Urok rankingów
Wprawdzie rankingi bywają zwodnicze (np. zdumiewające czasem zmiany na listach popularności polityków i partii), ale mogą także dostarczać sporo radości i zadowolenia. Zwłaszcza gdy zainteresowani plasują się na czołowych, czyli dobrych miejscach.
POLITYKA prowadzi statystykę blogową od paru już lat. Dziś na liście rankingowej figuruje 40 blogów. Od dłuższego czasu nasz blog „Gotuj się!” mieści się w ścisłej czołówce. Statystyka prowadzona przez redakcję internetową obejmuje liczbę odsłon oraz liczbę tzw. unikalnych użytkowników.
Regularnie w rankingu przewodzi blog Daniela Passenta – „En Passant”. Zdominował on listę trwale, a w minionym miesiącu (lutym) – przy 31173 uczestników – zarejestrował 116763 wejść. Kolejne miejsca zajęły: Chętkowskiego „Belferblog”, Hartmana „Loose Blues”, Żakowskiego „Jak na dłoni” i na piątym miejscu my, czyli „Gotuj się!”. Wprawdzie były miesiące, w których lokowaliśmy się wyżej, ale 73674 odsłon i 19815 stałych uczestników to też dobry powód do radości.
Za nami usytuowała się Dorota Szwarcman, tuż za nią Adam Szostkiewicz a potem 33 pozostałe blogi prowadzone przez znanych i wybitnych autorów.Dziękuję więc wszystkim blogowiczom, bo dzięki ich aktywności uplasowaliśmy się tak wysoko. I zapraszam do dalszego pisania. Tymczasem zaś możemy uczcić nasz sukces stosownym toastem.
Komentarze
dzień dobry …
ja mam cały dzień otwartą stronę tego bloga …. ciekawe czy jak bym zamykała i otwierała ponownie to liczyliby jako raz czy jako kilka razy … 😉
jest nas mniej przez trudności z logowaniem … niektórzy rezygnują …
Zaglądam bardzo często, piszę od czasu do czasu. Gratuluję Gospodarzowi, wszystkim piszącym i czytającym!
Gratulacje dla nas wszystkich, dobrze olape prawi!
Dla niej podwójna lampka toastu 😉
Piąte miejsce,przy tej ilości blogów „Polityki”,oczywiście cieszy.
Okazja do toastu sympatyczna,a czym napełnić kieliszki pomyślimy o wiadomej porze 🙂
Małgosiu-czy zaglądałaś ostatnio do poczty?
U nas będzie Mamina wiśniówka, stoi już wystarczająco długo, bo to zeszłoroczna.
A nalewkę z ciemnych winogron mamy otworzyć dopiero na Wielkanoc, to pierwsze Mamine podejście było do tych owoców w nalewce.
Niestety blogi polityczne Polityki, procz blogu Jacka Zakowskiego, sa juz takim szambem, ze nie sposob sie na nich pokazac. Nie wiem w jakim celu tygodnik ustanowil jakis regulamin dla uczestnikow forow, skoro nie zamierza go egzekwowac. Liczy sie najwyrazniej „frekwencja”, a nie jakosc debaty pod blogiem. Takie zatem rankingi naprawde nie wiele znacza. One swiadcza jedynie o ilosci odwiedzin, a nie o jakosci.
Cieszy mnie, ze Zakowski postanowil wycinac chamow, wariatow i nawiedzonych, pozostawiajac nick usunietego postu. Ale nie rozumiem Passenta, Hartmana czy mojego starego przyjaciela, znakomitego dziennikarza Adama Szostkiewicza , ktorzy nie maja nic przeciwko temu aby otaczac sie holota.
Cieszę się z naszej wysokiej pozycji ale przyznaję rację Kotu M. – wstyd się podpisać u Pas – senta, czy Hartmana a i u Szostkiewicza bardzo nieciekawie. U nas są ograniczenia tematyczne, a nie samym chlebem żyje człowiek. Niestety, blogi polityczne mają taką formułę, że osobiście czytam tylko wpis Gospodarzy i całkowicie pomijam dyskusję, a są tam tematy żywo mnie obchodzące. W rezultacie kiedy mnie temat naprawdę poniesie, pisuję na blogach SO, zdradzając po zgoła półwieczu „Politykę”. Jedynie p p. Kowalczyk i Szwarcman pilnują na swoich blogach porządku, ale ja po prostu lubię muzykę i jej słucham – wiem stanowczo za mało, żeby u Doroty z Sąsiedztwa zabierać głos. Natomiast p. Kowalczyk daje wpisy b. rzadko i to żadna przyjemność rozmawiać z kimś raz na dwa – trzy miesiące. Toast za nasz blog wypiję o stosownej porze. Toast zresztą dwu taktowy – 1. łyk za Gospodarza naszego, 2 – za pt Blogowisko a.m.a.
