Nie sama słodycz w szkle
Nie jestem przesadnym miłośnikiem słodyczy. Ciasta mogłyby dla mnie nie istnieć. Z małym wyjątkiem: uwielbiam wprost tort z konfiturami z moreli. Ale tylko tymi, które powstają w naszej kuchni i są kwaśne. No, powiedzmy kwaskowe. Wówczas nawet słodki kruchy placek rozdzielający warstwy konfitur jest do zaakceptowania. A nawet smakuje mi na zasadzie kontrastu.
Ostatnio dostałem trzy słoiki dżemów, na które spojrzałem bez entuzjazmu. Sama słodycz – pomyślałem ze wzgardą. Po przeczytaniu etykietek zawartość wecków wzbudziła jednak moje większe zainteresowanie. W jednym słoiku zapowiadano dżem z czarnych porzeczek z cukrem trzcinowym, a w drugim taki sam dżem ale z kardamonem. W trzecim – maliny. Wszystkie dżemy wyprodukowano w wytwórni mieszczącej się w Romanówce pod Siemiatyczami. Mam sentyment i zaufanie do producentów żywności mieszkających w tej części Polski. Zwłaszcza gdy są to małe firmy rodzinne. A tak było tym razem. W dodatku zapowiedziano, że dżemy są kwaskowe.
Owocowy Dom – tak nazywa się firma – to wytwórnia produkująca naturalne przetwory owocowe. Ich smak jest prawdziwy, naturalny i wyrazisty, bo w składzie produktów są jedynie certyfikowane ekologiczne owoce z Podlasia, organiczny cukier i przyprawy. To też moim zdaniem zaleta, bo znam sady w tych okolicach. Są na pewno mniej skażone niż w innych regionach kraju.
Producenci zapowiadają swoje wyroby tak: – Dżemy i konfitury powstają w oparciu o tradycyjne receptury. (Jeśli z takich jakimi częstowano mnie w kilku domach w Siemiatyczach to wspaniale.) Ekologiczny dżem z czarnej porzeczki ma naturalnie słodki, ale kwaskowy smak i niepowtarzalny aromat. Słodka i aromatyczna konfitura malinowa jest idealna do naleśników, ciast, pieczywa lub jako polewa do lodów. Dżemy i konfitury są nie tylko pyszne, ale mają także estetyczne opakowanie – słoiki WECK?
W planach Owocowego Domu są przetwory z czerwonej porzeczki, agrestu, wiśni i innych mniej popularnych owoców. Poza linią klasyczną, Owocowy Dom proponuje dżemy z dodatkami – w tej chwili można kupić czarną porzeczkę z kardamonem, a wkrótce inne owoce łączone z azjatyckimi przyprawami, jak imbir czy cynamon.
Owocowy Dom jest przedsiębiorstwem rodzinnym prowadzonym przez Wojciecha Kowalskiego i Barbarę Rosłanowską. Wojciech ukończył warszawską ASP a Barbara jest absolwentką wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW. Ich współpracę można nazwać owocną – jak owocowe są dżemy i konfitury przez nich przygotowywane.
Owocowy Dom to powrót do korzeni, odtworzenie niepowtarzalnej atmosfery kuchni, w której gospodyni gotuje śliwkowe powidła i kompot z wiśni, przepełnionej zapachem cynamonu i goździków. W dalszych planach firmy są warsztaty dla miłośników owocowych przetworów.
Po tej porcji lektury nadeszła pora na łasowanie. Otworzyłem obydwa słoiki jednocześnie. Pachną podobnie. Smakują jednak inaczej. Wyraźnie czuć smak kardamonu. Nadaje on dżemowi egzotyczny posmak czy może powiew zefirka ze wschodu. Cukier trzcinowy zaś powoduję wzmocnienie kwaskowatości drugiego dżemu. Oba nadają się do kruchego tortu. Już nie będę musiał się ograniczać wyłącznie do konfitur z moreli.
Komentarze
dobra konfitura to jest to co lubię zwłaszcza malinowa .. czytanie etykietek to już u mnie nałóg i trzeba przyznać, że kupienie czegoś bez konserwantów dalej jest trudne .. niedawno kupowałam chrzan i na chyba ośmiu producentów tylko jeden z Podkowy Leśnej był jak zrobiony w domu i nawet nie najdroższy …
chodzi za mną ostatnio konfitura z cytryny .. podobno wyśmienita …
Na 100g przetworu jest 70g owoców, a łączna wartość cukru to 36g na 100g produktu. Do tego dochodzi masa żelująca. Ach ta matematyka:) To wszystko za 16 zł.
Dzień dobry.
Kibicować należy naszym wytwórcom dobrej żywności.
