Przy włoskim stole
Coraz bardziej pachnie wiosną. Coraz silniej więc wabi mnie południe. W ubiegłym roku (po raz pierwszy od 25 lat) sprzeniewierzyłem się tradycji i zamiast do Italii pojechałem do Hiszpanii. Pewnym usprawiedliwieniem jest tęsknota za wnukiem i chęć zobaczenia jak sobie radzi na obczyźnie. Ale w tym roku wracam na stare tory. Do Włoch, na południe, na półwysep Gargano!
Pewnie i wielu z blogowiczów obierze ten kierunek. Warto więc dbając o dobre stosunki z tubylcami przypomnieć parę zasad obowiązujących przy włoskim stole. Nikt lepiej zaś tego nie zrobi niż Elena Kostioukovitch – utorka „Sekretów włoskiej kuchni”.
Fot. P. Adamczewski
Ktoś, kto naprawdę lubi włoskie jedzenie – pisze ta wybitna znawczyni kultury Italii – nie rozgląda się za tym co okazałe, zwracające uwagę, wpadające w oko. Niewiarygodnie piękna potrawa budzi nieufność znawcy. Ma on świadomość, że są kucharze specjalizujący się w przyrządzaniu potraw, które mają być fotografowane, i że danie stworzone „do fotografii” jest niejadalne i było takie, zanim pozłocono je błyszczącym klajstrem albo lakierem, żeby podnieść jego fotogeniczność.
Ktoś, kto lubi włoską kuchnię, z reguły zna też społeczeństwo i ma głęboko demokratyczne poglądy. Nawet członkowie mniej elitarnych grup społecznych (rybacy, marynarze, chłopi) są dobrze zorientowani w sprawach sztuki kulinarnej. Chodzi tylko o pokonanie barier językowych. Kulinarne słownictwo należy bowiem przeważnie do miejscowych dialektów – w każdej miejscowości kulinarne surowce i czynności są lepiej znane chłopu czy rybakowi niż któremukolwiek z mieszkańców miasta, a chłop i rybak potrafią mówić tylko w swoim języku, którym nie zajmują się żadne podręczniki. Wystarczy jednak uważnie słuchać i zdać się na intuicję.
Nikt nie może podać w wątpliwość faktu, że Włosi mają demokratyczny stosunek do jedzenia. W dni świąteczne zaprasza się na ucztę najbiedniejszych, rozdaje się potrawy na głównym placu, podaje flaki w luksusowych restauracjach, określa się najlepszą restaurację według zasady „tam, gdzie zatrzymują się kierowcy ciężarówek”, zostawia się jakby „w zawieszeniu” kawę czy pizzę dla kogoś, kto nie może sobie na nie pozwolić. Wszystko to jest autentycznie i spontanicznie demokratyczne, tak jak demokratyczne jest bycie miłym dla kelnera, który podaje jedzenie, i dla pizzaiola, który piecze pizzę.
Ale uwaga! Istnieje określony próg, poza którym typowy respekt Włocha dla poglądów innego człowieka nagle zamienia się w życzenie, żeby ten ktoś poszedł sobie do diabła. Gdy tylko dotyka się podstawowych zasad kodeksu kulinarnego, burza wisi w powietrzu. U tolerancyjnych Włochów odkrywa się sztywność przekonań, która graniczy z fanatyzmem i nieubłaganą nietolerancją. Tu kończy się demokracja albo przynajmniej przekształca się w najdoskonalszą formę demokratycznego centralizmu, w którym mniejszość, chcąc nie chcąc, musi podporządkować się zdaniu większości. Przyjrzyjmy się bliżej tym sztywnym poglądom Włochów, z którymi mogą zetknąć się cudzoziemcy:
* Będą wam odradzać niezwykłe połączenie dwóch potraw albo dwóch składników.
* Będą starali się nie podać wam cappuccino, jeśli nie jest to wczesny ranek.
* Będą wam odradzali picie herbaty po obiedzie1.
* Trudno wam będzie dostać na śniadanie bułkę z serem.
* Nikogo nie ucieszycie, prosząc o podanie mocnego napoju alkoholowego (wódki, grappy, ginu, koniaku) przed końcem obiadu.
* Nikt nie zgodzi się podać na stół rozgotowanego makaronu, żeby zadowolić cudzoziemca.
* Nikt nie poda wam obiadu przed 12.30 ani po 14.00.
* Niechętnie podadzą wam wino niepasujące do określonych potraw, będziecie musieli bardzo nalegać.
