Za oknem rojno i gwarno
Na dworze chłodno, choć słonecznie. Wokół krzewów i drzew rojno i gwarno. Wprawdzie sójki i sroki, które wyraźnie płoszyły mniejsze ptaszki, gdzieś zniknęły, ale zastąpiły je właśnie te ruchliwe i głośne drobiazgi potrafiące chodzić po pniach modrzewi czy sosen z główkami skierowanymi w dół i ogonkami w górę, co wygląda dość śmiesznie.
Przy tym wędrowaniu wydają z siebie dźwięki, które są o niebo przyjemniejsze od skrzeczenia ich większych kuzynów.
Obserwacja sikorek (na fot.), rudzików, mazurków czy pliszek jest wielką frajdą. Już dziś myślę o tym, jak zorganizować ich stołówkę, która będzie czynna przez całą zimę.Nie zawsze jednak ludzie traktowali te drobne stworzenia tak przyjaźnie. Oto dowód, jak dla ludzkiej rozrywki dręczono skrzydlatą drobnicę.
„Zrób trumnę [z kruchego ciasta] na wielki pieróg lub pasztet. Na dnie wytnij otwór wielkości pięści lub większy podług uznania. Niech brzegi trumny będą nieco wyższe niż zwykłych pierogów. Nasyp do pełna mąki i upiecz, a po upieczeniu odsłoń otwór w dnie i pozbądź się mąki. Następnie, mając placek wielkości otworu w dnie trumny, o której była mowa, włóż go do niej, przedtem wkładając do środka żywych ptaszków ile się zmieści, i zalep. Ma to być zrobione tuż przed podaniem pieroga na stół i wyeksponowaniem przed gośćmi: tam, po otwarciu lub przekrojeniu wielkiej górnej części placka, wszystkie ptaki wylecą, co jest zachwycającym i miłym pokazem dla kompanii. Ażeby wszystko wyglądało naturalnie, rozetnij również mały placek”.
Z dalszych opisów wynika, że nie wszystkie tak potraktowane ptaszki przeżywały ów biesiadny eksperyment.
Komentarze
dzień dobry ….
u nas za oknem rano biało … to szron przykrył dachy, drzewa i trawniki …. -2 …
Nowy uściski urodzinowe … cieszę się, że masz radość w sobie by widzieć piękne drobiazgi na codzień … 🙂
Nowemu Najlepszego!
Do życzeń dołącza się chrapiący Jerzor i mruczando Mrusi 😉
Dzień dobry, tak z ptaszkami wielka radość. Ładnie opisuje dokarmiane ptaszki Stasiuk w „Żółtych drogach” (Nie ma ekspresów przy żółtych drogach), a i ja lubię dokarmiać i obserwować tę drobnicę
Nowy, dołączam do życzeń. Spełnienia marzeń!
Cichalu, odpowiadam tutaj: w czerwcu może być upał, jeśli dobrze znosicie, to jak najbardziej. Wysypu owoców jeszcze nie będzie, chyba, że truskawki, czereśnie, ale nie widziałam plantacji. W górach oczywiście chłodniej, ale nie wiem, czy góry Wam odpowiadają.
Jeśli wybierałabym termin, to albo maj, albo wrzesień.
Samochód warto wypożyczyć terenowy, z napędem na 4 koła, bo w górach jest dużo szutrówek i dziwnych dróg. Ogólnie drogi są niezłe, więc jeśli nie chcecie pchać się w jakieś zakamarki (ja to lubię), to zwykłe auto wystarczy. Koszty niewysokie, porównywalne z Polską lub niższe, np. całkiem porządne hotele 30-40 ? za dwuosobowy pokój, w stolicy i w Batumi drożej, na prowincji taniej. Ciekawa jestem Waszych wrażeń.
Znak euro przerobiło w pytajnik.
