Kilka dni na wsi w przerwie oglądania wysokiej wody
Narew też nieco wezbrała ale nie tak jak Wisła. Siedzimy więc tu bezpieczni, choć pamiętamy powódź z 1979 roku, gdy zalało Pułtusk, po Rynku pływały łódki a woda zatrzymała się tuż pod naszym płotem. Z Borsuków do Łęcina dopływaliśmy tratwą.
Uciekliśmy z Warszawy (po otrzymaniu zaopatrzenia w postaci chleba wiedeńskiego od Jego Mości Krula), bo do rozstroju nerwowego doprowadzały nas rodzinne wyprawy mieszkańców dzielnic położonych wyżej, na mosty i wały (choć nie wolno), by podglądać tych, których woda nie oszczędziła.
Władze miasta ogłosiły też apel by nie rozkradać worków z piaskiem sprzed ZOO i paru innych newralgicznych punktów Pragi.
Za chwilę siadamy do stołu
Tu na wsi ludzie są bardziej solidarni. I nie traktują nieszczęścia sąsiadów jak widowiska telewizyjnego. Częściej też sobie bezinteresownie pomagają. Dlatego lubimy tu mieszkać jak najdłużej. Zresztą i dzika zwierzyna nas zaakceptowała. Doszło do tego, że odwiedził nas ryś. Nie, nie mój brat cioteczny Rysiek lecz dziki kot, którego w tej okolicy od stu lat nikt nie widział. Podobno zwierzęta uciekają z lasów, którym zagroziła woda. Pewnie stąd ta wizyta. I choć zdjęcia brak (od tej pory nie rozstaję się z aparatem ale ryś jeszcze nie przyszedł po raz kolejny), to mam świadka – zaprzyjaźniony cieśla, pan Tadeusz M. pracujący przy domu sąsiada widział rysia przeskakującego przez nasz płot a po kilku minutach wyskakującego i maszerującego w kierunku puszczy.
Mielone z pieczonymi w skórce buraczkami
Buraki wyjęte z piekarnika
Od tego momentu wszystkie posiłki jemy na powietrzu, pod namiotem, aparat czeka i mam nadzieję, że ryś wróci. Zwłaszcza, że mocno się staramy w kuchni. Zrobiliśmy rosół z prawdziwej kury, pyszne mielone (to dla dzikiego kota rarytas chyba?!) oraz kalafiora z czosnkiem pod majonezem z odrobiną ostrości, caprese z mozzarellą i malinowymi pomidorami oraz nowy przebój czyli całe buraki pieczone na oliwie z dodatkiem sporej garści różnych ziół z naszego ogrodu. Do tego białe vernaccia z San Giminignano oraz całkiem nowe odkrycie (patrz zdjęcie) Es Primitivo di Manduria DOC 2007 Gianfranco Fino Talsano Taranto z mojego ulubionego szczepu – czerwone wino o najwyższej mocy czyli 16,5 proc. Niezwykle głęboki kolor rubinowy. Bardzo bogaty bukiet z wyraźnymi akcentami przypraw korzennych, zwłaszcza cynamonu. Pierwszy kontakt daje złudzenie słodyczy, by na koniec pokazać wytrawność i wręcz goryczkę. Doskonałe do wędlin o zdecydowanym smaku (np. szynki z renifera lub prosciuto San Daniele) i dziczyzny.
Myślę, że gdyby ryś wiedział co bulgocze w karafce (na zdjęciu jeszcze w butelce), to by przybiegł!
Komentarze
Czym zwabić rysia?
Tutejsze przybiegają na zapach Coty. Opędzić się nie można 🙄
Nota Gourmand.
Marek pisze, że go dzieci na plaży pomyliły z wielorybem. Dzieci furda, gorzej jak Greenpeace usiłuje cię z powrotem zepchnąć do morza 🙄
Cos czuje, ze te buraczki pieczone w skorkach to bedzie przeboj. Chetnie bym sie dowiedzial o nich czegos wiecej. Moze Gospodarz bylby tak mily i rozwinal temat? pozdrawiam ze slinka na klawiaturze
Zabulgotalo i przybieglm. Ryszard mam na drugie, Rysio. Kamera w pogotowiu to swietny pomysl, ale jesli nie chce sie Pan z Temi Rysiami o wino spierac, moze oferta miseczki piwa je zadowoli ? Czytalem tu, ze szczury uwielbiaja takie gesty.
Okazuje sie, ze Rysiow jest dwoje. Sa to Pani Renata Rys i Pan Ryszard Rys, soltys Tenczynka. Lokalna fryzjerka uslyszala od klientki, ze w Sandomierzu tragedia, i juz po 10-minutach zebrali gore dobra. Wkrotce zebrano 2.5 tony darow i bez zadnych ceregieli dowiezli je na miejsce.
Tak, sa bardziej solidarni, wielu z nich przybylo z sasiednich wsi.
Uwaga, Rys Rys z lewej
Witaj Nemo. Coty tak po angielsku ? Twoj Rys to Ricardo ?. Tutejsze rysie lubia tez J’adore.
Obecnosc kota, zajecy, myszy, drobiu, a nawet paru piorek na zylce, przywiazanych do krzaka zwabi smakosza. Dzwieki wydawane przez zranione ptaki takze. Zabulgotac Rysiowi jak indyk i dodatkowy gosc bardzo mozliwy. Male to, ale dzikie, prosze uwazac. Wiem, ze Pan wie, ale Es tlumi naturalny instynkt samozachowawczy. Zwyczajem Freuda zycze Rozkoszy, a rysiowi rychlego powrotu do Macierzy.
Dzien dobry, mnie tez zaintrygowaly te buraczki. Jak dlugo w piekarniku? Pozdrowienia.
Wszystko dobrze, tylko tych win nie wyobrażam sobie do buraków. Prawdę mówiąc, wina, do buraków – w jakiejkolwiek postaci – są dla mnie ekstrawagancją. Ciekaw jednak jestem efektu finalnego.
Moze powinnismy zaznaczyc Marka flamastrem. PETA czesto myli Markow z Rysiami.
Chyba jeszcze nie dojrzalem, a juz zdziecinnialem. Jak zwykle ktos bardziej zasliniony zaklepal buraczki. Pozostaje mi bukiet z Esa.
Nemo na całe szczęście mieszkam daleko od morza na górce z piasku i zepchnąć się do wody nie dam.
Marzeno, pisz jak najczesciej, tutaj zyczliwe przyjecie, sama sprawdzilam 🙂
W Alzacji, gdzie poprzednio mieszkalam, znalam z sasiedztwa rodzine, gdzie najstarsza corka byla autysta. W szkole podstawowej jedna z nauczycielek zauwazyla, ze dziewczynka lubi kreslic. Zasugerowala rodzicom zachecenie malej do malowania. Bardzo szybko stalo sie to jej podstawowym zajeciem, wyzywala sie malujac. Nie nadazali z kupnem plocien. Dziewczynka byla szczesliwa, wstawala noca, zeby malowac i cala rodzina podporzadkowala sie temu rytmowi dnia i nocy. Sztuka Flory zainteresowala sie jedna z galerii ze Strasburga, potem z Paryza i w ciagu kilku lat stala sie znana. Ojciec zostal jej agentem artystycznym (z duzym talentem do interesow). Jej kreacje sprzedawane sa po wysokich cenach. Rodzice tlumacza, ze w ten sposob pomagaja corce zabezpieczyc jej przyszlosc bo calkowitej autonomii pewnie nigdy nie osiagnie.
