Cicha noc…
Ta noc jest tuż, tuż. Jeszcze tylko parę dni zakupów, przygotowań i spotkamy się pod iglastym drzewkiem ukrywającym worek z prezentami. Podzielimy się opłatkiem, złożymy sobie życzenia (na ogół szczere i prawdziwe), rozlegną się znane dźwięki kolęd (na ogół fałszywe). Ciiicha noc, święęęta noc… Będzie cudownie. A na stole?
Dawniej, podobnie jak dziś, znaczne były różnice regionalne: inne potrawy podawano na stół wigilijny w Galicji, inne w Królestwie, jeszcze inne w Wielkim Księstwie Poznańskim czy na Litwie. A i teraz podczas kolacji wigilijnej w jednych domach spożywa się barszcz, w innych zupę grzybową, w niektórych zupę rybną lub migdałową. Wspólna wszystkim dawniej i obecnie pozostała raczej tylko tradycja podawania na Wigilię dań bezmięsnych oraz ich liczba – 9 lub 13, zwykle bowiem powinna to być liczba nieparzysta.
Oto wspomnienia Aleksandra Jełowieckiego o wigilijnej kolacji w rodzinnym dworze na kresach wschodnich (cyt. Za „W kuchni babci i wnuczki”) :
stoły wysłane sianem, przykryte obrusem jak śniegiem. Na stole w ogromnych srebrnych misach polewka migdałowa, na srebrnych podstawach ogromne szczupaki wysadzane przezroczystymi przysmakami, jakby drogiemi kamieniami, tam łamańce z makiem, tam kutia, dalej wykwintne łakocie i różne owoce, na środku złocisty kosz z cukrami, na koszu spoczął lecący aniołek i trzyma opłatki. Tak zastawiony stół na Wigilię czeka na gości, goście czekają na gospodarza, gospodarz czeka na pierwszą gwiazdkę.
Z ryb do tradycyjnie wigilijnych od stuleci należały, oprócz śledzi: szczupak w szarym sosie, smażone okonie, duszone liny z czerwoną kapustą, karp w galarecie, karp duszony w maśle, szczupak w sosie pieczarkowym, cały szczupak na zimno w sosie szafranowym, sandacz smażony, liny w galarecie, karaski smażone, karaski w śmietanie, karp lub leszcz na szaro z rodzynkami, paszteciki z farszem rybnym w cieście francuskim, kulebiak z rybą. Podawano też różne dania z kapustą: pierogi z farszem kapuściano-grzybowym, duszoną kapustę z grzybami, łazanki z kapustą i grzybami, kapustę z grochem, gołąbki z farszem ryżowo-grzybowym lub kartoflanym. Ponieważ na leguminę musiało być coś z makiem – przygotowywano kluski lub kutię oraz łamańce, do tego kompoty z suszonych owoców, galaretki i kisiele owocowe, a np. na Litwie niezbędny był kisiel żurawinowy polany roztartym na mleczko makiem. Spośród ciast najbardziej typowy był makowiec, strucla migdałowa, pierniki i tort makowy. Konieczne były na wigilijnym stole bakalie.
A teraz opis stołu wigilijnego u Adamczewskich: nakrycie dla spóźnionego wędrowca czeka co rok na honorowym miejscu. Obrus najbielszy z białych. Ostatnio jest to piękny koronkowy obrus przywieziony z wyspy Burano (wenecka laguna). Zastawa także najpiękniejsza jaką mamy czyli Biała Maria – Rosenthal. Sztućce leżą wsparte na koziołkach, a obok serwetki haftowane ręką Prababci Eufrozyny w błękitne krzyżyki.
Malownicze Burano na Lagunie Weneckiej
Na półmiskach śledzie w cytrynie, w winie i w śmietanie, ryba faszerowana, ryba w galarecie, kapusta z grzybami, kulebiak z kapustą z grzybami w postaci małych podłużnych bułeczek ze słodkiego ciasta drożdżowego. Te bułeczki wytrzymują w świeżości niemal tydzień. Ale to czysta teoria. Już w pierwszy dzień świąt ich brakuje bez względu na liczbę upieczonych, takie to pyszne. I zawsze dwie zupy – grzybowa i barszcz z uszkami, by pogodzić dwie rodzinne tradycje – naszą warszawsko-grecko-ukraińską z Basi – śląsko-wielkopolską.
