Zupa, czyli trochę radości
Zaczynają się jesienne ponurości. Warto więc przyrządzić coś niecodziennego, a przyjemnego lub nawet rozweselającego. Spróbowałem w swoim archiwum wyszukać takie zupy i zaproponować je na piątek, sobotę i niedzielę.
W piątek niekoniecznie trzeba pościć. Można więc rozweselić się w ten sposób:
Zupa barania (szkocka)
Pół kg tłustej baraniny, 2 duże ziemniaki, 1 brukiew, 2 cebule, 1 marchew, 1 kostka bulionu, 2 l wody, 4 łyżki kaszy jęczmiennej, łój barani
1. W dużym garnku podrumienić pokrojoną w paseczki baraninę na baranim łoju.
2. Dodać pokrojone warzywa, kostkę bulionową i wodę. Zagotować.
3. Gdy mięso zmięknie, dodać kaszę. Kiedy kasza jest miękka – można zupę podawać.
W sobotę przyjemność winna nam sprawić taka zupa:
Zupa aksamitna
2 udka z kurczaka, 6 większych ziemniaków, porcja włoszczyzny bez kapusty, łyżka oliwy, sól, pieprz, 3 ziarna ziela angielskiego, liść laurowy, goździk, 1/2 szklanki słodkiej śmietanki 12-proc., szczypta startej gałki muszkatołowej, łyżka siekanej zielonej pietruszki
1. Ziemniaki i włoszczyznę obrać, pokroić w kostkę.
2. Na rozgrzanej w garnku oliwie obsmażyć udka, dodać pokrojone ziemniaki i włoszczyznę, posypać solą i pieprzem, chwilę smażyć, wlać 6-8 szklanek wody, dodać ziele angielskie, liść laurowy i goździk i gotować 30 minut pod przykryciem.
3. Kiedy mięso jest zupełnie miękkie, wyjąć je, ostudzić i po odrzuceniu kości drobno pokroić. Wyjąć z zupy ziele, listek i goździk.
4. Zupę wraz z mięsem zmiksować na gładki krem, wlać śmietankę, doprawić raz jeszcze solą i pieprzem do smaku, wsypać także nieco gałki muszkatołowej. Zagrzać, podawać z dodatkiem siekanej zielonej pietruszki.
Najbardziej „niedzielna” wydała mi się zupa orzechowa.
Zupa orzechowa z roquefortem
Dwie gałązki selera naciowego, 1 szklanka orzechów włoskich, 10 dag sera roquefort, 2 łyżki masła, 1 cebula, litr bulionu z drobiu, pół szklanki śmietany kremówki, mąka, sól, świeżo zmielony pieprz
1. Seler umyć i osączyć. Pokroić w kostkę, a liście odłożyć. Cebulę po obraniu drobno posiekać.
2. Rozgrzać masło w garnku, zeszklić cebulę i kolejno podsmażyć selera.
3. Posypać wszystko dwiema łyżkami mąki. Zalać bulionem i śmietaną, mieszając, by nie porobiły się grudki. Zagotować.
4. Doprawić zupę solą i pieprzem do smaku. Wsypać posiekane orzechy włoskie. Gotować kwadrans.
5. Na koniec dodać pokruszonego roqueforta i ozdobić listkami selera.
Komentarze
Dzień dobry. Coś się widać znowu u techników pozajączkowało, bo mi się dziwne rzeczy w ramce wyświetlają.
Do Poznania dotarłam w znośnej formie, tyle, że trafiłam na przy – remontowe awarie w domu. Piszę z własnego komputera ale z pokoju Młodszej, bo po jednej stronie mieszkania nie ma zasilania w gniazdkach. Elektryk miał przyjść wczoraj – nie przyszedł. Teraz się wyłączę i dalej będę szturmowała naszego kierownika technicznego.
Kiedy się już zorientuję co i jak, opiszę moją nową kuchnię i rozpakowany wczoraj dar od Marka – robot. To dopiero była zabawa.
dzień dobry …
zupy lubię ale te podane przez Piotra to bym dla gości gotowała ja wolę zwykłe zupy np. jarzynowa z ryżem i ziemniakami …
Pyro … 😀
Zupę z baraniny chętnie zrobię w chłodny dzionek, jednak bardziej na sposób naszych górali, niż szkockich, z chudego mięsa i bez łoju, za to z włoską kapustą, ziemniakami, czosnkiem i majerankiem. Taka zupa starcza za cały obiad. Ta serowo-orzechowa podoba mi się i ugotuję, tym bardziej, że w tym roku orzechy włoskie obrodziły.
Mam jeszcze pytanie do polonistów w sprawie wczorajszej kurżetki. Czy u nas ta nazwa funkcjonuje równolegle z cukinią, w zależności od regionu lub rodzinnej tradycji, jak kartofle i ziemniaki? Zaciekawiłam się, ponieważ pierwszy raz spotkałam się z nazywaniem u nas cukinii kurżetką, a język giętki z jego niuansami jest ciekawy.
Tutaj tez loju ani byczego, ani baraniego nie uswiadczysz. Z uwagi na wysoki punkt topnienia i ogromna zawartosc cholesterolu stosowany jest jedynie w przemysle i to juz od XIX wieku –> szminki, kremy do golenia, szampony i inne kosmetyki, ale do zupy, nie, w zadnym wypadku. brrry
🙄
Szaraku, łój barani można kupić wraz z baraniną. W Berlinie na pewno na bazarze tureckim, Czasem używałam go w umiarkowanej ilości do pierożków tatarskich, chinkali, czy kibinai na karaimski wzór, wtedy nie oddzielałam tłuszczu od mięsa + dużo przypraw, pieprzu, czosnku. Zupy lubię chude, nie z obawy przed cholesterolem, czy tuszą, lecz zerkające na mnie lśniące oka tłuszczu źle mi robią na apetyt. Bardzo źle 🙂
Bjki, nie, na tureckim bazarze nie uswiadczysz loju.
po pierwsze, Turcy znaja sie na doskonale na kulinariach, nie gotuja tlusto, olive uzywaja jako tluszcz
po drugie, tutaj luj prosto od rzeznika badz ubojni trafia do przemyslu.
przez mysl by mi pie przeszlo by zrobic cokolwiek do jedzenia z baranim lojem. a bdyby patrzyly na mnie takie zerkajace lsniace oka tluszczu to wolalbym wybrac glodowke niz je polykac. albo wypic piecdziesiatke czystej.
luj podobnie jak i rybna skora nie nadaje sie do spozycia i juz 🙄
Komu, jak komu, ale Pyrze nie przeszkadza ani rybia skóra (przyrumienioną na patelni pochłaniam z entuzjazmem, ani oka na rosole. Odtłuszczony dokumentnie rosół, jaki pija Matros, przypomina zupę ze ścierek i tyle.
Przeżyłam małe tornado. Przyszedł elektryk, rozmontował 11puszek od zasilania i szukał awarii. Nie znalazł, a raczej znalazł i poprawił, ale niebyła to przyczyna naszego uszkodzenia. Przed perspektywą kucia ścian świeżo odnowionych dostawałam palpitacji z globusem la p. Korczyńska. W końcu starszy pan pszedł na układ i łatwiznę – założył mostek między dwoma gniazdkami. Prąd jest po 2 godzinach pracy. Człowiek wyszedł, a ja zauważyłam, że prąd jest tam, gdzie go nie było – za to nie ma tam, gzie był. Oznaczało to wyłączony komputer, lodówkę, piecyk, pralkę itp – cała kuchnia i przęt Młodszej na tym wisiało. No i nie miałam telefonu, biegałam po sąsiadach żeby zadzwonić. Dodzwoniłam się do spółdzielni i cofnęli faceta z budowy – przyszedł włączył zapomniany „bezpiecznik techniczny”.