Witam, bjk, spróbuj wpisać znak euro za pomocą klawiatury,
prawy ALT + U
lub CTRL + ALT + U
CTRL + ALT + 5
na koniec możesz spróbować wcisnąć lewy ALT i trzymając go, kolejno wybrać z klawiatury numerycznej cyfry 0, 1, 2 i 8.
Yurku, tak właśnie zwykle robię i tym razem też, pierwszy sposób.
To napisz słownie euro i po kłopocie.
Na moim balkonie w każdą zimę goszczą sikorki z pobliskiego lasu, mazurki, czasem ptaki, których nazw nie znam. Od wielu lat nie ma wróbli, za to srok zatrzęsienie. Kiedy wywieszam skórkę słoniny, czy boczku, zakręcam starannie drut wokół poręczy balkonu i bardzo rzadko ta ptasia przekąska utrzymuje się na swoim miejscu 2-3 dni. O kradzież podejrzewałam sroki i gawrony, a niesłusznie. Złodziejami są rybitwy znad Malty. To ptaki dostatecznie duże, aby drucik z kwiaciarni nie stanowił problemu. A łakome to, a nieprzyjane drobiazgowi…
Gdyby komuś nie wystarczały obserwacje naszych rodzimych ptasząt to może sobie zafundować np.egzotyczną amadynę:
http://www.ptakiozdobne.pl/262_Amadyna_wspaniala.html
W sklepie,w którym pracuje Latorośl ptaki te cieszą się sporym zainteresowaniem,bo są pięknie ubarwione i śpiewające(śpiewają tylko panowie).Amadyny nie należą niestety do najtańszych.Ostatnio ktoś kupował do biura-jeden ptak 200 zł.Zapewne można wrzucić w koszty 😉 Cóż,obserwacje sikorek lub wróbli za oknem wychodzą zdecydowanie taniej !
Nowy, oby wszystkie Twoje plany i zamysły się zrealizowały 🙂
Nowy – spełnienia WSZYSTKICH marzeń. 100 lat !!!
Nowy Drogi !
Jeśli szukasz nowej drogi,
to wiedz,że dobrych wyborów Ci życzymy
i kielich Malbeca za Twe plany i marzenia
z radością i lubością wielką wychylimy !
Nowy – wszystkiego najlepszego!!! 🙂
„Bardzo wcześnie jest jesień. Coraz wcześniej słońce
Za jezioro z ołowiu w drżące spada trzciny.
Dzień jest po to, by sennie płynęły godziny,
A wieczór, by oglądać gwiazdy spadające.
Renoir chyba w sadzie pomalował śliwy,
Tak ich skórka zielona, a brzegiem liliowa,
I wszystko tu coś znaczy, tylko brak na słowa.
Ach! jak tu odpowiedziec, czy jestem szczęśliwy?
Jak nurek schodzi w mroki tajemniczych głębin,
Gdzie się przepych koralu bogato rozpina,
Tak ja wypijam wzrokiem czerwoność jarzębin,
Lub próbuję wargami czerwonego wina.” 🙂
Jan Lechoń
https://www.youtube.com/watch?v=FP6CdNVzjC8
https://www.youtube.com/watch?v=U-zzldEJLME
Też lubię obserwować ptaki w naszym ogrodzie i słuchać ich śpiewu.
Takich ptaków oczywiście nie ma za moim oknem:
„Każdy dudek ma swój czubek” 🙂
http://vimeo.com/109782515
Nowy – Wielu udanych spacerów i wróbla z pasztetówki w kajzerce z makiem. Co masz sobie żałować 🙂
Nie mam malbecka ale i tak z ochotą wielką uczczę ogromnie lubianego Kolegę; niech Mu się wiedzie, smacznie żyje, smacznie pije (z umiarem rzecz oczywista – o czym Nowemu przypominać nie trzeba przecież), niech spotyka piękne kobiety i równie piękne widoki (jedno i drugie z bezpiecznej odległości) jednym słowem udanego życia Nowy!
🙂 🙂 🙂
Dzień dobry,
Bardzo Wam dziękuję za życzenia, muszą się spełnić !!!!!!
