapitan Lewis pozyczyl ten pomysl od Napoleona.
Rowerzysci z Teksasu na pewno przejezdzaja obok plantacji chmielu – kazdego rodzaju.
A teraz chmiel nie chmiel – prosze glosowac
http://www.refresheverything.com/refresht4k
Placek pisze:
2010-07-09 o godz. 12:55
Wszystko moze byc jasne czytajac ksiazke ‚Portrait of the Artist as a Young Dog’.
echidna pisze:
2010-07-09 o godz. 14:09
Zgadzam sie. 🙂
Orco – Glosuje codziennie, a dzieki Tobie nareszcie zrozumialem, ze Joyce pisal wewnatrz psa, delektujac sie Guinnessem.
Witajcie.
Placek,
a propos ręki swędzącej „na pieniądze”- czy to oznacza że dobrowolnie mam dać się pogryść komarom? 😉
Hm…
Pyra:: Noteckie notuje – nie znam. Lech? – nie wypowiadam się bo mogę kogoś urazić.
Moja najlepsza z żon lubi karmelowe – popieram.
p.s. Adel Scot? – jest takie belgijskie piwo z durnowatą naklejką jakiegoś słonika, bardzo kolorowe.
Jak dla mnie genialne w smaku ale cena za małe piwo chyba ze 20 zł. Niech sobie piją sami.
Placek:: Ciekawy wybór na tym SLEMANIE. Widze, że mają „Dark” i „Portera” – zapewne by mi smakował.
Małe lokalne browary to moim zdaniem odpowiedni wybór. Szukam takich w Polsce.
Panie Piotrze:: Guinessa uwielbiam i jak byłem w tamtym roku w Londynie piłem również guinessa – czerwonego. Znakomity „towar”, że się tak wyraże.
Piłem go w pubie, kótry się mieści w starym kościele zaadoptowanym na potrzeby „knajpy”.
I jeszcze jedno. W tym roku w Edynburgu piłem guinessa z puszki kupionego w jakimś sklepie.
Może miałem zniżkę nastroju ale był po prostu podły.
Echidna:: Orzechowo-czekoladowe piwo? Bardzo bym chciał czegoś takiego spróbować.
dorotol:: BECK? Nie znam tego pana – znam takie piwo. Bodajże belgijskie. Niestety już nie to samo co 15 lat temu.
p.s. uważam, że polski grolsh to już „korporacyjne piwo”.
pepegor:: Mam rację. Próbuje różnych piw i stwierdzam a raczej moje kubki smakowe – szczęśliwie całkiem niezłe – że piwa
zrobiły się po prostu podobne w smaku.
Kojarzy mi się to nieco z sytuacją jaka nastąpiła w winiarstwie.
W labolatorium wychodowano szczep drożdży zwany P-71, który nadaje się świetnie do Sauvignon – dobrze radzi sobie z wysoką zawartością cukru i doprowadza do powstania 14.5% alkoholu.
Problem w tym, że P-71 nadaje winu łatwo rozpoznawalny zapach.
Wielu winiaży zaczęło go uzywać i hiszpańskie Verdejo, niemiecki Silvaner itp. itd zaczynają smakować jak Sauvignon Blanc.
Wino pod każdą szerokością geograficzną zaczęło w imię finansowych wyników zyskiwać współny mianownik.
pozdrawiam i dziękuje za odpowiedzi.
http://www.top-biere.com/boire-une.php?biere=Adelscott
o tym i innych, z notowaniami
P-71?
A to wybucha? Czy może lata?
Z win najbardziej lubię te, które mi smakują. Odkrywcze, prawda?
E.
Mysle, ze te drozdze sa dodawane do wszystkiego, zwlaszcza do muzyki.
Homogenizacja – Niet.
To samo z samochodami – wszystkie wygladaja jak P-71. P-70 to zupelnie inna historia. Takim wlasnie skarbem wujka wybralem sie kiedys na przejazdzke do sklepu na rogu. Podziw powabnych niewiast byl wart pieklu w domu.
Ewo – Nie, musisz byc wybranka losu, ale spanie na zewnatrz pomaga 🙂
Przez bombe Slawka nie moge przestac myslec o tym co popijal Einstein. Jesli sie nie dowiem, spytam Dorote z Sasiedztwa co ona lubi, w koncu Geniusz gral na skrzypcach czyli to mniej wiecej to samo. No tak, teraz dojda domysly o piwie Mozarta, o Chopena i o tej swi…., chcialem wspomniec Wagnera ale krewny moglby sie obrazic. Pozostaje mi tylko wdziecznosc za to, ze prawnuk Einsteina, Paul, nie buduje bomb tylko gra na skrzypcach. Jego zona Cassandra przypomina mi nieco Alicje – Artystke Narwana 🙂
Na zdrowie!
Mam nadzieje, ze WandaTX nie ma mi tego za zle. Jej corka opublikowala najnowsze zdjecia z polnocnej Kalifornii. Jest tam pierwsze przywitanie z Pacyfikiem. Na lunch kraby, ostrygi, sushi i ‚clam chowder’.
http://picasaweb.google.com/barbara.borodziewicz/NorthernCalfornia#
Ale bylo dobrze, bylam na dole czyli na ulicy, czulam sie jak bym miala do czynienia z dziesiatkim rozpalonych rur wydechowych i to jeszcze przerdzewialch, pieknie bylo, za chwile znowu wyskocze
Dobry wieczór!
Pe zipcik (tak nazywał go właściciel – śląski glacjolog) pomagałam kiedyś przepchnąć nocą przez Plac Grunwaldzki, kiedy zaszkodził mu łyk benzyny lotniczej 🙄 To było w mrocznych czasach nieboszczki komuny, ale już za Gierka 😉
Moje ulubione marki, może to przesada, bo piwa prawie nie piję, raczej te, co mi smakują, jak już mam na piwo ochotę: Chimay, Grimbergen i Alpenperle z mojego lokalnego browaru.
Byl nalot po popludniu. Drzemie sobie na aktualnie wybranym boku a tu buczenie jakby transportowiec wiózl dobry zastep talibanów. Otwieram oko i co ja widze. Do mieszkania wlecial bak. Olbrzym chyba ze dwucentymetrowy jesli nie wiecej. Patrze a tu stworzenie zwiedza cale mieszkanie. Komary i muchy daly drapaka a on zwiedzil wszystkie pomieszczenia i najspokojniej wylecial do ogródka dalej trzmielic. Szkoda, ze nie bylo Misia ze swoja rura. Mogliby stanac do pojedynku. Zdjecie roku zapewnione. Nawet pierzyna go specjalnie nie zainteresowala.
Z lekka ogluchly
Pan Lulek
„Ma moc uśmierzającą boleści, które z gorącej przyczyny pochodzą, a tak ma moc ugaszającą ognistego zapalenia, a czyni wolność żywota. Sam chmiel nie ma być często pożywany, albowiem otwiera końce żyłek…”
Występuje w nervosolu i passispasminie. Albo w szamponie.
Orka, ja musze, te sushi, to zupelnie jak maki, ale pewnie tez dobre,
Nemo, gdybym sie przyznal, co musialem przepychac przez ten Platz, to zaden ortopediolog juz by mi ie pomogl, nawet po lyku
Nemo – Chyba Cie wtedy widzialem, w drodze powrotnej z Katakumbow. Spoznilem sie na ostatni nocny tramwaj, ale na szczescie nie bylem jeszcze na czworakach.
W Kingston zjazd i rejs, w Antwerpii Nisia w diamentowej tiarze , prowadzona pod reke przez potomka krola Baldwina, przy dzwieku katedralnych dzwonow, w LA Christiano Ronaldo z narzeczona modelka, tutaj Bareya oswiadcza „moja najlepsza z zon”, kto wie ile tych zon, ktora jest najgorsza i dlaczego….a ja ? Wieczorem totolotek, 43 miliony. Wygram, kupie wille w Nicei, zaprosze Was wszystkich i Mrozka, bo smutny taki sie zrobil. Wyciagne Pyre na spacer. Ale to jeszcze nie teraz, teraz cytuje mego ulubionego poete, Slawka…zal d— sciska.
Graj Pawel, graj
Zamiast goraca przyczyne gasic, na kazdy mozliwy sposob, wystalem sie sluchajac jednej z Einsteina ulubionych. Na glupote nie ma lekarstwa.
Sławku, Placku 😉
Smutno mi 🙁 Dziś we Wrocławiu odbył się pogrzeb pewnego profesora wspaniałego człowieka, towarzysza wielu wypraw do jaskiń tatrzańskich oraz wieloletniego eksploratora Jaskini Niedźwiedziej, niesłychanie dowcipnego, błyskotliwego, życzliwego i o wielkim sercu.
Kiedyś otrzymał list z Wielkiej Brytanii zaadresowany: Dr Anthony O’Gorzalek 😉
Moja przyjaciółka ze Sląska pojechała Go pożegnać w moim i jej imieniu…
slawek,
Oczywiscie, ze to jest maki. Nie mylic z mahi-mahi.
Bardzo smaczne na rozne sposoby – z tunczykiem, avocado, ogorkiem. Jest pewnie caly tuzin innych metod.
PaOlOre –
Od dziś masz przydomek Wspaniały.
Echidna
Z opoznieniem dodam, ze ‚ahi tuna’ bardzo smacznie wypada z maki.
Nemo – Bede smutny z Toba.
Toni był współautorem tego tekstu:
Z Genesis wg Piotra, Mateusza i Antoniego
Na początku była inicjalna sieć spękań …
I rzekł Pan – Niech się staną jaskinie, ażeby żyć nie było człowiekowi za lekko.
I stały się jaskinie we wszystkich skałach krasowych, od wschodu do zachodu świata.
I rzekł Pan – Niechaj ciemności zapanują w jaskiniach, ażeby człowiek nie wiedział, gdzie noga jego stąpa, i ręka chwyta.
I stały się ciemności w jaskiniach.
I rzekł Pan – Niechaj się staną przepaście wielkie, aby miał gdzie latać, ptakom niebieskim podobien.
I stały się przepaście wielkie i bezdenne.
I rzekł Pan – Zróbmy nagromadzenie wielkie kamienia wszelakiego, aby nie był samocien w lataniu swoim.
I stały się nagromadzenia want wszelakich.
I rzekł Pan – Zacieśnijmy co ma być zacieśnione, a rozszerzmy co ma być rozszerzone, aby czuł się przygnieciony w zaciskach i przerażony w salach ogromnych. I stały się sale ogromne i zaciski.
I spojrzał Pan na dzieło swoje, a przeraził się.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, że za ciężki krzyż zgotowałem dzieciom swoim do niesienia…
Nisia godnie przywitana szampanem. Zostawilismy ja w oczekiwaniu na kolege z Brukseli. Jutro meldujemy sie na „Darze” od rana. „Dar” prezentuje sie pieknie na antwerpskich wodach.
Zjzdlismy straszne ilosci przedziwnego jedzenia. Nisia wroci pierwsza na ojczyzny lono, to sprwozda.
Teraz chlodzimy sie szampanem. Wypilam juz takie ilosci piwa, ze byc moze po powrocie wyladuje prosto na odwyku. Tam mnie szukajcie.
Pozdrawiam serdecznie cale Blogowisko 🙂
Siostra przywiozla do sprobowania Krolewskie, Zubra i Warke. Na razie zapoznalam sie tylko z Warka ale nie bedac znawca piwa, pozostane przy tym
Dostalam tez od niej tomik poezji Zbigniewa Myslowieckiego, ktory przedstawia sie jako wielbiciel Palacu Kultury, rzeki Wisly, mostow warszawskich oraz piwa i literatury(!)
Pisze: jestem jeszcze
patykiem pisany
zbieracz piany
piwnej z ktorej
nie narodzi sie
nigdy zadna
VENUS
a bol glowy tylko
i moze jakis
wiersz
No to chyba naleje sobie czegos mocniejszego 🙂
Echidna – przecież mówiłam, że jak się ściska witając PaOLore, to trzeba uważać, żeby mu aureoli nie zrzucić i piórek na skrzydłach nie potarmosić.
Placku – mam trochę „wątów” dp Paula i twórców filmiku – czy koniecznie trzeba podpierać się Albertem?
Jak ja lubie Was czytac a tu tyle domowych zajec… Pozdrawiam, sfrustrowana.
