W papieskiej kuchni
Pod koniec XIII stulecia papież Marcin IV nie odmawiał sobie rarytasów. Ze zdrowym apetytem zajadał się węgorzami z Bolseny. Sprowadzał żywe ryby, po czym kazał je przechowywać w specjalnych pojemnikach, by potem namoczone w białym winie Vernaccia i upieczone na ruszcie mogły wylądować na jego talerzu.
Z kolei papież Bonifacy IV gustował w wątrobianych kluseczkach, które noszą nazwę tomaselle (od nazwiska papieża, który zanim się nim stał, nazywał się po prostu Pietro Tomacelli). Pod koniec XV wieku Aleksander VI powierzył prowadzenie kuchni swojej córce, Lukrecji Borgii, ponieważ doskonale znała się na słodyczach, w których gustował jej ojciec. W czasie, gdy w Watykanie królował Leon XV, na papieskim stole dominowała kuchnia florencka. Papież był smakoszem i pod jego niemałym wpływem zapanowała w Rzymie moda na wyrafinowaną kuchnię. Ówczesne papieskie uczty charakteryzowały się szlachetnymi i delikatnymi daniami, kuchnia nabrała bowiem subtelności. W połowie XVI wieku na watykańskim tronie zasiadł papież Juliusz III. Gustował on w pieczonych pawiach oraz w cebuli z Gaety. Aż nadeszły czasy Pawła IV. Jego biesiadowanie potrafiło trwać nieprzerwanie przez trzy godziny i w tym czasie kosztował on 20 potraw. Papież Pius V zatrudnił u siebie najsłynniejszego kucharza tamtych czasów, czyli Bartolomeo Scappiego. Ulubionymi potrawami papieża stały się ryba z jeziora Garda lub z Ligurii oraz kawior z egipskiej Aleksandrii.
Warto wspomnieć też o znamienitym kucharzu Piusa V. Bartolomeo Scappi urodził się w 1500r w Wenecji. W wieku 30 lat przyrządzał znakomite dania dla kardynała Campeggio. Gdy po śmierci Pawła III zebrało się konklawe w celu wybrania następcy, to Bartolomeo tak wspaniale gotował dla gremium kardynalskiego, że narady te ciągnęły się przez ponad dwa miesiące. Nowo wybrany papież Juliusz III mianował Bartolomeo Scappiego, kucharzem przybocznym. Stanowisko to ów sławny szef kuchni piastował przy boku sześciu kolejnych papieży. W 1570 roku Bartolomeo Scappi wydał swoje 6 tomowe dzieło, w którym opisał techniki i tajemnice przygotowywania potraw i podzielił się swoimi przepisami.
Kury mięsne z farszem z grzanek i orzeszków piniowych
Przepis ten jest współczesną interpretacją ptaków pieczonych na rożnie przez Scappiego dla papieża. Jeśli masz rożen, to oczywiście go użyj, a jeśli nie, upiecz kury w piekarniku. Podawaj z prostą kombinacją zupy i sałatki.
4 kromki chleba, opieczone i pokrojone w kostkę 2 ząbki czosnku, posiekane 1/4 szklanki orzeszków piniowych, posiekanych 1 łyżeczka natki pietruszki, drobno posiekanej
1 łyżeczka szałwii, drobno posiekanej
1/2 łyżeczki soli
1/3 szklanki oliwy z oliwek
2 kury mięsne, umyte i osuszone
1/2 szklanki rosołu z kurczaka
sok z 1/4 cytryny
1. Piekarnik, rozgrzać do 230°C.
2.W misce dokładnie wymieszać grzanki, czosnek, orzeszki piniowe, natkę pietruszki, szałwię, sól i oliwę. Tą masą nadziać kury i każdej związać razem nogi, tak żeby nadzienie nie wypadło.
3.Umieścić ptaki na rożnie i piec przez około 30 minut (czas pieczenia zależy od temperatury płomienia i odległości rożna od ognia). Jeśli używany jest piekarnik, umieścić kury w brytfannie, wstawić ją do piekarnika i piec przez około 30 minut.
4.Kiedy się upieką, wyjąć z brytfanny, przekroić wzdłuż na pół, umieścić na półmisku i wstawić z powrotem do piekarnika. Zlać z brytfanny resztę oliwy lub wytopiony tłuszcz, dodać rosół z kurczaka i sok z cytryny i dobrze
wymieszać łyżką. Gotować, aż objętość płynu zmniejszy się do połowy, po czym polać tym sosem kury.
