Pierniczenie

Kiedy dzieci były małe, piekłam pierniczki razem z nimi. Wymagało to hartu ducha z mojej strony, bo przecież już przystępując do pracy, wiedziałam, jak będzie potem wyglądała kuchnia i kto to sprzątnie.

Dwuletnia córka z radością gniotła ciasto, bo to była wreszcie plastelina, którą można było bezkarnie zjadać. Kiedy córka poszła do szkoły, zaczęła zapraszać na pierniczenie koleżanki. Niektóre tylko przyglądały się, co robimy, inne angażowały się w wałkowanie, wycinanie i zdobienie. Minęło kilka lat i okazało się, że pierniczkowanie nie jest już takie interesujące dla dorastających panienek. Wtedy pomyślałam, że ja mimo wszystko chcę to dalej robić. Zaprosiłam więc swoje koleżanki. I okazało się to doskonałą imprezą dla całkiem dorosłych pań.

Rok albo dwa lata temu córka, która ponownie przekonała się do imprezy, przyszła ze swoimi koleżankami i chłopakiem. I to okazał się strzał w dziesiątkę. Oni z młodą energią wałkowali, wycinali, a my łaskawie zdobiłyśmy. A zasadniczo poświęcałyśmy czas temu, w czym jesteśmy dobre, czyli gadaniu i jedzeniu. Winem też nie gardziłyśmy.imag5360Jako się rzekło, skupiamy się na zdobieniu. Niestety nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów, bo niektóre pomysły są niecenzuralne, a poza tym nie wiem, czy nie zostały opatentowane. W każdym razie bawimy się jak dzieci, choć na co dzień jesteśmy poważnymi paniami redaktor, profesor czy bizneswoman.

W tym roku już w październiku moje koleżanki zapytały, kiedy pierniczymy. Wkrótce potem o to samo zapytał chłopak córki.

A oto kilka naszych prac.20161210_212358Uważam, że takie towarzyskie tradycje są nam niezwykle potrzebne. Wydarzenia cykliczne, których się spodziewamy, czynią świat bardziej przewidywalnym. Nie do przeceniania są też spotkania w babskich gronach. Kiedy okazuje się, że nasze problemy nie są tylko nasze, że koleżanki też to przerabiały, a może nawet znalazły rozwiązanie, wszystko staje się o wiele prostsze. A spotkanie w babskim gronie, podczas którego mamy cel, zadanie do wykonania, to już jest mistrzostwo świata. No i nie od dziś wiadomo, że najlepsze imprezy odbywają się w kuchni.

PS Główny piernikant, czyli chłopak córki, oświadczył, że w przyszłym roku on nie będzie wałkował, będzie siedział tam, gdzie my w tym roku. Czyli zamierza jeść, pić wino i gadać. Nasza tradycja jest zagrożona.