Gratulacje dla Gospodarza. Jestem podobnego zdania co Pyra i Kot. Tam jest kilku nawiedzionych pieniaczy i nabijaja licznik. Weekend mnie bardzo rozczarowal. W piatek byly chmury i nie widzialam zaciemnienia slonca a w sobote i niedziele wial wiatr od ladu i przyplyw u mnie byl mniejsze niz zapowiedziano. Musze czeka 18 lat na nastepny.
czego to ludzie nie wymyślą …..
http://wkuchnizwedlem.wedel.pl/konkurs/przepis/Czekoladowa-Pizza
za Piotra wypije 3 łyki …. i za nas 3 by było sprawiedliwie … 🙂
Miało być pucowanie chałupy, ale będzie za tydzień. Wyżebrałam. Dzisiaj tylko lampy, durnostojki i wazony. Przy okazji Ola zabrała mi „zapas” zużytych klawiatur komputerowych, zostaną wyrzucone po drodze tam, gdzie zbierają części elektroniczne. Bez samochodu raczej trudno tego dokonać, bo te place nie są położone w centrum miasta, tylko na wygwizdowach.
Na obiad dzisiaj będą drożdżowe racuchy z jabłkami. Dosyć dawno nie było, a lubimy. To znaczy mówiąc uczciwie – zjadamy bez protestu, byle niezbyt często.
I za bratanków naszych też wypijmy, dziś oficjalny Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.
Gratulacje 🙂
Piszę z rzadka ale zaglądam z częsta
Gratulacje dla Gospodarza i nas wszystkich.
Wczoraj widziałam pierwszego w tym roku bociana. Idzie prawdziwa wiosna.
Miś przedstawił wczoraj kalkulację cenową dla pierogów z serem ręcznie robionych. Podał zaskakującą cenę sprzedaży – prawie 50 zł za kilogram. Akurat dziś rano na hali targowej w Gdyni przechodziłam obok stoiska z garmażem i dowiedziałam sie, że kilogram takich pierogów kosztuje 15 zł. Na pewno nie są robione ręcznie, ale i tak ręczna robota nie usprawidliwia tak wysokiej ceny, jaką podał Marek. Może są gdzieś chętni, ale chyba nie na prowincji, ani podlaskiej, ani pomorskiej.
Krystyno, Miś pewnie odnosił się do pierogów ze sklepu podanego przez Nisię, ceny na nie są tam rzeczywiście zaporowe 🙁
Możemy i za Bratanków (trzeba głębsze naczynie przygotować na wieczorny toast). Lubię Bratanków i lubię ich kuchnię, wina i czardasze, chętnie wzniosę.
Te doskonałe pierogi lepione przez panie z GS-u w Połczynie, jadane przez nas u Żaby, kosztują średnio 22 zł/kg. Haneczka kiedy tam jedzie zamawia sobie kilka kilogramów i zamraża w porcjach.
te półgęski z Biedronki bardzo smaczne …. polecam jak jeszcze dostaniecie bo mi było trudno trafić a mam 5 sklepów na osiedlu …
podobno w Polsce mało czyta się książek ale do kina poszli …. 😉
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1610779,1,kto-poszedl-do-kina-na-piecdziesiat-twarzy-greya.read
ja nie byłam i nie czytałam … ktoś ogladał? …
Jolinku,
nie byłam. Już wyrosłam z takich lektur i filmów.
A półgęski widziałam w tamtym tygodniu, w bardzo małych, ale przez to tanich opakowaniach.
krystyno cena wychodzi wysoka bo ok. 56 zł za kg ale otatnio widziałam w dobrym sklepie po 140 zł za kg .. chciałam posmakować i warto było wydać 4,49 zł …
Podana cena pierogów nie była moja. Uważam, że cena 22 złotych za kilogram jest wystarczająco przyzwoita i gwarantuje godziwy zysk. Prawie wszystkie pierogi, które można kupić to prawie przemysłówka. Sam kształt i rodzaj zlepienia wskazują, że są robione w stalowych formach po 5 lub 6 naraz.
http://www.anpa.pl/foto/x6-1.jpg
Niestety pierogi robione w ten sposób muszą mieć grubsze ciasto by łatwo się zlepiały i wychodziły z formy, oraz nie pękały podczas gotowania.
