Zapełnianie piwniczki
Zapowiadałem jakiś czas temu, że będę musiał uzupełnić – a prawdę mówiąc zapełnić na nowo – moją winną wiejską piwniczkę.
Trochę z tym zwlekałem, ale w końcu musiałem się zabrać do dzieła. Zacząłem od moich ulubionych win z Piemontu, czyli barbaresco i barolo. Potem kupiłem południowe (też włoskie) primitivo i pecorino. I nagle przyszedł mi z pomocą mistrz sommelierów Tomek Kołecki-Majewicz.Poznałem go dwa lub nawet trzy lata temu, gdy odbyliśmy wspólną podróż po winnicach Portugalii. Wówczas to okazało się, że mamy zbliżony gust i smak, a Tomek podsuwał mi coraz nowsze gatunki wspaniałych portugalskich win, który do tego czasu całkiem niesłusznie lekceważyłem.
Tym razem trzykrotny mistrz Polski sommelierów rozbudził we mnie apetyt na słodycze.
– Mówi się, że Polacy lubią wina słodkie, ale w rzeczywistości stajemy się coraz bardziej wytrawni, w dobrym tego słowa znaczeniu – twierdzi Kołecki-Majewicz. – Wina słodkie, mimo rosnącej popularności, raczej nigdy nie będą wiodły w statystykach, przede wszystkim ze względu na wyższą cenę. Warto pamiętać, że wyborne wina słodkie dorównują jakością i złożonością najlepszym wytrawnym trunkom.
Szczepów używanych do produkcji słodkich win jest bez liku, a metod – kilka. Francuzi uwielbiają trunki z późno zbieranych owoców, ale też wina naturalne słodkie i likierowe. Takie samo upodobanie do przejrzałych gron okazują Niemcy i Austriacy. Węgrzy z Tokaju słyną z win Aszu, produkowanych z owoców porośniętych szlachetną pleśnią, a Portugalczycy i Hiszpanie specjalizują się w winach wzmacnianych. W taki sposób powstają Sherry, Malaga, Porto czy Madera.
Zdecydowanie warto poruszyć temat łączenia win słodkich z potrawami. Owszem – ich naturalnym towarzyszem wydają się desery, lecz to absolutnie nie jedyne rozwiązanie. Wystarczy wspomnieć słynną kaczkę w pomarańczach i foie gras, które aż proszą o dobre słodkie wino. Słodkie trunki podkreślają też smak dań kuchni orientalnej oraz serów, nie tylko z porostem niebieskiej pleśni, lecz także twardych i dojrzałych. Moim ulubionym momentem na wino słodkie jest jednak początek posiłku oraz jego zakończenie – zamyka swój wywód Tomasz.
Przy okazji zachęca do kupna słodkich win bułgarskich – Witosza czy Kagor Blagodatny, węgierskiego Tojau Aszu 3 Puttonyos, czy Zen Ice z niemieckiego okregu Rheinhessen. Wszystkie one podobno dorównują francuskim sauternom, natomiast kosztują znacznie mniej.
Nie jest wykluczone, że ulegnę, choć słodkie wina zajmują zwykle u mnie nie więcej niż 10 proc. miejsca w winiarce.
Komentarze
dzień dobry …
słodkie wina tylko dla smaku chociaż z serami pasują mi bardzo …
Alicjo czekamy na wpisy z domu …
Dzień dobry. Lubię słodkie wina do serów, potraw z orzechami, wątróbek, ale raczej w oszczędnych dawkach. Muskaty pięknie komponują się z jagnięciną, a ukochany „Aszu” z długimi pogaduchami przyjaciół.
Natomiast osobiście przestrzegałabym przed winami z nazwą „kagar” – dwa razy kupiłam takie wino: raz „kagar Azerbejdżanu” i raz jakieś tunezyjskie, obydwa były słodkie do obrzydliwości.
My tu przy zajęciach, a w Żabich Błotach zaczyna się dzisiaj mini-zjazd wielkopolsko – pomorski; tak wyszło, że wielokrotnie odkładana i przekładana wizyta Haneczki i Inki wreszcie dojdzie dziś do skutku (są w drodze) a jutro pewnie dołączy Nisia i Pan Mąż i Wujek Leszek i obydwie Dziedziczki – jak w pysk dał – siedem osób. Owocnych obrad, Przyjaciele!!!