Na koniec wpływa na stół brytfanna z karpiem pieczonym w śmietanie z pieprzem grubo mielonym. Nikt już nie ma na niego siły (zwłaszcza że jeszcze będą ciasta), a ja cieszę się. Po północy, gdy wszyscy już wyjdą a Basia uśnie, siądę sobie nad tą brytfanną z zimnym karpiem pływającym w zastygłym sosie śmietanowym i popijając chłodnym białym winem (w tym roku mam już w winiarce Chateauneuf-Du-Pape La Bernardine – drogie, ale przecież w święta nie można być skąpym) i jedząc rybę będę czytał prezenty. Zawsze bowiem dostaję coś do czytania.
Jedna z winnic w okolicach Chateauneuf-Du-Pape (Prowansja)
Dwa zdania o ciastach i słodyczach. A więc oczywiście kutia mojej produkcji – tak słodka i tak przesycona miodem, że nic jej w słodyczy nie przeskoczy. I Basi makowce, piernik oraz kruche ciasteczka wg przepisu Prababci Eufrozyny. Do tego kompot z suszu owocowego. I morze mocnej herbaty.
Czy wspomniałem o kolędach?!
A jak jest u Was? Pyra proponuje wymianę informacji wigilijnych. To niezły pomysł. Może wzbogacić nasz stół. A my, uczestnicy blogu „Gotuj się!”, poczujemy jakąś więź. Zaprzyjaźnimy się może nie tylko na tę jedną noc.
fot. Wiki
Komentarze
Na stole biały obrus (zwyczajny, polski, choc pamietający wojne i wyhaftowany przez siostrę mojej babci), pod obrusem siano, miejsce dla wigilijnego gościa obowiązkowe.
Na początek do wyboru zupa grzybowa z domowym (a wiec prawdziwym) makaronem a dla wybrednych (czyli dla mojej mamy:) ) „wiśnówka” czyli kompot wiśniiowy doprawiony na słodko-ostro z makaronem.
Później ziemniaczki lekko zasmażane, sosy kremy (śmietanowy, grzybowy, ostatnio z karczochów) i ryba: panga smażona, śledź w smietanie oraz hit ostatniej Wigilii czyli mintaj po grecku w zaprawie lekko winnej.
Później (dla twardzieli i tych co pogodzili się już ze świąteczną nadwagą) pierogi cała gama: ruskie, z serem, z kapustą i grzybami, z jagodami.
Kiedy już wszyscy mamy dosyć pojawiają się jeszcze ciasta: nieśmiertelny makowiec według przepisu mojej babci, równiż babciny drożdżowiec (z maką zaparzaną na mleku a więc puszysty i smaczny), czasem kutia i obowiązkowo sernik na cieście kawowym.
Jeżli chodzi o wina to w tym roku korzystamy z obdarowania. Do ryb i pierogów, podamy włoskie białe Soave – myśli Pan, Panie Piotrze że będzie pasowało?, natomiast na zakończenie prawdziwy rarytas – ponieważ w tym roku po raz pierwszy zasiądzie z nami moja 15 miesięczna córeczka, z tej szczególnej okazji otrzymaliśmy od mojego przyjaciela pszczelarza najprawdziwszy miód półtorak leżakowany 12 lat.
Co do późnego wieczoru, to kiedy moja żona i córeczka już usną siądę jak co roku przed telewizorem i obejrze z przyjemnością transmisję Pasterki odprawianej prze Ojca Świętego.
Wczoraj przygotowywałem pierogi z kapustą i grzybami. Ponieważ przesadziłem z kapustą (ponad 2 kg) to wyszło około 150 szt. Oczywiście farsz jeszcze został. Będzie z tego nadzienie do naleśników.
U nas jako danie, którego zabraknąć nie powinno będzie śledź w smietanie.
U nas Wigilia wygląda (prawie) tak samo jak u Pana w sensie tematycznym. Najwięcej u nas się robi karpia w galarecie, gdyż co Wigilia jest to przebój i nigdy naszego karpika za dużo. Do tego rzeczywiście sledzie z cytryną, ale i „pod kołderką”. Czerwony barszcz robię sam, tak jak uszka z grzybami, a także pierogi z kapustą i grzybami. Później będzie normalniej, bo przypuszczalnie będzie smażony łosoś. Na deser piernik i makowiec, o trzeciej nazwie nie wiem, bo ma to przynieść córka i robi z tego tajemnicę.
