Zajęcia z rosołu
Mamy modę na uczenie dzieci gotowania – a to telewizyjne widowiska, a to namawianie do wspólnego gotowania z dziećmi. Daje nam to przekonanie, że kształtujemy artystów, którzy będą tworzyli kiedyś kulinarne dzieła sztuki. Uważam jednak, że wszystko to nie da takiego efektu, jakiego się można spodziewać, dopóki dzieci nie zaczną być przyzwyczajane do próbowania różnych smaków.
W tej dziedzinie mają niewielkie możliwości: najpierw katujemy je jedzeniem ze słoiczka, które jest zupełnie bez smaku, jedzenie przedszkolne nie jest, bo nie może być, szczególnie wyszukane, szkolne stołówki także nie oferują dań smakowitych: przeważnie dowożone w styropianowych pojemniczkach jest czymś pomiędzy paszą a jedzeniem.
Lekcje gotowania, a więc i smakowania, w szkołach nie są powszechne. Po przyjściu do domu też nie zawsze dziecko dostaje smakowite domowe danie. Kiedy ma się zatem nauczyć smakowania? Kiedy ma pojąć jak odróżnić dobre jedzenie od złego, bez smaku? Nasi znani kucharze próbują działać na tej niwie, ale bez pomocy domu nie osiągną wiele.
Byłam przed kilkoma laty na dyskusji w szkole gastronomicznej, uczestniczyłam potem wielokrotnie w jury konkursów dla uczniów szkól gastronomicznych. Największym problemem tych dziewcząt i chłopców była nieznajomość smaku potraw. Ich wariacje na temat poszczególnych dań, co miało być twórczym zadaniem, ograniczało się do przygotowywania karykatur dań. Aż się prosiło, aby urządzić im zajęcia z rosołu czy pieczeni wieprzowej. Aż tyle i tylko tyle.
A tak nawiasem mówiąc uczenie smaku to zadanie nie tylko dla rodziców. Doskonale może to zrobić dalsza rodzina, przyjaciele domu. To naprawdę przyjemność przygotować coś dobrego dla najmłodszych!
Komentarze
dzień dobry …
to prawda ja zawsze się cieszę jak moje wnuczki i ich koleżanki zjadają wszystko ze smakiem a nawet ostatnio wnuczka dzwoniła jak ja robię racuchy bo mam robi nie takie dobre .. ale by uczyć smaku trzeba mieć czas … moje dzieci starają się w weekendy gotować w domu razem z dziewczynkami .. tyle i aż tyle ..
miało być mama oczywiście nie „mam” .. jeszcze dodam, że na jedzenie w szkole mają rodzice wpływ .. np. w szkole Amelki na wniosek rodziców zmieniono firmę dostarczająca obiady i teraz dzieci zjadają wszystko bo jest domowe jedzenie …
dziś ostatni dzień słoneczny i ciepły .. będzie parę dni zimnych i deszczowych … deszcz się przyda ale po co to zimno .. ale na Święta zapowiada się ładna pogoda …
a tak poza zawiasami, to ksztaltowanie smaku jest procesem dlugoterminowym. nie wymagalbym od szkolnych bachorow, by mialy wyrobiony smak. maja jeszcze sporo czasu do probowania, co jest zabronione, co niemoralne i to, co na razie jest i tak nieosiagalne … 🙄
a wchodzenie babc i wnuczat do mcd i spozywanie tam chociazby frytek spewnoscia wydluza proces ksztaltowania smaku, ktory w mcd nie powala na kolana.
mnie natomiast juz od rana 🙄 powalilo na kolana –>
https://get.google.com/albumarchive/118399121099696213754/album/AF1QipNAh-ltTl61yuBEdWlVOlPEE-4oLuRDPrqZ4cRT/AF1QipO3WWJCUTKj5IhB1u5u77IpDpbuonfnmknmJrcz
wulkaniczna planeta zaczyna oswietlac moj revir 🙂 http://cabezo.bergfex.at/webcam/include/fullsize.php?wc=cabezo&img=2017/04/04/0901
Szaraku, chyba polubiłeś to miejsce 🙂 który to już raz?
