Zgadnij co gotujemy
Dziś do wygrania książka, która bardzo przypadła mi do gustu a wydana przez oficynę Carta Blanca. Niedawno o niej pisałem i wzbudziło to pewne zainteresowanie. To jedna z książek słynnego Erica Weinera, amerykańskiego dziennikarza i autora kilku wziętych książek. Na dni spędzane w ogrodzie lub w lesie lektura wymarzona. Mnóstwo wiedzy i tyleż tematów do pomyślenia. Tytuł książki: „Poznam sympatycznego Boga”. Kto pierwszy przyśle odpowiedzi uznane za prawidłowe ten otrzyma w nagrodę interesującą książkę, która łączy sporą dawkę wiedzy religioznawczej, jest rozrywką i jednocześnie dobrą literaturą.
A teraz pytania:
1.Kiedy wyznawców islamu obowiązuje post i jak ten czas się nazywa?
2.Czego nie mogą jeść wyznawcy mozaizmu?
3.Świętym zwierzęciem w hinduizmie jest…?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi tu: internet@polityka.com.pl i książka zostanie wyekspediowana pod wskazany adres.
Komentarze
lata temu kiedy fascynowal mnie i do dzis jeszcze mi to nie minelo, zapewne najbardziej wolny duch swoich czasow, mysle tu o Goethe, natknalem sie na informacje, ze zajmowal sie on i spinoza. rzucilem wzrok na to, co spinoza przeniosl na papier. to fakt, powialo zupelnie innym wiatrem, ale nie posunalem sie ani metra dalej. postanowilem tego typu dywagacje przesunac na czas, kiedy juz nie bede mogl sie swobodnie przesuwac na desce. z wiecznosci to udalo mi sie poki co, tylko koncowke uzyskac wiecznosc= ewigkit 😆
nie musze ( w odroznieniu do Krystyny ) grac i wygrywac
Sprawa zakazów religijnych jest sprawą indywidualną każdego osobnika. Pomijam osoby, które stosują się do zakazów publicznie a zapominają o nich w czterech ścianach. Ja raczej się stosuję. Piszę raczej, ponieważ uważam, że lepiej jest złamać zakaż niz zmarnować jedzenie. Miałem kiedyś na uczelni kolegę docenta, który w zasadzie był jaroszem, ale w Środę Popielcową czy Wielki Piątek chodził do bufetu i zamawiał, co było mięsnego. Były to czasy, gdy mięso bywało dostępne w formach dość podłych, np. kiepskiego salcesonu. Na uwagę bufetowej odnośnie dnia odpowiadał, że właśnie dlatego mięso zamawia. Uważał to za świetny dowcip.
Kiedyś w Haifie mieszkałem z dwoma kolegami z pracy w hotelu, którego obsługa była bardzo uczulona na sprawy koszerności. Śniadania były takie sobie, ale nie przyszlo nam do głowy uzupełnianie go produktami z pobliskiego sklepu, gdzie można było dostać nawet szynkę wieprzową. Ale wcześniej dwaj moi inni koledzy w tym samym hotelu uzupełniali menu zakupionymi wędlinami i innym pieczywem niż hotelowe, rzeczywiście dziwne. Skandal się z tego zrobił wielki. Obsługa wpadła w popłoch i lament. Dyrekcja hotelu obsługe uspokoiła, ale podejrzewam, że koledzy nie byli tam mile widzianymi gośćmi. Osobiście uważam, że zwyczaje gospodarzy należy szanować i w takim przypadku różnica pomiędzy zachowaniem publicznym i prywatnym jest w pełni uzasadniona
Demonstracyjne lekceważenie i nieposzanowanie cudzych zwyczajów czy ograniczeń to po prostu brak kultury. Tak w sytuacji bycia gościem jak i gospodarzem.
Quiz rozstrzygnięty. Widać religioznawcza wiedza jest na blogu powszechna, bo wszystkie odpowiedzi były poprawne czyli takie:
1. Dziewiąty miesiąc roku – Ramadan;
2. Wieprzowiny a także ryb bez łusek;
3. Krowa.
Gratulacje dla Mariusza A. z Pucka, bo to do niego właśnie powędrowała książka Erica Weinera.
Za tydzień kolejna zgadywanka.
gratulacje dla Mariusza .. to chyba już druga wygrana .. w Pucku niestety nie byłam chociaż mieszkałam kiedyś nie tak daleko …
Gratulacje dla Mariusza, który może będzie miał ochotę włączyć się do naszych rozmów 🙂
Książka jest na pewno interesująca a tytuł żartobliwie prowokacyjny. Im głębiej poznamy religie tym lepiej zrozumiemy inne narody i przyczyny światowych konfliktów. Gdybyśmy tak wszyscy mogli być tolerancyjni i szanujący odmienność innych. To było i pozostanie utopią.