Smacznego!
Komentarze
Dzień dobry,
Gdyby mnie wybrano na papieża, dania by były znacznie prostsze, chociaż też smakowite. 😉
Wtedy świat poznałby zalety naszej polskiej kuchni – nie tylko kiełbasa, gołąbki i pierogi. Mamy znacznie więcej do zaoferowania. Marzę, żeby zaczęto w sprawach kulinarnych traktować nas jak każdą inną nację.
Przeprowadzka trwa. Nemo dzięki 🙂
Przeprowadzka pokazała też ile ja mam rzeczy!!!!
Zbierane, kupowane, wypatrywane na podwórkowych wyprzedażach, znoszone do domu. Do wielu z nich mam ogromną sympatię. To głównie pamiątki rodzinne. Jakie one są dla mnie ważne !!!! Nigdy najmniejszej części nikomu nie oddam. Nie wiem jak można nie przywiązywać dużej wagi do takich rzeczy !!! Nie wiem.
Ale chyba znowu zanudzam. Do później!
Dzień dobry.
To tylko test bo wczoraj, podobnie jak Jolinek, parokrotnie próbowałem coś tu umieścić i miałem tylko „kapcia”.
A, ten Bartolomeo Scappi, co to przeżył na stanowisku paru papieży, to też przykład na to, jak być bardziej papieski od samego papieża.
Nowy, przerabiałem to rok temu i współczuję.
Ile ja musiałem rzeczy wyrzucić!
No tak,przykład idzie z góry 😉
Na plebaniach i w klasztorach też najczęściej karmią znakomicie.
Siostrzyczki prowadzą kulinarne programy w radio i w telewizji oraz wydają książki kucharskie: http://ksizkakucharska.blox.pl/2012/12/143-przysmaki-Siostry-Anastazji-Anastazja.html
Nowy-przeprowadzki to zadanie mocno męczące,ale pozwala zrobić porządki,
do których w innych warunkach ciężko się zabrać.Trzymaj się!
Niebo błękitne,jak w Italii i niech tak zostanie !
Uczniowie rozpoczęli rok szkolny,a studenci już za niecały miesiąc pojawią się na wykładach.Wśród wykładowców będziemy mieli w tym roku akademickim Barbarę i Piotra 🙂 W Warszawie zostanie otwarta w październiku poniższa uczelnia,o czym dowiedziałam się podczas wczorajszych pogaduszek:
http://warsawfoodie.pl/2013/06/vmi-wyzsza-szkola-kulinarna/
Gratulujemy pomysłodawcom i przyszłym wykładowcom,a studentom życzymy sukcesów.Pewno będziemy też na ten temat rozmawiać podczas naszego zjazdu,podgryzając keks upieczony przez Barbarę właśnie na okoliczność naszych obrad.Keks (sztuk dwie)już przygotowany do zabrania.Dzięki raz jeszcze!
Wczoraj zdjecia Malgosi z Wloch, dzisiaj papieskie uczty 🙂
Znany kucharz Carluccio otwiera „Opere” Bartolomeo Scappi i przygotowuje zapiekany ryz i ciasto z grzybami, znowu te grzyby 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=sq-GWwYYFuE
Malgosiu, czy mozesz przypomniec, kiedy podalas przepis na „konfiture po grecku”? Z gory dziekuje.
W Poznaniu już działa Akademia kulinarna i , bodajże, pierwszy kurs już zakończono. Jak przeczytałam w lokalnej wersji GW największym powodzeniem cieszyły się warsztaty dobierania trunków do potraw. Dzisiaj słońce przymglone i dość nieśmiało wygląda zza chmur, a ja jestem naprawdę wnerwiona ilością telefonicznych ofert bezpłatnych badań, pokazów i kabaretów. W życiu bym nie pomyślała ile firm jest szczerze zaniepokojonych moim stanem zdrowia. Codziennie 2-3 telefony. Ostatnio zrobiłam się niemiła i kiedy tylko słyszę formułkę „nazywam się , w imieniu firmy…” to już nie słucham dalej, tylko mówię – dziękuję, nie skorzystam – i odkładam słuchawkę
Alino tego Żaby nie znalazłam niestety ale może ten jest podobny:
http://www.mojeprzepisy.pl/Przepis/dzem_z_jablek_gruszek_i_sliwek/
Alino, nie jest to spisany przepis. Ja po prostu układam w dużym garze pokrojone owoce warstwami, przesypując je cukrem. Zaczynam od jabłek, potem śliwki i gruszki. Na 6 kg nieobranych owoców zużywam kilogram cukru. Potem gar wstawiam do piekarnika 140 stopni C , na 2-3 godziny i takie „wypiekanie” powtarzam jeszcze ze 2 razy.