Umyłam piecyk, który się zafajdał nie wiadomo w jaki sposób, bo wczoraj przecież niczego kipiącego, kapiącego itp nie gotowałam…dziwne. Ciasto zrobiłam, wtarłam jabłka, wrzuciłam dwie garści rodzynków i stoi sobie, odpoczywa. Przyjdzie Młodsza i będę smażyć. Kiedyś posypywałyśmy na talerzu cukrem, a teraz już nie – zjadamy na łyso, są lepsze.
W moim mieście nikt nie zobaczył „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. U nas musi być porządnie po katolicku i żadnych takich tam. Projekcja została zakazana. Pan prezydent Kotowski od wielu lat cenzuruje filmy i podejmuje decyzję co można zobaczyć a czego nie. „Pokłosia” też zabronił bo nikt nie będzie pluł nam w twarz.
Misiu,
miastu na dobre wyjdzie, jeden grzech mniej 😉
Orca podała fajny sznureczek…w Churchill słoneczko już wzeszło, może jakiś biały misio się pokaże? Zorze to raczej nocną porą.
Pokłosie akurat widziałam, chociaż nie chciałam, ale wrzuciłam przypadkiem, już się zaczęło no i wcięło. Kawał kina. Grey mi wisi, ale Ida czeka i Bogowie.
Jolinku, co to były za pierogi?
Nisiu to ceny półgęska nie pierogów ….
Racuszki nakarmiły nas i Inkę (wpadli z Lucjanem po jajeczko dla Żaby i Eski, bo Ince się chyba jutro uda wyskoczyć do Żabich). Swoją drogą ja ich podziwiam – od nich, do mnie jest 8 km. Do zielarni ulubionej jeszcze 10-11. A oni w obydwie strony rowerkami w cienkich polarkach „przecież ciepło”! Łącznie prawie 40 km w warunkach ruchu miejskiego. Trzeba mieć zdrowie. Młodsza już w panice nr 1 – ocenia maturzystów przed dopuszczeniówką. Panika stąd, że po raz pierwszy od 5 lat obleje co najmniej 3 osoby – chyba, że delikwenci nagle dostąpią iluminacji, ale cuda to w kościele, nie w szkole.
Z umycia piecyka, czy raczej kuchenki można być dumnym. Swoją drogą, nie wiem dlaczego ona się tak brudzi. Nawet kratka/ dlaczego kratką nazywa się równoległe pręty ?/, błyskawicznie pokrywa się brązowym nalotem. Ta robota jeszcze przede mną.
Upiekłam kilka dni temu pasztet. Przekonałam się, że pasztet z małą ilością tłuszczu jest suchy i niezbyt smaczny. Za mało było też, jak na mój smak, wątróbki. Papier, którym wyłożyłam blaszki, po upieczeniu i wystygnięciu był mokry, a nie tłusty. Jestem rozczarowana, ale za to mam przynajmniej nauczkę.
Krystyno – pasztet musi być tłusty. a wątróbki nie musi być dużo. Też kiedyś zrobiłam suchy, ziarnisty pasztet i od tej pory się pilnuję i zamawiam w sklepie podgardle, żeby dodać do mięsa. Oczywiście uduszone w tym rosole czy sosie.
Hej, zwołuję na toast.
1. Za Piotra – naszego Gospodarza, uroczego pana, przyjaciela niezawodnego, doskonałego dziennikarza, znakomitego gawędziarza i publicysty wysokiej próby. Za zdrowie i powodzenie Barbary i Piotra Adamczewskich! Hip, hip, Hurra!!!
2. Za znakomite Towarzystwo Blogowe, międzynarodówkę łasuchów i ambasadorów polskiej kuchni na połowie globusa.
Za powodzenie : hip, hip, hurra!!!;
3. Za zdrowie i powodzenie naszych Bratanków (i od szabli i od szklanki) nieco zagubionych pod skrzydłami Turula – na zdrowie, szczęście, , smyczki i szum wiatru!
Pyra aroniówką wzmocnioną, która miała być dla Żaby ale okazała się przedobrzona.
Wznoszę toast tak jak Pyra!
I dla nas
https://youtu.be/4G713ovA5Ws
Toast za Pyrą 🙂
Popijam 5 letnią wiśniówką. Maleńki kieliszek. Rarytas mówię wam. Nalałem we flaszkę. Będzie na zjazd.
za zdrowie malinówka … 🙂
Cichal już pewnie na walizkach – jutro leci. Wysokiego nieba, Kolego!
