Było miło
Zapowiadałem spotkanie z atrakcyjną, młodą kobietą w najlepszej moim zdaniem chińskiej restauracji, czyli China Town przy al. Lotników. I rzeczywiście, randka z córką była nad wyraz udana. Mogliśmy w spokoju porozmawiać i zjeść kilka ulubionych dań. Było miło!
China Town potwierdziła swoją dobrą opinię i zdumiała rozmachem rozbudowy. Zmieniła wygląd, zewnątrz zamieniając dość obskurny tynk na eleganckie płytki i wewnątrz ustawiając równie eleganckie meble z nowej sali przejętej po cukierni.
O klasie kuchni świadczyła obecność chińskich klientów, którzy wydawali się tu zadomowieni i zamawiali dania, nie zaglądając nawet do karty.
Nasze dania też były wspaniałe. Zarówno kaczka na chrupko z kapustą kim chi, jak i jelito na chrupko z porem i makaronem sojowym w słodkim sosie. A jajko stuletnie, od którego zaczynaliśmy, było wprost cudowne. Jeśli chce się poznać zalety tego lokalu, to należy jednak wybrać się w al. Lotników, choć i filie są niezgorsze.
Jedynym mankamentem tej wyprawy było zaziębienie, które mnie zaatakowało. Stąd wczorajsza nieobecność i dzisiejsze spóźnienie. Dopadła mnie gorączka i niezwykłe osłabienie. Mam nadzieję, że przez weekend uda mi się wykurować, stosując sposoby mojej babci, czyli nie farmaceutyki, ale środki naturalne: zioła, mleko z miodem i czosnkiem, a w ostateczności bańki.
Zobaczymy w poniedziałek, jakie to przyniesie skutki. Tymczasem pa!
Komentarze
Gospodarzu, dużo zdrowia!
dzień dobry …
Piotrze trzymam kciki za zdrowie …
koło Dworca Centralnego w Al. Jerozolimskich jest też chińska restauracja o nazwie China Town … może tam sobie zrobimy spotkanie kiedyś by sprawdzić jadłospis …
kciuki też trzymam …
Jolinku, to jest filia tej restauracji z al. Lotników ale ciut gorsza. Moim zdaniem należy jadać u źródła.
Dzięki za życzenia zdrowia. Bardzo się staram. stosując porady babci.
Gospodarzu – kuruj się w spokoju, a skutecznie. Zobaczymy w poniedziałek. Trzymam kciuki.
Pogadałam wczoraj z Żabą – Misio jednak delegacji nie wzmocni, bo planując wyjazd zapomniał o wizycie u okulisty. Żaba weźmie szczecińskiego asystenta, bo Eska przed planowanym zabiegiem też nie może się przeziębić. Nasza kompozycja kwietna dla Nisi wyczerpała cały zapas różowych róż w hurtowni i trzeba było dołożyć 10 róż białych. Żaba sfotografuje i via MałgosiaW pokaże jutro razem ze sprawozdaniem.
Gospodarzu – szybkiego powrotu do zdrowia.
Na pohybel przeziębieniom!
Danuśka,
ulżyło mi po przeczytaniu tekstu o sporze dotyczącym bytomskiego lwa, bo zupełnie nie pamiętałam takiej rzeźby w Bytomiu. Już zaczęłam się wstydzić mojej ignorancji, braku zainteresowania zabytkami, a w końcu zaczęłam podejrzewać się o luki w pamięci, bo przecież Pepegor go widział a tu proszę – sprawa się wyjaśniła. W czasie, gdy bywałam w Bytomiu, lew stał sobie w Warszawie. Wprawdzie dzieckiem będąc, byłam też w warszawskim zoo, ale to tak zamierzchłe czasy, że mogę nie pamiętać.
Napatrzyłam się na zdjęciach na katowicki modernizm, więc dla porównania można rzucić okiem na przykłady gdyńskiego modernizmu. Też ciekawy, choć muszę przyznać, że kiedy zamieszkałam w tym mieście, wcale mi się ono nie podobało, głównie z powodu swojej nowoczesności i szerokich/ wówczas/ ulic. Miasto bez gotyckiego ratusza, takichże kościołów, bez choćby fragmentów murów obronnych było jakieś dziwne. Ale poglądy trochę mi się z czasem zmieniły.
https://www.google.pl/search?q=modernizm+gdynia&biw=1067&bih=521&tbm=isch&imgil=jEOLnHhajYPzBM%253A%253BgJ2pFo_jGYe-7M%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fmodernizmgdyni.pl%25252F&source=iu&pf=m&fir=jEOLnHhajYPzBM%253A%252CgJ2pFo_jGYe-7M%252C_&dpr=1.5&usg=__bZGWP1yOHCa7DPBjOb9D7lgAIk8%3D&ved=0ahUKEwi1xM-p17DJAhWFMBoKHRBPBjIQyjcIOw&ei=-lZYVrXfLoXhaJCemZAD#imgrc=jEOLnHhajYPzBM%3A&usg=__bZGWP1yOHCa7DPBjOb9D7lgAIk8%3D
Sznureczek długi, ale zawartość ciekawa.
Gospodarzu, szybkiego powrotu do zdrowia . Ulubiona Cecilia B. na pewno pomoże. 🙂
https://m.youtube.com/watch?v=OdeOyrLHdSg
Precz z przeziębieniem!
http://4.bp.blogspot.com/-41uYQ1PFhs8/VDARXc58AEI/AAAAAAAAKxo/eZ9ow9ys0mA/s1600/przeziebienie.jpg
Życzę zdrowia! 🙂
Szybkiego powrotu do zdrowia panie Piotrze!
Nasza piękna rzeka: https://www.youtube.com/watch?v=qJ8QjmeDe2w
Za chwilę podam link do części wielkopolskiej. Może kogoś zainspiruje do letniej, wodnej eskapady.
Gospodarzu, życzę zdrowia i polecam herbatkę lipową 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=MXJbmLJ9Rgc
Pozostałe filmy dot. drogi wodnej E-70 można obejrzeć na You Tube.