oj tak, MalgosiuW 🙂 mozna polubic ten maly kleks na koncu planety ( ptolemeusz malujac mape planety umiescil kanary na samym randzie ). mozna sie na tej wyspie obejsc bez samochoda, w el cabezo wszystko jest osiagalne z buta. w barach uzupelniaja plyny w organizmie sami znajomi. jest wszystko fantastycznie poukladane, czysto (myte i odkuzane sa platze, ulice i chodniki, odkazane sa narozniki plotow, domow itp. tam gdzie czteronogi podnosza nogi i sikaja ) fantastyczny klimat, cieply ocean i duze prawdopodobienstwo ze powstaje wiatr z termicznym dopalaczem :). w tym roku to trzeci trip, a w sumie to przestalem liczyc po dziesiatym razie 🙄
no i oczywiscie kulinarnie stoi tamten rejon na takim poziomie smakowym, ktory mi bardzo odpowiada. juz nie moge sie doczekac papas arrugadas –> nie ma na planecie lepszych 🙂
Dzieci na ogół uczestniczą chętnie w nowych zajęciach zatem we wspólnym gotowaniu również, ale na to również trzeba mieć czas. Takie wspólne gotowanie często trwa dłużej niż gdybyśmy gotowali bez dzieci, a i sprzątania potem więcej 😉 Myślę jednak, że warto ten czas znaleźć. Poza tym jest chyba tak, że w domach, w których przywiązuje się wagę do jakości i różnorodności tego co na talerzu, gdzie często się na ten temat rozmawia, dzieci bezwiednie uczą się tego, że to ważna i przyjemna 🙂 dziedzina życia. Czym skorupka za młodu…
A te wszystkie rosoły, pierogi czy szarlotki, w których przygotowanie nasze babcie wkładały przede wszystkim swoje serce wspomina się z rozrzewnieniem przez całe życie. Babcie gotowały tradycyjnie, niespiesznie i zależało im na tym na tym, by wszyscy chwalili 😉 Wiele naszych blogowych babć zresztą nadal tak gotuje 🙂
Tak , tak, Danuśka wnuczka jakoś lepiej je moje zupy niż te inne, ale najchętniej to je owoce 😉
Jestem za przyzwyczajaniem dzieci do różnych smaków, do pomocy przy kuchennych pracach, ale rzeczywiście trzeba mieć na to czas. Starsza córka bardzo szybko nauczyła się gotowac, młodsza dłużej chodziła z głową chmurach i omijała tak przyziemne sprawy jak gotowanie. Jednak jako dorosłe, obie gotują bardzo smacznie, są otwarte na nowe smaki, nawet bym powiedziała młodsza bardziej, może za sprawą przemieszczania się po świecie 🙂
Zainteresowały mnie te zachwyty Szaraka nad „papas arrugadas”, no i są, jakby ktoś był ciekaw 🙂 http://www.keefcooks.com/papas-arrugadas-with-mojo-verde/
Jadłam papas arrugadas na la Palmie – moim zdaniem są przereklamowane. Ot, ciekawostka kulinarna. Spróbowaliśmy raz i chwatit’.
Miałam szczęście, bo w mojej szkole były zajęcia kulinarne z prawdziwego zdarzenia. Prowadziliśmy zeszyty z notatkami, przepisami, były także zajęcia praktyczne. Wśród koleżanek było kilka wyróżniających się sporymi umiejętnościami, niestety nie należałam do nich i z tym większym podziwem je obserwowałam. Np. jedna z koleżanek całkiem sprawnie poradziła sobie ze świeżą rybą od początku do końca, ale był to wyjątek. Pamiętam jeszcze naleśniki czy makaron ręcznie robiony. Zeszyt z klasy dziesiątej zachowałam do dzisiaj, ej, wspomnienia…
Tu jeszcze o kuchni wysp kanaryjskich:
http://hiszpania-portal.pl/kuchnia-hiszpanska-przepisy/kuchnie-regionalne/wyspy-kanaryjskie/
My mamy wielkopolskie pyry z gzikiem, albo młode ziemniaki z masłem i koperkiem 🙂 Niemcy mają swoją sałatkę ziemniaczaną, a na Kanarach do ziemniaków podają po prostu dwa rodzaje sosów-zielony oraz czerwony i gotują je z dużą ilością morskiej soli. Również jadłam, nawet kilka razy i zgadzam się z Ewą-ciekawe, ale nie rzucające na kolana.
Danuśka mamy jeszcze ziemniaki ze śledziem w śmietanie ,,, a temacie ryb to Amelka w zasadzie je wszystko ale niestety ryb nie je … podchody były na różne sposoby i NIE …
dziś na poczcie nie dość, że czułam się jak sklepiku kościelnym to jeszcze mnie zaskoczyli .. zwykły znaczek na list kosztuje 2,60 zł czyli podrożał prawie 90% …
Tylko 30%, mniej niż jeden papieros.
Popoziralam, jakby powiedzial Owczarek, na wulkaniczne wyspy w kolorze sepia I pomyslalam o innych wyspach wulkanicznych polozonych troche blizej od nas – Hawaii. Hawaii jest rowniez nazywane Paradise. Jest tam bardzo piknie. Powietrze pachnie kwiatami plumeria. Sa to te same kwiaty, z ktorych sa robione lei.
