Wianki i ognie
Noc Świętojańska (z 23 na 24 czerwca) wyraźnie wywodząca się ze świąt pogańskich różnie jest obchodzona w różnych częściach Polski, a nawet Europy. Szwedzi np. zajadają się tzw. ziemniakami świętojańskimi czyli zapiekanymi z solą i startym żółtym serem.
W obchodach świętojańskich w Polsce ważną rolę zawsze odgrywała woda, ciepła, ożywcza, dobroczynna. Powszechnie wierzono, że dopiero po świętym Janie można bezpiecznie zażywać kąpieli w rzekach lub jeziorach. Wierzono także, że zanurzenie się w strumieniu lub rzece w noc świętojańską sprawi, że ciało stanie się sprawne, zdrowe, czyste, piękne i powabne. Kąpali się więc w noc świętojańską, lub chociaż na chwilę zanurzali w wodzie, młodzi chłopcy i dziewczęta.
Powszechną praktyką zachowaną aż do naszych czasów było puszczanie wianków do wody przez dziewczyny na wydaniu. Wianki te, wite z kwiatów polnych i ogrodowych, z chabrów, rumianków, ruty, różyczek i innych, przywiązywane do deseczek, z przylepioną w środku płonącą świeczką, były symbolem dziewictwa, które – jak wiemy – dość łatwo traciły dziewczęta w noc świętojańską. W pieśniach ludowych (między innymi tych spisanych w XIX wieku przez Kolberga) często wspomina się te pogubione wianki, a wiele z nich wyraża żal i nawet lament (choć niezbyt gorliwy i niezbyt przekonywający) za utraconym wianuszkiem, tak jak np. w pieśni śpiewanej na Mazowszu:
Utrata wianka – zwykła dziewczyńska przygoda. Przygoda, która zgodnie z przyjętym obyczajem powinna jednak zakończyć się pod okiem księdza i rodziny, na ślubnym kobiercu z błogosławieństwem, z obrzędowym ucięciem warkocza i nałożeniem małżeńskiego czepka.
Dziewczyny obserwowały więc bacznie, jak płyną ich wianki wrzucone do wody. Zwykle puszczały na wodę po dwie deseczki z wiankami i jeśli te szybko odpłynęły od brzegu, jeśli równo płynęły z prądem wody i jeśli do tego połączyły się ze sobą lub do siebie podpłynęły lub jeśli skoczył do wody i wyłowił wianek miły sercu kawaler była to wróżba najlepsza pod słońcem, najbardziej upragniona: oznaczała miłość odwzajemnioną, szybki ślub z kochanym i wiernym chłopcem i długie spokojne życie u jego boku. Gorzej, jeśli wianek zaplątał się w roślinach wodnych: znaczyło to, że dziewczyna jeszcze co najmniej przez rok nie wyda się i pozostanie przy rodzinie. Jeśli świeca na wianku zgasła – wróżyła właścicielce zgaśniecie najgorętszej nawet miłości. Najgorszą zaś wróżbą było wirowanie, przewrócenie się, lub zatonięcie wianka – oznaczało to różne perypetie miłosne i życiowe: staropanieństwo, samotne wychowywanie nieślubnego dziecka, smutek i zgryzotę lub nawet przedwczesną śmierć.
Czasami prócz dziewczęcych niewielkich wianków robiono też jeden wielki wieniec od całej gromady i rzęsiście oświetlony puszczano na wodę dla pięknego widowiska i na szczęście dla wszystkich stojących na brzegu dziewcząt.
Z czasem wszystkie te zwyczaje i wróżby świętojańskie stały się tylko wesołą zabawą młodzieży. Tak opowiada o obyczajach świętojańskich Barbara Ogrodowska w swojej księdze o polskich obyczajach i świętach.
Ponieważ nie wszyscy z nas mieszkają nad rzekami to i podtrzymanie obyczaju puszczania wianków może być utrudnione. Łatwiej będzie z drugim żywiołem obecnym zawsze tej nocy: z ogniem. Zwłaszcza, że dania pieczone na ogniu czyli grillowane są powszechnie lubiane. Spróbujmy więc wykorzystać taki przepis:
Papryka z krewetkami
45 dag krewetek, 1 zielona papryka, 1 czerwona papryka,2 łyżki oliwy pomace, sok z 1 cytryny,sos sojowy, pieprz, sól
1.Krewetki odrobinę posoli, doprawić małą szczyptą pieprzu, polać sokiem z cytryny i sosem sojowym. Odstawić w chłodne miejsce na 2 godziny.
2.Paprykę pokroić w niewielkie kwadraty. Nadziewać przemiennie na szpadki lub drewniane szpikulce krewetki i różnokolorową paprykę. Posmarować oliwą.
3.Grillować aż krewetki poczerwienieją.
A może lepiej ten:
Schab z grilla w marynacie miodowej
1/2 kg schabu, 4 łyżeczki startego imbiru, 2 ząbki czosnku, 4 łyżki sosu sojowego, kieliszek wytrawnej sherry, 4 łyżki miodu, 2 łyżeczki soli, 2 łyżeczki cukru
1.Schab umyć i pokroić w plastry.
2.Przygotować marynatę z imbiru, posiekanego czosnku, soli, cukru, miodu, sherry i sosu sojowego.
3.Plastry mięsa włożyć do naczynia z marynatą i włożyć do lodówki na 3 godziny. 4.Następnie nie odsączając położyć na rozgrzanym grillu i piec 4 – 6 minut.
Albo ten:
Jabłka pieczone z majerankiem
4 duże winne jabłka, łyżeczka majeranku.
1.Jabłka obrać, przekroić na połówki, posypać stronę przecięcia majerankiem.
2.Złożyć obie połówki jabłek razem, każde jabłko zawinąć w arkusik folii aluminiowej i piec na grillu około 20 minut.
Komentarze
jak to mozliwe, by podczas tak krotkiej nocy dziewczyny mogly stracic dziewictwo?
Zaraz wyjazd w teren. Wczoraj bulwersował się blok dwoma chamusiami, którzy wiodą prym wśród celebrytów i cieszą się niezrozumiała dla mnie popularnością. Wczoraj przeczytałem o ich wyczynach późnym wieczorem i kładąc się do łoża musiałem obudzić Ukochaną, aby jej opowiedzieć. Ale z drugiej strony co jakieś tam obce MSZ będzie się mieszać do wewnętrznych spraw kabaretowych naszego niezależnego kraju. Gdy szmatławiec niemiecki obraził polskiego Prezydenta, twierdzono, że to gazeta satyryczna i nikt nie będzie ingerował w to, co pisze. To nie mój pogląd, uprzedzam tylko, co się jeszcze może na ten temat pojawić i bulwersować dalej. Ja bym na pogawętkę tych dwóch dżentelmenów znalazł parę pasujących cytatów z naszego kodeksu karnego. Czasami szokował mnie pan Szymon Majewski, ale, choć na pewno przekraczał granice dobrego smaku, zdawał sobie sprawę z tego, co robi. Pan W. chyba sobie nie zdaje.
Muszę pochwalić moje miasto – wczorajszego wieczora nie tylko woda pojaśniała od światełek na wiankach – pojaśniało niebo. Poznaniacy już po raz drugi wypuszczali w powietrze lampiony doczepione do balonów. Tysiące. MPK specjalnie podstawiało dodatkowy transport dla tych, którzy jechali do wyznaczonych pól startowych. Z naszego okna widać było ogromną łunę nad miastem. Nie pozwolili skakać przez ogień, to ogień skoczył do nieba.
Takie lampiony wyglądają efektownie, ale nie są bezpieczne. Zwłaszcza jeśli zalecą w okolice jakiegoś czynnego lotniska mogą spowodować zwyczajną katastrofę. Na lotniskach ich nie lubia i boją się jak cholera. Gdyby taki wleciał do silnika startującego lub ladującego samolotu byłoby po herbacie.
Doczytałam nocne wpisy i spęczniałam z dumy – Nowy wzbogacił kwalifikacje zawodowe o kulinarne osiągnięcia! Niewątpliwie Blogowisko miało w tym swój udział – po prostu popchnęliśmy uroczego Kolegę we właściwym kierunku. Talent natomiast musi mieć własny i przyrodzony. I, okazało się, ma takowy. Brawo Nowy.
„…ja bym na pogawętkę tych dwóch dżentelmenów znalazł parę pasujących cytatów z naszego kodeksu karnego…”
Stanisławie,
to istnieją paragrafy za obnażanie stereotypów i kiepski dowcip?
Rozumiem, że jesteś wzburzony i chcesz dać wyraz, ale żeby zaraz w stylu „Dajcie mi człowieka, a ja już te cytaty znajdę” 🙁
Dzień dobry Blogu!
Pochmurno jakoś, w nocy chyba padało…
Nowy,
gratulacje! 🙂
„Gdy słońce Raka zagrzewa,
A słowik więcej nie spiewa,
Sobótkę, jako czas niesie,
Zapalono w Czarnym Lesie.
Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi;
Bąki za raz troje graty
A sady się sprzeciwiały.
Siedli wszyscy na murawie;
Potym wstało sześć par prawie
Dziewek jednako ubranych
I belicą przepasanych.
Wszytki spiewać nauczone,
W tańcu także niezganione;
Więc koleją zaczynały,
A pierwszej tak począć dały:
…”
Jan Kochanowski
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/193282/36fc62f108252f10593b9707193edae6/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/83297/36fc62f108252f10593b9707193edae6/
Pyro, podobne lampiony widzialam w ubieglym roku we Florencji. Mniej wiecej w tym samym czasie. Wygladalo to cudownie. Stalam przy rzece Arno i razem z tysiacami mieszkancow i turystow podziwialismy spektakl. Pozniej byly sztuczne ognie. Zdaje sie, ze mieli jakies swieto.
http://www.youtube.com/watch?v=SGEL4R1ByRU
http://www.youtube.com/watch?v=z3kru7Bd9Oo
http://www.youtube.com/watch?v=K0e1ENwCUAU&feature=results_video&playnext=1&list=PL6B5F966629BECBF1
Na podzamczu nad Wisłą w Warszawie też są puszczane lampiony. Fontanny, lampiony, ładnie to wygląda, ale nikt tego nie pilnuje. Słyszałam również, że chcą tego zakazać z powodu zagrożenia dla lotnictwa. Może taka zorganizowana akcja w Poznaniu była jakoś uzgodniona z lotniskiem?
