Cała Polska jest nieczynna
Początek maja a tu wszystko nieczynne. Zamknięta redakcja w Warszawie. Na bazar w Pułtusku nie dotarli gospodarze ze swoimi produktami. Nieczynna poczta, większość sklepów. Nawet niektóre restauracje mają kłódki na drzwiach.
Ale za to jest wiosna. U nas ciepło i słonecznie. Można siedzieć na dworze i wspominać jak to się człek włóczył po świecie. I to po to, by w końcu stwierdzić, że na własnej werandzie i pod własnymi sosnami jest mu najprzyjemniej i najsmaczniej. Bo to i drzewa – dziś wielkie wręcz niebosiężne – sadziliśmy własnymi rękami i potrawy pachnące na talerzach też „tymi ręcami” (tylko po dokładnym ich umyciu).
No to jak wszyscy zabrali się za odpoczynek i leniuchowanie to i u mnie będzie „zaparte”. A chętni do pogaduszek mogą sobie popatrzeć na zdjęcia.
Do zobaczenia w poniedziałek. Roboczy!
Moja ulubiona knajpka pod Carrarą mieszcząca się na barce – stąd też jej nazwa
A to dla odmiany obiad za kołem polarnym w namiocie Samów
Już cieplej – to właścicielka Zi Fiore w Paestum i jej załoga
A na stole spaghetti di seppie
Ale i tak najlepiej smakuje w domu pod sosnami!
Komentarze
Dzień dobry, przez mgiełkę deszczu majowego przesyłam wszystkim majowe pozdrowienia. Kraj zamknięty świątecznie – tylko maturzyści (kiedyś mówiono „maturanci”) i ich nieszczęśni nauczyciele tyrają.
Jasne, że u siebie, pod własnymi sosnami albo innymi drzewami najlepiej, ale żeby to docenić, trzeba wyjechać i wrócić.
tez tak kiedys sadzilem, ze pod sosnami smakuje calkiem niezle. to fakt nie do zbicia. az pewnego razu zdarzylo mi sie smakowac pod kwitnacymi wisniami…
w hamaku rozciagnietym miedzy dwoma pniami starych wisni zasnalem w polowie nocy. kiedy obudzilo mnie plaskie przedpoludniowe slonce, nie czulem ani troche syndromu poprzedniego wieczoru. bylem w wysmienitej formie. odnalazlem Przyjaciela i przy pomocy zapachu z pachnacego esspreso dokonalem nieprzyjemnego momentu przedpoludniowego budzenia. rozpoczal sie kolejny cudowny w naszym zyciu dzien pelen nowych doznan.
jeden zostawilem na fuerte i dzieki temu zrobilo sie miejsce na nowy. pomimo ze w szafie wisi jeszcze pare, to ja zdecydowalem sie na nowy
Mini zjazdowi na obrzeżach City życz ę smacznych, opitych czerwonym winem, obrad. Czekamy na sprawozdania.
Ogonku – ładne chociaż nieco obsceniczne. Ależ te chłopy lubią się stroić.
nie bardzo kumam co masz Pyro na mysli? w jakim miejscu moze byc to nieprzyzwoite badz sprosne?
a moze polaczylas niemiecki z polsklim i chcesz wiedziec ob = czy
jest to sceniczny?
tak, to do wystepow scenicznych gdzie rezyserem jest wiatr, scena akwen wodny a moja skromna osoba 😆 robi za statyste
Witam blogową bandę!
:::
chyba się dziś zaszyję w jakimś ogódku na starym olsztyńskim mieście
z gazetą, kawą i kieliszkiem wina
:::
pod oknami mam liceum i powiem tak
panienki w małych czarnych wyglądają przepięknie
a młodzieńcy w garniturach wręcz odwrotnie
nie potrafią jeszcze nosić poważnej odzieży
Brzucho – zaczął się sezon szparagowy (czyli dla mnie święto doroczne) może masz jakieś nowe pomysły?
Nie ma lekko,moja firma czynna i na dodatek sporo roboty,bo zamiast całej ekipy jam ci sama na dyżurze.
Niczym ten samotny biały żagiel na wzburzonych falach zamówień, telefonów i innych takich….
Pyro-na Kaszubach jadłam moje pierwsze tegoroczne szparagi przyrządzone z tego,co było pod ręką tzn. polane masłem z lekko przysmażonymi skrawkami szynki,bo jej resztka pałętała się po lodówce.
A do nich chłodne piwo,jako że piękne słońce świeciło nam prawie prosto
w talerze 🙂
Z mojego ranka – ciepło, ale pochmurnowato. Trzeba się będzie powoli zbierać w drogę – za jakieś 2 godziny wyruszamy.
Przez najbliższe parę dni będziemy gnębić Kapitanostwo i Nowego 😎
O, i nawet słoneczko wyszło zza chmur!
Danuśka,
nie bądź samotnym białym żaglem, tylko zamustruj się na jakąś łajbę 😉
http://www.youtube.com/watch?v=_ErXY0y9WrE
„Bielejet parys adikokij…” Uśmiechnięty ten żagiel, jak Danuśka. Wabi w nieznane.
A w domu – znane – gorąca pizza gotowiec, bo Młoda nie miała szparagowej ochoty. Szparagi będą jutro.
Sypnęłam transkrypcję – nie parys, tylko parus.