Placku,
dziękuję, ale nie chcę wprawiać nikogo w przygnębienie, tylko tak mi jakoś sentymentalnie się zrobiło, tyle lat się znaliśmy i przyjaźnili… Wspominam sobie dzisiaj, oglądam stare i nowsze obrazki i nie potrafię sobie wyobrazić kolejnego jubileuszu Sekcji Matki Naszej (tak nazywany jest od zawsze wrocławski klub grotołazów) bez jednego z głównych aktorów sztuk pisanych przez Piotra Wojciechowskiego…
„Łyska się, a nie grzmi…” To początek jednej z nich.
Dla Pyry znowu jestem li tylko drobiem? 😈
Echidno: z długości geograficznej wynika, że u Ciebie niedługo zacznie świtać.
Daj już Dziadu spokój i zdrzemnij się ciut 💡
Nemo – Nie wprawiasz – kazda strata to strata dla nas wszystkich…komu bija dzwony.
Pyro – to nie tak, kiedys Cie zanudze cala o tym opowiescia. Teraz powiem Ci tylko, ze jest o wehikule czasu, o sonatowej tradycji dziadek-wnuczek, ze skladanki nie ulozyl sam Paul ale skrzypce nalezaly do Alberta.
Nemo – zostawił po sobie wdzięczną pamięć i przyjaciół serdecznych, a nie o każdym da się to powiedzieć. Pewnie tam czeka na Niego jaskinia piękniejsza, niż wszystkie inne..
Podczytuję w tył. Ja tam piwna nie jestem, doceniam chłodne piwo w upał. Ale Noteckie jest dobre. Bareya – może zaintersuje Cię opis Noteckiego z ostatniej „Kuchni” (autor – Łukasz Klesyk):
„W nosie ozon, świeże gałęzie, wanilia.Usta gładkie, dość gęste, świetnie zrównoważone; na finiszu białe czereśnie i wyraźna, elegancka goryczka. Trwała gęsta piana.Legenda tego piwa wśród polskich smakoszy jest zasłużona”. Takiej poezji na temat piwa na pewno nie umiem napisać. Za namową koleżanki spróbowałam piwo „Ciechan” miodowe – smakowało mi!
Alicja – jakie ty masz fajne kreacje!
Nemo, przeczytałem głośno tekst Twego Przyjaciela i świat zwariował. Jest lipiec i upał a tu w krzakach zaczął śpiewać słowik! To na cześć Profesora.
Gospodarzu,
teraz to mi dopiero sentymentalnie… 🙁 🙁 Eh… Kto to widział, żeby umierać w wakacje 🙄
Jak tu nie pisac kiedy podsuwaja takie kody 6559 i gorac jak w Sewilli albo Barcelonie. Ciekaw jestem czy Jokinek51 byla we Fromborku i podpowiedziala organiscie, ze na fisharmonii tez nalezy grac legatto i lepiej wyjda jakies Ave a nie Wegierskie tance Brahmsa. Podobno byly próby grania Hora Stacatto ale niechaj nas rozsadzi Dorota z Sasiedztwa.
W duzym kompostowniku idzie bój biologiczny na calego.
Ale jutro jest sobota i mozna bedzie dluzej pospac.
Dobrej nocy zycze i snu w jednym kawalku
Pan Lulek
Nemo, dzięki Twojemu Profesorowi wiele się urodziło i rośnie. Dla tych którzy zostają, Wakacje są zawsze za wcześnie i nie w porę.
tak po cichutku… Dobry wieczór.
szeptem…. Czy to jakiś mecz dzisiaj?
czy…. Już zapadł zmierzch i wszyscy w krzaki ujechali?
My zostaliśmy, kiedyś przecież trzeba odpocząć a nie tak ciągle wieś i wieś.
Więc ja na początek też wejdę w sentymentalność.
http://www.dailymotion.pl/video/x89lz4_grzegorz-tomczak-i-iwona-loranc-szu_music
Tak już Nemo jest, nam też kiedyś zakryje Księżyc i Słońce zgasi.
W aktualnej Polityce Ludwik Stomma pewnie wyczuł Twoje nastroje, braki na blogu i swój felieton zatytuował „Dylematy kapitana Nemo”.
Ale słowo kapitanie, ja nie inspirowałem!
Wróciliśmy z Tysiąca Wysp. Do biletów dodali nam wolny wstęp do kasyna i po 10$ do przegrania na twarz. Nie miałam „dowodziku”, więc nie mogłam grać, sprawnie za to przerżnęłam dychę Jerzora i Kapitana. Ewa wygrała 80$ 🙂
Oczywiście skasowaliśmy, póki byliśmy do przodu i prędko zwialiśmy z jaskini zła. Kulinarnie nieciekawie, bo jedzenie niezbyt wyszukane w knajpie. Jutro będzie stekowy grill, jak szczęśliwie wrócimy z rejsu. Upał lekuchno zelżał, ale cały dzień jest lekko pochmurny, nawet parę kropli spadło. Zamawiamy pogodę na jutrzejszy rejs! Fotosprawozdawczość później, pijemy zimne piwo (Gosser z Panalulkowej krainy).
Z polskich piw najczęściej kupujemy Lecha, Żywca, Okocim (Za Rogiem występuje najczęściej, choć bywają i inne) marzy mi się Leżajsk, ale niestety, tego Za Róg nie dowożą. Ogólnie – im bardziej gorzkie piwo, tym bardziej mi smakuje.
Chmiel między innymi działa nasennie.
Doroto z Poznania – jeśli masz na myśli kreację na jachcie – to szmata z Afryki. Do dzisiaj jestem zła na siebie, że nie kupiłam i drugiej, wiszącej obok – była w kolorach flagi RPA i również bardzo ciekawa, jeśli chodzi o wzór. Jest zasada – jak się coś do ciebie uśmiecha, kupić! Teraz to wiem 🙁
Zastanawiam się, czy nie przejść na nocny tryb życia; rfyjówka może,, jeż może, to i Pyra chyba dałaby radę?
Pyro przeprowadz sie do piwnicy, ja tez tak zrobie
Obie kiece śliczności 🙂 Lekutko mnie kąsnęło, ale życzliwie 🙂
Wytarzałam się w Żabich, pan mąż takoż. Na koń chce wsiadać 😯 Wyrzuty na sumieniu mam, bo zawzięcie leniuchowałam.
Alicjo, karmiłam Czandora marchewką, mając Ciebie w oczach. Koń nadal wyrozumiały, mam obie łapy 😆
Pyro, kole której brzęknąć, żeby było dobrze?
Antek, ta Iwona strasznie wibrujaco przejeta, miejscami wrecz placzliwa do drazniecia, poza tym, fajnie, ze jestes ,
Nemo, chcialem cos napisac, ale moze to?
http://www.youtube.com/watch?v=b03M8IHiK7M
Jotka jak tu zajzysz to powiedz, jak Ty wracasz i przez kogo wracasz?
Haneczko – wcześnie mnie wyrzuca z łóżka, dryndnij jak Ci wygodnie. Nie pozwolilaś Jurkowi ułanem zostać na trochę?
Pyreńko, mnie do pozwalania nic 😆 Ducha nabrał po wyjeździe, no i kłopotu nie chciał robić 🙂
Placku-czy już zagrałeś w tego totolotka ? Naprawdę bardzo Cię proszę,
zrób wszystko i wygraj te 43 miliony.Idea zjazdu w Nicei bardzo mi
się podoba 😀 Nam tu z Europy zdecydowanie wygodniej dojechać na Lazurowe Wybrzeże niż do Kingston.Za 43 miliony ta willa powinna
być wygodna i przestronna, zapewne bez problemu nas wszystkich
pomieści.
Ale pamiętaj we wrześniu zjazd w Żabich Błotach,zatem może do tej
Nicei wybierzemy się wiosną,jak mimozy zakwitną ? W tamtych okolicach wiosna już w lutym 😀
Danuśka -Lazufrowe Wybrzeże za drogie. Za 2 mlm euro można mieć małą, grecka wyspę, a za 8 melonów, już całkiem wypasioną z winnicami, gajem oliwnym i pensjonatem. Po co Placka na koszty narażać.
Pyro-zawsze byłam skłonna iść na kompromis.
Może być grecka wyspa.
Zajęcia w podgrupach jednoosobowych. Kapitan tarza się ze śmiechu, czytając i oglądając Mleczkę, Ewa czyta Monikę Sz. Jerzor grzebie w swoim komputerze. Ja wstawiłam do piekarnika warzywa na kawior Heleny – nienajlepszy pomysł w te upały, żeby używać piekarnik, ale warzywa są, trzeba to zrobić, a kawior i tak zajada się na zimno.
Zamarynowałam wołu na jutrzejszego grilla – szklana czerwonego wina do marynaty, szklana dla kucharza, wedle zaleceń Gospodarza 😉
Teraz dopiero wznoszę okolicznościowy toast za wszystkich na szlaku tak lądowym, jak i wodnym – ZDROWIE!
A co do dysponowania Plackową wygraną – myśmy dzisiaj na Wyspach oglądali takie, że te 43 z pewnością wystarczy. Zaraz powrzucam troche zdjęć.
Tylko żebym nie zapomniała o warzywach!
O, Ewę trzeba było namówić, zeby kupiła lotto, kobieta ma rękę do hazardu, co udowodniła w kasynie!
Ja też za grecką – gaje oliwne, winnice, a chałupę sami zaprojektujemy.
Placek będzie miał kłopot z głowy, co zrobić z kaszolą 😉
Slawek, dzisiaj jestem, mnie nie drażni, ale do snu to wolałbym by mi zaśpiewała Twoja Prezydentowa.
A czy ktoś z Szanownego Zbiegowiska ma wiedzę w temacie rozczochranego faceta na deskorolce wylizującego w trakcie
jazdy
talerz po paelli i bywającego tu jeszcze niedawno? W typie, gdyby chcieć opisać, takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego??
Dorotolu, jeśli nie zerwałaś z Nim stosunków dyplomatycznych, może wiesz, gdzie Go wywiało?
ps. te Nim i Go to wyraz szacunku oczywiscie!
Jestem za grecką wypasioną. Reszta melonów dla Placka na rozkurz 😀
Antek, domyślasz się zapewne, że wiedzy nie mam, ale tęsknotę i owszem. Nie tylko tą zresztą.
Bywaj częściej. Ukłony dla antkowej 🙂
antek, na mojego niucha, to on sie chyba przerobil na zgorzknialego zwierza kopytnego a co do reszty nie mam wiedzy
latam wlasnie, nocna pora z bagazami, bo mnie drag nach osten naszedl, informuje, ze mam jeszcze wolna przyczepe kampingowa w ogrodzie i jedna piwnice dla ochlody
Proponuje zjazd na Przystanku Woodstock
Co do wysp to jest ich kilka (dziesiat) na morzu Salish Sea. To morze i jego nazwa to nowosc na mapie swiata. W listopadzie ubieglego roku ktos postanowil, ze Strait of Georgia, Strait of Juan de Fuca i Puget Sound stanowia razem Salish Sea. Strait of Georgia to tam gdzie jest Vancouver, BC, Strait of Juan de Fuca dzieli US z Vancouver Island. Puget Sound zaczyna sie w poludniowej czesci stanu WA, wzdluz Tacomy, Seattle do Everett.
http://maps.google.com/maps?hl=en&ie=UTF8&ll=48.625647,-122.442627&spn=4.088293,9.876709&z=7
Teraz juz na pewno zasniecie.
Se nie myślcie, że łżę – oto dowód, Ewa udaje się do kasy po wygraną 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_3259.jpg
Alicjo – Pewnie, ze nie lzesz ale masz POL GODZINY na wykupienie biletu 🙂
Dla mnie samego wystarczy niewiele. Decyzja o wyspie juz zapadla, ale jeszcze tyle szczegolowych planow przed nami; spizarnie, wedzarnie, oliwy tloczarnie, winne piwnice, samogonowka, meble – materace musza byc dobrane do kazdej osoby oddzielnie, lajba lub 3 lajby, cos na bagietki dla Slawka zeby pod pacha nie dzwigal, osiolki, lopaty do kopania studni…tysiace ksiazek, pieczara dla Nautilusa, wygodny fotel dla Marka Twaina, armaty na dynie, tysiace smakow, zapachow, jazz, kanapy gazety plyty zdjecia. Tylko uczucia sa bezcenne. Strach na turystow w ksztalcie Jacka Malczewskiego – wszystkie skarby z dziecinstwa – szklane kulki, muszle, kamienie, zelastwo. Zadna tam „comune” ale wyspa skarbow szczesliwa. Polki na konfitury.