Ja nadal od czasu do czasu produkuję na użytek rodziny domowe dżemy i konfitury tradycyjną metodą bez cukru żelującego (muszą być wekowane) bo cukru używam m/w 1/3 w stosunku do tradycyjnych przepisów – dlatego na 1 kg wiśni biorę 30 dkg cukru i konfitura jest przepyszna – kwaskowa, orzeźwiająca i aromatyczna ale nie tak trwała, jak konfitury Żaby. Jej wytwory mogą stać otwarte miesiącami i prędzej zaschną, niż spleśnieją. Tego typu przetworów używam tylko do ciast, bo jakoś do pieczywa niezwykle rzadko ktoś się skusi. O, jeszcze do herbaty w zimie – po rusku „na prikusku” – wiśnie, czarna porzeczka, maliny. Kiedyś, razem z Teściową produkowałyśmy dżem morelowy w ilościach nieomal przemysłowych. Mieliśmy w ogrodzie morelę niezbyt socystą, za to o aromatycznym, ścisłym miąższu. W syropie cukrowym jak poleżały 2-3 lata, zamieniały się niemal w owoce kandyzowane. Dzieci dostawały w charakterze cukierków.
od czasu do czasu nie zaszkodzi i podżemić
Czysta konfitura z jednego owocu cieszy jako określony dodatek do czegoś. Do jedzenia na bułeczce czy croissancie lubię najbardziej konfitury prowansalskie. Zwykle kilkuskładnikowe. Klasyka to konfitura z trzech cytrusów. Ewentualnie z niewielkim dodatkiem koniaku. Kombinacji są tysiące.
Dzień dobry Blogu!
Tęskno komuś do śniegu?
U mnie majowo czyli raz słonecznie, raz deszczowo, przyroda okoliczna się cieszy.
Dżemy z Owocowego Domu wyglądają na robione moją metodą 😉
Marudo,
Ogólna zawartość cukru w gotowym produkcie uwzględnia zapewne sumę ilości cukru dodanego i tego naturalnie zawartego w owocach. Maliny mają mało węglowodanów, ale jednak mają.
Poza tym w trakcie gotowania część wody z owoców odparowuje.
Nie wiem, konfitur właściwie nie robię. Też odrzucają mnie te ilości cukru. Można też i mniej, przynajmniej w nalewkach. Tarninę odstawiłem ostatniej jesieni tak, że na ponad cztery litry owocu (nie notowałem jaka to była masa) użyłem raptem 400 g cukru!
Dzień dobry wszystkim, jestem znowu.
Wróciliśmy z jednodobowej wycieczki do Świnoujścia, uchodząc tutejszemu kapuśniaczkowi który, jak tu już zagości, to na dłużej. Tam za to zmiennie i przeważnie słoneczmie, a sobotni wieczór zafundował nam wręcz klasyczny, bezwietrzny prawie zachód słońca. Nie szkodziło, że wszystko to poniżej 10 stopni.
Ciekawe miejsce, przekonało mnie znowu do Bałtyku po tym, jak znudził mniew końcu Kołobrzeg i cały szereg kąpielisk w kierunku na Międzyzdroje, które penetrowałem w ostatnich latach. Przy tym – dla mnie ważne i miłe odkrycie – jak pojechać na Hamburg, a nie na Berlin, jak zwykle, wystarczy mi na te 500 km cztery i pół godziny.
A z kulinarnych odkryć mam coś do zameldowania – antara!
Był na liście w smażalni, za 7 zł za 100 g, jak większość na liście, z nieśmiałą sugestią, że to (taka) sola.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Antar
Już porcja na tależu przeczyła temu, a mięso miało zupełnie inną konsystencję niż wszystkie płastugi. Lista w smażalni i tak była dość uboga w porównaniu z tym, co pamiętam z nad Bałtyku jeszcze przed 15 laty. Na pochodzenie bałtyckie wskazywał jedynie dorsz, ale dopisek flamastrem dystansował się zaraz od tego, bo w nawiasie napisane było: czerniak. Szefowa mowiła co prawda, że nie szkodzi, że to właściwie to samo. Nie było sensu jej tłumaczyć, że jednak nie dla mnie.
Antar natomiast – absolutnie godny polecenia!
Miłego dnia jeszcze.
Wróciłem…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2012-05-07.html
Ale chciałbym wrócić:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2012-05-05.html
O konfiturach jakoś nikomu się nie chce. Było już tyle razy albo to nie temat na maj 😉
Jolinku,
z cytryn (bio) można zrobić znakomitą marmoladę sycylijską. Potrzebna jest przecieraczka (pas-se vite) do warzyw, reszta – bardzo łatwa. Cytryny w całości (ca 1,5 kg) gotować 3 razy przez 20 minut w wodzie zmienianej za każdym razem. Wywar z ostatniego gotowania zachować. Cytryny przetrzeć i odważyć uzyskaną pulpę. Odważyć ilość cukru równą ilości pulpy. Odmierzyć dwa razy tyle wywaru, co ilość pulpy. Wywar zagotować z cukrem, po 5 minutach od zawrzenia dodać pulpę i gotować przez dalszych 10 minut. Sprawdzić czy żeluje spuszczając kroplę na zimny talerzyk. Gorącą marmoladą napełniać słoiczki typu twist, zakręcić szczelnie i postawić do ostygnięcia dnem do góry.
Przechowują się bez problemu 8-9 miesięcy.
Krysiade-cieszę się,że się odezwałaś,ściskam Cię mocno i życzę ZDROWIA !
Stara Żabo-100 lat dla Twojej Córy !Trzydziestka to piękny wiek 😀
A że tort kończysz o 1.15 nad ranem to wcale mnie nie zdziwiło,że był
palce lizać to oczywista oczywistość 🙂
Po wspaniałych zdjęciach Marka oraz tych zamieszczonych wcześniej przez Asię i Ewę,aż trochę mi wstyd zamieszczać mój mocno amatorski fotoreportaż z Gdańska.Ale,raz kozie śmierć,kto ma ochotę,niech ogląda !