Krystyno,
wciąga ta moderna.
Dorzucam jeszcze linkę do oficjalnego szlaku katowickiej moderny z większą ilością zdjęć i informacji: http://moderna.katowice.eu
Piotrze, i jeszcze nieśmiertelna herbata z imbirem Heleny!
Moja Bunia zaś podawała żółtko utarte z miodem i gorącym mlekiem. I oczywiście rosół z kury – doskonały na wszelkie przeziębieniowe perturbacje.
Rychłego pokonania „influencyjy” życzę.
Wizyta u pana „dochtora” też nie zaszkodzi.
To ode mnie: style architektoniczne w Bydgoszczy, w tym modernizm klasycyzujący na podstawie projektów pana Święcickiego:
http://www.swiecicki.bydgoszcz.pl/pages/style.php
Krystyno-lejesz miód na mą warszawsko-gdyńsko-francuską duszę, bo ja oczywiście Wam wierzę, że Śląsk albo Wielkopolska to piękne krainy, ale kocham głównie Kaszuby, Trójmiasto,a przede wszystkim Gdynię-przez rodzinne wspomnienia, dziecięce wakacje, nadal liczną gdyńską rodzinę no i oczywiście morze!
W tym roku na Święta jedziemy do Gdyni 😀
Krystyno, Ewo – tej moderny po miastach jest sporo; była przecież wizytówką nowej, nowoczesnej i wolnej Polski. Siłą rzeczy najwięcej jest w Gdyni, bo jest to styl macierzysty nowego miasta. Zauważcie jak architekci zachłysnęli się możliwościami betonu” te zaokrąglone narożniki, te faliste linie, fasady tarasowo – schodkowe albo nadwieszane, zaakcentowane poziome podziały, przy zupełnym niemal porzuceniu rytmów podziałów pionowych. Tak budowano domy towarowe, budynki teatrów i kin, hotele i uniwersytety. Także wielkomiejskie wille, eleganckie kamienice i rezydencje kapitalistów. Dzisiaj mimo wszystko wydają się dosyć jednostajne.
https://www.youtube.com/watch?v=0y0dXGfv3fU
NISIA!!!!!!
elap i bernard 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=dkutdwfZW0s
https://www.youtube.com/watch?v=esJ7FR_p3a4
Dzisiaj rozmyślam nad tym, w co mnie wpuściła Nisia.
Wystarczy jedna osoba, aby otworzyła całkiem inny świat i ludzi nie z tego świata, zwariowanych na punkcie wielkich żaglowców.
Nie śmiej się Cichalu, coś w tym jest! Jachty mają swoje uroki.
Będzie mi (nam) Nisi bardzo brakowało, beczkę soli na tych trzech wspólnych rejsach Darem zjadłyśmy…
https://www.youtube.com/watch?v=ghgPA1pLD-Y
Dziękuję, Alicjo. Obejrzałam (przecież nie po raz pierwszy) z przyjemnością. Wbrew pozorom Nisia to nie tylko brat – łata. To wnikliwa obserwatorka, trzymająca pewien dystans do ludzi. A przecież życzliwa i społecznie zakręcona. Wielkiej wody Nisiu, gdziekolwiek Twój duch zawędrował i kolorowych kwiatów i zabawnych psiaków. Ahoj, Nisiu!
…a przede wszystkim żagli!
Przyjechała Ryba na 2 dni. Pijemy sobie nalewkę malinową, którą przywiozła i ze śmiechem omawiamy smutne przypadki rodzinne. Fajne mam dzieciaki.
Pyro,
cieszcie się 🙂
Pozdrowienia!
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=youtube+%2B+wanda+warska&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Masz rację Pyro, życzliwa, ale i zadziorna! Pamiętasz Jej repliki do nemo?
Raz Nisia nas zaprosiła na pierogi z leszczem. Jedzie się tam ze Szczecina ponad godzinę, to i na rozmowy był czas. Doszło do dyskusji; Czy duże statki żaglowe, czy małe. Nisia optowała za dużymi, za legendą, za górą białych żagli i rytmem pracy załogi, za poezją…
Ja za małymi jachtami (dużego statku nie mam!) gdzie ocean masz parę centymetrów od głowy jak leżysz w koi. Normalnie byłaby to kłótnia, ale nie z Nisią. Była nieprawdopodobnie merytoryczna. Jednocześnie potrafiła przekonywać i nie obrażać! To wielka sztuka! Udało mi się dostosować. Doszliśmy do wniosku, że oboje mamy rację!
Odwiozła nas do domu i na pożegnanie powiedziała – Miło się z tobą kłóciło! Do następnej
kłótni! Cześć.
Niestety, już następnej nie było. Żal.
Ja się z Żeglarą Marynarą nie żegnam, bo paskuda jedna nie odpowiedziała mi na ostatnie dwa majle. Tak się nie robi!!!
Cichalu,
już Ci mówiłam niejeden raz, że wszystko ma swoje dobre strony. Dar Młodzieży to nie jest wycieczkowiec, taki na 5 pięter, na takim popłynę (Alaska), jak skończę 90 lat.
Na Darze żadnego luksusu, a śmigać po wantach można, jak sama udowodniłam sobie, strachając się bardzo. Są żagle wielkie i jest pięknie, niejednokrotnie (3 rejsy) tego zażyłam. Marynara Żeglara mnie skusiła, dużo nie trzeba!
Myślałam, że w tym roku *cras ingens interabimus aequor*, ale nie wyobrażam sobie rejsu bez Nisi.
Ona znała statek na wskroś i o każdej marnej śrubce mogła opowiadać. Mnie wciągnęła w te rzeczy, znałam stałą załogę, a studenci co roku byli nowi, wiadomo, po drugim roku Akademii Morskiej praktyka. Miło było obserwować, jak młodzież pracuje, a my na dowolnie wybranym boku…
Pierogi z leszczem w rosole są w Nowym Warpnie, ktokolwiek tam będzie, koniecznie niech wstąpi!