(Moze pare koni dla dzieci jak krol Macius 1-szy. One sie lubia)
Za przyjaznie i serca pelne wdziecznosci Nemo.
(Za Twoja pamiec KTT)
Odezwał się Nowy z trasy, jest w okolicach Syracuse i gdzieś się tam zatrzyma, a jutro skoro świt około 10-tej się zjawi.
Z Kapitanem Markiem umówieni jesteśmy na naokoło-jedenastą, niedawno nasz Kapitan skontaktował sie z Kapitanem Markiem i potwierdzili terminy. Podobno pogoda ma być piękna. Już się gotujemy 🙂
Placku,
nie kupiliśmy lotto max czy jak mu tam, bo towarzystwo leniwe, doszliśmy też do wniosku, że na dzisiaj wyczerpaliśmy łaskawość Fortuny – Ewa wygrała! Gwoli ścisłości dodam, że podzieliła się z nami wygraną 🙂
Pieką mnie dłonie – rozprawiałam się z jalapeno bez rękawiczek gumowych, dobrze mi tak…zawsze się rozprawiam bez rękawiczek, ale jestem uważna, tymczasem się zagadałam 🙄
Przerzucam zdjęcia, tutaj zdjęcie zrobione przez Kapitana:
http://alicja.homelinux.com/news/img_1393.jpg
… to z pływania po Wyspach… wszyscy śpią, ja też sie udaję, reszta z czasem.
Dobranoc mi…
Bry dzien Szampanstwu. Jak na razie cesarska ale na chwalenie dnia pezyjdzie pora wieczorem. Ide podlac Kasztan Adamczewskich bo wrzeszczy i porcje wody i nawet mówi, ze doniesie gdzie nalezy.
Uklony na miare dla calego Blogowiska.
Pan Lulek
Zostałam dzisiaj sama na gospodarstwie. Ryba w charakterze opieki holuje dzisiaj po Szczecinie dwie nastolatki. Wróć – nie po mieście jako takim, a po galerii handlowej, bo panny zebrało na zakupy wielkomiejskie. Ryba organicznie nie znosi shoppingu, ale rodzina, to rodzina – Teściowa poprosiła i nie ma co płakać.Przy okazji jednak moja kinomanka zobaczy dwa filmy („Zmierzch” i coś jeszcze). Matros ma na dzisiaj dwa duże statki i raczej na obiad nie wyskoczy – jednym słowem „hulaj duszo, piekła nie ma”. Jedyna robota jaką mam na dzisiaj, to przerobić resztę marynowanej piersi indyczej na coś jadalnego. Ryba pokroiła to-to na zraziki i teraz rób co chcesz – drobiazg murowany. Pewnie zrobię tak : mięso posypię skąpo mąką, osmażę na oliwie, przełożę do rondla, dorzucę pokrojone pół papryki, cebulę, czosnek, przyprawy, pod koniec duszenia ze dwie garści koktajlowych pomidorków i z trzy łyżki oliwek. Powinno być jadalne.
Z tą wyspą to jeszcze poczekajcie trochę.
U mnie od kuchni okrągłe 50°C, a po drugiej stronie 27, a to dopiero początek. Może więc jakaś wyspa bliżej Grenlandii?
Wczesnym popołudniem przyjdzie nam wsiąść w samochód i pojechac dobrą godzinę drogi na obowiązkowy termin rodzinny. Zupełnie o tym zapomnieliśmy, a ja miałem już zaplanowaną sobotę. Teraz pod prysznic i pogonić parę spraw nie znoszących zwłoki.
Mroźnego dnia życzy,
pepegor
Nam pepegor nie trzeba. I bez tego zimno. Wiatr hula i przegania chmury w tempie zawrotnym. A i noc już za pasem. 17-sta godzina i ciemno. Ano poczekamy do wiosny.
Ale „letniej” stronie globu życzę chłodniejszego weekend`u , tak circa-about 26 stopni.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Kiedy wyobraże sobie sympatycznego Zwierzaczka, jak siedzi na stosie poduszek i łapki z zimna rozciera, to serce mi pęka. Zwierzaczku, jak nie ma Celsjuszy to przenieś się na gradusy.
Albo zmienimy na Fahrenheity.
Echidno, rozpal w kominku, zrób grzańca i wyczekuj niedzieli.
Witam i zegnam ze stolycy, moze sie nie ugotuje w drodze do karzakow i moze internet tam zaskoczy.
Usiadłam i będę siedziała do wieczora. Żadnych zbędnych ruchów, bo od razu siódme poty. Mam nadzieję, że ludki nie będą nachodzić.
Jak szkoda, że Matros nie może przyholować Echidny ciut wyżej 🙁
Pyro, nie pogadamy teraz, mam tylko komórkę Leny.
Wszystkim udanych wyjazdów, spotkań i pobytów 😀
Jedni zaciereja raczki z zimna, drudzy od goraca. Poranne podlewanie zakonczone. Teraz przygotowanie do wyjazdu do bankomatu, dalej do zasluzonego obiadku, popoludniowa drzemka i „wesole jest zycie staruszka”
Pan Lulek
Pyro, sprawdź czy dobrze odłożyłaś telefon. Ciągle jesteś zajęta.
Haneczko – telefon w porządku – Stara Żaba była na drucie.
Koniec z poszukiwaniem grzybów!
Wyhoduj sobie prawdziwki!
http://www.gadar.pl/zywa-grzybnia-grzyby-lesne-p-821.html?tduid=6162a9fbf15b9630c440de5a4871029e
Szampaństwu bry!
Towarzycho chrapie. Uzupełniłam zdjęcia z wczoraj, robiąc ostrą selekcje, bo od oglądania wysp może się w głowie zakręcić. Niestety, pogoda wczoraj była mało fotogeniczna, aż się nie chce wierzyć, że gotowaliśmy się, bo przecież było upalnie. Ale cały czas zachmurzenie. Trudno, na rejs po Wyspach mieliśmy czas wczoraj – i żadnego wpływu na pogodę.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KapitanskieTangoLipiec2010#
Za kilka godzin dojedzie Nowy, porywamy go na rejs jachtem Rodaka po jeziorze. Żeglarze mówią, że ma być przepiękna pogoda, pożyjemy – zobaczymy, w każdym razie dzień zapowiada się ciekawie, z rejsu wrócimy około waszej północy, czyli podwieczorowo u nas.
Kominku u nas niet.
Ale ogrzewanie na całą chałupkę całkiem dobrze działa. Dziękuję, nie marznę. Ino za drzwiami już inaczej. Wróciłam ze spaceru jak smarkula, tak mi nos przemarzł.
Robi się coraz bardziej interesująco: wczoraj Alicja i Cichal, choć w sasiednich, pewnie przyległych pokojach, konferowali via Internet. Dzisiaj dowiaduję się że Stara Żaba lata i dla odpoczynku przysiada na drucie „kole” Pyry. Ten interesujący obrazek tak pasjonuje Pyrę, że zapatrzona w siedzącą Żabę, nie odbiera telefonów Haneczki.
Cuuuda …
E.
Żaba już się wylatała, mała Ala na swojej pierwszej Olimpiadzie Młodzieży pojechała na Palomie dobrze, po 2 dniach jest w połowie stawki (dla niej – dramat, bo przywykła do wysokich miejsc) ale tu impreza ogólnopolska, a ona chudzinka 12 – letnia, drobniutka i leciutka, o głowę mniejsza od dziewcząt w jej grupie juniorów młodszych (do 16 lat). Żaba przejęta jest bardzo i zadowolona z malizny i kuca. Wstydzić się nie ma czego, a 7[-my wynik do tej pory, dobrze rokuje.
Zresztą,
po co zaraz wyspy. Tu swojska wyspa niedaleko Jarosławia datowana na 21 w. Też musiałaby wystarczyć.
http://picasaweb.google.de/pegorek/Lancut09?authkey=Gv1sRgCMKB9qvyubi6yAE#5492224817541428690
Wpuszczają, ale tylko na zaproszenia.
Pepe – URM wyprzedaje niepotrzebne rezydencje. Najciekawsze są dwie posiadłości po Goeringu – tzw „Zameczek” w Karpaczu i półwysep z rezydencją w Olstzynie. Ten drugi wystawiono za 14,5 mln żł.
Mylisz się kochana Pyro. Napisałem 21 w. tzn, że dziesięć lat temu tam była jeszcze sama natura.
Producent krzeseł, czy też innego mebla tak ceni sobie odosobnienie. A że ma taki gust? Degustibus…
Nieśmiały zrobił się, wg. wieści gminnej, jak byznespartnerzy z niedalekiej zagranicy domagali się jasności i szczerej odpowiedzi stosując podobno urządzenie do kręcenia loków. I to w okolicy przedłużonych pleców. Niema się przeto co dziwić.
35 w cieniu.
Chłodzę się. Domowy chałat włożyłam na mokre ciało, z włosów kapie mi woda.Przyjemnie.
Nikogo nie ma? To ja sobie ponarzekam. Na co? A na to, że nie mam już żadnego dziecka do karmienia, albo młodego człowieka o zdrowym apetycie. Sami doros
śli, którzy albo boją się utyć, albo walczą z cholesterolem , albo inną zarazą. A tu upały… Zrobiłabym chłodnik czekoladowy zaciągnięty 5-6 żółtkami utartymi na puch, dobrze schłodzony, na dno talerza po 2 kulki lodów śmietankowych, groszek ptysiowy, albo lepiej rurki waflowe, przez które dzieciaki uwielbiają siorbać zupę, i oczywiście góry zaparzonej w oddzielnym garnku, piany z białek. Albo podobny chłodnik poziomkowy. Eh, wspomnienia.
Pyro, czekolada za treściwa, 43 w słońcu.
Czereśnie na mnie czekają, bitnerki. Poprosiłam kilogram, pan dorzucił szczodrą ręką jeszcze pół, pieniędzy więcej nie chciał. Powiedział, że to bonus za dzień dobry i poproszę 😯 Nie zapomniałam o dziękuję 😉
Haneczko – moje dzieciaki to uwielbiały. Mąż też, ale on był w ogóle łasuch (2 kg tort zjadł sam, osobiście, popił śłodkim winem i mu nie zaszkodziło.
Pyro, mimo całej sympatii do Ciebie nie tknęłabym tych czule wspominanych delicji. A to dowodzi , że czasy dzieciństwa minęły bezpowrotnie, o czym niekiedy chciałoby się nie pamiętać. 🙂
Wyprawa Ryby do galerii handlowej ma dzisiaj dużo sensu, bo tam jest klimatyzacja i można normalnie funkcjonować.
Do wiadomości Barei – u nas w domu obecnie pije się Złotego Bażanta i Grolscha. Mój udział to jest tylko kilka łyków, dla posmakowanie. Ciekawa jest polityka browarów. Butelka piwa o pojemności 0,33/ lub coś koło tego/ kosztuje prawie tyle co pół litra piwa. Różnica wynosi np. 50 groszy. Nie opłaca się więc zupełnie kupować tych mniejszych butelek, choć taka ilość piwa byłaby właśnie dla konsumenta odpowiednia. Ale tu nie chodzi o wymagania ludzi tylko raczej o interes producenta.
Temat piwny bardzo odpowiedni na panujące upały. Zazdroszczę Echidnie.
krystyna –
chyba nie ma czego zazdrościć. Właśnie dowiedziałam się z pwiadomości TV, że w City, czyli centrum mista, połamało drzewa i są jakieś szkody. Tak wieje. Naokoło na młode drzewa, jedynie skłaniają się głęboko ku ziemi.
Pyro –
zupa „nic” to było to. Kaloryczne – niekoniecznie, a na upały doskonałe.
Echidna
Ot i literki pogubiłam i dostawiłam:
1 – .. wiadomości TV …
2 – Naokoło nas młode …
Chyba czas spać.
Dobranoc
E.
Donoszę,że w krzaki pełne cienia jedziemy dopiero jutro rannym świtem.
Cieszę się,że nasz grecka wyspa już prawie całkowicie zorganizowana.
Nie będziemy tam jednak jeździć w środku lata,bo co się narażać na greckie
45o,skoro tu na miejscu też gorąc (Echidno dmuchamy w Twoim kierunku
ile się da).
