Co jadali Bracia Buczący
Grzebiąc w archiwum, znalazłem smakowity kąsek, a że nie udało mi się ustalić, czy przypadkiem już go nie drukowałem, to ze względu na jego smakowitość postanowiłem zamieścić bez względu na zarzuty o stale rosnącą sklerozę. W dodatku nie wiem, z czego to cytat, ale wierzę, że wkrótce wszyscy będziemy to wiedzieć. Są bowiem wśród nas wybitni szperacze…
„Ukończywszy procesję (niby zdrową przechadzkę i zbawienne użycie ruchu) udawali się do refektarza i klękali pod stołami, przy czym każdy opierał brzuch i piersi o latarnię. Gdy znaleźli się w tej pozycji, wchodził wielki Trepek z widelcem w dłoni i częstował ich z tego widelca; i zaczynali posiłek od sera, a kończyli musztardą i sałatą, jako, wedle świadectwa Marcjala, było obyczajem u starożytnych. W końcu podawano każdemu talerzyk musztardy po obiedzie.
Pożywienie ich było takie: w niedzielę jedli kiszki, kiełbasy, serdelki, potrawki, bigosy, nie licząc oczywiście sera na początek, a musztardy na zakończenie. W poniedziałek nadobny groch ze słoniną, z obszernym komentarzem i glosą interlinearną. Wtorek: dużo opłatka, kołacze, ciasta, biszkopty. Środa: pieczyste, to jest smakowita głowa barania, cielęca, głowa borsuka, który obficie znajduje się w tej okolicy. We czwartek zupy w siedmiu rodzajach i do tego wiekuista musztarda. W piątek nic, jeno jarzębina, i to niezbyt dojrzała, o ile mogłem sądzić po kolorze. W sobotę ogryzali kości; nie trzeba wszelako sądzić, iżby byli zmizerowani albo cierpiący głód, każdy bowiem miał zapasik brzucha wcale pokaźny. Za napitek służyło im wino antyfortunalne; tak nazywali swój miejscowy napój.
Kiedy mieli jeść i pić, obracali kapuzy ku przodowi, aby służyły im za śliniaki”.
I stąd zapewne przysłowie o musztardzie po obiedzie.
Komentarze
dzień dobry …
Dzień Nauczyciela …. zadowolenia z pracy bo zadowolony nauczyciel to szczęśliwe dzieci … 🙂
kapuzy ku przodowi … sprytne … potem do tyłu i się nie widzi co się jadło i piło … 😉
Rozdział XXVII
Jeden z ulubionych autorów Gospodarza, a zatem uwaga o sklerozie to okrutny żart wiecznie młodego intelektualisty.
Za prawidłową odpowiedź powinienem otrzymać skrzynkę wina, komplet bizantyjskich garnków i medal, ale nawet lotem do Polski nie pogardzę (najlepiej z przesiadką w Kopenhadze).
Nie jestem taka „wiedząca”, proszę Gospodarza. Poczekam na wyniki poszukiwań zdolniejszych Koleżanek i Kolegów. Kto też mógł napisać taką krotochwilę? „Marchołt gruby, a sprośny” albo coś podobnego
Wszystkim Syzyfom oświatowym (w tym i Gospodarzowi naszemu – na co to Chłopu przyszło…) wszystkim nauczycielom, wykładowcom i wychowawcom, siły, wytrwałości, poczucia humoru i satysfakcji zawodowej!
Do zobaczenia wieczorem przy naszym stole.
Placku – bez nagrody, ale z podziwem
Barbaro,
podawałaś niedawno przepis na ciasto francuskie z niebieskim serem i gruszkami.
Jak długo i w jakiej temperaturze piekłaś?
Jagoda.
200° – 25- 30 min.
