Uczymy się cały czas

Uważam się za dość doświadczoną osobę w dziedzinie kuchni, gotowania, historii żywienia itp. A jednak kiedy idę z moimi studentami na spotkania z ludźmi również interesującymi się jedzeniem, dowiaduję się coraz to nowych szczegółów, faktów, mądrości, które poszerzają moją wiedzę. Na przykład ostatnio byliśmy w restauracji EdRed, w której pracuje jedyny w Polsce absolwent międzynarodowej sławy szkoły brytyjskiej, somelier, pan Adam Pawłowski. Zrobił nam nie lada niespodziankę podając do polskich win (jedynie próbowaliśmy, wypluwając je jak fachowi somelierzy) zarówno sezonowane półtora roku mięso, jak i kawałeczki ostrej papryki, plasterek cytryny czy sól. Przekonaliśmy się, jak dalece smak wina zależy od smaku potrawy i na odwrót. Taka lekcja doskonale pokazała nam związki potraw i win, co dla adeptów szkoły kulinarnej jest bezcenne.

Wycieczka na Biobazar w dawnej fabryce Norblina była to zarówno wyprawa w przeszłość architektury przemysłowej, jak i w przyszłość jedzenia. Malutkie biosałaty, dorodne zioła, szpinak z całymi łodygami, nie tylko listki, wiązki dorodnej pokrzywy, soki, warzywa znacznie mniejsze niż pędzone sztucznie, przetwory, mięsa, ryby, sery uff. Trudno byłoby policzyć na około 100 stoiskach wszystkie smakołyki. Każdy z wystawców-sprzedawców ma w dorobku certyfikat świadczący o tym, że produkuje ekologicznie. Ale przede wszystkim jest tu smakowicie. I wystawcy umieją przekonać, że ich sposób na produkcję jest lepszy. Czy to nie dobra szkoła dla przyszłych restauratorów, którymi są moi studenci?