Na razie tyle. O reszcie napiszę kiedy się uspokoję i wyprowadzę psa.
Szarak
Wiekszośc ludzi smak wołowiny zna z kanapek MD. W moim mieście w sklepach mięsnych nie uświadczysz dobrej wołowiny. Czasem trafia się jakiś ochłap który sprzedawany jest jako mięso rosołowe. O baraninie, jagnięcinie, cielęcinie można zapomnieć. Dzieje się tak głównie za pomocą ceny i potrzeb kupujących. Jeśli czegoś nie można kupić, bo nie ma i już, to skąd ludzie maja wiedzieć co i jak smakuje i co można z tego zrobić. Smalec smalcowi nie równy, o najlepszym tłuszczu wołowym czyli tłuszczu przynerkowym nikt nie słyszał, gęsi smalec jest też nieosiagalny, jak chcesz mieć smalec z kaczki to musisz sobie sam wytopić. Może w wielkich miastach takie jak twoje niczego nie brakuje ale w moim bardzo wielu produktów po prostu nie kupisz. Co roku przeżywam traumę gdy wracam z wyspy. Wchodzę do supermarketu i widzę półki wypełnione tym samym jednakowym towarem od góry do dołu. W naszych sklepach mamy kilka, kilkanaście razy mniejszy wybór. Właściwie cały asortyment towarów z supermaketu można zmieścić na powierzchni dziesieć razy mniejszej. Zaraz ktoś mi zarzuci marudzenie i narzekactwo do dwadzieścia lat temu było dziesięc razy gorzej a w stanie wojennym niczego nie było.
Wracając do baraniny i baraniego tłuszczu to baraninę trzeba umieć zrobić i mieć dostęp do mięsa najwyzszej jakości. W Zakopanem miałem kolegę kucharza który z baraniny potrafił zrobić dania , których smaku nie odnalazłem nigdzie indziej. Jego bogracz z baraniny zasługiwał na kulinarnego oskara.
Pyruniu – jak się czujesz w swojej nowej kuchni?
Misiu – na mojej rubieży też tak było przed trzema, czterema laty, a teraz się poprawia. Wolniutko, ale jednak. Nie trać nadziei.
Szaraku, byłam niemal pewna, że na tym bazarze widziałam, ale może mi się coś poprzestawiało z natłoku wrażeń. Wiesz lepiej, bo masz bliżej 🙂
Gęsi tłuszcz mrożony kupuje się bez problemu w Makro, w kulach ok. 1,5 kg. Znakomity jest do konfitowania gęsiny.
Naturalnie Bjki ze moglas widziec baranine (ale bez loju ). Turcy maja dobry smak. Ichniejszy klimat jest taki, ze nie musza tlusto jadac, przemeczac terz sie nie lubia, a zatem po kiego grzyba im do szczescia potrzebny luj 🙄 Sam jak wena kuchennotworcza mnie poniesie, to kupuje pasek baranich zeberek. dwucentymetrowe koncowki to same kostki. dwa konce paska lacze tak ze powstaje, bylo nie bylo, korona o srednicy okolo pietnastu centymetrow 🙂 tak tez to danie nazywam. do srodka wkladam warzywa, na zewnatrz pare kartofelkow w mundurkach. calosc do piekarni na czas dwoch browarow, albo jak kto lubi czekac o suchym pysku, to na 3/4 h.
pieknie sie prezentuje korona na stole, ale jeszcze lepiej smakuje, do tego stopnia, ze jesli juz jest na stole, to nie mam ochoty na nic innego, nawet na zrobienie fotki, tylko na nia wlasnie 🙂
mam nadzieje ze jestem zrozumiany i rozgrzeszony 🙄
Misku 🙂 nie narzekaj, wielu by sie cieszylo z faktu, ze wokol ich nie ma baranow 🙂
A ja Misiowi wspolczuje. Ma prawo narzekac skoro jest tak jak opisuje.
Pyro, wez sie w garsc i solidnie opisz kuchnie (Tobie tez wspolczuje nerw z powodu niedorobek elektrycznych).
Krysiade – kuchnia mi się podoba i umiem już się w niej organizować, ale nowoczesny sprzęt ma dla mnie jeszcze sporo tajemnic. Np piekarnik – przeczytałam dwa razy instrukcję. wszystko rozumiem, tylko co z tego, jeżeli nie widzę oznaczeń przy sensorach? Na ciemno – szarym tle są czarne znaczki i kuku. Wiem, że za jakiś czas będę tę wiedzę miała w nawyku, w ręce, na razie magia z lupą.
Po południu postaram się przesłać do MałgosiW kilka fotek. Jeszcze niw wszystko gotowe (np nie ma drzwi zmywarka, bo przysłali za wąskie i mają 2 tygodnie na przysłanie nowych) ale jakoś już to wygląda.
Pyro, czekam w gotowości 🙂
Pyro – ja też mam nowy piekarnik i takie same problemy z ikonkami. Bez okularów nie podchodz. Chyba to jest robione dla „sokolego oka”.
Czarne znaczki na ciemnoszarym tle – projektowal mezczyzna, ktory sam nie musi z piekarnika korzystac. Bardzo bym nie lubila, jajo osoba z fatalnym wzeokiem (ktory sie w dodatku pogarsza z dnia na dzien). Kiedys mialam pralke z ledwo widocznymi oznaczeniami i w dodaku guziczki do naciskania byly jak glowka od szpilki, wiec sie naciskalo trzy na raz. Never again.
Pyro, narysuj sobie na duzej kartce uklad wszystkich sensorow i przyklej wewnatrz drzwiczek wyzej zawieszonej szafki. Tak mi mama lata remu zrobila w londynskim mieszkaniu i do dzis z tego wynalazku korzystam. Ale od czasu tej cholernej pralki z malymi pypciami, zaczelam kupowac sprzet wylacznie firmy Bosch, z powodu wygodnych przyciskow i klkarownego oznakowania.
Moja 6-letnia lodówka była f-my Bosch (wzięła ją Inka dla córki) była niezwykle mądrze wyposażona – pudełka, rynienki, jajcarki. korytka na butelki różnej wysokości). Ta nowa f-my Indesit ma tę, przewagę, że jest większa zamrażarka. Natomiast to, co na drzwiach, ma się nijak do wygody boszowskiej – trzy równe korytka na całej szerokości, bez schowków na masło. I zaledwie jedna podstawka pod 5 jajek.
Lodowki Boscha maja jeszcze te zalete, ze w zamrazalniku panuje temperatura jak w lodowkach amerykanskich – mozna ustawic na -10 st. C, podczas gdy inne lodowki produkowane w ueopie maja zazwyzaj max. -6 st. C. Mam Boscha od (odpukac!) 12 lat, inne europejskie lodowki w sredniej cenie wytrzymuja 6-7 lat. I kompresor (cokolwiek to jest) wysiada. Wrrrr
W moim Boschu sa dwa schowki na maslo: w jednym trzymany jest zapas baterii roznych wielkosci, w drugim swieze, nieotwarte opakowanie Zoviraxu i inne delikatne lekarstwa i kosmetyki. Gdy odwiedza Kuma, dorzucamy insuline. Maslo w maselniczce. 😆
Wczoraj z wrodzonego lenistwa rzuciłem pytanie dot. mąki kartoflanej (ziemniaczanej) i skrobi. Otrzymałem odpowiedź, że to, to samo.
Zaangażowałem Googla. Okazało się że nie! Inna technologia, inna nieco zawartość.