Tak, Małgosiu – uzgodnione to było z wszystkimi trzema lotniskami (cywilne, wojskowe i sportowe). Wojskowe nawet dało jakąś asystę honorową i strażaków, na wszelki wypadek.
Mam bałagan od wczoraj w ilości dostatecznej na obiad i nie muszę dzisiaj gotować. Nie mam natomiast deseru. Chyba wykorzystam płat ciasta francuskiego z lodówki i zrobię morele w szlafrokach. Z jednego płata jest 8 ciastek. Starczy zupełnie.
jak to mozliwe, by podczas tak krotkiej nocy dziewczyny mogly stracic dziewictwo?
Jak miałyby liczyć na „ogonka”…
@stani:
nic nie twierdzono, tylko sprawa byla u temidy, bo swieta krowa lech k. sie obrazil,
ze niemiecki satyryk nazwal go brata kartoflami i to wcale nie we szmatlawcu,
tylko takiej lewicowo ostrej i luzackiej gazecie „die tageszeitung”…
pamietam, ze facet najadl sie niezle strachu, bo ziobro wystawilo nawet nakaz aresztowania, czy cos takiego…w kazdym razie dostal wezwanie na przesluchanie do prokuratury w-wskiej
moje zdanie na temat w/w drobiu wyrazilem na przelomie lat 80/90 ubieglego tysiaclecia;
brzmialo ono: tragedia.
W gazecie pl, na stronie Poznania jest śliczny foto reportaż z tego lotu lampionów. Obejrzyjcie.
p.s.
pamietam tez, ze scigano nawet jakiegos szczeniaka, ze mial sobie czelnosc spiewac zartobliwa piosenke o „najwiekszym ze wszystkich prezydentow”(tvt)
pod wawelem(sic!!!)
jakis „felietonista” napisal, ze ksenofobia polakow wynika z tego, ze…
„nie mieli kolonii”;
smiac sie, czy plakac?
No bo też jak ci Polacy się za coś wezmą… 🙄
Nic nie wyszło z Paraną, nici z kolonii w Peru…
Ale za to mieliśmy Ligę Morską i Kolonialną 😉
Na wrześniowej sesji Ligi Narodów w 1937 roku Polska oficjalnie domagała się kolonii…
bylo nie bylo, to ukraina i bialorus byly polskimi koloniami pare wiekow…
a szczerze mowiac poziom polskiej satyry jest grottenschlecht.
Liga Morska i Kolonialna: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/102782/b02537dd8ded2e2dac3b13d6b7f2f2e0/
Urządzano też manifestacje: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/103149/b02537dd8ded2e2dac3b13d6b7f2f2e0/
podobno polscy humorysci masowo przechodza na islam,
czy to prawda?
kuba w teheranie,he,he…
Toteż traktujemy Białoruś i Ukrainę z pozycji wyższościowych.
I wprawiamy ich w niebezpieczne kompleksy 🙄
Ukraińskie poczucie humoru jest inne od polskiego i czasami dość specyficzne.
Jestem ostatnio trochę pod wpływem opisów tego humoru i może reaguję nie całkiem obiektywnie. Mam przed oczami ukraińskich bojców od Petlury (bojownika o niepodległość Ukrainy i jej pierwszego prezydenta w latach 1919-1926), jak w Kijowie wycinają rosyjskim gimnazjalistom oficerskie pagony. Kindżałem na gołej skórze…
Gdyby za kiepską satyrę skazywano na roboty publiczne, to niejedna autostrada byłaby gotowa przed terminem, a pobocza dróg świeciłyby czystością 😉
ach, asiu, to byly czasy! fiedler, gizycki..
Kolonie zwalczą bezrobocie.
Tak jest.
I takie hasło „siła Polski leży w koloniach” (zamiast w koloniach powinno być: w nas samych) 🙁
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/103150:1/b02537dd8ded2e2dac3b13d6b7f2f2e0/
Słowa też zmieniają z czasem swoje znaczenie.
Teraz jak coś leży, zwłaszcza siła, sprawa albo projekt, to hm… nie umieszcza się tego na transparentach… 🙄 😉
wianuszki, jabłuszka…
Że też musicie się znęcać nad polskim chciejstwem. Już dawno inni to robili dosyć skutecznie. Śmiano się z Polski „Od morza do morza – bez konia, bez woza”. Śmiano się i z kolonii na Magadaskarze. Wiele czasu nie minęło i byli koloniści – a jakże – w Workucie.
Potuptałam po zwykłe, codzienne zakupy – ser, masło, 0,5 chleba, trochę owocu – nagle patrzę i oczom nie wierzę : sól peklowa w paczuszkach 0,5 kg za 2.30. Natychmiast nabyłam byłam; starczy mi na dwa lata i jeszcze z kimś mogę się podzielić. Potrzebuję rocznie ok 10 łyżeczek (3 x golonka, 2 x szynka albo kiełbasa domowa). Kłopot olbrzymi, kiedy tej soli nie ma albo w sklepie wmawiają, że w tamtej torebeczce…i tłumacz kobiecie, że sól do zmiękczania mięsa (czyli zawierająca enzymy trawienne i pozostawiająca paskudny posmak w buzi) nijak się ma do soli peklowej – patrzą jak na raroga.
Problem w tym, że tych wypowiedzi nie słyszałem, znam je z drugiej ręki. Wydźwięk może być jakiś tam albo całkiem przeciwstawny. Ale nawet jeśli przeciwstawny, czyli obaj panowie wyśmiewali kogoś, kto tak myśli jak oni mówili, to tak robić nie wolno. Przyznaję, że przeholowałem trochę z tymi paragrafami, ale bulwersacja była okropna.
Noc Świętojańska w Finlandii należy do świątk największych i najhuczniej obchodzonych. Wszyscy na noc suną nad wodę i piknikują, oglądają pokazy fajerwerków i wzmacniają się trunkami. W latach 50-tych puszczanie wianków na Wisłę było imprezą ściągającą tłumy. Nie było mowy o jakiejkolwiek spontaniczności, bowiem mógł ktoś jeszcze puścić coś anty. Wianki były więc centralnie przygotowane i centralnie puszczane. Jednak, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, na wiankach nie było portretów Bieruta czy Stalina ani nawet sierpów i młotów. Były kwiaty i lampki.
Szanowny Gospodarzu
Dzięki za wpis – nigdy nie dość przypominania tradycji! Zwracam jednakże uwagę, że św. Jan nie ma z naszym świętem nic wspólnego. Cóż ten smutny asceta może wiedzieć o nocy wody, ognia i miłości???
To Noc Kupały.
A oto odpowiednia na tę noc piosenka (po białorusku):
http://www.youtube.com/watch?v=PgtAe8aTi44
„Koloniści w Workucie”.
No, no, gratuluję trafności skojerzeń i jak zwykle taktu.
Pyra
22 czerwca o godz. 13:28
Ech, to wojskowe (LWP) poczucie humoru!
I dziwić się potem Wojewódzkim, Figurskim, jak tu starsza pani… ech!
Jako stara maruda powiem, że to wszystko ze Św. Janem ma trochę wspólnego, a mianowicie dzień, a raczej noc, gdy jest on patronem. No na tyle. U nas wymyślono noc Kupały, aby się odciąć od Świętego Jana, którego głos rozbrzmiewał na puszczy. Ale w większości krajów obchodzi się to wszystko w Świętego Jana.
I z potężnego niegdyś bóstwa został nam się tylko okrzyk „Hej, Łado, Łado, Kupało” I na dobrą sprawę nie wiemy, czy Łado to zawołanie, nazwa, imię? Nie wiemy praktycznie nic. Wszystko to tylko domysły i rekonstrukcje. Inne ludy miały więcej szczęścia – więcej wiedzy się zachowało o ich wierzeniach. U Słowian bardzo niewiele : Świętowid? Światowid? Perun, Weles, Marzanna, dziwożony i ubożęta i rodzanice, jeszcze gontyny (albo kontyny) jak nazywano świątynie, jeszcze wieści o świętych gajach i żalnikach i to wszystko, co okruchami zostało w folklorze. A przecież Łużyczanie mieli swoją suwerenność do XIII w, a wschodni Słowianie sukcesywnie chrystianizowani byli od X do XIV w. Tej wiedzy powinno zachować się wiele – choćby u ludów sąsiednich. Nikt nie był ciekaw, nikt zainteresowany. U nas nie było sag i nikt nie spisywał starych opowieści. Amputowano Słowianom przeszłość i część tożsamości. Po prawdzie sami sobie taką krzywdę zrobiliśmy.
Wy tu o wiankach, o niedoszłych kolo…,
a mnie na żołądku leży całkiem dzisiejszy problem domniemanej wyższości niemieckiego fusbalu nad ustawieniem taktycznym: 9 : 1 : 0 i tym, co z tego ostatecznie może wyniknąć.
Wierzcie mi, już teraz mi niedobrze.
Idę do zajęć.
Pepe – nie nerwujsia, trzymamy za Twoich.
Dostałam rebus-zagadkę pod tytułem jaka to piosenka?