Ten Bonifacy od kluseczek (Pietro Tomacelli) miał numer IX.
Bonifacy IV żył w VII wieku, zamienił pogański Panteon rzymski w kościół (Santa Maria ad Martyres), wyjednał u cesarzy pomoc dla głodujących rzymian i w końcu został świętym Bonifacym.
Nadzienie do dwóch kur mięsnych (pulardy?) z 4 kromek chleba, pół łyżeczki soli, dwu łyżeczek ziół i ćwierć szklanki orzeszków jest trochę skromne, w sam raz na dwie… kuropatwy 😉
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2009/11/13/w-poscigu-za-szczesciem/#comment-180349
To jest przepis żaby na „grecką”
Pyro,
do mnie ostatnio wydzwaniają akwizytorzy czasopism i handlarze wina.
Na początku pada zawsze sakramentalne pytanie, a raczej stwierdzenie:
– Pani na pewno zna nasze czasopismo (pije wino) etc.
– Nie.
– Nie? 😯 Dlaczego?!
– Moja religia mi nie pozwala. Dziękuję 🙂
A tu mój dżem, używam teraz mniej cukru
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2009/11/13/w-poscigu-za-szczesciem/#comment-181038
no to będziemy teraz do Piotra mówić – Panie Profesorze … a do Basi – Pani Profesor … gratuluje pomysłu na ciekawe życie … 🙂
zrobiłam paprykę z cukinią wg przepisu haneczki … na próbę tylko dwa słoiki (ale i czasu mi brak na więcej roboty) … posmakuje czy ok to w przyszłym roku zrobię więcej …
Tu znalazłam jest to nieco ogólnikowe Alino 🙂 , ale myślę, że dasz radę 🙂
„A ja dzisiaj zjechałam po południu do miasta i zakupiłam 10 kg cukru. Teraz smażę konfitury ze śliwek, wydrylowałam je i zasypałam cukrem jeszcze w ubiegłym tygodniu a potem ciągle coś wypadało, ze nie dokupywałam cukru i nie mogłam ich skończyć. Ambitnie chcę zrobić wiadro konfitury greckiej ? nie wiem czy ona jest grecka z powodu pokrojonych owoców (śliwki, jabłka, gruszki), niby jak ryba po grecku w pokrojonych jarzynach?, czy z innego powodu. Robi się te owoce osobno a potem lu do wielkiego gara, pomieszać i zasłoiczkować.
Jak skończę z grecką to wezmę się za łupanie orzechów, sporo mi ich z ubiegłego roku zostało, wymyśliłam ? pod wpływem pytania Morąga o coś z orzechów bez mąki ? że mogę te wyłupane orzechy przerobić na makagigę, a nawet kilka i zamrozić, niech czekają okazji.”
Alicja zapisz proszę te przepisy z podanych linków przez Małgosię … na pewno przydasię … 🙂
a ja stacjonarnego nie odbieram … tylko na komórę do mnie jest kontakt … 😉
Malgosiu, Duze M, dziekuje bardzo za wskazowki. Nie pozostaje mi teraz nic innego jak
dokupic gruszki bo jablka i sliwki juz mam, z ogrodu, wiec tym smaczniejsze bo nie pryskane. Od sasiada dostalam mirabelki, z ktorych zrobie tarte.
Nic dziwnego, że wielu papieży umierało z powodu przejedzenia i zatrucia pokarmowego. Sprzyjał temu siedzący i nieruchawy tryb życia.
… albo skłonność do reform i zmian 😉
Potrzebuję pomocy.
W kuchni zagnieździł mi się rój much octówek. Okupują przeważnie garnek z ogórkami, aczkolwiek jest srzętne nakryty, ale i tak łażą wszędzie. Wie kto może jak temu zaradzić?
Myślę, że dopiero zeszłego lata ktoś pisał na ten temat. Nie było tam porady na jakąś pułapkę zrobioną w domowy sposób, czy coś podobnego?