Wbrew przepisowi Piotra dodaliśmy skrobi zamiast mąki. Ciasto do wyrzucenia!
Cichalu – jeżeli nie masz kartoflanki, zawsze możesz dosłodkich potraw zamienić ją na proszek budyniowy.
Pyreńko! Dzięki! Paprobujem! Szybko Ewa zrobiła drugie ciasto z brzoskwiniami. Jedziemy z wizytą i trza było bo taka tradycja.
No i nie ma mojej panny z fotkami. Jak tylko się objawi, pięknie poproszę. One były co prawda zrobione przed napchaniem szuflad i szafek, ale efekt już był.
Cześć wszystkim tu Ryba. Jak kto mi da adres e-mail to wyślę fotki z kuchnią by móc podziwiać. 🙂 Podoba mi się to co zaplanowała druga córka Pyry. Szkoda tylko, że elektryka siadła na sam koniec. Co do baraniny – osobiście jej nie znoszę od dziecka. Za to uwielbiam wołowinę i cielęcinę. W moim małym grajdołku wołowinę można kupić w jednym sklepie mięsnym, podobnie jak cielęcinę. Wszyscy nadal boją się choroby szalonych krów. Poza tym cały czas słysze głosy „wołowina szkodzi”. Dajcie spokój. Wiem, że wielu odstrasza cena ale raz na jakiś czas można kupić. Mam to same zdanie co Miś. W tym roku odwiedziłam Paryż, Brukselę i Wyspy Brytyjskie – widziałam supermarket :0 nasuwa mi się jeszcze jedna uwaga – tam na prawdę warzywa są świeże. Ja coraz częściej mam problem z kupieniem dobrego ogórka, podmidora czy cebuli. W Świnoujściu ludzie kupują te rzeczy w warzywniakach czy na zielonym rynku. Na tzw. Zachodzie ogórek byl świeży. W naszym Netto, Kauflandzie, Lidlu czy Biedronce już niestety nie. I ciekawe, że tam nie ma „plastikowych ” pomidorów.
Rybciu – za chwilkę wyślę Tobie adres MałgosiW. Za kilka minut zajrzyj do poczty
Kiedy ukażą się fotki, ja zamieszczę opis zagospodarowania tych szuflad i szafek.
Wysłałam zdjęcia
Sorry, ale list wrócił, chyba ze względu na zbyt dużą objętość. Postaram podzielić go na części ale za chwilę
Sorry, ale wszystkie listy mi zwraca z informacją o błędzie – zdjęć kuchni Pyry nie będzie
Będą Rybeńko, tylko Małgosia napisze do anilany@wp.pl. Widocznie ja posłałam Ci adres z błędem.
Pyro, napisałam do Was obu 🙂
Ciekawa jestem nowej kuchni Pyry, a w pamięci mam obraz tej starej.
Jeśli chodzi o mąkę i skrobię : to, co kupujemy w naszych sklepach występuje pod nazwą skrobi ziemniaczanej. Może określenie mąka zarezerwowane jest tylko dla produktów zbożowych. Nie wiem.
Bjk pytała o słowo ” kurżetka”/ komputer podkreśla to na czerwono, ale on nie zawsze ma rację/. Nie znałam wcześniej tego określenia, poznałam je dopiero dzięki Misiowi. Wyczytałam w jakimś komentarzu, że to jest mała cukinia z kwiatem. Ale nie bardzo mnie to przekonuje. Wydaje mi się, że tej nazwy używają osoby, które poznały to warzywo we Francji.
Wysłałam zdjęcia. Tym razem się udalo. NMowa kuchnia Pyry wygląda nowocześnie. Boję się tylko, że Pyra długo będzie się uczyć jak z niej korzystać.
Mam nadzieję, że się uda
https://goo.gl/photos/2ENeCrGPyQCtseS19
Dzien dobrywieczor z Wroclawia,
wedrowalismy troche po rodzinnych domach. jeszcze tam wrocimy. Odwiedzilismy naszych zaprzyjaznionych dentystow w moim rodzinnym miescie, zalatano nam dwie male dziurki tu i tam, a potem herbata i ciasto, pogaduchy i spacerek po przepieknym ogrodzie, pan domu sie tym zajmuje z ochota.
Na fotelu denstystycznym troszke sie wysiedzialam, Jerzor tez, ale wszystko w przyjemnej i przyjacielskiej atmosferze, potem herbatka i deser dla starych zaprzyjaznionych klientow.
Tyle na zrazie 🙂
Pyro, bardzo ładnie się prezentuje Wasza nowa kuchnia.
Udało się. Dziękję.
A teraz opis, czyli proza życia. Kuchnia ma 9,5 m.kw – teoretycznie. Jest krzywa, ściany, podłoga i sufity są zbieżne – to raczej lekki trapezoid, niż prostopadłościan Trzeba to brać pod uwagę. Przy wejściu po lewej jest komin wentylacyjno – instalacyjny. Tuż przy nim postawiliśmy „komin” meblowy mieszczący 4 szuflady, piekarnik, mikrofalę i dwie otwarte, dosyć głębokie półki na jakieś pudła albo coś. Szuflady – licząc od góry mieszczą. otwieracze, szczypce, nożyczki, ostrzałki, dziadka do orzechów itp narzędzia – to jest płytka szuflada. Pod nią szuflada na rulony folii, papier do pieczenia itp wynalazki. Niżej kolejno są szuflady z bakaliami i rozmaitościami do ciast, niżej są pojemniki z towarami sypkimi – mąki, makarony, kasze itp. Sąsiednia szafka 60 cm mieści w górnej. płytkiej szufladzie łyżki cedzakowe, chochle szpikulce itd czyli narzędzia do gotowania, a z tyłu wałek do ciasta i matę silikonową, Niżej otwierana szafka na pojemniki śmieciowe. Na kolejnej szafce jest 4 palnikowa kuchenka, a długa szafka narożnikowa, a w niej zlew i kolumna teleskopowa z 4 gniazdkami elektrycznymi. Dół tej szafki nie jest jeszcze zagospodarowany, stoją tam środki czystości itp gemela. Pod oknem w miejscu usuniętego grzejnika stoi zmywarka, szafka z szufladami (sztućce, talerze, miski) i w rogu wąziutka szafka z systemem 2-poziomowym cargo butelki, buteleczki deski do krojenia. Na tych szafkach jest główny blat roboczy ok 2 m potem trochę wolnej przestrzeni stół na wspornikach i jednej stalowej nodze, znów trochę luzu i lodówka. Na dole to wszytko. Brakuje jeszcze jednej szuflady – z tych płtkich, górnychna przyprawy. Stoj bedactwa w dwóch górnych szafkach i na razie jest tam wzorowy porządek, ale nie łudźmy się, że drobne pojermniki i kszyczki będą cały czas uporządkowane. Górne szafki są dwuczęściowe – niższa część ma po 3 półki i duże uchwyty, górna też na 3 półki mają automaty dotykowe. Jest kupiona drabinka, ale ja nie będę właziła – na górze są sprzęty b.rzadko używane np foremki do baranka, do pierników, drylownice itp.
Napisałam sprawozdanie z wyposażenia i poszło w kosmos. drugi raz nie piszę. Jutro opowiem
Małgosiu. Patrząc na zdjęcia, stwiedzam że wszystko jest ok. Dziękuję
Rybo, cała przyjemność po mojej stronie 🙂
Dobry wieczór 🙂
O matko 😯 Jest co oswajać! A co to jest to sterczące i na jaką okoliczność świeci?