Nie mam pojęcia 🙁
Na końcu jest może „euro-pa”, ale co te dwie butelki perfum mają znaczyć? 🙄
Wczoraj do życzeń Alicjowych dołączyliśmy małą Alę Starej Żaby. Życzenia się przydadzą, bo panienka jeździ kwalifikacje do olimpiady młodzieży; bardzo jej zależy, żeby się zakwalifikować. A w Żabich Błotach właśnie kładzona jest posadzka ceramiczna w jadalni – znowu kawałek starej chaty będzie odnowiony.
Nemo – toż szczyt naszej inwencji twórczej
Koko, koko, Euro spoko
piłka leci hen, wysoko
Genialne 😆
Pepegorze,
ja trzymam za Greków. Tak mi się w Grecji podobało, że sekunduję ich drużynie. Mój znajomy, który mieszkał w Grecji ponad rok twierdzi, że Grecy grają brzydko (cokolwiek by to znaczyło). Ja się na piłce nie znam, ale Grecy mogą mieć szansę, bo zaszli wysoko i mają motywację.
I jak powiedział Peryklis, trochę radości by nie zawadziło w ogólnym bałaganie, w jakim się kraj znajduje. No to ja za tym, komu raczej nie wróży się zwycięstwa.
Jolly Rogers, dziekuję za życzenia i gratuluję słowiańskiej fantazji 🙂
Marit – witaj.
Panie Stanisławie,
Proszę nie marudzić, tylko pozwolić na zwrot tego święta prawowitemu właścicielowi 🙂
Noc Kupały była właściwie trochę wcześniej – gdyż wigilia św. Jana nie jest najdłuższym dniem roku. To przesunięcie i nazwanie święta nocą świętojańską to krecia robota katolików, którzy usiłowali sprawić, by publiczka zapomniała o prawdziwej randze i gospodarzu tego święta. Co jak widać się udało.
Alina – witaj.
holender;
wczoraj bryka mi nawalila,dzisiaj wczesnie rano do warsztatu, a tam…zamkniete;
oczywiscie mecz w gdansku: kto mogl ten wzial w niemczech dzisiaj urlop
(pierwszych pijanych widzialem- a raczej slyszalem – juz przed poludniem)
kulinarnie rzecz biorac bardzo pikantne spotkanie.
Najdłuższym dniem roku przeważnie Alicja rządzi 😉
Alicjo, niczego innego się nie spodziewałem ale nie w tym problem.
Ja boję się po prostu brzydkiego meczu.
Dobry wieczor,
Opowiesci i zdjecia beda opoznione bo internet wzial I zdechl w pracy, a w domu tysiace spraw :).
Pyro, Nemo,
Wyspy sa dosc surowe celnie co do nie sklepowych produktow, a polowa mojej kontrabandy byla nieprzepisowa, stad pan Rogers wyrzekal sie malzonki :).
Alino :).
Pepegorze,
Jak Alicja, kibicuje Grekom.
Komentator grecki po awansie – mimo brakow w jezyku – jedna z najzabawniejszych rzeczy jakie slyszalam
czy jest w ogole jakis dzien roku BEZ @licji?
@marit:
dziekuje za chabry!
zlituj ty sie kochana nad katolikami, wiekszosc z nich chce naprawde dobrze
(to samo jest z purytanami, wyznawcami istamu i.t.d),
ale jak wiesz dobrymi checiami jest pieklo wybrukowane.
@pepe:
nur mut, bywaja gorsze rzeczy… wyobraz sobie n.p. angele z tuskiem na murawie,
a nie na trybunie, jak wymieniaja koszulki…
Pepegorze,
ja sama jestem ciekawa, ale nie mam kanału sportowego – pozostaje mi śledzenie relacji gazetowej, dość szybko uzupełnianej w GW.
Skończyłam właśnie konferencję telefono z Peryklisem, polecieli przed tv ogladać. No to…niech wygra lepszy 🙂
nawet friedrich(msw) przyjechal i wyglosil, na gdanskim rynku(sic!) kazanie do niemieckich kiboli.
Jeszcze jedna proba
errata:
kibicow; wiekszosc kiboli siedzi wsciekla w swoich ogrodkach i strzela z frustracji rakiete za rakieta…
na razie boska cisza, znak ze grecy sie trzymaja…
Och! Natrudzilam sie az mi wena odeszla…
Ale napisze tylko, ze zgadywanka obrazkowa potwornie glupia , podobnie jak dwoch dowcipnisiow, do ktorych sie nie przyznaje. Mam nadzieje, ze juz nie beda sie mogli produkowac /aczkolwiek czytalam w naszej ukochznej „P” to co wpisywal KW.
Nemo – moja idolko – nie moglam uwierzyc w to co wypisujesz…., albo jestes taka zapiekla…!
Nowy juz mnie niczym nie zadziwi piszac, ze otwiera okna w nocy kiedy jest 87F i prawie tylez wilgotnosci i wszyscy je zamykaja zyjac tylko dzieki AC! Tak jest tez w tej chwili.Przy oceanie takze.
No, ale na mitomanie nie ma rady….
Nie powiem, na razie bawię się dobrze ale – miłe złego początki!
Jak bramka nie padnie do pół godziny, to mamy problem.
Obejrzałem w TV godzinny reportaż o Saint Malo. Chciałoby się być. Miasto piękne!!!
Już padła!
No to, koko, koko…
Pół kiełbasy zjedzone.
Kuba W. w roli Janki Kupały
Słucham przy szczelnie zamkniętym oknie – nie chcę budzić Ukochanej Stanisława 🙂
Ja kibicuje Utracjuszom. Sasiedzi napieraja i sa swietni ale chyba mi wybacza, ze kibicuje slabszym.
Pepegor, wygracie na pewno ale….? A tak poza tym. kto przejmuje sie tym komu ja kibicuje. Ja, Miodzi? I moja Rodzina?
Marek!
Ty sie nie przymilaj, tylko sie cumuj!!! I to juz!
Z gadania nic nie wynika.
MIODZIO – jakby co…
Placku 🙂
widzisz, @pepe, nawet niezly mecz…
Pepegor,
gratuluje, sa nadzwyczajni!!! Naprawde.!
2:1
Plackowym śladem…Iwan Kupala http://www.youtube.com/watch?v=SY5dx5K5BHE&feature=related
Miodzio-oczywiście,że nikt oprócz Twoich najbliższych nie przejmuje się tym komu kibicujesz,ale mnie jest miło,że kibicujesz Grekom
tak jak ja i zapewne jeszcze kilka osób na naszym blogu (w tym Alicja) 🙂
Będzie mi też miło,kiedy nie będziesz mówiła Nowemu w jakim momencie ma okna otwierać,a w którym zamykać.Jego okna i jego
ocean za oknem.Tego oceanu zresztą chyba prawie wszyscy Nowemu zazdrościmy.
Miodzio-według mnie Nemo nie jest zapiekła.Ale każdy z nas ma prawo do swojej opinii.Dziel się jak z nami,jak najczęściej,również Twoimi dobrymi myślami na temat świata i ludzi 🙂
Danusiu,
dobrze, bede ale jak sie ciesze to nie mam powodu…
a teraz sama widzisz
Ja też myślę, że miło jest słuchać w najdłuższą noc w roku szumu oceanu, nawet jak jest gorąco i wilgotno 🙂 . Ale może to dlatego, że nad tym oceanem nie mieszkam i zamiast lata mamy przez ostatnich parę dni jesienny chłodek 🙂
Na Podlasiu: http://www.youtube.com/watch?v=i3VIUKhNBB0
Pepegor! Jest Super chociaz mamy dume ze nasi sasiedzi i… Ty!
U Pyry: http://www.youtube.com/watch?v=O0LiJmSX2fs&feature=fvwrel
Asiu – Już 41 goli 🙂
Ale gdzie jest nasz Pan Premier, przeciez mial sie cieszyc wraz z Pania Kanclerz!!!?
Rzeczywiście 4:1 🙂
Jeszczew trwa….. zobaczymy, ale emocje sa!
Miodziu,
przykro mi, że moje komentarze aż tak Cię bulwersują i prowokują do afektacji, ale powiem Ci w zaufaniu: Najlepiej nie mieć idoli 😎 Oszczędzisz sobie sporo nerwów i wiecznych rozczarowań 😉
Nie wiem też, w czym mam być zapiekła? 🙄
Aktualnie piekę chleb.
Jutro ruszam na wycieczkę do najdłuższego tunelu kolejowego (57 km) w budowie.
I Klose idzie odpocząć 🙂
Placku te 41 goli to kto komu? 🙂
Nemo, jak Boga kocham, takiej riposty sie spodziewalam, pomimo, ze wiem, ze czujesz jak bardzo Cie podziwiam.
http://www.youtube.com/watch?v=A1neYaEz6UE
Grecy się nie poddają 2:4 🙂
(Pepegor to ten przystojny, w czarnych spodenkach)
Nemo – Przejście 57 kilometrów zajmie Ci pół godziny, może 37 minut. Czym wypełnisz resztę dnia? Jaki chleb? 🙂
Wracając do okna Nowego – niepokoi mnie tylko bliskość oceanu, ale Nowy pewnie pływa jak delfin 🙂
Taak – greckiemu bramkarzowi przydzielono numer 13…
Pepegor – jest cudnie – !
Danusiu,
zawsze podziwialam Twoja wyrozumialosc i umiejetnosc lagodzenia goracych sytuacji.
Pdziwiam Cie. ale chyba trzeba miec jakies szczegolne predyspozycje.
A tak przy okazji…., popros zone Nowego aby sama sie wypowiedziala jesli wogole…… To nie sztuka sterowac innymi.
Tak, tak. sterowac innymi!
Danusiu, nie daj sie wykorzystywac mowiac dobitnie!
No tak, jestem zadziorna. A okien nikt nie otwiera kiedy jest potworny hiumid i potworny upal. Chyba ze chce sie popisac gdzie mieszka….Tylko ze w tym przypadku to zadna chluba…
Uff, tyle wpisów i taki wynik.
