Paryskie bistro na Powiślu

Zapowiadałem, że odwiedzę kilka nowych francuskich restauracji w Warszawie. Zacząłem od bistro, o którym dobrze wypowiadali się moi znajomi, a wśród stałych gości można tam spotkać Marka Kondrata, którego dobry smak znam, bo zjedliśmy niejeden wspólny posiłek. Na dodatek to wybitny znawca win, które sprowadza do Polski i sprzedaje, nie zdzierając siódmej skóry z klientów. Ma bowiem ambicje, by w naszym kraju pito dobre wina kupowane za podobne pieniądze – jak we Włoszech, Francji czy Hiszpanii.

Minęło już trochę czasu od momentu otwarcia nowej restauracji francuskiej przy ulicy Rozbrat 44 A. Zdobyła już ona sporo stałych gości, co znaczy, że nie jest to byle jaki lokal. W budynku, w którym przez lata urzędował Sojusz Lewicy Demokratycznej, pojawili się smakosze i znawcy kuchni pretendującej do tytułu królewskiego. Sam lokal jest urządzony z wysmakowaną prostotą i rzeczywiście przypomina paryskie bistro.

W karcie win przeważają trunki francuskie i to o wyśmienitej jakości. Podobnie można ocenić kartę dań. Nie jest ona nadmiernie obfita, co tylko świadczy o profesjonalizmie właściciela (to Francuz polskiego pochodzenia) i szefa kuchni. Goście mogą być pewni, że dostają dania świeżo przyrządzone, a nie odgrzewane w mikrofalówce. W dodatku zgodnie z modą można przez szklaną ścianę podglądać, co dzieje się w kuchni. Załoga kelnerska jest profesjonalna i sympatyczna, potrafi dobrze doradzać gościom słabo obznajomionym z francuską kuchnią, a nie jest przy tym nadopiekuńcza i nie narzuca się z troskliwością.

Foie gras jeszcze na patelni. Fot. P. Adamczewski

Foie gras jeszcze na patelni. Fot. P. Adamczewski

Wśród przekąsek jest kilka dań wybitnych – myślę o foie gras na gorąco czy małżach św. Jakuba, a także wspaniałym ceviche z łososia czy tatarze przyrządzonym z tej samej ryby. Ryby i owoce morza (dorada, okoń morski, ostrygi) też są najwyższej jakości.

Miłośnicy zup znajdą – co oczywiste – wspaniałą klasyczną cebulową.

Z dań mięsnych wyróżnia się delikatny i świetnie smażony (według. gustu każdego gościa) befsztyk rzeźnika, czyli spory kawałek wołowego rostbefu z opiekanymi kartofelkami i roszponką.
Spośród deserów wyróżnia się beza Pavlova podawana odmiennie niż w innych warszawskich restauracjach, czyli w pucharku, rozdrobniona i polana wspaniałym sosem. Tuż za bezą wymienić należy naleśniki Suzette.

Wieczór w Le Bistro Rozbrat kosztuje sporo, ale daje pełne złudzenie, że obcowało się z kuchnią francuską w mistrzowskim wydaniu. O wysokości rachunku decyduje głównie wino i liczba zamówionych butelek. Są tu bardzo przyzwoite wina od 80-90 zł, duża liczba win po około 100 zł, a górna granica sięga nawet paru tysięcy. O ich jakości nie mam nic do powiedzenia, bo mam jeszcze odrobinę rozsądku, a w dodatku moje ulubione Cote’ du Rhone wymaga wydania 100-140 zł.

Cała luksusowa kolacja zamknęła się więc w okolicach dwustu złotych wydanych na jedna osobę. I nie żałuję tego wydatku!