Gdy zimno i smutno – zjedz coś rozweselającego!
Taka właśnie była ta miniona sobota. Zimna, mokra, smutna jak bukiet kalli. W takim momencie wracają do mnie wspomnienia z Włoch. I myśli – co też takiego jadają mieszkańcy Italii gdy ogarnia ich chandra i oblepia zimno. Pamięć podsunęła mi jedno danie, które jadłem w Modenie i w … Warszawie. Miałem na szczęście w zamrażalniku tę świńską nóżkę podarowaną mi w przystępie szczodrobliwości przez Fabia, włoskiego restauratora osiadłego nad Wisłą. Sięgnąłem więc po ten dar i czekając by się rozmroził, wygrzebałem z biblioteczki książkę, w której o włoskiej kuchni jest wszystko i na każdą okazję.
Zampone na moim talerzu Fot. P. Adamczewski
O tym zimowym daniu Elena Kostioukovitch pisze tak: „W Modenie wytwarza się natomiast zampone (faszerowaną gicz wieprzową) ze znakiem ochronnym IGP (Indicazione Geografica Protetta). Według legendy wędlina ta miała powstać w roku 1511 w osadzie Rocca delia Mirandola w pobliżu Modeny. W tymże roku miasteczko oblegały wojska papieża Juliusza II i jego mieszkańcy musieli żywić się takimi częściami świni, których przedtem nikt nie uważał za jadalne. Z konieczności zaczęli przerabiać skórę, ścięgna, podroby i grasice. Prędko okazało się, że uzyskany w ten sposób produkt jest pożądany także w czasie pokoju. Z grasicy, podrobów, ścięgien, podgardla, ryja i skóry, po długim gotowaniu z solą, pieprzem, cynamonem, gałką muszkatołową i goździkami, uzyskuje się lepką i ciągliwą masę, która nie tylko nie odpycha, ale wręcz zachęca do jedzenia. Farszem tym wypełnia się wieprzową gicz, która po upieczeniu ze ścięgnami nadaje się do przechowywania. Przed podaniem gotuje sieją znowu przez co najmniej cztery godziny.
Jeden z pierwszych dokumentów, zawierający wzmiankę o faszerowanej giczy, sięga 1667 roku. W książce Ueconomia del cittadino in villa (Gospodarka wiejska) Vincenzo Tanara pisał:
Ugotowaną gicz bez kopyt i kości wywraca się na drugą stronę, soli, posypuje pieprzem i wywraca znowu, po czym wiesza się ją między słoniną i solonym mięsem, potem wystawia na powietrze, żeby przeschła, i je, gdy przyjdzie ochota. Lepiej jednak po wywróceniu wypchać ją roztartymi kawałkami wieprzowego ryja, uszu i innymi nóżkami, wszystko to wymieszane z dodaniem funta soli i 4 uncji pieprzu na każde 25 funtów tej mieszanki, po czym zaszywa się otwory, zawiązuje u góry i suszy jak salami.
W innych regionach tego rodzaju farszem wypełnia się nie wieprzową gicz, ale jelito, i otrzymuje się wtedy cotechino, podobne pod względem zawartości, ale o zupełnie innym wyglądzie. Jako potrawy „wypracowane”, o historycznym znaczeniu, zampone i cotechino są elementami symbolicznego menu w sylwestra, kiedy to spożywa się je z soczewicą. Wędliny symbolizują dostatek, a soczewica pieniądze (jej ziarenka przypominają kształtem małe monety).”
Zima na wsi jeszcze się trzyma Fot. P. Adamczewski
Szkoda, że nie przeczytałem tych zdań wcześniej, bo uzupełniłbym sylwestrowe menu o zampone i dziś na pewno opływałbym w dostatek. Ale i tak dobrze, że dzięki obrzydliwościom pogodowym podam dziś danie rozgrzewające i wprawiające stołowników w dobry humor. A i te kilka chwil spędzonych przy lekturze też poprawiło mi – i to znacznie – samopoczucie.
