Rewolucja w kuchni
Co parę lat pojawiają się nowe mody i – co znacznie ważniejsze – nowe techniki kulinarne. Najnowsza z nich to gotowanie w rękawie próżniowym w niskich temperaturach czyli sous vide.
Nie jest to technika dostępna dla amatorów. I to wcale nie z powodu jej trudności ale ze względów finansowych. Niezbędny do tego celu sprzęt jest bardzo drogi. Stać na jego zakup tylko profesjonalistów. I to z wziętych czyli zamożnych restauracji.
Sous vide to metoda służąca do przechowywania gotowych potraw lub do gotowania. Została stworzona w połowie lat 70. Ubiegłego wieku przez Georgesa Pralusa francuskiego kucharza pracującego w „Troisgros” w Roanne. Sous vide pozwala na zachowanie pierwotnego wyglądu oraz struktury produktu w procesie gotowania. Żeby stosować tę metodę, trzeba mieć dwa urządzenia: cyrkulator temperatury oraz pompę wytwarzającą próżnię. Sprzęt ten jest bardzo drogi (urządzenia próżniowe kosztują od 9 do 18 tysięcy złotych, natomiast ceny cyrkulatorów termicznych zaczynają się od 36000 złotych).
Sama zaś technika gotowania nie jest skomplikowana – żywność wkłada się do worka i przy użyciu pompy usuwa tlen. Gotowy worek z surowcem wkładany jest do wody, w której znajduje się cyrkulator z czujnikiem temperatury ustawianym różnie dla różnych surowców.
Podstawową zaletą gotowania sous vide jest mniejsza redukcja produktu (około 10%) niż podczas gotowania tradycyjnego (około 20 %). Poprzez próżniowe pakowanie surowców można wydłużyć okres ich przydatności do spożycia. Dzięki próżniowemu opakowaniu produkt jest chroniony przed powietrzem i innymi negatywnymi czynnikami, co uniemożliwia rozwój bakterii tlenowych. Natomiast smak potraw jest wyjątkowy i delikatny, a ich pierwotna struktura pozostaje nienaruszona. Technika sous vide sprzyja zachowaniu witamin oraz mikroelementów i nie wymaga użycia tak wielu przypraw i ziół, jak przy tradycyjnym gotowaniu – naturalne soki są bowiem zatrzymywane w produktach.
Gotową potrawę zamyka się w hermetycznych opakowaniach próżniowych i utrwala poprzez pasteryzację w systemie HTST (wysoka temperatura, krótki czas).
Sous vide to gotowanie w wodzie poniżej temperatury wrzenia (100°C). Dokładna temperatura uzależniona jest od rodzaju mięsa lub warzyw.
Oto przykładowe temperatury gotowania sous vide dla niektórych produktów:
Cielęcina – 65 – 68 st. C;
Drób – 65 – 71 st. C;
Ryby – 52 – 62 st. C;
Warzywa – 8- 85 st. C;
Wieprzowina – 65 – 66 st. C;
Wołowina – 58 – 60 st. C.
Niegdyś uważano, że gotowanie w woreczkach w niskich temperaturach sprzyja powstawaniu jadu kiełbasianego. Naukowiec z Virginii – Bruno Goussault obalił ten mit udowadniając, że długi czas gotowania z pra-widłowym chłodzeniem zabija bakterie tak samo, jak gotowanie w wyższych temperaturach. Przedłuża również termin przydatności do spożycia lepiej niż tradycyjne metody. Goussault uważa, że to wysokie temperatury powodują nieodwracalne szkody w żywności – ściany komórek rozpadają się i uniemożliwiają wchłonięcie płynu, który zostaje bezpowrotnie utracony.
Gotowaniu zazwyczaj towarzyszy zapach, który nie dla każdego jest przyjemny, oraz podwyższona temperatura i skraplająca się para wodna. Stosując technikę sous vide, można tego uniknąć – zarówno aromat, jak i soki zostają w plastikowym worku.
Pakowanie próżniowe sprzyja osmozie pomiędzy składnikami znajdującymi się w woreczku. Usprawniło to i ulepszyło techniki wędzenia a także marynowania, a kucharze mogą używać mniej przypraw.