Jeszcze parę słów na temat mniszka. To taka cenna roślina!
http://zielnik.herbs2000.com/ziola/mniszek_lek.htm
We Francji popularna jest sałata z pissenlits (nazwa wyraźnie podkreśla moczopędne właściwości mniszka 🙂 ) a przygotowuje się ją z wędzonym boczkiem pokrojonym w kostkę i podsmażonym i polewa podgrzanym octem winnym i tłuszczem z boczku. Można posypać orzechami włoskimi.
no no .. Francuski Prezydent schudł 15 kg by wygrać …
http://natemat.pl/14259,gruba-ryba-brzuch-musi-przeszkadzac-w-polityce
Mieszkalam kilka lat w Jordanii i w czasie ramadanu nigdy w miejscach publicznych nie jadlam i nie pilam. Uwazam, ze nalezy uszanowac tradycje kraju. No, oni sa tez troche agresywni i nigdy nie wiadomo jak zareaguja. Bardzo lubilam pewne ciastka, ktore mozna bylo kupic tylko w czasie ichszego postu.
Gratulacje dla Mariusza 🙂 .
Alino: http://www.youtube.com/watch?v=y05mZjOJZl8 🙂
Sałatka z pissenlits tj. z młodych liści mlecza,zbieranych przed tym nim pokażą się zawiązki kwiatów to sama przyjemność i samo zdrowie 🙂
Okres kiedy można zebrać te liście jest bardzo krótki i w Polsce już dawno minął.Rzeczoną sałatkę w rodzinie Osobistego Wędkarza podaje się też z jajkiem ugotowanym na miękko (plus składniki wymienione przez Alinę) Jajko należy na sałatce rozciapać :-),tak by wylewające się zeń żółtko pokryło jak najwięcej mniszkowyh liści.
Apetycznie to może nie wygląda,ale za to jak smakuje !
ech Jordania .. jedyny kraj z tamtych okolic w którym mi się podobało ..
chodzi mi po głowie taki eksperyment .. zawsze zostawiam zalewy z papryki i śliwek i pomyślałam sobie by zrobić koperek marynowany .. a może i natkę też .. w Rosji i Turcji robią takie przetwory ale przepisu nie znalazłam .. może dodać trochę sosu sojowego … popróbuje .. koperek teraz tani .. a jak wyjdzie to do marynat, sosów i sałatek jak znalazł ..
Jolinku mnie tez. Moja corka sie tam urodzila. Udalo mi sie pojechac z Ammanu dwa razy do Jerozolimy i raz do Damaszku.
Gratulacje dla Mariusza. W Pucku byłem niespełna rok temu na chrzścinach wnuczki.
Kuzynka z Paryża, u której niegdyś gościłem dziwiła się, że nasza kuzynka z Krakowa nie chciała jeść sałaty jako nie-krowa. Nie bardzo rozumiałem, o co chodzi. W Polsce obgadywana kuzynka wyjaśniła mi, że nie chodziło o sałatę lecz o mlecz właśnie. Mnie akurat mleczem nie częstowano natomiast kilka razy jadłem młody mlecz w Polsce.
Dziękuję za gratulacje, zapraszam do pięknego Pucka na kaszubskie jedzonko:-)
Stanislawie, moi koledzy to jajcarze do potegi, w wielu miejscach bywamy razem i nikt za nikogo sie nie wstydzi. przyznam szczerze, ze nie dorownuja twoim 🙁 w dowcipach
byc moze kolegow sie nie wybiera lecz przydziela 😮
Elap, zazdroszczę Jordanii i wspomnień 🙂 też byłam ale przez chwilkę…poczytuję bloga Polki mieszkającej tam, pozdrawiam 🙂 chociaż tyle…
http://jordaniaokiempolki.blogspot.com/
Ogonku,
nie rozumiem dlaczego odniosłeś się w Twoim pierwszym wpisie do mnie/ „nie muszę, w odróżnieniu od Krystyny, grać i wygrywać „/. Nigdy nie wysłałam rozwiązanie żadnej z blogowych zagadek. Grom hazardowym także nie dałam się wciągnąć. Grywam niekiedy w scrabble, ale bez sukcesów. Na pewno chodziło Ci o mnie ?