Pyro to się towarzystwo dobre zbiera … 🙂
dziś makaron z warzywami (mrożone) … masło i czosnek jako sos … posypane startym serem i natką … do popitki sok pomidorowy …
Owocnych i – dodałabym – smacznych.
Słodkie wina? Nie zapomnę jednego: Wino Rycerskie, malinowe.
Poprosiłam Mamę by nabyła wiadomą drogą winko jakieś, bo spodziewałam się gości, aliści czasu na zakup trunku nie stało. A było to lat temu… ho, ho, ho.
Mama zaufała pani w sklepie i kupiła zachwalane wino (choć prosiłam o wytrawne i nawet nazwę podałam). Ludzikowie kochani! Toż tego nawet powąchać nie można było! Ale znalazł się amator. Nie rycerz bynajmniej.
Drugą „alkoholową” przygodę przeżyłam podczas okresu posuchy na wszystko. W naszym osiedlowym sklepie, w dziale kawowo-alkoholowym, na półkach stały butelki z czerwoną etykietką i złotymi kreseczkami napisu. Zawartość również czerwona. Wytrawne wino ryżowe na bazie ginu (czy może powinno być dżinu?) rodem z Chin. Kupiłam bez większego entuzjazmu. Podczas degustacji okazało się być całkiem godziwym trunkiem. Niestety niedostępnym już w sklepie. A od zakupu minęło raptem 2 dni. Nigdy więcej nie napotkałam ryżowo-ginowej hybrydy.
Młody ma jeszcze 2 kotlety w sosie grzybowym i kapustę. Tak mu smakuje, że ja odpuściłam – je sam. Ja ugotowałam cały garnek jarzynówki z pokrojonymi w kosteczkę, podobnie jak warzywa, golonkami i resztką szynki świątecznej. Ta szynka musiała być doskonałego gatunku, bo w lodówce obeschła fatalnie, ale nie zepsuła się. Okroiłam całą powierzchnię dla ptaków, a miękki środek wkroiłam do zupy. W rezultacie mięsa jest prawie tyle, co i jarzyn. Młody może jeść następne dwa dni, albo połowę zamrożę.
To w Granadzie była kiedyś zaraza, nie na blogu!
Alicja – leci, Ryba ma koniec roku maturzystów (Młodsza wróci z Rosji i też ją to czeka), kilka osób zjazduje, a reszta? Zaglądam co kilka godzin i nawet pogadać nie ma z kim. W domu chłodno, bratki kiepsko jakoś wyglądają, a doskonale tę pogodę znosi tymianek. Jutro jeszcze kupię oregano i może jakieś inne zioła. Mimo chłodu i zimnego wiatru pięknie zielenią się brzozy, jawory i topole.
Z przyjemnością pijam wina słodkie. Z pewnością nie jestem ich znawcą.
Moim najulubieńszym jest podgrzane czerwone wino z przyprawami (zimą) lub to samo wino na chłodno (reszta pór roku).
W ramach rozrywek ostatnio pojawia się u mnie w ogródku królik miniaturka od sąsiadów. Przekopuje się zwierzak pod ogrodzeniem. Ogółem wzbudza nasz entuzjazm.
Dawny i zapomniany Stan Borys
https://youtu.be/_uUP13CoPL0
Linku – nieźle musi ten królik rozrabiać w ogródku.
Witaj Linku!
Grzaniec? Oczywiście, że tak! Na temat słodkich win, to mój znajomy znany z obscenicznych żartów. mówi: „Słodkie mają dużą zaletę. Są dwa razy tańsze, bo tak samo smakują tam i z powrotem…” Fuuuj!
Cichalu – niwe powtarzaj złych dowcipów. Taki dyży, a nie wie!
Pyro! Ja się Ciebie zapytowywuję, dlaczego on potrzebuje być zły? Zły, to ja mam charakter. Złe, to ja mam upodobania kulinarne. Źle, to ja myślę o paru osobach, szaaa!
Ale co Ci stary, zmurszały i dobrze przechodzony dowcip przeszkadza?