Wlascicielka wulkanow na Hawajach jest bogini Pele. Pele ma czarne wlosy, ktore sa ulozone jak plynaca lawa zaschnieta w wulkaniczne, czarne fale. Na kazdego, kto zabierze na pamiatke kamien wulkaniczny Pele rzuci klatwe. Turysci, ktorzy dowiaduja sie o klatwie po przyjezdzie do domu pakuja kamienie wulkaniczne do pudelka I wysyla z powrotem na Hawaje. W pudelku jest czesto list zaadresowany do Pele z przeprosinami za zabranie jej wlasnosci I czesto bizuteria przeznaczona dla Pele.
Zdjecie Pele
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/8d/3c/f0/8d3cf098f831579d50fa559fb9ab39a2.jpg
Ale bedzie o zupie. Na Hawajach jest duzo dzikich kur, ktore chodza po drogach, lasach tropikalnych, plantacjach orzechow macadamia, ananasow, po lotnisku – wszedzie. Kury przyjechaly na Hawaje wiele lat temu z osadnikami w poludniowych wysp i tam zostaly.
Jest przepis na gotowanie kury Hawajskiej. Kiedys podawalam ten przepis. Do naczynia wlozyc oczyszczona kure, warzywa i zalac wszystko woda. Zagotowac. Wrzucic do garnka kamien wulkaniczny. Kiedy kamien zmieknie, kure gotowac jeszcze dwie godziny.
Smacznego
Kilka kamer na zywo na wyspe Oahu. Aloha.
http://explore.org/live-cams/player/hawaii-turtle-bay-west-cam
Jolinku, mnie też okropnie irytują te sprzedawane na poczcie religijno-patriotyczne wydawnictwa oraz krzyże wiszące w niektórych placówkach(to pewno inicjatywa kierowniczek tychże urzędów). No cóż, wiemy w jakiej Polsce przyszło nam teraz żyć zatem może człowiek nie powinien się, aż tak bardzo dziwić… Jest też jedna DOBRA wiadomość-na polskiej poczcie można NARESZCIE płacić kartą!
Dzisiaj na obiad ugotowałam przez drobne trzy minuty ten makaron:
http://sklep.kuchnieswiata.com.pl/product-pol-76-Makaron-Soba-300g-Hosan.html
Podałam z kolorowymi warzywami i sosem śmietanowo-czosnkowym. Niech żyje kuchnia japońsko-włoska oraz domowe, chłopskie fusion 😉
yurek ja przesadziłam Ty nie doceniłeś … znaczek kosztował 1,55 zł a teraz 2,60 zł … to przeszło 60% ..
na jutro zrobię niby panna cottę z kawą zbożową na mleku … konfitury Żaby będą „wisienką na torcie” … 😉
Orco-plumerie kwitły akurat wiosennie podczas naszych wietnamskich peregrynacji:
http://www.tapeta-wody-biala-plumeria-krople.na-pulpit.com/zdjecia/wody-biala-plumeria-krople.jpeg
A kura po hawajsku świetna 😉
Kura po hawajski świetna, ale jakie kojące są te fale, a raczej ich szum 🙂
Ja mam kamieć z Vezuviusza, nada się?
Jakiś czas temu weszłam na pocztę we Wrocławiu i też zdumiała mnie oferta, nie tylko ta święta, ale też śpiewniki dla dzieci z piosenkami o treści patriotycznej, narodowej…
Dzisiaj by się przydał rosół (pada deszcz, zimno), ale musi wystarczyć brukselka pod kordełką zasmażonej na maśle bułki tartej.
Jolinku-ceny znaczków w roku 2016:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ida-podwyzki-na-Poczcie-Polskiej-7328333.html
A co u Elapa i na Twoich pięknych plażach?
Nowy-hop, hop! A gdzie Twój ocean, Twoje fale i może jakieś kury na obiad???
Echidnie też przecież ocean szumi za płotem, że już nie wspomnę o Cichale.
Mnie tez przypadl do gustu przepis na kure po hawajsku. Dolaczylam do moich przepisow.
Kiedy po raz pierwszy na blogu podalam ten przepis, ktos zapytal – jakiej wielkosci jest kamien. Przypominam – sredniej wielkosci.
Danuśka to ja się zatrzymałam jakiś czas temu w cenach znaczków … 🙁 … yurek wybacz ..
