Uff, jak gorąco…
… a jeszcze palacz węgiel w nią sypie. Podobnie u nas na blogu.
Bez względu na tekst przeznaczony na kolejny dzień tygodnia – czy jest wesoły czy smutny, sentymentalny czy ironiczny – i tak wiadomo, że wióry polecą.Jadę więc na kolejną wycieczkę bocznymi drogami, by podziwiać piękniejącą Polskę (jak twierdzą niektórzy – kraj w ruinie) i zajrzę tu jutro.
Komentarze
Milego wypoczynku
sympatycznemu Panu Gospodarzowi
Ps u mnie piekna podeszczowa pogoda, ach, co za swieze powietrze
Przyjemności, Piotrze 🙂
Nasz kraj „w ruinie” jest naprawdę piękny. Z wiórami, jak z pluskwami 👿 … wedle recepty Jarosy’ego 😉
Bardzo dobrze, Gospodarzu – boczne drogi, małe, miłe mieściny, cień drzew , lekkie, letnie jadło – i jak najdalej od materiałów łatwopalnych.
Żabo, mamy wspólne kolana, czy co?
Dzień dobry!
Boczne drogi są najciekawsze, kraj piękny, nieraz jeżdżąc właśnie bocznymi, myślę sobie słowami poetki „po cóż co jechać do Turcji”. Tutaj przyroda zapiera dech, ciekawe życie trwa wokół nas, nie piszę tego rzecz jasna o wirtualnym 😉
Asiu, czytujemy te same książki! 🙂 I też najbardziej z wydawnictw lubię Czarne, tam właściwie nie ma knotów. Z serii Orient Express jeszcze zachęcam Cię, jeśli nie znasz, do „Szlaków człowieka” Teda Conovera, jeśli lubisz P.T., powinna Ci się spodobać. Właśnie zaraz polecę do biblioteki po kolejną solidną porcję lektur.
Śledzę wątek wyciskarki, przydadzą mi się te wiadomości w najbliższym czasie, dziękuję. Orco, rewelacyjne zdjęcie miśków nad rzeką, gratulacje! Zapiera dech, w jakich pięknych i ciekawych przyrodniczo bywasz miejscach. Z wielką przyjemnością czytałam Twoje sprawozdania, dziękuję i proszę o kolejne! 🙂
Oczywiście cytacik z wiersza MJP bez „co”.
Asiu, jeszcze Colin Thubron, wszystko, co można przeczytać. Uwielbiam go. Przepraszam Pozostałych za małą prywatkę.
Gospodarzu,
Udanego wypoczynku!
Bejotko,
Proszę o więcej takich prywatek…
Gospodarzowi zycze przyjemnej wycieczki a nam tutaj proponuje wysluchania wywiadu z Jadwiga Lopata i Julianem Rose. Bronia polskiej wsi i malych gospodarstw. Moze nie jest jeszcze za pozno. W ostatnim Zwierciadle jest ciekawy artykul na ich temat.
https://www.youtube.com/watch?v=ftzmVm2kui8
Danusko, ciekawa jestem Waszej alzackiej trasy.
Tutaj upalow ciag dalszy, podobnie jak w Polsce. Milego dnia i dobrych lektur.
Wczorajsze lody na wysokości 2478 mnpm W tle – burzowe niebo po włoskiej stronie.
Boczne drogi: http://www.polskiekrajobrazy.pl/Galerie/304:Mazury/87459:Mazurskie_drogi.html – życzę miłej podróży!
Bjk – Thubrona też lubię 🙂
Ozzy cieszy się rześkim powietrzem, u nas po porannej burzy wszystko wróciło do normy czyli nadal gorąco i duszno. Może następna burza się zbliża?
Pyro, Żabo – moje jedno kolano dołącza do Waszych. Ja to kolano oklejam plastrem dla sportowców. Pomaga. Może spróbujecie?