Pamiętam, że u mojego wujostwa na Suwalszczyźnie zawsze był nugat i sękacz.
A tak a propos sękacza. Wujostwo nazywało go (piszę, tak jak mówili) bankuchen. Jak Pan mysli, jest to od słów: die Bank, w znaczeniu ława, stół i die Küche – kuchnia? Bo nie wiem.
Moja Wigilia będzie w tym roku słodko-gorzka. Mąż od miesiąca na cmentarzu, zięć w morzu (ktoś wymyślił, że wychodzą z portu 23 grudnia), syn ma swoją całkiem sporą rodzinę i na opłatek przyjedzie dopiero po 20-tej… Będziemy we trzy, moje bliźniaczki i ja. Postaramy się, żeby to była najprawdziwsza wigilia.
Obrus biały, adamaszkowy po mojej Świekrze, na środku bajeczny, haftowany przez córkę bieżnik richelieu, pod obrusem sianko i banknot o możliwie wysokim nominale – na rozmnożenie (jak dotąd nie działa, ale może?) Porcelana też z początku XX w, nakrycie dla nieobecnych i dużo świec w kryształowych świecznikach. Pod talerzami jakieś drobne, zdawkowe monerty, albo los o nijniższym nominale. Po co? Nie wiem, ale mój Ojciec zawsze tak robił. W wazie zupa grzybowa leciutko zagęszczona manną, z suszonych borowików. Będzie i czerwony barszcz z pasztecikami grzybowymi . Ten barsz jest pomyślany raczej jako napój i jest go dużo, całe święta będzie podawany w filiżankach do każdego prawie posiłku. Paszteciki oczywiście też są podjadane. Z ryb będzie pstrąg w migdałach (córki nie lubią karpia), śledź ala Tesslar, sałatka z wędzonego łososia z ogórkaMI konserwowymi i koperkiem, ryba w galarecie. Podamy też kapustę z grzybami i krokiety orzechowe, do tego kompot z suszonych śliwek z figami. Od kilku już lat nie robimy specjalnego deseru – żadnych makiełek, kremu makowego ani kutii. Nikt tego nie je i tylko po trzech dniach trzeba było wyrzucać. Za deser wystarczą ciasta – strucla makowa, strucla orzechowa, piernik przekładamy domowymi powidłami w polewie czekoladowej i sernik na czekoladowym spodzie. Z win przeznaczyłyśmy do ryb Pfaltz Spatlese r 2005 i różowy La Monneraie r 2001 (specjalnie do łososia) Do ciast wyciągniemy nalewki domowe : wiśniówkę z rumem i pigwówkę z nutką gorzkiej pomarańczy. Kolęd śpiewać w tym roku nie będziemy, bobyśmy chyba spłakały się jak bobry, a żadna z nas do publicznych ekspiacji nie jest skłonna.
Ale szybka reakcja! Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy mogli wzbogacić swój wigilijny stół.
Oczywiście, ze Soave jest odpowiednim winem do wszelkich ryb. A miód pitny półtorak to niebywale szlachetny trunek. I zawsze wpadam we frustrację, że nie potrafimy go rozreklamować w świecie. Miejsce muodów pitnych z Polski jest na tej samej górnej półce, na której stoją francuskie sauternes czy ice wine z okolic Niagary. Mam nadzieję, że to nastąpi gdy wszyscy smakosze podniesiemy głośny krzyk w tej kwestii.
Sękacz z niemiecka nazywa się baumkuchen czyli rozbierając go etymologicznie (baum – drzewo; kuchen – ciastko) ciasto-pień.
Pyro zazdroszczę tej pigwówki. Moi sąsiedzi wiejscy – Włodek i Renia Pressowie – mają pięknie owocującą pigwę. Poproszę w przyszłym roku trochę oqwoców i zrobię. A monetki włożę pod talerzyki wnucząt. Niech im los sypnie do mieszka. Choć pewniejsza recepta niż oczekiwanie na zrządzenie losu jest mądra głowa i pomysł na dobrą pracę.
W tę wigilię to my śpiewamy kolędy i będziemy myślami z Pyrą i jej domownikami.