Bardzo przyjemnie jest oswajac nowa kuchnie. Sterczaca jest wiezyczka z gniazdkami. Mozna ja opuscic kiedy sie nie uzywa. Tres chic.
Cd skrobia
Mąka a skrobia ziemniaczana
W Polsce nazwa mąka ziemniaczana, mączka ziemniaczana i skrobia ziemniaczana są używane zamiennie. Istnieje jednak duża różnica między mąką ziemniaczaną a skrobią ziemniaczaną. Nie możemy ich stosować zamiennie i produkowane są zupełnie inaczej. W Polsce nie znalazłam mąki ziemniaczanej, za każdym razem jestem odsyłana na strony ze skrobią kukurydzianą. Nie zauważyłam jej w sprzedaży.
Mąka ziemniaczana wytwarzana jest z gotowanych całych ziemniaków. Ziemniaki są odparowywane i mielone razem ze skórką. Mąką ziemniaczana jest cięższa od skrobi, stosuje się ją do wypieków, pomaga zatrzymać wilgotność, np. pieczywa. Absorbuje ona wilgoć, dzięki czemu pieczywo dłużej zachowuje świeżość. Mąka ma charakterystyczny ziemniaczany smak a konsystencją przypomina mąkę pszenną.
Skrobię ziemniaczaną natomiast pozyskuje się ze świeżych ziemniaków – rozdrabnia się je i wypłukuje skrobię. Produkt zawierający skrobię uzyskiwany z bulw pędowych ziemniaków. Proces otrzymywania polega na rozdrobnieniu świeżych, wymytych ziemniaków, wypłukiwaniu i osadzaniu skrobi z wydajnością około 12%. Uzyskany krochmalpoddawany jest czyszczeniu, suszeniu i przesianiu. Ostatecznie ma postać sypkiego, matowego proszku o barwie czysto białej, bez śladów obcych zapachów i posmaków. Ściśnięty w dłoni charakterystycznie chrzęści. (za Wikipedią). Skrobię wykorzystujemy zazwyczaj do zagęszczania sosów i zup. Ma właściwości podobne do skrobi kukurydzianej.
dzień dobry …
ja niestety zdjęć nie widzę bo mam się zalogować …
mąka ziemniaczana to nawet w Biedronce jest …
pada …
Dzien dobry,
Bardzo mi sie podoba kuchnia Pyry, ładna kolorystycznie i na pewno funkcjonalna. Gratulacje dla młodszej Pyry!
Jolinku,
przeczytaj przy okazji, co jest napisane na torebce .Nie spotkałam jeszcze mąki ziemniaczanej, ale może także występuje w handlu.
Kuchnia Pyry wygląda na bardzo funkcjonalną. Teraz jest wiele nowoczesnych rozwiązań. A taką wieżyczkę z gniazdkami widziałam też u kuzynki. Bardzo praktyczne rozwiązanie.
Pyro, ladna masz kuchnie ! Ogladajac zdjecia odnioslam wrazenie, ze kuchnia jest dosyc duza.
Krystyno przeczytam …
wszyscy widzą kuchnie Pyry a ja nie .. 🙁
Jolinku, spróbuj teraz
https://photos.google.com/share/AF1QipMN2Mq4qf3ZlGskmXY3Ns7PEM3p4IZCQZm7l6Q80bA8H-TRLX0d1slHYOsUfAYdyQ?key=akRheHpMdElRSHNpN0EzMml3RFdnX2xXaTRfSklR
Małgosiu niestety nie … widzę tylko napis „kuchnia Pyry” .. datę, Twoje imie i zaloguj się ..
Dzień dobry. Elapa – kuchnia nie jest duża – 9,5 m kw. oficjalnie i jest krzywa. To nie jest prostopadłościan,tylko trapezoid. Różnica wysokości (na przebiegu ok 3 m) to 12 cm. Podłogę wypoziomowaliśmy kiedy kładliśmy płytki, ale szafki stoją na płytkach tylko z przodu; pod szafkami jest potężna dziura ms kilkanaście cm głębokości i trzeba by zaangażować betoniarkę – więc pierwsze trzy szafki „od zawsze” stoją na cegłach z tyłu. Bardzo utrudnia urządzenie kuchni ten potężny komin instalacyjny, zabierający metr ściany po lewej od wejścia.
Meble, które wybrała Młodsza,są wygodne – dolne szafki mają duże uchwyty i składają się w większości z szuflad, od góry płytkich na narzędzia, sztućce etc., od dołu głębokich na produkty, garnki, talerze itp. Na ścianie okiennej, w miejscu po usunięty, grzejniku, jest zmywarka, szafka z naczyniami i rząd kończy wąska, 20 cm szafeczka z 2-półkowym systemem cargo – na butelki, deski do krojenia itd. Na szafkami podokiennymi jest główny blat roboczy. Dolny poziom kończą trzy mocowane do ściany relingi z haczykami, pojemniczkami.. Po drugiej stronie jest mały, 75 cm stół, na wspornikach montowany do ściany, z przodu wsparty na jednej, rurwej nodze + 2 krzesła. W kącie, przy wejściulodówka. Drzwi trzeba było zlikwidować. Bezpośrednio przy kominie jest „komin meblowy -na dole4 szuflady, wyżej piekarnik i mikrofala, nad tym dwie otwarte, głębokie półki. Szafki górne są dwu częściowe – każda z części mieści 3 poziomy. Dolne, w zasięgu ręki, mają te same szerokie uchwyty, górne są zamykane dotykowo. Tam trzeba drabinki i tam są rzeczy rzadko używane, ale potrzebne.
Jolinku, nie rozumiem, ten album jest publicznie dostępny. Ja go oglądam nie będąc zalogowana, po prawej na górze widzę „sign in”, ale poniżej zdjęcia.
Dzieją się cudeńka. Wczoraj nie pokazało opisukuchni – myślałam, że przepadło. Napisałam jeszcze raz i znowu nie ma. Pewnie ukaże się za 2 godziny, bo to duże. Nie mam przerostu ambicji – po prostu nie zauważyłam, że jednak tekst się ukazał. Następny można pominąć. Idęzastawić rosół/
Małgosiu też nie wiem co jest grane .. może nie mam jakiegoś oprogramowania do oglądania …
mąka ziemniaczana i mamy ….
http://kuchniacarrie.blogspot.com/2015/09/budyn-jablkowy.html
Kuchnia Pyry bardzo przystojna i jasna, wygląda na większą, niż jest w rzeczywistości.
Jerzor prysnął na rower, korzystając z pięknej pogody, a my odpoczywamy.
Pyro,
opis kuchni jest
Pyra
11 września o godz. 22:27 545952
Udało się. Dziękję.