To i ja się dołączę do toastu Pyry, „Gotuj się” górą!
Nie ma chyba sumienniej prowadzonego blogu. Piotr dba o regularne wpisy nawet podczas podróży. Nie wiem, czy jeszcze ktoś tak prowadzi swoją stronę.
Gratuluję Piotrze!
Też tak mam jak Pyra, że z tych „politycznych” czytam jedynie jeszcze nowe wpisy autorów, a czasem komentarze trzech, czterech jako tako rozsądnych jeszcze osób. Ale szukam wręcz nowych „anumlików”. Kto wie co to takiego, ten wie. Najbardziej zasobny był blog Paradowskiej, bo tam anumlik bywa.
Generalnie muszę jednak przyznać, że blog nasz już długo tak mnie nie kręci jak kiedyś. Otwieram z reguły dopiero wieczorem, a trafia mi się, że doczytuję od tyłu cały dzień poprzedni. Jest jeszcze jedno miejsce w którym się kiedyś też bardziej angażowałem, a i tam też już mało co zaglądam. Czy ja wiem ? czasem mam wrażenie, że co miałem do napisania to napisałem.
Przypijam koniakiem i pozdrawiam.
To i ja się dołączę do toastu Pyry, ?Gotuj się? górą!
Nie ma chyba sumienniej prowadzonego blogu. Piotr dba o regularne wpisy nawet podczas podróży. Nie wiem, czy jeszcze ktoś tak prowadzi swoją stronę.
Gratuluję Piotrze!
Też tak mam jak Pyra, że z tych ?politycznych? czytam jedynie jeszcze nowe wpisy autorów, a czasem komentarze trzech, czterech jako tako rozsądnych jeszcze osób. Ale szukam wręcz nowych ?anumlików?. Kto wie co to takiego, ten wie. Najbardziej zasobny był blog Paradowskiej, bo tam anumlik bywa.
Generalnie muszę jednak przyznać, że blog nasz już długo tak mnie nie kręci jak kiedyś. Otwieram z reguły dopiero wieczorem, a trafia mi się, że doczytuję od tyłu cały dzień poprzedni. Jest jeszcze jedno miejsce w którym się kiedyś też bardziej angażowałem, a i tam też już mało co zaglądam. Czy ja wiem ? czasem mam wrażenie, że co miałem do napisania to napisałem.
Przypijam koniakiem i pozdrawiam.
Pepe – nie udawaj, że całkiem dziadziejesz. Jeszcze Ci nie czas.
I co? Raz mi zżarło!
Zżarło mi to, co skrupulatnie poprawiłem, aby nie było tych idiotycznych świńskich ogonków wmiast gęsich stópek np. Ze złości puściłem jeszcze raz na „surowo” i – przeszło.
Kończę dyżur „upiornej staruszki”. Idę spać. Do jutra.
My świętujemy,i słusznie z racją,nasze bardzo dobre miejsce w rankingach,a grupa MoCarta świętowała dzisiejszego wieczoru 20-lecie swojej działalności artystycznej.
Jakimś zupełnie psim swędem udało nam się wraz z kuzynką Magdą dostać bilety na ten koncert.Ubawiłyśmy się wyśmienicie.Oni są genialni!
https://www.youtube.com/watch?v=zxQ21-CTqrc
Zatem za zdrowie Gospodarza oraz Blogu przy muzyce grupy MoCarta 🙂
A mnie Hartman zaagitował.
http://studioopinii.pl/jan-hartman-zeby-szkola-byla-polska/
Dziękuję za miłe słowa, życzenia i toasty. Przyznać muszę, że po ich przeczytaniu poczułem przypływ energii i chęci do blogowej pracy.
Wielu autorów blogów odczuwa zdecydowany spadek weny twórczej po kilku latach wpisów. Nie zawsze mają już ochotę odsłaniać elementy życia prywatnego, z czasem tematyka wokół której krążą wpisy zdaje się wyczerpywać. Trudność w prowadzeniu blogu tematycznego właśnie chyba w tym leży – jak się nie powtarzać a przy tym zapewnić atrakcyjne wpisy? Czy ilość zagadnień np. kulinarnych jest niewyczerpana? 😉
Dodam, że nie zauważam wspomnianego wyżej spadku weny twórczej na „Gotuj się!” 🙂