Wrócę do tematu, a na razie dziękuję za gratulacje.
Placku,
chleb żytnio-orkiszowy na zakwasie. Będzie na jutro do kabanosów, sera gruyeres i rzodkiewek.
Resztę dnia zajmie mi jazda licznymi pociągami i autobusami oraz nawigacja po Jeziorze Czterech Kantonów (jak zdążymy na statek z Flüelen do Lucerny o 17:00) Nie spodziewam się wrócić przed północą. Towarzystwo jutrzejsze znane jest z niespodziewanych pomysłów oraz pewnej „niesubordynacji” małżeńskiej, co owocowało już nie raz różnymi przygodami… 😉
Na czym polega ta niesubordynacja? 🙂
Ja tez chcialabym sie zalapac na odpowiedz…. ale moze Ty Asiu za mloda jestes?
W sumie ta gadka glupia jest i przejdzmy do nastepnych pytan…
Miodzio,
Nie wiem co to hiumid.
Danuska,
Dzieki 🙂 🙂
Placku 🙂
Pepegor-dokształcam się,jak tylko mogę z piłki nożnej podczas
tych mistrzostw.Właśnie się dowiedziałam,że Niemcy grali,jak do tej pory 4 mecze i wszystkie wygrane.A zatem gratulacje 🙂
Miodzio-nie czuję się wykorzystywana ani przez żadne siły czyste albo nieczyste.Być może jednak żyję w jakiejś słodkiej i niewinnej nieświadomości,tym niemniej z tą błogą nieświadomością jakoś dobrze mi się żyje 🙂
Teraz idę spać,bo jutro czeka mnie wczesno poranna pobudka.
Pewnikiem Morfeusz sterować będzie moimi snami.Oby tylko to nie były jakieś koszmary.Jeśli przyśni mi się piękna plaża i cudowny szum ocenu,to będzie wspaniały sen 😀
No, wygrali lepsi! Gratulacje.
Podobno mecz był bardzo dobry, nie oglądałam, ale podczytywałam relacje prasowe.
Kołysanka dla Danusi http://www.youtube.com/watch?v=d0kwJTNDCQo 🙂
Prawie jak u Nowego 🙂 wystarczy zamknąć oczy: http://www.youtube.com/watch?v=jgqBWRwb2GU
Tu Stara Żaba z Żabich Błot.
Polska w budowie, Żabie Blota w remoncie. Ustawicznym.
Jak jakaś bomba, albo inny piorun w nas nie strzeli, to w niedzielę rano/sobotę wieczorem będzie skończona nowa podłoga w jadalni. Z tych kafli, które leżały przy oknach (między) od roku. Układa Lucjan z dokładnością zegarmistrzowską, precyzją jubilerską, a Inka smaruje to co już wyschło fugą. A ja się przyglądam i mam wypryski na sumieniu z powodu kompletnej nieprzydatności w tym dziele.
Pogoda się dzisiaj wieczorem poprawiła tak, że pojechałyśmy z Inką do lasu. Pięknie było, nie wiało, nie padało, much też prawie nie było.
Dzięki za trzymanie za Małą Alę. Skuteczne było. Ala jest z Majkiem w Białce (okolice Zamościa) i jedzie eliminacje do Olimpiady Młodzieży. Tym razem i ujezdżenie, i skoki. Wygląda na to, ze do ujeżdżenia juz się zakwalifikowała, po trzech przejazdach ostatecznie była piąta. Oczko lepiej niż w ubiegłym roku, ale mniej koni się może zakwalifikować niż rok temu, nie 30 a tylko 25 z całej Polski. Wszędzie oszczędzają? Skoki jutro i pojutrze.
Sezon rajdowy się zaczął, wczoraj i dzisiaj dwa rajdy przejechały przez Zabie.
A Żaba nic, tylko liczy barany, krowy i świnie. I nie zasypia.
Pepegorze, pisałam do Ciebie na Twoją pocztę, ale chyba poszło na Berdyczów, w sprawie wakacji. Sprawdź, proszę, to już chwilę temu było.
Żabo – gdzie się będzie odbywać ta Olimpiada Młodzieży? Czytałam, że w Małopolsce. Ale w jakiej miejscowości?
Już znalazłam – jeździectwo w Krakowie i Michałowicach
W Krakowie final, a teraz juniorzy z okręgu mazowieckiego mają eliminacje w Białce, w Stadzie Ogierów. To okolice Zamoscia i Biłgoraja.
Cóż,
skończyło się sportowo, wygrali lepsi.
To, co mnie od dawna drączyło było, że mogło dojść do strzelania tzw. jedenastków.
Naoglądałen się tego w ostatnich tygodniach w championslidze, gdzie wyraźnie gorsza drużyna wykołowała lepsze.
Kto komu kibicował ten kibicował, ale brzydkiego meczu – z jakim liczyłem w wypadku bezbramkowego wyniku po jakiejś pół godziny– na szczęście nie doszło.
Dobranoc.
Trzymamy kciuki za Alę.
Dobranoc
Nowy
jesli nie bedziesz sie musial katowac, to moze byc i humid. Ulzylo??? Przestan jednak rozpisyswac sie nad urokami tutejszej przyrody i cudow przyrody….
Miodzio – to nie jest chwalenie się ale dzielenie się. Ja z przyjemnością czytam o różnych cudach przyrody i oglądam zamieszczone na blogu zdjęcia.
jeszcze raz dobranoc
Miodzio, nam się opisy Nowego podobają i zupełnie nie widzę powodu dla którego Ty masz Go instruować.
Zyjemy tutaj jak wszyscy. Canada i nasze najblizsze sasiedztwo maja taki sam pogodowy problem. Ale Nowy koniecznie chcialby byc nadzwyczajny… pomimo calej, ze sie tak wyraze….. niedogodnej infrastrutury……praca itp.
Nie od prarady mieliyscie Panstwo byc z Zachodniego wybrzeza – jesli ktos pamieta.
Ale…. jak wsponialam : mitomania nie zna granic…..
Chciałam po prostu powiedzieć dobranoc i przypomnieć o imieninach Wandy (Wanda TX i Echidna) Jestem zmęczona i chciałam się położyć, a tu przed snem wkurzyła mnie Miodzio.
Kobieto! Znamy Nowego, lubimy i szanujemy – takiego, jaki jest. Jest zaś taki, że sobie naszą sympatię zaskarbił; cenimy sobie jego wkład w istnienie tego blogu. Jak chcesz mieć spolegliwych interlokutorów, to kup sobie kilka lalek. Osobiście wolę żywych ludzi – nie muszą być idealni. Takich sobie dobieram przyjaciół. Teraz się wyłączam.
No dobrze, jest cudnie! Piekny Ocean, noca zefirek swiezy, widoki zapierajace….
Lepiej? A nie chcialybyscie wsiedziec jaka ta przyroda jest naprawde, jak trudno nam sie tutaj zyje w tej wilgoci i permanentnym goracu?Toz tutaj wszyscy artretyzm maja, ale Nowy wszystko przekuwa w zloto! Przeciez to NY, malo; Long Island, gdzie jest dyzo rezydencjii i mozna sluzyc bogatym alerykanom. Ale to wszystko juz bylo…. Teraz to my zatrudniamy urainki….z caly dobrodziejstwem tego splendoru! Nemo? Co Ty na to? Jestes trzezwa kobieta, przezylas troche…?
A kadzcie sobie ile wlezie…!!!
Kochani!
Jest fantastycznie ! Pogoda upiornie piekna. Wlasnie zakoczyl sie spektakl pt. swiatlo i dzwiek – jak to uroczo okreslila Alicja.
Nowy, to nic ze musimy to i…. owo. Jest cudnie!!
A kiedy do Polski? Kazdy mowi ze juz nie dlugo. Tylko coraz ciszej, bo w Polsce coraz lepiej. A Ty sie Nowy spiesz!!!
Miodzio,
Kiedys, juz dawno temu, Placek – mistrz krotkiego, a jakze trafnego slowa, napisal swietny komentarz do Twoich wpisow, ktory brzmial:
„Miodzio, dosc!”.
Bylo to tak mocne, ze nawet Ty zamilklas na dlugo….. Chcialoby sie, zeby sytuacja sie powtorzyla, przynajmniej do mojej osoby.
Rzeczy, ktore wypisujesz nie podejmuje sie skomentowac.
Pyra, Malgosia W. 🙂 🙂 🙂
Żabo, próbowałaś liczyć naszych polityków? Może zadziała.
Nowy, jak już będziemy na oceanie, to pomachamy Ci z Alicją łapkami z naszej prawej burty. Tylko nie jestem pewna, czy on się po drodze nie zakrzywi, ten ocean. Najważniejsze, żeby się nie wylał – na Ciebie albo na nas.
Ło… poczytałam do tyłu i ręki o(d)padają. Ale nic to!
Jest lato, jest pięknie i cieszmy się każdym dniem, który jest.
NIGDY NIE WIESZ, CO BĘDZIE ZA MINUTĘ, GODZINĘ, ZA ROK.
O to-to właśnie Nisiu!
Pomachamy z Daru Młodzieży wszystkim przyjaźnie i całemu światu, o!
Nie zakrzywi się, nie zakrzywi, no co Ty!
Najlepsze pomachanka wychodzą z rufy, wiadomo, z której bakisty 😉
A otóż jesteś, droga Alicjo, w mylnym błędzie, bo po pierwsze ON się zakrzywia, tylko ja nie wiem, w którym miejscu, a bakista aktualnie ulubiona jest bakistą położoną odwrotnie do strony, z której ścierpł nam tyłek (od siedzenia na przeciwpołożnej bakiście).
Odwiedził mnie dziś znienacka przejeżdżający mimo zaprzyjaźniony zespół folkowy (pięciu krzepkich i wesołych Ślązaków – u nas, jak wiadomo, najlepsza Irlandia dopiero teraz jest w Pyrlandii, dotąd była na Śląsku). Może dlatego przychodzą mi do głowy takie trudne problemy.
