Pudełka

Mamy już nazwę słoiki dla określenia młodych przybyszów do dużego miasta, do pracy. Są dorośli, zarabiają, ale potrzebują wspomnień rodzinnego domu w postaci tygodniowych porcji jedzenia w starannie zakręconych słoikach. Mamy też inne jeszcze zjawisko: porcje, zazwyczaj owocowe-warzywne na drugie śniadania czy lunch, które uczniowie dostają od co bardziej nowoczesnych mam lub tatusiów w specjalnych pudełkach. Jest ich zresztą na rynku tak wiele, rozmaitych, że zachęcają do kupienia i przygotowania smakowitej, jak to się obecnie przyjęło nazywać „przekąski” (choć przekąska tradycyjnie było to coś smacznego do przegryzienia pomiędzy jednym a drugim kieliszkiem alkoholu). Większość z nas pamięta te kromki chleba z listkiem mięsa, które z upływem godzin lekcyjnych traciło na wyglądzie i smaku. Sporo z nich lądowało zresztą w koszu na śmieci, aby rodzice nie znaleźli wymiętoszonej, nie zjedzonej kanapki. Pudełkowe śniadania z dużym dodatkiem warzyw przyjęły się błyskawicznie, bo jedzenie nie traci nic ze swego smaku nawet po kilku godzinach.

Zwróciłam uwagę, że również moi studenci, przyszli pracownicy restauracji, przynoszą właśnie pięknie komponowane pudełka, choć mogliby zjeść smaczne dania w szkolnej kantynie. Jednak pokrojone zgrabnie warzywa i owoce, czasem sałatka ze zdrowej kaszy, komosy, jaglanej czy innego specjału są wedle ich opinii smaczniejsze i modne.

Swoją drogą, pudełka to nie jedyna zmiana i moda: gdyby zorganizowano ankiety na temat tego, jak wygląda obecnie wynoszone z domów przez uczniów (ale i dorosłych) śniadanie, pozwoliłoby nam to   dostrzec bardzo wyraźnie zmiany w sposobie odżywiania. Wiemy, że jada się znacznie więcej owoców i warzyw, które dostępne są przez cały rok Jak twierdzą znawcy przedmiotu, przyczyniło się to nawet do znacznej poprawy stanu zdrowia ogółu społeczeństwa.

A więc niech żyją pudełka, umożliwiające zdrowe i smakowite jedzenie poza domem, ale jednak domowe.