Szykujemy się na parapetówę u przyjaciół.Gospodarze zażyczyli sobie
w prezencie trochę zawartości do swojej nowej szafy na wina.
Skrzyknęliśmy się małą grupą gości i taszczymy na imprezę całą skrzynkę
bardzo przyzwoitego trunku.Nabyliśmy wespół z zespół 3 rodzaje win,
z różnych krańców świata.Ale dla zmylenia przeciwnika
Ale dla zmylenia przeciwnika wręczamy najpierw pięknie opakowaną
butelczynę wina marki wino za 6 złociszów.Wcale nie było łatwo znaleźć
sklep z tym asortymentem.
O reakcji Gospodarzy i przebiegu imprezy zapewne opowiem dopiero
w poniedziałek.Lecę się szykować !
Krystyno – ja nie łasuch, ale lubię karmić innych, a te zupy tak ładnie wyglądają, bachory się cieszą, a potem mają „wąsy” od ucha do ucha.
Dobra wiadomosc – Mialem tylko dwa trafienia i nie wygralem nawet kopa i futra z szopa. Dzieki temu poczekam tylko tydzien i wygram 50 milionow. Pozwoli to nam na uwzglednienie bezcennych rad i sugestii Pepegora. Przez chwile myslalem o kupnie samej Grenlandii, ale to ponad milion kilometrow kwadratowych – komu by sie chcialo grabic liscie palmowe z takiej powierzchni? Madagaskar jest co prawda o polowe mniejszy, ale tam tez nie mozna dojechac niczym z bogatej oferty przewozow regionalnych PKP.
Mam zamiar przedstawic pare swoich skromnych sugestii; wyglada na to, ze jestesmy skazani na rezydencje zimowa i letnia.
Tym ktorzy marzna ciepla zycze, i odwrotnie.
A ty mnie na wyspy szczesliwe zawiez,
wiatrem lagodnym wlosy jak kwiaty rozwiej, zacaluj,
ty mnie ukolysz i uspij, snem muzykalnym zasyp, otuman,
we snie na wyspach szczesliwych nie przebudz ze snu.
Pokaz mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na galeziach pozwol mi slyszec zielonych,
duzo motyli mi pokaz, serca motyli przybliz i przytul,
mysli spokojne ponad wodami pochyl miloscia.
Ciesze sie, ze to Galczynski a nie Goering byl poeta.
Placek 😆
moze Boening usredni, jesli juz przemieszczania potrzeba,z wyspy tam na wyspe tu, a Echidnie zelazny piecyk
Placek, wyznam, ze Cie lubie,
Danuśko 15:44,
przyznam, nie było łatwo, wydobyłem niemal spod lady, ale mam za promocyjne niecałe 2 eurodolary (czyli w przybliżeniu 6 złotych netto plus VAT) całkiem zacnego zielonego weltlinera z „Chateau” Fels, który w kategorii „Gruener Veltliner 2009” wygrał właśnie ranking Konsumenta (=Stiftung Warentest). Degustacja była z zachowaniem wszelkich zasad branżowych, z udziałem ekspertów (somelierów) i laików (konsumentów).
Nawet zakładając, że normalna półkowa cena wynosi 4 euro, jest to zwyciestwo nad wieloma droższymi i bardziej renomowanymi winnicami.
Nie zawsze cena idzie w parze z subiektywną przyjemnością.
Wezmę kilka flaszek na wyprawę do Polski. Zaoszczędzę na perkalu i paciorkach 😉
jedziesz po niewolnikow?
a ja Gorée
Alicjo, zdjęcia całkiem, całkiem. Ale co to za gościu, ten w sandałach i białych skarpetkach??? Taka tam w Kanadzie moda? Ja też chcę być trendy i jutro zakładam do sandałów skarpety.
Sławuś, że co? że niby ja tu duby smalone plotę? niczym Pogorzelski?
na stół wjeżdża nadziewana cukinia, idę do lodówki po tego Veltlinera za 6 złotych 🙂
Witajcie wieczorowo,
Do Barei – ostatnio piwa nie pijam. Niestety. Dorobiłam się wrednej bakterii zwanej czule helikopterem (brzmi lepiej niż helicobacter). Otóż wredny i wybredny helikopter najchętniej pija miętę. Herbatę bez przesady. Na alkohole i kawę reaguje gwałtownie i z przytupem.
Brak kawy przeżyję. Piwa mi szkoda.
Z rzeczy przyjemniejszych, skorzystałam z pogody i zabrałam się do odchwaszczania ogrodu. Na koniec pracy trafił mi się bonus .
Przeczytałam wszystko od początku po aż zaledwie dwudniowym wyjeździe na wieś,ale żeby sobie nikt nie myślał to dzisiaj będąc na popołudniowej,upalnej,rowerowej przejażdżce z synem i mamą postanowiiłam,że pomimo,”niedopracowanego”,wiejskiego,bardzo luzackiego wyglądu spojrzę na parę ślubną wychodzącą z kościoła.
Lubię oglądać jak wyglądają młodzi,jakie mają stroje i życzyć im telepatycznie wszystkiego naj…
A wśród gości weselnych,patrzę,patrzę a tu znany aktor Artur Ż.,wieś jest mała,ludzie oglądają „Ojca Mateusza”,”Na dobre i na złe” i wiecie co?nikogo to nie rusza,traktują go jakby znali go od dawna i nie robi to na nich wrażenia,chyba ja byłam najbardziej przejęta,chociaż często przejezdżam koło domu jego dziadków który wyremontował i w którym bywa 🙂
A z piw to już kiedyś pisałam,najlepsza jest lubelska Perła chmielowa,proszę spróbować,lubelszczyzna jest zagłębiem chmielowym i basta 🙂 a Perła najlepszym piwem,właśnie degustuję 🙂
opaliłam się ze swoim dzieckiem na brązowo 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gor%C3%A9e
zebym calkiem nie wyszedl na niepismiennego, a za 6 zl to jeszcze bym przyklekl, cukinie wlasnie zjadlem w wersji spagetti, wzdluz na chudo, oliwa, czosnek i sru na patelnie, obrocic ze dwa razy i jest jak zloto
A i jeszcze zapomniałam napisać,że trochę zirytowały mnie wszędobylskie wiszące plakaty wyborcze J.K. i dla odmiany „wywiesiliśmy” z ojcem(stał na czatach)Bronisława,to była trochę „operacja logistyczna”,przemierzyłam rowerem z dzieckiem okolicę po kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż i wszerz i nigdzie Bronisława,wszędzie pysznił się przegarany,wiem,że po fakcie ale postanowiłam powiesić „rodzynek”i wiecie po dwóch dnach nikt nie zerwał 🙂
Majątek przed wojną był Seweryna Czetwertyńskiego właściciela m.inn. Hotelu Europejskiego i nie tylko :)teraz produkują w jego gorzelni wódki i likiery,mamy dom obok i czasami degustujemy 🙂
receptura przedwojenna 🙂
cukinie były kuliste, nadziane grzybowym risotto i przykryte uprzednio odciętymi wieczkami zapieczonymi z serem, mmmmmniam.
a z lodówki wyjąłem jednak jednak nie gruener veltliner 2009 za 6 zł, lecz weissburgunder sommelier reserve 2004 za ???. bo znajoma, co miała być na kolacji, wolała zostać w domu 😉 😀 😀
w tym zarze, to nawet te kuliste wydaja sie prawdopodobne, do tej pory kulistosc inaczej mnie sie kojarzyla, no ale, jak juz odciales i zapiekles, to upieral sie nie bede, tym bardziej, ze z serem, moze Znajoma sie dowiedziala, ze za 6 zl?
a propos Gorée, serce dzis zjadlem, wprawdzie tylko cielece, ale przedsmak mam, polecam,
Marzena, ladnie zrobilas wbrew z tymi plakatami, degustuj
Cisza.
W kwestji chmielu, ten temat jednak stale powraca, to zganiłem heinekena i nadal uważam, że słusznie. Sławku, że niby w Damie i z beczki lepszy to powiem, że zaraz po podjęciu szklanki ( co za naczynie) kapało mi na spodnie, bo praktycznych bierdekli (spodków, ale Argenteńczycy, więc może nie wiedzą) tam najwyraźniej nie znają, a o pianie ( po niemiecku blume, co znaczy kwiat) mowy być nie mogło. Zostanę więc przy moim sądzie. Prywatnie dla siebie piję ostatnią lokalną markę, która jest jeszcze niezależna, aczkolwiek walczy o przeżycie. W kwestji o mocną chmielność, należało by wspomnieć z północy jeszcze jever z Leer. Ten zasmakowałby z pewnościa Alicji, jeśli już kiedyś nie próbowała.
Placku, z tą wyspą musisz się jeszcze napracować i cofnij to z tą całą Grenlandią. To miał być tylko domek letniskowy. Graj jednak dalej.
Ide spac.
Z Nowym na jachcie 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_3281.jpg
Dzień dobry. Ten upał mnie wczoraj rozłożył. Wyłączyłam komputer, bo grzał jak piecyk, włączyłam wiatraki i zaległam z książką. Pomysł rowerowej wycieczki w taką pogodę? Marzena, masz zdrowie, a Mama też w doskonałej kondycji. Ryba po 2 godzinnej podróży pociągiem była zupełnie padnięta.
Historia znikajacych truskawek.
Posadzilam truskawki i cierpliwe czekalam na pierwsze zbiory. Po kilku tygodniach wieczorem obejrzalam krzaczki obwieszone czerwonymi owocami i postanowilam zerwac je nastepnego dnia rano. Rano wszystkie dojrzale truskawki znikly z krzakow. Dojrzale owoce znikaly co kilka dni, a na krzakach zostawaly tylko zielone.
Wbilam w ziemie znak z napisem ‚Please do not pick my strawberries’ co by oznaczalo prosze nie zrywac moich truskawek. Znak nie pomogl. Dojrzale truskawki nadal znikaly.
Kolejnego wczesnego ranka spojrzalam przez okno, a tam wiewiorki zajadaly moje truskawki.
Wiewiorki dostaly rozgrzeszenie i pojda do nieba razem z innymi zwierzakami na zalaczonych zdjeciach. Fladra i rozgwiazda juz tam sa dzieki mewie.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/WAAnimals#5492286731061520818
Dzien dobry, Pyra.
Ten deser, o ktorym pisalas to grzech i rozpusta. Musze sprobowac.
Orko, nam podobnie znikaja winogrona kiedy tylko sie wybarwia na niebiesko 🙂
WandaTX,
Czy to moze ptaki przerabiaja je na wino?
Dobrej nocy
Orca – zrobiłaś mi dziką frajdę. Wiewórka w zimowej pelisie, gęsia rodzina w tarcie przeprowadzki, świstaki i sarny, sam urok i wdzięk. Kormoranów nie lujbię, bo paskudnie niszczą otoczenie, a te morskie stworzenia, to jamochłony jakieś?
Ryba niczego wczoraj nie kupiła z ciuchów w Szczecinie i niczego nie kupiły spragnione galerii handlowych nastolatki. Powiedziały, że miały za mało czasu na zakupy. Były na dwóch filmach (Świnoujście nie ma ani jednego kina) zjadły b.dobry obiad, czyli warzywa gotowane na parze, a potem zapieczone pod ostrym serem, trzy godziny poświęciły na sklepy, przy okazji Ryba kupiła sobie kolejną książkę i papierową Politykę z Pomocnikiem historycznym i – siadła na ławce w holu ugrzęznąwszy w lekturze, a panny dalej pognały napawać się wielkomiejskim handlem. Do domu wróciły po 22.00 wykąpane we własnym sosie, ale bez zakupów.
Lato na calego a komp zwariowal. Zjada litery. Raz taka raz inna. Lakomczuch jeden. Dla wzmocnienia nadwatlonych zjadle gasc czarnych porzeczek i agrestu prosto z krzaków. Bez mycia. Oszczedzam wode. Pierwszy krok w nalewce orzechowej zrobiony. Po poludniu bedzie pierwsze rozlewisko i klarowanie metoda sedymentacji oraz rozpuszczania w etylowym alkoholu.
Wyjdzie zagzajer niema co mówic.
Dnia pieknego letniego zyczy.