Dzisiejszy zwycięzca, Mariusz mieszka w mieście wprawdzie niewielkim, ale o sporych tradycjach historycznych. Puck jest bardzo ładnie położony nad płytką Zatoką Pucką. Jeździmy tam przynajmniej raz w roku. Bardzo smaczną zupę rybną i ryby smażone można zjeść m.in. ” U Budzisza”. Kiedyś była tam wędzarnia ryb. Do dziś można ogladać kominy wędzarnicze i stare fotografie pracowników.
Ogonku, na dobór kolegów wpływ można mieć, ale bardzo ograniczony. Powiedziałem im, co myślę o ich postępowaniu, ale niewiele chyba z tego zrozumieli. Uważali, w naszym kręgu kulturowym słusznie, że w hotelu gość to pan i nikomu nic do jego jedzenia. Popadli potem w konflikt z Palestyńczykami z racji udania się na Zachodni Brzeg samochodem z rejestracją izraelską. Powód był ten sam – brak respektu dla odczuć innych.
Tutaj strona smażalni ” U Budzisza”. Przy okazji pobytu w Pucku warto tam zajrzeć. Pozostała tam odrobina klimatu rybackiego, niestety, mocno już uwspółcześnionego.
http://www.e-urlop.eu/smazalnia-ryb-puck,1.html
Artykuł na 100-latkach,o którym wczoraj wspominała Krystyna jest już do przeczytania w internecie :
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,11700332,Sto_lat___Dziekuje__juz_mam___Jaka_jest_tajemnica.html
U Nemo dzisiaj Teściowa na obiedzie.Z tego co pamiętam,to jeszcze chyba 100 lat nie ma,ale jest w wieku mocno zaawansowanym i nadal
w niezłej formie.Może też ma swoje sekrety długowieczności 🙂
Marzeno-bardzo ciekawy ten polsko-jordański blog.
Pozdrawieni z deszczowej Warszawy 🙂
Budzisz i Konkel to dwa pierwsze nazwiska kaszubskie, jakie poznałem jako dziecko w Kuźnicy. Wygrawerowane na tabliczkach w kościelnych ławkach. Powtarzały się z różnymi imionami. Pamietam też rozmowy po kaszubsku, z których nic nie rozumiałem, mocno różniące się od kaszubszczyzny, z jaką spotykam się w programach telewizyjnych. Taką, jak pamietam, słyszeliśmy rok temu w Tolkmicku. Rozmawiała grupa pięcioosobowa mijając nas. W pierwszej chwili byliśmy zaskoczeni i zastanawialiśmy się, czy to może nie holenderski. Ale po chwili nadeszło przypomnienie. Taką kaszubszczyznę pamietam nie tylko z dzieciństwa, także z późniejszych okresów odkąd mieszkam w Trójmieście. Nazwałbym ją starą kaszubszczyzną praktyczną w odróżnieniu od nowej kaszubszczyzny szkolnej. Ta szkolna na pewno jest bardziej prawidłowa i do tego dużo bardziej zrozumiała dla mało z nią obytych. Z drugiej stronie tamta sprawia na mnie wrażenie bardziej autentycznej. Ale w tej sprawie moje opinie są mało warte.
tak!. tak Krystyno! chodzilo o ciebie 😉 a scislej klepiac o musze, ktore to bardzo czesto uzywasz. 🙁 czyzbys nic juz nie robila z prawdziwej przyjemnosci? 😥
Jem samotny i raczej zwariowany obiad. Korzystając z nieobecności Młodszej, ugotowałam wreszcie tego ozora (ten ozór) co to w zamrażarce zalegał od Wielkiej nocy. Godny kawałek licząc od czubka pokroiłam w plastry, posoliłam dodatkowo, pomazałam ostrą musztardą i na gorąco zajadam w towarzystwie sałat rozmaitych. Dotąd to standard, ale w sporej szklaneczce stoi jeszcze porcja (na 4 palce) kanadyjskiej whisky (od Alicji – I Zjazd, jeszcze trochę jest). Nie jest to gorzałka, za którą przepadam i którą wymyśliłabym do ozora. To jest pomyłka mojego sąsiada złotej – rączki. Zapowiedział, że przyjdzie mi przesmarować zamek, który się zacina, ale chce dużą porcję whiskacza. Nalałam. Przyszedł i nasmarował – wziął w rękę szklankę, powąchał, otrzepał się jak pies i zapowiedział, że mydlin nie pije. Poszedł. Whiskacz został dla mnie, w butelkę wlewać nie będę. Zadzwoniła Młodsza – dojechali, chłodno, ok 13 stopni, na kempingu 4 koty, więc pies ma atak histerii (nie puszczają na polowanie, Młodsza pewnie też bliska temu stanowi) Zostaje mi luksus pustej chaty, doskonałego ozora i napitku „nie pa duszam”.