W domu mojej mamy byly zawsze sledzie w sosie ze smietany.Oczywiscie barszcz, ryba po grecku no i karp zwykle smazony na masle.
Potem kompoty z suszonych owocow,makowiec zrobiony rekami babci.
Nie brakowalo rowniez sernika i tortu.
Stol rowniez przykryty bialym obrusem i obowiazkowo wolne miejsce dla niespodziewanego goscia.A pod choinka prezenty i zawsze smakolyk dla naszych czworonoznych przyjaciol!
Niestety nie znam zadnych lamancow,kutii.Nigdy tez w naszym domu nie podawano kapusty z grzybami(?).
Teraz na obczyznie,czuje sie w ten dzien nieco samotnie.Niczym na bezludnej wyspie.Tutaj nie ma zwyczaju urzadzania wigilii.Do stolu zasiadamy ,wiec w trojke.Maz,syn i ja.Wigilia tez ma charakter skromniejszy.
Zwykle przygotowuje barszcz podawany w filizankach.Potem jest smazony pstrag,lub piecziny w piekarniku.Do tego pieczone kartofelki na rozne sposoby.Swieza surowka.Kompoty,no i ciasta.Najczesciej sernik i chrusty.
Te ostatnie ulubili moi panowie,wiec nigdy ich nie moze zabraknac.
Zeby stworzyc wlasciwy nastroj z plyt „leca” polskie koledy.
A polski oplatek juz czeka,zeby nim sie podzielic,gdy zablysnie pierwsza gwiazdka.
Acha,bylabym zapomniala w tym roku bedzie wino marki Chateauneuf-du- Pap,Domaine Jullian,rocznik 2000.
Choinka juz stoi pieknie udekorowana,ino nie ma pod nia jeszcze prezentow.Mysle,ze Sw. Mikolaj o nas nie zapomni.Czego i Wam i Gospodarzowi zycze.
Pozdrawiam.Ana
A ja niechaj chwale wyspiewam gotowemu, surowemu ciastu francuskiemu, ktore mozna znalezc w kazdym wiekszym supermarkecie. Jest znakomite, pieknie cieniutko rozwalkowane, zwiniete w rulon – wystarczy rozwinac, i nadziac, nadajac ciastu dowolny ksztalt. Fenomenalnie nadaje sie na blyskawiczne paszteciki: rozwinac ciasto,posmarowac rozbeltanym jajkiem, polozyc na calej powierzchni dowolny farsz, zwinac na nowo w luzny rulon. Z wierzchu posmarowac resztka rozbeltanego jajka. I juz do pieca. PO wyjeciu z pieca mozna posmarowac maslem i przykryc czysta sciereczka (wtedy ciasto jest mniej francuskie, a bardziej tradycyjne polskie).
Z tego samego ciasta wychodza swietne tarty (genialny byl z rozmrozonych wisni). Wtedy nalezy sciac z ciasta 4 paseczki, przylepic je jajkiem ze wszystkich stron prostokata, zeby tworzyly scianke, posmarowac rozbeltanym jajkiem cala powierzchnie (jajko zabezpiecza ciasto przed saczacymi sie sokami z owocow) nastepnie pokropic ciasto podgrzana konfitura morelowa, na tym ulozyc rowno owoce, jeszcze pokropic konfitura i voila! Do pieca.
Gotowe ciasto francuskie – najlepsza po diamentach i roombie (odkurzaczu, ktory sam lata po domu i sprzata) przyjaciolka zapracowanej dziewczyny. Swietnie przechowuje sie w zamrazalniku przez miesiac.
Z tego ciasta robilam tez kulebiak z ryba, ryzem i jakiem na twardo, quiche’e oraz suche serowe ciasteczka do drinkow.