Wśród mistrzów kuchni coraz częściej pojawiają się opinie, że sous vide zmieni charakter wszystkich dań gotowanych. Na lepsze!
Komentarze
W tej kuchni nigdy rewolucji nie będzie.
Tu panuje i dobrze ma się kult żurka, barszczyka, kiszonej kapusty, śledzia, sernika i makowca. Rewolucyjne tematy zbywane są zazwyczaj zdawkowymi reakcjami w rodzaju: „młoda tego nie jada”, „ja i tak wolę kromuchę ze smalcem” lub „czy ktoś może podać receptę na sernik?”.
Potem nastąpi wymiana ploteczek, serdecznych życzeń, linków do starych lub nowych zdjęć oraz dyskusja o panującej chwilowo pogodzie.
Wieczorem odbędzie się spożywanie alkoholu, przerzucanie się linkami do ciągle tych samych piosenek na YuTube przeplatane szczebiotem i gaworzeniem. Ktoś napisze wierszyk, ktoś inny opowie stary dowcip.
U mnie na obiad będzie dziś zupa i drugie.
Oj tam Kryśka nie marudź. Wiosna idzie, za chwilę będziemy zrywać dojrzałe truskawki, szczypiorek odbije się na zagonach, rzodkiewkę będziemy jeść z pola a nie ze szklarni…
Ja widziałem tydzień temu łąki pełne czerwonych maków i mogłem rozkoszować się zapachem skoszonej trawy. Nawet Gospodarzowi odpalił komputer na wsi 🙂
Tylko musimy przetrwać dzisiejszy dzień. Jak słucham radia to wiem , że będzie trudno. 18 % naszych współobywateli wierzy w cuda….
Są gotowi uwierzyć we wszystko , nawet w to że facet z mojego zdjęcia odjedzie rowerem.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2012-04-10.html
Damką? 😯 Jak jakiś… 🙄
Dzień dobry poświąteczny Blogu!
Tylko minęły święta – wyszło słońce. Pora pikować.
Dzień dobry.
Pewnie, że nie dla nas dewolaje i….. i Szanghaje itd, itp
i rewolucje. My już po rewolucjach, kontrrewolucjach, reformacjach i kontr. Kontrkultura też się człeka w moim wieku nie czepia. A wiedzieć warto
Witam, witam…
Pakuję się i wyjeżdżam.
🙂
Dzień dobry 🙂
Pyro, bo my jesteśmy w strasznych garkuchniach straszni blożanie 😯 😆
O gotowaniu sou vide napisała też Marta Gessler:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53667,10743847,Ges_z_prozni.html
Wklejałam juz ten link w czasie wpisów ad personam (J+D) , ale chyba poza Antkiem nikt nie podjął tematu. Ktoś jeszcze zamieścił filmik (Alinka?) .Nie umiem szybko odnaleźć tych wpisów. Jeszcze nie próbowałam gotowania w foliowych torebkach,które ponoć domowo zastępują skomplikowane i kosztowne urządzenia zawodowców.
Nawet nemo nie czyta już dokładnie tekstów Pana Redaktora.
Powinna upomnieć się o wysysany z woreczka azot a jej tylko pikowanie w głowie.
Poświateczny, słoneczny dobry dzień. 😀
Nowy, z okazji Twojego święta życzę Ci zdrowia i szczęśliwego, roześmianego otoczenia przez następnych 100 lat. Nie wspominając już o kontynuowaniu odważnego smakowania smakowitych nowości. 😆 😆 😆
Kryśko,
czytam, czytam 🙄 I już chciałam napisać, że cena urządzenia odciągającego tylko tlen nie wydaje mi się wygórowana 😉
Po długich i uciążliwych ćwiczeniach ciała i ducha udaje mi się jednak czasem nie zaczynać komentarza od takich spostrzeżeń.