Mydliny tez dla ludzi. Jakby dobrze się wwąchać to i niektóre bardzo godne koniaki coś z mydła mają. Mydła w najlepszym gatunku rzecz jasna.
Przypomniałem sobie, że mój ojciec uczył, że jak pachnie mydełkiem to koniak a jak pluskwą to whisky. W zapachu pluskwy nie jestem dobry, choć jedną kiedyś spotkałem w sypialnym. Noc spędziłem na korytarzu, zapachu raczej nie zapamietałem. Zresztą chyba osobnika nie wąchałem.
„Mydliny”?! 😯
Chciał łyskacza, to dostał – co on sobie wyobraża, że to prefumy?!
Swoją drogą, też nie mój ulubiony smak i aromat, żadna whiskey, ale owszem, szklaneczką od czasu do czasu nie pogardzę.
Aż się Jerzor obruszył, chociaż on tych mydlin wcale nie pije, no ale patriotyzm lokalny obowiazuje!
Z kanadyjskich najpopularniejsza jest „Crown Royal” i „Canadian Club”.
Jadąc za granicę, zawsze którąś kupuję jako prezent.
Alicja – To „Canadian Club” wypiłam; wcale nie najgorsza. Zobacz ile ma lat…
Asiu (11:17), sprawiłas mi dużą przyjemność, dziękuję 🙂 .
Miałam okazję być na jej koncercie, w Strasburgu. Duże przeżycie, ona jest na scenie jak ryba w wodzie i nawiązuje sympatyczny kontakt z publicznością a jej akcent to dodatkowy atut 🙂
Jeszcze wracam do tej piosenki. Danuśko, czy ją słyszałaś? Czy nie uważasz, że to piekny tekst?
Właśnie przeczytałam w poznańskiej prasie, że do dziecięcych kardiologów, ortopedów itp można się zapisać na przyszły rok. Podobnie z „dorosłymi” chirurgami naczyniowymi i ginekologami. Czyżby to był wkład NFZ w politykę prorodzinną? A może komuś uzmysłowić, że ciąża u ludzi trwa 9 miesięcy i nie bierze limitów pod uwagę? Malcy nie chcą czekać z narodzinami roku? Na dodatek młoda matka nie dostanie zasiłku, jeśli nie chodzi regularnie do lekarza. Będą kartki na ginekologów, czy jak?
Właśnie sobie uświadomiłem, że zapomniałem pomarudzić. Szukam, co by można i jest. Ramadan, dziewiąty miesiąc, pieknie. Ale pytanie obejmowało „kiedy wyznawców islamu obowiązuje post?”. W odpowiedzi tego nie było. Że ramadan w ramadanie, to mało. Przesuwa się ramadan w stosunku do naszego kalendarza. W 2012 roku przypada od 20 lipca do 18 sierpnia.
Alino – tekst jest piękny nawet jak go sponiewierał translator google 🙂 (Niestety francuskiego nie znam, oprócz podstawowych zwrotów) . Wykonanie też mi się podoba.
Bo miarą czasu są miesiące księżycowe, Stanisławie.
Huśtawka dla pani Szaflarskiej 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=ItXN84SLxMA&feature=related
Miesiąc księżycowy to nie takie proste. Raz 29 dni, raz 30. Początek, gdy zaobserwuje się sierp, a to w różnych krajach wypada różnie.
Na dodatek liczą od biblijnego początku świata, bo to też Ludy Księgi (jak z dumą o sobie mówią).
Marzno dzieki za adres blogu Polek w Jordanii. zaraz tam zerkne. Odpoczywam po 5 km – ym marszu wybrzezem Atlantyku. Piekne widoki.
o Mariusz (o godz. 12:43) … pomachanko …:)
Asiu, tak często umieszczasz francuskie piosenki i artystów, których dzięki Tobie odkryłam (tak tak 🙂 ), że byłam przekonana, ze znasz ten język. Spróbuję może przetłumaczyć ten tekst, ale wychodzi mi to czasami niezgrabnie. Chętnie poprosiłabym o pomoc Sławka, tylko dawno już go nie było na blogu. Pozdrawiam 🙂
Nie jestem pewien, ale słyszałem, że w Pucku także mają księżyc, a dawno temu mieszkał tam komtur. Pewnie miał kalendarz. To że sierp nie jest prosty to nawet ja wiem.