Oj,Kapitanostwo oraz Nowego też chętnie bym pognębiła 😀
Jednak łąki nadbużańskie mam odrobinę bliżej i szybciej,pozostaje mi zatem zacieśnianie więzów sąsiedzko-mazowieckich 🙂
Alicjo-baw się dobrze !
jak nic nie wypadnie to u mnie w niedziele zniwa – rabarbaru;
chodze i dumam: kruche( z baise) czy drozdzowe( z kruszonka)?
@ogonek: geiles ding.
Na pewno będziemy się bawili dobrze, Danuśka 🙂
Ja mam bliżej tutaj, chociaż chętnie bym wpadła na takie zacieśnianie więzi nadbużańsko – mazowieckich.
Ale, jak to moja mama mówi – nie mogę być ze swoją d… na wszystkich kiermaszach 🙁
Danuśko,
Wiem, co przeżywasz – ja też dziasiaj pracuję 🙂
Udanego mini-zjadu za oceanem!
Gnębcie, ach gnębcie! Chlebusie już wypieczone. Wino obecne (białe w lodówce, czerwone oddycha). Reszta jeszcze w domyśle.
Z innej beczki; śmieszy mnie gdy „profesjonalista” używa amatorskiego błędu: „akwen wodny”! Toż to pleonasm czystej, nomen-omen, wody…
Dziękuje za dobre słowa! A oto aktualne chlebusie
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Chlebki?authkey=Gv1sRgCNXR6_T_u6ui3gE#
Mój rabarbar oszalał. Kruche 😀
Alicjo, uściskaj Cichalów i Nowego 🙂 Siebie i Jerzora też 🙂
Majowe pozdrowienia 🙂
Danuśko, dzisiaj też były szparagi, z oliwkowym domowym majonezem.
Rozpadało się a wczorajszy dzień był prawie że letni.
Pytanie do Przyjaciół Krajowych. Jaką objętość ma jedno opakowanie śmietanki 12% (łaciata w brązowym opakowaniu)
dziękuję
Witam i odpowiadam, pół albo ćwiartka po cenie poznasz.
Yurek, weź Skype, pls
Cichalu – 200 ml, niektórych firm 250 ml; Bywają i półlitrowe. Te najpopularniejsze, to dwusetki.
Pyro, dziękuję. Biegnę dokupić
A może crumble z rabarbarem ? Nie wiem, czy jest polska nazwa tego ciasta, ale raczej nie. http://www.domowe-wypieki.pl/przepisy-desery/316-przepis-na-crumble-z-rabarbarem
Kto ze mną wypije zdrowie NISI?
Hej, kudłata psiapsiółko żeglarzy, psiarzy, malarzy i jednego dyrygenta tudzież stołu biesiadnego Piotra A z dobrodziejstwem gości stałych i doraźnych:
nie wiem, czy 100 lat, ale tyle , ile Ci będzie smakowało, czytelników w setkach tysięcy i przyjaciół gdzie spojrzysz dokoła. Najlepszego, Nisiu
krystyna
4 maja o godz. 20:06
też fajny i prosty pomysł, merci!
Pyro! Ja, ja jezdem! Mam już otwarte do oddychania cabernet sauvignon, to wykorzystam toast do stwierdzenia czy dobre. A toast, to w ramach normalnej miłości braterskiej do Nisi, czy sosik wiecej?
Cichalu – dzisiaj Moniki imieniny i Nisia u nas „robi za” solenizantkę.
Zdrowie Nisi!
O, kotki moje kochane, dzięki za pamięć! Ściskam Was serdecznie!
😆
Porozjeżdżało się Bractwo, porozłaziło, jak koty z koszyka. Echidna nam zginęła jakieś 10 dni temu, Elap się nie odzywa, Marek zapracowany, Jolinek zwiedza kolejne miasteczka albo ostępy, Orca nadała ostatnio tylko jeden komunikat, a Żabie zachciało się być dziedziczką zjazdową. Eska jak zwykle między gospodarstwem, a wnusią. O i Nemo nie było dzisiaj przy stole (Matko Boska! Chyba już te pomidory popikowała? Głupiego robota, ale jeszcze gorzej z pikowaniem porów – nitki takie, a sadzić trzeba) Nijak nie mogę się wszystkich doliczyć.
Odściskuję 😀 Niech Ci Rumik zżera tylko zbędne 😀
Zgłaszam sie wieczorową porą i spieszę z życzeniami dla naszej Solenizantki, Nisiu sto lat, niech Ci zdrowie i szczęście sprzyja. Wszystkiego najsmakowitszego 🙂
Tu deszczowo, ale całkiem przyjemnie 🙂 w mojej okolicy jeszcze rabarbaru nie ma, zgroza, już nie wspomnę o szparagach. Nie mogę się doczekać!
Barbaro – u nas są dość dawno – dzisiaj za średnie płaciłam 5 zł za pęczek 0,5 kg.
A kiedy o zdrowiu mowa – wie ktoś co z Krysiade? Czy już lepiej, czy znowu łapiduchy ją więżą?
co prawda dzisiaj widziałam jakieś resztki białych szparagów w leklerku, ale cena – jakby były ze złota. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, albo przespacerować się na bazarek, może tam czekają na mnie 🙂
Mam nadzieję, że u Krysiade wszystko w porządku, choć rzeczywiście dawno się nie widziałyśmy.
Pożegnam się już. Dobranoc.
Jutro jestem w Świnoujściu.
Unikam trybu dokonanego – a to chyba nie to – zgadza się?
Nie chciał bym prowokować jakichkolwiek mocy, bo jestem przesądny
Jutro rankiem, jadę tam spotkać się z kumplem , z technikum jeszcze, a przyjacielem do dziś, aby sobie posiedzieć i pogadać. Pogoda wtedy nieważna.