Tyle sie rozpisalam ale to tylko, zeby potwierdzic to, co sama napisalas wczoraj a mianowicie, ze wsrod autystow jest sporo uzdolnionych ludzi.
Pozdrawiam serdecznie.
Prosciutto, slodyczy ty ma…to jest jak lizanie lodow przez szybe. Tortura.
Co ja tak po angielsku? Czasem tak wychodzi 😉
Buraki piec, aż będą miękkie.
Też piekę, ale potem rozdrabniam na różne takie.
Z drugiej strony, to do morza ciągnie:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-06-10.html
Ryś jest dziki, ryś jest zły
Ryś ma bardzo ostre kły
Gdy napotkasz w lesie Rysia
Pewnie masz na imię Krysia
PS – ucieczka na drzewo niewiele pomoże. W razie spotkania oko w oko tego urokliwego drapieżnika naszych lasów, pól i zaprzyjaźnionych działek natychmiast wyciągnij z kieszeni aparat fotograficzny i rytmicznie macgając z lewa w prawo, wab cichutko: Cip, cip, cip. Zwabiony tym ruchem zacznie pełzać stóp. Nie zaniechując rytmicznego machania, powoli udaj się w bezpieczne miejsce. NIe zawadzi od czasu do czasu powtarzać cichutko: cip, cip, cip.
E.
Errata:
macgając = machając
Tu starsza Pyra z maszyny Młodej Pyry
KOMUNIKAT
Od wczoraj nie mogę pisać z mojego komputera, chociaż mogę czytać Blog, a nawet słuchać muzyki. To i tak szczęście, bo nie mam pojęcia co wysiadło – tam, gdzie normalnie są numery kodów, u mnie pod każdym blogiem jest słowny komunikat „Security Ima” I nic się z tym nie daje zrobić. Nie wyświetlają się fotografie w tekstach, a innych gazet nawet czytać nie mogę, bo mają przeformatowane strony (np Gazetę mam w jedno wyrazowych kolumnach. Proszę niech może Miś albo Jolinek dadzą znać Pawłowi, a on po powrocie do Wiednia zajrzy w moje ustrojstwo (już mi 2 x pomagał na odległość). Z Worda mogę normalnie korzystać.
Możecie wirtualnie przytulić nieszczęśliwą Pyrę.
Czuj się przytulona. I nawet w czółko ucałowana.
Echidna
Dziędobry na rubieży, gdzie Afryka dzika.
Wróciłam wczoraj do domu i ogrodu, a ty Sympatia zakwita w najlepsze i Abraham Darby, ten delikacik! Inne róże już się szykują.Liczyłam na Monikę, ale ona dopiero startuje z pąkami, jeszcze zielonymi. Jakiś klematis się otworzył, nie pamiętam nazwy, bo inny, Matka Urszula Ledóchowska już od tygodnia kwitnie jak dzika, zapewne na cześć Pyry.
Pyruniu, tulę Cię do mego wyniosłego biustu!
TU Sympatia…
Pyro,
a próbowałaś wyłączyć komputer i od nowa wystartować?
Na dworze nadal halny, gorąco.
Oglądanie powodzi bywa emocjonujące, zwłaszcza gdy zdarza się pierwszy raz. Swego czasu (1997) okolice Kotliny Kłodzkiej, gdzie akurat przeżyliśmy powódź, były obiektem wycieczek różnych wakacjuszy, a gdy dla zaznaczenia niebywale wysokiego poziomu wody postawiliśmy w ogrodzie mojej siostry krzyż z przyniesionych i okorowanych przez wodę świerków, zaroiło się od plotek, ile też tam ludzi utonęło 😯
Teraz ludzie mają więcej samochodów i każdy ma aparat lub kamerę, to i nic dziwnego, że ich ciągnie na wały…
W mojej okolicy powodzi nam się też od czasu do czasu, czego nie omieszkujemy udokumentować To i następne…
O, panpilio, witaj 🙂
Do buraków najlepszy Zweigelt albo cabernet, co o tym sądzisz?
… albo Ch9dP?
Pozdrawiam z „afrykańskiej”. 30st. C a gdzie jeszcze południe.
Gospodarzu- dziękuję – już biegnę po buraczki!
Pyro- współczuję z Toba. Spróbuj wyjąć baterię z laptopa na włączonym komputerze. Wyłaczy się i przejdzie po włożeniu jej w tryb awaryjny.
Dasz „ostatnią dobra konfigurację” albo jakoś tak i może pomoże.
Mnie kiedyś zniknęło wszystko- miałam laptop jak ze sklepu i ten manewr pomógł.
Nemo,
Chodzi właśnie o to, że nic nie sądzę, bo nie mam doświadczeń w łączeniu buraków z winem. Wyobraźnia podsuwa mi różne kombinacje, ale praktyka w tej materii (winno-buraczanej) u mnie żadna. Uprzedzenie jakieś, fobia, brak okazji… nie wiem. Ośmielony eksperymentami Gospodarza zrewiduję swoje poglądy. Albo i nie.
Dostałam boską wiadomość, że od 15 czerwca mogę zamustrować na statek. Zamustrować. Co za wspaniałe określenie! Zaczynam się czuć jak Wicek-Marynarzyk!
😆
Nie biegnę po buraczki, no bo jak tu włączyć piekarnik przy takiej temperaturze ?
Biegnę po kefir i pozostałe ingrediencje na mocno chłodny chłodnik.
Placek caluje malinowo-rozane usta Pyry, nie zwazajac na to, zeUNIX, zaatakowany przez Rysia lub ten przymusowy pomysl Google z tapeta, warczy kernelarnie. Placek wie, ze grozi mu nakrycie sie nogami, ale jak rozpusta to rozpusta. Pyra wykonuje dziwny gest w poprzek szyi. Wskakuje na Junaka i odjezdza w kierunku Taranta, Prymitywa Mandzuria.
(uzytkownicy Unix wiedza, gest ten oznacza kernel kaput general kaput alles kaput 2.6, Placek nie Unix)
Liczylem na szminke w smaku plackow ziemniaczanych, a tu (kurde balans) mieta.
Alicja gaworzy Unixem, moze Jej sie tez zepsulo. Zemsta Microsoftu za zdrade Google.
Nie oszukujmy sie, czuje w tym reke miasta L. Nie daj sie Mimozo, TRWAJ 🙂
………………………….cip cip cip Wicek-Marynarzyk ……cip
Witaj Nisiu:)
Cześć, Placuszku. Czemu na mnie cipcipasz? Na marynarzy się nie cipcipa, tylko ahoja.
A mo że ahojuje???
🙄
Nisiu – wiem, ale ratuje Ci zycie. Rys zbiegl.
ahoywywuje ?
Na obiad ziemniaki z koperkiem, kapusta z drobniutko pokrojonym, przyrumienionym boczkiem, sznycle ze świńskiego karczku odkrytego w czeluściach Liebherra. Na deser poziomki.