Musiałem się pochwalić, a pani z pogotowia powiedziała żebym już więcej nie dzwonił.
Placki ziemniaczane z jesiotrem bez łusek
W. Pucku!
Robisz to, co ja lubię i czasami robię 🙂
Pomiędzy dwiema ulewami skoczyłam rowerem do sklepu. Jutro święto, więc dziś zamykają już o 17:00 🙄
Nabyłam pstrąga łososiowego czyli tęczowego ufarbowanego jedzeniem na różowo. Ładny był i taki samotny, to go wzięłam do domu na święta 😎
Teściowa odjechała obdarowana botwiną, rabarbarem, kalafiorem i świeżo upieczonym chlebem.
Czy ma jakąś tajemnicę długowieczności? Nie wiem, ona ma dopiero 82 lata, jej brat 87. W każdym razie jest krzepka i żywotna, chuda i żylasta, dorastała w czasie wojny, kiedy żywność była racjonowana, co jej pokoleniu na pewno wyszło na zdrowie. Poza tym dużo się rusza (pieszo i pociągiem) spotyka przyjaciółki, chodzi na lekcje angielskiego, rozwiązuje krzyżówki…
Pyro,
to była zwyczajna łyska, a one lubieją dojrzewać latami 😉
Ta zwyczajna to chyba trzyletnia (pewności nie mam), ale są trzydziestoletnie, a może jeszcze bardziej leciwe. Oczywiście im starsza, tym cenniejsza w cenie 😉
Ja piłam kiedyś 12-letnią i nawet jako nie znająca się w temacie, wyczułam różnicę. Subtelniejsza ta starsza.
Pierwsza część remontu sufitu w pokoju Na Górce przeszła sprawnie. Druga część w przyszłym tygodniu, bo po pierwsze primo, musi wyschnąć to, co dzisiaj Maciej tam przywalił, a po drugie primo, Maciej Złota Rączka do poniedziałku zajęty. Mnie nic nie goni, mogę poczekać.
Cholera mnie bierze, bo od godziny usiłuję się dodzwonić do sekretarki mojego chirurga od ręki, żeby przełożyć operację, bo nie wyobrażam sobie siebie na stole operacyjnym dzień po powrocie z Lizbony, a tak by to wypadało, 23-go lipca.
Najpierw dzwonię do szpitala. Pani przełącza mnie na chirurgię. Na chirurgii przyjmuje mnie maszyna, bo tam też mają swoje działy – urazowa, taka, śmaka i owaka. Wreszcie chirurgia ortopedyczna, kierujaca mnie na plastyczną. Maszyna, znowu długi instruktaż, w połowie którego zabrakło mi cierpliwości.
To ja sobie przy okazji wpadnę do szpitala i pogadam z panią przy kontuarze, niech ona mi załatwi wszystko od ręki z tą moja ręką.
Mam wielka awersję do załatwiania spraw maszynowo. Tym bardziej, że automatyczna sekretarka zwykle wyrzuca z siebie dość długi i szybko mówiony tekst i trudno się połapać, jaki numer nacisnąć.
Wrrrrrrrrrrrrrrrr!
„Nisia
12 stycznia o godz. 23:36
Ale właściwie nie wiem, czy pytanie może intrygować. Raczej problem.Straszny dzień, jak ścierka, owija się wokół mózgu.”
Nisiu, nawiązujac do Twojej wczorajszej uwagi, może być i wariant „C”, czyli zauroczenie poetyką pewnej pisarki.
Alicjo – „nasza” ma właśnie 12 lat i naprawdę już nie smakuje mydełkiem, jest delikatna – sąsiad gapa, a ja wypiłam zupełnie nieplanowaną dawkę, ale mam Brata, Andrzeja. To za Jędrusia , małego braciszka (brzuszek, łysina, druga żona i emerytura) Tak, czy siak, toast mu się należał.
Alino-na tym blogu odkrywam całe mnóstwo ciekawych rzeczy,w tym również nieznane mi do tej piosenki francuskie 🙂
Asiu-dzięki za Lyndę Lemay !
