Głębia słodyczy

Prawie trzy tygodnie temu w moim domu pojawiły się dwa olbrzymie kawały dwóch różnych holenderskich serów. Pierwszy to starzona przez 18 miesięcy Gouda oznakowana nalepką Black Label i znacznie krócej dojrzewający Robusto Parrano. Piszę w czasie przeszłym ponieważ żadnego kawałka nie ma już w mojej spiżarni. Nie zostało nawet ani okruszka. Nie mogłem jednak wcześniej o nich pisać ponieważ nie jest łatwo ocenić smak i doradzić jak zachowywać się wobec takiego wspaniałego sera.

robusto.jpg
Teraz, gdy już go nie ma mogę spokojnie zająć się rozpamiętywaniem tego co uświetniało mój stół przez wiele wieczorów.
Gouda, która jest przecież jednym z najstarszych holenderskich serów, za każdym razem zachwycała czymś nowy i wcześniej nie dostrzeganym. Przyznać muszę, że nowe wrażenia pojawiały się w zależności od tego co było daniem głównym poprzedzającym serowy deser. Łagodny smak np. faszerowanego cielęcego mostka powodował, że ser wydawał się ostry i pikantny. Jego aromat zaś był znacznie silniejszy niż wówczas, gdy na kolację była krwista i pieprzna polędwica. Całkiem inaczej gouda smakuje gdy popija się ją słodkm sauternem, a zupełnie inaczej jeśli towarzyszy jej np. amarone della valpolicella udająca tylko słodycz.

blacklabel.jpg

Jak widać więc jest to ser wielu doznań. A wszystkie są zaskakujące w przyjemny sposób. Jedyny kłopot ale poważny jest tylko przy krojeniu. Trzeba bowiem mieć ostry, duży i twardy nóż, bo bryła sera stawia dzielny opór.

Robusto Parrano kroi się znacznie łatwiej. I nie jest tak kruchy jak gouda. Ma także wiele zalet i wiele… smaków. Raz przywodzi na myśl cheddar, a innym razem udaje parmezanu. Można by przywołać jeszcze parę innych serów, których smak nam się odwija z pamięci gdy rozgniatamy zębami tłuste kęsy Robusto.

Próbowałem go z kilkoma różnymi winami. Były białe wytrawne, było słodkie
kanadyjskie icewine, był nawet polski miód pitny, który – zdawało mi się początkowo – był wprost fantastycznym dodatkiem podkreślającym zalety tego sera, gdy wreszcie znalazłem coś, co wprawiło mnie w prawdziwy zachwyt: argentyński czerwony Malbec. To wino w towarzystwie tego właśnie sera stanowi królewski deser. Człowiek tylko żałuje, że nie da się tego zjeść zbyt dużo. Tłusty ser szybko wywołuje uczucie sytości. Trzeba więc resztę odłożyć na następny wieczór.
UWAGA! ZAPROSZENIE!

W sobotę, 10 marca zapraszamy Czytelników do redakcji POLITYKI. W programie zwiedzanie redakcji (godz.11), debata o historii „Polityki” (godz.12), debata o polskiej polityce (godz.14) oraz spotkanie z publicystami Polityki, którzy prowadzą swoje blogi (godz.15.30)

Ponadto wystawa zdjęć „Na własne oczy”, film „Winda” o tym jak się robi POLITYKĘ oraz możliwość nabycia książek autorów POLITYKI.

Zapraszam więc i ja Przyjaciół Blogu Gotuj się! Będę przewodnikiem wycieczki po gmachu oraz z przyjemnością porozmawiam na temat blogu, kulinariów i wszelkich innych spraw. Takie spotkanie może być i miłe, i pożyteczne dla dalszego funkcjonowania blogu. Czekam więc.