Zgadnijcie dlaczego się cieszę!
Oto początek zagadki: udałam się do okazałego, zabytkowego budynku na placu o bogatej historii. Weszłam bocznym wejściem, pomiędzy ozdobnymi sznurami i mijając nieśmiało wchodzących, zamaskowanych , ale jednak elegancko ubranych i kulturalnie wyglądających ludzi. Bocznymi schodami wchodziliśmy do hallu, z którego wytworna obsługa kierowała nas do Sali. Tak, tak byłam w teatrze. Frekwencja dopisała, zajęte były wszystkie…. przepraszam, co drugie, czyli wszystkie miejsca. Po przedstawieniu biliśmy długo brawa ciesząc się, że aktorzy byli bez maseczek i mogliśmy zobaczyć ludzkie twarze. Zapewniam, że ten fakt był szalenie ważny. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo cieszyłam się przed spektaklem, w trakcie i po nim, kiedy wracałam przez opustoszałe ulice.
Coraz bardziej przyzwyczajamy się do zamaskowanych twarzy, do tego, że tylko wyjątkowo wyraziste oczy mogą obrazować nasz życzliwy uśmiech do bliźnich. Ale dość narzekania. Teatr zdarzył mi się niespodziewanie i było to niezrównane przeżycie. Ale przecież zostaje wiele niczym nie odznaczających się dni, kiedy to moglibyśmy w lepszych czasach spotkać się przy stole z przyjaciółmi, pójść do wszystkich ludnych, przyjemnych miejsc, jak choćby kawiarnia. Ograniczona liczba osób przy stole, brak wymiany pomysłów na smakołyki to to, co najbardziej chyba mi dokucza. Nie cieszą mnie przepisy w czasopismach, bo rzadko znajduję wśród nich coś naprawdę przekonującego. Najwyraźniej moje następczynie w tym fachu uznały, że im więcej składników i czynności, tym lepiej. Tymczasem ja nawet w nudnej pandemii nie lubię poświęcać na gotowanie zbyt wiele czasu. Stąd moja miłość do włoskiej kuchni, której dzieła powstają stosunkowo szybko a nawet najprostsze dania są uduchowione i pyszne. Ta nasza pasja, Piotra i moja jest też pasją Agaty. Czy to dziedziczne − nie sądzę, ona dochodziła do „włoszczyzny” sama i do tego twórczo. Obecnie specjalizuje się w risottach ze wszystkiego. Proszę cię Córko, pochwal się którąś z ryżowych popisowych pyszności.
Barbara
Oto przepis
Risotto jest według mnie daniem wspaniałym, uniwersalnym i prostym do przygotowania. Robię risotta z dynią, grzybami, owocami morza, różnymi warzywami sezonowymi. Ale największym odkryciem było dla mnie RISOTTO POMARAŃCZOWE.
Początek, jak w każdym risotto, to zeszklenie cebuli na maśle. Potem wrzucamy ryż i smażymy go mieszając, żeby z każdej strony zetknął się z masłem. A potem wlewamy pól kieliszka białego wina.
Żeby było to risotto pomarańczowe, to najpierw nieco skórki z jednej dużej pomarańczy ścinamy zesterem albo obcieramy na tarce, a następnie wyciskamy z niej sok. Zamiast rosołu, w pierwszej fazie gotowania dolewamy właśnie ten sok. Ja wrzucam też miąższ, który zbierze się po wyciskaniu. Kiedy zabraknie soku, dolewamy po trochu rosołu.
Jak zawsze przy robieniu risotta dolewamy płyny po trochu i mieszamy, a potem czekamy aż zostanie wchłonięty. Risotto jest gotowe, kiedy ryż jest prawie miękki. Absolutnie nie powinien być paćkowaty. Dlatego wybieramy ryż do risotta, a nie dowolny inny.
Nie podaję ilości, ponieważ cudowną cechą risotta jest to, że można je robić „na oko”. Jeśli posypiemy go parmezanem to powstanie pyszne, sycące danie.
Agata
Komentarze
„wytworna obsługa”
Nasi panowie, w pracy, dostali 4 wielkie pizze. Biurowi. Już w poniedziałek, zaraz po wręczeniu nam tulipanów i ptasiego mleczka, dopytywali się co wymyśliłyśmy na środę ha ha. 😀
Przyznam się po ćichu, że chociaż rissotto bardzo lubię, sama jeszcze nie robiłam. Muszę się wreszcie odważyć. Wg przepisu Pani Agaty 🙂
Jakkolwiek nieczęsto (poza trybem podróżnym) chodzimy tutaj do restauracji, to teraz, kiedy wszystko zamknięte – na złość chce się 👿
Prawdopodobnie także po to, żeby zobaczyć bliźniego, nawet nieznanego.