Oj, jeśli dzisiaj Cichaly opuściły Florydę, to mają bardzo nieciekawą pogodę 🙁
Burze, burze i tornada 🙁
Dzień dobry Wszystkim,
Danuśka wywołałaś mnie do tablicy, i słusznie bo już dawno mnie tutaj nie było. Niewiele się ostatnio dzieje w moim życiu czym mógłbym zając na chwilę nasze Blogowisko. Bardzo zaniepokojony i oburzony tym co się w Polsce dzieje częściej zaglądam do FB, czytam, złoszczę się, chwalę odważne i prawdziwe wpisy, czasami coś dorzucę. Czuję bezsilność widząc jak dużo jest tracone, wściekam się na tzw. reformy, na bierność, na wszechobecny czarny kolor itd. Nie chcę jednak tych moich klimatów przenosić na nasz pyszny Blog.
Dzisiejszy wpis Pani Basi znowu przybliżył mi rosół w domu rodzinnym i sztuka mięs na drugie. Nie jestem przekonany do tego o czym pisze Pani Basia – czy smaków można się nauczyć. Niw wiem. Mama świetnie gotowała, ale w naszym domowym menu nie było potraw wyszukanych, a poza tym lista też nie była bardzo długa. Podobno smaków się nie zapomina, dlatego wciąż je doskonale pamiętam. Trawestując nasze znane powiedzonko uważam, że nie to jest smaczne co jest smaczne, tylko to co komu smakuje. Dlatego nie mam żadnych kompleksów nie przepadając za czymś co większość uważa np. za pyszne.
A wracając do rosołu, czasami sobie gotuję, niestety zawsze za dużo. Korzystam wtedy z przepisu teściowej naszej Pyry. Pyra dawno temu podała ten przepis na blogu. Jego tajemnica tkwi w bardzo powolnym gotowaniu mięsa, a w momencie gdy zaczyna wrzeć dodaję bardzo zimnej, lodowatej wody. I tak kilka razy. Wszystko co smakowo cenne przechodzi wtedy do wywaru.
Danuśko – już dawno nie zrobiłem żadnego zdjęcia oceanu, pogoda jest bardzo nieciekawa, często pada, jest chłodno lub wręcz zimno, a na dodatek od kilku dni grypa i złe samopoczucie przykuły mnie do lóżka. Na szczęście teraz poczułem się lepiej, jutro powinno być już zupełnie dobrze. Wiosna w tym roku dużo wcześniejsza w Polsce niż tutaj, chociaż geograficznie jestem na wysokości Rzymu.
Ale lada dzień nadejdzie, a wtedy czas na wiosenny hymn! Chociaż już stary jestem, ale przynajmniej mam wspomnienia… Oj było, było….
https://www.youtube.com/watch?v=duTA8FJ5e0c
errata – wiosenny hejnał, nie hymn
Nowy-cieszę się, że udało mi się wywołać Cię do tablicy 🙂
Zdrowia oraz wiosny w Twojej okolicy, a na kolejne zdjęcia cierpliwie poczekam.
U nas dzisiaj zapowiada się kolejny piękny dzień zatem do pracy wybieram się na dwóch kółkach, jutro pewno już się nie uda.
dzień dobry …
Nowy tu przestaje być bezpiecznie … wstrząsające …
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1700148,1,jak-ludzie-macierewicza-rozbili-polski-kontrwywiad.read
ładna baba … może na świąteczny stół ….
https://foodtowarmthesoul.com/2017/04/03/timballo-wloska-baba-makaronowa-z-sycylijskim-dzikim-koprem-i-zielonym-groszkiem/
W sobote zaczely sie wakacje wiosenne i tym samym zostal otwarty u nas sezon turystyczny. Zjadlam juz pierwsze lody. Mimo moich wysilkow moja latorosl byla dosyc ciezkim dzieckiem z jedzeniem. Byly dania ktore lubila, ale byla to bardzo krotka lista. Zmienilo sie jak pojechala na studia do innego miast i nie bylo juz maminej lodowki i nie mogla pokrzykiwac, ze tego czy tamtego nie lubi. Byla trzy miesiace na stazu na Uniwersytecie w Katowicach i tam jej smakowalo jedzenie na stolowce.
Bernard jak przyjechal w latach 70 tych do pracy w Polsce to myslal, ze u nas jest tylko jedna zupa – rosol . Opowiadal mi, ze co zamowil zupe w resteuracji to mu podawano rosol. Pozniej ktos mu wytlumaczyl jak to jest z zupami w Polsce. Corka w domu nie chciala jesc zup a u polskiej babci jadla bez grymaszenia.
Elapa-musimy chyba zapoznać nasze córki 🙂 z tym, że u mojej zmieniło się szybciej, bo już w wieku 6 lat, kiedy pojechała na pierwsze kolonie. Wróciła bardzo zadowolona, a najbardziej jej smakowała marchewka z groszkiem, której nigdy w domu nie jadła(nie gotowałam i nadal nie gotuję, bo nie przepadam).