Dziś rano, kiedy jechałem właściwie ostatni raz do budynku, gdzie przepracowałem 21 lat, aby ugościć na śniadaniu gości których zaprosiłem, aby się nieoficjalnie pożegnać, powiedziałem do LP, która mnie rzecz jasna wspierała:
Odetchnę wolny dopiero wtedy, jak to będę miał po południu za sobą. To teraz.
Było w sumie nieźle. Ok 65 osób, z czego 2/3 z BUDYNKU, a reszta z zewnątrz, tzn. ci, z którymi wspólpracowałem na tyle ciasno, że należało, a do tego parę koleżanek i kolegów, którzy już odeszli wcześniej (a żyją jeszcze!).
Nie było rafinesy jaką sobie przedtem może wymarzyłem (tego „rz” nie jestem sobie pewny, a czasu nie man na sprawdzenie).
Nie było, z powodu niesamowitych zawirowań ostatnich dni. Nie dało rady wsumie inaczej jak tak, że zamówiłem w polskim sklepie ?Lukullus?, do którego mam i tak najbliże. Zamowilem 3 tzw. wurstplatte, tzn duże półmiski z doborem różnych wędlin, a do tego jedną z serem. Tam też wzięliśmy spore kawałki jabłecznego i serowego ciasta, do tego sporą roladę makową. Sami dołożyliśmy sporą porcję sałatki jażynowej i dwie quich-loraine mojej roboty. Przed wędliny postawiona była nieodzowna tu marmolada strażacka, tzn. mielona łopatka wieprzowa, już posolona i popieprzona, a cebulkę pokrojoną postawiłem obok. Do tego bułki białe, żytnie i ziarniste, chleb szary i czarny.
Do tego kontenery kawy zrobine na miejscu i soki i woda, dowiezione.
Po starcie, po moim jednozdaniowym zaproszeniu mój szef zabrał głos i powiedział…
Nieważne, nieważne tewz co ja powiedziałem.
Pod naszym aspektem, tzn., jeśli chodzi o ocenę wędlin, to moi z BUDYNKU, polskie znają przeze mnie i cenia sobie, bo od lat przy urodzinach serwowałem.Tym z zewnątrz natomiast musiałem tłumaczyć. Nie kryję, że nie mam problemów wychwalać walory produktów, o jakości których jestem przekonany.
Myślę, że mam to za sobą, a nie wyszliśmy tak źle.
A reszta jest milczeniem.
(za ciężko może?)
Reszta jest opowieścią z dalszym ciągiem, Pepegorze 🙂 Masz pełną szklankę, wymień na większą i dolewaj 🙂
Czwartego maja 1953 roku Ernest Hemingway wygrał nagrodę Pulitzera za „Starego człowieka i morze”. Wszystkiego gwiaździstego Nisiu 🙂
Dzięki, dzięki, dzięki…
Nisiu samych pysznosci 🙂
No i sarny zgralem minutek dwie (z godziny tasmy) wiec pocialem jak nalezy.
http://youtu.be/VJGco9TAYms
dzień dobry …
Nisiu przytulanki i zdrówka a resztę to sama sobie pięknie umiesz ułożyć … 🙂
pepegor wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia … 🙂 .. wnuczki bardzo pomagają iść w dobrym kierunku ….
o dobrze, że Brzucho napisał o programie bo ja zapamiętałam datę 5 maja …
doczytam później i pooglądam a teraz wszystkim pomachanko … 🙂
za „Starego człowieka i morze” Ernesta Hemingwaya dostałam na maturze bardzo dobry (6 jeszcze nie było) .. pisałam z pasją bo byłam w autorze zakochana miłością nastolatki .. teraz po latach nie mogę się jakoś zmusić by przeczytać ponownie jego dzieła co mnie smuci bo nastolatka poszła gdzieś w siną dal …
no … no … czego to ludzie nie wymyślą … a może warto spróbować …
http://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/smietana-sonecznikowa-takie-buty.html
to do jutra bo miło zajęty dzień mnie czeka … 🙂
Pepegor – żivot je cudo – i Ty to doceniasz. Zajęcie się znajdzie.
YYC – piękne sarenki i smutna refleksja – one są tam u siebie. Zawsze tam się pasły, a teraz wypierają je ludzie – grodzą prerię, budują domy. Oby nie zabrakło miejsca dla starych mieszkańców.
Jolinku – miłego dnia.
Nisiu – dużo pomysłów na nowe książki, rzeszy wiernych czytelników i pięknych kwiatków w ogródku:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/Kwiatki#slideshow/5738928578432405554
Nisiu, dużo serdeczności, zdrowia jak najlepszego i niezachwianej pogody ducha 🙂
Powitanko wszystkim. (Podobno moje dotychczasowe – witam- nie jest trendy. Chi, chi).
100 lat, 100 lat niech żyje Nisia nam!!!! (i dużo pisze ku radości czytających).
Pepegorze – prawdziwe życie zaczyna się na emeryturze.
Moje zdrowie okazało się nie tak złe jak lekarze przepowiadali. W przyszłym tygodniu oddaję się w łapy fachowców w Klinice Izotopowej.
Na razie jest dobrze, ale nie tragicznie, co będzie dalej zobaczymy.
Miło, że o mnie pamiętacie.