Myślę, że niepotrzebnie pozamykano wszystko – latem jedynie ogródki istniały, zachowanie odległości i tak dalej, ale przecież w lokalu wystarczyłoby przetrzebić trochę stolików i też biznes mógłby się kręcić, chociaż na mniejszych obrotach.
Właśnie – rizotto, uniwersalne, dowolnie przyprawione i doprawione, szybkie.
Ale od czasu, kiedy mamy gar do ryżu, wydziwiam w onym garze 😉
Dla Panów z okazji:
Męskie gospodarstwo
Należy do tych mężczyzn, co wszystko chcą robić sami.
Trzeba go kochać łącznie z półkami i szufladami,
Z tym, co na szafkach, w szafkach i co spod szafek wystaje.
Nie ma rzeczy, co nigdy na nic się nie przydaje.
Świdry, młotki, obcęgi, dłutka, tygle i fiolki,
kłęby sznurków i sprężyn i druty od parasolki,
powyciskane tubki, pozasychane kleje,
słoiki duże, małe, w których coś tam mętnieje,
asortyment kamyków, kowadełko, imadło,
budzik, a dookoła to, co z niego wypadło,
martwy żuk w mydelniczce, prócz tego ta flaszka,
na której własnoręcznie wymalowana jest czaszka,
listwy krótkie i długie, wtyczki, uszczelki, klamry
trzy piórka kurki wodnej znad jeziora Mamry,
kilka korków z szampana uwięzłych w cemencie,
dwa szkiełka osmalone przy eksperymencie
stos deszczułek i sztabek, kartoników i płytek,
z których był albo będzie przypuszczalny pożytek,
jakieś trzonki do czegoś, skrawki skór, strzępy koca,
mnogość kluczy i gwoździ i bardzo chłopięca proca…
A gdyby – zapytałam – wyrzucić stąd to czy owo?
Mężczyzna, którego kocham, spojrzał na mnie surowo
Wisława Szymborska
…oraz:
W sercu prawdziwego mężczyzny
W męskim sercu,
Jak w starej szufladzie,
Różne rzeczy znajdziecie na składzie.
Przez dni pogodne idąc,
Przez burze i grady,
Mężczyzna wszystko wrzuca do owej szuflady.
Jest tam naturalnie miłość do dzieci i żony,
Obok – kilka kobiecych imion
(Zazwyczaj dobrze już przykurzonych),
Niechęć do szefa (z zasady),
Zadry duże
I zadry małe,
Postanowienie (remanent z dzieciństwa),
Że będzie się generałem,
Planów w rozmaitych skalach
I z rozmaitych etapów – bez liku,
Marzenie: żeby tak raz, cholera,
Dostać na rękę trzynaście pików!
Strzępy wierszy,
Jakieś coś tam ten tego w czyjejś twarzy dołki
I zapach białej sukni przybranej w fiołki…
I wściekłość,
Że przedwczoraj znów wstrzymali premię,
I film z pogrzebu ojca, co zmarł na uremię,
Obok jakaś rozróbka,
Podróż,
Obszerne podwórze,
Na nim grupa wyrostków.
Kto to?
To my po maturze.
Jeszcze trochę widoków zebranych po świecie,
Wspomnienia,
Pragnienia
I inne rupiecie.
Na przedzie jednak
W pierwszym, że tak powiem, rzędzie
Stoi jedenaście postaci.
Któż to taki będzie?
Ubrani dziwnie,
Czółka ich niziutkie, tycie,
A przecież sam ich widok wzbudza serca bicie.
Oni to złych i dobrych nastrojów przyczyna,
Dzięki nim się raduje,
Przez nich się urzyna.
Wiecie już? Właśnie! Właśnie!
To jego ulubiona piłkarska drużyna.
Ludwik Jerzy Kern
Alicjo,
masz rację, że niepotrzebnie pozamykano restauracje,w których i tak przed zamknięciem można było korzystać tylko z części stolików. O zamykaniu różnych branż decydują ludzie, którzy co miesiąc otrzymują na konto bankowe niemałe pensje i są spokojni o byt własny i swojej rodziny.
Asiu,
nie ma co się bać risotta; to prosta potrawa, tylko trzeba stać przy kuchni i zakupić wcześniej ryż arborio. Jest w zwykłych sklepach.
A obsługa w teatrze przy okazji premier bywa dość wytworna, panie mają na sobie długie ciemne suknie, albo małe czarne i wyróżniają się elegancją. Bo niestety najczęściej widzowie ubierają się szaroburo, a wizytowa czy wieczorowa sukienka nie zdarza się często.