Gruba Kryśko- widzę,że po Świętach jesteś w znakomitej formie,
pełna życzliwości dla świata i tegoż blogu 🙂
Rozumiem,że w Twojej kuchni rewolucja już się dokonała i przygotowałaś swoje świąteczne dania sous vide.Przypuszczam też,
że na co dzień gotujesz swoją zupę i drugie np. zgodnie z zasadami kuchni molekularnej.Gratuluję i dzisiaj od rana uśmiecham się razem
z Tobą do wszystkich dookoła 😀
Mnie się zdaje, że gdyby Gruba Kryśka rewolucję miała już za sobą, to by jej tu na Blogu nie było, ze szkodą dla Blogu zresztą 😉
Tak w ogóle to rewolucje są niezdrowe, bo zjadają własne dzieci 🙁
Wczoraj
Marku, jeszcze, jeszcze. Dlaczego nam skąpisz swoich pięknych zdjęć ?
Żabo, szerokiej drogi, mam nadzieję, że w towarzystwie Siostry.
Jeśli chodzi o dzisiejszy temat, to myślę, że ta technika jest doskonała właśnie w restauracjach – szczególnie w małych – nie ma wówczas problemów z mieszaniną zapachów wydostających się z kuchni na salę.
Mój problem z przewożeniem żywności (smaki dzieciństwa moich dzieci) rozwiązują Delikatesy, które oferują próżniowe pakowanie za bardzo niską opłatą. 😀
Dzień dobry poświątecznie,
Zgadzam się z Pyrą, że warto wiedzieć choć sama nie zaprowadzę tej rewolucji w mojej kuchni bo i za droga i za skomplikowana.
Gostuś, nie przypominam sobie, żebym zamieszczała jakiś film na ten temat ale nie ręczę za swoją pamięć bo płata mi ostatnio figle 🙂
Gruba Kryśko, patrzysz na ten blog krytycznym okiem (jesteś wiernym czytelnikiem) ale taki, jakim go opisujesz, jest mi sympatyczny. Właśnie dlatego, że lubimy barszczyk, ślemy serdeczności, słuchamy wspólnie muzyki, dzielimy się zdjęciami. Uśmiechnij się 🙂
Nemo, bardzo niezdrowe, a na początku zjadają cudze.
Wysokie koszty pomoże obniżyć Kasa Chorych 😎
Do użytku w kuchni (?) i sypialni
Nemo, mieliście piękne święta. Przez całe dzieciństwo marzyłam o tym, żeby szukać „zajączka” w ogrodzie (opowieści mojej Mamy to sprawiły).
Jeśli chodzi o śmigus-dyngus, to wczoraj byłam w totalnym szoku – pogoda słoneczna, trochę chłodno, ale to nigdy młodym chłopcom nie przeszkadzało w polewaniu dziewczyn (i innych wiernych), wychodzących z Katedry po każdej mszy a wczoraj …. zero, ani jednego chłopca, ani jednego młodzieńca. 😯 Dopiero dzisiaj po prasówce dowiedziałam się, że polewanie będzie karane 50 – 500 złotowym mandatem z zaznaczeniem, że w przypadku nieletnich rodzice zostaną obciążeni powyższym. 😯
Faktem jest, że potrafili polewać wiadrami. 🙁
Już mnie nie ma. Miłego dnia i do wieczora. 😀
Nowy, wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂
Zgago, dobrze, że śledzisz uważnie blogowy kalendarz 🙂
Nemo, Wasza córka to urodzona strażaczka 😀 prześliczna 😀
Zgago,
czy te święta były piękne? Piękne i smutne zarazem…
Próbowaliśmy uczynić je w miarę normalnymi, bo goście, bo tradycja…
Tymczasem w niedzielę rano, w dniu Zmartwychwstania, odszedł Urs 🙁
Padał śnieg, przejmujące zimno na dworze i w sercu, po takiej wiadomości…
Radość bycia z rodziną, opowieści Babci z Sycylii, szwagra z Madery (właśnie świeżo powrócili z wojaży), zaznajamianie Hindusa z polskimi obyczajami, śmiech i radość, a w tyle głowy myśli krążące wokół Sue – żony Ursa i przyjaciół, którzy teraz przy Nim czuwają w jego atelier w Bazylei…
Ech 🙁
Haneczko, 😀
Urządzenia do sous-vide wcale nie muszą być takie drogie
Czy ktoś z szanownego towarzystwa jadał już trukwę?