Przyznając się szczerze do braku kulinarnej ogłady, rosyjski krytyk Aleksander Genis opisuje podobny przypadek z własnego życia:
Podczas mojego pierwszego pobytu we Włoszech, gdy już spróbowałem wszystkiego, co się dało, wszedłem w końcu do jakiejś trattorii nad morzem. Przyciągnęły mnie maleńkie polipy, które pływały w oliwie z oliwek i occie. Wziąłem porcję, ale nie zdążywszy jeszcze spróbować potrawy, na moje nieszczęście przypomniałem sobie Hemingwaya. Jego bohaterowie często popijali we Włoszech napoje o egzotycznych nazwach: „Strega” i „Sambuca”. Nie podejrzewając, że chodzi o likiery, zamówiłem je u właściciela lokalu. Poczerniał na gębie i chwycił się obiema rękami za gardło, co nie przeszkodziło mu krzyknąć głośno: Vino bianco, stupido! („Białe wino, głupku!”). Zrozumiałem bez słownika, ale nie zdążyłem się poprawić. Rzuciwszy fartuch na podłogę, właściciel wybiegł ze swego lokalu. Mam nadzieję, że nie pognał, żeby się utopić, choć już więcej go nie zobaczyłem.
Warto zapamiętać choć część z tych porad, by restauratorzy nie uciekali od waszego stolika przed zrealizowaniem rachunku!
Komentarze
Dzień dobry ponownie,
Italia zawsze sercu bliska. Moja praktyka jest taka, że gdziekolwiek jestem, zdaję się na miejscowych. I tak we Włoszech (i wszędzie) sprawdza się bez pudła zasada, gdy kelner, a nieraz i właściciel pyta, co podać, odpowiadamy, że prosimy o „specjalność domu”, o „to, co robicie najchętniej dla siebie i dla przyjaciół”. „Z pełnym zaufaniem” – ten zwrot działa cuda, tym większe, jeśli szczery.
Korzyści są takie, że dostaniemy coś regionalnego, przyrządzonego starannie, a i kucharz/właściciel knajpki czuje się doceniony, no i unika się fopasów, przyprawiających kucharza o apopleksję, np. w postaci zażyczenia sobie likierów do owoców morza.
To działa w małych, rodzinnych knajpkach, czyli takich, gdzie jadamy najchętniej. Przejechać się na tej zasadzie można w dużych restauracjach i miejscach obleganych przez turystów, tam mogą podać to, co mają najdroższego. Ale takich miejsc raczej unikam.
Bejotko,
My podobne pytanie zadajemy już na etapie poszukiwań knajpy „nie-dla-turystów”. Czasami zdarza się, że w odpowiedzi słyszymy MAMA!
Słyszałam, że latte też wolno pić tylko do południa. Całkiem przypadkiem stosuję się ściśle do tej zasady, bo w kawiarniach bywam tylko przed południem. Ale herbata po obiedzie , nie bezpośrednio, ale pół godziny po, po prostu ” chodzi za mną”. Obiad po godzinie 14 także, moim zdaniem, jak najbardziej dozwolony. W zasadzie nigdy nie jem go wcześniej. Póki co do Włoch nie wybieram się, a dziś w mojej kuchni unoszą się zapachy pasztetu.
Pijam tylko latte i cappuccino, herbatę po obiedzie także. Obiadu nie jem wcześniej niż o 15, a najczęściej pomiędzy 16 a 17, jednym słowem Włoch byłby oburzony na całej linii. 🙂
Chętnie za to pozwolę na dobranie wina.
Do tego zestawu dodałabym jeszcze według Tessy Caponi makaron na słodko (np. z truskawkami), który chyba nadal jest dla niej absolutnie niedpuszczalny.
Wyobrażam sobie cały dzień połączenie owoców morza z likierem :)))
Ida zmiany, powazne wiosenne zmiany, znaczy sie. Ma byc i wierzymy ze sie sprawdzi …. +19*C (dech zapiera, wiem) we wtorek za tydzien. Tak, tak. Trudno uwierzyc, ale tak mowia spece od pogody. Ci od klimatu nie protestuja. Idzie ocieplenie, moze nie to globalne, ale zawsze cos.
°C, yyc, bez urazy, uruchom tablice znaków.