Kupiłam bilety do teatru na koniec marca, ale od soboty znów teatry w naszym województwie mają być zamknięte. Do kiedy, kto wie?
Danuśka,
czekam na kolejne propozycje malarsko- kawiarniane.
To dla naszych Panów blogowych:
https://youtu.be/7slbPKquAOo
https://youtu.be/V2ZcAMayZPI
https://youtu.be/5TrxcjwRjOU
Dlaczego napisałam risotto przez dwa „s”, nie mam pojęcia 🙂
Czy podawałam link do Janis Joplin po czesku? 😉
Dawno nie byłam w teatrze w Polsce, nie miałam pojęcia. Przepraszam.
ewa47,
nie masz za co przepraszać; ta elegancka obsługa w teatrach to naprawdę wyjątkowe sytuacje, niestety, tylko przy okazji premier i pewnie nie w każdym teatrze. Spotkałam się z tym w niedużym Teatrze Miejskim w Gdyni, ale już nie w o wiele większym Teatrze Muzycznym tamże. A w ogóle w ubiegłym roku byłam w teatrze tylko dwa razy, więc temat jest wspomnieniowy.
Chłe chłe chłe…. Dobre!
„Pochodzący z Lyonu zespół Fleau zaledwie dwa dni temu zamieścił w sieci swój nowy teledysk, a wiadomość o tym, że wykorzystano w nim sceny z „Krzyżaków” z 1960 roku lotem błyskawicy dotarła do Polaków.”
https://www.youtube.com/watch?v=6MSHmU0eLBM
Pomysł na pomarańczowe risotto bardzo oryginalny Jako, że lubię niecodzienne, kulinarne pomysły to na pewno któregoś dnia wybróbuję. U nas najczęściej to danie bywa w wersji z grzybami. Dodaję różne grzyby-raz pieczarki, raz grzyby suszone, a czasami świeże prosto z lasu.
Krystyno-odwiedzam zatem kolejne bistro 🙂 i zapraszam wszystkich chętnych na kawę/herbatę. Tym razem obraz Elisabeth Germain:
https://tiny.pl/rnqp6
„Kulinarne” osiedle. Kapustę lubię bardzo, ale nie do tego stopnia:
https://www.domiporta.pl/poradnik/7,126866,26868901,pod-paryzem-wybudowali-osiedle-inspirowane-kapusta-rowniez.html#s=BoxOpImg13
Czekam na takie możliwości śniadaniowe ( Śniadanie wioślarzy – A.Renoir):
https://photos.app.goo.gl/kk1CKuY5fUX3W5aV7
🙂
Tymczasem +5c, świt blady
Dobry wieczór,
Posłusznie melduję, że żyjemy, już pracujemy i jakoś się trzymamy. Jeszcze łykam witaminy, do czego dorzuciły się leki od laryngologa. Zatoki i gardło jeszcze mi dają popalić.
Dobre wieści od Ewy!
Alicja wiele razy wspominała o czarnuszce z jej ogrodu. U nas czarnuszka popularna jest od niedawna, a to rzeczywiście bardzo wartościowa roślina. Tu można poczytać o oleju z czarnuszki i nie tylko :https://pantabletka.pl/olej-z-czarnuszki-na-odpornosc/ .
Czarnuszka to także ładne kwiatki ozdobne – ja miałam białe, niebieskie i różowe.
Muszę sobie zapisać, żeby zakupić nasiona, wysiać choćby w donicy.
https://www.google.com/search?q=czarnuszka+%2B+kwiaty&client=firefox-b-d&sxsrf=ALeKk00pLacYybNEyCelbZNtO0mGVwh13Q:1615490762987&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=YAuovpVYWRYF-M%252CMK5Irf6iA9mEeM%252C_&vet=1&usg=AI4_-kQc7fb64WfI9vioX3BYQpx53aaquQ&sa=X&ved=2ahUKEwjKhcOI_KjvAhVOXKwKHWefBv4Q9QF6BAgNEAE&biw=1316&bih=544#imgrc=YAuovpVYWRYF-M
Ewo-życzę, abyście odzyskali jak najszybciej stuprocentową formę!
Przy okazji pozdrowienia dla naszych pozostałych ozdrowieńców.
