Trzeba pić, by żyć!

Bez jedzenia człowiek jest w stanie przetrwać nawet parę tygodni. Bez picia znacznie krócej.

Czyli trzeba pić, by żyć. Najpierw pito tylko wodę. Potem – dzięki szczęśliwym przypadkom – zaczęto produkować piwo (ok. 8-10 tys. lat temu) i wino (ok. 5 tys. lat temu).

Europa dzieli się na piwną (i wódczaną) północ oraz winne południe. Oba te alkoholowe napoje w średniowieczu zaczęły odgrywać coraz znaczniejszą rolę. Mieszkańcy Europy bowiem zapomnieli o wynalazku starożytnych Rzymian, czyli o kanalizacji. Z tego powodu wiele studni było rozsadnikami zakaźnych chorób.

Picie zanieczyszczonej wody powodowało często wybuchające epidemie. Wówczas sięgnięto po piwo (tak uratowano mieszkańców dzisiejszej Belgii przed wymarciem), produkowane zresztą przez katolickich mnichów, oraz wino. Ten ostatni napój bywał także stosowany do celów dezynfekcyjnych: polewano nim rany, płukano chore gardła itp.

W Europie statystycznie każdy mieszkaniec wypijał do 1000 litrów wina rocznie. Chorzy przebywający w szpitalach dostawali podwójną porcję. Myślę, że NFZ nie przetrwałby tyle lat, gdyby te metody przetrwały do dziś. Oczywiście inne wina pijali arystokraci i bogaci mieszczanie, a inne (rozwodnione i skwaśniałe) pospólstwo. W pewnym momencie wprowadzono klasyfikację wytwarzanych win.

We Francji w okolicach Bordeaux wprowadzono kodeks winiarski i zaczęto oznakowywać wina, rozróżniając lepsze i gorsze. Wtedy też wprowadzono obyczaj różnicowania win w zależności do jakich potraw było podawane. Jeszcze do niedawna skandalem było picie białych win do wołowiny czy dziczyzny, a błędem nie do wybaczenia określano podawanie czerwonych do ryb, owoców morza czy białego mięsa.

Dziś nie jest już tak restrykcyjnie. Również określanie, które wino jest dobre, a które nie, jest wyłącznie domeną profesjonalnych sommelierów. Moim zdaniem dobre wino to to, które nam smakuje. Ale przyznam się też, że sam do drobiu czy pieczonej ośmiornicy wybieram białe pecorino (z Abruzzo), a do łopatki sarniej krwistoczerwone gigondas z Cote du Rhone.