Wczoraj wieczorem byłem na rybach, złapałem pięć (czyli brały), cztery były za małe, piąta miała 28 cali, czyli akurat tyle, że można ziąć do domu. Na haczyku walczyła dzielnie, ale przecież ze mną nie wygra…Wyciągnąłem… i wiecie co – tak mi się jakoś jej żal zrobiło, że też wypuściłem… Ale jej obiecałem, że następnej nie daruję! Chyba przekazała to innym, następna już się nie trafiła… 🙂
Miłego dnia Wam życzę, muszę do fabryki.
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
🙂
Dziewczyny czytały książki Musierowiczowej? Jest nowy tom „Jeżycjady”:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36000,16876733,_Wnuczka_do_orzechow__juz_wydrukowana__FILM_.html#LokPozTxt
Nowy – wszystkiego najlepszego ! niech spełnią się wszystkie Twoje plany.
Pyro,
jakoś tak złożyło, że nie czytałam książek M. Musierowicz, a teraz już chyba wyrosłam z takiej literatury. Pewnie coś straciłam .
Dzięki ptakom o wiele łatwiej przeżyć późną jesień i zimę. Miło jest obserwować ptasie towarzystwo przy karmniku. Choć sikorki bytujące w lasach doskonale same dają sobie radę.
Krystyno – to dlatego, że miałaś syna; gdyby rosła w domu dziewczynka, Musierowiczowa byłaby zaliczona..
Czytały, czytały, ale pierwsze tomy były najlepsze.
Kulinarnie, ogrodowo
Niech się trzyma Nowy zdrowo
Niezależnie od pogody
Czy to upał, czy też chłody
Humor niechaj dopisuje
I aparat się nie psuje
Bo gdy fotki oglądamy
Wiele uciech z tego mamy
Echidna
Nie czytały, bo księgarnia polska daleko była wtedy.
Krystyno,
lubię wracać do starych lektur, zawsze przypominają młodość, jak choćby książki Haliny Snopkiewicz „Tabliczka marzenia” – mentalny powrót w czasie do młodości i na Bartniki 🙂
(dziękuję, mt7 🙂 )
Tadzinku! Razem z Ewą życzymy Ci naj, naj,naj! Trzymaj się stary druhu!
Nowy, a moze to byla zlota rybka i trzeba bylo poprosic o cos. A nuz by spelnila Twoje zyczenie. Wszystkiego najlepszego.
Dobry wieczor,
Nowy, najlepszego!
Wrazeniami ze sluzby podziele sie we czwartek rano.
Miałyśmy dzisiaj obiad nieco dziwny, ale całkiem smaczny. Jako, że Pyra jest słabo-silna przez jesienne łamanie w kościach, wymyśla potrawy szybkie i robione bez fizycznego wysiłku, dzisiaj np były to pierogi azjatyckie (z mięsem kurczaka, gotowce) pokryte na talerzu sporą porcją czerwonej papryki duszonej w oliwie z przyprawami i dozą czosnku. To było smaczne. Jeszcze miesiąc temu papryka, rzodkiewki, czy szczypior, mogły sobie spokojnie poleżeć w lodówce ok tygodnia. Ten okres się skończył – czerwona papryka na trzeci dzień od zakupu wyglądała na przywiędniętą i trzeba ją było zaraz wykorzystać – poszła więc na sos i garnitur do pierogów. Udane połączenie.
Nowemu, wszystkiego najlepszego!
Nowy,
Serdeczności i uściski!
Cichalu,
Sugeruję wynająć samochód z kierowcą – oszczędzi Wam to emocji/stresów (wybierz dowolne) związanych z gruzińskim stylem jazdy. Chyba że to lubisz 😉 Nie każdy jest takim wariatem jak Witek…
Oczywista, czytałam Musierowicz. Zgadzam się z Asią, że wczesne książki miała lepsze.