Mnie się ciągle nie chce wierzyć w te opisy uczt starożytnych Lukullusów i jemu podobnych, średniowiecznych władców, uczty na dworach różnorakich, gdzie pono zjadało się ILOŚCI i ILOŚCI 😯
Przecież organizm jest w stanie przyjąć tylko jakąś ograniczoną ilość.
W ciągu trzech godzin jestem w stanie skosztować 20 potraw. Kluczowe słowo – skosztować! Po odrobinie. I popijać winem 😎
Pepegor, przy dużych ilościach można je brutalnie łapać odkurzaczem 😉
Mrusia podziwia wschód słońca (sprzed 3 minut foto):
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9260.JPG
Dziękuję Małgosiu!
Po objedzie zadziałam.
Pepegor, a tu przepis Alicji na muszki sprzed paru lat
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2009/10/09/luzowanie-kaczki/#comment-169303
Danuśka,
zajrzyj do poczty .
Na kanale Religia.TV, gdzie zdarza mi się zaglądać, natknęłam się na program ” Anielska kuchnia” siostry Anieli. Przepisy nie są skomplikowane i dość łatwe do wykonania. Program prowadzony jest bez żadnych efektów , w sposób bardzo prosty i właśnie dlatego ma swój urok.
MałgosiuW,
u Pepegora jest „kunkurencja” – ten garnek z ogórkami!
Ale jak skrzętnie przykryty, to może rzucą się na wino (może być ocet winny, jabłkowy, ryżowy – w każdym razie wonny jest lepszy od zwykłego.
Większość programów kulinarnych na szklanym ekranie cierpi na chorobę przesadnej elegancji. Panie w koafiurach rodem z balu sylwestrowego, fruwających przy każdym poruszeniu szmatkach, paznokciach jak wielobarwne szpony. Panowie trochę lepiej lecz niezależnie od płci do rzadkości należą fartuszki, odzież ochronna – a może być całkiem ładna jak np
http://www.google.com.au/search?q=cook+uniform+designs&client=safari&rls=en&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=7RknUrqXL5GuiQeY1YCwAg&ved=0CEMQsAQ&biw=1579&bih=1058#imgdii=_
czy też ochrona wosów.
I wcale nie uważam bym marudziła.
Podobnie jak podawanie pieczywa i jednoczesne inkasowanie zapłaty – co z tego, że ręka w rękawiczce skoro to jest ta sama ręka i ta sama rękawiczka. Higiena?
Chyła śpiewał – Cesarz to ma klawe życie oraz wyżywienie klawe – no nie tylko cesarz…
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Do łez rozbawił mnie felieton Pas – senta w papierówce. Tym razem o słowach wytrychach i czynnościach seksualnych w naszej codzienności. Ma pan Daniel oko i ucho do spraw powszechnie ignorowanych.
I o ten sposób mich chodziło, ten który podawała Alicja, a przypomniała mi Małgosia.
Jeszcze raz dziękuję!
Wstałam dziś rano, niebo takie błękitne, a tu jakieś dziwne smugi ciągną od wschodniej strony. Dym jakby? Przeciągnęły i się rozwiały…
Słucham później wiadomości – eksplozja w pobliskiej wytwórni fajerwerków, co najmniej jedna osoba nie żyje 🙁
Fabryka istnieje od 1875 roku. Dwa razy (1941, 1959) zginęło w niej po 12 osób na raz…
Przepis brzmi bardzo ciekawie i spróbuję go z pewnością . Przez kury mięsne rozumiem zwykłe kurczaki, które sprzedają w sklepach, czy mam zwracać uwagę na jakieś inne, specjalne cechy ? I jak rozumiem później po przekrojeniu jeszcze się pieką ponad wspomniane 30 min. Ostatnio robiłam kurczaka według Hestona i on podawał czas około póltorej godziny w 90 st. i potem 10 min. w 230 st. i był pyszny ale nie wiem czy nie za krótko pieczony 🙂
Przypadkowe znalezisko.Może ktoś będzie chciał przejrzeć Monatową to proszę:
http://polona.pl/item/3557387/10/
Nemo-zdjęcie piękne,ale wiadomość dramatyczna.
Rozpoczęliśmy z Osobistym Wędkarzem przygotowania zjazdowe.
Toczą się one dwutorowo:
Wędkarz łowi liny-wczoraj dwa,w tym jeden zarezerwowany dla Pyry,jeżeli tylko uda się zorganizować transport.Liny póki co w zamrażalniku.