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/20120504?authkey=Gv1sRgCPvjksfokfDRSA&feat=email#5739731736085639586
Po tych naszych ostatnich majowych podróżach wniosek jest jeden?piękna nasza Polska cała,a w maju szczególnie 🙂
Przyznam szczerze,że do Gdańska po raz pierwszy leciałam samolotem
i to przy bezchmurnej pogodzie.Bardzo przyjemnie było cieszyć się widokiem Wisły tam het daleko,w dole.
Dobre konfitury nie są złe 😉 Lubię,ale tylko od czasu do czasu.
Ostatnio na slow foodowym jarmarku w „Fortecy” kupiłam konfitury dyniowe. Pyszne były !
Najbardziej ekskluzywne w reklamowanych przez Gospodarza konfiturach są chyba słoiczki oraz… cena 😉
Za jedne 16,20 zł (jak zauważa Maruda) uzyskujemy AŻ 260 gramów drogocennego specjału (62,30 zł/kg), który każdy z nas może wykonać w domu bez trudu i z niegorszym rezultatem. Byle miał odwagę, wagę i owoce, najlepiej z własnego lub zaprzyjaźnionego ogrodu, albo z lasu (jagody, poziomki, maliny). Cukier (także trzcinowy) kupi w sklepie. O poziomie kwaśności też zdecyduje sam.
Nie pamiętam, kiedy kupowałam jakikolwiek dżem czy konfitury 🙄
nemo dzięki .. sobie zrobię .. 🙂 …
ja kupuję czasami malinowe i jagodowe lub wiśniowe konfitury ale po 4-5 PLN (słoiki zwyczajne ok. 260 gram) .. mają 65% owoców .. nie robię sama z tych owoców bo wolę je zamrozić .. ale z lubaszek i śliwek zawsze coś nakofituruje .. a z brzoskwini lub z moreli tylko kompoty bo nie przepadam za ich smakiem w dżemie lub konfiturze …
Danuśka całkiem .. całkiem Ci wyszły te zdjęcia .. super tu jest .. w taki zachmurzony i deszczowy dzień ogłada się Wasze zdjęcia z przyjemnością …
Marek to pierwsze zdjęcie to byś nam darował … 😉 … ale wycieczka była udana jak widzę …
Żabo zdrówka dla dziecka … 🙂
Też nie kupujemy.
LP jest tak zaprzyjaźniona, że dostaje nadliczbowe egzemplarze z laboratorium, gdzie urzędowo sprawdzają jakość takich wyrobów. Producent zobowiązany jest (chyba?!) przysłać więcej słoików (do wyboru?) i nie domaga się zwrotu nadliczbowych.
Nam zostaje tylko wierzyć, że otrzymujemy wyłącznie wyroby, co do których nie było zastrzeżeń.
Mam dwie sprawy, jak w bajce: czyli jedną dobrą, drugą nie bardzo. Od której zacząć? Od tej ponurej i będzie z głowy. Przemilczeć się nie da.
Otóż osoba przeze mnie szanowana, prawdomówna i raczej nie rozpasana politycznie, była świadkiem i uczestnikiem obchodów 3 Majowych w Częstochowie, dokąd holowała zainteresowanych krajanów.Najpierw uczestniczyli we mszy na Błoniach, po której głos od ołtarza zabrał prezes J.Kaczyński. Wtedy Najwyższy nie wytrzymał chyba nerwowo, bo rozpętała się burza z piorunami i po każdej puencie „kazania” rozlegał się grom. Wierni rozbiegali się w poszukiwaniu schronienia. Ci, którzy chcieli zobaczyć Madonnę i wziąć udział w sumie, wędrowali do klasztoru wśrod ogromnych płacht „Tusk, jakbyś miał honor, to byś się zastrzelił” „Komoruski – straciłeś zdolność honorową” itp. Młodzieńców patriotycznych z podgolonymi głowami też było sporo. W czasie uroczystej mszy, kazanie. W kazaniu tekst „Dzisiaj przyzwoici ludzie schodzą do podziemia! Ta reszta, to hołota”‚ No i mój przyjaciel jest bardzo przybity – po raz pierwszy w życiu zaliczono go do hołoty. A ja powiem tak: jeżeli Matka Boska Królowa Polski nie nosi legitymacji PIS, to oo paulini dokonali zawłaszczenia tego, co in naród dał pod opiekę! I ja protestuję. Gdybym miała tamten temperament polityczny, to bym może zakrzyknęła gromko „Won, wraże nasienie, z narodowego sanktuarium! A to psami poszczuję!”. Niestety – jestem niewiasta spokojna i łagodnego charakteru, więc tylko przestrzegam: kto chce nastroju modlitwy i wyciszenia, niech ich nie szuka w Jasnogórskim Klasztorze. Tam są uzurpanci.
cdn za jakie pół godziny i na znacznie milszy temat.
Jolinku 🙂
Teraz czekamy na fotorelację z mini zjazdu alicjo-cichałowo-nowego 😀
Moja młodzież fotografowała wczoraj czaple na nadbużańskich łąkach.