Burzowy wiatr, ale nie ma burzy. Temperatura ok 23 stopnie. Poza domem całkiem przyjemnie. Trawy się wykłosiły, szczaw wystrzelił wiechami, mieszkanie jeszcze przegrzane, na przestrzał pootwierać nie mogę, bo wiatr. Kupiłam kiedyś, a dzisiaj otwarłam próżniowe opakowanie 100 g szynki serano. Doświadczenie nie jest zadowalające, więcej nie kupię. Zapach – owsiany. Pamiętacie jak pachniało „kakao owsiane”? Ta szynka tak samo albo bardzo podobnie. Na tacce 3 albo 4 płatki szynki, pięknie cieniutko pociętej, ale konia z rzędem temu, kto te płatki rozdzieli. W rezultacie zrywa się po pasemku czasem z jednego płatka, a czasem z 2-3. Smak taki sobie. Nie kupię więcej, chociaż na papierowej etykiecie jestem zapewniana, że ze 148g mięsa, wyprodukowano 100g szynki.
Krysiu – smaruję naproxenem i czasem łykam to samo.
Boczne drogi. Właściwie dlaczego nie pokazać Wam tych moich? No to tutaj trochę zdjęć ulubionych klimatów i okolic: http://bajarkowe.blogspot.com/
Pozdrowienia z bocznej drogi. W Żabich Błotach przeleciał deszczyk Konie, które wychodziły z hangaru tylko w nocy, od rana są na łąkach. Pachnie koniczyna. Do Miśka i Gawry dołączyły dwa piękne husky. Jeszcze tydzień w raju!
Bejotko – po raz kolejny okazuje się, że nie ma ciekawszych modeli fotograficznych, niż starzy ludzie. Piękny portret tej kobiety w kraciastej bluzce i te dwie staruszki przy malowanym płocie i fajny kontrast – budynek pod wysoką strzechą i zaraz poniżej budyneczek pod eternitem (ten ostatni wyjątkowo biedny jakiś). A przyroda – piękna i bogata.
Tak, lubię twarze starych ludzi i zawsze pytam przed sfotografowaniem, czy mogę. I czy mogę pokazać. Na ogół są chętni, myślę, ze wyczuwają życzliwość, zwykle też trochę rozmawiamy. Ludzie są bardzo otwarci i chętni do kontaktu, przynajmniej tam, gdzie bywam. Wioski spotykam rozmaite, bieda z bogactwem się plecie, schludność z bałaganem, stare z nowym.
Lato
Leżę na łące.
Nikogo nie ma, ja i słońce.
Ciszą nabrzmiałą i wezbrana
Napływa myśl to pachnie siano.
Wiatr ciągnie po trawach z szelestem
A u góry siostry moje
Białe chmury, wędrują na wschód.
Czy nie za wiele mi, że jestem?
Kazimierz Wierzyński
Bjk, piękne zdjęcia, wzruszające portrety, miła pani sprzedająca maliny. Przyjemność dla oka, dziękuje.
bjk,
wprawiły mnie w melancholię te boczne drogi. Zwłaszcza ten pogrzeb (?)
Bukoliczny i fotogeniczny świat, ale życie tych ludzi…
Bieda latem jakoś znośniejsza niż w listopadzie…
Dzięki, Alino.
Nemo, masz rację to jest melancholijne. Tak, to pogrzeb. Nieraz myślę o życiu tych ludzi, mam mieszane uczucia. To jest klimat Stasiukowych wcześniejszych książek, pogranicze, pomieszanie z poplątaniem plusów, minusów, a każdy widzi je w czymś innym. Nie oceniam, tylko obserwuję, rejestruję, a empatii nie da się wyłączyć. Staram się podchodzić i do ludzi, i do ich zdjęć z delikatnością, lecz zawsze mam mieszane uczucia, czy włażąc w te ich podwórka nie naruszam prywatności. Staram się tego nie robić i też nie pokazuję publicznie wszystkiego, a i nie robię zdjęć w wielu sytuacjach, które byłyby spektakularne.