Poza tym dzisiaj odwiedził naszą chatę kominiarz i komin nadbużański będzie teraz dyszał pełną parą.Uznaliśmy,że należy to zrobić przed sezonem jesienno-zimowym.
I kto wie,czy w noc zjazdową,poogniskową nie trzeba będzie napalić w kominku.
Noce teraz cudne,ale dosyć chłodne.
Ja zabieram się za chwilę za pasztet z czerwonej soczewicy.
On ci dla wegetarian i nie tylko 🙂
Krystyna,jak zawsze,robi swój znakomity pasztet dla mięsożerców 🙂
Duże M – dziękuję. Z wielkich naszych ksiązek kucharskich nie mam Monatowej i Kucharza krakowskiego, resztę mam.
Krystyna zawsze na zjazd piekła keks, o co zawsze prosiliśmy. Czytałam, że w tym roku keks piekła Basia A i to w podwójnej ilości, a pasztet robiliśmy chyba wszyscy po kolei – i Piotr i Włodek Jagody i Pyra i Stanisław. Nb – Stanisławowie jutro wylatują za kałużę z naszymi serdecznymi życzeniami pięknej podróży wakacyjnej i szczęśliwego powrotu.
Pyro tutaj Kucharz krakowski do ściągnięcia na chomiku, a widzę że jest ich więcej, może jeszcze coś Cię zaciekawi
http://chomikuj.pl/PiotrP36/Kuchnia/ksi*c4*85*c5*bcki+kucharskie+z+prze*c5*82omu+XIX-XX+wieku/Ilustrowany+kucharz+krakowski+dla+oszcz*c4*99dnych+gospody*c5*84…+(1897r.),2384465642.pdf
Duże M. – mnie te książki służą do czytania. Uważam, że to największa zaleta starych książek kucharskich. Kocham przepisy „weź sześć mocnych dziewek…”, albo: weź jesiotra ile trzeba.. Sama radość z takiej lektury.
Wiem Pyro ja tez czytam głównie, dlatego podesłałam te linki ściągaj i czytaj na zdrowie 🙂
Tak Pyro,wczoraj Barbara przybyła z przewidzianym na Zjazd keksem,
zatem uzgodniłyśmy z Krystyną,że nie będziemy z keksami przesadzać i z Kaszub
przyjedzie do nas tylko krysiny pasztet,ale za to w ilościach 🙂
Mój soczewicowy już w piekarniku.To mój kulinarny debiut.
Swego czasu Krysiade upiekła na mini zjazd warszawski swój sprawdzony wegetariański pasztet,był znakomity! Obym w sobotę nie musiała się rumienić…
Żebym z żałości nie uświerkła, też sobie zrobię coś zjazdowego. Jeszcze nie wiem co – zależy od pogody no i od tego, kiedy w niedzielę Młodsza wróci. Może sernik? Może rozmrozić bigos? Albo żuru gar okazały? Zupełnie szczerze, to nie mam ekstra apetytów na nic. Może tylko na duszone w maśle kurki do utartych z masłem i marchewką ziemniaków i może rodzinny deser – jeżyny z bitą śmietaną i siekaną, gorzką czekolada. Pomyślę.
Witam, może jakiś film z Janet Fondą np?
http://iptak.pl/film-online/zamieszkajmy-razem-et-si-on-vivait-tous-ensemble-2011/
Pasztet upieczony, jeszcze gorący. Trochę wyższy niż zazwyczaj. Jutro spróbuję z drugiej foremki.
Pasztet z soczewicy to nowość, której jestem bardzo ciekawa.
Pyro, bardzo żałuję, że będziemy zjazdować bez Ciebie, bo tak naprawdę te wszystkie pyszności są tylko dodatkiem do towarzystwa i wspaniałej atmosfery. Trudno, zbieraj siły na następny zjazd.
Haneczko porwij Pyrę, please!!!!!!
Przed chwilą pogadałam z Młodszą – właśnie je kolację : pieczeń z renifera i znakomite, zbite jak zakalec ciasto z masła i czekolady (weźmie przepis). Mówi, że lasy i parki pełne prawdziwków i kozaków 10 cm średnicy, na trawnikach przed hotelem podgrzybki – i nikt tego nie zbiera. Jej entuzjazm wywołuje żarty i co chwilkę rozbrzmiewa okrzyk „Ania, grzyb!” – po angielsku rzecz jasna. Arne, który opiekuje się grupą polską opowiadał, że kiedy były lata głodu, to zbierali grzyby, ale nie pokochali tego jadła.
