Uff, jak gorąco!

W kuchni hinduskiej sam widok dań rozgrzewa - krewetki w różnych sosach. Fot. P. Adamczewski

W kuchni hinduskiej sam widok dań rozgrzewa – krewetki w różnych sosach. Fot. P. Adamczewski

Wczoraj zacząłem narzekać na mróz, który dochodził do 7 stopni poniżej zera i zostało to uznane za przesadę zmarźlaka. Dziś więc, gdy jest zaledwie minus 3 stopnie Celsjusza, należy chyba pisać o gorącej atmosferze. Więc ze słowami „uff, jak gorąco” staję przy otwartym piekarniku i ogrzewam zdrętwiałe palce. Pomyślałem też, że warto przypomnieć sobie i innym kilka przepisów przyspieszających krążenie krwi w żyłach i rozgrzewających ciała, a czasem i umysły.

Zacznę od kuchni węgierskiej, bo łatwo kupić w sklepach i na bazarkach wszystko, co do madziarskich dań jest potrzebne:

Gulasz z fasolą
50 dag suchej białej fasoli, 60 dag wieprzowiny (od szynki lub łopatki), 6 parówek, 6 plasterków chudego boczku, 2 cebule, 2 marchwie, 2 pietruszki, duży strąk czerwonej ostrej papryki, mięsisty duży pomidor, 5 ząbków czosnku, 2 łyżki smalcu lub 3 łyżki oleju, sól, pieprz, odrobina cukru i soku cytrynowego lub octu do smaku

1. Fasolę namoczyć w przeddzień w zimnej wodzie, po czym ugotować ją do miękkości.
2. Mięso i boczek pokroić w kostki o boku do 2 cm, lekko posolić. Parówki pokroić w plasterki.
3. Smalec lub olej rozgrzać w garnku, obsmażyć pokrojone mięsa.
4. Marchew i pietruszkę pokroić w małe paseczki, paprykę po usunięciu gniazd nasiennych (niezbyt precyzyjnie, ale pamiętając, że ostrość jest w tych pesteczkach) pokroić w kostkę. Czosnek posiekać lub przecisnąć przez praskę. Pomidor po obraniu ze skórki pokroić  na cząstki. Wszystkie te składniki wrzucić do garnka z mięsem i dusić, aż mięso stanie się zupełnie miękkie.
5. Dodać odsączoną fasolę, sól, pieprz, cukier i odrobinę soku cytrynowego lub octu i po wymieszaniu potrawy zagotować ją.

Podawać z dodatkiem świeżego żytniego pieczywa lub grzankami.

Nieco trudniej kupować produkty niezbędne do przepisów z Dalekiego Wschodu, ale i to się uda przy odrobinie trudu włożonego w poszukiwania sklepów z towarami azjatyckimi.

Zupa dal z soczewicy
Opakowanie czerwonej soczewicy (50 dag), 2 pomidory, 2 cebule, 3 ząbki czosnku, 3 łyżki oliwy z oliwek, 10 ziaren pieprzu, 2 łyżeczki przyprawy garam masala, 2 łyżeczki kminu rzymskiego, liść laurowy, 2 łyżeczki ostrej przyprawy curry, sól
Jako dodatki: po 2-4 łyżki ugotowanego ryżu do każdej porcji i szklanka jogurtu naturalnego

1. Soczewicę opłukać, osączyć.
2. Zagotować 10 szklanek wody, dodać soczewicę i ponownie zagotować.
3. Cebulę i czosnek drobno posiekać, podsmażyć na jasnozłoto na oliwie, dodać garam masala, kminek, curry, liść laurowy, ziarna pieprzu i wszystko razem podsmażać minutę, cały czas mieszając.
4. Do podsmażonej cebuli z przyprawami dodać pół szklanki wody i gotować pod przykryciem powoli 10 minut.
5. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić na kawałki.
6. Połączyć zagotowaną soczewicę (wraz z płynem) z pomidorami i uduszoną z przyprawami cebulą. Posolić i gotować około 40 minut na niedużym ogniu, od czasu do czasu mieszając.

Warto dogotowującej się zupy spróbować, a jeśli trzeba, doprawić jeszcze którąś z przypraw.

Wątróbka cielęca z curry
50 dag wątróbki, 6 dużych cebul, 6 ząbków czosnku, 3 płaskie łyżeczki curry, ćwierć łyżeczki sproszkowanego chili, 2 szklanki mocnego rosołu cielęcego, 2/3 szklanki śmietany kremówki, sól, pieprz, 1/2 szklanki oliwy do smażenia

1. Wątróbkę oczyścić z żyłek, pokroić na plasterki.
2. 3 cebule pokroić w półplasterki, pozostałe wraz z czosnkiem posiekać drobno.
3. Na rozgrzanych na patelni kilku łyżkach oliwy zrumienić półplasterki cebuli, dodać siekaną cebulę i czosnek oraz chili i curry. Smażyć 3 minuty, mieszając, odłożyć na talerz.
4. Na patelnię wlać trochę oleju i obsmażać wątróbkę z obu stron na rumiano, podlać przygotowanym rosołem i dusić około 3 minut, na koniec dodać śmietanę, wymieszać sos, już nie gotować.
5. Podawać wątróbkę przybraną podsmażoną cebula i czosnkiem. Sos można podać osobno w sosjerce lub od razu polać nim wątróbkę.

Po tych daniach każdy rodzaj mrozu przestaje być zmorą. Nawet dla przemarzniętych ciepłolubów takich jak ja.