Wstaliśmy o brzasku. Chop na rowery i jazda w puszczę. Chłodne powietrze umilało spotkanie z przyrodą. Powróciliśmy około 10-tej. Upał już dawał się we znaki. Śniadanie (wspaniały miejscowy chlebuś: ciemny, zbity, pachnący) i sjesta. Właśnie zakończona. Teraz kawa i wyjazd w przeciwnym kierunku. Chyba samochodem – za gorąco na rowery. Termometr w cieniu wskazuje 36 stopni.
PS
Ponad sześć godzin na siodełku (z małymi przerwami) po leśnych wykrotach szlaków turystycznych nieźle dało mi w kość. Czy tam co innego.
Tak, Heleno, to było trochę inne harcerstwo niż reszta ZHP. Chusta (czerwona!) była ważniejsza od krzyża (harcerskiego) i uczono nas, że najwyższą nagrodą jest możliwość pracy (teraz by wynikało z tego, że bezrobocie jest karą).
Kiedyś już o tym pisałam.
MNie kompletnie ominelo, choc pamietam jakie presje wywierano na mnie w szkole (d. siostr kanoniczek!) abym sie zapisala do partii, tfu, do ZMSu. Ae ja nigdy nie bylam dobra w „organizacjach”, nie datego, ze myslalam, ze nie sa one potrzebne, ale dlatego ze widzialam ile w nich jest obludy i rozbieznosci teorii z praktyka. Dyrekcja mojej szkoly, ta sama ktora w Boze Coalo latala z glosnym zawodzeniem i choragwiami w procesjach, nie widziaa zadnej sprzecznosci w tym by mnie usilowac wepchnac w ramy organizacyjne. Bo chyba im brakowalo mlodych komunistek do rozliczen z kuratorium. Wiec sie nie dalam!
Pierwsza i jedyna organizacja do ktorej nalezalam, to byla nowo powstajaca Miedzynarodowka Demokratyczna (Democracy International) do ktorej nalezalo potem sporo dysydentow z ZSRR (Amalrok), Wietnamu, Singapuru, Kuby, Polski (Jan Karski) itp. Nie trwala dlugo, bo kubanska bezpieka zastrzelila naszego zalozyciela-przewodniczacego, Amerykanina. Po czym nie moglismy sie juz pozbierac, a ja rok pozniej wyjechalam do Anglii pracowac. I moj kontrakt zakazywal mi dzialanosci politycznej bez pozwolenia. Co robilam, robilam po nocach i „bezprawnie”, narazajac sie na utrate pracy albo ostra nagane dyscyplinarna.
Ooo, znalazlam, ze Miedzynarodowka zostala reaktywowana w 2003 r.
http://www.democracyinternational.com/content/about-democracy-international
Skoro dzisiaj o bocznych drogach to przypomnę,że moja wiejska chata też stoi przy bocznej,a nawet bardzo bocznej drodze i pamiętajcie,by znaleźć się na tej drodze w
SOBOTĘ 5 WRZEŚNIA 😀
Taki jest bowiem termin kolejnego Zjazdu Mazowieckiego,który jest zaplanowany do niedzieli 6/09/2015.Kto adresu jeszcze nie zna,a chciałby przyjechać proszony jest o telefon lub mail (przyjaciele i znajomi królika mają moje dane).
Program,jak zwykle kulinarno-towarzysko-spacerowy.W sobotę porą popołudniową przewidziana kawa u Gospodarzostwa,bo to rzut beretem od nas.Każdy przywozi w plecaku,koszyku lub bagażniku ulubione przez nas 😉 lub przez siebie 🙂 specjały. Gospodarze zapewniają dania gorące.Będzie jakaś zrzutka,ale jeszcze nie wiem w jakiej wysokości,bo trzeba to będzie policzyć po zrobieniu zakupów.
Wygląda na to,że obecnie lista obecności jest następująca:
Alicja z Jerzorem,Haneczka,Krystyna,kuzynka Magda,Żaba,Irek i Marek.