Jak dostanę zdjęcia to zaprezentuję blogowemu Towarzystwu.
Jak znam życie,to może to trochę potrwać.
Pyro,
jesteś wprawdzie niewiastą spokojną i łagodnego charakteru, ale masz psa 🙂
A na Jasnej Górze chyba jeszcze nikt nie szukał nastroju modlitwy i wyciszenia.
Po to się idzie do kamedułów 😎
Danuśka to latanie samolotem po kraju brzmi też bardzo interesująco np. do Szczecina samolot w sam raz …
Pyro ja chodzę tylko do pustych Kościołów .. a najgorsze, że prawią iż do polityki się nie mieszają .. ale co będę się o nich martwić .. sami na tym tracą ..
ludzie już za chwileczkę truskawki będą .. 🙂
Bywałem na Jasnej Górze, kiedyś było całkiem przyzwoicie. Kilka lat temu wieczorem trafiliśmy przypadkiem na uroczystość nazwaną Odnowieniem Ślubów Jasnogórskich. Było trochę dwuznacznie, ale bez przesady. Jacyś harcerze z Gdyni byli i trochę się obawiałem, że usłysza coś nie tak, ale zostali przywitani poprawnie. Dopiero po czasie dowiedziałem się, że zostaliśmy uwiecznieni przez TV Trwam i była mała konfuzja. Wolę chyba sanktuarium w Ostrej Bramie. Tam się niewiele osób pomieści równocześnie i bardzo dobrze. Jeżeli ktoś zainteresowany obrazami Madonny, które się kojarzą z historią, mamy jeszcze Matkę Boską Zbaraską w Prałkowicach pod Przemyślem. Obraz ze Zbaraża ojcowie bernardyni wykradli, gdy kościół zamieniano na magazyn. Od 1989 roku ponownie służy celom sakralnym i obraz mógłby tam wrócić. Na pewno zdania w tej sprawie będa podzielone. W internecie historii obrazu znaleźć nie mogłem. Przywiezienie obrazu do Polski mogło być surowo ukarane, więc się tym zbytnio nie chwalono, może teraz fakty trudno odtworzyć. Jeśli ktoś zna szczegóły, chętnie poczytam. Kościół w Prałkowcach poznałem na wyjeździe integracyjnym. Integrował się zarząd spółdzielni ze szwaczkami w większości młodymi, którym historia była znana na ogół z białymi plamami. Prezes obwoził po takich właśnie miejscach. Dalej Baranów i Krasiczyn, Dwernik w Bieszczadach i parę miejsc po wsiach, z których jedynymi śladami są zdziczałe drzewa owocowe, czasem ślad jakiegoś fundamentu. Pamiątki po akcji „Wisła”. Były spotkania z paru miejscowymi narodowości polskiej, którzy po latach powrócili. Opowiadali o akcji „Wisła” rzeczy, których się jeszcze nigdzie nie przeczyta, a i nie wiadomo, czy ślad jakiś w dokumentach pozostał. Być może trochę i koloryzowali, ale kilka osób osobno mówiło to samo. To jeszcze nie dowód, bo wszyscy mogli te same plotki słyszeć i powtarzać je jako niby naoczni świadkowie. Sprowadzało to się do tego, że miał być w KBW batalion utworzony wyłącznie z osób, którym kogoś z bliskich zamordowano na Wołyniu. Batalion ten miał spacyfikować parę wsi, z których pies nawet nie ocalał. Nie będę się spierał o prawdę czy fałsz. Zwracam tylko uwagę na edukacyjną rolę mojego ówczesnego szefa, który był niewątpliwym patriotą, ale uważał, że białe plamy źle służą miłości ojczyzny.
W Bieszczadach w 1947 roku służył mój stryj – lekarz powołany do wojska. Przez parę miesięcy towarzyszyła mu żona. Opalała się na bunkrze UPA, co okazało się po czasie. Ale, jak widać, powstańczy żołnierze nie mordowali bez potrzeby. Z opowieści stryja wiem, że nie cały obszar Bieszczad był objęty działaniami UPA, natomiast większość ludności banderowcom sprzyjała. Jednak stosunki etniczne w Bieszczadach były dużo bardziej skomplikowane niż na Wołyniu. Większość banderowców przyszła w Bieszczady z zewnątrz.
I tak od płacht przeciwtuskowych do prześcieradeł, które panienki w Bieszczadach zdejmowały ze sznurów, gdy KBW nadchodziło.
Żabo, przesyłka poszła lotniczą. Tańsza niż morska (sic) Żeby szkrabowi było miło zaadresowałem Wielmożna Pani Anna…itd.
No to strzemiennego!
Danuśka – kokietujesz… Piękny ten Gdańsk na twoich zdjęciach 🙂
Marku – o której godzinie trafiłeś na tak pusty Rynek w Krakowie?!
takich lodów nie jadłam .. nawet nie słyszałam o nich .. o gryczanych też …
http://straga.blox.pl/2012/05/Lodowy-deser-truskawkowy-z-kasza-kuskus.html
Hej, bractwo nalewkowe! Czas zadbać o domową aptekę!