Chłopcy powiedzieli, ze się stęsknili i na przełomie sierpnia i września przyjadą na dwa dni ze spaniem i śniadaniem. Że nie wspomnę o graniu i śpiewaniu. Chyba na wszelki wypadek naskrobię jakiś testamencik.
Nisiu,
ja mogę być w mylnym błędzie , ale się z czasem nauczę, bo mam te tam chęci, o! Z marsa…
http://alicja.homelinux.com/news/To_moje_Z%20DM.JPG
Nisiu,
Na pomachanko bede czekal, odmacham obserwując dal…. z pewnością Was tam zobaczę.
Wspaniałych przygód wam zycze
NOWY, A JEŚLI ON JEDNAK SIĘ ZAKRZYWIA???
Och.
Idę lulu. Dobrej nocy Wszystkim markującym…
PS.
Alicja – ja tam nie wlazę!!!
Nisiu – spokojnie. On się leciutko zakrzywia w miejscu, które już przepłynęłaś – przed Tobą – równo, jak po stole, za Tobą właściwie też, tylko od spodu się nieco krzywi. I co Ci to wadzi? Mój śp. Jarek też się czasem krzywił, a nigdzie się nie wylał, rozlał itp, chociaż czasem się wzburzył – zupełnie jak ocean. Nisiu – przywieź folklor na Zjazd; spać jest gdzie, a przy tej masie jadła i napojów pięciu dodatkowych konsumentów, to żadna różnica. A jaka atrakcja…!
Piękny i słoneczny dzień w Pyrlandii. Wandy dzisiaj świętują, więc Wandom życzymy najlepszego, a naszego Zwierzaczka Australijskiego oblejemy wieczorem solidnie. Mam włoskie, czerwone, toskańskie, O!
Markuję chwilowo…o, ja pewnie też nie wlezę (rąsia słabuje), ale pomarzyć zawsze można 😉
Idę dospać, albo raczej – wreszcie spać.
Dzień dobry 🙂
Solenizantkom Wandom – serdeczności imieninowe 🙂
Dzisiaj świętujemy także 30 urodziny Daru Młodzieży, kto blisko, może jeszcze zdążyc na widowiskowe obchody http://www.portalmorski.pl/info-wiedza/nie-przegap/32228-30urodzinydarumlodziezy-
Nowy 🙂 – nawiązując do wieczornych wpisów, chciałam dodać, że ja bardzo lubię słuchać szumu oceanu przez Twoje otwarte okno, lubie siadywać na ławeczce nad oceanem, spacery po mieście świątecznym i zwykłym, codziennym, wycieczki do parków na które nas czasem zapraszasz…
Dzień dobry,
tak jak napisałam w nocy – Nowy dzieli się z nami swoimi przeżyciami i to jest bardzo miłe. To nie jest chwalenie się.
Wandom – wszystkiego najlepszego!!! http://www.youtube.com/watch?v=yvxW0cb8m2M
…mitomania nie zna granic?
Miodzio, dość tej samokrytyki! Aż tak źle Cię nie oceniamy!
Dzisiaj Dzień Ojca.
Wszystkim Tatusiom, Ojczulkom i Papom życzę najlepszych doświadczeń z dziećmi.
W mojej rodzinie aktualnie jest niedobór tatusiowej obecności . I jest to dotkliwe.
Nowy,
dziewczyny już napisały to, co i ja chciałam wyrazić, więc tylko 🙂
Pepegor,
zazdroszczę radości. Kibicowałam czynnie przez pierwszą połowę, w drugiej obecna byłam duchem. Teraz mam dylemat, czy kibicowac Hiszpanom, czy Francuzom.
Barbara wspomniała o jubileuszu Daru Młodzieży. Wybieram się z tego powodu wieczorem do Gdyni na uroczysty koncert nad morzem.
Krystyno,
zabierz fotoaparat na ten jubel i zrób zdjęcia!!!
Ja za niespełna 2 tygodnie będę pod żaglami płynąć 😎
Co prawda jestem prawie dwa razy starsza od dzisiejszego Jubilata, ale kocham go przeokrutnie miłością od pierwszego wejrzenia!
A to wszystko Nisi wina, zaraziła mnie!
Stopy wody pod kilem i zawsze momyślnych wiatrów!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3195.JPG
Wandzie TX i Echidnie – najlepszego imieninowego 🙂
No niech ja skonam, Miodzio lubi żółć 😯
Nowy, dawaj ten ocean. Trzeba mi wielkiej wody, najlepiej z lodem.
Haneczko – chcesz, masz 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WKSgJ4lKieU
a propos…to mój hymn od zawsze!
A może Miodzio nie wie, że można żyć bardziej bezżółciowo? Może nie zna innych kolorów oprócz jadowicie zielonożółtego? Może ją zgaga (nie nasza Zgaga, oczywiście!) żre permanentnie? Jak mnie taka żarła, to żadne kwiatki mnie nie pocieszały.
Miodzio, leć Ty do gastrologa na wszelki wypadek.
Z subtelności żeglarskich: oni nie lubią, jak im sie życzy pomyślnych wiatrów. Tłumaczą, że to trochę tak, jakbyśmy wątpili w ich umiejętności żeglowania. Należałoby więc życzyć silnych wiatrów. Jeśli one będą, kapitan sobie poradzi.
I szczęścia trzeba życzyć.
Taką piosenkę śpiewałyśmy, my Dzwonnice, dla komendanta Daru:
Król Artur był to dobry król,
do dziś sympatię budzi.
Rycerzy wiernych miał, że hej
i szczęście miał do ludzi.
Bo w życiu bardzo ważne jest,
by szczęście mieć do ludzi.
Gdy Napoleon wodzem był,
swych generałów pytał,
czy szczęście mają, bo jak nie,
to z armii won i kwita!
Bo w życiu bardzo ważne jest,
by szczęście mieć – i kwita.
Fregata pruje grzbiety fal –
jej imię wszyscy znacie,
każdy z was chciałby w morską dal
popłynąć na fregacie.
Bo w życiu wielkim szczęściem jest
na Białej być Fregacie.
Historia dziś zatacza krąg
(i z tym się zawsze liczmy) –
fregatą rządzi Artur Król,
więc my mu szczęścia życzmy.
Bo w morzu szczęście ważne jest –
żeglarzom szczęścia życzmy!
Hymn odśpiewałam (w duchu 😉 ). Wczoraj widziałam migawkę z Daru w TV. Kapitan Król panuje, adepci tyrają. Niech się darzy Darowi i wszystkim jego mieszkańcom 🙂
Jak dobrze pójdzie, to już jutro frunę po wysokim trapie na ulubiony pokład… (tu mała uwaga: frunę, obiema ręcamy kurczowo trzymając się poręczy i kuśtykając na każdym stopniu). Zasapana dotrę na górę, pokłonię się banderze i wpadnę w przyjazne łapy. Przekażę im Wasze dobre życzenia, tym łapom i całej reszcie.
A w poniedziałek powiem – jak Horacy:
Cras ingens interabimus aequor.
Jutro znów wypłyniemy na szerokie wody.
I we wtorek na nie wypłynę.
Chłe, chłe.
I wrócę 22 Lipca dawny E. Wedel.
Kulinarnie!
Alicja, popilnuję Twojej armatorskiej!
Ludzie bywałe, co trzeba zjeść w Portugalii oprócz bacalao???
Tej „Wielkiej Wody” zawsze słucham z przejęciem, tak do mnie głęboko przemawia.
Echidno i Wando X, wszystkiego najlepszego!
Nisiu, wspaniałych chwil na morzu 🙂
No to Nisiu, stopy wody pod kilem i silnych wiatrów 😀
SILNYCH WIATRÓW!
(ja się dopiero wprawiam w tych sprawach…)
Co się porobiło, komentarz czeka na modernizację, czego się pytam?
Nisiu, cataplanę z owoców morza, maleńkie ślimaczki (cała piramida) na przekąske, sardynki z ulicznego grilla, percebe (to takie mięczaki wyglądające jak diabelskie kopytka i je się na surowo), pieczeń z koźlęcia i świetne sery twarogowe. Smacznego!
Oby Neptun był dla Daru i jego załogi życzliwy, wiatry silne i żeby nikt nie gwizdał od nawietrznej.
Empik wydał, a Haneczka mi pożyczyła zbiorek 5 opowiadań, 5 współczesnych pisarzy polskich (m.in Pawlikowska, Kalicińska, Dehnel). Bardzo zabawny pomysł sf miał Dehnel o przebudzenia wszystkich uśpionych po grotach i podziemiach herosów, królów i rycerzy w obliczu wojny ostatecznej. Był rok 2012, czyli obecny. Od króla Artura, po rycerzy spod Giewontu, Barbarossy i Karola Wielkiego, Mahometa i kogo tam jeszcze baśnie i mity uśpiły. Wszystkie nacje, wszystkie sztaby, rzuciły się ochoczo na nową cudowną broń – i tak się wojna wszechczasów zakończyła zanim rozpaliła się na dobre, bo Tytani nie mieli ochoty na większe wysiłki; tylko Karol musztrował wojów – raz, dwa, lewa. Nasi pohałasowali broniĄ I LEGLI DALEJ SPAĆ. (caps lock) Świetny początek i chyba przemyślana anegdot, końcówka się nieco rozlazła.
Dzien dobry,
Wszystkim za mile slowa pod moim adresem – wielkie dzieki, nie bede ukrywal, ze bardzo to mile dla mnie 🙂
Dla Echidny i Wandy Tx najlepsze imieninowe serdecznosci – toasty jak zwykle pozniej.
A Wanda Tx moglaby czesciej sie odzywac!