Takiego kolczastego ogórka
Nasz gość zrobił nam curry z tym warzywem na niedzielną kolację. Dobre było.
Szukam nasion.
Fajna strażaczka; w ogóle udane dziecko – nie dziecko. Nemo dzisiaj pikuje ale to nie powód, żeby zgłaszała się po żołd pikiniera (mordka) Takie różne głupoty dzisiaj po mnie chodzą, widać muszę odreagować minione święta.
Nowy – wstałeś już? Pięknie nam dorastasz. Pociechę z Ciebie mamy, a jakże. Żyj nam długo w zdrowiu, wszelkiej pomyślności, w otoczeniu kwiatów, obrazów i pięknych dziewcząt – to dla Ciebie naturalne tło.
Nie mogę się ciągle powstrzymać od śmiechu po komentarzu Nemo sprowokowanym przez Kryśkę. Moge bronić Gospodarza spostrzeżeniem, że w istocie chodzi o odciągnięcie tlenu, a co się stanie z azotem i drobniejszymi składnikami powietrza, jest dla systemu obojętne. To nie bańki, gdzie objętość gazu jest ważna. Tu chodzi, jak zrozumiałem, o sprawienie przykrości bakteriom tlenowym. Nie jestem tylko pewien, czy ewentualne pozostawienie azotu nie przeszkodzi w zachowaniu pierwotnej struktury produktu.
Obróbka termiczna w temperaturze poniżej 100 sdtopni C już się u nas przyjęła. W Sopocie propaguje ją pan Marc Petit w winiarni Cyrano et Roxanne. Przede wszystkim do gęsi i kaczki. Natawia się na 80 stopni idąc spać i rano kaczka czy gęś gotowa do spożycia. Jest to miękie i soczyste, ale pozbawione chrupkości. Można wg mnie na dziesięć minut wstawić jeszcze do bardzo wysokiej temperatury, żeby zapiec skórkę. Ale dla propagatorów obróbki niskotemperaturowej może to być herezja.
Nowy,
urodzinowe serdeczności !
Coś mi się wydaje, że zmiany w kuchni jednak nastąpią. Pewnie nie rewolucyjnie, ale stopniowo. I za 50 lat/ pewnie kilkoro blogowiczów będzie jeszcze na tym świecie/ gotowanie może wyglądać inaczej niż dziś. Choć pewnie nie będzie dotyczyć to wszystkich potraw.
Przyszło mi do głowy, że dekoracja tortu pavlova wykonana pięknie przez Nemo, może stanowić samodzielną sałatkę owocową z ewentualnymi dodatkami w postaci np. bitej śmietany.
… i bezów 😉
Ze świąt zostało 5 pisanek, nadgryziony zajączek i reszta pieczonego udźca jagnięcego i czerwonej kapusty. Mięso i kapusta plus pieczone młode ziemniaki zostały właśnie zjedzone na obiad, na deser – zajączek (czekoladowy) 😉
Trukwia sous vide to prawdziwy rarytas. Tak się domyślam bo próbowana przeze mnie trukwia była była co prawda chińska, ale nie rewolucyjna. Szorowałem się także trukwią pod prysznicem, ale wtedy nazywała się luffa.
Alino – Ten naukowiec z Wirginii to Francuz, ale nie on Cię przekona do tej metody bo liczy sobie za to minimum $ 8,000 za konsultację, a ja jestem gotów uczynić to samo za przysłowiową piosenkę 🙂
Nowy – Obyś nigdy nie był Stary, bo tylko Żabie i Zygmuntowi jest z tym do twarzy. Życzę Ci spełnienia wszelkich marzeń, ale natychmiast, bo jajko sous vide gotuje się przez 45 minut, a co dopiero wszystko pod słońcem. Bądź szczęśliwy 🙂
Marku – Jeśli nawet przeczytam, że tylko ja na tej planecie wierzę w cuda to se będe sam wierzył, a co ? 🙂
Wierzę także w Zmatwychwstanie, a rower pewnie należy do Marty Gessler bo rowerowe wakacje to samo zdrowie. A może to był student przebrany za rzeźbę? Tyle pytań, a tak mało czasu.