PS.
To dziś są urodziny Krystyny. I pewnie byłoby jubilatce przykro gdyby we właściwym dniu nikt o niej nie pamiętał. Krystyno – tego co sama najbardziej pragniesz czyli zdrowia!
Komentarze
Kiedyś już Gospodarz pięknie opisywał zampone, a nawet dawał przepis na przygotowanie. O nie! Nawet tak mięsożerna osoba, jak Pyra nie będę tego robiła. Nie mówię, że nie będę jadła, ale to musi mi kto inny ugotować i pod nos postawić. Swoją drogą ciekawe są anegdoty „kuchni wojennej”. Z niej pochodzi przecież majonez, sznycel wiedeński, zampone. Czego to ludzie w desperacji oblężenia nie wymyślą, żeby przetrwać (a i możliwie smacznie zjeść)
Krystynie wieczorkiem wylejemy wiadro dobrych życzeń na głowę – już drugi dzień z rzędu, a więc spełnić się musi.
Krystyna to z klasą jest dziewczyna !
Na niedzielnej kawie w Wejherowie
lub Orłowie lubi się zatrzymać.
Dziś smutki żadne nie będą Jej się imać,
a zdrowie,oby udało się Jubilatce naszej
przez całe,długie 100 lat utrzymać !
Krystyno – mnóstwo szczęścia i radości każdego dnia – życzę urodzinowo. 100 lat !!!
Pyro – nie żałuj Nowemu kapelusza, a nuż zadziała? /do wczorajszego wpisu/.
yyc – farsz rybny z gazy odwija się bez problemu.
Krysiade – ja Nowemu niczego nie żałuję, ale jak sobie wyobrażę tę buźkę radosnego Kupidynka pod różowym kapelusikiem z woalką, to mi nawet zampone na polepszenie nastroju niepotrzebne!
Gdyby komuś było zimno i smutno to oprócz zampone może zaserwować sobie w celach rozgrzewająco-rozweselających :
http://www.ochteatr.com.pl/spektakl-pocztowki
Obsada znakomita,sztuka niby zabawna i zwariowana,ale aż nie tak do końca.Gdyby jeszcze Maria Seweryn grała trochę mniej histerycznie,to byłoby bez zarzutu.Po przedstawieniu można wpaść na znakomite cappuccino do „Cafe Caracas” na rogu ul.Słupeckiej i pl.Narutowicza.
Ta kawiarnia mieści rzut beretem od redakcji „Polityki”.Może więc nasz Gospodarz wypija tam czasem jakąś herbatę ?
Pyro-uściski dla Ryby 🙂
Pyro kochana – dlaczego nie bierzesz pod uwagę stetsona lub innego kowbojskiego? To też kapelusze, a w takim różowym to patrzącym byłoby wesoło.
Krysiade – w stetsonie to Cichal, ew.YYC, absolutnie nie Nowy; nie będę jednego z ulubionych kolegów wystawiać na pośmiewisko. On że nie typ bojowy.
Danuśka 0 maniera M,Seweryn jest być może pogłosem nad emocjonalności K.Jandy. Jej akto0rstwo jest nadmiernie niemal ekspresyjne (zresztą znakomite). Może Marysia tez chciała jak Mama?
Dzień dobry,
Krystyno – Wszystkiego Najlepszego! Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TXrynDgA0Tk
Jadłam raz, o jeden raz za dużo!
Krystyno, jeszcze raz wszystkiego najlepszego 🙂
Yyc, majestatyczne pejzaże i droga tylko dla Was. Szczęściarze 🙂
Jeśli potrzebne Ci są jakieś szczegóły do Suzette, chętnie Ci podam.