Oto jedna z wielu leczniczych nalewek – nalewka na kwiatach mniszka lekarskiego. Prosta i niedroga, pomagająca w niektórych nieżytach jelitowych i żylakach (w nogach i nie tylko)ma też działanie łagodnie moczopędne.
30 kwiatów mniszka, 1 l wódki – kwiaty umyć i osuszyć, rozerwać na płatki, poobcinać zielone końcówki, wrzucić do słoja albo dużej butli, zalać wódką, szczelnie zamknąć Płatki moczą się przez tydzień, potem odcedzamy płatki, filtrujemy nalewkę przez filtr do kawy i rozlewany w mniejsze butelki. W razie złego samopoczucia wypijamy 3 x dziennie po 2 łyżki stołowe (nie dla kierowców) profilaktycznie codziennie 1 łyżkę stołową.
Ostatnie dni obfitowały w piękne zdjęcia. Dzięki za tyle różnych ciekawych wrażeń 🙂
Plackowi (0:20) bardzo dziękuję za wzruszający film o Kamczatce.
Jolinku, jest już po, uf. Wobec ogólnej niepewnej sytuacji trudno oczekiwać cudów, raczej wprost przeciwnie. W czerwcu kolejne wybory, tym razem do Parlamentu.
Wróćmy raczej do stołu, to przyjemniejszy temat 🙂
A zdjęcia rzeczywiście piękne, a raczej podróże naszych Przyjaciół interesujące, po malowniczych okolicach i dobrze opisane obiektywem. Raz Ewa, raz Danuśka, raz ktoś jeszcze skromnie spuszcza oczęta, że to amatorskie, nie potrafi, przeprasza itp – nic, tylko lać i patrzeć czy równo puchnie! Dziewice takie! Dawno temu zauważyliśmy, że naboru do Związku Artystów – Fotografików nie prowadzimy. Nie ten szczebel drabiny. I wszystko na ten temat. Teraz odezwie się Nowy i przeprosi, że tylko tak amatorsko skomentuje mini-zjazd itd.
Wygrzebałam Zgagę z mysiej nory, a właściwie z kąta na wsi. Przyjaciele porwali nam Zgagę znienacka i uwieźli w głuszę. Jutro wraca opita świeżym powietrzem. Dzisiaj tam pada, a w Poznaniu jest zmienne zachmurzenie i dość chłodny wiatr, ale sucho.
Pozdrowienia dla Zgagi, świeżo upieczonej babci 🙂
Jedna z moich tutejszych znajomych robi z mniszka l. galaretę. Podobnie jak tu:
http://acoya.blogspot.fr/2011/04/przepis-93-miodek-z-mniszka-lekarskiego.html
Pyro, taka nalewka też jest dobra (zewnętrznie) na bóle reumatyczne.
Jolinku,
tę sycylijską marmoladę z cytryn należy robić z owoców o cienkiej skórce. Jeśli natrafisz na takie z grubą skórą (dużo białego albedo) to ta metoda się nie nadaje. Wówczas należy cytryny obrać i dobrze oczyścić z białego, skórki również, pokroić je (skórki) w cienkie paseczki i gotować 3 razy po 10 minut zmieniając wodę, skórki utracą gorycz.
Cytryny pokroić w cieniutkie plasterki usuwając ewentualne pestki, zważyć, dodać tyle samo cukru i 2 dl wody na każdy kilogram owoców. Dodać ugotowane skórki, wszystko razem gotować do uzyskania pożądanej konsystencji (próbować czy żeluje)
Napełnić słoiczki. To jest bardzo trwała konfitura.
Cytrusy zawierają dużo pektyn i nie wymagają dodatków żelujących.
Dziękuję, Marudo – tego nie wiedziałam, chociaż pewien starszy lekarz twierdził, że reumatyzm nie istnieje – to tylko starość, a na to nie ma lekarstwa.
Gdyby ktoś rzeczywiście robił z mleczu (mniszka) ten miodek, to powinien pamiętać o wyskubaniu tylko tych żółtych płatków, bo zielone części kwiatów są bardzo gorzkie. Najlepiej zacząć z mniejszą ilością (100 g kwiatów, 0,5 l wody, pół cytryny, (skórka otarta z niej i sok), 250 g cukru)
Kwiaty wyskubać (wyjdzie ok. 50 g), wrzucić do wody ze skórką cytrynową, gotować 7 minut. Odstawić w chłodne miejsce na 12 godzin. Odcedzić (wyjdzie ok 3 dl) dodać cukier i łyżkę soku cytrynowego, gotować do uzyskania konsystencji syropu (zredukować prawie o połowę). Gorącym napełniać słoiczki, zamknąć szczelnie.
W północnych Niemczech można kupić prawdziwy miód z mniszka. W Szwajcarii też
po komposcie widze dopiero jaki ciezki rok mialem;
jest go o polowe mnie niz w ” normalnych zdrowotnie” latach;
„odzyskanej ziemi” starczylo ledwo na rabatki;
krzewy i drzewa(wzsystkie dwa,he,he…) musze inaczej nakarmic….
uwaga: z powodu sloty zniwa rabarbaru przesuniete
(a moze zrobie w tym roku rabarbarowo-truskawkowa konfiture?
this is a question…)
przed paroma tygodniami zlapano mi w niedalekim lesie pare polakow za zbieranie niedzwiedziego czosnku(bärlauch); dwa worki narwali; ciekawym ile im wlepia;
podobno na granicy szwajcarskiej celnicy strzelaja do niemieckich grzybiarzy,
ale to chyba plotka, nie, @nemo?