Pamiętacie.
https://www.youtube.com/watch?v=Sk1o2ZLT8bw
No własnie, ostatnio niewiele wiemy jaka pogoda w Kingston, Calagary, Toronto i Seatle 🙂 Dokumentacji foto znad jezior i prerii tez niewiele. Czekam niecierpilwie. U nas Barbara, A capella, Nisia mówiły o fiołkach, forsycjach itd. to ja na jakimś biegunie zimna mieszkam chyba, bo trawa jak na prerii wspomnianej i nic poza forsycją nie ma. Wniosek z tego, że polskie tropiki to Kraków i Szczecin na dziś.
Duze M, zaraz bedzie relacja z krainy Oz i dreszcze wywolujacego napadu na pociag w ktorym to napadzie utracilismy wszystko, cale zloto ktore wlasnie bylem byl wyplukal nabawiajac sie reumatyzmu. Takie zycie 🙂
Co prawda dla zilustrowania calej sprawy uzylem zdjec juz starszych za to kolorowych 🙂
Yurek, ja nie znałam 🙂
Wiemy, wiemy, każdy portal ma pogodę, a zdjęcia jak ktoś ma nie dosyt też można wygoglowac.
Czego DM?
Yurek, twojego linku
https://www.youtube.com/watch?v=Sk1o2ZLT8bw
Yurek, ja tam polubiłam codzienne relacje pogodowe z Waszej strony, bo w Polsce to widzę jak jest 🙂
Mieszkam we Wloszech od kilkunastu lat, moj maz jest Wlochem, ktory uwielbia gotowac.
Do dzis fakt ten fascynuje mnie i dziwi bez reszty, bo ja wlasnie NIENAWIDZE gotowac… To niesamowite, ze mezczyzna potrafi czerpac z gotowania tyle przyjemnosci!!! 😉 Ja rowniez cos niecos z tego czerpiac, objadam sie po prostu jak bak, uwielbiam wloskie jedzenie: pesto, focaccia, tarty ze szpinakiem (chyba juz zrozumieliscie, ze „jestesmy” z Genui 🙂 ). Nieraz nawet zdarzaja sie nam przy stole robione recznie polskie pierogi (nie ravioli!) oczywiscie oprocz pierogow z jadogami (jak mowi maz), bo makaron na slodko (np. polskie wigilijne kluski z makiem) przyprawiaja Wlochow o mdlosci. Mimo to uwazam sie za wielka szczesciare!
PS Buon divertimento nel Gargano! 🙂
to fakt, poswiecil hemingway troche czasu w swojej tworczosci literackiej rowniez i italii. pare krotkich opowiadan, ktore to ogarnac mozna w ciagu jednego wieczora, nie maja jednak wiekszego literackiego znaczenia.
natomiast wspomnienie o nobliscie oraz przypomnienie co tez pili jego bohaterowie, moze i nie przecze, zainteresowac czytelnikow. a pili wszystko to, co pil hemingwey – byl w koncu mistrzem w pochlanianiu alkoholu wysokoprocentowego, dopoki nie trafil na cubie na arcymistrzow.
znacznie dluzej niz jeden wieczor poswiecil w italii hemingwey natomiast sluzacej w domu znajomego. naturalnie, ze nie traktowal panienki jako sluzacej, bardziej jako pomoc w stosunkach damsko meskich.
nadal pachnie jeszcze podsmazanym czosnkiem na olivie + mlody spinak do tego.
**********
dobrze ze zyjesz jeszcze yycu. po takim sniadaniu z tyloma jajami obrzuconymi tuzinem karminadlow 😆 obawialem sie zes pekl 😆 , ale juz jestem spokojny 😉
To już znasz, mydelniczka, to był 1-szy nasz samochód, miał jedną zaletę w zimie uruchamiał się bez względu na temp., a silnik można było remontować w kuchni.
Bylo tak Duze M. Jakis czas temy wybralismy sie z Basia do Krainy Oz nad Zaczarowane Jezioro. Jechalismy krajem teczowym, po drodze mijajac wymarle miasteczka, drzewa stojace jak krzyze nagrobne i sady co wlasnie rozkwitaly a ludnosc miejscowa domostwa wiosennie szykowala. Tak dojechalismy do Krainy Oz-wina, gdzie w glebiach jeziornych Ogopogo sie ukrywa i dziewice porywa niemadrze zarzywajach mokrej kapieli w tymze jeziorze. Dojechalismy jednak i po zrobieniu zakupow w miejscowej galerii „Bears” zjechalismy na camping bo taka byla nasza wola. Sniadanie i owszem nastepnego poranka zrobilem, jednakoz od dnia kolejnego przenieslismy sie do miejscowej stolowki studenckiej gdzie po deserze mozna sie bylo przez barierke wychylic i ciepla bryza wieczorna do snu kolysala. No moze nie bylo tak smacznie ale znosnie.
