Dużo czasu, dużo gości, trochę alkoholu

 

Większość znajomych i przyjaciół jest już na wsi. Nasza gmina ma wśród mieszkańców więcej mieszczuchów  niż prawdziwych rolników. A taka pogoda i nieczynne redakcje, uczelnie, biura i ministerstwa powodują, że ruch na wiejskich drogach przypomina skrzyżowanie Marszałkowskiej z Alejami. Na szczęście nasz dom stoi na uboczu, w maleńkiej wiosce, na skraju Puszczy i łąk, dzięki czemu śmigających aut jest niewiele.
Pierwszy dłuższy pobyt na wsi musi zaowocować wzmożonym życiem towarzyskim. Mało kto bowiem w czasie tzw. majówki planuje pracę. Będzie jeszcze sporo czasu na pisanie książek, malowanie obrazów i uczenie się nowych ról. Tak się bowiem złożyło, że w naszej gminie osiedliła się też spora grupa artystów uprawiających wszystkie  niemal dziedziny sztuki. Teraz jednak, na początku sezonu, będziemy się gościć nawzajem. Trzeba więc przygotować nowe dania i nowe trunki.
Ostatnio zaś moje zasoby wzbogaciły się o kilka różnych płynów dotąd mi nieznanych bądź znanych zaledwie ze słyszenia. Nigdy dotąd np. nie kosztowałem likieru Baileys. Wydawał mi się nadto słodki. Ale do butelki były dołączone przepisy na różne letnie desery. Wydały mi się niezłe. Zrobiliśmy na początek tiramisu z truskawkami i likierem. Króliki doświadczalne czyli sąsiedzi, były tym zachwycone. Teraz ilość nowych przepisów podwoiła się dzięki pokazowi czy raczej warsztatom kulinarnym, które miały miejsce w stołecznej restauracji (opisywałem ją tu przed jakimś czasem) „Tamka 43”. Hasłem warsztatów było porównanie likieru do współczesnej kobiety.
A jaka jest współczesna kobieta? Z jednej strony od życia oczekuje satysfakcji i poczucia spełnienia, z drugiej zaś chce, by ją czymś zaskoczyło. Chce żyć pełnią życia i smakować je wszystkimi zmysłami. W otaczającym świecie szuka inspiracji, ale chce go także sama inspirować. Taka jest dzisiejsza kobieta, taki też jest Baileys, który właśnie odkrywa swoje nowe, zmysłowe i bardzo kobiece oblicze.

– Baileys był znany dotąd przede wszystkim ze swojego kremowego smaku. Dziś, wraz ze zmieniającymi się potrzebami współczesnej konsumentki, staje się bardziej wyrazisty i zaskakujący. Zachowuje swój aksamitny charakter, jednak – tak jak prawdziwa kobieta – zaskakuje nutą pikanterii i odrobiną szaleństwa. Jest odpowiedzią na oczekiwania kobiet, które wymagają od siebie i życia więcej niż kiedykolwiek wcześniej – twierdziła Agnieszka Lewandowska, Brand Manager marki Baileys.

 – Współczesna kobieta jest nie tylko świadoma swoich potrzeb, ale też akceptuje siebie taką, jaką jest –  ogłosiła Betty Q, tancerka i performerka, która prowadziła imprezę. Betty przeistoczyła się na scenie z nieco staromodnej, lecz nobliwej damy, we współczesną, pełną energii, przebojową i zmysłową kobietę. – Baileys doskonale oddaje naturę kobiet, dlatego jest przez nie tak uwielbiany. Połączenie delikatnego smaku likieru z mocniejszym akcentem whiskey doskonale odzwierciedla różnorodność oblicza współczesnej kobiety –  sugerowała publiczności Betty.
Mniej poetycki był i mniej kwiecisty w wypowiedziach był szef „Tamki 43” : – Baileys wystarczy podać w szklance na kostkach lodu, ozdabiając go np. jadalnymi kwiatami. To bardzo ciekawy, oryginalny i nowoczesny sposób na wzbogacenie koktajlu, deseru czy sałatki. Dzięki nim podstawowy i niepozorny serve Baileys na lodzie zyskuje zupełnie nową postać: smakową i wizualną – stwierdził Robert Trzópek.


Dla gości podzielających moją wstrzemięźliwość wobec słodkich trunków mam coś innego. Też jak sądzę oryginalnego. Mam bowiem butelkę prawdziwego absyntu (i dokładną instrukcję jak go podawać) oraz bardzo oryginalnego Burbona: Jim Beam z dodatkiem smaku naturalnej wiśni. Sam jestem bardzo ciekawy jak to się przyjmie na Kurpiach.

Dla ochłody zaś kilka puszek napojów owocowych wzmacnianych odrobiną czystej wódki zza Bałtyku. Ale bez obaw wszystko to będzie podawane w stosownych, niewielkich dawkach. Goście nie wystraszą ani żurawi, ani dzików, które bardzo się rozmnożyły i porobiły wręcz namolne (mimo, że ich nie dokarmiam).