Nisiu – jeszcze raz niezapomnianych morskich wrazen, nawet jesli ON sie zakrzywia 🙂
Nisia pisze w Studio opinii o wszech obecnym chamstwie, przy czym popełnia anachronizm godny mistrzostwa świata. Otóż Koleżanka nasza twierdzi, że dziennikarze mogliby (gdyby chcieli, a nie chcą) zwalczać owo chamstwo niezwykle skutecznie. Pewnie, a stara bajzelmama mogłaby uczyć technik zachowania cnoty, zaś bankowiec jak rozdawać pieniądze. Prócz polityków największymi rozsadnikami chamstwa w przestrzeni publicznej są dziennikarze. Nawet pijaczek pod przysłowiową budką z piwem stara się czasem odezwać kulturalnie do kobiety, pomóc podnieść wózek z dzieckiem itp. Od dziennikarzy słyszałam lekcje dobrego wychowania kiedy program prowadzili Pach i Suzin, a wywiady Dziedzic, Pas-sent czy Czubówna. Doskonale zapowiadał się Miecugow – przestał się zapowiadać. O reszcie załogi TVN zamilknę, bo jeszcze ktoś pomyśli, że zazdroszczę pięknym kobietom. Kto wie? Może i zazdroszczę – odwagi.
Właśnie komputer – bo czasem do mnie gada – poinformował mnie iż wybiła godzina druga. No nie po południu, nocka czarna u nas i „wietrzyk” przelotny szarpie okiennicami.
Zwariowałam? Tak długo siedzieć przed ekranem! Nie, nie do końca jeszcze, choć coraz częściej dochodzę do wniosku, że odrobina szaleństwa to to co nam od czasu do czasu potrzeba.
Dziękując za pamięć i życzenia dedykuję Wam moje nowe credo w wykonaniu Seal’a.
http://www.youtube.com/watch?v=4Fc67yQsPqQ&feature=results_video&playnext=1&list=PL36D71F2AB9D1E21E
Miłej niedzieli życzę
Pozdrowiątka od zwierząytka
Echidna
Dzięki, dzięki!
Piotrze kochany, obawiam się, że prędzej pęknę wzdłuż i wszerz zanim zjem percebe na surowo!!! Sardynki, koźlę i twaróg na pewno. Do robaczków podejdę z wrodzona mi ostrożnością. Kurczę, oni tam na południu kąpią wszystko w oliwie…
Po cichu mam nadzieję, ze nowy kucharz umie zrobić takie ozory w galarecie, jakich zjadłam tonę na jeden raz w ubiegłym roku… Po bankietach na pokładzie w portach – w pentrze nocne porcje znacznie zyskują na atrakcyjności.
Percebe – łomatko.
A cataplanę najpierw sobie powącham. To taka bujabeza, tylko nie zupowa, prawda? Może być dobrutka.
Na jakąś bujabezę północnofrancuską też mam nadzieję. Przegrzebka bym przegrzebnęła lekunio… Naleśnik ze WSZYSTKIM. Wytrawny cydr.
Ale najpierw rybka na kutrze w Gdyni.
Aj, aj!
Wandom naszym serdeczności!!!
Wybrzydzaj się, Pyro, wybrzydzaj. A jednak tylko dziennikarze mieliby szansę – gdyby chcieli. Tylko oni mają NARZĘDZIA.
skutek pryeskakiwania y klawiaturz polskiej na angielsk” ….
A teraz to samo raz jeszcze:
skutek przeskakiwania z klawiatury polskiej na angielską – przepraszam za niedoskonałość pisowni w poprzednim wpisie z owegoż oto powodu.
E.
Dla haneczki,
z nadzieją, że nie wywoła to u nikogo dodatkowego wylewu żółci. 🙂
https://picasaweb.google.com/takrzy/Ocean02#5519106869444678226
Już wspominałem, że muszę solidnie się wziać za uporzadkowanie spraw komputerowo – picasowskich. Nie moge pokazywać nowych zdjęć, więc znalazłem starsze. Ale przecież ocean, chociaż każdego dnia inny, to w ogólnych ramach się nie zmienia.
Życie ulega ciągłym zmianom jak koloryt morza, taka myśl na dobranoc wpadła mi do głowy.
Nic tylko „geniuś”! Nocny!
E.
Podałem linki do portali sportowych transmitujących wszelakiego rodzaju sporty i nie przeszło. Może teraz?
http://www.mecze24.pl/
Nowy,
Z przyjemnoscia obejrzalam Twoje piekne zdjecia Atlantyku na Prawym Wybrzezu 🙂 . Z przyjemnoscia ogladam wszystkie Twoje zdjecia. Rowniez z przyjemnoscia uczestnicze w Twoich wycieczkach.
Jesli ktos ma ochote popatrzec, jak wyglada Pacyfik na Lewym Wybrzezu 🙂 tu jest krotkie video. W tym dniu wial dosyc silny wiatr, „duł wiater”, jakby to powiedzial Owczarek od Podhalanskich. Dodatkowo dwa dni wczesniej troche trzesło po zachodniej (azjatyckiej) stronie Pacyfiku. W rezultacie u nas byly wyzsze fale.
Orly najbardziej lubia taka pogode. W sloncu ladnie widac ich biale glowy i ogony. Rowniez slychac „orle rozmowy”.
http://www.youtube.com/watch?v=hRDiI11Ej6c
Orca, Nowy – dziękuję. Piękne i groźne obrazy przesłaliście. Orły rzeczywiście chyba w swoim żywiole.
Yurek – Młodsza kibicka już sobie zapisała, już tam wlazła. Dziękujemy.
Dla Wand najserdeczniejsze życzenia imieninowe. Wasze zdrowie!
Echidno, kiedy się obudzisz
http://www.youtube.com/watch?v=ThA8o0Jb8-k&feature=related
Kwiat paproci
„Zakwita w puszczach dziwny kwiat paproci,
Na jedna chwile, w tajemniczym cieniu,
Cały świat blaskiem czarodziejskim złoci,
Lecz można tylko dotknąć go w marzeniu.
Młodość, co wierząc, sama cuda tworzy,
Umie go dojrzeć w cudowności lesie,
Żadne widziadło w biegu jej nie strwoży,
Pewnej, ze skarb na sercu uniesie.
A choć nie uszczknie kwiecie ideału,
Co pod jej ręka jako sen przepada –
Jednak ma chwile ekstazy i szalu,
W której jest pewna, ze niebo posiada,
I widzi wszystkie ziszczone nadzieje,
Tryumf szlachetnych poświęceń i trudów,
I nowa jutrznie – która zajaśnieje
Ponad przyszłością wyzwolonych ludów…
Gdy się dwa serca spotkają tęskniące,
Pełne nadziemnej pięknosci i żalu,
Gdy objawienie miłości jak słońce
Na ust spłonionych zabłyśnie koralu,
Gdy po raz pierwszy drżące a wstydliwe
Te usta w jeden pocałunek spłyną,
Gdy przez nie dusze połączyć się chciwe
Jako dwie fale w oceanie giną,
Natenczas w uczuć wezbranej powodzi,
W tej błyskawicy duchów idealnej,
Kwiat ów cudowny tajemniczo wschodzi
I w pocałunku kwitnie niewidzialny!
Tyle tez jego trwania: gdy z zachwytu
Zbudzona dusza chce go ująć w dłonie,
Zniknął bez śladu… Tylko wśród błękitu
Zostały po nim jakieś dziwne wonie.”
Adam Asnyk
http://www.youtube.com/watch?v=B6gb1NFrIys
😉
http://www.youtube.com/watch?v=8oFSN9RSjmg
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vlo7PaJBrTs
http://www.youtube.com/watch?v=I2AElpx9Bf8
Mam tą płytę.
Yurku – czy masz też stary gramofon? Albo patefon? Chciałabym mieć taki zbiór starych płyt.
Sąsiedzi wpadli na pizze z mojej nowej podziurawionej jak sito blaszki.
Wyszły dwie blaszki.
a. pizza z szynką i ananasem – b. dobra…
b. pizza z salami, kiełbasą, mozzarellą i bazylią b.b. dobra
Do tego wino Lamberti Santepietre 2010 – pasowało bardzo …
http://www.youtube.com/watch?v=K0e1ENwCUAU
Widocznie wtedy, kiedy rozrywką rządziło radio i płyta wykonawcy nie musieli być młodzi i piękni. Panowie chórzyści przypominają wszystko, tylko nie grupę estradową rewelersów (wg dzisiejszych pojęć) ale dykcję ma Fogg nadzwyczaj staranną.
Echidnie i WandzieTX najlepsze życzenia 🙂 Dziewczyny, bardzo radośnie za Was wznoszę, w pozycji na dartego orła, żeby ogarnąć oba kontynenty 😀
Gramofony, patefony, zbierałem, teraz stoją na strychu i czekają na mój powrót.
Kilka działa, kilka prawie, reszta jak przyjadę. Płyty kupowałem na kilogramy, kto by je chciał ja mam. Czas pokarze.
Pan Władysław Dan-Daniłowski, założyciel chóru zmarł w Miami w 2000 r. w wieku 98 lat.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/133500/75e66631b3c9fff3d576a9d819e98caa/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/131833/6200a9fe3bf412dbddd01660a0404f4a/
Jezusicku! Haneczko, co to jest „darty orzeł”? Przeraziłam się okropnie.
Inny popularny przedwojenny zespół męski 🙂 Chór Juranda + bardzo ciekawe stare zdjęcia Capri: http://www.youtube.com/watch?v=N0NGV6p4Pf8
Nowy, Twoja oceaniczność jest moją oceanicznością, z małym zastrzeżeniem – nie wypłynę, bo bałwany bardzo źle robią mi na cerę i wątpia 🙄
Nie wiadomo dlaczego (mordka) przypomina mi się cytat z „Ojca chrzestnego” –
„kurewsko słodkie śpiewanie”
Hej, ja też w pozycji dartego orła, tyle że na dwie doby, a nie kontynenty:
zyczenia dla Wand (w tym Kolczatkowych 😀 ) tej doby, a dla Danut i Janów za chwilę po północy.