Wracając do Pralusa i tego drugiego – obaj uważają się za ojców metody sous vide. W to akurat nie wierzę 🙂
Alino – Nie spocznę póki Cię gotowania sous vide nie przekonam. Nie ma się czego bać, Bruno Goussault to nie Robespierre. Ten ostatni nie nosił okularów i nie zanurzał, ale ścinał.
(Jajko musi być kąpane w temperaturze 63.5 stopni Celsjusza)
Stanisławie,
mnie się zdaje, że w gotowaniu sous vide nie chodzi o zapobieżenie utlenianiu się potrawy lecz o wytworzenie próżni, aby niewiele z tej potrawy wyciekło do otoczenia. Ale i tak wycieka, tylko trochę mniej 🙄
Udziec jagnięcy na niedzielny obiad piekłam w tzw. rękawie czyli worku celofanowym zawiązanym z obu stron jak cukierek. Mięso wyszło bardzo delikatne i soczyste, ale z polewania winem, a potem dobrego sosu – nici. Owszem, ziołowo-czosnkowe soki z pieczeni zagotowałam z czerwonym winem i goście nie narzekali, ale mnie brakowało tych aromatów karmelizującego się mięsa w oparach dobrego barolo 🙄
Szorowanie trukwą (luffą) znam od lat, nie wiedziałam jednak, że toto w młodości jest jadalne 😉
W następny weekend czeka nas eksperyment (kuchenny) z fasolą mungo czyli złotą 😉
Pod nieobecność Byka – samokrytyka.
Była była, ta ten to, tego – stek bzdur.
Gruba Kryśko – W podsumowaniu naszego dorobku pominęłaś biuletyny zdrowotne. Czuję się jak wypikowany pomidor i już za parę godzin wracam do szpitala, ale Ty się o mnie nie martw, bo nie udaję się tam pieszo. Bądź zdrowa za mnie i jedz.
Nemo –
Stanisławie ,tak właśnie zaleca Marta Gessler a właściwie tak praktykuje Jej kucharz:
…………. wyjąć udka z torebki i jeszcze gorące podsmażyć na małej ilości oliwy tylko z jednej strony.
rabarbar daje juz czadu!
od dawna uzywam folii aluminiowej,
zaklejam szczelnie brytfanne i przy 100°C,dusze,przy pieczeni na ostatnie pol godziny odkrywam, podnosze temperature do 200, aby zarumienic i uzyskac chrupka skork..
Smutkami także się dzielimy.
Alinko,może to nie Ty, z pamięcią mam podobnie .Zawsze z przyjemnością oglądam wklejane przez Ciebie linki do francuskich filmików.
Gostuś 🙂
Placku, czy ta poniżej „przysłowiowa” piosenka wystarczylaby? 🙂
Nostalgia pełną parą ale nie smućmy się. Udanej kuracji.
http://www.youtube.com/watch?v=eHlXoxSUPQ0&feature=related
Dzien dobry,
Wszystkim pamietajacym o mojej dacie i slacym zyczenia – bardzo dziekuje.
Jest to w pewnym stopniu nasz dzien rodzinny, bo chociaz rozproszeni po swiecie, ale dzisiaj tez urodziny ma moja A., a imieniny nasz synek. Tak sie zlozylo 🙂
Niestety musze zaraz wyjsc do pracy, dzisiaj znowu jade do City.
Milego dnia i do pozniej 🙂
Popatrzyłem na gotowanie pod lawą i wychodzi za 1,5 tys EUR można już mieć niezły komplecik. W garnuszku na 28 litrów powinna się zmieścić już mniejsza gąska. Udziec jagnięcy chyba się nie zmieści. Jeśli chcemy zmieścić 56 l, co już powinno starczyć na skromnego indyka, trzeba dodać 200 EUR. To wszystko znacznie poniżej wyceny Gospodarza. Ale Lava reklamuje się jako producent sprzętu profi, natomiast Gospodarz pisze o rzeczywiście profesjonalnym wyposażeniu restauracji.