Pyro, Tulę mocno i współczuję 🙁 ;
Nisiu – ahoj! (bez żadnych ryzykownych końcówek 😉 ). Cieszę się razem z Tobą i odrobinę zazdroszczę, chlip, chlip …
Nemo – a propos powodzi – dokumentowanie wydarzenia to jedno, a robienie sobie z tego rozrywki to zupełnie inna rzecz. Jak nie mogę pomóc to przynajmniej nie przeszkadzam i nie snuję się bez sensu po wałach. Odnoszę wrażenie że w Polsce wielu ludzi nie widzi tej różnicy. Szkoda.
Ewo,
oczywiście, ale ludzie już tacy są, że lubią mocne wrażenia i cudze nieszczęścia, bo to daje taki fajny dreszczyk 🙄 Nie wszyscy, to jasne, ale wystarczająco wielu, by opłacało się wydawać sensacyjną prasę i programy TV żerujące na katastrofach, chorobach i prywatności znanych osób. A jak już nadarzy się okazja zobaczyć coś na żywo własnymi oczami, to dopiero jest przeżycie…
Jolinku 7:34, co z okiem? Mam nadzieje, ze masz sie lepiej i ze jutro Pan Lulek zobaczy Cie w pelnej krasie 🙂 i ze pobyt bedzie udany.
Nisiu –
to już całkiem i zupełnie niedługo.
Placek –
ciesz się, że na geście poprzestała
Na Junaku odjechała
A mogła znanym Ci już sposobem na ułaskawienie rysia do nóg swych powalić.
E.
Robię dziś na obiad paszteciki z mięsem, wiem to kiepski pomysł na obiad w tej temperaturze, ale takie otrzymałam zamówienie. Mam na szczęście już składniki na jutrzejszy chłodnik. Zrobię go wieczorem, przegryzie się, a jutro będę miała luźniejszy dzień.
Placek- Gustaw Holoubek cudowny- oto przykład jak brzydki mężczyzna może być czarujący. Co prawda moja Babcia mawiała, ze kobiecie w pewnym wieku juz wszyscy mężczyźni się podobają ale sami przyznacie, ze im dłużej śpiewa tym jest bardziej seksy. Ot co- dobry aktor..
Nisiu- ahoy! Tak trzymać.
Cichal- Kapitan – co to ahowywał młodzież- się pewnie wypowie w sprawie zawołań, he, he.
Nemo, 12.21
trafione w samo sedno!
Apaw –
ja bym nie powiedziała, że pan Gustaw był brzydkim mężczyzną.
Oczywiście nie był symbolem urody męskiej lansowanej przez znaną fabrykę snów.
E.
Echidna- to kwestia gustu a nie fabryki snów. Nie lubię tego typu oczu, odstających uszu, nosa… Ale pomimo tego zawsze był znakomity i urokliwy.
Placku – dzięki, ach dzięki! Ty to masz w sobie rycerza!
Ewo, Apaw, Echidno – 😆 !!!
Na razie muszę przeżyć Dni Morza, które ostatnio noszą nazwę „Sail Szczecin” – żeglujmy do Szczecina. Goście walą w tej właśnie sprawie… więc jutro do Żaby po szpargałki i pierogi z tamtejszego GS-u…
Żabo! A nie masz w sąsiedztwie prawdziwych kur, które znoszą prawdziwe jajka?
W sprawie paskudnego oblicza – pamiętacie?
Jak miło jest znać Pana Leara,
co tyle nabazgrał bazgranin?
Niektórzy co cenią nad wyraz,
niektórzy zaś mają go za nic.
Ma umysł rozważny i chłodny,
nos długi – lecz zmienić go trudno,
naturę mniej więcej pogodną
i twarz ma mniej więcej PASKUDNĄ.
Gdy idzie na spacer w swym deszczo-
wym płaszczu, to ze wszystkich ulic
zbiegają się dzieci i wrzeszczą:
O, Anglik! O, w nocnej koszuli!
Dalej nie pamiętam… 🙄
Alino – buraczki spędziły w piekarniku troszkę ponad pół godziny w temperaturze 180 st. C. Parę razy Basia zaglądała do nich i nakłuwała wykałaczką, by sprawdzić czy dość miękkie. Potem na talerzu zostały jeszcze polane octem balsamicznym. No i pachniały pięknie, głównie dzięki rozmarynowi.
Witaj panpilio, już zrobili Ci miejsce przy stole więc siadaj. A w sprawie doboru wina, to moje kubeczki potwierdziły, że był prawidłowy. Buraczki były lekko słodkie, ocet kwaskowy a do tego przecież były kotlety dość przyprawione pieprzem i ziołami. Wszystko razem – pyszności.
Będąc w Mieściełodzi trafiłam przypadkiem na winotekę z winami szwajcarskimi. Z opisu zwróciło moją uwagę białe słodkie wino Maitre de Chais Grains de Malice – pani opowiadała, że robi się je częściowo w przemrożonych winogron. Trochę przypomina muskat, trochę tokaj i jest przepyszne, bardzo aromatyczne. Jako deser pilismy, ale myślę, że do serków śmierdzielków będzie pięknie pasowało. Jedyna wada: cena. Ale raz na jakiś czas na pewno warto. Kupić komuś w prezencie i samemu wytrąbić co nieco…
Nabyłam też jakiegosi pinota Fontainette, podobno aksamitny, ale jeszcze nie próbowałam. Do grilla powinien być w sam raz.
Czas coś zjeść! Jakieś pyrki z kefirem czy co… za gorąco na mięcho.
Jeśli te wina patrzą (w stadium owocków) na takie widoki, jakie sfotografowała Nemo, to nie dziwne, że dobrze smakują.
Nisiu – Rzeczywiscie, leje jak z cebra.
swe mleko kupuje wprost w ulu
a miod za to prosto od krowy
Echidna- tak dla usciślenie gustu- na przykładach lansowanych. Zawsze podobał mi się bardziej Sean Connery czy Pierce Brosnan niż Roger Moore.
Kevin Costner a nie Belmondo. Paul Newman a nie Robert Redford. Jeremi Irons a nie Gerard Depardieu. Wszyscy świetni i mogę ich oglądać jak i wielu innych z przyjemnością. To jak z muzyką. Wolę Gilmoura niż Al di Meolę.
Gospodarzu- mam ślinotok….a tu dieta…
bac9
Jeszcze o eleganckich panach.
http://www.tvn24.pl/12690,1660093,0,1,akcja-na-wroclawskim-rynku-_-poscig-za-golasami,wiadomosc.html..
Apaw –
Co kto lubi oczywista. A i znana fabryka snów czasami odstępuje od swych wzorców.
http://www.youtube.com/watch?v=AMAA0dfZRsU&feature=PlayList&p=18F5594D5CB20356&playnext_from=PL&index=0&playnext=1
E.
Nie lubi zbyt chłodnej (???) pić kawy,
po grecku raz znał jeden wyraz.
Już czas jego minie niebawem.
Jak miło jest znać Pana Leara!