O współrzędne wystarczy zapytać przechodnia.
Nie żegnam się z Nisią, nie potrafię, toż to osoba pełna werwy i pomysłów, schorowana była, ale zawsze dawała odpór, byle nie zasnąć, byle nie zleniwić się. Znałam Ją tylko nieco więcej niż 5 lat, ale była moją serdeczną przyjaciółką, od pierwszego spotkania.
Będzie mi Jej brak straszliwie.
Jest mi…
dzień dobry ..
pozytywnie z rana …
http://innpoland.pl/122969,z-tych-informatykow-mozemy-byc-dumni-zgarneli-wszystkie-miejsca-na-podium-w-prestizowym-konkursie
tatar nie dla Alicji …
http://dzikinasladowca.blogspot.com/2015/11/tatar-z-suszonych-pomidorow-surowy.html
Dzień dobry ze słonecznego Poznania.
Hi, hi, hi – to moje dziewczyny. Śmiech króluje u Pyr dzisiaj.
Piękny dzień.
Pyro-śmiej się ile wlezie, a jeśli do tego masz w Poznaniu słońce to już w ogóle pełnia szczęścia 😀 Wyślij trochę tego słońca do Warszawy.
Jolinek podrzuciła nam kulki z wegetariańskiego tatara(fajny przepis),a ja podrzucam kulkę ziaren dla ptaków. Wczoraj ptaszyna była tak niecierpliwa, że zanim zdążyliśmy tę ptasią wałówkę na drzewie, to już zabrała się za jedzenie na siadając na drewnianej barierce:
https://photos.google.com/photo/AF1QipMyMr6TYpF3Rrnmw_66YPqXkXg2i1EyFXvOEzhP
Danuśka, nie ma zdjęcia 🙁
Małgosiu-a teraz ?
https://photos.google.com/photo/AF1QipMyMr6TYpF3Rrnmw_66YPqXkXg2i1EyFXvOEzhP
Ostatnio z mojego komputera korzystała Latorośl, już wcześniej zauważyłam, że w zdjęciach mam to i owo pozmieniane. Wrrr!
Niestety 🙁
Małgosiu, protest! A tak lubię Danusi reportaże… Przecież nie będę się logować i zakładać konta! Zrób coś!
Pyro, ja nie mam na to wpływu. Danusia musi nam to udostępnić 🙂 Picassa ostatnio kombinuje i staje się to coraz bardziej zagmatwane 🙁
Picasa rzeczywiście kombinuje, a ja gotuję się na twardo.
Może w końcu się uda, jeden nieszczęsny ptaszek, a tyle zachodu!
https://photos.google.com/share/AF1QipOOkGSmV8vU9nug0OoAZ3tJWN0WN_tytTR0uNLqaNfgnq7cHtPQFsxoAeK2k8Gc0w/photo/AF1QipNClRtBAMFZgYts6ix-t8iue4PfbteesLl3mx9v?key=S1ZmRzBmal9oMTh0Q1ZNaFRCVkxQMnBNNElPQUxB
A czy ten fotoreportażyk możecie obejrzeć?
https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/6221907691855999633
Danuśka, bingo! Działa!
Bobry całkiem ogołocą brzegi z drzew 🙁
Jolinku,
dobrze dokończyłaś moje „jest mi…” pozytywnie z rana!
Polscy informatycy, a zwłaszcza studenci z Warszawy, od lat zajmują czołowe miejsca we wszelkich zawodach. „Warszawska szkoła” jest znana na świecie. Ja niespecjalnie jestem tym zainteresowana, ale wiem „przez osmozę” od naszego przyjaciela Wojtka z Ottawy, który między innymi jest profesorem (od lat!) na Université du Québec.
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=wojtek+fraczak&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Od lat zaprasza też studentów na praktykę do swojego uniwerku i uważa, że warszawska „stajnia” nie ma sobie równych w świecie.
Piszę „między innymi”, bo poza tym udziela się w różnych firmach.
przejsc obok takiego tytulu ” bylo milo ” i nie pozostawic sladu. nie, to mogloby miec to straszne konsekwencje, natura w przyszlosci moglaby nie sprezentowac mi tak pieknych obrazkow.
szykowalem sie do jazdy na kolejnej fali kiedy zblizylo sie stado delfinow. bawily sie, wyskakiwaly z wody, nurkowaly w falach. potezne osobniki o ogromnej sile. kiedy fala zaczela mnie pchac zauwazylem ze ujezdzam ta fale nie sam 🙂 i to nie tylko z lewej strony ale i z prawej 🙂 jeden z nich wyszedl nawet na prowadzenie, pilotowal 🙂 wskazywal trase do przodu 🙂 niemalze do samego brzegu. najchetniej w tej chwili bym je usciskal, poglaskal a kto wie, moze i pocalowal 🙂 ale towarzystwo zawrocilo i pognalo tam gdzie zaczyna sie szczescie na kolejnej fali 🙂
takiech obrazkow sie nie zapomina 🙂 od czasu do czasu same wyswietlaja sie w glowie i przypominaja, ze … bylo milo. aczkolwiek w innych miejscach bylo nawet strasznie – strasznie. ale o tym kiedy indziej.
Małgosiu-bobry rzeczywiście poczyniły ogromne spustoszenia w naszych nadbużańskich okolicach. Podczas każdego kolejnego spaceru zauważamy następne powalone drzewa.
Szkoda tych drzew i szkoda tego krajobrazu 🙁
Sukcesy odnotowujemy również wśród znajomych informatyków z pokolenia naszej Latorośli. Serce rośnie!
U nas bobrów „do zerzyganio”, jak mawiają krakowiacy i być może górale. Bóbr jest naszym zwierzem prowincjonalnym, widniejącym na wjazdach do parków i tak dalej. Ontario powierzchniowo mogłoby pomieścić trzy Polski, ale bobry jakoś tak lubią sąsiedztwo ludzi…
Szkody, jakie wyrządzają rolnikom, są naprawdę spore, ale bobry są nietykalne=pod ochroną.