Krysiade – ja mam silny instynkt stadny – kiedy kogoś nie ma długo przy stole, a nie wiem, co się dzieje, zaczynam, jak ta kwoka nawoływać kurczęta/
Poszłam z psem i przy okazji do sklepu. Upał, głupi podopieczny, który usiłuje polować na motocyklistów i niepotrzebne ciężary w siatach – no, znowu zwłoki Pyrowe wróciły do domu. A Młoda tyra z maturzystami poza jakąkolwiek strukturą szkolną. Takie mi się dzieci ulęgły.
Alicja tutaj od Kapitana. Dzisiaj będziemy z Nowym wznosili zdrowie blogu. I w ogóle zdrowie. Za chwilkę jedziemy do Nowego. Przyjemnej soboty!
Osobne życzenia dla Nisi – wczoraj piliśmy zdrowie, ale komputra już nikt nie tykał. bo trzeba było pogadać przy stole – wiadomo 🙂
Tyle na zrazie.
dzien dobry,
Zajec tyle, ze nie ma czasu nawet dokladnie przeczytac co jest na blogu.
Nisiu – madrych czytelnikow Ci zycze i radosci z tworzenia.
Wieczorem z Alicjami i Cichalami zadbamy o Twoje zdrowie po ktorym to wszelkie zle moce od Ciebie odstapia.
Wlasnie Cichalowie dzwonili, ze juz wyjechali. Rozpalam w piecu – kielbaski z grilla z musztarda, polskim chlebem i Zywcem na powitanie.
Z taką pewną nieśmiałością podrzucam kolejne sprawozdanie z majowego skoku w bok. Tym razem zaniosło nas w Kotlinę Kłodzką:
http://www.eryniag.eu/2012/05/5826/
To dopiero początek…
Witam. Dla Nisi.
http://www.youtube.com/watch?v=1oCa3ci5AUU&feature=related
Sarny sarnami ale bazant byl glowna atrakcja. Od 3 dni znowuz gdzies zniknal. Mamy nadzieje ze powroci jak uprzednio wracal. Tu pare ujec bazancich:
http://youtu.be/85_-VuzsqcI
Ewa, za miesiac odwiedzam Ladek i okolice. Teraz sie zastanawiam co mam wziac,bo u mnie dzisiaj jest tylko 9 C a w Polsce upaly. I gdzie tu sprawiedliwosc .
Krysiade – miło, że sie odezwałaś, serdeczności i ciepłe myśli 🙂
Ewo – kolejna ciekawa wyprawa, dzięki, że się z nami dzielisz. Nie bardzo wierzę przepowiadaczom i innym jasnowidzom, ale ta historia o wilku, który napił się wody…
YYC – nie dość, że świetnie gotujesz, fotografujesz, to jeszcze zręczny z Ciebie kamerzysta. Okołodomowe towarzystwo – do pozazdroszczenia!
Elap – w Polsce też bez sprawiedliwości – u Leny nad morzem +9 i grzeją kominkiem. U nas były upały, a teraz przeszły dwie burze, popadało i z pewnością temperatura spadła.
Myślę , że i gawron sobie podjadł – bażant go odpędzał nie nazbyt gorliwie. Ale masz, Basiu rację – miło obserwować, jak YYC cieszy się swoim domem i otoczeniem.
Ewo – nieśmiałość zostaw na inne okazje – pięknie fotografujecie, Włodek ma talent reporterski i lekkie pióro, a tu jest publika, ciekawa świata.
Ja sie odzwyczailam od burz, bo u nas nie mam. A jak sie jakas przywlecze to zima i jest bardzo anemiczna.
Pyro,
Pięknie dziękujemy za komplement. Poza tym, wszystko się zgadza z wyjątkiem Włodka – Witka 😉 .
jestem finito(we szystkich tego slowa znaczeniach);
bryka w bunkrze, a w budzecie dziura;
do lwowa nie pojade; musze przerzucic kompost.
Przepraszam Witka za pomyłkę. Zrobiło się szaro-buro i chłodno. Idę zamknąć balkon i zabiorę się za obieranie szparagów c.d. Pójdą do zamrażarki.
wreszcie dopadłam pęczek szparagów w cenie dającej się przełknąć. Zostały już tylko odłamane końcówki, do zamrożenia z myślą o przyszłej zupie.
Basiu – ile kosztują szparagi w Warszawie? Wiem, że zawsze są droższe, niż u nas. W Wielkopolsce od 150 lat jest to podstawowe warzywo wiosenne. Nawet w ogródkach są grządki szparagowe (ja też miałam)
Kilka osób na blogu – w tym i Gospodarz – podawali jako szparagowe danie szparagi pieczone w oliwie, a podane z sosem z gorącego żółtka i oliwy. Ja proponuję kolejną odmianę – szparagi upieczone, a podane z sosem z gorgonzoli rozpuszczonej w gorącej śmietance (100 ml śmietanki tłustej, 50-80 g gorgonzoi, drobno posiekana młoda pietruszka zielona)
Pyro, te dzisiaj kupione, białe, pęczek za 6 zł. Można zaszaleć. Ciągle jeszcze nie doszłam do bazarku…
YYC,
z przyjemnością obejrzałam i sarny , i ptaki. Widać, że sarny nie są wcale lękliwe, no i całkiem ich sporo…
Ewo,
oglądam Wasze zdjęcia z zainteresowaniem, tym bardziej że w planach letnich biorę pod uwagę właśnie Dolny Śląsk i Sudety, albo przeciwny kierunek, czyli Polskę południowo- wschodnią. Najlepiej, żeby było sporo do oglądania i mało turystów. Nie wiem, czy to się da pogodzić…
Dziś przygotowałam sobie szpinak, którego nie jadłam od bardzo wielu lat. Ale tyle ostatnio czytałam na jego temat, że skusiłam się. I był pyszny, doprawiony solą, pieprzem i czosnkiem, do tego troszkę sera i jajka sadzone. Na pewno będzie powtórka.