Wigilia w moim domu ukształtowana jest pod wpływem 2 kuchni: babci ze strony mamy wpływy miechowsko – wojenne i babci od strony taty wpływy galicyjsko – jugosłowiańskie. A jak to się połączyło w praktyce już opisuję: Zawsze zaczyna się od opłatka oraz rozdania łusek od karpia, które wkłada się do portfela i nosi tam cały rok. Potem zawsze jest śledź obłożony siekaną cebulką, jabłkiem i marchewką (na którego niestety od paru lat jestem uczulony i jeść go nie mogę) następnie jest barszcz z uszkami potem grzybowa z łazankami. Po zupach czas na karpia w galarecie ( na którego na szczęście od paru lat jestem uczulony i jeść go nie muszę), następnie jest karp smażony, pierogi z kapustą, kapusta z grzybami, czerwona fasolka na gęsto (pamiątka po Jugosławii). Potem kutia na ciepło, a za nią piernik z marchwi (pamiątka po wojnie), makowiec, deser wigilijny z maku i do tego kompot z suszu. A że wigilia u mnie zaczyna się zwykle między 20 a 21 akurat jest po niej czas otworzyć prezenty i jazda na pasterkę spalić trochę kalorii:)
Przez przypadek udao mi sie trafic na tę stronę panie Piotrze i jestem bardzo miło zaskoczony.Naprawdę można się tu dowiedzieć wielu ciekawszych żeczy niż na jakiejkolwiek platformie gastronomicznej!
sam bardzo interesuję się historią kuchni i dawnych potraw, i wszystkim co związane jest z naprawdę dobrym smakiem.bedę odwiedzał częściej!
kucharz
W mojej rodzinie (Lubelszczyzna) mniej wiecej to samo co powyzej (barszcz, sledzie, karp, inne ryby w zaleznosci od podazy i fantazji, pierogi, kluski z makiem,kompot) ale i racuchy drozdzowe smazone na oliwie.
U mnie obrus lniany bialy, wyszywany bialymi nicmi i z merezkami, dawno temu dostalam w prezencie od siostry spod Krakowa. Siana nie ma, bo skad! Wlasciwie z racji sprzyjajacej aury mozna sciac troche trawy w ogrodku i ususzyc… liczyloby sie to za siano?! Nie ma wyboru, musi!
Obrus przybieram roznymi galazkami, tu jalowiec, tam cos innego. Swiecznik od starej przyjaciolki stoi na boku, na malym stoliku, a na tym kolacyjnym cos bardziej kameralnego, jeszcze nie wiem co.
Bedzie barszcz czerwony (zakwas robie zawsze sama), uszka z prawdziwymi prawdziwkami z Polski -musze to podkreslac i dziekowac Teresce! – i byc moze pokusze sie o zupe grzybowa, nigdy tego nie robilam. Beda sledzie, wlasnie zrobilam rolmopsy oraz sledzie po zydowsku. Co do sledzi po zydowsku, to mniej wiecej wymyslilam na podstawie skladnikow, jak to-to robic. Marynowane, duzo cebuli, marchewki i czosnku w kostke, poza tym pieprz, sol, gorczyca, listek bobkowy, zalewa pol na pol ocet z woda, lyzka oliwy z oliwek. Pyszne, kiedys to bylo u mnie w polskim sklepie , jakas firma z Lowicza eksportowala do Kanady, a potem wcielo i musialam pokombinowac, jak to zrobic. Wszyscy mowia, ze sie udalo i tak robie od lat paru. Groch z kapusta, pierogi z kapusta i grzybami, salatka jarzynowa do stekow z lososia – nie robie karpia, bo tutaj nie ma, moze w Toronto, ale bez przesady, to nie sklepy za rogiem! Kompot z suszonych owocow obowiazkowy. U mnie w domu rodzinnym byla zawsze zupa owocowa, taki jakby kompot z suszonych przeroznych owocow , zabielony smietana. Moj malzonek powiada, ze niczego na swiecie tak nie cierpi, jak zupy owocowej , wiec ja nie robie, ale zaloze sie, ze on nie wie, co to jest zupa owocowa. Koperku tez nie cierpi, ale jak dodaje do potraw, to nawet nie wie, co to zielone jest. Musi jednak smakuje, skoro zjada?!
Wina jakie do kolacji…. smarkate zapowiedzialy, ze jakis nowoczesny stojak podreczny na wino Mikolaj mi przyniesie pod choinke, wiec ja smarkatym zasugerowalam, ze pusty nie moze byc ten stojak. To przywioza – jak znam Chinke, bedzie masi soave do ryby, a potem inne masi, tyle ze czerwone. Cala nasza rodzina jest zdecydowanie po stronie czerwonych win. Nawet jak to nie pasuje do potrawy, wedlug znawcow 🙂
Ale lyk bialego pod pod lososia – jak najbardziej!