A teraz opis, czyli proza życia. Kuchnia ma 9,5 m.kw ? teoretycznie. Jest krzywa, ściany, podłoga i sufity są zbieżne ? to raczej lekki trapezoid, niż prostopadłościan Trzeba to brać pod uwagę. Przy wejściu po lewej jest komin wentylacyjno ? instalacyjny. Tuż przy nim postawiliśmy ?komin? meblowy mieszczący 4 szuflady, piekarnik, mikrofalę i dwie otwarte, dosyć głębokie półki na jakieś pudła albo coś. Szuflady ? licząc od góry mieszczą. otwieracze, szczypce, nożyczki, ostrzałki, dziadka do orzechów itp narzędzia ? to jest płytka szuflada. Pod nią szuflada na rulony folii, papier do pieczenia itp wynalazki. Niżej kolejno są szuflady z bakaliami i rozmaitościami do ciast, niżej są pojemniki z towarami sypkimi ? mąki, makarony, kasze itp. Sąsiednia szafka 60 cm mieści w górnej. płytkiej szufladzie łyżki cedzakowe, chochle szpikulce itd czyli narzędzia do gotowania, a z tyłu wałek do ciasta i matę silikonową, Niżej otwierana szafka na pojemniki śmieciowe. Na kolejnej szafce jest 4 palnikowa kuchenka, a długa szafka narożnikowa, a w niej zlew i kolumna teleskopowa z 4 gniazdkami elektrycznymi. Dół tej szafki nie jest jeszcze zagospodarowany, stoją tam środki czystości itp gemela. Pod oknem w miejscu usuniętego grzejnika stoi zmywarka, szafka z szufladami (sztućce, talerze, miski) i w rogu wąziutka szafka z systemem 2-poziomowym cargo butelki, buteleczki deski do krojenia. Na tych szafkach jest główny blat roboczy ok 2 m potem trochę wolnej przestrzeni stół na wspornikach i jednej stalowej nodze, znów trochę luzu i lodówka. Na dole to wszytko. Brakuje jeszcze jednej szuflady ? z tych płtkich, górnychna przyprawy. Stoj bedactwa w dwóch górnych szafkach i na razie jest tam wzorowy porządek, ale nie łudźmy się, że drobne pojermniki i kszyczki będą cały czas uporządkowane. Górne szafki są dwuczęściowe ? niższa część ma po 3 półki i duże uchwyty, górna też na 3 półki mają automaty dotykowe. Jest kupiona drabinka, ale ja nie będę właziła ? na górze są sprzęty b.rzadko używane np foremki do baranka, do pierników, drylownice itp.
Jolinku,
spróbuj tak (też nie wiem, czy zadziała, ale spróbuj):
https://photos.google.com/share/AF1QipMN2Mq4qf3ZlGskmXY3Ns7PEM3p4IZCQZm7l6Q80bA8H-TRLX0d1slHYOsUfAYdyQ?key=akRheHpMdElRSHNpN0EzMml3RFdnX2xXaTRfSklR
Pyro – gdzie można nabyć taki zespolony kontakt?
Alicjo dzięki ale już wiem, że mam nieaktualną przrgladarkę … zajmę się tym wieczorem bo lecę w gości … Twój kalendarz nie działa a chyba jakieś blogowe urodziny były lub będą ..
Jolinku,
przepraszam, że wątpiłam w Twoją spostrzegawczość. 🙂 Tak to jest, gdy sądzi się innych według siebie. Dziś specjalnie obejrzałam regały z mąką w hipermarkecie i okazało się, że jest i skrobia, i mąka ziemniaczana. Czyli wystarczy dobrze się rozejrzeć. Ta duga tylko w opakowaniach kilogramowych. Pomyślę, czy jest mi potrzebna, bo skrobi używam czasem do zagęszczania oraz do krochmalu.
Jolinku,
jak Jerzor wróci z rowerowej wyprawy, może coś poradzi na serwer. Ja tylko wiem, że Jerzoru stuknie jutro rok więcej.
A Pyra ćwicz 1. cierplwość, 2.towaroznawstwo, 3. spostrzegawczość. Pani w sklepie, kiedy usłyszała, że potrzebuję ziarno pieprzu czarnego i ziela angielskiego tudzież lubczyk,parsknęła śmiechem „przecież kupuje pani na kilogram” No, kupuję, zawsze miałam pod ręką, w słoiczkach po kawie puszczalskiej. Mam ponad 30 mini – słoiczków nijak nie oznakowanych;diabli wiedzą co w nich jest i są to śladowe ilości. Pieprze kupiłam, lubczyku nie było. Będzie kaleki rosół.
Dałem plamę z mąką i skrobią bo używam wyjątkowo rzadko . Klusek śląskich nie robię, pościeli nie krochmalę. ale od czego blogowicze. Warto cały czas się uczyć…
Krysiade – ten był kupiony w sklepie technicznym. Mam dwa – jeden na kolumnience (Uwaga: blokuje k 20 cm w szafce poniżej) drugi zestaw to trójdzielna listwa wmontowana w blat tuż za kominem, a właściwie przymocowana wierzchem do blatu.
http://smaczniemi.blogspot.com/2014/03/maka-skrobia-ziemniaczana.html
Misiu – do biszkoptu i ciast piaskowych – mączka ziemniaczana. Potrzebuję o,5 kg m/w na 7 miesięcy.
Dzięki Pyro. Piękna Twoja kuchnia.
Krysiade – a ja kocham wielkie,wiejskie kuchnie z przepastnymi kredensami i koniecznie ze spiżarnią na zapleczu. Taką kuchnię miała kiedyś moja Matka, a teraz ma Ryba, tylko bez spiżarni i bez kredensów. 24 m. kw.
Też bym jak Pyra chciała mieć kuchnie ze spiżarnią 🙂
Spojrzałam dziś w sklepie na półkę z mąkami, obok siebie w półkilogramowych torebkach stała mąka ziemniaczana i skrobia ziemniaczana. Wzięłam obie do ręki i porównałam skład. W obu identyczny – skrobia ziemniaczana 🙂
A tu małe wyjaśnienie
http://www.ppz-niechlow.pl/page.php/1/show/134
A niech to drzwi ścisną.
Trzy razy pod rząd kupiłem kawę Jacobsa. Firma ta sama, opakowania podobne a kawa za każdym razem inna. Pewnie z mąką ziemniaczaną jest tak samo a może jeszcze gorzej. Prawdziwej maki ziemniaczanej o której napisał Cichal nigdy nie widziałem.
Zjadłam rosół z makaronem i sporą porcję gotowanej wołowiny z buraczkami i chrzanem. Piesek dosrał porcyjkę kurczaka z rosołu, Mamy jeszcze na jutro. Zrobiło się ciut za ciepło na rosoły, ale już niech tam będzie. Lubię rosół solidny, Wmojej piekarence kupiłam po kawałku kostki migdałowej i mały kawałek sernika. Jeszcze nie piekę w moim cudeńku, bo najpierw Młodsza chce z nim odprawić wstpne czary, tylko nie ma kiedy. A tu urodziny : dzisiaj męża Wnuczki, czyli tzw Zielonego, jutro Synusia, a w środę Blźniaczek.
A ogólnie jesteśmy prsięta. Przegapiliśmy wczoraj imieniny Placka i Torlina. Nie zaglądają (albo się nie odzywają) a ja dobrze życzę Jackom wszelkim.
Pyro, co też ten pies u Ciebie dosrywa!
Miałam jeszcze opowiedzieć o prezencie od Misia do naszej, nowej kuchni, a więc o robocie kuchennym f[–my Meulinex. To cudenko z m.w setką części, jest bez instrukcji. Co prawda w sieci jest ona w j.francuskim i nie wolno jej otwierać, bo ma wirusa. Inka, która ma robota o, ho,ho, a może i dłużej, spędziła na kombinowaniu ze trzy godziny. Potem dołączył Lucjan i doszli do następujących wniosków:
1. maszyna jest w doskonałym stanie – była nieużywana, albo używana minimalnie,
2, W zestawie jest kompletny mikser stojący o poj. 1,4 l., mni- mini malakserek do posiekania 1 cebuli albo zrobienia past do pieczywa
3. dwie misy malaksera z pokrywami do ciasta i do warzyw etc, zespół 5 tarek, 3 przecieraki, wyciskać do cytrusów.
\4. w przesyłce był oprócz tego blender i dzbanek o poj0,5 l do Zelmera (przyda się, bo dzbanka ne miałam przy zelmerze) oraz 3 części nie wiadomo do jakiego urządzenia, bo z innego koloru plastiku i raczej nie kojarzy się z niczym. Może inny robot?