Bardzo dziękuję za życzenia i sympatyczne załączniki . 🙂
Beato,
czy myślisz o zampone ? Ja chętnie spróbowałabym tego wyrobu. Myślę, że trzeba sporej wprawy, żeby odzielić mięso od kości i wykonać całą resztę pracy. A najlepiej byłoby zobaczyć najpierw to na własne oczy. Nie jest to chyba potrawa dla tych, którzy lubią tylko czyste mięso a odstręczają ich kawałeczki tłuszczu i skórki wieprzowe, które osobiście bardzo lubię.
yyc,
może do swojej ryby dodałeś na mało jajek i bułki tartej. Farsz wygląda na mało ścisły. Ale nie będę się wymądrzała, bo sama tego jeszcze nie robiłam, choć przepis zanotowany jest do wykorzystania.
Krystyno, radości i zdrowia – urodzinowe 100 lat 🙂
Zampone uwielbiam. Ostatnio w delikatesach Alma można było kupić pod nazwą „ratka lombardzka”
Krystyno, życia smakowitego jak Zampone!!!
😆
Ej, co Wy? Przecież Zampone to był duży facet!
Nowego – po przyczesaniu! – widzę w meloniku, jaskółce do sztuczkowych spodni i z monoklem.
Pyro-pewno rzeczywiście chciała,jak Mama 😉 Mamę zresztą bardzo przypomina i głosem i gestykulacją.Po raz kolejny jednak utwierdziłam się w przekonaniu,że zdecydowanie wolę oglądać na scenie Jandę niż Jej córkę.Ekspresja tej pierwszej mnie jakoś,o dziwo,nie drażni.
Pyro-metkę tatarską wspominaną przez Ciebie swego czasu też uznałam za godną podniebienia rasowego Łasucha 🙂
Melonik dla Nowego 😀 :
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/169691/bdc5aaeaf96641ab6e85b5b96a4c7caf/
Dziewczyny poleciały na zakupy ciuchowe, a na obiad będzie reszta bulgotów (JollyR!) z makaronem typu rurki. Za 20 minut wstawiam i gotuję owe nudle, pastę czy inne kluchy. Bulgoty z pojemnika w zamrażarce już dawno wrzucone w rondel – tylko rozgrzać, zagotować, wymieszać z makaronem i zjeść. Jutro przyjeżdża Matros i przez dwa dni będą męskie obiady.
Krysiade, dzieki za rade. Pomine nastepnym razem papier.
Krystyno wszystkiego najlepszego 🙂
Krystyno, masz racje choc dalem tyle ile w przepisie bulki i jajek. Ryby bylo ok 800gr. Farsz wyszedl malo scisly. Dalem nawet nieco wiecej bulki. Nastepny raz bedzie lepiej. Niestety galarete popsulem bo wzialem z kartonika bulion warzywny (zamiast vegety, ktorej zreszta nie mam) i smak byl raczej marny. Nastepnym razem woda, warzywka, ziola i tyle 🙂
Pamietam kolega w Toronto zrobil kiedys sandacza. Bulion tez oczywiscie z tegoz sandacza i bylo to pyszne. Do dzisiaj pamietam, wiec jeszcze sprobuje sam choc pewnie z dorsza.
test
Alino, faktycznie jak sie dalej poszlo to droga tylko dla nas. Wczoraj pogoda rownie piekna wiec ponownie w gorach. Sciezka nad rzeka. Spotkalismy 3 amazonki. Zalowalem, ze nie zabralem aparatu. Wygladaly swietnie. Dziewczyny jak maliny. Z konskich nozdrzy para buchala a same koniki swietnie sie prezentowaly (laciaty jak z Bonanzy). Po sniegu lekko takim polgalopem sunely, co za widok. MIejsce to takie zaciszne rzeczne zakole , sosenki, osniezone gory za nimi, szumiaca woda gorskiego potoku, wysepka i obtoczone kamienie na dnie wody jak krysztal. Wszystko w sloncu lsnilo, kapalo, mrugalo. Tylko samorodkow zlotych szukac. No, ale zdjecia nie ma 🙂
Kolega pytal czy mam cos na pumy bo w okolicach widziano. Powiedzialem, ze zone. Wczoraj jednak zabralem noz. Nic by to w niczym nie pomoglo ale czulem sie jak z opowiesci Londona. Traper pelna geba, uzbrojony i gotowy na zwierza co sie w gluszy kryje 🙂
Alino pytania dwa. Cukier i pomarancza. Co dokladnie znaczy:
1- Sucre semoule
2- Orange non traitee
yyc, miałki cukier i pomarańcza nie spryskana. Smacznego 🙂
Naleśniki Suzette nadal ponętnie pachną 🙂
Póki co Latorośl smaży kotlety z tartej marchewki.