Poczytałam sobie trochę o niej i posłuchałam tego co śpiewa i jak śpiewa.Alino-masz rację! Znalazłam też przy okazji jej piosenkę porównującą w zabawny sposób kulinarne obyczaje kanadyjskie i francuskie,bo muzyczna i życiowa droga Lyndy była kanadyjsko-francuska.A zatem poniżej ta piosenka z dedykacją dla Aliny oraz Jerzora 😀
http://www.youtube.com/watch?v=7uuZGzyz3kI
Ahoj żeglarze i kucharze,znalazłam też coś dla Was :
http://www.youtube.com/watch?v=cVuQxURw73w
A tu jeszcze o tej książce na stronie Empiku :
http://www.empik.com/srodziemnomorskie-lato-shalleck-david-munuz-erol,p1047553825,ksiazka-p?gclid=CJzuk_SlhbACFUWHpAodV1GLlw#forum
Alicjo, mnie też mało co tak irytuje, jak rozmowa z maszyną przez telefon. Ewentualnie instrukcje montażu i użytkowania złożone wyłącznie z rysunków. Do tego też nie mam cierpliwości, choć czasem nie wolno jej stracić. Szczególnie lubię, gdy po 10 minut wysłuchiwania i przełączania usłyszę: „Wszyscy nasi konsultanci nadal są zajęci, proszę zadzwonić później”
Pyro,
według kalendarza islamskiego jest teraz rok 1433 AH (Anno Hegirae), bo ten kalendarz zaczyna się w roku hidżry (622 naszej ery). Oni nie liczą od stworzenia świata.
Kalendarz ten został wprowadzony przez Kalifa Umara Ibn Khattaba w roku 639 A.D.
Mahomet zapoczątkował reformę kalendarza arabskiego odchodząc od roku słoneczno-księżycowego (13 miesięcy) na rzecz prostego księżycowego (12 miesięcy), a w konsekwencji spowodował przesuwanie się miesięcy przy zachowaniu starych, przedmuzułmańskich nazw.
Do czasów islamu nie liczono lat od jakiejś konkretnej daty, lecz brały one swoje nazwy od najważniejszych wydarzeń w nich występujących. Mahomet urodził się w roku Słonia (A.D. 570), bo w tym roku Etiopczycy na słoniach najechali Półwysep Arabski.
To mają stałą zabawę z wędrówką świąt (podobnie jak wszyscy Azjaci). A Chrześcijanie się uchytrzyli w pewnym zakresie, bo Wielkanoc i związane z nią święta późniejsze (Zielone Świątki i Boże Ciało) też mają charakter ruchomy
uwielbiam samotne obiady!
wreszcie mozesz puscic wodze fantazji i walnac chochla, bez obawy, ze ktos ci zamiauczy;
i to spokojne saczenie trunku i swobodne kosztowanie sporzadzonych potraw
– ba, bajka.
Danusia kusi rejsem po Morzu Śródziemnym. 🙂
Dla chętnych Portofino: http://www.hotelsplendido.com/web/ospl/hotel_splendido.jsp 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Jemcu4hnNhA
„… I wyjechałeś z Portofino,
na drodze został żółty kurz,
nie mogę śmiać się w twarz dziewczynom,
a w Portofino jest jesień już”.
Młodej w czasie jesiennej wycieczki ogromnie spodobało się Portofino, mimo, że pogoda była do kitu – zimno i deszczowo. Domki ułożone jak w amfiteatrze – na stromych stokach łukiem schodzących do zatoczki, uroda ogrodów i ogródków, ceramicznych kafli z numerem posesji wmurowanych w fasady -wszystko jej się w tym teatralnym miasteczku spodobało. Tego roku wróci pewnie zauroczona Sycylią. Zanim wyjedzie znów poprosimy Nemo i Piotra żeby podpowiedzieli jakie wino kupić do domu.
Patrząc na śpiewającą Dalidę po raz enty zastanawiam się, dlaczego filmowiec kręcący te 3 minuty filmu uszedł z życiem. Przecież za takie zbliżenia kamery do scenicznego makijażu tylko śmierć!
We Włoszech podobają mi się też kolory domów, pasujące do otoczenia. Spłowiałe, z charakterem 🙂 . W Polsce ostatnio widuję często „wściekłe” kolory elewacji: róż, zieleń, żółć. Widziałam już intensywnie żółte domy z niebieską dachówką 🙂
Tutaj intensywne kolory pasują: https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/Burano?authkey=Gv1sRgCJjvsLjLxIzXwQE#slideshow/5743225983832966818 🙂
Pomarudzić? Czego nie mogą jeść wyznawcy mozaizmu?
620 i parę nakazów i przykazów, a nie tylko „dziesięcioro przykazań”. Szmoncesy pełne są pytań do rebego, co można, a co nie, a między tym cała masa w kwestii jadła. Znaczy to tylko, że oni sami niejeden raz wątpią. Niedopuszczalne są np. kombinacje mięsno-mleczne, tzn. wszelkie nam miłe sosy z pieczeni, wzmocnione śmietaną.