Co do polskich zup to Alain polubił w zasadzie wszystkie oprócz ogórkowej, bo wydaje mu się za kwaśna. Zresztą nie przepada też za kiszonymi ogórkami.
Właśnie dzisiaj robię marchewkę z groszkiem, rodzina lubi, ale nie za często. Będzie w towarzystwie mielonych 🙂 Marchew utarta z jabłkiem i chrzanem cieszy się zdecydowanie większym powodzeniem.
Marchewkę z groszkiem gotuję tylko dla męża, który bardzo ją lubi. Sama za nią nie przepadam.
Wczoraj ugotowałam rosół w zasadzie na dziś, ale przyjechała wygłodniała rodzinka i wszyscy chętnie go jedli mimo kolacyjnej pory. Na noc wystawiłam garnek na taras i dziś cały tłuszcz będzie łatwo usunąć.
U nas wprawdzie nie ma dzikich kur, ale czasem zdarza się osobnik bardzo wybiegany. Kiedyś dostałam takiego. Na pewno był za życia szczęśliwy i zdrowy, ale nie do zjedzenia. Zupełnie jak ta hawajska kura, mięso pozostało bardzo twarde.
Marchewkę z groszkiem jadam, bo taką lubi rodzina, ja wolałabym bez groszku 😉 i też często towarzyszy kotletom mielonym 🙂 Dziś na obiad paszteciki z rosołem.
Lubie marchewke i groszek ale kazdy osobno. Robie bardzo czesto utarta marchewke w sosie vinaigrette. Dzisaj zjedlismy bifteck ze zmielonego miesa z cebulka i batatami.
Ja poproszę tę marchew Salsy utartą z jabłkiem i chrzanem!
Jolinek, już tradycyjnie 🙂 zaintrygowała mnie kolejnym, wyszperanym przez siebie przepisem na timballo. Poczytałam i pooglądałam przez chwilę zdjęcia tych włoskich zapiekanek i czuję, że będę timballować 🙂
W poprzednim życiu na pewno byłam Włoszką 😉 no bo niby skąd u mnie ta miłość do makaronów i klusek wszelakich? Podoba mi się na przykład ta zapiekanka:
http://blog.giallozafferano.it/inventaricette/wp-content/uploads/2016/05/sformato-pasta-melanzane-2.jpg
Timballo może być też ryżowe, trzeba będzie jeszcze przestudiować ten temat na spokojnie.
Teoretycznie oraz ogólnie rzecz biorąc pomyślałam, że nie będę poprawiać, ale w akapicie adresowanym do Jolinka miało być w pierwszym zdaniu ….przepisem TYM RAZEM na timballo”. Zawsze mam dylemat, czy takie różne wpadki poprawiać, czy też nie? Podejrzewam, że nie istnieje poprawna odpowiedź na to pytanie 🙂
Ursynowskie magnolie ruszyły do boju:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipOsjC4CTR-mf8IRa1aq14VeZQq-KCvdEhVoQJud/AF1QipNSQcGjCTjMM3sQ6hZmEz4IyJ1RBUkzc7MO9Qah
Jakieś one, te magnolie, są mocno podobne do plumerii, Nemo zapewne wie, dlaczego 🙂 Magnolia na zdjęciu rośnie w ogródku pod moim balkonem i ma wspaniałe warunki do życia-osłonięta żywopłotami, nawożona, dopieszczona i zadbana przez 24 godziny na dobę oraz przez 7 dni w tygodniu. Z okien wychodzących na inną stronę świata mamy widok na magnolię kwitnącą nieco później oraz mniej dopieszczoną. Całkiem dobrze nam się to wszystko bilansuje 😉
Baba wielkanocna od znajomych Wielbłądów:
http://obiadoweinspiracje.blogspot.com/2017/03/babka-drozdzowa-parzona.html
Dzisiaj była parzybroda. Pychota. Popadało, pachnie wiosną.
Smaki czasami się zmieniają. Jako dziecko nie lubiłam na przykład gołąbków. Sama nie wiem dlaczego. Teraz bardzo je lubię.