Krysiade-zgadnij z czyjej to inspiracji 😉
„……wypchać ją roztartymi kawałkami wieprzowego ryja, uszu i innymi ….”
Tutaj piekny sloneczny dzien. Lekki mroz. Jest cudnie.
Nie wyobrazam sobie, aby zampone mogla mne rozweselic. Raczej fuj!
Ale pewnie gdyby to byl jedeny rarytas…? Kto wie?
Dzieki 🙂
Krystynie zdrowia i wszystkiego najlepszego ode mnie i Jerzora 🙂
A ja udaję sie do wsi za interesami, przy okazji umówiłam się z Helenka na lunch i ploty, dawnosmy nie…
-8C i słońce. Dzisiaj ten cholerny świstak powinien był wychynąć, to widziałby swój cień 👿
Przyjemnego popołudnia czy co tam ma kto na zegarze 🙂
Gotuje zupe z czerwonej soczewicy. Na mrozny dzien bardzo mi pasuje.
Golabki z kasza zamiast ryzu zostaly pochloniete. Sos byl grzybowy, calosc znakomita. Byly na lunch i kolacje, a przyjaciolki chetnie wciagnelyby wiecej.
Krystyno – urodzinowe serdeczności, zdrowia i jak najwięcej powodów do uśmiechu 🙂
Naleśniki Suzette to ja chętnie, zawsze i z przyjemnością, ale dzisiejszy przysmak Gospodarza oddaję mężowi, będzie wniebowzięty 🙂
Pyro – gdyby się Nowy uparł, to zniosę każdy kapelusz na Jego głowie.
Nisiu – stylizacja Nowego – bardzo dobra. Zgadzam się.
Danusko – życzę smacznego. Napisz czy smakowało.
Krystyno,
Rozbawiony dzisiejszymi wpisami, uchylając grzecznie czarny melonik przesyłam Ci bukiecik urodzinowych serdeczności, życząc miliona powodów do uśmichu.
Na razie pozostaję w ukłonach, a toast spełnię dopiero tutejszym wieczorem, przedłużając tym samym Twoją dzisiejszą uroczystość.
Krysiade-super smakowało 🙂
Podrzucaj łaskawie następne pomysły !
ja bym zjadła pewnie ze smakiem (salceson też lubię a ma te różności w sobie) ale nie zrobię sama … chociaż chyba jedzenie zampone nie rozweselałoby mnie specjalnie .. raczej słodycze tak na mnie działają ..
kocia miłość wzrusza … 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Vw4KVoEVcr0
Młodsza kupiła sobie wizytową czarna bluzkę z krótkim rękawem już z myślą o zakończeniu roku szkolnego i bardzo elegancką dwuwarstwową tunikę na studniówkę. Przyszła cała szczęśliwa i lekko przerażona kosztem tego szczęścia. Stanowczo poparłam zakup, wyraziłam stosowne zachwyty (naprawdę ładne i eleganckie, tylko wszystko w żałobnej czerni) musi się poobwieszać tym i owym.
Kotki urocze. Czułość = tendresse śpiewa Bourvil a w tle sceny ze starych filmów.
Krystyno, Twoje zdrowie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hu9HWb0408Y
Danusko – radość dla mnie wielka. Będę podrzucać.
Dobry wieczor,
Krystyno, najlepszego!