Obiad domowy zamówiony w niedzielę na 18.00 – przyjazd 17.20 . Mają piękną pogodę i temperatury 22 – 23 stopnie, a noce rześkie ok 10 stopni.
Pyra na Zjeździe to by była niespodzianka … 🙂
nie było mnie w domu prawie całe wakacje to się wzięłam za odgruzowywnie domu … padam … przerosło to moje siły witalne ..
dziś na obiad i kolacje śledzie smażone z kalafiorem … całkiem .. całkiem dobre …
Wreszcie są !!!
Irek – szczęściarzu!
Jurek – gdzieś Ty się chował prawie cały sierpień?
Irek są ale jeszcze nie w ilościach hurtowych … na bazarku była tylko jedna pani z grzybami a ludzie stali w kolejce by je kupić chociaż podgrzybki po 20 PLN ..
A mnie najbardziej cieszą te pierwsze niehurtowe, gdzie trzeba się nachodzić, nacieszyć widokiem, posmakować klimatów leśnych
Oh! Pepe
Czyzbys zapomnial ze istnieje fliegenfänger?
Dawniej w kazdym pokoju od sufitu zwisaly dlugie spiralki z samoprzylepna tasma. Nie bylo jeszcze w kuchni i telewizorkow i komputerkow ale obowiazkowo latem nad stolem wisiala spiralka do ktorej kazda mucha musiala sie przykleic jesli wazyla sie przyfrunac w jej bliskosc. Te klejace paseczki wymienialo sie o swicie, poniewaz wieczorem, kazdego dnia calkowicie oblepione byly przez muchy. Wiekszosc z owadow ginelo podczas pierwszego kontaktu z klebeband, pozostala czesc dogorywala na oczach obserwatorow.
nawet jesli niektore z owadow ruszaly jeszcze skrzydelkami, a inne nozkami, to nie sadze, by temu kto wyrzucal klejace spiralki moglobyc nawet troche przykro 🙁 🙁
Informacja z Wydawnictwa „Czarne”:
„Dla tych, co już czytali i dla tych, którzy dopiero się zbierają – Papusza w TOK-u! Gościem dzisiejszej audycji Wieczór Radia TOK FM Pawła Sulika będzie Angelika Kuźniak.
4 września (środa), godz. 23:00. Polecamy!”
😉 http://pinterest.com/pin/199425089721689769/
A film o Papuszy w kinach dopiero 15 listopada, trochę trzeba poczekać. Otwiera on tegoroczny Festiwal Filmowy w Gdyni i pewnie ma duże szanse na nagrody.
Kiedy myślę o Papuszy przypomina mi się znakomita książka Kuncewiczowej „Cudzoziemka”. Jej bohaterka też była wszędzie obca. Bardzo trudna kobieta i bardzo bogata osobowość. Kuncewiczowa w ogóle pisywała o ludziach wykorzenionych przez wojnę, rewolucję, ę wielką historię, która rujnowała kraje i ludzkie losy. Bardzo sobie ceniłam i „Tristana 46” i „Cudzoziemkę”. Dzisiaj nikt nie pamięta o Kuncewiczowej. No, może Nowy, bo to jego kąt na mapie i może Irek – często jeździ do Kazimierza.
Przepraszam Pyro – ja mam Tristana 46 na półce, kupiłam (i przeczytałam po raz drugi lub nawet 3-ci) parę lat temu!
Cudzoziemki nie było w onej księgarni, też bym kupiła.
Tymczasem w czoraj sie przyturlała paka z książkami i znowu mam co do czytania, a czasu nie bardzo, nic to, czytam wieczorami i nocami (stara insomniaczka!). Odłożyłam na chwilę listy Lema i Mrożka, ciężko (dosłownie!) to się czyta w łóżku, bo spora kobyła.
Ze „staroci” mam między innymi Nad Niemnem i Wierną rzekę – z przyjemnością po wielu latach przeczytałam.