W droge powrotna sie udalismy pociagiem parowym. Milo bylo przy dzwiekach banjo, przebijalismy sie przez gory kamienne, zaprzyjaznilem sie z miescowa ludnoscia a Basia z szeryfem. Niestety banda znanych zlodziei kolejowych nas napadla. Szeryf nic zrobic nie mogl bedac w objeciach ladacznicy z gangiem zmowionej. Tracac wszystko poza zyciem dowleklismy sie do portu i stad na gape przez jezior pare pod osniezonymi szczytami powrocilismy calkowicie splukani z naszej wyprawy do Krainy Oz po zlote runo 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/TakiSobieWeekend?authkey=Gv1sRgCK3unPWwk_WY1AE#slideshow/5997729919137068066
Pekalem … 🙂
Szarak, nie wiem, czy czytales powiesc „Festa” Hemingwaya (o Hiszpanii), z ta ksiazka w dloni wedrowalam przez Pampelune i Kraj Baskow. To bylo juz jakis czas temu, ale do dzis pamietam niesamowity wystroj pubu w Pampelunie, w ktorym bywal H. I oczywiscie nie omieszkalam sprobowac tam trunkow… 🙂 Pozdrawiam!
@DM co to za szanowne youtube, ze nie mozna u mnie odtwarzac?
Nastepnym razem oplac tantiemy przed wyslaniem 🙂 🙂 🙂 🙂
Szaraku ja odtworzyłem i podałem dalej, DM też.
Odnów Adobe Flash Player, pewnie stareńki.
Ale to Yurka a nie moje ja odp. na pytanie tylko czego nie słyszałam 🙂
Aktualizujcie system, programy i po kłopocie. Na każde pytanie odpowiem w miarę możliwości.
o nie yureczku, wszystko jak najbardzie OK, sa tjubki ktore blokowane sa, ba artysty nie wyrazaja zgody na burzenie muzgu w innych czesciach planety 🙁
Placka tjubki tez u mnie nie chcialy sie otwierac 🙁
Duze M, pytasz o pogode. Wysoko w gorach jest 20C, na dole jest 12C. Inwersja.
Na dole drzewa kwitnacych wisni wygladaja pieknie. Ostatnie zdjecie to drzewo camellia.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/FloweringCherryTrees?noredirect=1#5765119264860108690
Prosze nie rzucac garami, patelniami i kuchennymi nozami. Dwa zdjecia zrobilam telefonem. Zdjecia sa dedykowane Duzej M i wszystkim, ktorzy chca obejrzec nasze kwitnace drzewa wisni. Pozostali nie musza ogladac. 🙂
W Niemczech nie otwieraja sie nawet prywatne filmiki do ktorych sie podlozylo muzyke do ktorej prawa autorskie ma ktos w Niemczech. Ile razy cos sobie zrobie to z miejsca wyskakuje ostrzezenie, ze to video bedzie zablokowane w Germanii. I podaje ktory utwor to powoduje.
a u ciebie Orka tez powtarzaja w gorach i w dole, w kolko macieja, tak jak w polsce, ze oliva jest z olivek?
🙄
Szarak
?
Dialekt
Placku o co chodzi z dialektem, nie chodzi mi o szczegóły, tak ogólnie. Nie wszyscy jesteśmy lingwistami.
Orca, yyc, dziękuję 🙂 Piękna wiosna (i lato u yyc), choć u nas cieplej to takiego wyboru nie ma. A kamelia…
Kolejna podróż i kolejne niezapomniane przeżycia, być może tym razem będzie to tarantella przed obiadem, w Monte Sant’Angelo z którego, przy dobrej pogodzie, widać Mokotów i Bari.
Yurku – Przepraszam, to wszystko z obawy przed epidemią krytyki, z tym że w jeśli o mnie chodzi w pełni zasłużonej – z gotowaniem u mnie tragicznie, ale z mądrzeniem się wręcz przeciwnie 🙂
Elvis Presley śpiewa bardzo starą Szwabską piosenkę ludową (oryginał to jeden ze szwabskich dialektów) pod tytułem „Czy zatem muszę?” mieszając języki (w wersji angielskiej „Drewniane serce”).
Gospodarzu – na polecenie mych przyjaciół, polecam szefa Gege Mangano – z uśmiechem na ustach poleci on podanie Państwu obiadu po 10. wieczorem i barwnie opisze każdy kęs. La Taverna Li Jalantuumene.