Henryk 🙂 dziękuję 🙂
Apetyt przychodzi w miarę jedzenia-to też Rabelais 🙂
Przez ostatnie dni apetyt nam dopisywał,bo kiedy człowiek połazi dwie czy trzy godziny po lesie w poszukiwaniu rydzów,to obiad je ze smakiem.Pogoda była prawdziwie letnia,rydze dopisały,a okoliczności przyrody w Beskidzie Niskim piękne,szczególnie o tej rudo-żółto-czerwonej porze roku.
W „Starościańskiej”w Gorlicach podają świetne pogórzańskie pierogi z bryndzą oraz ciekawą zupę grzybową z uszkami z farszem z fasoli.
Osobisty Wędkarz natomiast bezgranicznie rozczarowany-litewskie łososie ogłosiły strajk generalny.Owszem były,bo można było je poobserwować,ale brać nie chciały.
Żaden wędkarz nic nie złowił,miejscowi też dziwowali się okrutnie.
Biedny Alain, łososie zmądrzały 😀
Danuśka, nie przychodzi, tylko rośnie w miarę jedzenia 🙂
Apetyt, znaczy się.
Wysiadki będą w Amsterdamie, proszę Placka.
Łososie nie biorą o tej porze roku 😉
http://meteor-turystyka.pl/goldstok-zloty-stok,zloty-stok.html#foto
Zmienili nazwę mojego miasta. No wiecie co?! Ulicę Wojska Polskiego znam na pamięć, prowadzi na Rynek w ZŁOTYM STOKU od południa z Kłodzka. Narzeczeństwem będąc nieoficjalnym jeszcze, pan Jerz (będąc w SOR-rze po studiach)
zostawił pod moją opieką rower „huragan”, tak się zwała była ta wyścigówa. Se pojechałam do Kłodzka (17 km) i z powrotem, ale te z powrotem nie było letkie, bo pod górkę.
I wyjeżdżając z Wojska Polskiego ulicy wjeżdża się na rynek. No to wjechałam w pięknym stylu, wywalając się na bruk pod urzędem gminnym, ale nie niszcząc roweru (a?), kolana i łokcie były cokolwiek nadwyrężone 🙄
Bym się nie przyznawała, ale cały urząd gminny, łącznie z moimi rodzicami to widział i miał uciechę.
p.s. Błąd. Powinien być – jeśli już musi – GOLDEN Stok : Roll:
Właściciel tego hotelu mógłby być bardziej konsekwentny w swoich pomysłach na nazwę i zdecydować się na nazwę w całości polską lub w całości angielską, choć tam pewnie więcej turystów niemieckich niż angielskich.
U nas z grzybami bardzo słabo z powodu suszy. Wreszcie trochę pada, ale czy to wystarczy – wątpię. Dobrze, że mam zapasy z ubiegłego roku.
Dziś gotowałam pierogi, tradycyjnie z farszem z mięsa, kapusty i suszonych grzybów, ze sporym dodatkiem mielonego kminku.
Jedliście jakieś przetwory z jarzębiny ? Ta jarzębina, którą w piątki musieli zadawalać się mnisi, była chyba jadalna. Ciekawe jak pościli w inne pory roku, może jedli suszone owoce ?
Tak, jadłam jarzębinkę w czekoladzie i konfiturę z jarzębiny. Da się zjeść, lecz bez rewelacji. Była kiedyś też do dyspozycji nalewka, czy wódka z jarzębiny (jarzębiak?), ale nie piłam.
Kiedyś, na wiosnę podawano wywar z jarzębiny ogierom, żeby z nadmiaru hormonów nie rozbijały boksów.
Dawno, dawno temu w PEWEXIE był jarzębiak po $1,05. Pijało się, pijało. Z różnych powodów… 🙂
Alicjo-oczywiście masz rację,apetyt rośnie 🙂
Przetłumaczyłam jakoś zupełnie bezwiednie z francuskiego: L’appetit vient en mangeant.