Dobry wieczór. 🙂
Wróciłem na łono. Miejskie 🙁 niestety. Krótka relacja poniżej
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/BiaOwieza2012?authkey=Gv1sRgCI-m_PTd-fushAE
Irku – Nisia podała mi Twój telefon, tzn numer – zadzwonię jutro przed południem, dobrze? Podam tylko adres, na którym poczekam na ziółka.
Krysiade – Witaj 🙂
Gdyby naprawdę cała Polska byłaby nieczynna, nie byłbym w stanie Krysiade powitać. Chwała bezimiennym nieszczęśnikom odpowiedzialnym za elektroniczną wersję „Polityki”, chwała pracownikom elektrowni, opiekunom serwerów. Niech się święci Cinco de Mayo, po tej stronie oceanu święto tak radosne, że bez toastu palomą, narodowym napojem Meksyku, się nie obejdzie 🙂
Pyra, ok. 🙂 gdybym chwilowo nie odbierał tzn. jestem w drodze na działkę. Ostatni raz byłem tam 27.04. i muszę jak ojciec Wirgiliusz dojrzeć dzieci swoje 😀
Rozmowa z kelnerką. W karcie smażony okoń.
– Czy to jest okoń nilowy czy nasz europejski ?
– Nie, to jest filet
😀
„byłaby” po hiszpańsku to „była”. Chyba 🙂
Przepraszam – zapomniałem o ciastkach. Co prawda przepis jest bardzo skomplikowany, ale entuzjazm piekarki świeży jak pola kukurydzy po ciepłym deszczu. To dzień w którym nawet Cichal przestaje być diakrytycznym kaktusem i nic już Go nie śmieszy, ale cieszy. Mnie cieszy to, że po raz kolejny okazało się, że nadal żyję, a wieczorem prawdopodobnie ujrzę superpełnię księzyca. Chodzi mi o zachmurzenie.
Dziś wieczorem wzniosę toast za zdrowie Krysiade i za wszystkich pracowników odpowiedzialnych za bombę kobaltową w klinice imienia Hirszfelda we Wrocławiu. To dzięki Nim moja Mama cieszyła się wieloma dodarkowymi wiosnami i męczyła się ze mną. Ponieważ w Polsce już wieczór – Zdrowie 🙂
W międzyczasie, u Nowego, przy kiełbaskach – Francja-elegancja 🙂
Przypominam – O jedenastej trzydzieści cztery księżyc będzie na wyciągnięcie ręki. Poza tym w jego świetle nawet smok wawelski wygląda radośnie i młodo. Jeśli chodzi o mnie to najlepiej wyglądam w papierowej torbie na głowie, w czasie pełnych zaćmień.
Placku – ja od dawna przechodząc obok luster odwracam głowę. Moja miłość do ruin nie sięga istot żywych.
Irek,
Piękną miałeś majówkę 🙂
Ewo – akurat ostatnio czytałam o jasnowidzu Filipku w przewodniku „Dolny Śląsk jakiego nie znacie”. Podobno przepowiedział, że po jego śmierci będzie jeszcze jedna wojna, podczas której stare panny bez dzieci też będą mobilizowane. :-8 🙂
Irku, Białowieża – piękna. Te poranki, mgły nad łąkami i wiosenna zieleń 🙂
Ewo – Wasza relacja jest bardzo ciekawa. Czy spotkaliście w kopalni pięknego Miłosza, który zmienia się w gnoma? 🙂 Podobno jest tak przystojny, że turystkom na jego widok może „zakręcić się w głowie”.
Asiu,
Po prostu strach się bać 😯
Nisiu – spóźnione życzenia imieninowe – wszystkiego najlepszego!!!
Ewo – też się przestraszyłam tej przepowiedni 🙂
Asiu – nie, nie miałam aż tyle szczęścia 😉
Najczęściej można go spotkać w Sztolni Książęcej i żeby znowu zmienił się z gnoma w przystojnego młodzieńca musi zaświecić na niego słońce (przez prześwit w skale) 🙂
Tu Polska czynna i nieźle padnięta. Jeszcze tylko jutro i dzień odpoczynku 🙄 Ludzka masa, bardzo sympatyczna, intensywnie się przemieszcza i nawiedza instytucję. Instytucja stara się sprostać i być z bilansem na zero, uff.
Pyro, Twoje burze przyszły do nas i zaraz zabrały prąd. Waliły ostro, świetliście i deszczowo. Energię oddały, ale zostawiły chmury. Księżyca nie zobaczę 🙁
Haneczko – one, te burze, wędrują w kółko. Mieliśmy już 6 nawrotów. Nie są intensywne ale chmurzyska gęste i grubaśne. Figa, nie księżyc. Zrobiło się chłodno, deszcz pada co jakiś czas.
Nie widzicie księżyca, bo on jest u mnie 🙂 pięęęękny!
U nas burza przeszła bokiem, opłotkami 🙂 . Pogrzmiało w oddali, deszcz spadł i podlał ogród, internet wariuje, zrobiło się chłodniej i też księżyca u nas nikt dzisiaj nie zobaczy.
No tak, Barbara widzi księżyc, chmury jeszcze nie dotarły do Warszawy 🙂
Chmury u nas były wczoraj, czyżby znów sie wybierały?