Pan Lulek
Na śniadanie jajka na miękko i to by było na tyle w kwestii dzisiejszego gotowania. No nie da się, proszę koleżeństwa…
Goree z niderlandzkiego (Goede Reede) = Dobry Port. Dla kogo dobry, dla tego dobry… 🙄
Wczoraj padł rekord, oficjalnie +35 stopni w cieniu, a my w górach. Polecam optymalną wysokość 2500-2600 m, temperatura +20, da się wytrzymać, tylko najpierw trzeba dojść 🙄 Powrót był dosyć pospieszny, przynaglany gromami z czarnego nieba i dużymi kroplami wody, ale w dolinie, nad jeziorem Brienzersee było jeszcze pogodnie i woda +23 stopnie (wierzchnia warstwa wprawdzie) więc dało się ten upał wytrzymać. Czarne chmury nadciągnęły wkrótce i nad naszą okolicę, zerwał się porywisty wiatr, potem burza i wreszcie przylało, tak porządnie 😎 Ogrody, trawniki i łąki odetchnęły, chłopom ulżyło, nam też.
Dziś od rana ciepło, parno i duszno, kolejne burze wiszą w powietrzu, pora zebrać porzeczki, bo a nuż jakieś gradobicie… 🙄
A propos jajek na miękko.
Żona w kuchni szykuje śniadanie – jajka na miękko. Do kuchni wchodzi mąż, a ona: bierz mnie! Tu, natychmiast!
Mąż zachwycony rzuca ją na stół kuchenny…
Po namiętnym akcie żona mówi: dziękuję, i jakby nigdy nic wraca do szykowania śniadania. Mąż trochę zdezorientowany pyta: Kochanie, co jest grane?
Na to żona: Ach, nic! Minutnik mi się zepsuł.
oecna i nawet z dostepem do sieci, funkcjonowac na zewnatrz mozna tylko od 5 do 6.30 rano, w domu jest na szczescie chlodnawo, woda w jeziorze wydaje sie przy tej boskiej temperaturze tez raczej chlodna, pozdrowienia z krzakow
mialo byc obecna ale z wrazenia… to jest taki kuturowy szok siec w krzakach
Jajka na miękko? 3 minuty… A co tam, nie mój mąż, nie mój zegarek.
Dzisiaj u nas niczego się nie gotuje, bo biusty indycze zrobiłam wczoraj i stoją w lodówce; surówka też juz jest gotowa – zjemy z chlebem albo z pitą odgrzewana w mikrofali. Albo i nie zjemy, bo gorąco. Tak, czy owak, opowiem o tej indyczynie, bo był to mój eksperyment bardzo udany. Pokrojone w zraziki mięso leżakowało w marynacie z oliwy i ziół z prfzyprawami dłu…go i wreszcie trzeba było to zużyć. Co dokładnie w marynacie było, to nie wiem, na pewno sporo czosnku. Rzuciłam to na patelnię z gorącą oliwą i przegarniając od czasu do czasu, lekko zrumieniłam mięso. Potem wylądowało z brytwannie w towarzystwie 3 drobno usiekanych dymek ze szczypiorem, jeszcze jednego ząbka czosnku,posypane kminem rzymskim (skąpo), posolone i popieprzone, lekko podlane wodą. Po 15 minutach dołożyłam czerwoną paprykę w kosteczkę, cały pęczek dużych rzodkiewek krojonych na ćwiartki i znowu dusiłam kwadrans. Teraz dołożyłam 12 (tyle miałam) koktajlowych pomidorków w połówkach i po dalszych 10 minutch sprawdziłam smak sosu, zaostrzyłam pieprzem białym i czarnym, podprawiłam sos skąpą łyżką mąki. Zagotowałam całość, wyłączyłam palnik i wrzuciłam 2 garście dużych rodzynek. Zamkieszałam, szczelnie przykryłam i zostawiłam w tym stanie. Jak dla mnie przydałoby sie troszkę ostrości jeszcze, ale Matros by nie zjadł. Ogólem bardzo to smacznie wyszło.
Pyro, wyszło mi pół godziny nad patelnią. Gratuluję, ale odpadam 🙂
Haneczko – wcale nie. Lena ma taką zmyślną, co się nie przypala i ma pokrywę. Ja 4 x po 2-3 minuty – zamieszać, wrzucić, przykryć, wyjść do kanapy z nawiewem, wrócić po kwadransie itd
Zapomniałam jeszcze zapodać, że wrzuciłam kawałek (tak ze 4 cm kw) skórki cytrynowej w drobną kosteczkę i to wrzuciłam na początku – razem z kminem.
Dzień dobry Szampaństwu!
Zdaje się, że wczoraj były nocne Polaków rozmowy. Piszę szeptem, bo towarzystwo śpi, i słusznie, dopiero dochodzi szósta. Przeglądam zdjęcia z wczorajszego rejsu – trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno, no i patrzcie, dzięki Kapitanowi (bo on zwrócił uwagę na jacht) zaprzyjaźniliśmy się z Rodakiem, Kapitanem Markiem, którego prawdopodobnie nie poznalibyśmy, gdyby nie zbieg okoliczności. Popływaliśmy, cesarska była, a na jachcie się tego nie czuje, tam bryza wspaniała… mam tak spaloną twarz, że hej 🙄
…na dowolnie wybranym boku…
http://alicja.homelinux.com/news/img_3293.jpg
p.s.ja doczytuję, towarzystwo pochrapuje.
Jajka na miękko…. aż 3 minuty…..marzenie…..
U mnie była jajecznica. 🙁
Dzień dobry!
Zgodnie z planem wczoraj odpoczywaliśmy…..temperatura sprzyjała…..
więc jak zamierzone zajęliśmy się zasypywaniem byłego oczka wodnego co się wzięło i znudziło, chcieć aby to było ładne to roboty od groma. Ryby wywiezione już dawno do stawu na wieś a ta dziura w trawniku szczególnie drażniła Antkową, migałem się cały poprzedni rok i wypadło sypać wczoraj.
Po raz kolejny przypomniałem sobie znane z literatury zdanie : pot zalewał mu oczy. Dopowiem z doświadczenia : i kapał do wnętrza okularów.
Rozebrałem obramowanie z piaskowca, wykułem dziury w dnie – betonowe było.
Przywiozłem 29 worków x 8 szpadli worek = 232 szpadle x 2 litry = 464 litry ziemi.
Trzy kursy samochodem, na szczęście niedaleko ale trzeba ukopać, załadować, rozładować, zatargać do dziury. Zajęcie było w sam raz na wczoraj. Paręnaście lat temu jak kopałem, ziemię wywoziłem, teraz przywoziłem od takich co wykopali.
Bilans musi się zgadzać.
Do tego pod wierzch nasypany własny kompost. Jak się uleży, dokupi się jeszcze ze trzy worki lżejszej sklepowej i zasieje trawę. Uff…
A ryby pewnie żyją na wsi, choć nikt ich jeszcze nie widział. Tydzień temu,gdy jechaliśmy z Młodą na wieś, dokupiłem na targu 11 sztuk do towarzystwa : 5 karpi po złotówce, takie po jakieś 7 cm; 5sztuk, 10 cm tołpyg po 5 zł i jedną tołpygę o patelnianym rozmiarze za 10 zł. Drogę na wieś przebyły w szczelnie zamkniętej foliowej torbie która to była dopompowana tlenem z butli.
Siedziały na tylnym siedzeniu, obok Agatki, sprawiały jej wiele radości, pływały, skakały, chlupotały, nawet ta największa!
A Alicji dopowiadam że te kwiaty co rosną przed kasynem to naparstnice.
Wywiozłem kilka takich z domu na wieś, mają się bardzo dobrze, są to rośliny dwuletnie, nie boją się trudnych warunków, rozsiewają się same, pięknie co roku kwitną. Tegoroczne rozpędziły się do 170 cm wzrostu! Polecam ogródkowym miłośnikom.
Moge sie ludziom pokazac na oczy. Wkonalem pierwszy rozlew i doprawilem woda o zawartosci 96% alokoholu C2 H5 OH. Smak da sie wytrzymac. Przed wypiciem kieliszka nalezy wciagnac powietrze ile sie da a po przelknieciu odetchnac pelna piersia unikajac otwartego ognia. Popijac woda mineralna. Najlepiej arabska.
Pelen optymizmu po degustacjach w biegu
Pan Lulek
Antek,
dzięki za podpowiedź względem naparstnic 🙂
Ja takie sobie sprawię ! Przepiękne! Ale trujące 😯
A niech tam… 😉
Witajcie- stoję pod drzewem na parkingu – zaraz braknie chyba skali na termometrze. Ale nadciągają chmury i jest nadzieja.
Alfabetycznie:
Alicjo- macie piekne wakacje – ładnie w Twojej okolicy- dobej zabawy.
Gospodarzu- kochałabym piwo gdyby nie miało goryczki- a piwo bez goryczki to jak szampan bez bąbelków i koło się zamyka. Ale lubię widok piwa lanego do szklanki…. To jak z kawą- nie mogę ale podobał mi się zapach kawy na rzymskich ulicach.
Nemo i Orca – piekne zdjęcia- ogladam z zachwytem zwierzaki i jezioro w górach. Świetny Ursus z instrukcją. Ale i inne zdjecia bardzo ciekawe.
Placek- Wyspy szczęśliwe i cały K.I.G jest wspaniały.
Pyro- indyk brzmi kusząco- przetestuję jak bedzie chłodniej.
Antek 😯 prace ziemne w taki upał to tylko za pokutę 😯 niemożliwe, żebyś aż tak nagrzeszył 😯
Naparstnic mam sporo, ale nie tak wielkich w kwiatach, bo wysokie to i owszem 🙂
Tak Haneczko, to wygląda jak kumulacja pokuty, ale jeśli nie wczoraj to kiedy??
Rok znowu czekać?
Ale dzisiaj mi letko bardzo, pokuta lżejsza, czarne skubane porzeczki.
Te Alicji naparstnice to pewnie, jak mawiał Pawlak, ”amerykanskie”, oni wszystko mają największe, samochody, hamburgery ,drzewa, nawet katastrofę ekologiczną.
…zara zara… każdy Kanadol by się śmiertelnie obraził za zrównywanie z „Amerykańcami!
Żarty żartami, ale tak naprawdę jest 🙂
(tu sie obrażam, jako obywatelka – ale na krótko)
Apaw – gdzie byłaś? Zginęłaś nam na dłużej. Zgaga też „przepadnięta”.
Antek – odpust wieczysty masz, jak w banku.
Haneczka dogodziła Żabie – 24 kg agrestu do obierania z dwóch stron. Żaba skończyła i jest bardzo kontenta.
Alicjo – śliczna ta kraina wyspowa na jez. Ontario
Dorzuciłam troche zdjęć:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KapitanskieTangoLipiec2010#
Pyro
Oddałam internet „komórkowy” wiec nie mam już codziennie dostępu kiedy chcę. Mam troche spraw, które spędzają mi z powiek sen i wymagają spędzania wielu godzin w archiwalnych dokumentach. Upał też nie nastraja do łapania netu na ulicy. Ale jestem dobrej myśli, ze w końcu się to odmieni. Zawsze zagladam jak mam chwilę.
Kulinarnie – bez zmian- waga idzie w dół (-7 od startu) więc nie dokładam za dużo do diety. Pokochałam otreby owsiane i kefir i wcale mi się nie chce słodyczy ani skwarek. Chociaż Twoja czekoladowa wariacja napewno była pyszna.
Miałam wyjechać nad wodę ale chyba będę musiała jeszcze pobyć na miejscu to i stuknę czasem. teraz jeszcze opłaty w banku na jutro i zajrze za chwile. Później uciekam póki białko się nie zcięło całkiem….
Uff, coraz parniej i duszniej, w ogrodzie gzy i komary 🙄 Zbierając agrest i porzeczki czułam z Antkiem, też mi pot zalewał to i owo 🙄 Przycięłam jeszcze rozszalałe jeżyny, a Osobisty trzebił powoje obejmujące swoimi mackami wszystko inne 👿 Na koniec zebrałam podeschnięty czosnek, będzie miejsce pod jesienną sałatę – endywię.