Danusiu – z przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia z Trójmiasta 🙂
nemo ta druga wersja mi chyba lepiej odpowiada bo będą kawałki cytryny .. zapisałam obie na wsiakij słuczaj .. dzięki jeszcze raz … 🙂
Pyro nalewka zapisana .. a reumatyzm można mieć i w młodym wieku … dobrze robią kąpiele w sodzie i soku cytryny ..
Alino ciekawy ten blog ..
no i, jak co roku, uwaga na kleszcze!
Ja ostatnio miałam okazje testować produkty Premium Rosa, dawniej Polska Róża, konfitury są tak pyszne, z dużą zawartością owoców, zrobiłam sobie z nich sorbet, zamiast lodu zastosowałam zmiksowany zamrożony arbuz.http://straga.blox.pl/2012/05/Sorbet-jagodowo-arbuzowy.html
Jolinek51 lody gryczane jadłam w Restauracji Platter by Karol Okrasa na ul. Emilii Plater 49, były pyszne, jadłam tam też z czarnego bzu- niczego sobie, oraz z sera koziego-te pachniały mi mydłem, a te moje do których link podałaś z kaszą kuskus polecam, gdyż są smaczne:)
Kochani-cieszę się,że moje zdjęcia Wam przypadły do gustu.
Przyrzekam,że już żadnych ocząt spuszczać skromnie nie będę 😉
Dzisiaj w domu natomiast oczęta wypada mi jedynie zamknąć,by nie patrzeć na te kurze dookoła.Człowiek w rozjazdach,a chałupa brudem zarasta.Dziwne tylko,że jakoś inni domownicy tych kurzy nie widzą.Lecę po ścierkę ! W zimowe wieczory jest łatwiej-ciemno i kurze w oczy nie kłują 😉
Doniesienia kulinarne- w sobotę został wypróbowany kociołek nad ogniskowy.Wrzuciliśmy doń,co było pod ręką-nogi kurczacze, ziemniaki,zielony groszek,sos pomidorowy,kapkę brandy i wszelakie dyżurne.Dusiło się i dusiło,ogień niewielki buzował wesoło,my z sąsiadami też wesoło w oczekiwaniu popijaliśmy caberneta i w końcu
było gotowe.Oj smakowało,smakowało! Potem w sosie wszyscy życzyli sobie chleb moczyć,aż chleba zabrakło 🙁
Mamy już kilka pomysłów na kolejne kociołkowe dania.
Chleba trzeba będzie więcej kupić
Jolanto jak podajesz link to musi być spacja przed i ewentualnie po tekście .. wtedy się robi na „czerwono” i się bez problemu wyświetla ..
http://straga.blox.pl/2012/05/Sorbet-jagodowo-arbuzowy.html
Lody z czarnego bzu-Jolanto,brzmi pięknie 😀
Póki co mam biały bez w wazonie.Pachnie pięknie 🙂
Jolanto – witamy przy stole; rozgość się.
Przypominam, że jutro świętujemy imieniny Stanisława -naszego gentelmena wiedzy wszelakiej i obszernej, a i humoru przedniego.
Pyro przywitanie zawsze miłe ale Jolanta już u nas bywała kilka razy …
a ja czytam sobie klasykę kryminału Rosa Macdonalda z 1961 r. i co ja pacze .. piją tam sobie w barze w San Francisco naszą wódkę ze złotem „Danziger Goldwas-ser” …
Dzien dobry Wszystkim,
Musze troche obgadac naszych znajomych, chociaz Cichal tak ladnie wczoraj o mnie napisal.
Minizjazd na Long Island zakonczyl sie wczoraj okolo 5 po poludniu. Wsiedli do samochodu i pojechali.
I tutaj nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem pewnej rzeczy – gdzie i po co oni sie tak spiesza. Pierwszy wyrywa zawsze Jerzor (chociaz do Kanady jada dopiero nastepnego dnia), wtoruja mu Ewa i nieco mniej Alicja. Tak jakby im wszystkim dzieci plakaly. Jedynie Cichal nigdzie sie nie spieszy i gotowy zostac jeszcze dzien lub dwa. Oni nawet oceanu nie zobaczyli, a przeciez to niecale 10 minut. A dzisiaj jest tak piekna pogoda, ocean – bajka, jak rzadko kiedy, widocznosc doskonala, powietrze krysztalowe. Nie moge przestac myslec, ze przeciez mogli zostac!!!
A ogole to sprawili mi ogromna frajde swoim przyjazdem, towarzystwem, pogaduchami. Za to wielkie im dzieki!!!!
Sprawozdanie bedzie nieco pozniej, bo to pisze z pracy.