Ciasta? Kupie w Baltic Deli makowca i po kawalku czegos jeszcze , symbolicznie, bo nikt oprocz pana domu nie przepada, a jak ciasto jest to pan zje i potem ma pretensje – dlaczego bylo i stalo, i on biedny musial zjesc! Biedactwo.
No to jeszcze podrzuce z dzisiejszych robot kuchennych:
http://alicja.homelinux.com/news/img_0905.jpg
I dodam, ze uzywam czerwonej cebuli, dlatego tak zalewa wyglada. Czerwony pieprz, tez.
Dobranoc, bo polnoc u mnie, a jutro trzeba dalej!
Oj ubywa grzybów ze słoja. A tu trzeba zrobić taką zupę:
Wigilijna zupa grzybowa
(8 porcji)
10-12 dag suszonych grzybów, najlepiej oczywiście borowików, 2 marchwie, pietruszka, por, kawałek selera, spora cebula, 10 ziaren pieprzu, łyżka masła, półtorej łyżki mąki.
1.Grzyby opłukać, zalać 4 szklankami wody i gotować pod przykrywką 20 minut .
2.Dodać obraną i pokrojoną na duże kawałki włoszczyznę i cebulę, dodać kolejne 4 szklanki wody i pieprz. Gotować, aż grzyby będą zupełnie miękkie.
3.Odcedzić wywar, warzywa usunąć, grzyby pokroić w paseczki i włożyć z powrotem do zupy.
4.Masło rozpuścić na patelni, dodać mąkę smażyć , aż spieni się i zbieleje. Połączyć z zupą. Zagotować.
Zupę grzybową wigilijną podaje się z łazankami lub uszkami z grzybami, podobnie jak wigilijny barszcz. Ta zupa różni się od zup przeznaczonych na inne dni w roku chyba tylko tym, że używamy do jej przyrządzenia szczególnie pięknych ,szlachetnych borowików.
Będą udane święta. Nawet bez śniegu. Ale za to z radością i wspaniałymi tradycyjnymi potrawami.
U nas Wigilia to od trzydziestu prawie lat kompromis i połączenie tradycji fińskiej, polskiej i szwedzkiej.
Obrus matczyny i takiż serwis raz do roku używany. Opłatek z Polski od ojca. A na stole barszcz i uszka mojej roboty smażone na maśle (przodkowie z Wileńszczyzny). A potem śledzie przyrządzane na parę sposobów i łosoś a to wędzony a to solony (?) :
Dwa płaty surowego fileta z łososia (skórą na zewnątrz) przekłada się mieszanką soli morskiej, cukru, pieprzu białego utłuczonego w moździerzu i sporej ilości kopru. Do lodówki przyciśnięte na parę dni i gotowe.
Kroić w plasterki nieco grubsze niż łososia wędzonego. Podać cytrynę, sałatki jakieś jarzynowe na przykład zarówno „białe” jak i „czerwone” czyli z buraczkami.
Do ryb dobrze zamrożony sznaps ze skandynawskiej kolekcji akvavitów i temu podobnych. Może być kilka różnych smaków. Dobrze się w tym towarzystwie sprawdza żubrówka – zwłaszcza jej zapach.
Po rybach ( tu bardziej wrażliwych i tradycjonalistów proszę o nieczytanie ) parę rodzajów pasztetów, jakieś ogórtasy, grzybki w occie, cumberland. Wędzony udziec barani w cienkich plasterkach. Sznaps w dalszym ciągu aktualny. Równie na miejscu jest piwo świąteczne – browary warzą takowe specjalnie na święta. Jest nieco ciemniejsze i słodkawe. Niektóre gatunki wychwalałbym pod niebiosa.
Potem najważniejsza w skandynawskiej tradycji świątecznej – szynka. Dopiero co upieczona pod chrupiącą skorupką z musztardy, jajka i tartej bułki, przyozdobiona suto. Do tego moja pani robi tradycyjne fińskie dodatki. Zapiekane w piecu z bardzo prostych surowców: marchwi, brukwi, ryżu.
Wypieki, ciasta, sporo dobrej czekolady – tu dobrze jest akurat otworzyć butelkę dobrego rocznikowego porto.
Na śniadanie w pierwszy dzień świąt gotuje się ryż na mleku ( gęsty jak kasza ), do garnka wrzuca się obrany migdał. Na talerzu posypuje się ryż cukrem i cynamonem. Kto znajdzie migdał – temu sie w przyszłym roku poszczęści.