Teraz po obiedzie (ziemniaki w mundurkach, tatar ze śledzia, serek wiejski z jogurtem tureckim, rzodkiewką, czosnkiem i pietruszką) odpoczywamy przed następnym wyzwaniem. Osobisty wybiera się w górską dolinę obejrzeć wejście do nowej jaskini wygrzebane w rumoszu skalnym przez innych nawiedzonych grotołazów – młodych berneńczyków i paru Niemców w różnym wieku. Przedsięwzięcie jest doprawdy karkołomne, dziura sięga już 5 m, wokół luźne głazy, pora pomyśleć o oszalowaniu 🙄 Osobisty jedzie tam z Geologiem i jego rumuńską rodziną, bodajże z teściową włącznie. Mnie tam chwilowo zdjęcia wystarczą, aby włos się zjeżył na karku 😯 Zajmę się obróbką porzeczek i pierwszych papierówek, agrest już prawie zjedzony żywcem 😉
Na obiad były ziemniaki od chłopa, u którego zbieraliśmy truskawki. Chłop zarekomendował je jako nową odmianę Christus Lady 😯 Jego żona skorygowała na Lady Christel 😉 Tak czy owak, znakomite. Mam nadzieję znaleźć sadzeniaki tej odmiany na przyszłą wiosnę.
Zajechała podwoda po Osobistego. Punktualnie co do sekundy 😯 Ten Geolog ma przydomek Praezis.
Alicjo –
a gdzie rzeczone jantary?
nemo –
ciekawam co robisz z pierwszych papierówek. Czy one nadają się na przetwory?
E.
Geolog pyta teściową:
dokąd mamusia jedzie?
Do jaskini, odpowiada teściowa.
A kto odprowadzi rower!!??
Nemo, natchnęłaś mnie na jutro 🙂 Śledzie, jak mogłam zapomnieć o śledziach!
Witam o świcie. Uprzejmie donoszę – tu naszyjnik królowej. Reszta jak się obudzę!
http://picasaweb.google.com/cichal05/KingstonDomJacht#
Antku, 😀 🙄
Echidno,
mus. To są głównie robaczywe spady, po wczorajszej wichurze. Obieram, kroję na małe kawałki, podgrzewam powoli, aż puszczą sok, dorzucam kawałek cynamonu, gotuję pod przykryciem mieszając od czasu do czasu, dodaję cukier do smaku i gotowe. Wychodzi bardzo ładny złocistozielonkawy do różowawego delikatny mus, bo te jabłka rozpadają się bardzo łatwo. Jeśli za rzadki, można podsmażyć trochę dłużej do odpowiedniego zagęszczenia. Bardzo lubię jeść go na zimno albo w naleśnikach, szarlotce etc. Można zawekować na zimę.
Doczytuje dosc pobieznie.
Wczoraj prawie caly dzien z Nisia.
Alicjo,
Nisia dziekuje za usciski i sciska zjazd kingstonski „po wariacku, z cala sila nabyta dzieki wypoczynkowi na statku.
dorotal,
opuszczamy Antwerpie jutro, wracamy przez Kolonie.
Gotowaniem w Antwerpii zajmowalam sie ja, ku ogromnemu zadowoleniu mojej kolezanki. Tlumaczylam jej przy tym, o czym dowiedzialam sie na blogu, ze gotowanie to sztuka. Rozwijajac te mysl tworczo, dodawalam, ze artysta potrzebuje alkoholu i wypijalam kolejne moje ulubione piwo wisniowe (3,5% alkoholu).
Duchota jedna i upał jak wczoraj, ale na szczęście niebo nieco zasłonięte i nie ma tego agresywnego słońca. O tyle lepiej.
W ulgi jakiekolwiek już nie wierzę i nie ma u mnie jakiejkolwiek wiary w deszcz. Jak pomyślę, to tu od początki kwietnia nie było jakiegokolwieg godnego wzmianki deszczu. Wszystko co ogródku utrzymuje się jeszcze przy życiu jest na kroplówce z miejskich wodociągów. Rachunek przyjdzie z całą pewnością.
U nas dziś objadu niet, odmówiłem i wszystko przewidziane leży w lodówce i zamrażarce, a ja żywię sie pomidorami i piwem.
Kwiaty, naparstnice. Najlepiej kupić nasiona i poczekać do następnego roku. Są tu piękne mieszanki http://picasaweb.google.de/pegorek/Gartensachen260507?authkey=Gv1sRgCN28qeOqxN-91wE#5471951182292665170 za grosze. Wysiewają się owszem, ale też wyradzają. W tym roku moje niczym już nie różniły się od tych w lesie.
Pepe – Twoje róże są oszałamiające. Śliczny jest ten Twój zielony salon. Naparstnice wyglądaja blado.
Jotko – racja; gotowanie jest sztuką i wymaga wspomożenia ducha.
Dorotol – co z rozbuchanej zieleni ocalało w krzakach?
Ach, jak ja lubię zapach i smak duszonych jabłek. Ale papierówek jeszcze nie widziałam. Żeby nie być tak zupełnie niewolnikiem upałów i nie siedzieć cały czas w domu dziś po wczesnym jak na niedzielę śniadaniu pojechaliśmy na plażę do Gdyni Orłowa. Mimo że byliśmy tam już przed godziną 9, było bardzo gorąco, a przy tym bezwietrznie, bo plaża osłonieta jest wysokim brzegiem. Doszliśmy prawie do Sopotu. Owszem, miło się szło morskim brzegiem, ale w wielu miejscach były sinice / takie glony/ występujące w czasie upałów – na plażach nad otwartym morzem nie ma ich/ a w powietrzu było sporo maleńkich zielonkawych muszek, które oblepiały ciało. Na szczęście nie gryzły. Po spacerze poszlismy do kawiarni przy molo w Orłowie. Niestety, nie ma już letniej kawiarenki pod lipami przy Liceum Plastycznym, ale jest inna przy Domku Żeromskiego. Duży letni ogródek pod parasolami z widokiem na zatokę to bardzo przyjemne miejsce. A i wiatr przyjemnie chłodził. Domek Żeromskiego to dawna chata rybacka, gdzie jakiś czas mieszkał Stefan Żeromski, pisząc ” Wiatr od morza”/ któż to jeszcze pamięta/ . Wygląd już zupełnie inny, ale miejsce to samo. Wewnątrz jest dużo fotografii starego Orłowa. Warto przy okazji zobaczyć to miejsce. Ale trzeba było wracać ochłodzić się w domu. A dzień jakiś senny dzisiaj.
Ostatnie notowanie z Giełdy Temperatur.
Zachodnie, kuchenne okno w pełnym słoncu +47 C.
Mam bazylię z targu, będzie pesto!!…. wino jeszcze tylko kupić.
Rowerem pojadę, mam rower z klimą.
Pyro nawet okna mi pozarastaly, ide nad jeziorko a w torbie mam gotowany bob.
Pyro,
bo taka tych uszlachetnionych naparstnic uroda. Dopiero jak się bliżej przyjrzeć, widać wielorakość drobnych wzorów na białych kielichach. Szkoda, mimo poszukiwań nie znalazłem odpowiednich zbliżeń. Nie wiem, czy warto jeszcze teraz wysiać do skrzynek i wysadzić na następny rok? Brak mi ich w ogrodzie.
Jotko, pozdrowienia do Antwerpii i dobrego powrotu do domu. Uściśnij mi osobistego, a ucałuj serdecznie Kacperka. Współczuję tej pogody. W taki czas najlepiej siedzieć w domu.
Jadą goście jadą. W skrzynce, co ją nie otwierałem od 14 dni zapytanie, czy możnaby na dwa dni w drodze do Paryża. Jasne że można i cieszę się z tego. Moja LP ma znowu stres, bo czy też będzie należycie wysprzątane, ale lubi ich wizyty.
Inna sprawa, że w takim strategicznym położeniu żyło się kiedyś z myta.
Pesto! Bardzo dobry pomysł! Mam wszystko, co potrzebne, nawet wino 😉 Rower z klimą też mam, ale tylko z górki 🙁
Pepegor,
zacznij pobierać, najlepiej w naturze 😉
Zgadza się, 47. Ochładza się, zjechało o 2.
Klejnoty…
http://picasaweb.google.com/cichal05/KingstonDomJacht#
Nemo, z tradycyjnej natury to wszystko mam. Ze 350 m jest polski sklep, więc co?
Ale, ogrodniczko, co teraz należy wysiewać z kwiatów?
Cichal, o to właśnie chodziło.
nemo –
ja zawsze myślałam, że papierówki nie nadają się na przetwory. I w takim radosnym przekonaniu żyłam sobie nieuświadomiona do dzisiaj.
cichal –
Ładne te klejnoty. Nietuzinkowe. I pomyśleć – w dalekim Kingston, a jantar szlachetny zawitał i zawisł na Alicjowym, wdzięcznym karczku.
Idę spać. Dobranoc.
Echidna
Echidno,
moim zdaniem papierówki nadają się głównie na przetwory, a właściwie na mus, bo w kompocie też się rozpadają. Do jedzenia na surowo dobre są tylko przez krótki czas, najpierw są za kwaśne, później zbyt mączyste 🙄
Mój mus już gotowy.
Pepegorze,
w lipcu można posiać niezapominajki, malwy (Stockrose), naparstnice,bratki. Zakwitną w przyszłym roku. W tym to chyba jeszcze tylko nagietki. Dziewanna wysieje się sama i zakwitnie w przyszłym roku. Moja ma już ok. 2,5 m i właśnie kwitnie.
Cichalu – naszyjnik uoczy, ale więcej zmysłowego nastroju jest w kroplistych wnętrzach kiatów.
Nemo, Echidna – Dziewczyny, co Wy mówicie! Przez 35 lat robiłam kompoty z papierówek, bo miałam stare, potężne drzewo. Jedne z najsmaczniejszych przetworów :
1. malutkie, niewyrośnięte, ale dojrzewające nakłuć wykałaczką, układać w słoikach, wrzucić po 1 gożdziku, zalać gotującym syropem z 5 łyżek cukru na każdy słoik, zakręcić, nas\tępnego dnia pasteryzować 5 minut od zagotowania wody. W zimie wyciągamy wspaniałe jabłuszka w skórce z ogonkami do dekoracji deserów;
2. Normalny kompot z dużych, obieranych i krojonych ale nie przejrzałych jabłek procedura ta sama
3. musy , jak widać opanowane,
4. wspaniałe, deserowe wino jabłeczne jest właśnie z papierówek. Kłopot w tym, że trzeba mieć 3-4 coraz mniejsze gąsiorki. Moja Teściowa robiła chyba najlepszy jabłeczniak świata. Zaczynała od gąsiora 60 l, czekała na koniec fermentacji i ustalenie się osadu, zlewała ostrożnie do dwóch mniejszych, żeby były pełne, znów zakładała szkiełka, znów stały i tak 3 razy. Ok lutego następnego roku jabłeczniak był rozlewany w butelki, a pity najwcześniej w jesieni. Słowo daję: niech się wszystkie lacrimy schowają.
No nie, pracowici w czynie i piśmie! Upału na Was nie ma!
Nemo,
malwy u mnie piękne, a w Amsterdamie w zeszłym tygodniu chyba jeszcze ładniejsze.
http://picasaweb.google.de/pegorek/Amsterdam?authkey=Gv1sRgCKv6vsaKls2gNg#5492669727134912818 Tu Jotkowie przed lokalem wyborczym na Kaysergracht.
O dziewanny, co się dziko wysiały zadbałem jeszcze jesienią zbierając je i sadząc je w grupie w takim miejscu, gdzie nie przeszkadzają. Uciecha dla trzmieli i nielicznych niestety pszczół, ale niezapominajek siać nie muszę, bo wychodzą z ziemi w każdym miejscu. Ale naparstnice to owszem, kupię nasiona w tygodniu i na zapas. Dostanie Alicja.
Gorac nadal. Gradusy leca do góry a Kasztan Adamczewskich wrzeszczy o wode. Dostal ale nie przestal. Wrzeszczec ma sie rozumiec. Cesarska to zbyt niskie okreslenie stanu. Pogody czyli stanu atmosfery w danej chwili. Pierwszy stopien nalewki orzechowej zakonczony. Mocne ale smaczne. Dla znawców. Teraz drugi etap czyli przegryzanie sie. Bedzie jakies 70%.