I co panie zrobisz? Nic nie zrobisz 🙄
W końcu to my zajęliśmy ich terytorium…a one nie chcą się przenieść bardziej na północ.
http://aalicja.dyns.cx/news/Oh_Canada/
Żaba dotąd nie zakumkała. Pewnie zaczołgała się już ze Szczecina do Zajączkowa i karmi konie albo padła i oddycha. Co tu kryć, jestem ciekawa, jak tam nasza Delegatka dała sobie radę.
Dziewczyny przeleciały jedno centrum handlowe uzupełniając Pyrową wyprawkę do niemocnicy. Niby wszystko w domu jest z podstawowego wyposażenia, a potem się okazuje, że i podomka już nie taka i kapcie nowe się przydadzą i inne takie luksusy.
nadrobilem zaleglosci. wiem juz, a nawet jestem tego pewien, ze nie uda mi sie w tym zyciu odwiedzic tyle kosciolow co a cappella i bjki. nie mowiac juz o ilosci obrazkow z przybytkow wnetrz. mimo wszystko, niech bedzie to moj wklad (tylko dychy (: ) w utrzymanie wartosci –> https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/BuGa201505#slideshow/6222226222745431858
Szaraku – a gdzież te kwietne festony w kościele? Baleary? Kanary?
A na Bobikowie już jest skromne i urocze sprawozdanie z uroczystości Nisiowej – nie smętnej, a kwietnej i rozśpiewanej, tłumnej ale nie nadętej. Sprawozdanie Mar-Jo.
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/1,34959,19261648,dziekujemy-za-szwajnosci-jakimi-nas-obdarzyla-tlum-przyjaciol.html?squid_js=false
https://www.youtube.com/watch?v=ghgPA1pLD-Y
http://www.mmszczecin.pl/artykul/tlumy-pozegnaly-monike-szwaje-zdjecia,3584745,art,t,id,tm.html (dla tych, którzy mają dziesięciotekstowy limit na Wybiórczej).
*** * ***
Szaraku, nie mówiąc już, że – oprócz kościołów, kaplic, synagog, monastyrów, zborów – one focą landszafty, kotki, kwiatki… — nb ta Pani wśród kwiatków – klasa! 🙂
http://szczecin.tvp.pl/22840034/najbardziej-lubila-roze
Pyro – w tym roku federalny pokaz ogrodow odbywal sie w rejonie havel i po raz pierwszy w pieciu miejscowosciach. impreza trwala od wiosny do jesieni, cos okolo 170 dni. a nam by zobaczyc calosc nie wystarczylo raz w ten rejon pojechac. dwa weekendy po dwa dni sprawily ze nasycilismy sie kolorami i kwiatami do tego stopnia, ze to co ujrzelismy w tych pieciu miejscowosciach pomieszalo sie i nie jestem w stanie przypomniec sobie nazwy miasteczka w ktorym to powyzsza budowle przystosowano do wspolczesnych tutejszych potrzeb. nie jest tojednak duzo dalej niz sto km od miejsca gdzie zyjemy.
o tak a cappello 🙂 juz dawno temu wpadlo mi nie tylko w oko 😉
Traktujesz nas nieco protekcjonalnie, Basiu.
Gazetę „wybiórczą” wręcz z pogardą. Nieładnie.
Alicjo… … … 🙁
https://search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEViif6FlWDvQA6mUnnIlQ;_ylc=X1MDMTM1MTE5NTY4NwRfcgMyBGZyA3locy1tb3ppbGxhLTAwNARncHJpZAN5QjI3S0dkd1E4bXhOQnpJTHU1d1hBBG5fcnNsdAMwBG5fc3VnZwMzBG9yaWdpbgNzZWFyY2gueWFob28uY29tBHBvcwMwBHBxc3RyAwRwcXN0cmwDBHFzdHJsAzI5BHF1ZXJ5A2tvcnlja2kgHVrb3dza2EgKyBieWxlIGRhbGVqBHRfc3RtcAMxNDQ4NzMyODU3?p=korycki+%C5%BCukowska+%2B+byle+dalej&fr2=sb-top-search&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Alicjo,
O co Ci chodzi? Ja mam limit 10 tekstów w Wyborczej i skorzystałam z linka podrzuconego przez Basię. Nie czuję się bynajmniej traktowana protekcjonalnie.
O nico – o to: (dla tych, którzy mają dziesięciotekstowy limit na Wybiórczej).
ewo –> gdybym mogl, to z przyjemnoscia bym przekazal moj limit wybiórczej. lezy gdzies tam w kosmosie niewykorzystany (:
(:
🙁
Zadzwoniła Żaba – ona dopiero dojeżdża do domu. Pojechała po drodze jeszcze do znajomych i przeczekała pierwszą w tym roku śnieżycę.
Żabie nie spodobał się ksiądz i to nie z tego, co mówił, ale jak mówił. Otóż uparcie akcentował ostatnie sylaby albo ostatnią samogłoskę i Żaba tego nie wytrzymywała – wyszła z kaplicy i wszystkiego słuchała z zewnątrz. Podobała jej się oprawa muzyczna, koncert chóralny i ballady, serdeczne i dowcipne wystąpienia, wielkie bukiety z instytucji i pojedyncze kwiaty niesione przez zabiedzone kobiety. A najbardziej spodobała się Żabie obecna publisia, alias frekwencja. Mówi, że dawno nie była w tłumie tak wyraźnie życzliwych sobie ludzi. Podchodzili do niej i oferowali pomoc (wielkie kwiaty, wielki staroświecki znicz z piaskiem na 7-8 świec) a tu nasza Dziedziczka z laską. Żaba odczekała, aż tłum się przerzedzi i mówi, że jej zdaniem nasz wieniec był najładniejszy – ok 60 róż – po połowie białych i różowych z mnóstwem gipsówki i zieleni, a już znicz był przebojem. Pogadał z Wawrzyńcem. wysłuchała miłych słów o blogu, a szczegółowo opowie jutro i pokaże zdjęcia.