Barbaro, patrzysz za niewidzących 😀 Zaraz mi lepiej 😀
Do nas przyszły z zachodu, wczoraj niebo było tylko rano zachmurzone, później świeciło słońce
Haneczko u nas o 5:37, do rana pewnie się chmury rozproszą i zobaczysz .
Na termometrze zaledwie 4 stopnie brr.
http://www.youtube.com/watch?v=94J9VrY9QBA&feature=fvst
Esko, sprawdzę bladym świtem 🙂
to może jeszcze jedna piosenka, na pocieszenie dla zachmurzonych 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ydw5qIycHE0
Chmury c.d. Lato zrobiło sobie przerwę. Nie widzę termometru ale wygląda na bardzo chłodny poranek. Kiedy obudzi się psina i trzeba będzie z nim wyjść, założę kurtkę.
dzień dobry ..
jeszcze nie obejrzałam zaległości a tu nowy towar dowieźli … 😉 .. oglądania i czytania na parę godzin ..
Księżyc to mój patron i pięknie wczoraj podglądał całą Warszawę .. pogoda bardzo łaskawa .. w dzień ciepło a nad ranem deszczyki i rośnie wszystko jak na drożdżach ..
Krysiude przytulaski … 🙂
Obyczaje – niezły reportaż
rakow.gazeta.pl/krakow/1,35817,11665864,_Daj_mi_te_noc__Na
Dzień dobry,
komunikat pogodowy: po krótkiej, acz ulewnej burzy skoro świt, nastał piękny, słoneczny dzionek 🙂
Majówki ciąg dalszy: http://www.eryniag.eu/2012/05/5910/
Tym razem zagnało nas w okolice Stawów Milickich
Witam, serdecznie witam blogowisko.
Wszyskim dziękuję za pozdrowionka i pomachanka. Zwłaszcza Plackowi – za toast i słowa otuchy. Też mam nadzieję, że izotop pomoże mi wrócić do normalnego życia, tylko mnie potraktują jodem.
Burza poranna była, nawet z gradem. Całkiem sporym. Jak urodziwy jasiek (kulinarnie). Teraz jest jest chłodno i świeci nieśmiałe słonko. Może się ociepli.
Krysiade, dołączam się do pozdrowień, bądź dobrej myśli.
Jolinku, Twój „dowieziony towar” rozpogodził mój poranek bo za oknem pochmurno. Księżyc był niestety niewidoczny ale go sobie wyobrażałam.
Czeka mnie druga tura wyborów. Do później.
Miał być „nowy towar” a nie „dowieziony” 🙂
Krysiade – jeszcze będzie pięknie, zobaczysz.
Dzień dobry! Pada deszcz – ogród się cieszy 🙂
Nasza majówkowa wycieczka była krótka. Moje siostrzenice nie były jeszcze w Biskupinie (chociaż to tak blisko) dlatego zorganizowaliśmy wyjazd z dodatkowymi atrakcjami. Był to między innymi przejazd kolejką wąskotorową ze Żnina przez Wenecję do Biskupina. Dzień był słoneczny, wiosenna zieleń, piękne zapachy z łąk, pól, mijanych sadów i ogrodów (bzy). Odwiedziliśmy też Lubostroń. Kiedy Hrabia Skórzewski kupił w XVIII w. wieś Piłatowo tak zauroczył się malowniczym, nadnoteckim krajobrazem, że postanowił w tym „sercu lubym ustroniu” wybudować pałac.
Zapraszam na Pałuki 🙂
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/WiosennePaUki?authkey=Gv1sRgCIqj6suw8sSCYw#slideshow/5739166588396971730
A więc Krysia nasza De zmieni ksywę na J-23! Najlepszego, Krysiu. Daj im popalić, tym izotopom, a co.
Za wszystkie życzenia i życzliwość ogólną najserdeczniej raz jeszcze dziękuję!
Zimno jest. Obkładam się psami.
Asiu -„Piękna nasza Polska cała…”
Nisia – mój się nie daje wykorzystać w charakterze kompresu.
Nawiązałam sympatyczny kontakt z Irkiem. Będzie żubrówka i nalewka żmudzka.
Asiu, dzieki Twoim obrazkom zrobiło się wiosennie i swojsko 🙂
Dzień dobry 🙂
Asiu, może kiedyś zahaczycie o Gniezno?
Asiu,
Przypomniałąś mi „durną młodość”. Jakieś 20 lat temu jeździłam na obozy młodzieżowe do Oćwieki. Biskupin i kolejka wąskotorowa były stałym punktem programu wycieczkowego
Majówkę zakończyliśmy rzcz jasna we Wrocławiu: http://www.eryniag.eu/2012/05/5961/
Ło matko, chochlik drukarski mnie dopadł: tu dodał się ogonek (nie mylić z Ogonkiem) tam uciekła literka… 😕
Haneczko – do Gniezna bardzo chętnie, byłam dawno, dawno temu 🙂
Ewo – dziękuję za Wrocław.
A Polska piękna, na najbliższa i ta dalsza. A wiosną chyba najbardziej 🙂
Kurczę, muszę się pożalić. Jeździcie sobie i cieszycie się majem, a ja majówkę spędziłam pod znakiem czerwonej róży. Niestety, hodowanej na nózi. Znowu mnie paskudztwo dopadło i rąbie. Już dostałam antybiotyk, ale do normalnego jeszcze daleko.