Prosit!
Pyreńko, darty orzeł to rozcapirzenie na maksa, kiedyś między dwoma wagonami tramwaju, a jeszcze drzewiej, niestety, tortura. U mnie, teraz, serdeczna próba ogarnięcia i przytulenia 🙂
Sportowe jest jeszcze to yurek http://www.sportlemon.tv/ , chyba już podawałam.
U Danuśki pewnie teraz żałoba. Danuśka, bij, ale kibicowałam Hiszpanom. Ribery jest dla mnie nie do przełknięcia.
Ja się gotuję powoli… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=MwPfeLl32lw&feature=related
No to na dobranoc jeszcze jedno „k s ś” 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=9DT_PKV_tiM
dob – ra – noc. Ciiiśśś…..
eh tam…Paryż, Paryż!
Wandom i Darowi – 100 lat! Wandom słodyczy a Darowi stopy wody pod kilem i dobrego wiatru! (wiatry w l.mn. źle się kojarzą). Wiatr, którym płynie żaglowiec jest jeden (pozorny) a dobry, bo czasem jest potrzebny silny, czasem słaby…
Czyli jednak pomyślnego wiatru 😀
haneczka 🙂
Co do wiatrów pomyślnych i silnych – widać kapitanowie różnią się miedzy sobą w ocenach tychże.
A co do dartego orła, toż stara tortura stosowana we flocie wojennej… Delikwenta rozpinano na podniesionym gretingu (kratka taka co normalnie leży na pokładzie) i chłostano bez litości. Czasem „kotem o dziewięciu ogonach” – brr.
Ballada jest o jednym takim Andrew Rose:
sł. Jerzy Rogacki
mel. trad. „Andrew Rose”
Andrew Rose, brytyjski żeglarz,
O nim wam opowiedzieć chcę,
Zaokrętował się w Barbados
Na statek, który zwał się „Martha Jane”.
Trudno nam dziś w to uwierzyć,
Że tak okrutny mógł być los.
Tak wiele strasznych tortur przeżył
Brytyjski żeglarz Andrew Rose.
Dowodził tam kapitan Rogers,
Co wyjątkowym łotrem był.
Kompanów równych sobie dobrał
I oficerów, szuja, zrobił z nich.
Trudno nam dziś w to uwierzyć…
Z żelaznym kneblem wbitym w zęby
„Dartego orła” musiał przejść.
Słoneczny żar piekł nagie ciało,
Oficer chłostał, aż płynęła krew.
Trudno nam dziś w to uwierzyć…
Wsadzili go do beczki z wodą,
Gdzie gnił przez siedem długich dni.
Choć rycząc błagał zmiłowania,
Z pomocą nie odważył się przyjść nikt.
Trudno nam dziś w to uwierzyć…
Wam nawet brzydzę się powiedzieć,
Co Stary mu do zjedzenia dał.
Drętwieli chłopcy z przerażenia,
Niejeden blady przy relingu stał.
Trudno nam dziś w to uwierzyć…
Aż wreszcie śmierć go uwolniła
A w Liverpool już czekał sąd.
Oficerowie na wygnanie,
Kapitanowi topór głowę ściął.
Trudno nam dziś w to uwierzyć
Że tak okrutny mógł być los.
Ostatnich tortur już nie przeżył
Brytyjski żeglarz Andrew Rose.
A oto cała balladka:
http://krzysztex.wrzuta.pl/audio/88OB5vTHxQb/cztery_refy_-_andrew_rose
A my zwracamy dzioby w tę stronę:
http://www.youtube.com/watch?v=Q0jfWbN7GLQ&feature=related
Nie za bardzo parle franse, ale tre bię momętami 😉
Co prawda nie Horacy ni orzeł on, ale jeszcze jeden entuzjasta Wand drze się do Nich po włosku – Oh Wanda, mi abbracci forte e poi mi dai un bacio…Wanda, innamorati fin che vuoi ma non ci siamo solo noi…
A zatem wszyscy razem, nawet we śnie…Och Wando, ogniku świętojański…tra la la lala 🙂
Dzisiaj Jana – nie piszę tego w kategorii wieczornych toastów, bo od czasu kiedy Okoń vel Kleofas z blogu odszedł bez pożegnania, nie mamy kogo czcić. Piszę o tym, żeby oddać sprawiedliwość Ojcom Kościoła, którzy tak konsekwentnie i zgrabnie zaadoptowali pogańskie święta i obrzędy w służbie nowej (wtedy) wiary. Starożytna Europa północna czciła jednego dnia ogień, słońce i długi dzień – także w interesie płodności, a następnego dnia wodę, także w rycie agrarnym (woda zapładnia ziemię). Postać św Jana Chrzciciela przydała się do oswojenia tych pogańskich misteriów; chrzcił Jezusa, ogłoszono, że w dniu swego święta chrzci wody i już wolno się kąpać po zimowych chłodach, woda jest ogrzana. Sobótki były trudniejsze w adaptacji ale nic straconego – jeżeli zakazy nie skutkowały, to obrzędy świętojańskie rozciągnięto na dwa dni i noc poprzedzającą. Zawsze to oko świętego nieco złagodzi niegodziwe postępowanie ludzkie.
Na obiad dzisiaj szaszłyki – karkówka, boczek, cebula, ogórek kiszony, sałatka z pomidorów, małosolne. Jako deser czereśnie i babeczki z truskawkami. Dzisiaj wpadnie Synuś z kochaną Synową (ona wczorajsza Wanda) trzeba godnie podjąć. Alkohol nie jest przewidziany.
Ktora kuchnia wygra w tych mistrzostwach ?
Ja stawiam na hiszpanska,ale moze byc portugalska,wloska,niemiecka nieee ,angielska niee.
Ale co robic jak wygra niemiecka ,kartofle , kielubasa i kapusta przez caly rok.
No to pa, kochani. Pora w morze nam – moze nie od razu, ale kierunek słuszny przybieram i wybywam!
Pewnie odezwiemy się z Alicją ze statku.
Całusy dla Wszystkich.
Ahoj, tam na tratwie!
Dzisiaj imieniny Inki! Dowiedziałam sie przypadkiem przy śniadaniu!
Inka z Lucjanem skonczyli kafelkować podłogę w jadalni i pojechali do domu podejmowac gości Inki.
A ja siedzę z wzrokiem wbitym w kafle.
Mała Ala jedenasta, miała jedną zrzutkę w finale. Chyba ostanie się na liście rezerwowej w skokach. Ale jest dzielna.
Nisiu – bądź naszym pretekstem toastowym „Za tych, co na morzu” Alicję dopiszemy w stosownym czasie.
Aleks – z kuchnią niemiecką nie jest wcale tak źle, trochę ma doprawioną gębę. No i musi być dobrze zrobiona; ma całą masę doskonałych potraw.
Ja za parę godzin też kierunek słuszny przybieram – Toronto. Muszę jechać na zachód, żeby lecieć na wschód 😯
Ale tak zaraz nie lecę. Najpierw operacja pod kryptonimem „Koty”.
Otóż Młode lecą dzisiaj wieczorem do Amsterdamu na 10 dni. Dzieci nie mają, ale kto się zajmie kotami? Ja koty ignoruję, dlatego one mnie lubią i łaskawie wskakują na chwilę na kolana. Co do Jerzora, uczucia mają jednoznaczne – wchodzimy do mieszkania, koty znikają w najdalszych kątach, bo wiedzą, że zaraz będą serdecznie obściskiwane, noszone na rękach i tak dalej. Jak zdesperowany musi być kot, który chowa się w koszu z tzw. brudami, przeznaczonymi na pranie? No, biedactwa jeszcze nie wiedzą, co ich czeka dzisiaj 😉
Idę zebrać porzeczki.
Wspaniałej niedzieli wszystkim życzę 🙂
Nisiu, Alicjo, Ja Was odwiedzam 7 lipca kolo poludnia w St. Malo. Macie jakies zyczenia ?
Elap,
masz się stawić u trapu, to moje życzenie.
Zdaje się, że szykuje nam sie mini-zjazd w St.Malo 🙂
Szkoda, ze Alina nie przybędzie 🙁
Jeszcze raz dziękuję Wam za życzenia.
Alino – Seal’a to ja dopiero odkryłam niedawno, takam zapóźniona w temacie muzycznym. Ale polubiłam.
Placku – włoski jest dla mnie czarną magią, niemniej co trzeba zrozumiałam.
Alicjo – pamiętaj Pani Piękna: zawsze po zawietrznej. Jam typowy „ziemniak”, chyba w takim wypadku życzy się stopy wody pod kilem i pomyślnych wiatrów w żagle. Nisi takowe życzenia również przesyłam bo o ile zrozumiałam razem będziecie odczuwać kołysanie pod stopami.
Piotrze – Twój Email nie działa. Chochlik jakowyś zabawia się bezecnie i odsyła listy od nadawcy.
Życzę Wam udanego tygodnia.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Nisiu i Alicjo – szczęśliwych podróży i samych wspaniałości po drodze 😀
A my tu będziemy tęsknić i wieści wypatrywać!
No, ja tu was jeszcze będę gnębić do 3-go lipca 😎
A Zjazd w St. Malo szykuje się zacny, bo dołączy do nas Sławek paryski z małżonką. Z Paryża będziemy podróżować razem 🙂
Spakowanam, porzeczki zebrałam, jeszcze tylko jakiś posiłek przed podróżą i mozna ruszać w drogę.
