Modły zostały wysłuchane

To była wprost ostatnia chwila. Już odbyła się kolacja żałobna z okazji zakończenia sezonu i braku grzybów w naszym lesie. Następnego zaś dnia czyli w sobotę przeżyliśmy euforię: oto najpierw pod buczyna pojawiły się kurki.


To nas zmobilizowało do zintensyfikowania poszukiwań. No i opłaciło się. Rezultat przeszedł wszelkie oczekiwania. Wprawdzie kozaków było niezbyt wiele ale za to jakie dorodne.


Postanowiliśmy więc powtórzyć ostatnią wieczerzę na wsi i przygotowaliśmy perliczkę duszoną w winie i śmietanie podawaną na grzankach. A ponieważ uczestniczyła w niej jedna para bezmięsna to drugim daniem były pstrągi pieczone w maśle.


A wszystko to po to, by zachęcić grzybki ukrywające się jeszcze pod igliwiem do wyjścia z konspiracji. Oby zechciały nas posłuchać.

Pstrągi w maśle

1 pstrąg na osobę, 1/2 kostki zamrożonego masła (na 6 pstrągów), 1 białko, sól;

na sos, jeśli ktoś lubi: olej, sok z cytryny, koperek, sól.

1. Pstrągi sprawić, odkroić głowę, płetwy, zostawić tylko ogon, umyć i nasolić.

2. Pstrągi układać (?na waleta”) w żaroodpornym półmisku rozpłaszczone, brzuchem do dołu.

3. Na grzbiecie każdej ryby zrobić po trzy nacięcia (nacinając kręgosłup) i w te nacięcia włożyć po plasterku masła.

4. Ułożone pstrągi polać lub lepiej za pomocą pędzla posmarować roztrzepanym białkiem i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec aż zrumienią się, ok. 30  min. Podczas pieczenia polewać roztapiającym się masłem i sprawdzać stan upieczenia.


Z pierwszych kozaków ususzyła się mała garstka. Ale nie narzekam. To był dobry początek.

Fot. P. Adamczewski