Z nowości już się nasładzam na Eustachego Rylskiego (dwie pozycje), na niedokończoną powieść Broniewskiego „Stanęła naga” – kupiłam, bo zaciekawiło mnie, jak Broniewskiemu wychodzi proza;
poza tym wspomnienia o Marku Grechucie (Danuta Grechuta),
Maria Czubaszek, oczywiście Urbanek ostatni, Wojciech Młynarski,
wspominki mojego bardzo ulubionego aktora Emila Karewicza i sporo innych. Nie wiadomo, za co się zabrać 😯
A, i jeszcze kryninały moich ulubionych autorów – Marka Krajewskiego, Mariusza Czubaja i Henninga Mankela, który jako jedyny obcokrajowiec dostąpił zaszczytu podróży do Kanady w towarzystwie polskich pisarzy. I poetów – bo dostałam od Alsy na imieniny „Błysk rewolwru” Wisławy Szymborskiej, tylko zajrzałam, zapowiadają się ciekawe teksty, trochę wierszy i rysunków i rzecz jest, jak wskazuje tytuł, na wesoło 🙂
*kryminały 🙄
Dla śmiechu 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Bajka_o_wawelskim_smoku.pdf
Alicjo – ten nowy Krajewski ma kiepskie recenzje. Jak przeczytasz, to naplotkuj.
Aha i jest nowy Myśliwski.
Wiesz, lajares, że dawno o tej spirali myślałem, ale skąd bym ją miał?
Zastosowałem pułapkę Alicji i postępowałem brutalnie wg zalecenia Małgosi.
Pułapka jeszcze nieodwiedzona, natomiast odkurzaczem wyłowiłem chyba 90% tej gadziny. Genialne, nawet z sufitu mogłem zdjąc pojedyńcze muszki.
Pepe – w każdym wiejskim sklepie w Polsce są muchołapki (mój brat kupuje) Szczególnie w tych przemysłowo – chemicznych.
Napisałam do Tereski Pomorskiej, żeby przydybała Myśliwskiego
„Ostatnie rozdanie”. Nigdy się nie rozczarowałam jego książką, on zresztą tak dozuje swoje książki, że trzeba czekać 8-10 lat na coś nowego.
Na Krajewskiego naplotkuję!
MałgosiuW, nie mogę zgarnąć Pyry 🙁 W tym roku jadę pokrętnie, Żabą przez Toruń. Przywiozę Pyrowe dary 🙂 Mogę zabrać lina (jeśli Żaba weźmie lodówkę).
Bardzo proszę nie denerwować mnie grzybami 👿
Dobranoc
Tu nie, Pyro – tu nie ma tych much, o ktore chodzi.
Mnie też nie denerwować grzybami 👿
Nie to, że nie mam – mam zapasik, ale zazdroszczę zbierania 🙁
UWAGA!
Właśnie oglądałam amerykańskie główne wydanie dziennika NBC. Jedna z wiadomości dotyczyła drobiu – otóż organizacja dbająca o zdrowe jedzenie (food safety experts, Drexel) powiada, żeby nie myś drobiu przed przygotowaniem do pieczenia, smażenia, grillowania, gotowania, bo myjąc, rozsiewamy pod kuchennym kranem i wokół niego więcej zarazek, niż nie myjąc. Stąd salmonella i te rzeczy. Wystarczy drób przygotować i gotować, grillować i tak dalej. Byle solidnie!
Się nie znam, ale czujcie się ostrzeżeni przez food safety experts!
Pono badania wykazały, że większość zatruć salmonellą bierze sie właśnie z kuchennych zlewów i blatów.
*MYĆ! <– miało być 🙄
To znaczy – nie myć!
Dzień dobry,
Na naszym i Sąsiednim Blogu są osoby, które właśnie dzisiaj zaczęły dwudniowe obchody Nowego Roku (zawsze zaczynają się o zachodzie słońca).
Niech się Wam w Nowym Roku wiedzie jak najlepiej!!!
Obchody tego żydowskiego święta niemal w niczym nie przypominają naszych wiwatów, fajerwerków, szampana i innych trunków spożywanych w ogromnych ilościach. Jest to bardziej czas zadumy nad samym sobą, nad mijającym rokiem, nad dobrem i złem jakie za naszym działaniem stało się przez ostatni rok. Może to rozsądniejsze od naszego noworocznego hałasu?
Dobranoc 🙂
PS Przepraszam, że ja zawsze nie na temat.
dzień dobry ….
Irku zbieranie grzybów to insza inszość niż ich kupowanie … 😉 … może mi się uda w nastepny weekend połazić za nimi a i u Danuśki będzie okazja …