„w jeśli” – jak to mówi Alicja, „no właśnie” 🙂
Placku, mylisz się 🙂 Niepotrzebnie zupełnie się obawiasz epidemii krytyki, to tylko życzliwa podpowiedź, dobra rada, krytyczne podejście do czyjegoś warsztatu, umiejętności. Nie ma się czego obawiać – dialekt szwabski czeka. 🙂
Placku spokojnie, krytykę to wiesz co…. Z gotowaniem to bez stresu umiesz tylko o tym nie wiesz.
Placku. Czy pod Magnano „Niebo” jest śpiewane przez Armstronga i Ellę? Moje kalectwo wyłączyło mi 3/4 częstotliwości. Początkowo myślałem, że to Tony Bennet, ale Fitzgerald i na drugim planie trąbka zmieniła poznanie. Jak by mnie to dopadło wcześniej, tobym się zastrzelił. Teraz końcówka, to jakoś bez muzycznych doznań, wyrobię 🙂
Orco, zachwycilas moja zone swoimi rozkwieconymi drzewami wisni a camelia to juz szczegolnie 🙂
U nas poki co to ladnie spiewaja miejscowe skowronki jak nazywamy sroki a do rozkwieconej wiosny to jeszcze ho, ho i troche… 🙂
Elvis spiewa bardzo ladnie stara ludowa pozegnalna piosenke, o kochasiu co to musi do miasta, a ona, jego „skarb” (Schatz) musi zostac w domu, najlepiej w kuchni przy garach. Szwabski dialekt polega glownie na zjadaniu koncowek.
Drazni mnie, kiedy w Polsce laureatow Nagrody Nobla nazywa sie pogardliwie (w moim odczuciu) noblistami.
Laureaci Oscara sa dalej nazywani laureatami albo zdobywcami Oscara, a nie oskarystami.
Cichalu – Tak, a ja w ten sposób próbuję wpłynąć na państwa Adamczewskich. Mają pod rozgwieżdżonym niebem ostrogi włoskiego buta zatańczyć i tyle. To nie prośba, to wola ludu.
Ty też się nie ociągaj. Masz nowe kolano i podobnie jak pan Piotr szalałeś na parkietach naszej ukochanej Ojczyzny.
yyc,
Ciesze sie, ze zonie i DM podobaja sie kwitnace drzewa. Ciekawe, ze zwrocilyscie uwage na Camelie. Tu Camelia jest prawie w kazdym ogrodzie lub rosnie w roznych zapomnianych zakatkach. Nie przypuszczalabym, ze to drzewo zwroci Wasza uwage. Wiem , ze jest piekne. Zaczyna kwitnac w lutym I kwitnie do polowy kwietnia.
Kwitnace drzewa wisni maja latem owoce, ale to nie sa wisnie znane I popularne w Polsce. Drzewa kwitnacej wisni I drzewa camelii sa bardzo popularne w ogrodach I parkach. Camelia jest czesto posadzona, jako zywoplot. Camelia I drzewa wisniowe kwitna zanim pierwsze zonkile otworza swoje kwiaty. To tyle wykladu. Zrobiliscie mi niespodzianke. Trudno jest przewidziec, na co goscie blogu zwroca uwage.
Dla porownania inwersja obrocila sie w zaszyfrowana wymiane zdan. Inwersja to, moim zdaniem, bardzo ciekawe zjawisko. O ile wiem, ma miejsce tylko w gorach polozonych nad oceanem. Dla ostroznosci napisze, ze nie jestem tego pewno, wiec jesli ktos sie na tym zna, to prosze uzupelnic moje informacje. Z domu wyjezdzamy w kurtkach, a po dotarciu na wysokosc 2000 metrow rozbieramy sie do minimum required. Inwersja ma miejsce przy okreslonej wilgotnosci powietrza I pewnej roznicy temperatur. Oszczedze Wam wyjasniania szczegolow, bo sama ich nie znam. Ale przyjemnie jest byc zima w gorach pokrytych sniegiem przy temperaturze 20C.
Orco. Inwersja jest często spotykanym zjawiskiem na Podtatrzu. Czasami na Obidowej było cieplej niż w Chabówce!