Jutro rano Inka przyjedzie, przywiezie łóżko dla mnie i udzieli Młodszej korepetycji. Dziecko moje jet wzrokowcem i nie wierzy w to, czego Matka już się nauczyła.
Zapomniałam powiedzieć, że przy mądrym programatorze jest czytelny wyświetlać i po wybraniu właściwej ikonki urządzenia, maszyna sama wybiera lewy albo prawy napęd i ilość obrotów. Poza tym zawiera małą książkę kucharską z przepisami do zastosowania.
Witam, Pyro,
http://www.sav.moulinex.pl/Pages/instructions.aspx
Witaj, Jurku. Nie ma typu Odacio 3. Podobno od 10 lat nie produkowany.
Mam kilka zdjec i opowiadan z podrozy w gory. Zaczne moze od czestego pytania zadawanego przez osoby, ktore rzadko bywaja z gorach. Pytanie dotyczy niedzwiedzi. Czy widzialas niedzwiedzie, czy niedzwiedzie zjadly wasze kanapaki, czy niedzwiedzie zjadly was?
Czasami, przy wjezdzie na teren „campground”, czyli tam gdzie mozna postawic namiot jest znak ostrzegawczy taki, jaki byl tym razem (zdjecie numer 5). Jest to przypomnienie, ze nie jestesmy we wlasnym ogrodzie lub miejskim parku, tylko jestesmy na dzikim terenie, jako goscie w domu zywiny. Jako goscie musimy przestrzegac pewnym regul. Jedzenie chowac w przeznaczonym do tego pojemniku (zdjecie numer 6). Jesli nie ma pojemnika, jedzenie przechowywac w bagazniku samochodu. Jesli nie ma samochodu, jedzenie zawiesic w specjalnej torbie wysoko na galezi drzewa.
Podoba mi sie tresc tego ostrzezenia. Teren bedzie zamkniety dla ludzi, jesli ludzie nie beda odpowiedzialni za swoje zachowanie. Czasami czytam w gazecie, ze jesli niedzwiedz zaatakuje czlowieka, wtedy ten niedzwiedz jest zabity. Moze lepiej jest robic to, o czym mowi tekst na tym znaku.
Na gorskim szlaku dobrze jest zawiesic do plecaka maly dzwoneczek. Odglos dzwonka to informacja dla niedziwiedzia, ze na jego terenie jest ktos obcy. Wtedy niedzwiedz odchodzi gdzies dalej poniewaz nie chce miec nic wspolnego z czlowiekiem. Na zdjeciu numer 7 jest moj plecak z owczym dzwonkiem z Zakopanego. Ten dzwonek kupilam kilka let temu na bazarze w Seattle.
Niektorzy oprocz dzwonka zabieraja ze soba dodatkowo opakowanie ostrej papryki po cisnieniem. W samoobronie, niedzwiedzia mozna opryskac ostra papryka.
Wazne jest rowniez, aby na szlaku umiec rozroznic odchody czarnego niedzwiedzia od odchodow brazowego niedzwiedzia (grizzly). Odchody czarnego niedzwiedzia zawieraja duzo jagod i futro z wiewiorek. Odchody grizzly zawieraja dzwonki i smierdza papryka.
Wiecej opowiesci troche pozniej.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/CampingTripOlympicNationalPark#6193651173543152978
Na ostatnim zdjeciu (video) sarna przechdzi droge do szumu rzeki Sol Duc. Czy ktos zna przesady i wie co nastapi, jesli sarna przejdzie nam droge?
Pyro, jaki masz typ?
Orco – podba mi sę Twoje poczucie humoru, O sarnach nic w naszych przesądach nie ma – tylko o czarnych kotach, zakonnicy, babie w okularach i chłopie z drabiną.
A zakonnica w okularach?
Za dwie godziny rozpocznie sie pierwsze nabozenstwo w Nowym Jorku. Po wlosku! Molto bene!
Drugie nabozenstwo bedzie jutro w tym samym miejscu.
Mam wiec czas, aby opisac kolejna histore. Ta historia nabawi wielu z nas kompleksow. Slyszalam to juz jakis czas temu, ale codzienny widok Mount Fitzhenry przypomnial mi historie starszego malzestwa, ktore szlo szlakiem gorskim. „Park ranger” przywital sie z nimi i, jak to czesto bywa, zaczela sie rozmowa. Pan – wedrowiec wskazal reka na czubek gory i zapytal „park ranger”, czy zna nazwe tej gory. „Park ranger” odpowiedzial, ze nie zna. Wtedy wedrowiec powiedzial, ze gora nazywa sie Mount Fitzhenry, a nazwa gory jest od nazwiska jego ojca. Mr. Fitzhenry (junior) kontynuowal swoje opowiadanie slowami, ze kiedy byl mlody i mial 85 lat wszedl na szczyt Mount Fitzhenry, aby uhonorowac pamiec swojego ojca. Przyznal, ze udal sie w gory ze swoim lekarzem.
Mount Fitzhenry jest na zdjeciu numer 2.
To tyle na dzisiaj 🙂
Orco, jesli czarna sarna, to należy splunąć 3x przez lewe ramię!
jak sie dobrze katempluje to nie trzeba przez ramie.
a na wszelkie czsrymary hokusypokusy najlepiej dziala trzy razy dziennie, czubata lyzeczka od herbaty mrowek z sosnowego lasu.
zapomnialem +, ze przed spozyciem nalezy mroweczki schlodzic w zamrazalniku. najlepiej trzymac tam podeleczko pelne mrowek. sa znakomite jako dodatek do wszelkich zup.
nie probowalem jeszcze dodawac do coktajli, ale to tylko z tej prozaicznej przyczyny, ze nie robie zadnych fikolkow w kuchni 🙄
Dzwonek na niedźwiedzia? Świetny pomysł. Będzie trzeba zalecić rolnikom na Kurpiach by wzorem szwajcarskich pasterzy zakładali swoim krowom, bo wilcy u nasz ostatnio atakują i zjadły cztery krowy pod Baranowem. Baranów pod Baranowem brak, a jak wilk głodny, to i krowę zje z kopytkami. Ciekawe czy kopytka z serem czy bez sera? Bo jakby ser był, to i krowę by mógł obronić a swym zapachem wilka odstraszyć. Jak na razie ekolodzy czerwoną szmatkę karzą wieszać na zasiekach z drutu kolczastego albo prąd podłączyć do ogrodzenia. Już to widzę jak wilk daje się nabrać na czerwoną szmatkę… Pewnie żaden z ekologów bajki o Kapturku nie czytał i nie wie że Czerwony (Kapturek) łatwym łupem jest i można go połknąć w całości. Pewnie krowę z kopytkami też można, ale ciekaw jestem jak wyglądałaby rzeczona kupa wilka ze szwajcarskim dzwonkiem?
http://www.moja-ostroleka.pl/art/1442045098/wilki-zagryzly-krowy-kolo-baranowa
Szwajcarskie krowy zwierają obronne szyki przed polskimi wilkami:
http://rly.pl/images/135/4278.jpg
Drożdżowe mi nie wyrasta!!!
Pewnie wina drożdży albo Tuska.
Ja zawsze do wysokiego garnka (11 litrów) wlewam litr mleka, wsypuję szklanke cukru, wbijam cztery, pięć jajek, pół kilograma mąki i dwa, trzy deko drożdzy. Mieszam ręcznym blenderem i zostawiam na noc. Czasem gdy jest za ciepło ciasto potrafi wykipieć .Jak w domu chłodno to rano trzeba garnek wstawić do zatkanego zlewu z nalana ciepła wodą i poczekać aż ciasto zacznie wyrastać. Potem dosypuję resztę mąki (1kg) i wlewam roztopione masło i mięszam wiertarką z nieużywanym do innych celów mieszadłem do betonu . Teraz to będzie elegancja Francja bo zazdrościłem Nisi Kitchenaida i kupiłem za trzy stówki profesjonalną mieszałkę planetarną do ciast i deserów która waży 20 kilo. Za parę dni dotrą mieszadła. Się będzie działo.