Alicjo,
Właśnie – nico…
Szaraku,
Wzrusza mnie twoja życzliwość.
Nisia z Panem Lulkiem sobie pogadują i blog dla nas gdzieś tam szykują …
https://youtu.be/jqf2TpqAwmY
Dedykacja powszechna
Witam, Szarak, wystawę kwiatową widziałeś w kościele św Jana w Brandenburg nad Hawelą.
mam nadzieje ewo, ze nie do lez 🙄
yurku 🙂 cos podobnego. nigdy bym nie pomyslal, ze ta budowla moze miec jeszcze swietego patrona. 🙄
Zupelnie nie na temat
Niebawem i moze zabraknac „Wybiorczej” – jak te gazete wielu nazywa. A bedzie tylko jedyna sluszna z orderem Jaroslawa Wielkiego Budowniczego PRLbis (jak niegdys order Lenina obok winiet) a scena Narodowa bedzie „narodowa” z jaselkami koscielnymi z wejsciem do burdelu przez zakrystie (Boy-Zelenski).
Jak pisal szanowny@szarak przyszlych o tlumach repatriantow z Ameryki, Anglii do narodowego matecznik, to jakbym je widzial.
Laudetur Jesus et Maria Semper Virgine. A zapisane jest w tradycji eklezjalnej popieranie kazdej prawicowej dyktatury w krajach katolickich – Wlochy Mussoliniego,
Hiszpania Franco, a takze polkatolickich Niemiec. Dominacja nad prawem i systemem panstwowym.
Ozzy, nie strasz przed nocą.
@Pyro,
I ten, kto nie spiewa dzis razem z nami,
ten jest
przeciwko
nam.
Wlodzimierz Majakowski
zyjemy w czasach niejednoznacznych, tylez podzielonych opinii, ilez nieszczerych albo sterowanych.
Czujnosc, koncentracja intelektualna, moralna i polityczna, aby odroznic glosy prawdziwe od falszywych.
Mowimy stanowcze „nie” przesmiewczym grymasom. Ma byc „ku pokrzepieniu serc”, integrujaco i mobilizujaco i przeciwko ludziom znanym z nihlizmu narodowego, wszelkiej masci liberalom. Jestesmy u siebie w domu. Niech nam nikt nie bedzie wichrzyc, macic, jatrzyc, rozrabiac, deptac, sprzeniewierzac.
Ángel santo de la guarda, compañero da tu vida
dzień dobry ….
podobno dobra knajpa na pogaduchy młodzieżowe … 🙂
http://www.thepicturesbar.com/
To znaczy dla nas też Jolinku 😉
Tez tak pomyslałam, ze nie tylko dla młodzieży. 🙂
Danuśka, wybacz, wyszło mi niezręcznie. To prawda, my tez młodzież. 🙂
Witam, Danuśka
http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462,6031,masz-wiecej-niz-15-lat-w-takim-razie-nie-rozwiazesz-tego.html
Dziewczyny dlatego nam ten link podrzuciłam …. 🙂
spacerowo dziś …
Alino-spoko 🙂
Yurek-to prawda, nie rozwiążę.
Jeśli ktoś ma ochotę na pieczone kasztany, to nie musimy jechać na Plac Pigalle 🙂
Są na świątecznym jarmarku na Stadionie Narodowym:
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/zdjecia/jarmark-swiateczny-przy-stadionie-narodowym-zobacz-jak,3584129,artgal,18106541,t,id,tm,zid.html
W ubiegłym tygodniu kupiłam świeże kasztany w Tesco.Nie problem, by je upiec czy ugotować, najgorsze zajęcie z obieraniem, ale warto.Dodaliśmy do pieczonego udźca z indyka. Wczoraj był ciekawy program o zastosowaniu kasztanów w kuchni-od dań głównych, po desery i mąkę kasztanową, z której można np. usmażyć proste placki.
Test rozwiązałam z wynikiem 7/10, trochę na wyczucie, ale czterech odpowiedzi byłam całkowicie pewna.
Kasztany potrzebują większej reklamy, żeby trafić do naszych garnków i patelni. Na razie zbyt mało się o nich mówi.
Pogoda zupełnie niespacerowa, więc wybieramy się do galerii sztuki.
Dzień dobry. Mglisto, dżdżysto, siąpi deszcz i ziąb włazi w człeka. Prawdziwa, późna jesień. Na dzisiaj i jutro obiad robi Ryba – udka kurczaka w warzywach i ziołach duszone. Pachnie w domu. Teraz poleciała do Ikei (u niej w pobliżu nie ma) po różne domowe gadżety. Przyjedzie, zje i będzie pora na podróż powrotną
Za pieczonymi kasztanami przepadał ponoć nasz Hiniutek. Mówię „ponoć”, bo po wojnie i aż do jego śmierci , kasztanów w Polsce nie było. Mama wspominała, że kiedy wieczorem spotykała się z nim w narzeczeństwie, nie przeszedł obojętnie obok żadnego ulicznego piecyka, w którym piekły się kasztany; zawsze kupował pełną, papierową tutkę. Ja sama jadłam tylko raz krem kasztanowy w Budapeszcie w czasie krótkiej wycieczki w ramach demoludów. Potem czytałam przepisy na kurę z kasztanami i indyka z kasztanami, a jeszcze później tu, na blogu dowiedziałam się, że to
jest mdłe diabelstwo i nie każdemu odpowiada, więc przestałam tęsknić. Są w sklepach puszki z gotowanymi kaszztanami – nie kupowałam.
Kilka lat temu jadlam u kogos lody lub sorbe z kasztanow. Nie pamietam dokladnie co to bylo. Smak tez mi ulecial z pamieci.
Kasztany szlachetne – marrons sa gloria jesienno-zimowej kuchni. Dzis, jak wszystko inne moga byc uzywane caly rok – z puszki lub pakowane prozniowo w plastyku. Sa cudownym skladnikiem licznych deserow (mont blanc), ciast, moga byc kandyzowane (marrons glaces) moga slyzyc jako garnitura do mies. W kuchni brytyjskiej kasztany sa obowiazkowym dodatkiem do brukselki, ktora to brukselka z kasztanami jest obowiazkowym dodatkiem do swiatecznego indyka.