Barbaro,Krysiade-co planujecie? My,jak zawsze na Was czekamy 🙂
Tym,którzy może chcieliby,ale jeszcze się wahają,bo nie wiedzą gdzie i jak,przypomnę, że nasze nadbużańskie włości są położone 75 km od Warszawy,w okolicach Wyszkowa.
Możliwości noclegu u nas na miejscu są już w zasadzie wyczerpane (chyba,że namiot w ogrodzie),ale w odległości paru kilometrów mamy sympatyczne gospodarstwo agroturystyczne:http://www.domnadwierzbami.pl/?p=dom
Alino 🙂 nad zdjęciami z Alzacji pracuję w miarę wolnego czasu.
Zaczęłam sobie przypominać treść przysięgi „walterowskiej”, innej niż przyrzeczenie harcerskie i nie byłam jej tak całkiem pewna, oprócz zakończenia – „przysięgam/ślubuję dobro zastępu stawiać ponad własne, dobro drużyny ponad dobro zastępu, …, a ideę komunizmu ponad wszystko”. Ślubowanie było na stokach Cytadeli.
Myślę, Heleno, że mogłabyś zapytać o to Krzyśka Pszenickiego, on był przybocznym a potem chyba drużynowym po „Bajbusie”. Kajka Danczewska była zastępową na samym początku, potem już nie miała czasu. Jurek Sarnecki, teraz profesor „kryminalny” w Sztokholmie… tylu z nich wyjechało…
https://www.youtube.com/watch?v=3vh2mY4uAJo
Chaliera, wpis mi zjadło, coś się nie podobało? a już się rozbestwiłam i przestałam kopiować, co napisałam, widać przedwcześnie.
Heleno, w skrócie, bo drugi raz już tego samego nie napiszę: chciałam sobie przypomnieć ślubowanie „walterowskie”, zupełnie inne niż ślubowanie ZHP i nie jestem go pewna, oprócz zakończenia „ślubuję sprawy/dobro zastępu stawiać ponad dobro własne, sprawy drużyny ponad sprawy zastępu, ….. a ideę komunizmu ponad wszystko”. Zaczęłam w pamięci szukać ludzi, którzy by je mogli pamiętać i nagle się okazało, że koło mnie jest pusto, jedni odeszli, inni już dawno wyjechali. Pierwsza nasza zastępowa Kajka Danczewska dość szybko nie miała czasu, co zrozumiałe, nasza drużynowa „Bajbus” też gdzieś się rozpłynęła, przyboczni Krzysiek Pszenicki, Jurek Sarnecki wyjechali, jeden w BBC, drugi w Sztokholmie.
„ale przyjaźń pozostanie, w naszych sercach będzie tkwić,
hej, obozie walterowski, nie zapomni ciebie nikt”
https://www.youtube.com/watch?v=3vh2mY4uAJo
Heleno, z rozpaczy, po kilku próbach, wkleiłam się u Bobika, bo tutaj mnie nie chcieli. Czyżby słowo „komunizm” nie przechodziło?
Hm, komunizm przeszedł…
Danuśko, ja też mogę?
Pogadałam z Żabą o starych Polakach, o lecie na pastwiskach, o tym, że ja starsza, ona o kilkanaście lat młodsza, a obydwie oglądałyśmy kawał historii. I młodzi nas nie zrozumieją, nie mogą w żaden sposób, bo oni zastali już inną Polskę, a żaden podręcznik ani muzeum nie niesie zapachów, smaków i krajobrazów zapamiętanych przez nas. Żaba wspominała o zakupach „cukru kubańskiego” przy czym nie był to cukier z dalekiej wyspy, tylko gromadzony w domach w czasie kryzysu w Zatoce Świń (bo jak będzie wojna, to trzeba mieć cukier, mąkę, zapałki, świece i mydło).