Jolinku – ja ci lepiej się wcale nie przyznam do moich ostatnich lektur. Przygnębiające i wkurzające. Mam nadzieję, że już nie będę musiała takiej pokuty odbywać Dzisiaj wypoczynkowo powyciągałam z szafki zbiory przepisów nalewkowych i okazało się, że już przegapiłam dwie nalewki „apteczne” tj nalewkę na odrostach sosnowych (marzec) i na pączkach topolowych – marzec/kwiecień. Nastawię tę dzisiaj opisaną na mleczu i jeszcze potem na ziołach i korzeniach. I mało tego – zawsze z 1 szkl spirytusu, czyli z 0,5 l wódki. Apteczka, to apteczka, a barek to barek.
Jak już tak wszyscy zdjęciowo, to ja też dorzucę dla chętnych kilka. Długi weekend spędziłam w Chorwacji na wyspie Brać i to właśnie stamtąd pochodzą fotografie.
Najpierw kulinarnie:
https://picasaweb.google.com/Malpiszka/Kulinarnie?authkey=Gv1sRgCPDroNO04PXmzwE#5739863192835977314
Teraz widokowo
https://picasaweb.google.com/Malpiszka/Chorwacja_2012?authkey=Gv1sRgCL-vyO3K_cuUYw
Byku,
każda plotka ma w sobie „Koernchen Wahrheit” 😉
Tymczasem w sprawie grzybów zarządzono konsumpcję tylko na miejscu 😎
W końcu mam dostęp do internetu. Dzięki mleczarni…
Kilka zdjęć z Mszy Św. w Częstochowie. Brata Jarosława widziałem z bliska.
Tylko zdjęcia nie zrobiłem bo pozować nie chciał 🙁
https://picasaweb.google.com/100318348417210807170/Weekend?authkey=Gv1sRgCIako6iq_IjyDg#slideshow/5739882739893437698
Małgosiu – dziękuję. Jednego tylko młodszym od siebie zazdroszczę – że jeżdżą, że mogą, że świat otwarty i taki piękny.
Małgosiu! Ja też z podziękowaniem . Odmłodziłem się o ponad 40 lat. Prawie nic się nie zmieniło. Może tylko łódki. Teraz jest więcej plastikowych niż drewnianych. Wtedy było odwrotnie.
Cichalu, niestety część z tych pięknych domów jest w ruinie, zostały tylko ściany frontowe. Jedyna nadzieja w tym, że Unia sypnie groszem i może coś uratują.
Kurczę, tyle pięknych miejsc do zobaczenia – i tak mało czasu 🙁
To a propos fotoreportaży, bo nadrabiam blogowe zaległósci, czytam i oglądam.
Meldujemy się z Kingston, jużeśmy przybyliśmy. Co ja wam tu będę opisywać, zamieszczę zdjęcia, jak już się z nimi uporam. Nie pierwszy raz robiliśmy zjazd w tym gronie, więc wiadomo, że się dobrze ze sobą czujemy. Gdyby ktoś chciał dołączyć do następnego – niech da cynk.
Następny luźno zaplanowaliśmy w Kingston w okolicach czerwca, data do ustalenia.
Od Cichalów dostałam wspaniały prezent 😎
Malbeca od Nowego właśnie otworzyliśmy do sałaty greckiej, która nam będzie robiła za obiad. Po trzech dniach łasuchowania trzeba trochę spasować 🙄
Tyle na razie, potem naskrobię więcej.
Serdeczne podaiękowania współzjazdowiczom za wspaniałe przyjęcie i doskonałe towarzystwo 🙂
Dobranoc.
@nemo:
niestety smardzow(nawet takich) w mojej okolicy nie ma;
duzo ciekawych rzezb powstalo na wyspie hiddensse(kolo rugii), ale smardzow tam tez nie uswiadczysz, za to pieczarki i maslaki(kocham)…
Z głębokim smutkiem przeczytałem komentarz Pyry o „wrażym nasieniu” w Jasnej Górze. Jestem ewangelikiem i nikt dla mnie wrażym nasieniem nie jest i nie będzie. Jestem także zdecydowanym przeciwnikiem zachęcania kogokolwiek do opuszczenia sanktuarium kultu maryjnego na żądanie oburzonego (opowiadaniem znajomego) agnostego. „Won stąd bo psami poszczuję” nie jest dla mnie opcją.
Mimo tego, że nie jestem agnostykiem, nie wiem co Najwyższy pomyślał o „kazaniu” Jarosława Kaczyńskiego, ale nie musiałem polegać na opowiadaniu o przemówieniu które wywołało burzę z piorunami. O „wrażym nasieniu” słuchającym podziękowania za Epitafium wspomnę osobno. Wolałbym porozmawiać o konfiturach i teatrze, ale i ja nie jestem w stanie zawsze zbyć milczeniem to co i mnie boli i dotyczy.
Przepraszam – agnostyka. Nie znoszę szczucia i ręce mi się trzęsą. Żałosny staruszek, a tak bardzo kiedyś chciałem sprawić lanie tym wrażym ewangelikom. Teraz mam jedynie ochotę na konfirury z zielonych pomidorów i nie chcę już nikogo wieszać w stodole i ogniem przypiekać.
Powiesiłbym sobie w stodole kilka ładnych szyneczek i parę pęt słusznej wsiowej kiełbasy, ale nie mam ani stodoły, ani wyż. wzmiankowanej garmażerki.