Byłabym też tego zdania, ale kilka lat temu za taką opinię „rozliczyła” mnie Nisia okropnie. Machnęłam ręką – jednemu podoba się matka, drugiemu córka. Jednak czytam kolejne z nadzieją, że może wróci dawna, swobodna i nie tak bardzo bogo-ojczyźniana Musierowicz (jak wróciła utalentowana i dowcipna Chmielewska w swojej ostatniej książce). „Dziewczynki do orzechów” oczywiście jeszcze nie czytałam, ale przeczytam.
Afrykański blues dla Nowego.
https://www.youtube.com/watch?v=z5vi5jHb0sw
http://ninateka.pl/film/po-lin-okruchy-pamieci-jolanta-dylewska
Nowy – tyle co masz, a na to jeszcze setka! Zycze w kazdym razie wielu, wielu lat w zdrowiu.
Mawiali u nas: Jak zdrowie bedzie to i grzechy beda! Dalszych porad nie udzielam bo wiem, ze pomyslow na krotochwile Tobie nie brak.
Wznosze bialym burgundem: Kreuznacher Katzenhölle z 1996 roku.
(co se bede zalowal)
Nowy, Pepe dobrze prawi 😀 Zastosuj się 😀
Resztką morelówki Irka – Twoje zdrowie 😀
Nowy, wszystkiego naj z Lublina 🙂
Musierowicz była na liście szkolnych lektur mojej Latorośli,ale już nie pamiętam,który tytuł.
Ja natomiast w niewinno-dziewczęcych czasach czytałam z wielkim upodobaniem Krystynę
Siesicką 🙂
Za zdrowie Nowego nieustająco !
Pyro,
Niby dlaczego miałabyś być „rozliczana”? M. Musierowicz jest pisarką a nie świętością narodową i jej twórczość może podlegać ocenie. De gustibus, etc… Pomijając aspekt bogo-ojczyźniany, mam wrażenie, że w pewnym momencie autorka zaczęła pisać o alternatywnej, wyidealizowanej rzeczywistości. Jej prawo, ale ja tego czytać nie muszę.
Z Musierowicz już dawno wyrosłam, pierwsze książki były świetne, a później niestety, niestety, coraz słabiej. Można sobie tłumaczyć, że nie jestem targetem, bo spierniczały i zbyt wymagający, ale i młodzież jej nie trawi w ostatnich produkcjach, a piszę o młodzieży mocno oczytanej i inteligentnej. Ostatnio rozmawiałam z bibliotekarką, mówiła, że młodzi pożyczają Musierowicz tylko to, co w lekturach, natomiast nastąpił renesans Szklarskiego.
Od siebie bardzo polecam ostatniego Stasiuka, „Wschód”, a sama ostrzę zęby na najnowszą Tokarczuk, „Księgi Dawidowe” – czekam z utęsknieniem na przesyłkę. Zapowiada się prawdziwa uczta.
Ewo – to nie tak było. Ktoś napisał artykuł, że MM bardzo zgorzkniała, odsunęła się od znajomych i jest rozczarowana spadającym czytelnictwem m.in jej książek. I ja wtedy napisałam u nas, na blogu, że pisarka popełniła spory błąd „taktyczny” – jak z entuzjazmem powitała „Solidarność”, tak po 89 nie uczyniła korekty na zmiany społeczne, jakie zaszły w Polsce. Jej młodociani (albo bardzo młodzi) czytelnicy, mają inne poglądy i potrzeby.
I tu mnie Nisia za kuper – żaden błąd: pisze jak chce i ma do tego prawo. Dokładnie to właśnie chciała napisać, co napisała.
I wtedy machnęłam ręką – co się będę „podkładać „piszącym” – jasne, że mają prawo, ale i czytelnicy swojeteż mają.
Bjko i Ewo, dziękuję. Jeszcze Was pomęczę w przyszłości. Gaumardżius!
Pyro,
To nieco zmienia postać rzeczy ale nie do końca zgodziłabym się z Nisią.