No i kasztany same w sobie, bez dodatkow sa cudowne. Swieze po nacieciu moga byc upieczon w piecu lub na weglach w kominku (sa do tego specjln patelnie z dluga raczka, osloniete z gory , z dziureczkami.
Jesienia kasztany powinny byc w kazdej kuchni. Ostatnio widze w tv reklame przygotowanej juz garnitury z brukselki, kasztanow i sera, obsypanej pokruszonymi orzeszkami, wyglada wspanial.Sprzedawane jest w stanie zamrozonym, tylko wsadzic do pieca na ilestam minut.
Wszystkie kasztany w puszkach lub pakowane prozniowo sa swietne i bardzo oszczedzaja roboty. Kupuje jeli widze. Jedyny problem, ze zjadam je jak leca zanim zabiore sie za przyrzdzanie mont blanc. Moja E. zakazala trzymania przygotowanych kasztanow w domu, bo tez je zjada bez opamietania. Czasami Nicolka przywozi nam z Francji marrons galeces od swego lokalnego konfekcjonera.
pogoda spacerowa była ale się zmyła chociaż nie jest strasznie zimno ..
kasztany jadłam ale to nie moja bajka …
co myślicie o sprzęcie np. patelnia lub blender z firmy Tefal? …
Jolinku – blendery mam innych marek; patelnie tefalu traktuję jako sprzęt nietrwały. Szybko przegrzewa się wykładzina, a metal konstrukcyjny – aluminium wypacza. Spód patelni kształtuje się w garb centralny, a wokół jest fosa. Oceniam trwałość na 2-3 lata i trzeba wyrzucić.
Patelnia ceramiczna z grubym dnem, powłoka nie do zdarcia.
jest napisane na patelni – powłoka wielowarstwowa, wzmocniona ceramicznie, odporna na rysowania .. o tym yurek piszesz?…
jest napisane .. powłoka wielowarstwowa, wzmocniona ceramicznie, o d p o r n a na zarysowania … o tym yurek piszesz? …
Powloka teflonowa, a nawet popularna ostatnio ceramiczna jest faktycznie bardzo, bardzo nietrwala. Nie warto. Patelnia z dobrej nierdzewnej stali, dno ze srodkowej wartswy z miedzi, jest zakupem na cale zycie i jeszczcze dluzej. wiec warto wydac wiecej. Mam taka patelnie w spadku po niezyjacej juz od kilku lat bardzo starej przyjaciolki, Jasiuni. Dostalam ja parenascie lat temu. Zas Jasiunia zakupula ja u Harrodsa w polowie lat 50-tych i zaplacila, jak nie przestala podkreslac, sporo. Patelnia wyglada tak jakby kupiona byla wczoraj – wewnatrz i na zawnatrz.
Ta patelnia jest spora, wiec gdy potrzebowalam male (po zuzyciu szystkich teflonowych i ceramicznychj, kupulam najdrozsza jaka mi sie napatoczyla, Nie i ma zadnego problemu ze zwywaniem. Nawet gdy jest z gruba warstwa przypalenizny (ci mi sie zdrza). Powazna prztpalenizne zmywam zagotrowujac w patelni (lub garnku) srodek do zmywrek naczyn.
Moja mala jest najlepszej firmy AGD jaka istnieje czyli amerykanskiej Kitchen Aid. Ich sprzet jest obliczony na dziesiecuiolecia uzywania. Oszczedza sporo nerw. A w sumie takze pieniedzy na wymian sprzetu.
U W A G A!
nr tel do Pyry: 7377-964-89
Rodzina kupiła Pyrze telefon do szpitala typu „gapciuś” czyli dla dziadka i babci. Młodsza policzyła i doszła do wniosku, że w najbliższym, możliwym terminie zrezygnuje z numeru stacjonarnego. Pewnie trzeba będzie kwartał odczekać, ale docelowo w/podany numer będzie jedynym kontaktem z Pyrą.
Pyro kochana- telefon zapisałam. Dziękuję. Zadzwonię.
jesli komus z was nie podoba sie sasiada ogrod, to mam tutaj pare propozycji ktore mozna sasiadowi podsunac. nas podczas ogladania powalilo, moze nie na kolana, ale zawsze 😉 co oczywiscie zostalo zaobrazkowane. duzo tego nie ma, cos okolo dychy ale za to powinno funkcjonoac z automatu –> https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/201505#slideshow/6222556618759375570
Taki ogród, Szaraku, można oferować wyłącznie razem z brygadą ogrodników. Swoją drogą Przyjaciel na tle biało-kwiatowych rabat był wyjątkowo na swoim miejscu.
zaraz mnie szlag trafi – znowu mi zeżarło!
To na razie puszczam to co miałam zapisane w Wordzie, idę nakarmić konie, a potem dokończe, czyli końcówkę napiszę drugi raz. Jak mnie ta technika wykańcza!!!!!