O zdrowych, tłoczonych na zimno i nierafinowanych olejach pisze się ostatnio coraz więcej. Zajrzałam do wybranego na chybił trafił sklepu internetowego, gdzie w olejach można przebierać. Niektóre, jak np. olej z pestek arbuza czy z nasion papryki, wręcz mnie zaskoczyły:
https://www.nierafinowane.pl/21-zdrowe-oleje
Danuśka,
dzięki za kawiarniane ilustracje i, tak jak Krystyna, proszę o więcej. Kawiarnie i ich atmosferę bardzo lubię, ale tylko polskie i europejskie. Tutaj bardzo mi ich brakuje, bardzo! Bo Starbucks czy Dunkin Donuts żadnymi kawiarniami w naszym pojęciu nie są, a płyny kawopodobne w tekturowych kubkach z kawą w filiżance w polskiej kawiarni nie mają nic wspólnego. Jak również ciastka i desery oferowane w naszych polskich kawiarniach są nieporównywalnie lepsze niż przesłodzone do granic możliwości świństwo podawane w tych amerykańskich, pożal się boże, „kawiarniach”. Nigdy nie mogę się nadziwić jak amerykańskie firmy typu Starbucks, Dunkin Donuts, czy inne amerykańskie wynalazki znajdują taki popyt w Polsce.
Twoje załączniki obrazkowe chociaż na chwilę przenoszą mnie w prawdziwy kawiarniany świat. Dzięki.
Ewa, Witek szybko wracajcie do zdrowia, wiosna niedaleko, czas myśleć o następnych wypadach!
Nie zostawiłem suchej nitki na amerykańskich „kawiarniach”, i słusznie, ale trzeba też przyznać, że są tutaj miejsca jakich w Polsce nie ma. Np. „mój” klub w Nowym Jorku, w którym byłem wiele razy i który będę zawsze wspominał – TERRA BLUES. Mieści się na dolnym Manhattanie. To moje ulubione miejsce. Bar zaczyna swoją działalność wcześniej, ale muzyka blues zaczyna się o 22:00 i trwa do 3:30 – 4:00. I to naprawdę warto, moim zdaniem, zobaczyć, przeżyć…
https://www.bing.com/videos/search?q=terra+blues+ny&&view=detail&mid=22133DAAE0854FB0E82622133DAAE0854FB0E826&&FORM=VDRVSR
Wtopić się w „Rock me baby” o drugiej czy trzeciej nad ranem – to jest coś….
https://www.bing.com/videos/search?q=terra+blues+ny&&view=detail&mid=AB3B247E9EFADB4B6786AB3B247E9EFADB4B6786&&FORM=VDRVSR
Oczywiście kto chce.
Dobranoc 🙂
Nowy-to plany są następujące: idziemy razem do kawiarni w Warszawie, Nałęczowie albo w Wiedniu (w Wiedniu kawę wypijemy oczywiście z PalOre), a przy kolejnej okazji zabierasz nas razem z Alainem do Twojego ulubionego klubu na dolnym Manhattanie. Osobisty Wędkarz nie należy wprawdzie do nocnych marków, ale lubi słuchać bluesa zatem raz na jakiś czas wytrzyma do 3 czy 4 nad ranem 😉 Fado w Lizbonie słuchaliśmy do bladego świtu.
Dzisiaj znany wszystkim malarz i jeden z jego najsławniejszych obrazów „Taras kawiarni w nocy”: https://tiny.pl/rng52
Ciekawa jest historia tego dzieła, bo to właśnie wtedy, w jedną noc roku 1888 van Gogh po raz pierwszy namalował niebo pełne gwiazd. Ten motyw stał się obok słoneczników najbardziej charakterystycznym elementem kojarzonym z jego sztuką.
„Chcę teraz koniecznie namalować rozgwieżdżone niebo. Często wydaje mi się, że noc jest jeszcze bogatsza w kolory niż dzień, ubarwiona najintensywniejszymi fioletami, błękitami i zieleniami. Jeśli przyjrzysz się uważnie, to zobaczysz, że niektóre gwiazdy są cytrynowe, inne mają odcień różowy, zielony i błękitny jak niezapominajki. Bez zgłębienia tematu jest oczywiste, że aby namalować rozgwieżdżone niebo, nie wystarczy umieścić białe kropki na błękitnej czerni.”
Powyższe informacje oraz cytat znalazłam w artykule Martyny Kliks zamieszczonym na stronie „Niezła sztuka”.
Przy okazji wspomnę, że nocne klimaty znajdziemy też na obrazach kuzynki Magdy. Jej nocne warszawskie Stare Miasto jest tajemnicze i pełne zadumy.
Jolinek rzekłaby-Magdo, pomachanko! Pozdrowienia dla Jolinka 🙂
Nowy,
Dzięki!
Przed koroną mieliśmy w planach jakiś bardziej egzotyczny wypad po koniec marca, ale odłożyliśmy to ad calendas graecas. Po pracy najchętniej wchodzę pod kocyk i odpływam na dwie, trzy godziny. Niestety siekło nas też kondycyjnie i zmuszamy się do ponadobowiązkowego wysiłku.