Moim siostrzenicom, a zwłaszcza starszej, też bardziej smakują potrawy u dziadków. Chociaż moja siostra gotuje podobnie. Lenie nawet ten sam chleb z tym samym masłem smakuje bardziej u dziadka 😉
Można zagłosować: http://www.polin.pl/pl/aktualnosci/2017/04/05/zydowska-warszawa-nominowana-do-nagrody-the-webby-awards
Asiu-dzieciom często smakuje lepiej poza domem. Ja to dobrze rozumiem, bo w dziecięctwie miałam podobnie, zresztą do dzisiaj mi się to zdarza 🙂
magnolie jeszcze u nas nie kwitną … widziałam dziś na spacerze w ogródku przydomowym średni krzak bez liści ale cały obsypany różowymi kwiatami wielkości bławatków … może to jakaś odmiana magnolii .. kwitną drzewa owocowe (chyba wiśnia) .. dziś bardzo fajny dzień pogodowo bo nie wiało .. małe opalanko też zaliczone … no i znalazłam PUB, do którego zaniosłam torby z książkami i są chętni na więcej … małe rzeczy a cieszą … 😉
Jolinku, gdzie ten PUB ?
Małgosiu przy Poczcie … są też chętni na stare gry …
Fiołki, fiołki już kwitną 🙂
Asiu tak kwitną … u nas się rozsiały po wszystkich trawnikach … 🙂
Nasza baba wielkanocna jest niekoniecznie polska i patriotyczna 😉
Taką babę pieką też w Alzacji, w Niemczech, we Włoszech, u braci Czechów, ale czy to jedynie zasługa Marii Antoniny? Może ktoś, kiedyś napisze na ten temat jakiś doktorat?
http://madameedith.com/przepis/brioszka-kouglof/
Czy to nie dzisiaj operowano reke Alicji ? U mnie trawnik tez jest fiolkowy przed koszeniem. Kwitna tulipany .
elapa 7 kwietnia jest operacja … a Alicja się wpisała pod poprzednim wpisem …
Irek chyba na wakacjach bo kawy rano brak …
Danuśko,
Istnieje (jakby to powiedział Witek) niezerowe prawdopodobieństwo, że baba przywędrowała do Francji dzięki królowi Leszczyńskiemu.
Jolinku,
bo jestem gapa, więc przenoszę wpis:
Alicja-Irena
5 kwietnia o godz. 19:19 565169
Chłe chłe chłe….dostałam zaproszenie na Zjazd mojego roku, na którym, jak już wspominałam, byłam tylko rok.
Ponieważ impreza będzie w drugiej dekadzie września, postaram się tam przynajmniej wpaść
Przy okazji – czy już ktoś pomyślał o XI Zjeździe Łasuchów?
Jak rozumiem, wracamy na tereny Żabowe, ale przydałoby się, żeby ktoś tym wszystkim pokierował…ja mam troszkę daleko.
Pojutrze trzymajta kciuki. Bądź co bądź moja prawica będzie rozcięta, łąchnie z palcem środkowym – i jakże ja teraz będę pokazywała tzw. środkowy palec? 😯
Polegam na tym, że jak do tej pory nie robiłam tego, to niech ta…
To dzienna operacja, prawica będzie unieruchomiona, zdaje się, że nauczę się pisania lewą ręką ;0
Babki parzonej nie piekłam, ale przepis wygląda na bardzo prosty. Poprzestanę pewnie tylko na jednym cieście – mazurku pomarańczowym albo serniku. Skromnie, ale wystarczy.
Asiu,
parzybrodę u nas przekręcaną na pazibrodę jadłam czasami w dzieciństwie. Bardzo nam smakowała. Ale potem poszła w niepamięć.
Lada dzień zakwitnie moja forsycja. W Gdyni, gdzie jest cieplej, już widać żółte krzewy. A te kwitnące drzewa, które widziała Jolinek to raczej mirabelki, bo one kwitną najwcześniej.
Przyrodnicze atrakcje z ostatnich dni to bociany, które doleciały wreszcie na północ a także żabie gody w pobliskim bajorku. Wypatrzyłam tam także pijawki.
O zjeździe rozmawialiśmy w sierpniu w Poznaniu. Nawet był ustalany termin. Nie pamiętam, czy ostatni weekend sierpnia, czy pierwszy wrześniowy. Na pewno Żaba odezwie się w tej sprawie.
Krystyno to nie mirabelki bo te drzewa znam w okolicy …
Ewo-niezłe to niezerowe prawdopodobieństwo 🙂
Alicjo-kciuki będziemy trzymać, toż to oczywista oczywistość.
Zadzwoniłam do Żaby-zjazd przewidziany 2-3 września zgodnie z ustaleniami poczynionymi w ubiegłym roku w Poznaniu. Żaba obiecała, że będzie nareszcie udzielać się na blogu, ale musi jeszcze ogarnąć, to co jest niezbędne do ogarnięcia.
Wiosna w Żabich obecna w przyrodzie, w duszy i w sercach!
Romantycznie na wiosnę
https://www.youtube.com/watch?v=domy0KMv-KI
Krystyno – my też w tym roku skromniej – albo sernik albo rolada wiśniowa Nemo (decyzja jeszcze nie zapadła). I oczywiście obowiązkowo dziadkowy tort dla starszej wnuczki, która akurat w świąteczną niedzielę będzie obchodziła trzynaste urodziny.