Ponadto goscie mile widziani. Zaprasza sie,
Pan Lulek
Jasne, Pyro, że papierówki mogą być na kompot, moja Mama też robiła, ale sama piszesz, gotować 5 minut, uważać. by nie były zbyt dojrzałe etc. Tutaj kompotów się nie pija, raczej napoje bezcukrowe, więc robię mus i jus 😉
Wróciłem z winem, klima kiepsko działa, najlepiej całą drogę byłoby jechać bez trzymanki. Ale jak jechać bez trzymanki skoro samochody, skutery…. O! taki skuterek mnie wyprzedził, taka pierdziawka z napisem na kuferku : Gorący chińczyk na telefoń i numer…..
W taki upał gorący chińczyk? i co, jeszcze się do niego przytulać?!
Specjalnie dla Blogowiska i Paolore w specjalności spojrzałem na regał z napojami w cenie do 6 zł. I co zobaczyłem? Jest dobrze, wybór spory, widać naszą nad Austrią przewagę bo i cena niższa – 4,90zł, a pojemność wyższa 940 ml!
A jakie smaki?
Cytryna mocna.
Mięta mocna – pewnie dobrze idzie w upał bo mało było, kolorem przypomina tego zielonego veltlinera??
Owoc leśny mocny.
Polskie owoce mocne. dwa smaki -jabłko i wiśnia!!
Miodówkowo lipowy strong.
Żołądkowy strong.
Ja kupiłem merlota z Chile, ponoć z delikatnym posmakiem mięty….będziemy się doszukiwać, 13,90 kosztował.
U Pana Lulka gorąco to dopiero będzie. Według prognoz.
Panie Lulku,
a mówią: slowo się rzekło, kobyłka u płotu!
Też mam jeszcze parę dni urlopu.
Alicjo,jaki filtr był na twarzy?jak spojrzałam na zdjęcia to wiedziałam,że będzie twarz „paliła” 🙂 mam doświadczenie… z dzieckiem dzisiaj przejechałam jakieś 30 km. i jakoś dziwne ale mam formę
papierówki u mojej mamy obok gorzelni piękne są i dorodne,w tamtym roku nie było żadnej…mają jakieś 50 lat,pamiętam jeszcze kosztele i inne bardzo specyficzne tzw „rumiane” ale lekko,twardze i słodkie,ech smaki dzieciństwa
Tylko nie szukaj ochłody w tamtejszych kąpieliskach, mają po 32-36 stopni 😎
To było do Pepegora.
Jutro u Pana Lulka w dzień +34, w nocy +24. Albo i więcej 🙄
Panie Lulku, naszykuj sobie lodu do chłodzenia 😎
Dziekuje za komentarze do zdjec zwierzat i ptakow.
Goeduck (wymowa gułidak) to stworzenie z rodziny ‚clam’ (slownik podaje, ze to po polsku milczek). Poniewaz ‚milczek’ jakos dziwnie mi brzmi bede uzywala nazwy ‚clam’. Wszystkie ‚clams’ zyja zakopane w piasku na brzegu oceanu. Goeduck jest podobno najwiekszym stworzeniem z tej rodziny.
Wykopany ‚goeduck’wyglada tak, jak na zalaczonym zdjeciu.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:GooeyduckSeafood.jpg
To co widac na moich zdjeciach to tylko koncowka dlugiej tuby wystajacej ponad piasek podczas odplywu. Tuba dochodzi do kilku metrow dlugosci i jest zakonczona gleboko w piasku zakopana owalna muszla. Goeduck jest rowniez nazywany ‚king clam’. Waga calego stworzenia dochodzi do 10 kilogramow. Goeducks sa czesto o wiele wieksze i ciezsze.
Z tego co wiem goeducks zyja tylko na wybrzezu stanu Washington, Kolumbii Brytyjskiej i na wybrzezu Nowej Zelandii.
Poniewaz sa gleboko zakopane w piasku i trudno dostepne dla mew i roznych zwierzat, goeducks nie maja naturalnych wrogow. Goeducks zyja do 150 lat i rozrastaja sie do monstrualnych rozmiarow.
Goeducks odzywiaja sie polykajac duze ilosci wody, filtruja te wode z malych zyjatek i wypluwaja przez koncowke tuby widocznej na zdjeciach. Wyglada to dosyc komicznie.
Zbieranie ‚goeducks’ jest bardziej skomplikowane niz zbieranie zwyklych ‚clams’. ‚Clams’ zyja okolo 30 centymetrow w piasku i mozna je wykopac mala szufelka.
Aby wydobyc ‚goeducks’ potrzebna jest duza lopata i dluga plastikowa tuba o srednicy przynajmniej 20 centymetrow. Tube wbija sie w piasek jak najglebiej w miejscu gdzie wystaje z piasku koncowka ‚goeducks’. Nastepnie lopata nalezy szybko kopac wokol plastikowej tuby.
‚Goeduck’ jest bardzo smaczny. Najlepszy jest jedzony surowy z dodatkiem sosu sojowego lub sosu z ostrej papryki.
‚Goeduck’ jest niezwykle popularny w menu kuchni azjatyckich. Jest tam rowniez super drogi.
Tak wiec, to co widzieliscie na moich zdjeciach z podpisami ‚goeduck’ to tylko koncowka bardzo duzego morskiego stworzenia.
Moje sobotnie menu; czeresnie, czeresnie, czeresnie. Kupilem duzy ich koszyk i zjadlem prawie wszystko. Sam koszyk , bez orzechowki, jest zbyt suchy. Podziwiam Pana, Panie Lulku, za altruizm, za pogode ducha, za mlodziencza dusze i zamilowanie do chemii organicznej w plynie.
Najlepszym deserem po czeresniach sa Wasze zdjecia, dziekuje.
Temperatura w Goree 28C, tutaj blizej do piekla.
Papierowki, wierzbowki, maryjki, sorby, lautule, pierzgnieta, borsztowki, mucyany – wszystkie sa zmyslowe, ale moja ulubienica jest szara reneta, zwlaszcza Piekna z Boskoop. Cytuje z siodmej czesci Trylogii – Za zmyslowa szarlotke konia z rzedem bym dal – jeknal Bobby Skrzetuski zujac bob.Czasami najlepszy jest zimny prysznic lub mrozona kawa.
Widze, ze piszecie o naparstnicach. U mnie ta roslina nazywa sie ‚foxglove’. ‚Foxglove’ rosnie wzdluz drog, jezior i rzek. Nie znam nikogo kto rozsiewa te rosline w swoim ogrodzie. Odmiana foxglove, ktora rosnie u mnie jest silnie trujaca i po przypadkowej konsumpcji powoduje smierc ludzi i zwierzat.
Pieknie wyglada, ale chyba tylko pszczoly przezywaja konsumpcje tej rosliny.
Oczywiscie nie wiem, czy gatunek rosnacy w Europie jest toksyczny.
Tu kilka zdjec.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/Foxglove#
*Bylimy* na wycieczce w centrumie, żeby Nowemu pokazać, jak to Kingston mniej więcej wygląda. Dobrze, że nasz centrum mały, bo Nowy nie miał czasu, czeka go 10-12 godzin jazdy.
Marzeno, ja wzorem Kapitana nie używam żadnych filtrów i smarowań, dlatego jestem tak ślicznie pomarszczona 😉
Naprawdę nie używam – po prostu nigdy o tym nie pamiętam. Dlatego wczoraj na wodzie przysmaliło – bo na wodzie się tego nie czuje, wiaterek i te rzeczy, a potem pali nos i policzki (palikot?!).
Dzisiaj lepiej, nie pali 🙂
Za jakiś czas upełnię fotorelację.
Wczorajsza *Kolacja Mistrzów*:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3337.jpg
Europejskie naparstnice też są trujące, zwłaszcza N. purpurowa, która w 2007 była trującą rośliną roku. Nie ma jednak potrzeby jej jeść, natomiast można z niej wytwarzać lekarstwa nasercowe (digitalis). Od ponad 2 wieków wzmacniała słabujące serca, dziś używa się mniej toksycznej naparstnicy wełnistej.
W Irlandii kwiaty naparstnicy noszone są przez tamtejsze skrzaty, a gdzie indziej lisy noszą je na łapach, aby bezszmerowo plądrować kurniki. Po odciskach łap w środku kwiatów widać, że były noszone 😎
Placku,
ja też bym mogła odżywiać się czereśniami, a w tym roku z tym marnie, wszystkie znajome drzewa potraciły owoce 🙁 A tak się dobrze zapowiadały 🙄
O renecie z Boskoop pisałam już wielokrotnie, że to moje ulubione jabłko 🙂
Pesto było pyszne.
W winie mięty nie wyczułem, chyba że chodziło o pieprz z mięty pieprzowej.
Ten był.
Ja Placku też dzisiaj od śniadania na czereśniach, są już piękne i słodkie, po 7 zet były na targu, 2 kilo kupione.
Ciebie czytać i czereśnie pogryzać, to tak jakby pyszny placek z czereśniami zajadać.
Choć troszkę rozczarowała mnie Twoja ”mrożona kawa”‚, otwieram a tam co??mrożona kawa!!
No wiesz! Spodziewałem się jakiejś topless, ciemnoskórej piękności zamiatającej jednoręczną miotłą liście na Twojej Grenlandii, drugą grającą Bacha na jednej strunie, a tam kawa…
Orka, o tych milczkach pojęcia nie miałem, obślizgłe to dość w wyglądzie ale skoro piszesz że smaczne to wygląd wybaczam. Dzięki!
A teraz, skoro że spadło już do 31 celsjuszy, wychodzimy!!
Pewnie u brata na wsi lisy muszą nosić na łapach kwiaty naparstnic.
Moich naparstnic…
Dobrze że on o tym nie wie!!
Brat prowadzi na wsi stołówkę dla lisów i jastrzębi, nie planował takiego biznesu ale mu wyszło.
Nie ma to jak lisku u Zbysia, raz gąseczka raz perlisia.
Tam gdzie pracowalem na pólnoc od Wiednia byly dwie osoby godne uwagi. Jednym z nich byl Adam. Zima zawsze gral w jakichs zespolach na dmuchanych instrumentach a na wiosne zaczynal prace w dziale ogrodniczo-kwiaciarskim. Znakomicie znal swój zawód. Utarlo sie powiedzenie: „zaczelo sie lato, Adamy przylecialy”. Odlatywaly na zime, do Wiednia i dmuchaly w cos od grania.
Druga osobistoscia byl szef od wózków do zakupów. Ten dla odmiany dorobil sie wtedy sporej gromadki dzieciaków. Sztuk 19 (dziewietnascie). Kiedys zapytalem go dlaczego on taki pracowity. Odpowiedzial, ze jak tylko popatrzy na jakas pania to ona odwzajemnia sie potomkiem. Bywaly dublety.
Wyglada na to, ze i do nas przylecialy Adamy.
Lato. lato, zostan dluzej.
Pan Lulek
Dwie prosby o przebaczenie, na kolana i lzy skruchy, opus 37-me;
Nemo – Nie wiedzialem, ze to Twoje ulubione jablko, na szczescie jescze sie uleglem pokusie, i tak wisnie to moje ulubione owoce. Przepraszam wielokrotnie 🙂
Antku – Wybacz, zbladzilem. Bladze bezustannie, z malymi przerwami na zlapanie oddechu. Wierze, iz nadejdzie dzien w ktorym zmyje swa wine przednim trunkiem, wieczor tez jst na to dobry. Bylem zbyt pochloniety waznymi myslami, tak waznymi jak rozmowy maturalne przy winie Gelala, trunku bogow, Biskupin, Wroclaw, Takie Waly nad Odra.
Jak mowi Pismo – Gelala smakuje mlodoscia, smakuje najpiekniej. Smakuje jak usta narzeczonej.
Nie pamietam juz ktore Pismo, ale byl to wywiad z Markiem Kondratem.
Zastanawialem sie czy wladcy muzulmanscy leza polkrzyzem w meczetach, by wypoczac przed wojennymi trudami. Chwila nieuwagi i buch…kawa.
Roznorodnosc genetyczna jest niezwykle wazna. Dotyczy to lesnych gruszek, niezapominajek, rzodkiewek I Slawka.
Zjadłyśmy wspaniałe lody z nitkami czekolady, posypane malinami z ubiegorocznej nalewki. Doskonałe. Teraz mam zimnego drinka – dżin z tonickiem, lód, cytryna, limonka. Jak człowiek żyje na wariackich papierach i surówkach cały dzień, to wieczorem może sobie pozwolić na odrobinę luksusu.