Upragniony środek transportu Alicji i Nisi stoi sobie tymczasem w Gdyni i pięknie się prezentuje. No coż, w wieku 30 lat trudno, żeby było inaczej. Na tle ” Daru Młodzieży” prezentowało się wczoraj 7 orkiestr dętych z kraju. Repertuar trochę poważny, ale w większości rozrywkowy. Pieknie było, tylko że od strony lądu nadciagnęły potężne chmury i szósta z kolei orkiestra wystapiła już przy niewielkim deszczu, ale siódma/ na szczęście gospodarze/ już przy ulewnym deszczu. Szkoda, bo przygotowali najbogatszy program. Wszystko odbywało się pod gołym niebem, a parasolki chroniły trochę widzów, ale nie artystów. Po występie orkiestr nie czekaliśmy na dalsze atrakcje. Miał wystąpić jeszcze Mieczysław Szcześniak/ akurat tego nie żałuję/,szczudlarze. Na koniec miały zostać podniesione żagle na „Darze Młodzieży” / i tego bardzo mi żal/ i miał być pokaz sztucznych ogni. Nie wiem, czy przeczekano ulewę i dokończono program.
Dziś za to bez pogodowych przeszkód orkiestry przeszły ulicą Świętojańską. Muzyką dętą jestem nasycona na dłuższy czas.
Z okazji urodzin ” Daru” i Dni Morza Gdynię wizytował prezydent Komorowski. Ale niedzielna pora nie spowodowała większych utrudnień dla mieszkańców.
Tu trochę zdjęć jeszcze przed deszczem. Na jednym ze zdjęć widać widzów . Jestem wśród nich zasłonięta przez muzyków. Widok miałam doskonały.
http://gdynia.naszemiasto.pl/
Nowość prasowa, która mną z lekka zatelepała: otóż jakiś komercyjny instytut genetyki odnajmujący pomieszczenia w budapeszteńskim uniwersytecie, wydał zaświadczenie posłowi skrajnej prawicy, że w jego genomie nie ma śladu przodków żydowskich i romskich (a Hess musiał się obywać bez genetyki!). Skandal, prokuratura, instytut wykopany z uniwersytetu. Pięknie, tylko to miało miejsce 2 lata temu, w 2010 r i wtedy nikt nie reagował, a teraz, kiedy podało to renomowane czasopismo „Nature” i skandal rozlał się po świecie, zrobiła się awantura. Ile jeszcze takich ukrytych ciekawostek kryją laboratoria?
Krystyno – sympatyczne obchody, szkoda tylko, że pogoda figla spłatała. W Warszawie wczoraj świętowano „wianki” nad Wisłą, hucznie i barwnie. koncerty i pokaz sztucznych ogni przyciągnęły tłumy.
Dzisiaj obserwowałam ursynowskie lipy. Jest ich tu bardzo dużo, niektóre całkiem młode, inne starsze, rozrośnięte, rówieśnice osiedla. Kwitną i pachną pięknie. Jednak ze smutkiem stwierdzam, że i tu pszczół nie widać, ani nie słychać…
Moja rodzina kibicuje Anglii z butelką włoskiego wina.
Barbaro,
Nie widac, nie slychac pszczol – to nasza, czlowieka wina. Przeraza jeszcze bardziej niz wegierskie zaswiadczenia.
Milej resztki niedzieli. Mam zaproszenie na grilla – piekna, letnia pogoda, jade.
🙂
U nas lipy już przekwitły – ani jedna pszczoła nie wpadła w tym roku do mieszkania, ani jednej nie widziałam na balkonie. Bardzo niedobrze.
Lipy zaczynają kwitnąć, pszczoły są
Żabo – posadzka w jadalni jest już pięknie przeciw psowa?
jak slychac, to na razie najlepszy mecz tych mistrzostw bez gwiazd…
wczoraj, w pobliskiej wsi, fajny turniej szczeniakow z okolicy;
8 druzyn(4+1) graly dwa razy po dziesiec minut, kazda z kazda;
w sumie: ciekawiej niz na euro…
wracajac szukalem kurek;
niestety, jak na lekarstwo, wiec wyladowaly w zuppa di pesce…
najwieksze szczescie anno domini MMXII?
rower nie do zdarcia + koperek z wlasnej grzadki, oraz smietana i jaja od bauera.
Byku – co jeszcze prócz koperku masz z własnej grządki?
teraz czy w ogole, @pyra?
mam i jedno drzewko laurowe
Co w ogóle hodujesz w ogrodzie – użytkowy, ozdobny, kolekcjonerski (jak Irka) czy jeszcze inaczej. Rzadko się chwalisz ogrodem
a komu mam sie chwalic, tym ktorzy kopia po kostkach?
Nie wszyscy kopią.
wiem, @malgosiu, ale ci odpadaja z reguly juz w eliminacjach,he,he…
w kazdym razie: niemcy zamawiaja wlasnie piwo..
Byku, wytłumacz mi : jak człowiek, który pisze piękne, liryczne wiersze, jednocześnie epatuje otoczenie niewybrednym dowcipem i atakami na wszystko, co żywe?
ach, @pyra, trafila ci sie gratka na starosc, komputer…
I tak tydzień z głowy.
Obejżeliśmy najlepsze spotkanie EURO, aczkolwiek bezbramkowe (właściwie), o ile jednak ładniejsze od wczorajszego, aleo tym o wczorajszym spotkaniu najlepiej zapomnieć zaraz. Jedni nie chcieli więcej , a drudzy nie potrafili. Wiem już przynajmniej co będzie w czwartek, zwłaszcza że Włosi pokazali, że można też bezwarunkowo ofensywnie i spodziewam się, i mam nadzieję, na pojedynek z otwartymi przyłbicami.
A u nas było dziś po niemiecku, bo były rolady do klusek śląskich i czerwonej kapusty. Deser był z twarogowo-śmietankowym miksem, ale ze spontanicznymi dodatkami z przydomowego ogródka jak, poziomkami i porzeczkami. Z zakupionych truskawek w zafoliowanym koszyczku musiałem bowiem bardzo dużo wyrzucić. Do kawy było ciasto z pobliskiego polskiego sklepu. Z tego wszystkiego tylko deser zrobiłem dzisiaj. Poza roladami, które były zrobione wczoraj, kopytka i kapusta to też gotowce z pobliskiego polskiego sklepu.
Było tak, że chrzciliśmy naszą Alusię, a że u córki nie było tych warunków, to zrobiliśmy to przy naszym stole, gdzie tych 11 osób zmieściło się bez problemu. A do tego, że główna osoba mogła sobie łazić pod nogami biesiadników, nie przeszkadzając. Jakiekolwiek rozwiązanie z restauracją już z takich powodów nie wchodziło w rachubę. Chrześniaków było siedmioro, a ona najstarsza, bo za trzy dni będzie miała rok. W tej palestrze zaczęła się drzeć jako pierwsza, bo chciała się dostać na posadzkę, by sobie móc popełzać.
Że tak późno?
Tak długo szukaliśmy osób, które by spełniały wszystkie warunki, jakie tutejsza misja katolicka wymaga od osób, które mogą przystąpić jako osoby chrzestne.
Do poniedziałku!
Byku. Z zasady Cię nie czytam, ale teraz wbiłeś mi się w oko. Jesteś zwykłym palantem, który miał szansę kontaktu z grupą sympatycznych osób. Nie wykorzystałeś jej!
Dobry wieczór.
Jerzor pojechał z Młodymi na lotnisko, a ja „pilnuję kotów”, popijając „Żywca”. Koty, jak było do przewidzenia – Noby wlazła do kosza z praniem, a Frida pod łóżko w najciemniejszy kąt. Noby się szybko oswoiła i wylazła z kosza, ale frida taka śmiała nie jest. Potrzebują się oswoić z nowym państwem i brakiem osobistego personelu.
Frida podobno wskakuje na blat przykuchenno-zlewowy, nie wolno tam zostawiać żadnego jedzenia, bo zeżre i będą kłopoty żołądkowe. Wskakuje też na stół. Nic to, poradzimy sobie, wyszkoliłam Noby, wyszkolę Fridę. Stół jest dla personelu, nie dla kociej arystokracji, żeby nie wiem jak niebieskie i złote oczy miała. Frida jest szaro-błękitnawa i ma złote oczy, a biała Noby – śliczne niebieskie ślipka.
Wczoraj w Toronto był Roger Waters, jak można było mi nie dać znać?!
„Przecież byłaś 2 lata temu…” No to co z tego?! Prawdziwy fan chodzi zawsze na koncerty ulubionego artysty tyle razy, ile tylko się da!
Krystyno,
szkoda, że były po mokrej stronie te wczorajsze jasełka w Gdyni. Nic nie chciałam mówić moim Młodym, ale sprawdziłam prognozę pogody w Amsterdamie na najbliższe 3 dni. Otóż będą mieli przechlapane, a co potem – się okaże.
Pozdrowienia z wyżyn szklanej klatki na 45 piętrze 🙂
Kapitanie,
nie tylko Byk tego nie wykorzystał, sądząc po niektórych wpisach z ostatniego weekendu.
Ale to nie nasza strata, i dobrze.
Nisia ma przed sobą dzień w Gdyni, a we wtorek ahoooooooj, przygodo! Ja przebieram nóżkami. Kpt.Marek chętnie by się wybrał, ale nie zostawi żony w domu, nawet pod najlepszą opieką. Codziennie wypływa „Owerą” na parę godzin i to jest jego przyjemność.
Ostatnio zatrudnił do odmalowania jachtu jakieś młode dziewuchy, które czasami z nim pływają, przed tym weekendem robota miała być skończona i sezon godnie rozpoczęty.
@towarzystwo wzajemnej adoracji:
he,he…
dzieki bogom wygrala wczoraj druzyna lepsza;
czwartek zapowiada sie ciekawie…
ale co najwazniejsze, po wczorajszch burzach, pieczarki,juuhuuu!
p.s.
@cichal:
przyrzekam,masz jak w banku,
mojego chrzestnego, w drodze powrotnej, na karku.
@byk