Jutro „Dzień Ojca”!
„W tym roku lipiec ma 5 piątków, 5 sobót i 5 niedziel. Zdarza się to raz na 823 lata. Nazywa się to ?wór pieniędzy?. Prześlij więc tę wiadomość do swoich przyjaciół, a pieniądze przybędą w ciągu 4 dni. (Na podstawie chińskiego Feng Shui). Jeśli ktoś nie prześle… będzie bez pieniędzy.”
Wiadomość tej treści doszła dziś wieczorem do mnie. Spojrzałam w kalendarz… Chyba mam inny, bo u mnie jest po 5 niedziel, poniedziałków i wtorków, więc dalej nie poślę.
I tak wszystkie łańcuszki się na mnie kończą, bo nigdy nie posyłam dalej 🙄
Nici z pieniędzy 🙁
Pepegorze,
mięsa zwierząt parzystokopytnych (wielbłądy) lub nieprzeżuwających (świnie), stworzeń wodnych nie posiadających płetw i łusek (kraby, raki, węgorze), owadów (z wyjątkiem niektórych latających, np. szarańczy) i robaków, większości ptaków, a także mleka i jaj pochodzących od takich zwierząt; owoców z drzew mających nie więcej niż trzy lata
Tego wszystkiego nie wolno 🙄
Pepegorze,
to było tak:
Na górze Synaj
Bóg – I pamiętaj, nie gotuj nigdy koźlęcia w mleku jego matki 😎
Mojżesz – Oooo! Więc mówisz, że nigdy nie powinniśmy jeść mięsa i mleka jednocześnie.
B – Nie. Mówię, nigdy nie gotuj koźlęcia w mleku jego matki.
M – O, Panie, wybacz mi moją ignorancję! W rzeczywistości mówisz, że powinniśmy odczekać sześć godzin między zjedzeniem mięsa i mleka, aby nie spotkały się w naszym żołądku.
B – Nie. Mówię, nie gotuj koźlęcia w mleku jego matki!!!
M – O, Panie! Proszę, nie strzel we mnie piorunem za moją głupotę! Już wiem, powinniśmy mieć osobne naczynia na mięso i osobne na mleko i jak się pomylimy, to powinniśmy to naczynie zakopać?
B – Ech, Mojżeszu, do diabła, rób jak uważasz!
Asiu, te kolory są okropne!
Przypuszczam, że nie mają nic wspólnego z kolorystyką tam kiedyś zadomowioną.
Nie znam miejsca ale znam problematykę. Problem w tym, że kiedyś miało się do dyspozycji tylko farby mineralne, tzn. z ziemi wydobyte, a te najczęściej gdzieś z niedaleka. Nawet jeśli ktoś miał „odjechany” pomysł co do koloru swojego domu, to efekt był nie taki jak tu. To było łagodniejsze w efekcie końcowym, zwłaszcza jak minął rok, dwa. Nie było tego neonowego pinku, nie tej było syntetycznej cytryny. Przepraszam.
Wierz mi, zęby zjadłem na walce z farbami.
Dzien dobry wszystkim,
Podczytuje tylko, bo na wiecej wciaz czasu nie mam.
Pepegorze,
To wszystko prawda, chociaz majac okazje obserwowac te zwyczaje z bardzo bliska, wydaje mi sie to czesto teoria. Widzialem domy w ktorych nie tylko nie wolno bylo mieszac potraw mlecznych z miesnymi, ale nawet do mycia naczyn uzywa sie odzielnych zlewow, nie wolno myc ich w tym samym.
Jednak od jakiegos czasu obserwuje dom w ktorym szynki, poledwicy ani wegorza nikt nie zobaczy, ale po wielkim wieczornym przyjeciu na sniadanie jajka na bekonie – czemu nie!
Tutaj dzisiaj ladnie sie zrobilo, pracowac sie nie chce. Slonce i rozfalowany, huczacy ocean tylko o odpoczynku myslec pozwalaja. Jestem wiec na mekach.
Dobranoc dla tych co sie klada spac, przyjemnosci calej Reszcie. 🙂
Nemo, to z tymi drzewkami jest dla mnie nowe!
Nowy, to z tymi jajkami na bekonie wzmaga moje oczekiwanie na jutro i łagodzi obraz o świecie, tak przykro nam podany wczoraj.
Jutro dzień wolny (dla mnie i tak)!
Niech wszyscy tak mają!
Kiedyś rozesłałam łańcuszek na usilną prośbę Dorotola. Niestety – ani jej, ani mnie to majątku nie dodało.