😎
Nisiu – z wadliwa ciekawosca – ile za butelke, 16, 111, 220 zlotych ? 🙂
Kupowałam kilka flaszutek i nie wiem dokładnie. Poza tym płaciło dziecko. Pani mówiła, że najdroższe u nich to ok. 170 – no to to białe chyba. A Pinot koło pięciu dych.
Slabej, ale chlodnej brzmi jeszcze lepiej. Nisiu – czy ty bedziesz pila te wina lezac w hamaku, czy z zaloga sie podzielisz ? Dar Mlodziezy, tak ? Ulubiony smierdzilek ? Actor ? Mineral ? Czekolada ? Cukierki ?
Cieszysz sie jak dziecko. Ach, jak przyjemnie…
Echidna- no własnie- najważniejsze by kochać tego, który nam się podoba.
Grains de Malice chodzi u nas po ca 55 Fr. górna półka 😎
Na deser albo do sera Roquefort lub gęsich wątróbek.
A propos pieczonych buraczków – moja sąsiadka ze zdziwieniem wielkim przyjęła wiadomość, że z buraków można przygotować zupę, sałatki itp.
Sama jedynie piecze je. Co prawda w sklepie widziała niejednokrotnie buraczki w formie przetworów lecz uznała to za niezjadliwą fanaberię rodem z Europy.
Spróbowawszy barszczyku stwierdziła iż całkiem niezłe lecz dalszego zainteresowania nie wykazała. Wyszkolona od dziecka do kupowania półproduktów i gotowych potraw niekoniecznie jest zainteresowana spędzaniem czasu przy kuchni. Najlepiej wyjąć z pudełka i wrzucić do mikrofalówki lub piecyka. Jeszcze lepiej gdy opakowanie można włożyć wraz z zawartością do ww.
Dobranoc Łaskawe Panie i Panowie
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Jedyną formą, w jakiej Osobisty przyswaja buraczki jest barszcz. Najlepiej z uszkami.
Polski zespol przeszedl do finalu.
Rasmus Kofoed wygral, ale my wyjezdzamy stad z czyms o wiele cenniejszym niz pieniadze. Slawek, reszta nalezy do Ciebie.
Lubię się cieszyć, Placku…
Będę siadać na tej rufie, w tym przechyle i opalać gębę z widokiem na żagle: jak tu się nie cieszyć?
I zdjęcia będę robić.
I codziennie o ósmej rano stawię się na podniesienie bandery.
I w Antwerpii przywitam zacną część Blogu…
Samo dobre!
😆
Słabej, oczywiście! Mówiłam, że mam sklerozę.
Nemo – To wlasnie zdanie powinno byc nagrodzone za swa pozorna powszednosc. Jedyna forma…
Witam, kto mi tu nieustannie mnoży obowiązki, co mi się wydaje, że już z górki, to natychmiast pokazuje się nastepna, wieksza górka, ufff! 🙄
Nisiu,
podaj do jakiego nabrzeża przybijacie w Antwerpii. Planowane jest to na rano, wieczór? Gdzie i kiedy mamy sformułowac Komitet Powitalny 😆
Znowu Starsza z maszyny Młodszej.
Czytam Was dzisiaj od rana i oczy przecieram : zaćmienie jakieś na ukochany Blog padło czy jak? Toż prawdziwa ćwikła tylko z buraków pieczonych, o czym już Rey pisał (ćwikiełki nadobne w piec namotawszy). Disslowa, Ćwieciakiewiczowa, Zawadzka, Iwaszkiewiczównq, Mira Michałowska – wszystkie tak samo i o tym samym. Buraki gotowane są dzieckiem dopiero epoki pracujących kobiet, które przy jednej robocie nauczyły się gotować zupę i jarzynkę. A tu łasuchy podniecają się tym, co ich babki od stulecie….
Mam przygodę z zamkiem w drzwiach, ale nie mogę teraz pisać więcej. Poczekać więc proszę na zmagania z megatechnika radziecką. Pa.
W zyciu kazdego mezczyzny nadchodzi moment w ktorym zadaje sobie pytanie; – zostac Piratem Belgijskim czy poprosic kogos zeby go przewrocil na drugi bok.
Nisiu – Wrocisz wygladajac jak bostwo, wypoczeta, radosna, gotowa nas zniewolic, ujarzmic. Ty naprawde wrocisz ?
Pyro – dziekujemy za komunikat. Nie naciskaj zadnego guzika z napisem chara szo.
Podniecily mnie te cwikielki nadobne a tu masz; to tez buraki.
Rey, Rey , co mi tak zalujesz ? Do dna. Poza tym nie wiedzialem ze one wszystkie z nim tak samo i o tym samym. Ukradnij wreszcie ten czolg i jedz prosto w zamek i drzwi.
Placku, zostań Piratem.
Należy mieć duszę pirata i Don Kichota – tak twierdził apitan i pisarz Karol Olgierd Borchardt.
Nie wiem, jak to będzie z tym bóstwem, bo na pewno opalę się na czerwono. Placku! Prawdziwe bóstwa nie opalają się na czerwono.
W związku z tym wrócę na pewno!
A poza tym jeszcze tak zaraz nie płynę…
Jotko –
http://www.tallshipsrace2010.be/en/program
To strona antwerpskich „tolszipów”, ale na razie nie udało mi się znaleźć rozstawienia statków. Może jeszcze nie opublikowali, bo mają na pewno. Prawdopodobnie na miejscu będzie można dostać informatory z zaznaczonymi miejscami postoju. Poza tym bedziemy w taczu telefonowym.
Kapitan!!!
U nas grzmoci. Wyłączam się i idę łapać Betę.
U mnie bardzo gorąco, ale skoro u Nisi grzmi, to może w nocy jakaś burza dojdzie i do mnie.
Zobaczyć rysia to nie lada gratka. Zresztą widok każdego dzikiego zwierzęcia to ogromna przyjemność. Dlatego bardzo się zmartwiłam, kiedy dziś rano niedaleko mojego domu zobaczyłam parę dorosłych żurawi tylko z jednym młodym. A do niedawna były dwa maluchy. Podejrzewam, że jest to sprawka lisa. Sądziłam, że tak duże ptaki potrafią obronić swoje dzieci, a jednak nie. Niedawno rozmawiałam z panem, który także w swoim sąsiedztwie ma żurawie i powiedział, że sporo młodych pada łupem właśnie lisów. Szkoda…
A skoro o ptakach – nie wiem, co to za uparty ptaszek, który świergoli całą noc, nawet bardzo ładnie, ale trochę to męczące. Nie wydaje mi się, że to słowik,raczej jakiś mniejszy.
Buraczków wczoraj nie podawałem, bo by mi z merlotem nie korespondowały. Goście przyniesli flaszę mojego ulubionego rumu z Puerto Plata Anejo (Anjeho) i donicę z łososiowemi kaliami (funeralia Natalii w kaliach…)
W części konsumpcyjnej był m.in. Merlot z zapasów dla Alicji
W części artystycznej był pokaz Alocjowego gobelinu!
http://picasaweb.google.com/cichal05/Rum#
Oczywiście Alicjowego. A możeby tak najmilsi ogłosić rok Alicji?