Miał być prosty placek ze śliwkami. Myslisz, Misiu, żeby zostawić na noc?…
Cichal,
Znasz moze stare, dobre porzekadlo w skrocie ABS czyli kibicuje za „anyone but sarna”
Nisiu! Przed wyrośnięciem i w nieobecność Misia – można. Po upieczeniu i w obecnośći Misia – nie, bo zje…
Podczas gdy wszystkie wloskie restauracje w Nowym Jorku swietuja mecz US Open, a premier Wloch odwolal wszystkie spotkania i wsiadl do samolotu w kierunku NYC, aby pogratulowac finalistkom, napisze kilka slow o miejscu, ktore przypuszczam znacie z filmu pod tytulem „An officer and a gentleman”. Jest to historia w serii opowiesci o kopciuszku.
Za kazdym razem kiedy jedziemy w gory mijamy pikne miasteczko Port Townsend, gdzie krecono ten film. Dokladnie film krecono w Fort Worden i w okolicy.
Fort Worden mial byc punktem strategicznym dla US Army/Navy podczas I i II wojny swiatowej. Okazalo sie, ze miejsce mialo bardziej znaczenie polityczne poniewaz nigdy nie bylo potrzeby wykorzystania strategicznego polozenia Fort Worden. Teraz to miejsce jest parkiem stanowym gdzie mozna wynajac budynki na specjalne prywatne uroczystosci, a w barakach odbywaja sie koncerty muzyczne. Fort Worden wykorzystano rowniez do krecenia filmu „An officer and a gentleman”. Wszystkie oryginalne budynki sa widoczne na filmie.
Zalaczam fragment filmu, ktory chyba jest najbardziej popularny. Jest to scena w ktorej Louis Gossett Jr grajacy role „drill sergeant” „wita” kandydatow do szkoly oficerskiej US Navy i w przeciagu 5 minut dokonuje transformacji wsrod kandydatow z zycia cywilnego na zycie wojskowe. W tym monolgu (czasami dialogu) „drill sergeant” poniza kandydatow wszystkimi metodami – od wygladu, pogladu do koloru skory.
Louis Gossett Jr. otrzymal nagrode Oscara za te role.
https://www.youtube.com/watch?v=WIP1sO9Pv50
Upiekłam. Zakalec jak cholera. Smaczny.
Ja miąska umiem piec, w nich się zakalce nie robią…
Dzien dobry.
Znowu jestem bezdiakrytyczna. Kulinarnie – wczoraj bylismy na dwoch obiadach. Na pierwszy wdarlismy sie bez zaproszenia i zapowiedzi, co bylo niespodzianka dla gospodarzy i gosci, ale to nasi bardzo bliscy przyjaciele, beczka soli i te rzeczy, razem wyjechalismy do Kanady, pomieszkiwalismy razem i tak dalej. Leszkowie (gospodarze domu) wrocili do Polski, ale nie tak calkiem, dziela czas na dwa kraje.
Leszek serwowal wspaniala potrawe z curry, prawie tak ostra, jak lubie, na kordelce ryzu. Dla wszystkich starczylo i jeszcze zostalo. Nasi kanadyjczycy z Kincardine byli obecni – dzisiaj we Wroclawiu jest maraton i Bogdan biegnie, wychodzi na to, ze Jerzor pojedzie rowerkiem kibicowac, bo miasto przez ten maraton jest troche sparalizowane, zmienione trasy autobusow itd.
Wracajac do dnia wczorajszego, bylismy u naszego starego przyjaciela na obiedzie, serwowano kaczke pyszna.
Czy ja meldowalam, ze przytylam dobre 4 kg – teraz moze wiecej, jak nie meldowalam, to melduje.
Zgroza!
A Pyra ma super łóżko – metalowe, typu luksusowego szpitala, na metalowej, gęstej siatce 20 cm materac ze sprężynami, chrom i biała emalia. Bardzo wygodne i o dobrej estetyce. Dla mnie najważniejsze, że dostatecznie wysokie; mam już kłopot z podnoszeniem się z tapczanów typu Ikea – 25 cm nad podłogą. Teraz trzeba zrobić miejsca komputerowe, bo magik przywiezie maszynę Młodszej i moja wróci na miejsce w moim pokoju. A póki co, w naszych pokojach brakuje tylko dziada z babą.
Pyro,
powoli wszystko uporządkujecie.
Co do ciasta drożdżowego, które rośnie bardzo powoli / a nie każdy ma tyle cierpliwości co Miś / – przepisy przeważnie nakazują odstawić ciasto w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Tylko gdzie w dzisiejszej kuchni znaleźć takie miejsce. Kiedyś były kuchnie opalane drewnem czy węglem i nie było problemu. Ja nagrzewam bardzo lekko piekarnik elektryczny/ może być też gazowy/ i wstawiam miskę z ciastem. Bardzo skuteczny i szybki sposób, chyba że drożdże są zwietrzałe, wtedy nic nie pomoże.
Przyzwyczaiłam się, że do śliwek daję ciasto kruche. W piątek wieczorem też upiekłam sporą blaszkę tego ciasta na sobotnią plenerową imprezę przy ognisku, składkową , ale poproszono część pań o upieczenie ciast. W sumie było ich nawet za dużo, ale z mojego nie został nawet kawałeczek. Spód był cienki, śliwki duże/ dąbrowicka/, na to pianka i kruszonka. Mnie też bardzo smakował. Inne placki ze śliwkami miały moim zdaniem za grubą warstwę ciasta, a za mało śliwek. Były też bardzo dobre serniki i 2 wersje ” fal Dunaju”. Do mojej pustej blaszki mogłam zabrać trochę innych ciast, a także miseczkę z dzikiem, jakieś mięso drobiowe pieczone w folii i danie kociołkowe /warzywa z mięsnymi kawałkami/. Tym sposobem mam gotowy dzisiejszy obiad.
To musiał być bardzo mały dzik!
Krystynko, rzuć przepisem na to ciasto, proszę. Moje wyszło okropne.
dzień dobry …
Jerzorowi i innym jubilatom wszystkiego najlepszego … 🙂
Pyro kuchnia wygląda na przemyślaną i będziesz zadowolona …
kupiłam melona i jakiś twardy był to go pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na oleju kokosowym .. na chleb z białym serem bardzo pasuje ta smażenina i do tego kawa …
Czy wiecie, że w dawnych wiekach mówiło się „używać kaffę”? Bardzo mi to ładnie brzmi. A piło się ją we fliżance, bez jednego i.
Też tak myślę, Krystyno – jeszcze małe pół roku i będzie pięknie. W kuchni już sobie radzę. Mem jeszcze odruchy sięgania do chlebaka tam, gdzie stał bardzo długo, albo szukania noża do siekania tam, gdzie go już nie ma, ale to minie. Teraz trzeba kupić dwa pojemniki pod łóżko na zapasową pościel, bo nie ma jej w co wepchnąć, a potrzebna przecież.
Myślę,że to właśnie w tych dawnych czasach albo trochę mniej dawnych mówiło się też kurżetka(fr.courgette,czytaj kurżet) zamiast cukinia.To były zapewne te czasy,kiedy po dworach i pałacach francuskie guwernantki uczyły dobrze urodzona dziatwę języka Moliera.