Jolinku – to masz pachnące, fioletowe kobierce pod oknami 🙂
O babie:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/03/22/wloska-baba-i-krol-polski/
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2014/03/25/wloska-baba-czyli-kuzynka-polskiej-babki-drozdzowej/
Dla chętnych jeszcze jedno głosowanie: http://vote.europanostra.org/
Wybieramy trzy projekty (1, 2 i 3 miejsce). Wybór jest trudny.
Dobranoc szampaństwu )
Dzień dobry 🙂
kawa
Jolinku, jeszcze przed wakacjami, ale wczoraj rano nie miałem dostępu do sieci
Dzień dobry,
W temacie bab: http://obiadoweinspiracje.blogspot.com/2017/03/babka-jogurtowa-na-wielkanoc-tez.html
dzień dobry …
Irku czujna jestem … 🙂 …
pada i zrobiło się za oknem bardzo zielono na trawnikach i drzewach …
ewo zdrowa baba nie jest zła … 😉
Jolinku,
Ja i tak muszę odpuścić wielkanocną konsumpcję, ale co mam innym żałować rozpusty 🙂
taka baba też ładnie wygląda na stole …
http://tajemnicesmaku.pl/2017/04/04/galareta-wielkanocna-baba-z-kurczaka-i-indyka/
ewo ja odpuszczam na Święta … jadę na wyżerkę ale będzie dużo chodzenia i SPA to bilans powinien wyjść na 0 … 😉
u nas też mogą wprowadzić … 😉
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/wlochy-pierwszy-wyrok-w-sprawie-nekania-kuchennymi-zapachami,729792.html
Takie snujące się zapachy kuchenne bywają rzeczywiście uciążliwe. Zwłaszcza w budynkach wielomieszkaniowych.
Wysiałam rzeżuchę, jednak zrezygnowałam z jednego podłużnego naczynia i użyłam kilku mniejszych. Racjonalniej można wykorzystać i nie straszą wtedy częściowo ogołocone z zieleniny pola 🙂
Za oknem słońce, ołowiane chmury, deszcz z gradem, wszystko na raz, do tego zimno. Ale zieleń coraz zieleńsza 🙂
Nie ma takiej baby, która jest w stanie powalić mnie na kolana. Są natomiast chłodne blondynki, które to próbują od czasu do czasu sprostać temu zadaniu. Puki co bezskutecznie. A jest ich tutaj od wyboru do koloru. Począwszy od o, 25 poprzez o, 33 i o, 5 do o, 75 i 1,o litra nie wspominając o krowach 1,5litra piwa
A nie macie czasem wrażenie że w tych programach kulinarnych, niektóre dzieci się zachowują jak by niechętnie tam były? Wszystko fajnie dopóki dzieciaczki same się do tego garną a nie są przymuszane
Oj szaraku, nie bądź prosię i daj się której powalić na kolana, chwały Ci od tego nie ubędzie, a kobieta będzie miała radochę 🙂
Leje…
Dział Aukcji WOŚP dziękuje z całego serca za wparcie na aukcje.wosp.org.pl
Wielkie i ogromne podziękowanie za niesamowitą sumę, która jest wynikiem tegorocznego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
9 141 390,87 PLN to absolutny rekord, a w tym rekordzie takie sumy,
jak 370 200 PLN za wspólny dzień z Donaldem Tuskiem, 230 100 PLN za American Chopper, oraz 200 000 PLN za zdjęcie Pani Prezydentowej Agaty Dudy! Oprócz tego mnóstwo, mnóstwo wspaniałych licytacji, przepięknych przedmiotów!
Dziękujemy tym, którzy wystawiali, którzy licytowali!
Dziękujemy Wam bardzo, bo jak już wiecie, 25. Finał także okazał się rekordowy i to jeszcze jak!
WOŚP
Wielkie dzięki! Spotykamy się na Przystanku Woodstock, aby Wam serdecznie podziękować!
Na kolacje zjedlismy kluski w sosie szparagowym. Teraz bedzie mi ciezko podskakiwac, bo za chwile wychodze na tance bretonskie. Chodze raz w tygodniu i jest to dobra gimnastyka. Alicjo – trzymaj sie jutro .
Elapa-mam nadzieje, że prezentujecie swoje tańce podczas różnych świąt, festiwali czy innych uroczystości? Bardzo chętnie obejrzałabym taki występ podczas pobytu w Twoich okolicach, ale póki co, Bretania czeka cierpliwie w kolejce i jest niestety 🙁 w dosyć odległych oraz mocno mglistych planach podróżniczych.