Cichal,
nie rozrabiaj, bo się nadmę i dopiero będzie. Jeszcze pęknę albo co 🙄
Nisia w sobotę mustruje się na pokład tego, o ile mi wiadomo:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4651.JPG
Bezczelnie zazdraszczam, niczego Cygnetowi Cichalowemu nie ujmując – w końcu na nim przeszłam chrzest oceaniczny – chętnie bym się na taką krypę zamustrowała. Apetyt rośnie w miarę jedzenia 😉
Jak tam Ewy wystawa – zorganizowana?
Apaw na widok lampy obok kalii zapewnie mruknie „Ale mieszczaństwo…”:))
Winienem też śledczej z Małopolski wyjaśnienie: recenzje moich marnych zdolności muzycznych dał Garbarek w Pawilonie w Brzesku Okocimiu. Miałem tam kontrakt na lato i grałem na bębnach. Czasem (gdy dziewczę kwili) brałem klarnet i nasz kwartet zmieniał się w kwintet instrumentalny. Grałem tak. Prawa noga na „stopie”, lewa na „brejkmaszynie” a w rękach klarnet. Dla nastroju leciał
„Mały kwiat” Becheta. Miałem wtedy ustnik Berg Larsena z dużym odchyleniem. miękki blacik (stroik) i dżwięk w dolnym rejestrze był tak aksamitny, jak plecy jednej dziewczyny z Krakowa…
Placek, moje się nie psuje. Takie coś nie ma prawa się psuć, zwłaszcza, jak mają na to-to oko zwichnięci w tym kierunku. Ja tylko używam i administruję, a przez osmozę trochę na mnie przeszło i jak co, to też poradzę 😉
http://alicja.homelinux.com/news/water_cooling_system.jpg
Buraczki zawsze piekę. Do miękkości, temperatura zwykle ok. 200C , czyli średnia do pieczenia. Mają w sobie wszystko, nic nie odchodzi do wody. No, barszcz to już inna sprawa, ale tu z kolei lubię sama zakisić, żadne koncentraty.
Botwinka też znakomita, tylko w sklepach nie trafiam na całość – u mnie w domu przerywało się buraczki na grządce, to wyrwane z przerywania myło się bardzo dokładnie, a następnie siekało się niezbyt drobno i zużywało na botwinkę. Rozmarzyłam się…
Alicjo. Się nie nadymaj, bo się w mini nie zmieścisz, a byłoby szkoda!
Wystawa się robi. Podobne ja się też mam załapać. Do wbijania gwożdzi…
Z dużymi żaglowcami to jest tak. Okrutna dawka romantyzmu ( te nasze Mamaje, Konrady, „znaczy się” itd) teatrum żagli, lin, bloków, masztów. Dostojny (bo niewielki) przechył. To wszystko wspaniałe! Ale jak się zakosztowało towarzystwa wody o pare cali o siebie, bryzgów na twarzy, wibracji kadłuba, to tak jakby się przesiąść z motocykla do atrakcyjnego, wygodnego i o niebo bezpieczniejszego…ale autokaru. Na Darze byłem tylko w gości. Pływałem na Kpt. Głowackim jak się jeszcze nazywał Rutkowski, ale to nie to!
Alicjo, przypomnialas domowa botwinke, och, jakbym taka zjadla.
Chcialabym zasugerowac, zebys do blogowego slowniczka wlaczyla:
„zanisiowac sie” albo „nisiowac” (Twoj wpis z 9.06 o 3:16), czy popieracie?
Ja jestem burak buraczany inaczej. Buraki gotuję na parze. Bardzo czerwone. Z dodatkiem masła, rodzynków i kminku. Troszkę skrapiam octem jabłkowym. Czasem sokiem z cytryny.
Buraki z kozim serem,
Upieczone buraki obrac ze skory. Pokroic w plastry. Pokroic kozi ser w plastry. Ulozyc na przemian buraki i ser na talerzu. Posypac drobno pokrojonymi liscmi miety (peppermint). Polac octem winnym, posypac sola i cieszyc sie smakiem.
Zakosztowało się, Cichalu, zakosztowało się… ale mimo wszystko krypa kusi! Na pewno w jakimś sensie to mercedes, ale posiadacz mikrusa też marzył o chociażby raz… mercedesem… 😉
Przypomniało mi się, że w baaaaaaaaaaardzo zamierzchłych czasach wozono mnie poniemiecka dekawką z rozsuwanym, brezentowym dachem – to też był romantyzm, tylko nie doceniałam tego, ale zapamiętałam tę dekawkę wyjątkowo wyraziście.
Zapomnialam o pokropieniu oliwa. Teraz jest lepsze.
Alicjo! W latach sześćdziesiątych miałem taką. Model F7 z 1936 roku. Dykta Klej Woda. Skończyła jako koła do chłopskiego wozu. Chciałem za nią 1000zł. Chłp chcial tylko koła. Opusciłem do 500zł i wziął calą!
Wrocilam z wycieczki.
Placek od kiedy jest Ci ten blog znany skoro wiesz, ze Pyra szalala na Junaku?
Cichal,
to było takie 🙂
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:DKW_F7_700_Meisterklasse_Cabrio-Limousine_1937.jpg
Ja też szalałam na junaku! Jako pasażerka mojego Dziadka – wędkarza zapalonego. Na Dziadka czekałam popołudniami sobotnimi (przyjeżdżał na ryby) na mostku, i jak był bez Babci, zasiadałam na „motór”, jak mówiła Babcia.
Junaka słychać było z kilku kilometrów. Teraz niemożliwe, charatkerystyczny odgłos silnika zgubiłby się w tłumie innych pojazdów.
Patrząc na te dekawkę… wydaje mi się, że nasza miała przednie błotniki przedłużone tak, że stanowiły jakby „schodek” do wejścia… pamiętam, że lubiłam na tym przystawać i Tata powolutku jadąc, przewoził mnie ze sto-dwieście metrów. Co za frajda to była 🙂
Niestety, dekawka szybko ustąpiła miejsca „mikrusowi”, chyba była nieekonomiczna w utrzymaniu, a jak się popsowała, to nie było części zamiennych. Zdaje się, że ktoś też ją wziął na części do swojej. Szkoda, że nie mam żadnego zdjęcia z czasów dekawki, taka stylowa „kara” 🙄
Jotko napisalam do Ciebie dlugiiiiiiiiiiii list
Dorotal,
odpisałam 😆
Rok Alicji to bardzo dobry pomysł. My ją czcimy, a ona stawia!!!
Ale serio – ja jestem szapoba i wewogle, i uważam, że nasza Alicja Wielką Artystką jest. Bez jaj, bez ironii, bez żadnych takich.
Co nie przeszkadza. kochana Alicjo, że Ci się statki pozajączkowały, bo pokazałaś Chopina, na który idę w sobotę wysłuchać koncertu chopinowskiego, ew, napić się odrobineczkę z Kapitanem i First Lady (słowo harcerza, Ania ma taką podkoszulkę: Chopin – First Lady, podobnie jak Jądruś ma Chopin – Kapitan). Zaś owo zamustrowanie NA REJS będzie miało miejsce 25 czerwca dopiero, w Gdyni, na Dar Młodzieży.