Jolly – jak tam nasz zawodnik?
Krystyno, wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń 🙂
Krysiu, duużo, duużo szczęścia !!!
Kochani,
serdecznie dziękuję za życzenia. Jest mi bardzo, bardzo miło. 🙂
Eska,
zaglądaj tu częściej. Brakuje mi Żabich Błot i okolicy.
Swoje zdrowie wypiłam domową nalewką pigwową. Naprawdę bardzo udany trunek.
Dziś gotowałam barszcz ukraiński i jak zwykle wyszło mi go bardzo dużo. Gotuję go dość rzadko, bo sporo przy nim pracy, a wszystko trę na tarce ręcznej albo kroję. Niby mam różne końcówki przy maszynce elektrycznej, ale żadna nie jest odpowiednia. A żadnych nowych urządzeń kuchennych nie planuję kupować.
Napadało trochę śniegu i znów jest lekko zimowo.
Krystyno, rozweselających zdarzeń, potraw i trunków 😀
Twoje zdrowie obiecaną różą 😀
Pyro, zawodnik wykancza mnie kondycyjnie ;).
W sobote, w zwiazku z tematem szkolnym wybralismy sie do British Museum coby przyblizyc starozytny Egipt. Odsas wzburzyl pania wolontariuszke, okazalo sie ze zna wiecej hieroglifow niz ona :). Potem spacer po centrum, a w niedziele rugby. Jeden z najzimniejszych dni jakie doswiadczylam na boisku. Dzisiaj poszlam do pracy aby wreszcie odpoczac. Przy okazji, tym koreanskim bulgotem tak mnie skonfudowalyscie dziewczyny, ze dzis musialam wuja Gugla pytac o prawidlowa nazwe :).
Wesel się Krystyno Twoim dniem, niech Fortuna sypnie Tobie dobrze z rogu obfitości!
Ciesz się urodzinami, bo imieniny musisz dzielić z całą gromadką. Sto lat życzę w zdrowiu i przypijam mając bardolino w kieliszku, co je otwarłem, by zalać w patelni rolady wołowe.
Zapachy iście zniewalające!
Krystyno, urodzinowe serdeczności, wszystkiego najlepszego! Twoje Zdrowie!
Z zazdrością nijaką czytam o namiastkach zimy u Krystyny, nad Zatoką.
Tu natomiast, ciąg dalszy tej lepkiej zimy, jak mielismy ją też między świętami, tj. mżawka i plus 7.
W sobote zaczal sie kolejny, juz 30, miedzynarodowy wyscig zaprzegow psich Yukon Quest. Tym razem 1000milowa trasa wiedzie z Whitehorse w Yukon do Fairbanks na Alasce (co roku sie zmienia poczatek z koncem). 26 musher’ow jest juz 2 dni i godzine na trasie. Nastepne pare dni bedzie fascynujace. Psy, sanie, zorze polarne, i cisza…cisza i pustka. Walka od samego startu. Z miejsca zaatakowal Hugh Neff weteran i zeszloroczny zwyciezca. W McCabe Creek wyprzedzil go swietnie dysponowany Allen Moore (drugi rok temu) i jako pierwszy ruszyl do Pelly pozna niedziela. Jednak nastepnego dnia do Pelly River pierwszy przybyl Neff. Czyzby powtorka zeszlorocznego wyscigu? Wygral Neff przed Moorem choc ten ostatni prowadzil niemal do konca. Po pasjonujacym finiszu zywcem z opowiadania J. Londona wygral Hugh Neff 26 sekund przed Allenem Moorem. 26 sekund po 1600 kilometrach!!! Jak tu nie sledzic tegorocznych zmagan 26 zespolow ktore wyruszyly na trase. 26 zaprzegow rozrzuconych po bezkresach Yukonu i Alaski. Pasjonujace.