A z tymi łososiami to naprawdę ciekawe,bo panowie zorganizowali wyprawę specjalnie porą październikową,bo tylko w tym okresie można je łowić.Dwa lata temu brały….
U nas kończy się sezon na łososie. Ale my wschodnio-środkowi, bardziej wschodnio, w sumie klimat ten sam (łoj, dzisiaj ciepło!!!). One udają się wbrew nurtowi Rideau Canal do stolicy, na północ. Jest jedno miejsce, gdzie widać, jak skaczą do góry.
Południe, czas podać gościom śniadanie, bo zdaje się, wstali 🙄
Cichal,
a Jerzor przypomina, że pół litra w peweksie chodziło po 0.99$
Właśnie chłopaki pojechali do Baltic Deli po herbatę, co to wypisywałam wam onegdaj, jaka znakomita (czarna porzeczka i dzika róża).
Synowa ledwie dycha, idę do kuchni – zrobię jej imbirową herbatę, wyraźnie w klacie coś charczy (chłe chłe chłe, ja będę robiła Chince chińską penicylinę!)
Danuśka, u nas też jest tak, bodaj ze 2-3 tygodnie na ososia.
Pewnie u Orcy inaczej. U nas wczoraj było zimno, dzisiaj guronc, synowa chora, idę zaparzyć ten imbir. A kulinarnie…
wlazł kotek na płotek… 😉
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5153.JPG
Witam, na początku lat 70, za moje pierwsze dżinsy zapłaciłem $9, 5 Johny Walker na łapówkę, a żytko 0.9 na ekskluzywną imprezę. Jak człowiek coś kupił w Pewexie, to się czuł jak „pan”
Kiedy nasze lososie dotra do ujscia swojej rzeki nic nie jedza az do zakonczenia swojego cyklu, czyli do smierci. Ten okres trwa 5-6 tygodni. W ujsciu rzeki spedzaja kilka tygodni, aby przyzwyczaic sie na nowo do „slodkiej” wody po spedzeniu kilku lat w oceanie.
Lapanie naszego lososia w rzece nie jest popularne, poniewaz lososie nie sa zainteresowane jedzeniem w tym cyklu swojego zycia. Tylko Native Americans moga zarzucac sieci do rzeki i w ten sposob lapac ryby. Biale kufy musza lapac na wedke.
Na Alasce widzialam rybakow stojacych w rzece i lapiacych na wedke lososie. U nas tez ludzie stoja w wodzie przy ujsciu rzeki i lapia lososie. Jest tez wielu, ktorzy stoja w rzece z zarzucona wedka. Najpopularniejsze jest lapanie lososia w oceanie. To nie wymaga oczekiwania na okres powrotu do rzeki na tarlo.
Przepisy lapania lososia w rzece sa bardzo jasne. Lososia mozna zabrac tylko wtedy, gdy ryba polknie haczyk. Jesli haczyk utknie gdzies z boku ryby, te rybe nalezy wypuscic z powrotem do wody.
Jest wiele innch przepisow, o ktorych nie bede sie rozpisywala.
W rzece Elwha, o ktorej tu pisalam, jest zakaz lapania ryb przez najblizsze 5 lat az lososie wprowadza sie na dobre do swojej rzeki.
Tu jest jedna metoda lapania lososia. Do tego sa potrzebne dlugie pazury i doskonaly wzrok.