Cichal, jak Ty będziesz fregatę przezywał od autokarów, to ja zbiorę tych praktykantów w sile 120 osób, a może i oficerowie się podłączą – i udamy się do Ciebie w celu – sam wiesz!!! 👿
Wcale mi się nie wydaje, żeby taki statek łatwiej było prowadzić niż – z całym szacunkiem – Cygneta. Wozi się na nim na pewno bardziej komfortowo, ale co do prowadzenia, manewrowania – no, no!
Muszę opanować do końca Pikasę, to Wam pokażę ładne fotki z zeszłorocznych „tolszipów”…
A na Rutku też pływałam, jak jeszcze nie był Głowacki. Oczywiście, robiłam program.
Witam, właśnie wróciłam od siostrzenicy, gdzie od wczesnego przedpołudnia pichciłam obiad dla Jej francuskich gości. A ponieważ szparagi się kończą, to raniutko na giełdzie kupiłam je, w ilościach nie przejedzenia przez nas w najbliższych dniach. Czytałam, że wiele z Was zamraża szparagi, czy przed włożeniem ich do zamrażarki należy je blanszować ? Czy wystarczy je po prostu włożyć ? Zaznaczam, że chodzi o białe szparagi.
Bardzo, bardzo proszę o radę. 😀
A w międzyczasie poczytam do tytułu. 😀
Już nie grzmoci. Pies mi nademolował trochę… A powietrze jak stało, tak stoi. I gorąco jest ZBYT.
Zgago, raczej ugotowane juz.
Zgago ale mozna wziac gaziete, nie musi byc Prawda, namoczyc ja, owinac sparagi i do lodowki i tez wytrzymaja dobre pare dni
Szparagi nie muszą być blanszowane przed mrożeniem. Obrać, ułożyć płasko, wycisnąć powietrze z woreczka lub wypompować, jeśli ma się urządzenie do pakowania próżniowego. Zamrozić. Przed gotowaniem nie rozmrażać, lecz wrzucić zamrożone do wrzątku z masłem, solą i cukrem.
W lodówce można przechowywać przez 2-3 dni wyjęte z opakowania i zawinięte w wilgotną ściereczkę.
Halny, w górach w porywach 190 kmh, słonecznie i gorąco, a kolejki linowe nieczynne 🙁 W dolinie też wichura miota się i szarpie wszystkim, co nie przymocowane na fest 😯 Powietrze gorące i suche jak na Saharze 🙄
Poprzywiązywałam pomidory do palików, wyglądają smutnawo 🙁 W nocy podobno przyjdzie burza, a jutro znowu halny… Wolę, jak wieje w listopadzie 🙄
Przechowywanie szparagów w ściereczce dotyczy oczywiście świeżych.
Alicjo,dzięki za info na temat badań,jestem cały czas na bieżąco,mam nadzieję,moje pierwsze dziecko na szczęście jest zdrowe(tfu,tfu na psa urok)jak mawia moja wiekowa teściowa,ktora bez charakteryzacji mogłaby grać tzw.szeptuchę(serio)teoria jaką wygłosiła skąd wziął się autyzm naszego syna nie nadaje się do cytowania…
Alino,dzięki za historię uzdolnionej dziewczynki,przeczytałam ją mojemu synowi i mówię-inne dziecki mają jakieś uzdolnienia,talenty-a Ty?
nic-odpowiedział smutno:)
fajnie,fajnie,że będzie miała zabezpieczenie na „kiedyś”
to też spędza mi sen z powiek,ubezpieczyliśmy go jak miał 4 lata dodatkowo w PZU i płacimy do 25 roku życia,ale ja w PZU już nie wierzę
napisalam do fundacji TVN o dofinansowanie turnusu do Korbielowa(odpowiedzieli,że w tym roku autystykom nie pomagają) i do Polsatu gdzie mają specjalny program na ten cel ale mam świadomość,że teraz pomoc niepełnosprawnym kierowana jest na tereny powodziowe,co oczywiście jest słuszne
jutro jadę ogladać szkołę pod kątem cukiernika:)
w gazetce tez
2888 – kodzik 😉
1) Oczywiście w ostatnim zdaniu poprzedniego wpisu, miało być ” do tyłu” – pozwolę sobie to zwalić na Starszą, która właśnie zadzwoniła i już szybko chciałam wysłać tę prośbę o pomoc. 😳
2) Dorotol, dziękuję za poradę. Ja zapakowanych w mokrą serwetę mam w lodówce 5 pęczków. 😀 A miałyśmy ochotę następnych kilka pęczków, zostawić sobie na czas bez-szparagowy.
3) Zgagowy ćwoczek czyta Was wszystkich z wypiekami na twarzy i chusteczką przy oczach (coby „śmiechowe” łzy, nie zalały klawiatury. 😆
Marzeno, dzisiaj rozmawialam z moja znajoma, ona jest po psychologi i opiekuje sie min. 2 autystycznych nastolatkow, jedna dziewczynka nie umie czytac i pisac ale gra i gra i gra na pianinie jak wirtuoz, tutaj co prawda nie uczyniono zadnego zabezpiecznia ale nastepny przyklad, ze te dzieci sa czesto wyjatkowo zdolne
Nemo, teraz przeczytałam Twoją radę, za którą też dziękuję. 😀
Wiedziałam, że mogę na Was liczyć. 😆 Już dzwonię do siostrzenicy, że mamy zajęcie na jutro. 😉
ja bym tak nie liczyla na nas…
Doroto,
nie siej defetyzmu 🙄
Przyszlosc lezy na wschodzie, Berlin Mitte jest tak odstawiony, taki dostojny, nowoczesny, czysty i… uprzejmy, ze to naprawde jest stolica
i elegancki
Jak Ci poszło z wycieczkowiczami?
bardzo dobrze, dzieci byly, dzielne, madre, mile, grzeczne, dobrze ubrane i szczuple, glupi neptek z biura podrozy, ktora organizowala to to, opowiadal, ze do zadnego muzeum, bo rodzice nie daja pieniedzy, dzieci mialy pieniadze i w euro i duzo nawet w zlotych, ja w panice, zeby ich na koszta nie narazac zalatwilam w trakcie czekania na nic darmowe wejscie dla grup szkolnych do Pergamonu i do wyboru inne muzea na wyspie ale one chcialy na dzien dobry do muzeum przyrodniczego na te dinozaury, wiec mialy brame z tylu i z przodu, reichstag z zewnatrz, pomnik pomorodwanych w przelocie lekka nauke historii, ktora zapamientaly, bo byly odpytywane, ptem park a potem muzeum, ktorym byly zachwycone
…mietaly
No to świetnie, cieszę się bardzo 🙂
Jak tam Twoje samopoczucie? Poprawiło się nieco?
wegierskie te robaczki?
odLulczane?