A w ogrodzie coraz piękniej. A ja twardo – na kanapie…
Asiu, Pyra ma moje namiary i Alicja, i Gospodarz też. Spróbuję się dostosować do każdego terminu 🙂
Haneczko – jeżeli coś zaplanujemy na pewno się odezwę 🙂 .
Różę znam z widzenia od ponad 20 lat, paskudztwo 👿 Jak ona śmiała wleźć na Nisię 👿
Nisiu – jeszcze jest trochę dni majowych przed nami, na pewno nacieszysz się ogrodem. Życzę zdrowia!!!
Za chwilę idę na następną imprezę z okazji przyjazdu mojej kuzynki. Nie, nie przyjechała ona z Australii, ani z Ameryki, ani z innego kontynentu. Przyjechała z Warszawy. A to już trzecia impreza w tym tygodniu z tej okazji 🙂 .
Asiu – masz szczęście mieszkać w miejscu, gdzie jest żywa tradycja. Na polskiej prowincji zawsze było tak, że przyjezdny był wielką atrakcją, którą czciło się na różne sposoby. Tak było nie tylko w Polsce – a teraz? Sami jesteśmy ogromnie mobilni, znajomi odwiedzają nas czasem z drugiego krańca świata, a my dzięki tv i oświacie doskonale wiemy, jak tam u nich wygląda, co się jada i co się nosi, kina wyświetlają to samo, co tu. I tak nam goście utracili atrybut spotkania z nieznanym. A to takie miłe.
Mam dosyć szparagów na jakiś czas. Trzy dni jadłam szparagi na okrągło. Nie był to mój pomysł, tylko konieczność – jak się ugotowało na 4 osoby, a potem musiała zjeść Pyra solo… Zamroziłam jeszcze dwa obrane pęczki i 2 woreczki końcówek. Na razie nie kupuję.
Dzien dobry,
mini zjazd na Long Island wciaz trwa i bardzo dba o zdrowie wszystkich blogowiczow, chociaz przyjezdni groza szybkim odlotem.
Wczorajszy obiad – owoce morza – smakowal chyba gosciom.
Pozniej temperatura znacznie sie podniosla przy poludniowych rytmach z glosnikow i przy smaku czerwonego wina. Humory dopisywaly.
Pozdrowienia dla Blogu 🙂
Nowy – my też dbamy o zdrowie blogowiczów i mini-zjazdu. Taka dbałość może skończyć się alkoholizmem.
No i jest tak. Bazant sie nie poakzuje od 4 dni wiec moze w koncu nas zostawil. My tyle serca. Karmilismy szalawile, poilismy, dbalismy o zdrowie. Do dentysty, zeby dziob sprawdzil wysylalismy a on tylko na panienki latal a teraz w ogole zniknal.
Sarny sie kreca caly czas i widze sypiaja w Sikorowym Lasku za domem.
Radosc z tego ZOO jest taka, ze mieszkamy w ponad milionowym miescie. Jestesmy oddaleni od centrum o jakies 15 min samochodem (nie w godzinach szczytu). Dookola sie rozwija miasto, nowe osiedla, domy, galerie a my mamy nasza enklawe w srodku. Zycie wiejskie w centrum duzego, nowoczesnego miasta.
Ostatnio lalo wiec sie zazielenilo a wczoraj znowuz sniegiem sypnelo. Wiosennym, mokrym i ciezkim. Dzisiaj sie topi. Pare zdjec z mojej zabawy w ranczera. Tylko owiec brakuje a bylbym miejscowym baca 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/WczorajIPrzedwczoraj?authkey=Gv1sRgCIjJsoPj9aGK7gE#slideshow/5739480069212635490
A my możemy tylko sobie popatrzeć… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hgYV5j6RapQ
Barbaro, Krystyno, zabawa ze zwierzatkami jest wspaniala. Sarny nie boja sie zupelnie. Podejrzewam, ze gdybym zaczal karmic z reki szybko by przyszly. Tylko marchewke im dac 🙂 Mowiono mi ze sojki z reki szybko sie naucza wiec moze sprobuje bo fascynuje mnie ich niebieski kolor (jak jakies papuzki w tropikach 🙂 )
Pyro, sarny nigdy nie byly jedynymi mieszkancami prerii. Czlowiek tez tu zyje od tysiecy lat. Kiedys byly i dinozaury. Jeden sie nawet nazywa Albertosaurus i byl gorszy od T-Rexa. Saren jest wiecej, niz kiedys bo przy ludziach maja dobrze zwlaszcza w zimie. Prerii, poki co, pogrodzenie nie grozi. Kanada to nie ZSRR gdzie wysuszono polowe Morza Aralskiego. U nas siatka od ulicy poza tym otwarta przestrzen, choc dookola buduja sie nowe osiedla.
Niedlugo zasadzimy jakies krzewy. Dwa glowne warunki: odpowiednia cena, ale przede wszystkim maja szybko rosnac. Trzeba sie odgrodzic od ulicy 🙂
Wczoraj pol metra sniegu, dzisiaj piekne slonce i kolejny potop 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/WczorajIDzis?authkey=Gv1sRgCJ6y8Jum3bHVyQE#slideshow/5739488743744996066
YYC – mam tylko jeden zarzut do Twego kawałka świata – to zima od października do maja. Chyba bym zwariowała od tej bieli wszechobecnej
Dla chętnych – mała, wirtualna wycieczka po muzeach Podkarpacia:
http://www.wmp.podkarpackie.pl
Alinko – macie nowego prezydenta 🙂
Pyro,
Mu wierni Twoim naukom pamietamy, ze tylko picie bez toastow to alkoholizm. Nam sie to nie zdarzylo. 🙂
Asiu, ja chętna i zachwycona. Szczególnie mnie ujęła kolekcja lamp w Krośnie. Ewie też dziękuję za ciekawe szlaki spacerowe, pięknie u nas!