Krystyno,
wszystkiego najlepszego 🙂
zapomnialem wspomniec, ze rajd paryz -dakar zakonczyl sie wynikiem 3:!5
(trzech zabitych, pietnastu rannych), a wygrali niemcy;
zabojadow tak to zdenerwowalo, ze postanowili polepszyc infrastukture na trasie
pasjonujace 😉
raz, w jednym rajdzie bralem udzial…
zakonczylo to sie sromotna porazka – przyjechalem jako ostatni 🙂
KRYSTYNO!
Wszystkiego co najlepsze
dla Ciebie .
I toast na ZDROWIE bo sama
mowisz ze to najwazniejsze.
…jedyne pocieszenie, ze polowa nie dojechala 😉
Jolly, byłaś na Szkotach?
surowka z kapusty kiszonej a´la byk
1/2 kilo kapusty kiszonej(poszatkowac)
250 gram marchwi(zetrzec na tarce)
250 gram jablek (kwasne,najlepiej szara reneta, zetrzc na tarce)
100 gram cebuli(drobno poszatkowac)
1 cytryna (sok)
kminek, pieprz, imbir, cukier sol do smaku
wymieszac, odstawic w chlodne miejsce, aby sie przegryzlo, wymieszac ponownie
smacznego!
ach zapomnialem o tluszczu, 2 lyzki stolowe oleju najlepiej slonecznikowego 😉
jako ostra wariacje( w stylu kimchi) mozna dodac strak swiezej ostrej paryki
(usunac nasiona i drobno poszatkowac)
https://www.youtube.com/watch?v=Ukr5h0y-x5w 🙂
Dla Krystyny „śpiewają fale” 🙂 :
https://www.youtube.com/watch?v=BOrlms49E6w
Gadamy sobie z Rybą o gotowaniu, o muzyce, ale gadamy z doskoku – po trosze , nie rozsiadając się przy stole. Ona ogląda jakiś program kulinarny, ja produkowałam papierosy, Ania pracuje. Fajny, domowy wieczór takich niewymuszonych pogwarek.
Byku, na ile osób ta surówka? Na 10? Przecież to Ci wyjdzie spora salaterka. Ja na 2 osoby potrzebuję w zależności od ilości dodatków 20-25 dkg kapusty. Spróbuj kiedyś bez marchwi, tylko z cebulką i jabłkiem ale posyp suto grubo siekanymi orzechami.
@pyra:
szczesliwym trafem moj apetyt dorownuje pragnieniu;
dziekuje za intersujaca wariacje; czasami dodaje jeszcze ananasa…
Dobrej nocy. Opiekę nad lampką przekazuję za kałużę.
Przejęłam lampkę.
We wsi interesów nie załatwiłam, po prostu nie było tego, czego szukałam. Szukałam niewielkiej ilości granatów i szarości (wełna!), ze trzy odcienie granatów i jakieś dwie szarości. Potrzebne mi, i ten jedyny sklep został. Guzik z pętelką, nie ma nic, co by mnie interesowało, nawet w przybliżeniu.
Zdesperowana, weszłam do takiego elegancja-Kingston sklepu z kuchennymi gadżetami, bo już od dawna zamiaruję kupić wałek do ciasta marmurowy, i też nie było 🙁
Godzina latania po wsi, a potem spotkałyśmy się u drzwi Pan Chancho z Helenką.
Ja zajadałam pitę z jagnięciną, do tego zieloności trochę i ciecierzyca przyprawiona na ostro, z tego co wyczułam, czerwona pasta curry + jalapeno marynowana i coś jeszcze chyba.
Lampka australijskiego malbeca za zdrowie Krystyny (o waszej 20-tej, pamietałam!).
Helenka zupę i frytki z sosem czosnkowym, bardzo pyszny ten sos, frytki jak frytki. Blumenthalowskich tam nie podają.
A co się nagadałyśmy, tośmy się, w dodatku Helenka poratowała mnie tymi granatami, szarości nie miała innych, niż ja już mam.