Misiu-dzięki za przepis na kartoflak z rzeczonym warzywkiem.Myślę,że miałeś bardzo dobry pomysł.
Pyro-gratuluję nowej kuchni i nowego łoża.Teraz należy Ci tylko życzyć pomyślnego zakończenia wizyt wszelkich fachowców,udanych działań kulinarnych w tej nowej przestrzeni oraz pięknych snów 🙂
Dla Jerzora urodzinowe uściski i szerokich polskich dróg!
My powłóczyliśmy się przez ostatnie dwa dni po Mazowszu oraz wybraliśmy imię dla naszego zaprzyjaźnionego lisa.Będzie mu Gaston:
https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/6193982607094842017
W ramach remanentów pozjazdowych znalazłam w naszej nadbużańskiej chacie:
-okulary przeciwsłoneczne (Krysiade?)
-niebiesko-szary letni szal (kuzynka Magda?)
-żółty wkład do turystycznej lodówki
Co do okularów i szala to mam chyba namierzone właścicielki,proszę tylko o zeznania
w sprawie wkładu do lodówki.Oddam przy najbliższej okazji.
Jerzor urodził się tegoż dnia, co i mój Synuś (tylko nieco wcześniej). O stosownej porze wzniosę, jakżeby inaczej, toast, a może i dwa toasty?
Pyro-ja też wzniosę z przyjemnością dwa toasty życząc wszelkiej pomyślności również
Twojemu synowi.Tym bardziej,że po ostatnim zjeździe mam czym wznosić i aż kłopot z wyborem 😉
Danuśka – jesteś pewna, że Gaston to jest chłopiec? A jak nagle przyjdzie i przyprowadzi 3-4 liski? Jako dumna mama?
Pyro-wszystko wskazuje na to,że Gaston to facet,bo czasami widujemy też jego towarzyszkę,jest trochę mniejsza i dużo bardziej bojaźliwa.Tak,czy inaczej można spodziewać się potomstwa,ale zapewne dopiero wiosną.Może jest i tegoroczne,ale niewątpliwie dobrze zakamuflowane.
Orco – dla Ciebie:
Spis przepisów napotrawy z niedźwiedzia z polskiej kuchni myśliwskiej.
– zupa z niedźwiedzia,
-pieczeń z niedźwiedzia po polsku,
– pieczeń z n. po rosyjsku,
– zrazy zawijane zn.,
stek z n.,
– żeberka z n.
– łapy niedźwiedzie po polsku,
– gulasz z n.,
– serce z n. po polsku,
– płucka z n.
wątroba z n. po polsku.
W razie potrzeby nastukam przepis (jak już upolujesz misia)
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/7988944,33-wroclaw-maraton-5-tysiecy-biegaczy-na-wroclawskich-ulicach-wyniki-galeria-zdjec,id,t.html
To ja już wznoszę toast za zdrowie, bo mam stosowne wino na poobiednią sjestę. A Solenizantom – wszystkiego najlepszego!
Jerzor! Jeszcze z pół wieku pedałuj w zdrowiu i humorze!
Krysiu. Wkladam ciasto do piekarnika na noc z zapaloną żarówką. Pracuje!
Najlepszy przepis jest od Marka! Zawsze wychodzi. Chyba, że krasnoludki…
My jeszcze wstrzymujemy sie z toastem szampanem, do obiadu pilismy wino z Maipo.
http://www.wine-searcher.com/regions-maipo+valley
Podczas ostatniego pobytu w Chile odwiedzilismy te winiarnie. 22zl. za dobre wino to nie jest tak duzo, a jak ktos lubi wytrawne wina cabernet saugvinion, to zachecam. Oraz merloty, wina biale tez polecam, bo probowalam.
Jerzor dziekuje za zyczenia 🙂
Jeżorowi i Synowi Pyry – spełnienia marzeń. 100 lat!!!
Danuśko – słusznie się domyśliłaś, to moje okulary. Paweł stwierdził, że mamy pretekst do spotkania.
Siesta poobiednia.
Jestem troszke podniecona tym winem z Maipo, bo bylismy w tej winiarni, o czym pisalam na blogu rok temu z groszem. Nie jestem w stanie stwierdzic, czy tam mi lepiej smakowalo. Mysle, ze dobre wino zawsze smakuje dobrze.
I to by bylo na tyle. –
ps. Jolinku,
Jerz wylaczyl serwer i nie powiedzial mi o tym 🙄
Krysiade,
tez tak pomyslalam, zostawilam u Danuski klapki 😉
Każdy pretekst do spotkania dobry i klapki i okulary też 🙂
Za zdrowie Jubilatów !
Nisiu,
moje ciasto kruche to ok. 100 g cukru/ ja daję cukier puder/, 200 g masła zimnego i ok. 300 g mąki/ może być zwykła lub z dodatkiem krupczatki, 2 żółtka. To wszystko dokładnie posiekać. Dodaję też trochę b. zimnej wody, bo ciasto lepiej się skleja. W lodówce powinno poleżeć przynajmniej pół godziny, a część ciasta na kruszonkę zagniatam w wałeczki/ żeby było łatwo je ucierać na tarce z grubymi oczkami/ i daję do zamrażalnika, aby stwardniały. Piekę w okrągłej tortownicy albo w prostokątnej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Taka ilość ciasta nie wystarczy na całą blachę, ale to nie szkodzi, bo łatwo wtedy sprawdzać, czy ciasto jest dobrze upieczone od spodu. W tortownicy nie mogę tego sprawdzić i zdarzało mi się nie dopiec odpowiednio.
Na surowe ciasto układam gęsto śliwki/ albo jabłka/, na to ubitą pianę z niewielką ilością cukru/ piany jest niewiele, chyba że wykorzystamy jakieś zbędne białka. Na to ścieramy zamrożone ciasto cienką warstwą. Pieczemy najpierw w temp. ok. 180 st., potem ok. 160 st. Uważamy, żeby się za bardzo nie spiekło, ale i odpowiednio upiekło. Można do niego zaglądać .
Okazuje się, że proporcje na ciasto kruche wcale nie są dokładnie ustalone, bo są różne w różnych przepisach.
A dzik był całkiem spory, zmieścił się w kilkudziesięciu miseczkach. Tej jednej dziś nie daliśmy rady i jeszcze trochę zamroziłam.
Zupełnie nie na temat, ale ta fotografia sprzed ponad 50 lat bardzo mnie ujęła i chcę Wam ją pokazać : https://www.facebook.com/166440960072344/photos/a.438746066175164.97047.166440960072344/912756078774158/?type=1&theater
Przyznaję się do żółtego wkładu lodówkowego. Danusiu, może Ci się kiedyś przyda.
Krysiu, będę ćwiczyć.
Mój zakalec mimo że niemożliwy gniot, jest całkiem smaczny.
Ale żebereczka usmażone na gęsim smalcu – to dopiero był rarytas… Z chrzanem.
Heleno, sprawdziłam temperaturę w zamrażalniku kuchennej lodówki, -27 stopni Celsjusza. To jest 14 letnia lodówka BECO. Popsuła się raz na IV, albo V Zjeździe, Bardzo wiekowa Silezia w spiżarni ma w zamrażalniku -25. A zamrażarki w zależności od potrzeb, jak się ustawi tak mrożą, jedna to nawet do -40, jakby komuś to było potrzebne – np do pewności, że wszystkie włośnie błyskawicznie zostały zneutralizowane.
Nisiu-Twój lodówkowy wkład będzie sobie zatem spokojnie czekał na nasze kolejne spotkanie.