Smaki smaków

Ostatnie miesiące przekonały nas że, jak mawiają pesymiści, zawsze może być gorzej. Nasze zabiegane dotąd życie zatrzymało się w biegu, nie na długo jednak, bo każdy z nas obserwował zrazu powolne, a z czasem coraz szybsze dopasowywanie się do ograniczeń. I właściwie w nieco innych dekoracjach powróciliśmy do dawnego toku, powiało optymizmem.

Zamiast na Sycylię wyjeżdżamy na Mazury, Paryż zastępuje nam wycieczka do Krakowa, letnie chaty mieszczuchów pękają w szwach a agroturystyczne gospodarstwa w ładnych okolicach mają powodzenie na jakie nigdy nie liczyły. Ceny pokojów wzrosły w turystycznych miejscowościach, a społeczny dystans z pewnością byłby łatwiejszy do osiągnięcia na oblężonej dawniej Majorce niż nad polskim morzem.

Lato zresztą zamiast spodziewanej suszy i mizernych plonów warzyw i owoców jest stosunkowo mokre, obfitujące w nieprzewidziane atrakcje pogodowe. Roślinom to nie przeszkadza, rosną szaleńczo, dając niezwykłe plony.

Kończymy już tegoroczny sezon gruntowych truskawek, które były smakowite i w dużej obfitości. Nie odbiło się w to w niskich cenach, ale też nikt się nie spodziewał obniżek cen . Choćby dlatego, że trudniej dziś niż w zeszłym roku o pracowników, którzy nie mogli przekroczyć granicy, aby zebrać nasze plony.

Stragany i działy z owocami i warzywami tak, jak w poprzednich latach przypominają niezwykłe kolorowe dzieła sztuki, warzywa są dorodne, piękne i jedyne co nie zachwyca to cena. Jednak już tak dalece pokochaliśmy je, że pokonujemy i tę przeszkodę. Spójrzcie do koszyków sklepowych klientów, to one stanowią dużą część codziennych zakupów.

W naszym ogrodzie na mazowieckiej wsi leżą schludnie porozciągane węże do kropelkowego podlewania, ale na szczęście natura za nas wykonuje tę pracę. Tam, gdzie dawniej pod warstwą nieurodzajnej, lekko zwilżonej ziemi przesypywał się suchusieńki piasek ma on inną, wilgotną konsystencję. Toteż rośliny śmigają, plony warzyw i owoców zapowiadają się znakomicie. A na talerze trafiają dania jarskie niekoniecznie wymyślne, ale zawsze witane z przyjemnością. Naleśniki z nadzieniem ze startej na tarce cukinii, podsmażonej na oliwie z czosnkiem, doprawionej tylko solą i pieprzem; pieczone w piekarniku marchewki, pietruszki, papryka, ale i kalafior w różnej postaci. O właśnie! Kalafior nie u wszystkich cieszy się uznaniem, ponieważ jego zapach w czasie gotowania to spora przykrość. Można go jednak ugotować znacznie wcześniej zanim pojawią się domownicy, a przed podaniem przyrządzić go niemal bezzapachowo. Najpierw zrumienić na patelni tartą bułkę, dodać do niej klarowane masło, rozdrobniony (podzielony na małe kawałeczki) ugotowany kalafior oraz szczyptę ostrej papryki. Chwilę podgrzewać potrawę i zjadać ze smakiem.

Jak wiemy warzywa zawsze były obecne w polskiej kuchni, przyrządzano z nich ciekawe i smakowite potrawy, zazwyczaj jako towarzyszące daniom mięsnym. Niemal też nie jadano warzyw na surowo, przyrządzano z nich „jarzynkę”. Przecież nawet zieloną pietruszkę raczej radzono zagotowywać.

My dziś optujemy za jadaniem warzyw na surowo, liczba oferowanych na stoiskach sklepowych lub uprawianych w ogródkach i w skrzynkach sałat jest tak wielka, że warto sobie w ten sposób urozmaicać życie. No i warto pamiętać, że sosy do gotowanych czy surowych warzyw to próba fantazji i wyobraźni. Ja osobiście polecam mój ulubiony sos :olej z pestek z winogron wymieszany z glasą o smaku owocowym, dowolnie przyprawiony solą, pieprzem i czym tam jeszcze podpowie fantazja ,lub najprostszy z jogurtu wymieszanego z dobrym majonezem. Pycha!