No i tak mi minęło mniej więcej do 16-tej, Jerzor mnie zgarnął po drodze do domu. Dla niego robaki morskie szybko przyrządziłam.
Nowy,
tego pana to ja wielbię od lat 60-tych.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4539.JPG
W grudniu byłam na jego koncercie u nas we wsi. Siedziałam daleko-daleko (dlatego zdjęcie z telebimu wyszło mi lepsze, niż ze sceny),
myślałam, że jego muzyka jest zbyt kameralna jak na taką salę-halę hokejową na bez mała 10 000 luda. Ale wyszło świetnie.
4 godziny fantastycznej muzyki (była krótka przerwa na papierosa, musieli wyjść na zewnątrz), od czasu do czasu anegdotki i opowieści, i czuć było, że kontakt z publicznościa go nakręca i daje wiecej, niż było w planie.
Alicja,
Koncertu zazdroszcze!
Przesylka dzisiaj dotarla, bardzo dziekuje. To co zostalo juz nie wysylaj bo szkoda pieniedzy, pewnie w koncu kiedys przyjedziecie.
Po pracy polozylem sie na godzinna drzemke, teraz sie obudzilem i poczulem, ze trzeba cos zjesc. Wyjedzdzam kupic sobie jakas kolacje.
Do pozniej.
Jeszcze nie zamykamy!
http://www.youtube.com/watch?v=7-0lV5qs1Qw
Jedno z moich ulubionych. Leonard jest wspaniałym poetą, każda jego piosenka to perełka.
Niedawno usłyszałam od mojej znajomej, że Leonard muzycznie i tak dalej doskonały, ale „taki brzydki” 😯
Facet ma 78 lat i ja życzę każdemu w tym wieku takiej werwy, takiego ducha i takiego wyglądu! Dla mnie to przystojny pan, pod tym kapeluszem ma siwego, krótkiego jeżyka, a twarz niepospolita i wyrazista. Ale…różne ludzie mają kryteria, nie będę się spierać 🙄
Nowy,
obejrzyj sobie to (full screen), dobra jakość. To nie jest długie, ale nalej sobie malbeca, obejrzyj i posłuchaj. To było tez częścią koncertu u nas.
http://www.youtube.com/watch?v=5NZPrwgYe60
Oj, bardzo lubimy niektórych brzydali…
http://www.youtube.com/watch?v=0LD-EMtS6mc
Nowy,
się cieszę, że doszło, na razie zatrzymam trzecią, bo pewnie jak Cichaly wrócą na północ, to się do nich poturlamy.
Koncert Leonarda w Londynie jest podzielony na ileś tam części jak się podłubie na youtubie, ja znalazłam tylko tę najdłuższą część. To też z tego koncertu… tego posłuchaj, teraźniejsza wersja Suzanne na żywo …
http://www.youtube.com/watch?v=AGyZjSxJ80A
Ta moze poczekac, nie spieszy sie.
Ale jak wybieracie sie do Cichalow, to mam nadzieje, ze i do mnie, to sie chyba rozumie samo przez sie, jak to ktos mowil. 🙂
Kwiecien i maj do Memorial Day zapowiadaja sie bardzo pracowite, pozniej nieco lzej.
Teraz bede jadl, a pozniej sluchal i pil Krystyny zdrowie. 🙂
Dzieki za linki.
Witam, Alicjo wałek marmurowy możesz mieć w ciągu 2 dni za $19.23. AMAZON!
Zasiadam.
Za zdrowie Krystyny odpowiedzialny bedzie dzisiaj u mnie argentynski Malbec#1, znany juz niektorym Blogowiczom, moze nawet i samej Jubilatce.
Krystyno – 100LAT!!! 🙂
A teraz zamieniam sie w sluch.
🙂
Koncert byl piekny.
Dobranoc 🙂
….a teraz lampka(miejmy nadzieje, ze napelniona kandyjska whisky) wraca do europy,
a dokladniej mowiac, do sanktuarium matki pyrki 😉