Zgadnij co gotujemy (18)
Historia kuchni jest historią kraju i narodu. A także języka. Dlatego też dziś quiz językowy. Ale znawcy polskiej kuchni nie będą mieli z tym kłopotów. Innych odsyłam do słowników lub encyklopedii kulinarnych.
Co to jest:
1) – spadź
2) – obalanka
3) – cukrowa kolacja
Ten kto pierwszy przyśle pod stały adres internet@polityka.com.pl Prawidłowe odpowiedzi otrzyma książkę Barbary Adamczewskiej wydaną przez Nowy Świat pt. „Kuchnia żydowska wg. Rebeki Wolf” z dedykacją autorki i autografami, bowiem i ja tam dołączę swoje trzy grosze. No to do dzieła.
Komentarze
I jak zwykle nic nie wygram. Pierwsze i trzecie – dla mnie banalne – a drugiego w ogóle nie kojarzę. Ale spróbuję strzelić. Może mi się uda!
Proszę się nie martwić. Ja np. nigdy nic nie wygrałem. Nawet na loterii w przedszkolu, gdzie były tylko pełne losy, i można było wygrać rowerek, pieska itp., a były to czasy tuż powojenne (Gdańsk rok 1946), wylosowałem suszkę biurową. Ciekawe kto pamięta taki przyrząd. Ja pamiętam tylko rozpacz na widok oddalającego się pieska i znikającego rowerku. Ale i tak dzieciństwo miałem szczęśliwe.
Teraz nie gram. Więc się nie frustruję. Może jednak za mało we mnie ryzykanta?!
Powodzenia w quizie i innych zabawach!
Torlinie nie martw sie! Mnie sie udalo raz w zyciu wygrac i teraz ksiazka szanownego Gospodarza uswietnia moja bibloteczke!!!!!!!!
Juz od przedszkola przesladuje mnie taki anyloteryjny pech.Bo jak dzieciaki wygrywaly super nagrody,mnie przypadaly tzw. nagrody pocieszenia! Dla mnie byly to nagrody utrapienia.Coz bylo np. poczac z samolocikiem z brzydkiego plastiku,rozmiarow 4x4cm!
I teraz nie jest lepiej,nic a nic.
Pozdrawiam.Ana
A ja zaspalam znowu! O mojej 4 rano (polskiej 10 rano) jeszcze pytan nie bylo, wiec zdrzemnelam sie deczko, az mnie zerwal z lozka dzwonek do drzwi – w drzwiach listonosz z paczka, co prawda tydzien temu wygralam ksiazke (wygrywa sie, Torlin, ale jak widzisz, trzeba zgadnac i wpisac o czasie, by byc pierwszym!), ale zeby za ocean tak szybko przyplynela? Tymczasem zupelnie niespodziewanie szwagierka podeslala mi cos, czego przez oceany i granice nie wolno przesylac:
http://alicja.homelinux.com/news/img_0835.jpg
Sluchajcie, ten sloj jest galonowy (3.8litra), patrzcie, ile tego jest! A kapelusze wielkie, same prawdziwy i czerwone kozaki! Nie przyszlo w sloju, Teresa opakowala to w wielka papierowa torbe, a te torbe szczelnie okutala w kilka warstw folii plastikowej, wraz z odwijaniem folii aromat wzrastal i wzrastal.
Rozumiecie, co taki niespodziewany prezent znaczy dla polskiej gospodyni przed swietami Bozego Narodzenia, w kraju, w ktorym raz na dziesiec lat pojawia sie jakis grzyb, a jak juz sie pojawi, to stoi przy nim przynajmniej dziesieciu Rodakow i nie wiadomo, kto pierwszy znalazl grzyba i ma prawo go zgarnac do kosza?!
OK, sa suszone polskie grzyby w polskim sklepie… ale wiecie, jaka to ilosc ? Sladowa! Po prostu nieoceniony prezent mi zrobila szwagierka, nie da sie przeliczyc na zadne pieniadze! Przepraszam za podniesiona temperature mojego wpisu, ale jakze sie tu nie podniecic! Oj, beda swieta, beda!
Grzyby sa z Pomorza, podobno wysyp latos byl niezwykly, a u mnie ostatni taki wysyp byl w 1992 roku , wtedy to tutejszej przyrodzie odbilo. Od tego czasu rzadko cos kiedys zagrzybi.
No, to sie nacieszylam, teraz do roboty!
Pozdrowienia.
Alicjo,zagladnelam do twojej witryny.Grzybki wspaniale,ale i ja moge sie takimi samymi pochwalic.Bo moja zaradna siostra rowniez mi je przyslala,i co za zbieg okolicznosci.Moje tez z Pomorza!!
Pomorze,wiec gora!!!
Udanego kuchcenia.Ana
Grzyby wspaniałe. A rozwiązania jak nie było tak nie ma! Do roboty!
…moze odpowiedzi nie dochodza, bo:
The requested URL /internet@polityka.com.pl was not found on this server.
I to od jakiegos czasu, zagladam mniej wiecej co godzine i nic…
Ana, przepisy co do miedzykontynentalnego wysylania produktow spozywczych sa bardzo zaostrzone. Moga byc puszki, butelki czy sloiki, nawet grzyby suszone, ale tylko te importowane przez polskie/kanadyjskie firmy i zapakowane profesjonalnie przez zaklady przerobstwa etc, a prywatnie tak jak to Tereska zrobila to nie wolno, bo a nuz jakas zaraza sie przywlecze. Bardzo tu tego pilnuja, dlatego ja nigdy nie prosze o podsylanie takich rzeczy, a Tereska po prostu to zignorowala i pewnie pomyslala, dojdzie to dobrze – a nie, to najwyzej! A ze dobrze owinela w folie, to nikt nie wyczul, co w paczce 🙂 I dlatego jestem taka szczesliwa dzisiaj!
No to co z lasami w Kanadzie? Pachną żywicą i gfrzyby w nich nie rosną? Jakieś takie wybrakowane, czy co?
I znowu sukces! Udało się! Przyszły prawidłowe odpowiedzi. Obiecaną książkę Barbary „Kuchnia żydowska wg. Rebeki Wolf” wydaną przez Nowy Świat otrzymuje Pani Ewelina. Gratulacje.
Równocześnie dostarczył odpowiedź Pan Jacek. Jemu wysyłam więc „Męskie gotowanie”. Smacznej lektury i też gratulacje.
Odpowiedzi nie były skomplikowane: spadź to słodka ciecz występująca na liściach zawierająca wydzieliny mszyc i sok z liści, co zebrane przez pszczoły daje wspaniały miód spadziowy.Obalanka zwana też obwalanką, to kiszka z farszem z kaszy jęczmiennej, układana wokól flaków w wielkiej misie. Cukrowa wieczerza zaś to zakończenie ceremonii ślubnej w sypialni państwa młodych przy tortach i słodyczach. Śpiewano wówczas pieśń weselną „Chmiel”. I tyle naszej zabawy.
Panie Piotrze,
przyznam szczerze że jestem mile zaskoczona, tym bardziej że odkąd zmieniłam godziny pracy nigdy nie udało mi się zdążyć z odpowiedzią. Mam tylko małą prośbę: czy mogłaby być to inna książka – „Kuchnię żydowską…” już posiadam i używam, a jakże.
pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Postaram się zamienić jutro rano. Mam nadzieję, że nie zdążyli koledzy jeszcze zapakować i wysłać. Może być „Męskie gotowanie”?
Oczywiście że może być „Męskie gotowanie” – serdeczne dzięki.
Ewa