Rzecz jasna autor ma cały czas prawo pisać o czym chce a czytelnicy mają cały czas prawo odrzucić „dzieło”. Tylko jeżeli pisanie – nazwijmy to – niszowe, to świadomy zabieg a nie błąd, to w takim razie skąd i do kogo te pretensje o brak czytelników?
Gaumardżos Cichalu i do zobaczenia w Gruzji 🙂
Dżos, dżos, dżos! Może przypadek sprawi, że nam się tam wspólnie spotkać w 2015?
Oby! 😉
W sześćdziesiątych latach do Krakowa przyjechała grupa Gruzinów. Mieli walizkę koniaków. Po trzech dniach chodziłem do Delikatesów po kolejne butelki. W czwartym dniu okazało się, że mają i kobiety. Siedziały w hotelu i nie wyściubiały nosa na zewnątrz. Jeden nazywał się Zuriko Szoszitaiszwili. Oni wznosili i mówili dżius! Inwokacji nie pamiętam, a ich znakomicie! 🙂
Nowy, wszystkiego najlepszego, pomyślności 🙂
Tadeuszu wracaj i żyj jeszcze 100 lat wśród swoich.
Gruzja, moja miłość?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16877533,_Panstwo_Y_oferowali_dolary_byle_tylko_wczesniej_wyjechac.html#MT
Pyro, jesteś pewna, że Cię rozliczałam za MM??? Tam musiało chodzić o coś innego, bo ja też uważam, że jej wcześniejsze książki były lepsze.
No i w życiu nie śmiałabym Cię za kuper!!!
Ewo, zgadzaj się ze mną albo nie – ale raczej w bezpośredniej dyskusji, dobrze? Unikniemy nieporozumień.
Oczywiście, dyskusji z Pyrą nie pamiętam, ale to że MM się zmieniła (dla mnie na gorsze) jest dla mnie oczywiste już od kilku jej książek. Niestety, bo przepadałam za nią i jej poczuciem humoru.
No i Nie mogłam przecież Pyry za kuper!!! Ceterum censeo…
Nisia – jestem pewna. Byłam winna niewątpliwie, bo wytykałam jej błąd marketingowy, czy raczej pisanie dla byłych czytelników, bo nowi jakoś… Ja użyłam zdania „popełniła błąd” i za to oberwałam. Wcale nam nie chodziło o jej pisarstwo, tylko : mnie o nieumiejętność zmiany adresata książki, Tobie o to, że ona się nie myli, żaden błąd, napisała, jak chciała.
Nisiu – mogłaś, mogłaś; bywam cyniczna (inaczej doświadczenie przemawia) pyskata i uszczypliwa. Na szczęście i Tobie dobry Bóg niczego nie poskąpił.
Staram się jak mogę.
W tym aspekcie, rzeczywiście, mogłyśmy polemizować. Autor jednak zawsze pisze co chce. Inna rzecz, jak na tym potem wychodzi.
Śmieszy mnie, kiedy ambitny autor, zapytany o to, dla kogo pisze, odpowiada z dąsem: głównie dla siebie. A potem się dziwi, że nikt poza nim samym (i może mamusią) nie chce go czytać, a zwłaszcza nabyć. Jedna młoda pisarka nie tak dawno narzekała na to, że tak się napracowała, a nikt jej nie czyta.
PS. Ale żeby za kuper???
No nieeeee…
Ogromną radość mi sprawiliście waszymi życzeniami!
Wszystkim bardzo, bardzo dziękuję – za życzenia i blogowe prezenty – wiersze, układanki, piosenki i za toasty!!!!
Przepraszam, że nie mogłem w nich uczestniczyć czynnie, ale za to teraz mogę.
Mam mieszankę Cabernet – Malbec, oczywiście z samej Mendozy.
Dziękuję bardzo – Wasze zdrowie również!!!!!!
Jednym z moich życzeń jest spotkać Was wszystkich w realu, niech się spełni również!!!