Wczoraj do południa była piękna pogoda i miałam nadzieję, że tak będzie przynajmniej do wieczora, tymczasem jak wjeżdżałam do Szczecina zaczęło się chmurzyć. Miałam wykupioną wcześniej „wjazdówkę” na cmentarz, pojechałam ją odebrać, nieco się przebrałam i potem już prosto do głównej bramy. Najpierw odstałam w kolejce, a potem od razu się zdenerwowałam, bo strażnik nie chciał mnie wpuścić, twierdząc, że powinnam być przed jedenastą, potem już mimo wniesionych opłat nie ma wjazdu. Próbowałam go brać na litość, że przecież sama tego wieńca nie zaniosę, że jestem z daleka, ze nie ma nigdzie takiej informacji, że trzeba być godzinę wcześniej, ale był nieprzejednany. W końcu zlitował się na tyle, że pozwolił mi podjechać do władzy zwierzchniej, czyli strażniczki stojącej bliżej bramy. Ta obejrzała kwitek i przeprosiła mnie za kolegę, bo na kwitku było napisane, że to jest wjazd na pogrzeb i do tego jeszcze ulgowy – pierwsze pięć zgłoszonych na dany pogrzeb aut ma cenę ulgową, nie 45 a 20 złotych, a ja miałam numer pierwszy! Gdyby było gdzie zaparkować przed bramą to pewnie bym potulnie to zrobiła, w końcu pewnie cieć wie co wolno, ale nie było żadnego wolnego miejsca, więc zawalczyłam i jak się okazało miałam rację. Kaplica jest kilkaset metrów od bramy i samochody były już zaparkowane wzdłuż całej drogi, pomyślałam, że dużo tym wjazdem nie zarobiłam, ale może dalej znajdę jakieś wolne miejsce i rzeczywiście udało mi się zaparkować z 50 metrów od wejścia do kaplicy. Ludzi już było bardzo dużo przed wejściem, ale udało mi się wejść do środka, widząc moją laskę ludzie się życzliwie usuwali.
Przez pół godziny śpiewał chór, ta kaplica jest bardzo skromna, właściwie ekumeniczna, chór jest z przodu, nad ołtarzem, który równie dobrze może ołtarzem nie być. Było bardzo ciepłe zdjęcie Nisi, Nisia i już wiele kwiatów. Po pół godzinie wszedł ksiądz, przeczytał Ewangelię, a potem zaczął swój komentarz. Przepraszam, nie chcę obrażać uczuć wiernych, ale mam wrażenie – z poprzednich pogrzebów – że im ksiądz jest bardziej znajomym osoby zmarłej, lub się za takiego uważa, tym gorzej te mowy wypadają.
Wyszłam na podcienia, gdzie mogłam usiąść. Delikatny deszcz ze śniegiem zamienił się po chwili w mokry, dość gęsty śnieg. Przy grobie, podjechałam dość blisko samochodem, przede mną ludzie stali tłumnie pod ośnieżonymi parasolami i nic oprócz ich pleców, i tych parasoli nie widziałam. Tutaj, dla odmiany, wspomnienia Nisi były krótkie i treściwe, dwie zaśpiewane ballady z Nisi tekstem, bardzo piękne, nagłośnienie doskonałe. Druga ballada była o aniele, który w niebie struga łódeczki z kory, takie maleńkie, że na każdej może się zmieścić tylko jedna dusza
Zdjęcia od Żaby
https://goo.gl/photos/JtTeWh9QdMDQ8wZM7
Żabo dziękuję, że nas reprezentowałaś. Wieniec piękny.
A ja teraz ponarzekam na centralę, na Warszawę, rozładuję nieco kompleksy prowincjusza.
Jestem zbulwersowana nadzwyczaj „oszczędnym” pożegnaniem Nisi przez władze nad narodową kulturą. I co też się stało…? Zmarła pisarka i publicystka. Nie ona jedna. I pisała w Szczecinie i o Szczecinie, a kogo to obchodzi?. Że przez dobrych kilka lat była w ścisłej czołówce najpopularniejszych autorów? No, zarabiała na tym. Że przez 40 lat orała w mediach organizując, inicjując i upowszechniając rozliczne akcje społeczne? Widać lubiła. Zmarła. Prasa jak jeden tytuł zamieściła nad wyraz skąpy nekrolog ze szczecińskiego wydania GW. Już nie mówię o JE Ministrze, ale co najmniej departament książki i departament upowszechnienia i mediów powinny przesłać adres żałobny; zabrakło wolnej sekretarki? Kilkudziesięciu złotych na wiązankę kwiatów? Wstyd urzędzie!
Wróciliśmy z naszej stolicy, Ottawy. Mamy starego przyjaciela jeszcze z Polski, Jędrek mu, więc pojechaliśmy jak co roku złożyć życzenia. Mrusieństwo zostawiliśmy w domu i bardzo dobrze, bo ich Charlie, przepiękny czarny kot zielonooki, ze trzy razy większy od Mruśki. W dodatku obcięłam Mrusi pazurki 3 dni temu 🙄
Imieniny imieninami, ale po gorzkawej stronie, bo nadal nie mogę uwierzyć, że nasza Nisia odeszła. Taka, mimo pozorów i wielu chorób, żwawa kobieta. No i z kim ja teraz się udam pod żagle Daru?! Bez Nisi nie da rady, bo się zapłaczę!
Ale….
https://search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEVi_bPVtWPbIAhsUnnIlQ;_ylc=X1MDMTM1MTE5NTY4NwRfcgMyBGZyA3locy1tb3ppbGxhLTAwMgRncHJpZANkanQ5R0EwNFNQQ3Q3aC5VcWFPWXZBBG5fcnNsdAMwBG5fc3VnZwM4BG9yaWdpbgNzZWFyY2gueWFob28uY29tBHBvcwMwBHBxc3RyAwRwcXN0cmwDBHFzdHJsAzEyBHF1ZXJ5A3dhbmRhIHdhcnNrYQR0X3N0bXADMTQ0ODgyMDIwNQ–?p=wanda+warska&fr2=sb-top-search&hspart=mozilla&hsimp=yhs-002
Przyniosłam wieniec z samochodu i położyłam z boku dróżki, a potem poszłam po znicz. Wszystkiego razem bym nie uniosła, jeszcze laska do tego. Na znicz znalazłam piękną czarną ceramiczną miskę (?) w kształcie kuli. Wlałam w nią prawie dwa tuziny białych świec stołowych, a z 12 cieńkich knotów uplotłam gruby knot. Palił się pięknie, widać na zdjęciu – jedyny bez pokrywki. Trudno go było postawić, bo już wiele stało innych, nie było płaskiego miejsca, ziemia przykryta zielonym dywanem była wręcz wyboista. Jakaś życzliwa pani pomogła mi przekładając inne światełka, chyba sobie przy tym nawet poparzyła palce.
