Tłuste plamy na… chodniku

Odnowiony Trakt Królewski wygląda pięknie. Spacer przez tę część Warszawy od Placu Zamkowego aż do Belwederu (oj, jaki to długi marsz, prawie maraton) to frajda. Gdyby jeszcze po drodze było nieco mniej banków a więcej różnego typu lokali i lokalików dla miłośników kawy, herbaty, wina, kuchni wielu narodów (w tym obowiązkowo kuchni polskiej i warszawskiej) było by wprost rozkosznie.

 

Studenci widocznej w tle Politechniki często tu jadają a plam nie widać Fot. Piotr Gasicki Fotorzepa

Ale w naszym mieście, a właściwie w kraju, nic nie jest proste i jednoznaczne. Władze miasta dbając o jego estetykę i porządek dopatrzyły się wykroczeń spacerowiczów, którzy ośmielają się … jeść na ulicy. Samo ruszanie szczękami owych władz nie ruszyło. Ale już kapiący np. z kebabów tłuszcz lub z sałatek majonez rozeźlił rajców miejskich do imentu. Przecież tyle pieniędzy wydano na nowe płyty chodnikowe (sprowadzane były aż z Chin) a tu łasuch jeden z drugim powoduje, że płyty są w kropki! I już gotowa awantura.

Nie byłem w Chinach ale bywałem w wielu knajpkach chińskich na różnych kontynentach i wiem jak tam wygląda podłoga po każdym dniu. A rano  już jest czysto. Sądzę więc, że Chińczycy kapią spokojnie i na swoje płyty chodnikowe.

W Wiedniu słynącym ze schludności, także nikomu do głowy by nie przyszło by zakazywać jadania słynnych i pysznych kiełbasek przy ulicznych kioskach. To nawet swego rodzaju koloryt lokalny tego miasta. Jedzą na ulicach mieszkańcy Rzymu, Paryża czy Londynu. I skandalu nie ma. A miasta są CZYSTE! (Tu mogę podpowiedzieć odkurzacze zamontowane na motorynkach, które czyszczą paryskie chodniki nawet w największym ruchu.)

Władze naszej stolicy (mimo np. naprawdę dużych osiągnięć w remoncie nawierzchni: przykładem – Puławska) zajmują się walką z bazarami, kioskami warzywnymi no i obyczajem jadania na ulicach.

A nie lepiej spowodować, by służby oczyszczania miasta robiły to, co do nich należy oraz właściciele budek czy bazarków także po sobie DOKŁADNIE sprzątali?

Chyba, że ideałem współczesnej metropolii są czyste chodniki, czyste jezdnie, czyste fasady i … kompletne pustki w całym mieście. Ale przecież nawet w skansenach pojawiają się ludzie. No i bywają głodni.