Faworki Agnieszki są najpyszniejsze

Te kruche i delikatne ciastka dotarły  do Polski – choć trudno w to uwierzyć – z Litwy i Niemiec. Kształtem przypominają złożoną kokardkę czy wstążkę i stąd wzięła się polska nazwa, zapożyczona z francuskiego – faveur – wąska wstążeczka, tasiemka jedwabna. Historia głosi, że powstanie faworków to czysty przypadek. Młody i roztargniony cukiernik całkiem niechcący wrzucił do rozgrzanego oleju wąski pasek ciasta przygotowanego na pączki. Ciasto ukształtowało się w warkocz, a po doprawieniu cukrem waniliowym okazało się smakowitym ciastkiem.


 Ciasto na faworki powinno zawierać mąkę, dużo żółtek lub całych jaj, niewiele tłuszczu i cukru oraz kilka kropli spirytusu, który niektórzy zastępują 6-proc. octem. Według tradycyjnych receptur, 50% ciężaru mąki powinny stanowić żółtka lub ostatecznie całe jajka, 12% gęsta, niezbyt kwaśna śmietana, 10% – masło, 5% – cukier puder. Spirytus lub ocet pełni funkcję spulchniacza oraz zapobiega nadmiernemu wchłanianiu tłuszczu.
Zagniecione ciasto tłuczone jest wałkiem, składane  i ponownie tłuczone. Czynności te są powtarzane wielokrotnie, aż pojawią się na cieście pęcherzyki powietrza. Następnie schłodzone ciasto (minimum 30 minut) jest cienko wałkowane i krojone na podłużne prostokąty z nacięciem pośrodku, jeden z krótszych brzegów jest następne przewlekany przez nacięcie tworząc charakterystyczny kształt kokardki. Faworki smażone są we wrzącym smalcu aż do zrumienienia.

Właściwie przyrządzone faworki powinny być delikatne i kruche. Oto przepis wg. którego robimy faworki najczęściej. Agnieszka  to nasza kuzynka mieszkająca w Mrągowie. I jej przepis jest zdecydowanie najlepszy spośród trzech funkcjonujacych w naszej rodzinie.
 1,5 szklanki mąki tortowej (to ok. 20 dag), szczypta soli, 4 żółtka, łyżka stołowa masła, 3 – 4 łyżki kwaśnej śmietany, łyżka spirytusu (opcjonalnie rumu lub w ostateczności octu), olej stopiony ze smalcem (tyle, aby faworki pływały swobodnie w garnku), cukier puder z wanilią do posypania.

1.Na stolnicę wysypać mąkę, zrobić dołek, dodać  żółtka, sól, masło, spirytus, śmietanę. Wszystkie składniki zagnieść bardzo dokładnie. Należy się starać jak najmniej podsypywać mąką.
2.Wyrobione ciasto wybijać 10 minut  wałkiem (można też uderzać  w nie tłuczkiem do kotletów). Ciasto ma być bardzo elastyczne, o konsystencji ciasta na makaron.
3. Owinąć  ciasto w pergamin i pozostawić  na pół godziny, aby odpoczęło. Nie może wyschnąć, więc musi być szczelnie zawinięte, warto  przykryć je jeszcze miską.
4.Odcinać  po kawałku  ciasta i sukcesywnie wałkować  bardzo cienko. Kroić  radełkiem na paski, nacinać, przewijać  i smażyć  na tłuszczu na złoto: tłuszcz ma być tak gorący, że kawałek ciasta natychmiast wypływa na wierzch.
5.Wyjmować  gotowe faworki  długim widelcem i po osączeniu posypywać  cukrem pudrem.

Najuciążliwszą czynnością jest – moim zdaniem – tłuczenie ciasta wałkiem. Trwa to na ogół ponad kwadrans a po każdym takim seansie jestem wycieńczony niczym bokser po walce trwającej 12 rund. Ale gdy faworki leżą już na półmisku i z trudem się opanowuję, by nie zjeść ich zbyt wiele, dochodzę do wniosku, że walka z ciastem opłaca się.

Faworki osączane z tłuszczu   Fot. P. Adamczewski