🙂
samopoczucie…tja to zalezy jakie aktionen musze uprawiac, wstanie o szostej w taki duszny dzien podpowaidalo mnie natychmiastow wymordowanie tej 80 -tki dzieci ale potem sie troche przejasnilo…
i znowu nic z mojej kuracji odchudzającej. Jak tylko pooglądam zdjęcia potraw które Pan zrobił, zaraz zjadam podwójną kolację. 🙂 A może wystarczyło by sfotografować jednego pomidorka i do tego rzodkieweczkę? 🙂
Jarzebino, sprokuruj sobie bole zoladka i potem rano mkleista nmaz z platkow owsianych z woda i pare kropli sosu sojowego, ochyyyyyyyyyyyyyyda, w poludnie ziemniaczki z odrobina masla to juz lepiej, bananik, banani i banan i dwa kilo w ciagu tygodnia z brzucha i ud
… pod beszamelem…
kleista maź
Rzodkieweczkę pod beszamelem. Dorotol mi się wcięła…
Jarzębino, przecież każdy biedak na diecie wie, że pyszności powinien potraktować dwoma kęsami a potem biegiem do kącika z paczką chusteczek i płakać, płakać, płakać, że zamiast jednego zrobił dwa kęsy. 😉
Rzodkieweczka? Proszę bardzo
A jak się już wypłacze, zjeść resztę. 😀
Nemo, takie cudeńka u Ciebie w ogródku rosną ??????
Zgago,
zwyczajna rzodkiewka i zwyczajne pomidory 🙄 No, może pomidory niezwyczajne, bo polskie, meksykańskie, kanadyjskie, włoskie… 😉 Teraz jeszcze doszły węgierskie…
Nemo, to Ty musisz mieć chyba piwnicę tak wielką, jak Żaba, żeby wszystkie przetwory pomieścić. Przecież nie tylko z pomidorów robisz przetwory. 😯
Zgago,
ja te pomidory rozdaję, zjadam na świeżo, a nadmiar przerabiam na sos w słoikach, w porywach może 5-7 litrów. Piwnicę mam niewielką, ale tak przez Osobistego urządzoną, że mieści się tam kilkadziesiąt słoików z konfiturami, skrzynka piwa, butelki wina w różnej liczebności, tradycyjne szwajcarskie zapasy „na czarną godzinę” (tzw. Notvorrat) czyli makarony, mąka, cukier, oliwa i olej itp. Są tam też zapasy miodu, nalewki, mocne alkohole, zimą – zbiory cebuli i czosnku itd. Wyposażenie wojskowe oprócz karabinu (pod łóżkiem) i amunicji (w wazie do zupy) i takie tam różne 🙄
Nemo, a gdzie chowasz kluczyk do piwnicy ? 😉 😉
Nemo, po chwili zastanowienia, już nie chcę wiedzieć, bo ja przecież nie mam nawet marnej spiżarni. 🙁 😆 😆
dlaczego miałabym sobie robić szkodę w żołądku i do tego jeszcze jeść maż? Ja mogę odchudzać się przysmakami 🙂 np. rzodkiewkami i pomidorami 🙂
Zgago,
to jest spory klucz. Noszę na szyi 😎 😉
klucznica
ide czytac ksiazke o…………o Adolfie, bardzo interesujaca analiza mentalnosci niemieckiej w okresie przed i w trakcie wojny. „Germany: Jekyll & Hyde” 1939 – Deutschland von innen betrachtet, autor Sebastian Haffner
Marzena tu mamy uwagi poboczne na temat wybierania fachu cukiernika:
[21:56:49] Teresa Stachurska: A! Dorotko u red. Admaczewskiego jakaś Pani Marzena szuka fachu dla autystycznego dziecka.
[21:59:43] Teresa Stachurska: Na forum dr kwaśniewskiego jest @ Sylwia z Łodzi – matka autystycznego dziecka, która bardzo pomogła swemu dziecku zmieniając mu dietę, niezbyt konsekwentnie, ale jednak. Wniosek jaki stąd wyprowadzam to to, że zawód cukiernika dla autysty to wielkie ryzyko.
[22:01:05] Dorota1A: Teresa nie wiem czy majac do czynienia na codzien ze slodyczami bedzie sie nimi zazeral
Nemo, jak opisywałaś swoją piwnicę, to zaraz przypomniało mi się, jak moja Mama opowiadała o piwnicy w Jej rodzinnym domu.
no to wstawiam
[22:03:09] Teresa Stachurska: Będzie. Osoby autystyczne są „zapasione” drożdżakiem, a ten ma ciąg na cukier. Sylwia potrzebowała np 4 lat żeby zrozymieć, że owoce też nie są dla Jej Bartka.
[22:04:34] Teresa Stachurska: Biedne te dzieci. Same sobie nie pomogą, a rodzice często mają pretensje o to że one ułomne.
[22:04:58] Dorota1A: jak ja to wstawie do adamczewskiego to i takl wszzscy beda wiedziec, ze to ty napisalas, to co mam robic
[22:06:23] Teresa Stachurska: Pojęcia nie mam. Sama się nad tym zastanawiałam… I nic nie wymyśliłam. Może trzeba szukać innego fajnego fachu dla chłopaka. Może fotografia?
A tak z mojego winkla: to mnie tez ludzie duzo rzeczy radza a to radzenie prowadzi jedynie do zarzucenia checi dobijania sie o cos w zyciu, wiec ja juz zyciowych rad nie slucham, ja osobiscie myslalam o tym cukiernictwie pod wzgledem kreatywnosci tego zawodu, bo dzisiaj sie nie piecze placka tylko robi wyroby
Cichal:
Śledcza z Małopolski…sama bym tego nie wymysliła i klarnet owszem ale bębnów też nie. Lampie bym się specjalnie nie przyglądała jakbys nie napisał tego zdania. De gustibus non est disputandum już to dzisiaj pisałam.
Dar Nisi wcale nie jest mniej atrakcyjny! Powody pływanie na Darze już Nisia wytłumaczyła – chyba w ubiegłym miesiącu- pewnie niedokładnie czytałeś. Gratuluję Nisi i trzymam łapy za udany rejs z całego serca.
Cygnet (tak jak wszystkie inne rzeczy, które do Ciebie należą) i pływanie blisko powierzchni wody są najlepsze dla Ciebie – dla kogoś innego najlepsze jest np jeżdżenie rowerem. To jest równoważne.
Ja latałam na desce (jeszcze bliżej wody) a na jachcie umierałam przy starze zmieciona chorobą morską lubiąc obie jednostki.
Rok Alicji! Jestem za!
Alicjo- gobelin jest wspanialy!
Pierwszy i ostatni raz jechałam na motorze z siostrą Babci- szaloną zakonnicą. To było przerażające i nigdy więcej nie dałam się zaciągnąc na 2 kółka. Jeździłam też na wodnym skuterze ale bez entuzjazmu. Wolę samochód bo mam dach nad głową.
Żabo, gdzie Ty? Czemu jeszcze Cię nie ma? Ja w sprawie jajek kurzych… 🙄
Nie zwiało tam Kogo?
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=TAGI01&Keyword=tr%B1ba_powietrzna
Nisiu, kilka dni temu Żaba zakomunikowała na blogu, że jedzie na 4 dni do Warszawy. Tylko nie wiem, czy te 4 dni już minęły, czy dopiero jutro.
Trzeba by trochę „przewertować” blog. 😀
No właśnie wydaje mi się, że miała być do czwartku, dlatego jadę do niej w piątek. A jajka wymyśliłam w międzyczasie.