Z kolei inni państwo zaoferowali się zanieść wieniec. Podziękowałam im, powiedziałam, że muszę go położyć tak, żeby go nikt nie zakrył, czyli będę czekać, aż wszyscy położą swoje kwiaty. A oni na to, że w takim razie poczekają i rzeczywiście czekali. Wszyscy tam robili wrażenie osób bardzo sobie życzliwych, a byli bardzo różni. Nisia roztaczała krąg wielkiej miłości i ciepła, i to było czuć, i widać.
Kwatera ma numer 25 B i rosną na niej wysokie buki.
Śniegu napadało może nie tak wiele, ale jak wyjechałam na ulicę to jakieś autko wyjeżdzające z bocznej zaczęło tańczyć rozpaczliwie, na szczęście sporo przede mną. Potem się bałam, że ktoś mi zagarażuje w bagażniku. Pojechałam do znajomych, trochę się ogrzałam i jak już wracałam do domu to po śniegu prawie śladu nie było, za to pojawiła się mgła.
Kochana Żabo,
dziękuję bardzo od nas. Jerzor miał prawie zamiar rzucić mnie dla Nisi, bo Nisia rozumiała, że jakby co, to jego rowerowego rolls-royce’a pozwoli mu wnieść do domu, a przecież dom Nisi maluteńki. Puszcza bukowa tuż obok chałupki Nisi…
Pyro – zgadzam się z Tobą. Skandalicznie cicho było nad tą trumną. Oburzające jak traktowani są twórcy.
Żabo dziękuję, że byłaś pożegnać Nisię i w naszym imieniu ….
Jeszcze dodam, że pieniędzy starczyło na wszystko i co nieco zostało, szczegółowe rozliczenie na Zjeździe
Żaba melduje, że na następną akcję składkową ma zapas gotówki., którą w każdej chwili przekaże na cel wskazany (371,95).
A teraz opowiem prześliczną (moim zdaniem) historię o cmentarnych targach Żaby. Otóż Żaba na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie bywa co 6-7 tygodni, aby zapalić światełko na grobie Michała, bliskiego przyjaciela syna Żaby. Onże Michał najpierw jeździł z Markiem konno, a potem obydwaj stali się entuzjastami harleyów – jeździli w zamkniętych wyścigach motocyklowych, na zloty itd. Marek – kawaler, a Michał się ożenił. Żona rzuciła go dla postawnego Niemca i Michał oszalał dosłownie. Chłopak niepijący zapił w trupa, siadł na motor i w nocy jeździł w kółko wokół jedynego w Połczynie ronda – aż się rozwalił na śmierć. Chowali go w Szczecinie (wiarołomna z nowym chłopem też przyjechała). Teraz Żaba jeździ do przyszywanego synka, pali swoje „prawdziwe” znicze i pogaduje: „Michał, będę do Ciebie jeździła, nie zostawię Cię, ale Ty teraz, jak nie masz nic do roboty, przypilnuj mi Marka”.
TYLKO NIE MNIE.
Ehm, tak było ……… mniej więcej
Żaba – przecież to nie zeznanie do protokołu – to opowieść.
Żabo! Dziękuję serdecznie! W imieniu Ewy również!
Słuchajta (tak by krakus powiedział), czytajta…
Przez kolejne grudnie, maje każdy goni jak szalony,
A za nami pozostaje sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam co chwilę
W mróz czy upał, w zimie, w lecie
Szans niedostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież
Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany,
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną,
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną,
Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze wzrok nam się pali,
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie,
Ale na rozpaczy dnie jeszcze nie
Długo nie….
Więc nie martwmy się,
bo w końcu nie nam jednym się nie klei
Ważne, by choć raz w miesiącu mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho takie prościuteńkie słowa:
Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze się spełnią nasze piękne sny, marzenia, plany,
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy, choć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra, a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą,
Lecz ta, która w przepaść rwie jeszcze nie
Długo nie
Jeszcze w zielone gramy –
Chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
„Jakby powiało zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął!”
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle jeszcze nie
Długo nie…
http://aalicja.dyns.cx/news/Strawberry_Fields_Forever.JPG
dzień dobry …
za oknem dzień wygląda na nie dobry … w nocy burza … rano grad .. i wieje …
yurek o co chodzi?
dziś rozlewam nalewki na prezenty …
Żabo-wielkie podziękowania w imieniu własnym oraz Osobistego Wędkarza.
Podczas ostatniego mini zjazdu warszawskiego Jolinek obdarowała nas swoją nalewką 44.
Wczoraj siedząc wieczorem przy kominku zdegustowaliśmy ten szlachetny trunek i jesteśmy zachwyceni jego smakiem.W internecie jest dużo przepisów na tę nalewkę, ale czy mogłabyś Jolinku podać nam swoje proporcje?
Danuśka miło mi … 🙂 .. przepis tradycyjny na jedną porcję .. 44 ziarna kawy wbić w 1 pomarańczę .. 44 łyżeczk/kostki cukru .. zalać pół litrem wódki 40% … dodaję do tego 3 goździki, kawałek cynamonu i 2 śliwki suszone-wędzone.. powinno stać minimu 44 dni .. a u mnie stoi rok i to chyba nadaje jej smaku … po świętach robię nową na nastepny rok .. i zwykle robię potrójną porcję … 😉
Andrzejom wszystkiego najlepszego … 🙂
Oj, widać, że Gospodarz dalej wygrzewa się pod kołderką. Niech się kuruje, a skutecznie.
Ostatni dzień wolności wykorzystam na totalne nieróbstwo. Siedzę w koszuli, ciepłym swetrze i skarpetkach od Alicji, piję kawę i bardzo mi dobrze. Jeszcze jakaś miła, łagodna muzyka i lekka, pogodna lektura i będzie laba, jak trzeba.
jest nowy wpis …
Pyra
29 listopada o godz. 18:57 549551
Pyro,
nawet ja tutaj na rubieżach zza oceanu wiem, że Nisia była ambasadorką Szczecina…
Ale nic to – my Ją w sercach mamy!