http://www.youtube.com/watch?v=1evdcx2sAHg
Nie wiem, czy mogę o tym pisać na naszym blogu. z drugiej strony niby gdzie mam się wyzłościć, jak nie we własnej kuchni i saloniku? Na co jestem wściekle zła? A na rajców miasta Poznania. Z dniem dzisiejszym jedn z najbardziej urokliwych zakątków miasta dostał oficjalną, katastralną nazwę „Ofiar Katynia i Sybiru”. Daję słowo, że Smoleńska nie dopisali wyłącznie przez zapomnienie. I jakiż to obiekt publiczny tę nazwę zyskał? Resztki zamkowych ogrodów za zamkiem Wilhelma II, – dzisiaj fragment parku wokół zamku, Opery, Auli UAM , a na wprost gmachu Rektoratu Uniwersytetu Medycznego (dawnej siedziby Komisji Kolonizacyjnej) Salon miasta. Teren otwarty, ograniczony niskim murkiem od ulicy ze starodrzewiem i zachowaną resztką ogrodu różanego. Już raz, ze 30 lat temu też prowadziłam nierówną wojnę o nazwy osiedli mieszkaniowych. Kiedy jedno z osiedli nazwano im Bohaterów II wojny światowej, wystosowałam list do Miejskiej Rady pisZąc, że następne osiedle powinno nazywać się „im Ofiar Oświęcimia” albo ulicą „Pieców oświęcimskich” – nazwy w sam raz dla sypialni miejskich. Odpowiedziano, że taka była wola radnych. I tym razem to samo ” studenci leżą w słońcu na trawnikach, dzieci się kawałek dalej kąpią w fontannie w lecie, zakochani czulą się na ławkach, pieski posikują na trawnikach – całkiem jak na cmentarzu, co? Podobno komisja nazewnictwa RM ustąpiła przed prośbami Związku Sybiraków. Ja im mogę podpowiedzieć kilka następnych martyrologicznych i ze wszech miar słusznych nazw.
Orka – zupełnie niezłe połowy mają ptaszydła
Gdzie się tak opaliłeś? Gdzie? – na Ofiarach… Groza!
Niedźwiedzie też sobie gracko poczynają.
Orco. Ciekawostka. „Osprey” jest najpopularniejszą nazwą jednostek pływających w USA. Od maleńkich bączków wędkarkich, po duże jachty pełnomorskie.
Cichal,
Dziekuje, ze mi to przypomniales. Dodajmy jeszcze do tego helikopter/samolot i juz wiemy dlaczego od tego pieknego i zwinnego ptaka nazwano tyle latajacych i plywajacych konstrukcji.
Niedzwiedzie objadajace sie lososiami juz pokazywalam. 🙂
Dzięki Tobie wiem o tych niedźwiedziach!
Cichal,
Czy ty sie podlizujesz, czy tylko oblizujesz na mysl o pieczonych lososiach?
Ty, Ty, Ty Ty, Ty
Orco. Osprey’e często zasiedlają znaki nawigacyjne na wodach wewnętrznych (np. Intracoastal Waterway) Mają świetne warunki do budowy gniazda. Platforemka na wysokim słupie jest ograniczona z dwóch stron dużymi blachami z numerem. Do mrugających świateł już są przyzwyczajone. W zależności od pory roku, płynąc, można obserwować najpierw małe łebki piskłąt, potem większe i wreszcie próbne loty. Oczywiście majestatyczni rodzice doglądają wszystkiego. Teraz w Polsce modnie się pisze – ogarniają…
Orco a czymże to się podlizuję? Piszę „cystom prowde”!
Przyznam Ci się, za łososiem nie przepadam. Ewa uwielbia.
Nisiu 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=esJ7FR_p3a4
cichal,
Podoba mi sie opis gniazd. Zobaczylam, jak „osprey” nazywa sie po polsku. Google podaje, ze to rybolow.
Od lososi tez mialam dluga przerwe. Wrocilam na kolanach chyba miesiac temu.
Łosoś jest troszkę przereklamowany. Takie tam sobie rybsko łososiowate. Pewności nie mam, ale z zakamarków pamięci myślę, że to jastrząb.
Searches related to jastrząb
myszołów
krogulec
orzeł bielik
jastrząb szydłowiec county wiki
kragulj
jastrzereb wiki
jastreb pt
Orca ma racje. Orzeł rybołów.
Alicja ma rację. Przereklamowany. Wolę suma. Delikatniejszy.
Ewa też ma rację, że jest późno. Dobranoc.