YYC – pogoda Was nie rozpieszcza, ale z każdym dniem bliżej ciepłego. Martwię się bażantem. U nas co prawda śnieg nie pada, ale ochłodziło się i to bardzo.
Nowy – miłego balowania zjazdowego 🙂
Piekło na Ziemi, a w nim YYC, sarny, bażanty, sokoły wędrowne, dziatwa szkolna, emeryci, a już za pięć dni coś tak okropnego, że aż ciarki mnie przechodzą – spotkanie pod tytułem „Ptaki i Piwa”.
Piwo to jednak nie morze siarki ognistej, a zatem Alberta to Morze Cierpienia 🙂
Nisiu Kwiecista – Twoje zdrowie.
A propos piekła szatańska zakąska.
Z tą kwiecistością Nisi była anegdotyczna historia: jak wiadomo świństwo to jest uporczywe i nawracające, a medycyna radzi sobie z nim średnio. Różne babiny przebąkiwały nieśmiało do Nisi, że różę „zamówić” trzeba i będzie spokój. Z młodości pamiętam znachorkę – wtedy wielce już wiekową, cieszącą się wielkim szacunkiem w Starołęce (dzielnica chłopo-robotnicza) gdzie wtedy mieszkałam. Od tej pory żadnej „zamawiającej” nie spotkałam. Kiedy jednak Nisia równie kątem ust podaną radę w przychodni usłyszała – chciałam pomóc taką panią znaleźć. Gdzie się mogły jeszcze uchować? Po wsiach. Ha, na wsi to ja znam jednego historyka sztuki i kilkoro kresowych hrabiątek w chłopy poprzebieranych. Pytam Żaby – Żaba mówi, że takiej nie zna. Trzeba zapytać Eski, bo ona ma dziwne znajomości. Eska na to, że owszem – znała, ale ta pani już nie mieszka w okolicy, wyjechała. I tak, z braku szeptuny Nisia do dzisiaj ukwiecona jest.
Barbaro, mam wrazenie, ze im zima lagodniejsza tym dluzej sypie sniegiem. Wszak idzie ku lepszemu czyli tam gdzie bylo tydzien temu, +22*C. Beda Bahamy na dwa dni. Mozna sie spalic na raczka.
Placku gdzies Ty zrobil zdjecie naszemu bazantowi. Wiedzialem, ze sie wloczy i szlaja gdzies w krzakach ale zeby tak daleko tak szybko?
Poki co piwa brak, na pieklo jeszcze nie pora i tylko ptaki nie zawiodly. Ide na ganek sie relaksowac 🙂
Po sniegu juz prawie sladu nie zostalo….
YYC – Na Kamczatce 🙂
Przepraszam – W moim wieku rzodkiewka i Kamczatka wyglądają podobnie 🙂
Ostatni goście majówkowi wyjechali dzisiaj rano. Nie żałowali, bo lało i ziąb = 3*C. Tydzien temu było 30*C. Ja miałam w planie odespać, ale jakos mi sie nie udało, ciągle cosik sie działo. Utarłam też masę kawową do tortu i przełożyłam, i przybrałam. Moja córka konczy dzisiaj 30 lat. Jak się urodziła, to pod oknem szpitala jeździły transportery, bo akurat zajezdnia autobusowa na Inflanckiej strajkowała.
No i już jesteśmy w domu. Weekend u Nowego był (bez egzaltacji) WSPANIAŁY. Nowy jako gospodarz jest niezastąpiony! Żarełko wyśmienite! Napitki wytworne! Nastrój rewelacyjny. W sobot przetańczyliśmy cały wieczór. Królowała samba i bossanova. Nauczyła nas rodowita Brazylijka!!! Wulkan kobita. Nawet gdy stała przy kuchni, to ręce miała zajęte, ale reszta Jej tańczyła! W niedzielę pojechaliśmy na strzelnicę i strzelaliśmy z Wichestera. Czułem się jak Old Schaterhand… Obok wytatuowani i w skórzanych kurtkach strzelali z karabinów jak armaty, a Rosjanin z Odessy wyposażył nas w zatyczki do uszu. Za darmo! Siadamy do kolacji i będziemy toastowć Blog en block!
Bozia w dzieciach za dobre słowo.
Możecie do mnie mówić Rózia (chwilowo)…
Rym niezamierzony.
Dobrej nocki!
dochodze do wniosku, ze zycie to jarmark(jahrmarkt),
albo strzelnica, albo karuzela.
@nisia:
nachträglich alles gute!
chcesz cos wydac?
mam bestselera.
poza tym : rozplenily mi sie truskawki.
dzień dobry …
o nocne życie powróciło na blog ..
przez nieczynną Polskę wszędzie jakieś szalone kupowanie wszystkiego i kolejki jak za PRL … i dobrze, że ludzie kupują to PKB nie spadnie drastycznie od tego długiego wypoczywania …
dzięki wszystkim za udostępnianie swoich wrażeń i zdjęć z podróży wszelakich … 🙂
a pogoda taka brzydka i zimno, że pewnie ci co do pracy nie żałują tak bardzo końca lenistwa ….
Alino zazdroszczę Wam frekwencji i kultury polityków .. mam nadzieję, że to był ten lepszy wybór …