Haha, Zabo 😆 Krzysiek jest przyjacielem, a niegdys szefem, bardzo sprawiedliwym, meryrorycznym i… co dla mnie wazne – nie cierpiacym pokatnych donosow. Spotykamy sie z Krzyskiem i jego zona Malgosia z grubsza raz do roku w elegackiej knajpie w centralnym Londynie.
Z tej druzyny walterwskiej moze pamietasz jeszcze Irene Lasote? Byla moja wieloletnia przyjaciolka i mieszkalysmy pare lat w tej samej kamienicy w NYC. Irena miala zawsze dla mnie jakis wazny tytul. Np. „Jestes amerykanskim dyrektorem od akcji wydobycia Chojeckiego z pierdla”. Bardzo te tytuly sobie cenilam… 😆
Z chłodników nici, bo u nas chłodno 🙁
W domu chłodek, całkiem,a na dworze bylejako. Ostatnia garść poziomek do jogurtu, oststnie porzeczki wyzbierane.
Na obiad warzywno-kurczaczy bałagan na ryż.
Cichal, kiedy wracacie?
Na upały ciąg dalszy kaszubskich wojaży: http://www.eryniawtrasie.eu/16337
Ewo – w ten weekend mielibyście okazję spotkać w Fojutowie Aleksandra Dobę 🙂
Dziękuję za namiary na Zakłady Porcelany.
BRAWO, BRAWO GOSPODARZU!!!
zdaje sie, jesli mnie pamiec nie myli, dzisiejszy wpis jest pierwszym o seksie po seksie
Asiu,
Ależ proszę 🙂 Przyznam szczerze, że zauroczyły nas filiżanki w kaszubskie wzory…
Co do Aleksandra Doby, widocznie tym razem nie było nam pisane się spotkać 😉
bjki
chatka kopulatka, ta na ziemiance i z dachem z sitowia wspaniala
moje iQ nie pozwolilo przebrnac przez sasieki.
coraz czesciej stukam z telefonu i to w przeroznych konstalacjach. na rowerze, w busie, podczas picia browara badz siedzac na tronie.
i wiadomo, w takich sytuacjach, konzentracja skonzentrowana jest na sprawach wyzej wymienionych (badz tez nie) – pozdro
Alicjo – 21 lipca, ale zaraz jedziemy do dzieci. W domu będziemy w połowie sierpnia
pozdro jest oczywiscie dla wszystkich, bez wzgledu na przynaleznosc gminna
pani @Heleno,
tak, to byly wspaniale czasy, chociaz jestem o dekade mlodszy od owego pokolenia i jakos tak sie zlozylo, ze jestem bardzo blisko „spokrewniony” z pewna rodzina, ktorej przedstawiciel byl jednym z liderow Marca 68. Duzo wiem, o czym nie ma w druku.
A zainteresowanym historia opozycji polecam prace niezyjacego Jana Jozefa Lipskiego, chyba jednej z najbardziej krystalicznych postaci w historii powojennego ruchu opozycji demokratycznej. Koplania wiedzy sa publikacjei prof. Andrzeja Friszke (autor m.in ksiazki o Adamie Ciolkoszu, ktorego moj przodek poznal osobiscie w polowie lat 30)
——- z innej beczki
; ) Ciekawa jest lista (2008 r) Adama Michnika mowi samo za siebie i podzielam opinie naczelnego GW, bez ktorego nie sposob jest wyobrazic KORu ani tez historii Polski po 1989
http://wyborcza.pl/1,93057,5333529,A_to_moje_typy.html
PS ale to jest blog o kulinariach i okolicach, wiec raczej nie wypadaja takie odjazdy od tematow Pana Gospodarza, ktory rzeczywiscie wykazuje boska cierpliwosc.
Dziś była spora porcja ciekawych zdjęć. Z przyjemnością je obejrzałam.
Nemo,
zaciekawiły mnie drzewa stojące w wodzie, o dziwnych rozszerzających się pniach. Czy wiesz coś na ich temat ? Bardzo oryginalne.