Pyreńko – Jarutko! 🙂 🙂 🙂
Dowcipy są marne, ale życie jest piękne!
Cichal – on mi się nie podoba, a Ty i owszem.
Uściślenie Cichalku – towarzysko, oczywista oczywistość, koleżeńsko, boć już nie romansowo.
A wiecie, co jest najsmutniejsze (i najweselsze zarazem)? To, że się O SOBIE myśli zawsze z pozycji max 30-latki.
ja tu Pyro i tak często piszę chociaż mało treściwie …
dzisiaj miałam miły dzień z wnuczką .. opowiadałam jej jak rósł jej pierwszy ząbek a ja akurat byłam przy tym … opowieść była trochę bajkowa ale chyba fajna bo wnuczka przytulona słuchała i na koniec usłyszałam kocham cię babciu … 🙂 … w nagrodę babcia nasmażyła naleśniki …. 🙂
o nie Pyro ja mam juz 70 lat bo w pewnym wieku jest się bez wieku ….
Oj, Jolinku – patrzyłam dzisiaj na tę młodą zieleń i daję Ci słowo – miałam 30 lat i nieco zielono w głowie (no, może już w niej fiołki nie kwitły).
Jolinku, jakie 70 ?????????????
Hej Młodzieży Żeńska! Ja też często czuję się nastoletnio!
Pyro – coś w tym myśleniu o sobie jest. Ja już od wielu lat obchodzę w dniu rodzin dwadzieścia pięć lat. I tak się czuję duchowo, bo fizycznie to bywa różnie.
O dziwo królik nie zjada moich kwiatów, za co jestem mu wdzięczna 🙂
Mój maluch z zapałem wychodzi do królika i nawołuje: królik! przyjdź na obiad! i stara mu się coś podrzucić do zjedzenia odpowiedniego dla królika.
Pewnie, że jesteśmy młodzi (ja, kiedy nie patrzę do lustra i nie muszę chodzić) Niedaleko od mojego balkonu stoją dwie ławeczki i czasem nie podsłuchując słyszę rozmowy nastolatków i jest mi ich żal – coś im ukradziono, czegoś nie dano. Nikt im nie pokazał, że umiejętność flirtu, tego lekkiego i nieuchwytnego ostrzenia pazurków i roztaczania pawiego ogona, to może być frajda i budowanie sobie zbroi na życie. Wydają się jednocześnie bezbronni i odarci z uroku. Rodzice do kąta!
Małgosiu a różnica pi razy drzwi … 😉 …
Linku – dla dzieciaka ten króliczek, to może być wielka atrakcja.
Jolinku – zdecydowanie przesadziłaś.
dziewczyny bo tak czasami jest, że człowiek czuje się jakby miał 100 lat … chociaż to nic nie znaczy … Pani Szaflarska ma i się cieszymy, że jest z nami …. 🙂
maruda jestem dziś ….
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105806,16799589,9_cech_kazdego_nudziarza__Ile_go_w_sobie_masz_.html#BoxLSLink
Jolinek siedzi w dołku, a Pyra zrobiła sobie góralską herbatę pomiernej mocy (mówiłam, że w domu chłodno) i już mi cieplutko i dobrze. Jeszcze z pół godzinki i pójdę spać. Jutro i pojutrze będę babcią na pełnym etacie, bo Młody ma labę – nie idzie do szkoły; starsi o rok koledzy piszą przez 3 dni testy na koniec gimnazjum, młodsi mają wolne.
Melduję sie z domu, 21:20, wtorek. A nie spimy odwczorajszej godziny czasu tokijskiego.
Do tematu win dodam, że w samolocie udało mi się nadrobić zaleglości i napić się śliwkowego wina, bo tego nie mogło zabraknąć na pokładzie Japan Airlane.
Złocisty napój skojarzył mi się z tokajem 😯 i jest dla mnie deserowy, nie wiem, z jakimi daniami to pożenić, chyba raczej nie z daniami, a z ciastami. Ma przyjemny aromat i chyba jest nieco mocniejsze od przeciętnego wina. Nie jest słodkie jak likiery, ale jak ktoś lubi wina półsłodkie, może śmiało próbować. Samemu też można zrobić i regulować ilość cukru.
Więcej napisze, jak się wyśpię 🙂