Też byłam dzisiaj na swojej gimnastyce, chodzę dwa razy w tygodniu i jestem z siebie dumna 😉 Mój kręgosłup też zadowolony 🙂
Na straganach pojawiły się już rzeczywiście hiszpańskie truskawki i włoskie szparagi, ale nie kupiłam jeszcze ani jednych, ani drugich.
No dobrze Alicjo, przyznam się bez bicia. Są tutaj prawie w każdym barze, i w każdej miejscowości. Nie tylko powalają na kolana, ale ściągają nawet do parteru.
Po tutejszemu nazywa się ropa vieja co może po polsku znaczyć tyle co stara szmata 🙄
I koniecznie trzeba je komsumowac. W tym Eintopfie ląduje wszystko co jest pod ręką kucharza. Za każdym razem smakuje inaczej, podobnie zresztą jak Paella. Obok standardowych kartofli, soczewicy i warzyw jest tam w zależności gdzie się to jada, ryba, mięso, owoce morza, chorizo, albo wszystko na raz.
Na pierwszym miejscu w przyprawach plasuje się szafran. Oprócz smaku daje całości żółtego zabarwienia, zaraz za nim kminek i liść laurowy. Ale króluje nad całością czosnek, co oczywiście żadnej chłodnej blondynce nie przeszkadza 🙂
Dzień dobry,
Nie samym chlebem człowiek żyje, więc zupełnie z innej beczki. Przeglądając Facebook znalazłem wpis naszej Blogowiczki przypominający, że właśnie dzisiaj mija 116 rocznica urodzin Mariana Hemara. Od razu przypomniałem sobie niezapomniany spektakl w teatrze Ateneum przygotowany i prowadzony przez Pana Wojtka Młynarskiego. Nie wiedziałem, że program w całości można obejrzeć na You Tube. Jeśli ktoś jest zainteresowany powinien zajrzeć tutaj, kolejne piosenki i wiersze będą włączały się automatycznie. Atmosfera tego spektaklu, atmosfera ówczesnego teatru Ateneum, Klasa prowadzącego…, wszystko w jednym.
https://www.youtube.com/watch?v=APbmdcTzeM4&list=PLSl5iOA2q4kp7OYmkTDYmuRaiYDJPBXph&index=1
CHybya im sie coś poinaczyło, 6:30 rano na operacyę Idę się naspać albo bo….
Alicjo, trzymam kciuki!
Też jak Danuśka właśnie wróciłam z gimnastyki, mój kręgosłup również jest mi wdzięczny.
Ochłodzenie jest dramatyczne, trafiłam dziś na gradową nawałnicę, dłonie mi zamarzły 🙁
Trzymaj się Alicja, wszystko będzie dobrze!
Alicjo! Moje stawy i kości pozdrawiają Twoje stawy i kości! Trzymaj się!
Twoje tornadowe obawy nie sprawdziły się, na szczęście. Jesteśmy już w Waszyngtonie i jutro, też rzemiennym dyszlem, dalej. W sobotę – home sweet home!
Alicjo,
zycze malo stresu i krotkiego dochodzenia!
Glowa do gory, bedzie dobrze, bedzie.
Alicjo, im wcześniej tym szybciej będzie po, trzymaj się dzielnie!
Alicjo – trzymam kciuki!
Marian Hemar – jedna z ulubionych: https://www.youtube.com/watch?v=Ku08EbF-rLc
Co ciekawe podobno tytuł oryginału to: „My Heart of Kentucky” 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=G2fobdNxla0
No ale wiecie co?!
O wpół do szóstej mam być na talerzy, no nic, lecę!
Będę o Was myślała, zamrożona ręką prawą…
Nowość z „Czarnego” – https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/polacos
jeszcze nie dzisiaj….w piątek rano
ale juz jestem lekuytńsko podnerwiona. Wszak to godzina, któraje nie mammmmmmm
Alicjo to już dziś … ściskam …
Ahoj Jolinku, ja też już na pokładzie 🙂 Człowiek na co dzień cieszy się z małych rzeczy-
mnie dzisiaj uradował fakt, że obudziłam się „dopiero” o 6.00, zamiast w okolicach 4.00, jak to bywa dosyć często.
Alicjo-trzymamy! Przydałaby się Zgaga, bo jej trzymanie jest bardzo skutecznie,. Nasza dawno niewidziana koleżanka zapewne bawi wnuki gdzieś nad Loarą…
Dla frankofilów, ale przede wszystkim dla frankofilek 😉
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/3841/100-miejsc-we-Francji-ktore-kazda-kobieta-powinna-odwiedzic—Marcia-DeSanctis