Nie wpływam na nikogo bo i po co. A teraz posłuchajcie, ona młodsza od mojej mamy o 9 lat, on starszy o de mnie, ale jak śpiewają.
https://www.youtube.com/watch?v=HwtfWGJSVfU
Cichal,
Dziekuje. 🙂
Orca, w Karkonoszach spotykałem się z tym zjawiskiem żadko-często w zimie, lecie. Wrażenie niesamowite. Później ciekawe, a teraz tęsknota pozostała.
Yurek,
Zgadzam sie, ze to robi wrazenie.
Próba hipnozy – tam, mmmmmmmm
Nikt jeszcze nie zwrócił się do mnie per „noblisto” – wybaczyłbym 🙂
Orca, kamelii nigdy w Polsce nie widziałam, podejrzewam nawet że u nas klimat nie bardzo, a jest naprawdę piękna. Ja bardzo lubię kwitnące drzewa i z tego powodu kwitnących w wielkiej obfitości różnokolorowych drzew uwielbiam „zagraniczne” parki. Polska wiśnia to mam wrażenie, że kwitnie może tydzień i już jej nie ma. Chyba jednym z niewielu z kwitnących krzewów używanych jako żywopłot jest bez. Teraz kwitnie nieśmiało coś białego o przyjemnym zapachu ale wygląd ma średni – jaśmin?
Jak to nie wiadomo co nam się spodoba – wszystko: grzyby, ryby, zwierzęta, kwiaty, góry, muzyka 🙂
Placku – ja też 🙂 – chętniej niż „Ty zdobywco Oskara” .
Ewa47, to nie jest lekceważące, wręcz przeciwnie. Oczywiście zależy od intencji, ale nie jest to ulubiona inwektywa gburów.
Duże M, na jaśmin za wcześnie. Jaśmin po bzie. Teraz kwitną śliwki, mirabelki różne.
Krzewów na żywopłoty jest mnóstwo, wystarczy zajrzeć do jakiegoś katalogu ogrodniczego.
Kamelia wspaniała. Mam kamelię w donicy, u nas nie wytrzymałaby na mrozie. Kwitnące wiśnie też niczego.
W Szczecinie jest sporo wiśni tzw. japońskich, różowo kwitnących, typowo ozdobnych. Bardzo miłe. No i już zakwitają magnolie.
Duże M, nie bądź taka sceptyczna! Zajrzyj na strony ogrodów dendrologicznych w Przelewicach, Glinnej, Kórniku itd, do podkoszalińskiego Hortulusa i gdzie tam jeszcze, pojeździj po Polsce, a przekonasz się jak wszystko będzie kwitło aż do późnego lata. Teraz owocowe, potem bzy, jaśminy i cała reszta. W ogrodach już jest forsycja i magnolie, niebawem zacznie się sezon rododendronów i azalii, potem cała reszta plus byliny, róże i mnóstwo innych.
Dobranocka!
http://www.youtube.com/watch?v=4xarcixeEGY
Gdzie mieszkam wiosna po malunku skrada się. https://www.youtube.com/watch?v=KR1eK8lwnBM
http://www.youtube.com/watch?v=1StijejgfZg
yurek,
chyba mamy podobnie, bo ja to samo słuchałam jakieś 2 godziny temu. Czytam książkę Dariusza Michalskiego „Czesław Niemen. Czy go jeszcze pamiętasz?” – i co chwilę ilustruję muzycznie.
Mam dyski Cześka na CD, ale na youtubie szybciej mogę znaleźć, co akurat mi potrzeba.
Cześka kocham przeokrutnie od zawsze.
To jest ciekawa książka – dokument, wypowiedzi różnych ludzi z tamtych czasów, fragmenty wywiadów, zapiski i tak dalej.
Wracam do Cześka, dobranoc!
Kolorowych snów Alicjo.
https://www.youtube.com/watch?v=gGLHT74VnA4
Do albumu ze zdjeciami kwitnacych drzew dolaczylam wiecej zdjec kamelii i kilka innych wiosennych kwiatow.
Jestem zaskoczona, ze mam tylko dwa zdjecia rhododendronow i tylko jedno zdjecie azalii. Rhododendron to kwiat stanowy WA. Rhodies, jak to sie w skrocie mowi, rosna tutaj w ogrodach, parkach i rowniez dziko. Kwiaty rhododendronow maja przerozne rozmiary, kolory i kombinacje kolorow. Przy okazji zrobie kilka zdjec i pokaze na blogu.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/WiosenneKwiaty#5765119264860108690
Poprawka. Znalazlam kilka bialych I rozowych rhodies. Jest ich o wiele wiecej, ale to juz nastepnym razem.