Pepegorze – jadąc z Poznania do Żaby (Haneczka świadkiem) pół drogi pieklę się na różowe, zielone i błekitno – szmaragdowe domiszcza. A w takim np Wałczu bogaty burmistrz kazał pewnie pomalować urząd gminy, liceum i sąd , że oczy bolą patrzeć.
Pepegorze – u nas teraz bloki malują takimi kolorkami. Najgorzej wyglądają stare kamienice – odnowione a jakże, a kolor właśnie neonowy. Stare drzwi, bramy które można uratować zastępowane są przez plastiki. Nasz znajomy już kilka pięknych drewnianych drzwi oddał do muzeum. Dowiedział się, że właściciele chcą je wyrzucić. W Bydgoszczy bez porozumienia z konserwatorem zabytków zniszczono zabytkowy drewniany bruk (z szynami – przed wojną w piwnicach mieścił się skład win) i zastąpiono to zwykłą kostką chodnikową. Konserwator nie był zadowolony, ale nie słyszałam, żeby właściciele ponieśli konsekwencje.
Z tymi konsekwencjami Asiu, to tu też nie tak wzorcowo.
Ustawa o ochronie zabytków jest tu mięką ustawą. Zawsze zazdrościłem kolegom z ochrony przyrody, bo ta co prawda, też do tych miękich tu należy, ale oni zawsze potrafili być jakoś skuteczniejsi w jej egzekwowaniu, bo wrażliwość społeczna t wym temacie była większa.
To, co jednak czytam o stosunkach w Polsce, to zupełnie inne kwiatki.
Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Mimo wszystko zmiany są widoczne. Niedługo kończą remont ul. Dworcowej. Panie będą wreszcie mogły spacerować w butach na obcasach 🙂 Dotychczas było to niemożliwe, bo chodniki były w strasznym stanie.
Dobranoc
Ogonek,
czep się rzepa, a nie Krystyny…ostatnia osoba, której mógłbyś się czepiać i przyczepiać.
http://www.youtube.com/watch?v=6aewsm4EJ-8&feature=related
W moim kochanym Szczecinie jest parę paskudnych kolorystycznie domków, ale najpaskudniejszego gargamela wystawił ksiądz proboszcz z naszej reprezentacyjnej katedry. Jak się wjeżdża do Szczecina „głównymi drzwiami”, jedzie się pod górkę prościutko na gotycką katedrę – przed nią stoi niewielka, pieczołowicie odrestaurowana plebania, podobnie jak sama katedra ze spłowiałej, zabytkowej cegły. No, tchnienie wieków. I tuż obok starej plebanii dobudowano szeregowy budynek z zarębiście nowiutkiego klinkieru, niby stylem nawiązujący do starej plebanii, ale lepiej nie mówić, jak to wygląda. Biuro konserwatora zabytków jest jakieś 300 m od całego tego badziewia. Nowa część księżego dworu zawiera aptekę, biuro turystyczne i jeszcze jakieś inne interesa. Nie wiem dokładnie, bo nie bywam.
Załączam link do dyskusji, kilka fotek tam jest, wprawdzie nie ma starej plebanii, ale wszyscy wiedzą, jak wygląda dom ze starej cegły, chyba jeszcze średniowiecznej. http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=241868&page=172
O, znalazłam niezłą fotkę, tylko sobie powiększcie:
http://www.mmszczecin.pl/221234/2008/12/4/w-boze-narodzenie-wjedziemy-na-wieze-katedry?category=news
Dobranoc!
herrentag; niemcy i szwajcarzy sie bycza.
myslal indyk o niedzieli, a w sobote leb ucieli…
z hindusami tez sprawa nie jest taka prosta, bo bardzo wielu przeszlo na przestrzeni ostatniego tysiaclecia na islam(przypomne tez, ze jest tam rowniez mniejszosc chrzescijanska, na ktora przecietny mieszkaniec subkontynentu patrzy tak,
jak polak na cygana); niektorzy uwazaja za swiete slonie, czy malpy;
a n.p.wyznawcy jainy, sa nie tylko wegetarianinami, ale uwazaja zabicie muchy
za grzech.
dzień dobry …
a z jakiej okazji się byczą? …
zimno …
czy rabarbar można mrozić? ..czy lepiej wekować z cukrem? ….
na sniadanie:
biale szalenstwo, reszta smazonych truskawek od wczoraj, bulki, maslo,
czarna herbata z miodem
czapla szybuje kila metrow od mnie w strone jeziora
smyrgaja skowronki
boska cisza