Ta trąba była niedaleko mnie. Mieszkam na obrzeżach Szczecina, właśnie od strony Gryfina. Ale u nas obyło się bez dramatów. Myślę, że pobliskie jezioro Dąbie i Międzyodrze z mnóstwem wody ściągają burze, a nam tu na górkach się zazwyczaj udaje. Czego i tak nie mogę wytłumaczyć Beci, która od pierwszego grzmotu traci rozum totalnie.
Znalazłam 😀
# Stara Żaba pisze:
2010-06-07 o godz. 20:33
6bba ?
Jutro rano wyjeżdżam do Warszawy, wracam w czwartek, jak nic nie nawali,
miłej zabawy!
Może jutro Żaba coś „stuknie”.
Marzeno,
a może syn po prostu jeszcze nie odkrył w sobie tego czegoś, co być może posiada. Może zawód cukiernika wcale by go nie kręcił. Może czymś się interesuje bardziej, niż innymi rzeczami, coś mu się bardziej podoba? Niech pod tym względem patrzy, nigdy nic nie wiadomo, co w człowieku drzemie.
Żaba wróciła cała i zdrowa, ale ma problemy z prądem i internetem.
Nisiu,
nie pozajączkowało mi się, że REJS na Darze, a koncert na Chopinie, może się tylko jak zwykle z roztargnienia źle wyraziłam. Zazdraszczam jednego i drugiego, a co! Dar wszyscy znają. Majestatyczny, można rzec.
U mnie też jakas niestała pogoda, przeważnie leje, w porywach słońce, tylko temperatura się na szczęście podniosła nieco. No i burze idą 🙄
W sobotę obiad dla Bonnie i Rogera, chyba zapoczątkuję sezon b-b-q i rzucę jakieś steki.
W poniedziałek odbieramy krajowego kumpla z Toronto, pobędzie trochę u nas.
Idę nisiować, ćwiczę się w temacie idealnej gospodyni domowej, na razie teoretycznie 😉
Haneczko, dzięki za wieści od Żaby. Może jutro naprawią, no bo jak Żabie Błota bez prądu. Na odmianę energetyka się uwzięła ?
Ja już idę pospać, życzę Blogowisku dobrej i spokojnej nocy. 😆 😆
Czy w razie ustanowienia Roku Alicji będę miała jakieś obowiązki, czy same miody?
Ja jestem za miodami, ale będziesz pewnie gościć i ugaszczać i czasami wznosić.
Ode mnie miody, Alicjo. Nie wiem, jak reszta 😉
Dobranoc
Goszczenie, ugaszczanie i wznoszenie zaliczam do miodów 😉
Dobranoc śpiochom – no tak, po tamtej stronie już po północy…
Zapalam lampkę, i tak sa chmury, więc czas.
Dooooobranooooooc…
7e7e – taki kod
O, proszę ile tu się dzieje, a ja rzadko bywam.
No pewnie, że jestem za „Rokiem Alicji”.
Wybieram się w tamte strony za kilka tygodni miody lać, ale dzisiaj mogę tylko zatoastować za pomyślność tego ROKU. Tutaj dopiero po ósmej, więc pora akuratna. 🙂
Cześć, Nowy!
Ja mam butelkę Labatt’s Blue, nasze kanadyjskie piwo (koń miał chore nerki, mówi Jerzor, ale piwo darowane) – więc zdrowie!
Chmiel działa nasennie, ale to piwo chmielu nie widziało i o chmielu nie słyszało.
Kanadyjczycy niedawno odkryli chmiel, ale to raczej małe, nowocześniejsze browary stosują. Jeśli Labatt sie przestawił, to ja o tym nie wiem, a na pewno nie wyczuwam.
O właśnie, przypomniało mi się zdjęcie, które wczoraj Pepegor zamieścił – zalana wodą uprawa chmielu, tam od zawsze chmiel uprawiali, co roku jadąc do Babci na wakacje widziałam te uprawy. A u mnie ja Bartnikach rósł sobie dziko – podejrzewam, że w onym „majątku” kiedyś uprawiano chmiel na użytek domowego browaru, bardzo możliwe.
Uwaga, jada i jada. W niebieskiej chusteczce:
http://www.myfoxlubbock.com/news/local/story/cancer-Texas-cyclists/SdQfvUoqV0i_6GSlztxCUw.cspx
Wando TX,
Trzymam cały czas kciuki za powodzenie niebieskiej chusteczki i za wszystkie inne chusteczki i kaski, za powodzenie całej grupy. Wieści i relacje przekazuj, śledzę z uwagą.
Alicjo,
Nigdy nie piłem Labatt’s Blue, może dlatego, że niemal w ogóle nie piję piwa.
Kiedyś spróbowałem tzw. tutaj King of Beers, czyli Budweiser i przestałem rozumieć cokolwiek na termat piwa – jak coś takiego można nazwać King, jak to można sprzedawać i jakich zaklęć trzeba było użyć, żeby tyle ludzi to piło?
Nie wiem.
Idę spać.
Dobranoc. 🙂
WandaTX,
Zalaczam swoje gratulacje i zyczenia. Bardzo fajne video.
Tu jest miejsce dla glosujacych. Glosujcie codziennie do konca czerwca.
http://www.refresheverything.com/refresht4k
Witam, Zaba ma problemy z pradem moze ja ktos juz podborowal, biedna Zaba a co bedzie jak sie okaze, iz siedzi na lupkach?
Przez cale zycie sluchalem rad; Rady Panstwa, Kraju Rad, Marsza Radeckiego, Radka Sikorskiego, Radia Tirana. Posluchac mozna, czasem warto, a korzystac z nich nie trzeba. Rozkazy to zupelnie inna sprawa, ale i z nimi roznie bywa. Drastycznym przykladem byl wypadek ktoremu uleglem bedac niewinnym uczestnikiem festiwalu filmowego w Toronto. Scarlett Johansson zazadala bym ja natychmiast pocalowal, a tlum pacyfistow poradzil mi, zebym tego nie robil, bo mnie zabija. Po trzech sekundach glebokiego namyslu wykonalem jej rozkaz. Tym razem korzystam z blyskotliwej uwagi slawka dotyczacej pory wpisow do blogu. Uczyn to w nocy, Gospodarz nie przeczyta. Mysle, ze nikt nie przeczyta.
Konkluzja; upewnij sie czy radodawca to neptek, (z przyjemnoscia czytalem to zapomniane, cudowne okreslenie), pucyfingiel, czy Autorytet.
Wszystkim tym, czyli wszystkim radze sledzic kazdy ruch Daru Mlodziezy, uzywajac kompetenych Sluzb Specjalnych Szpiegowania Morskiego.
Przekazuja one najdrobniejsze informacje o lodkach i kajakach, na zywo.
Byc moze w lipcu dodadza kamery sledzace kazdey Nisi ruch, na razie to powinno wystarczyc, by znalezc miejsce parkingowe Daru Blogu. Chopin ale uwaga, to tankowiec
Nawet Sławek czasem daje złe rady. Myli się poprostu. Czytam bowiem wszystko i o każdej porze. Sypiam coraz mniej, bo czyham na rysia! I na innych też.
Dzien dobry Panie Piotrze 🙂
Onufry Zagloba I Ronald Reagan radzili mi, bym wierzyl i sprawdzal, jak Nemo. Pisze to szeptem, powodzenia.