Sorry, Placku, wiśnie to też MOJE ulubione 😉
Sezon ogórkowy rozpoczęty. Dziś pierwsza mizeria z własnych ogórków. W ogóle pierwsza, bo z cudzych nie jedliśmy w tym roku.
Po kolacji mizeria hiszpańska lub holenderska 🙄
Orca, serdecznie dziękuję za zjadliwego na surowo, monstrualnych rozmiarów clamsa 😯 On mi się przyśni 😕
Alicjo, czy jest coś, czego nie wiem?
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KapitanskieTangoLipiec2010#5492095980622706146
W Polsce: sandały + skarpety (u mężczyzn) = obciach, wiocha, dno…
Placku – nie wyjdziesz pewnie z piekła. Za te wszystkie Maye, Venusy, tancerki, subretki, muzy, Sabinki w kąpieli, za piękności niemodne, jak stare gorsety i piękności porywające; za te wszystkie krągłe tyleczki i piersi zuchwałe i to sadełko z celulitem i te włosy ogromne – CHŁOPIE! Upał 30 celsjuszów jeszcze!
Placek, z nozycami chcesz sie szarpac?
popatrze do slownika, rzodkiewka nie da mi spokoju,
skoro juz o walach, to komar Ci umknal, w sumie drobny, ale jakze istotny element
http://www.youtube.com/watch?v=cj7Nwit9EqQ
Nemo – Chyba sie zasztyletuje. Jaka jest Twoja ulubiona mizerykordia ?
Trudno, bede sie musial zadowolic innym zielonym – lodami pistacjowymi.
Specjalisci dyskutuja o meczu – Hiszpania, Holandia, bla bla bla. Kibicuje Bialorusi, to przeciez nasi sasiedzi. Bialo 17 Rus 1. Gdyby pilka nozna byla z olowiu, bylaby popularna w Ameryce.
Nie podniecajcie sie zbytnio, to tylko olow. Przypominam, ze „nasi chlopcy” to ci ktorzy wygraja. Przyjemnego ogladania.
Pyro – to wspomniane poziomkowe – dzika rozkosz to jest.
haneczko droga,
O czym ja mam pisac? O lososiach nie, o clamsach nie. Moze o losiach, ale wtedy zasniesz i bedziesz miala koszmarne sny.
Ole!
Orca, o wszystkim, wszyściuteńkim 😀 Pięknie piszesz i pokazujesz. Przełknę nawet clamsa, byle nie na surowo 😉
Idę grać w piłkę. Nie ole!
Placku,
nie pójdziemy na noże o jakieś tam wiśnie 🙄 Ja się chętnie dzielę 😉 Dziś podzieliłabym się chłodnym rose Tavel. Osobisty nie lubi, a tu wreszcie klimat na takie winko.
Jakoś sukcesywnie wypiję 🙄
affa kod
Az?rbaycan Futbol Federasiyalar? Assosiasiyas?
AFFA – Angels Forever, Forever Angels, motto Hell’s Angels. To ludzie z polotem i wyobraznia.
Przerazajace, czas na salwowanie sie ucieczka, o komarach juz nie zapomne.
Te cholerne golasy znowu wytopiły wielką muldę w naszym biednym lodowcu 🙄
Przypominam: na lodowiec tylko w porządnej izolacji termicznej!
Orca,
ta rura od stracha na Haneczkę bardzo mi przypomina robaki ziemne z napędem rakietowym w jakimś amerykańskim filmie 😯
Nemo – Swietny wybor. Dodam jeszcze, ze Tavel to swietny wybor.
Przyjaciele zadzwonili dokladnie 10 minut temu – przyjezdzaj.
Moi przyjaciele to skonczone swinie, Wam tez zycze milego wieczoru 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=e0-qazR7nIs&feature=related
teraz mam klopot z Nowym Swiatem,
Dziś helwecka telewizja w migawkach z najgorętszych miejsc Europy pokazała polski Bałtyk zapełniony uciekinierami od upału – same atrakcyjne panienki w bikini, na jachtach i w wodzie. Potem migawka z kąpielisk w Austrii – zwyczajne, szerokie i wąskie zady w różnym wieku 😯 jak te, co widzieliśmy w ubiegłym roku w Łebie, Międzyzdrojach i na Helu 😉 Kiedy powiedziałam to Osobistemu, stwierdził, że pewnie zauważyłam wtedy samych cudzoziemców 🙄
Schoolboy…
chyba wszystkiego nie wiesz. Co trzeba, to trza 😉
Nemo – w kolorowych czaopismach i tv sa tylko „dziewczyny miesicąa”, aż się czasem człowiek zastanawia, gdzie są kobiety w średnim wieku, albo nie najpiekniejsze. Potem zdarzaja się żale powszechne, że ok 50-letnia matka 5-ga dzieci mało przyponina anorektyczną modelkę. Sarkozy umiał soboie załatwić”, a nasz?
Pyro,
może też sobie załatwi 😉
Marcinkiewicz potrafił, a nie był prezydentem 🙄
Nemo – Marcinkiewicza pokarało. Bronek może prochu nie wymyśli ale i pod lufy dobrowolnie nie pójdzie. Ilu polityków uwiodłaby częstochowska poetka zrobiona na blond?
Pozdrowienia z cudownej Monemvasii dla wszystkich współbiesiadników.
Nemo, w Grecji też normalne rozmiary. Nieco szczuplejsze greczynki, angielki zaś … Szkoda mi tylko dzieci. 🙁
Z wieku panów i pań wnioskuję, że ci pierwsi też potrafili 🙂
Widzisz shoolboy, co kraj to obyczaj. Tutaj głupawe uwagi to obciach, wiocha, dno?
Czekam na pouczenie.
Zwijam flagę, jest jasność w kwestii mistrzostwa.
Idę spać,
dobranoc
Eee tam, wczoraj był mecz, dzisiaj kopanina. Do bani z takim mistrzostwem 👿
A moi przegrali
Moi też, ale najbardziej złości mnie jakość wygranych i przegranych 👿
To ja, Żaba Wyschnięta,
komputer mi się zagotował i boję się go namawiac do współpracy.
Haneczko, wczoraj obskubałam agrest do ostatniej sztuki. Przepuściłam przez sokownik. Soku jest mało, ledwie 10 słoików, ale za to masa dżemu.
Będę go jeszcze potem przerabiac i uszlachetniać, wstępnie wsadziłam do słoików. Wyszło ponad 20 litrów.
wyłączam maszynerię, bo jej za ciepło. Mnie też. Gaszę światło!
nemo i haneczka,
Ktos powiedzial, ze tu wszystko jest na steroidach. Goeducks tez!
Rowerzysci z Teksasu sa juz w stanie Oregon. Jutro (12-tego) pojada z Bandon, OR do Florence, OR wzdluz wybrzeza Pacyfiku droga 101. 101 to legendarna z widokow trasa wzdluz Pacyfiku az do polnocnej czesci Olympic Peninsula w WA.
Prognoza pogody we Florence, OR to czesciowe zachmurzenie (albo czesciowe slonce – jak kto woli). Temperatura dobra do jazdy: 17C.
Mam nadzieje, ze czlonkowie grupy beda mieli wiele okazji jedzenia krabow. Na lapanie krabow moga nie miec czasu, ale sa one dostepne w malych sklepikach po drodze.
do haneczki – surowych krabow nie polecam.
Tu jest krotki film o lapaniu krabow. Do domu mozna zabrac tylko kraby plci meskiej. Grzbiet kraba musi byc odpowiedniej szerokosci.
Nie pamietam, czy juz to pokazywalam.
http://www.youtube.com/watch?v=vpBuhVrD3lM
Wiem, ze w Europie jest goraco. U mnie jest lagodny klimat, ale rok temu padl rekord: 42C w cieniu.
Tu w prywatnych domach nie ma potrzeby instalowania klimatyzacji. Aby utrzymc znosna temperature w domu, zaslanialismy wszystkie okna. Oczywiscie okna musza byc zamkniete.
Poza czestym piciem wody, temperature ciala mozna kontrolowac w prosty sposob. Otworzyc kurek z zimna woda i nadstawic pod wode na kilka minut odwrocone nadgarstki, aby woda ochlodzila krew w zylach.
Wczoraj wieczorem w Kampali, w 3 miejscach wybuchly bomby. Nas tam na szczescie nie bylo.
Schoolboy – Podziwiam ludzi zadnych wiedzy, dlatego spiesze z pomoca. Co prawda domy mody takie jak Prada, Yves Saint Laurent czy Balenciaga lansuja sandaly i skarpety dla mezczyzn dopiero od wiosny, byc moze nie miales okazji sprawdzic czy moda ta przyjela sie juz we wszystkich regionach Polski. Niezaleznie od swiatowych czy lokalnych trendow jedno jest wazne; pielegnacja stop i paznokci. Badz dla nich dobry, a to , ze chwilowo nie jestes w awangardzie jest bez znaczenia. Wykop studnie, zasadz drzewo oliwne, zostan ojcem – to jest wazne, w skarpetach czy bez.
Czy umiesz i lubisz gotowac ? Ja bardzo lubie, ale przypalam nawet wode.
20 minut temu dotarłem do domu. Fotorelacja będzie wkrótce, a na razie –
Alicjo, Jerzor, Cichalowie
– dziękuję bardzo za razem sędzone, niezapomniane, chwile. Warto było przejechać 970 mil (1562 km) – tyle pokazał licznik po powrocie.
Matahari37 – Witaj 🙂
Propozycja nieco bardziej radykalna, ale prosta – Prezydentowie i ich zony zamieniaja sie miejscami. Evita bylaby jedynym wyjatkiem. Zaplacze Sarkozy, zaplacze. To moja przepowiednia 1256/2010. Powstala po obserwacji zjawiska zwanego Mel Gibson Oszalal.
Nowy w Kingston biegiem oprowadzany po okolicznościach, tuż przed wyjazdem.
Po prawej Irish Pub (Guiness!), po lewej ogródek Chez Piggy
http://alicja.homelinux.com/news/img_3355.jpg
My również dziękujemy, szkoda, że tak krótko, ale ścieżki już przetarte i to jest najważniejsze 🙂
Kto się przejmuje skarpetkami… chyba tylko schoolboye 😉
Przebiegłem oczami po wpisach, jutro doczytam dokładnie.
Orca,
Filmik o krabach już dawałaś, ale tego nigdy nie za dużo. Chętnie obejrzałem ponownie. Tutaj sezon na kraby zaczyna się dopiero w sierpniu.
Schoolboy, 20:13
Jesteś tu chyba od niedawna. Twoje dwa lub trzy wpisy jakie się ukazały, zieją jadem i pustką. Pozwól, że odpowiem Ci na Twoje pytanie skierowane do Alicji – „czy jest coś, czego nie wiem?”
Mam złe przeczucie i wydaje mi się najgorsze – Ty nie wiesz, że nic nie wiesz.
A to, że jesteś z miasta to „widać, słychać i czuć”
Dobranoc Kingston i wszyscy, którzy dopiero się kładą. 🙂
Wiem, że nic nie wiem – rzekł Sokrates
a wiedział wiele, jak wieść niesie.
To znaczy, że gdy wie się dużo,
to jeszcze więcej wiedzieć chce się.
Wiem, że wiem wszystko = rzekł ktoś inny,
kto sie wyrocznią chciał ogłosić.
To znaczy, że gdy wie się mało,
to myśli się, że wie się dosyć.
Nie wiem, że wiedzą, że nic nie wiem 😯
oświadczył szczerze pewien cynik.
I jeśli to przynajmniej wiedział,
osiągnął całkiem niezły wynik.
Najbardziej bowiem się ośmiesza
ktoś swojej wiedzy bardzo pewien.
Kto mógłby rzec o sobie śmiało –
nie wiem, że wiedzą, że nic nie wiem 🙄
Autora powyższego wiersza nie znam, wydrukowany był we wrażym komunistycznym piśmie dla smarkatych pod tytułem ” Świat Młodych”, chyba za czasów późnego Gomułki, lata 60-te, końcówka.
Aktualne 😉
Zaczynamy nowy tydzien. Od czego. Tez pytanie. Od sklejania polamanych durnostojek. Zajecie na caly dzien. Nic nowego pod cesarska pogoda. Ptaszory wyprawiaja harce a Orzech Adamczewskich otrzymal porcje podlewku.
Udanego zatem:
1. Dnia
2. Tygodnia
3. Pozostalej czesci wakacji
Pan Lulek