Konfitury jadam rzadko, jak wszystko co słodkie, ale czasem w Piotrze i Pawle można dostać Trois Agrumes (pomarańcze, cytryny i paplemusy, znaczy się grapefrujty), o których wspominał Stanisław abo dżem z gorzkich pomarańczy. Ach, ach. Pyszne same w sobie i np. na kruchym ciasteczku. http://www.e-piotripawel.pl/zakupyszczecin/towar/konfitura-bonne-maman-z-gorzkiej-pomaranczy/228693/?sFraza=d%C5%BCem&strona=2&widok=36&sortuj=nazwa_r
Taki Dalfourek też w porządku…
http://www.e-piotripawel.pl/zakupyszczecin/towar/konfitura-st-dalfour-pomaranczowa/16246/?sFraza=d%C5%BCem&strona=2&widok=36&sortuj=nazwa_r
Z gorzkiej pomarańczy też bywa tej firmy, b. dobre.
Czy ktoś pamięta jeszcze jak Dziadek Poszepszyński znalazł w ścianie ziłę dziemu? Znaczy, przekuł się do spiżarni sąsiadów. I chciał grlapefrujta ź dziemem…
Dobranoc!
http://www.youtube.com/watch?v=HudmiMSd6Oc&feature=related
Marku – Jolinek wspomniała, że mogłeś sobie darować, a ja proszę – daruj sobie poczęstunki nienawiścią do samotnego nienawidzącego z jego nienawistnymi transparentami i szyderstwa z europalety. Mam nadzieję, że widziałeś i słyszałeś więcej, wewnątrz klasztoru bo nawet ja byłem to w stanie uczynić, nie ruszając się z fotela. Przez takie reportaże paulinom grozi eksmisja, a Pyrze i mnie – apopleksja.
Poza tym wdepnąłeś w moje konfitury 🙂
Swoją drogą o konfiturach także można szyderczo i nienawistnie, ale po co?
Nisiu – Tak, pamiętam 🙂
W zeszłym mesiącu zapomniałem o „Rosyjskich Konfturach” Krystyny Jandy. Ne tylko, że były za darmo, ale zawierały Ignacago Gogolewskiego, w całości. Nic to – już w przyszły poniedziałek Zupa z Gajosem, na żywo.
dzień dobry …
to chyba już wszyscy wrócili z wojaży ….
Małgosiu ludzi prawie wcale na zdjęciach … nikt tam nie mieszka? …
Placku masz racje i nie masz … nie trzeba siać złego ale też trudno przejść obojętnie i zupełnie nie reagować jak ktoś wykorzystuje dobro wszystkich …
Placku
Po mojej wizycie w kaplicy M.B. Częstochowskiej i wysłuchaniu kazania w którym zostałem nazwany hołotą zacząłem się zastanawiać czy powinienem się spowiadać z tego, że nie wierzę w zamach i morderstwo, że nie chcę być ani nie czuję się katolikiem podziemnym, że nie akceptuję tego co mówi J K i jego spółka …
Marku – Rozumiem, ale czy te słowa padły z ust Jarosława Kaczyńskiego, generała zakonu paulinów, przeora? Kto te słowa wypowiedział? Pytam, bo są one bolesne nie tylko dla Ciebie i z pewnością nie powinny być użyte przez nikogo, nigdzie.
Wiem, że oo paulini zaprosili członków rodzin ofiar tragedii smoleńskiej, wiernych, a nie transparenty zaparkowane przy wyjściu. By użyć analogii – nie uważam by Prezydent Komorowski był odpowiedzialny za transparenty przed jego siedzibą.
Niewieście o łagodnym charakterze przypominam, że jest także bardzo światłą niewiastą która dobrze wie, że klasztor na Jasnej Górze jest od swego zarania własnością prywatną, zatem niczego sobie nie uzurpuje 🙂
Głęboko wierzę, że braciszkowie nie zaciągną Pyry do sądu, oskarżając Ją o zesławienie. Gdyby to uczynili, zwątpiłbym w ich legendarny dar wybaczania. Pacierz zobowiązuje.
Danusiu, a ile tam ryb sobie pływało w portach i razu na myśl przyszedł mi Alain.
Jolinku, faktycznie było dość pusto, jest jeszcze przed sezonem. Wiele domów trwało wciąż w zimowym letargu, pozamykane okiennice, nieposprzątane podwórka, zamknięte kawiarnie, sklepy. Wyspa Brać to zaplecze weekendowe dla Splitu, tylko 50 minut promem, wielu mieszkańców tego miasta ma tam domy. Turystów było też niewielu, głównie Polacy. W słońcu było ciepło, wieczory zimne i woda chłodna, plaże kamieniste, a leżaki stały w wielkich stosach pod hotelami.
P.S. – Jeśli nie grzeszysz mój Bracie, to nie masz się z czego spowiadać. Jeśli w Twoim sercu nie ma nienawiści, możesz się wyciszyć i pomodlić nawet na Stadionie Narodowym, a jeśli lubisz polityczne pogawędki z księdzem, umówcie się na kawę, ale błagam, nie tutaj 🙂
Dosyć tego dobrego – nie mam zamiaru bronić czyjegoś Kościoła gdy Stanisław wypoczywa na kanapie delektując się Prowansją w trzech smakach.
Dziś u mnie wiosenny obiad. Szparagi i młode ziemniaki.