Ewo,
obejrzeliście spory kawałek południowych Kaszub. Z opisanych miejsc widziałam Bytów i Łubianę. Skoro masz świeże wspomnienia z Bytowa, może w wolnym czasie będziesz miała ochotę obejrzeć film pokazujący przedwojenny Bytów i okolice. Został odnaleziony całkiem niedawno. Ma charakter propagandowy, ale stanowi ciekawy dokument. Nie jestem pewna, czy już nie wklejałam tego filmu. Czasami powtarzam się. https://www.youtube.com/watch?v=khhgwPm8bhM
Krystyno – wielkie dzięki! Propagandowości nie ocenię bom nie niemieckojęzyczna a za to z chęcią obejrzę przedwojenne miasto.
Moja mama uszyła dla mojej siostry i dla mnie fartuszki, na których później wyhaftowała kaszubskie wzory. Kolory jak w hafcie żukowskim. Borowiacy używali odcieni beżu, żółci, pomarańczy i brązu.
http://przemieni.50webs.com/kultura/hafty.html#bor
Ksiazka Jana Jozefa Lipskiego pisana byla w domu moich przyjaciol S. w Londynie . I potem przez nich wydana. Bylam pierwsza korektorka maszynopisu. Potem byly dalsze korekty. Pana Jana Jozefa wspominam z wielka serdecznoscia.
Ciekawe są te filmy o Bytowie.
Przy okazji znalazłam stare zdjęcia Pucka, który czasami odwiedza Krystyna: https://www.youtube.com/watch?v=bQuX-M_HLIQ
Asiu – piękne wzory 🙂
Nisiu-no co za pytanie,JASNE,ŻE TAAAK 😀
Chyba już nawet wcześniej trochę wspominałaś o swoich planach,ale moja skleroza ciągle
niestety daje znać o sobie 😳
Bardzo ciekawe te dzisiejsze,blogowe boczne drogi.
Jak kiedyś będę chciała pojechać na Kaszuby albo np.do Rumunii to wydrukuję sobie sprawozdania Ewy 🙂
Gdyby ktoś był zainteresowany, mam wzory haftów kaszubskich ( ze złotymi haftami włącznie). Jak lubię J.Straussa, tak w tym filmie z Bytowa po prostu mi przeszkadzał.
Danuśko,
jest to dla nas wielki komplement 🙂
Krystyno,
drzewa w wodzie to cypryśniki błotne (Taxodium distychum) pochodzące z USA. U nas rosły w trzeciorzędzie (lubią ciepło) ich pozostałości znajdowane są w węglu brunatnym.
Te na zdjęciu rosną na jednej z wysepek we włoskiej części Lago Maggiore.
Po włoskim i francuskim (Leman) pora na niemieckie jezioro. Jutro jedziemy nad Jezioro Bodeńskie. Zapowiadają burze 🙄
Te cypryśniki widuje się czasem w amerykańskich filmach, w których akcja toczy się na bagnach w Luizjanie
Nemo,
dziękuję za informację. Film obejrzę już jutro.
Asiu,
nie znałam tych zdjęć, ale Puck zbyt wiele się nie zmienił, oczywiście ta stara część miasta. W tym roku jeszcze tam nie byłam.
Przy okazji dowiedziałam się, że przed wojną istniało w Pucku Towarzystwo Upiększania Miasta, które bardzo dbało o zieleń miejską. Skutki tych działań widoczne są do dziś.
Pamiętam taką wąską uliczkę w Pucku, na której rosną kasztanowce. Urocza.
Dobranoc
https://www.youtube.com/watch?v=dqwSde_eEv4
Właśnie przeżyliśmy pożar w naszej wsi. Spaliła się szopa. Były cztery jednostki straży . Ugaszono i nie ma zagrożenia, tylko swąd spalenizny jest wszechogarniający. Susza i to, że mieszkamy w lesie nieco nas zestresowały. To było dość blisko. Nie było tu Kazimierza Wielkiego – wieś jest drewniana.
Pożaru się boję okropnie