Może to nieco obrazoburcze ala zapewniam – dla moich dorosłych już dzieci to najbardziej trzdycyjna wigilia na świecie!
Zapomniałbym dodać, że uszka oczywiście z borowikami. Własnoręcznie zebranymi latem w lesie tuż obok domu i starannie ususzonymi.
Wesołych swiąt!
Alicjo, a mnie ucieszyl Twoj przepis na gravadlax (czy gravlax?), ktory uwielbiam i czesto robie, kiedy uda mi sie namowic rybiarza aby odcial mi i spreparowal dwa platy lososia od najgrubszej strony. Generalnie znudzil mi sie losos (jest tak dzis tani i dostepny), ale gravadlax to wciaz przysmak. Ja jeszcze dodaje dwie lyzki koniaku – nie wiem dlaczego, ale tak bylo w przepisie Julii Child, ktora jest wciaz niedoscigniona, Panie swiec…
Uwazam, ze gravadlax powinien byc znacznie popularniejszy na polskich stolach niz dotad. Jest lepszy od zle uwedzonego lososia, no i znacznie, znacznie tanszy.
Nie umiem robic koperkowego sosiku do lososia, wiec uzywam kupnego. Ale nawet bez sosu, oblozony cwiartkami cytryny, jest znakomity. Tylko losos musi byc fantastycznie swiezy, bez cienia zapachu.
Swietna przystawka, ktora zawsze cieszy sie powodzeniem u gosci i domownikow.
Co jeszcze w Skandynawii ciekawego robia z losoiem?
U mnie z powodu kresowych korzeni na stole z ciekawostek pojawiaja sie drobne i zgrabne gołąbki z ryżem i grzybami i śleż w śmietanie po artasowsku z jajkiem ( bialko z jajka drobno pokrojone, natomiast zżółtko utarte z dodatkiem musztardy). Poza tym to klasycznie: barszczyk z uszkami, karp smarzony w panierce, ryba w galarecie, pierogi z kapusta i grzybami, salatka jarzynowa, czerwona i biala kapusta, kutia, kompot z suszu, piernik, makowiec….ochnie bedziemy sie ruszac! weoslych świąt i pysznej wigilii!
Do Heleny:
Blyskawiczny sos (zimny) koperkowy do lososia:
Bardzo duzo posiekanego zielonego koperku (wielki peczek)
1 drobniutko posiekana cebula
sol, pieprz, sok z cytryny
gesta smietana
Posiekany koperek wymieszac z cebula. Dodac tyle smietany zeby powstal dosyc gesty sos. Przyprawic, i niech sie przegryzie w lodowce ze 2 godziny.
Alicjo. – przepis na wigilijną zupę grzybową z Poznania.
Znanym wszystkim sposobem ugotować 10 dag suszonych borowików. Miękkie grzyby pokroić. Osobno ugotować wywar z włoszczyzny (niezbyt esencjonalny). Odcedzić , warzywa użyć np do sdałatek. Wywar osolić, wsypać 2-3 łyżki kaszy – manny (grysik) i rozkleić go zupełnie. Wlać wywar grzybowy, wrzucić grzybki, posolić, popieprzyć, dodać 1-2 łyżki soku cytrynowego i pojemniczek słodkiej śmietanki. Podawać w bulionówkach jak zupę kremową. Mogą być do tego krokiety, ale niekoniecznie. Suto posypać zieloną pietruszką.
A u nas – barszczyk z uszkami, grzybowa z krokietami (ciasto krucho-drożdżowe, w środku kapusta kiszona i grzyby – upieczone) i ucha (rybna) z pulpetami z ryby. Później karp zapiekany w śmietanie i żółtym serze, sałatki śledziowe, jarzynowe i z tuńczykiem, panga w zalewie jarzynowo – octowej, amur w galarecie. Na koniec – łamańce z miodem i mleczkiem makowym, makowiec, keks i piernik – no i kompot z suszu. Procentowe napitki – dopiero po pasterce, przy „niepostnych” potrawach.
kartofle na polska ,litewska,wolynska wigilje to grzech i brak dobrego narodowego gustu,takze swinstwo panga-tylko ryba rzeczna.