Nowemu dedykuję jednego z nielicznych helweckich bocianów
Niech Ci się udzieli wiosenna werwa i entuzjazm, do tańców godowych z daleka od rodziny nie nakłaniam, ale podskoczyć z radości, że się żyje i oddycha – zawsze można 😀
Gostusiu, przy takim traktowaniu zaczynam być za.
Tadeuszu – stol lat spędź wesoło na poszukiwaniu nowych doznań kulinarnych. Ostrygi to nie wszystko! Masz przed soba jeszcze wiele nowości!
Placku – siądę sobie przy Tobie. Mogę? Mam stosik lektur przygotowany i płytę z barkarolą na viola da gamba. Zabiorę.
Wiecie, co oznacza ta rewolucja?
„Potrawy przyrządzane w systemie sous-vide charakteryzuje intensywny smak i znacznie dłuższa trwałość (do 3 tygodni). Ten rodzaj przyrządzania potraw spełnia najwyższe wymagania higieniczne i jest bardzo elastyczny. Nie dochodzi dzięki niemu do nadprodukcji, koszta zakupu produktów spadają do niezbędnego minimum.”
Oznacza to, że oczekując w restauracji świeżo przyrządzonej potrawy możemy otrzymać samolotowy catering ugotowany 3 tygodnie temu 🙄
Tak się to robi:
„Potrawy są przyrządzane w specjalnych torebkach próżniowych, w których doprowadzane zostają do idealnego stanu, po czym są umieszczane w warunkach chłodniczych. Zgodnie z potrzebami potrawy są w odpowiednich porcjach doprowadzane do idealnego do spożycia stanu za pomocą procesu Finishing.”
Wtedy nic dziwnego, że konieczny jest cyrkulator za 36 tysięcy 🙄
Witam, znalazłem przepis na blogu Kogut Domowy. Może się przyda.
Świniak gotowany metodą sous-vide
Składniki: 1 świniak; przyprawy do smaku.
Wyposażenie: Wanna; duży plastikowy worek; grzałka do akwarium; kawałek dykty lub płyty gipsowo – kartonowej do nakrycia wanny; woda.
Przygotowanego wcześniej świniaka nacieramy przyprawami – solą, pieprzem, tymiankiem, majerankiem, przeciśniętym czosnkiem i umieszczamy go w worku. Do worka wsypujemy jeszcze ziele angielskie i liście laurowe. Wyciskamy ile się da z worka powietrza i zawiązujemy szczelnie. Akwariową grzałkę o odpowiedniej mocy ustawiamy na ok. 75 stopni Celsjusza. Umieszczamy worek ze świniaczkiem w wannie, zalewamy ciepłą wodą, załączamy grzałkę i przykrywamy całość dyktą. Do świniaczka zaglądamy po tygodniu, w razie potrzeby doprawiamy jeszcze i gotujemy dzień lub dwa.
Kogut Domowy nie bierze odpowiedzialności za skutki spożycia!!!
A Finishing?
Najlepiej tym miotaczem ognia 😉
150-300 porcji sous vide dziennie Akurat za ok 36 000 zł.
Nowy – Wszystkiego co najlepsze, zdrowia, słońca, dużo wolnego czasu i welu radosnych chwil. – równiez dla Twojej Ani i Michała 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Xv5tcEAkOjU
Inicjatywa, która mi się podoba: z Berlina, do Poznania, po rzekach stateczkiem Liberte, z przystankami w różnych miastach na zwiedzanie i zakupy – 7 dni w jedną stronę za 1,2 – 1,5 tys euro. Stateczek zabiera 12 osób, ma dobrze zaopatrzony bar i 2 kucharzy. Zainteresowanie wcale duże – do końca sezonu wyprzedane wszystkie miejsca. Podobne wycieczki biuro turystyczne organizuje po rzekach Czech i Francji.
Dzien dobry,
Nowemu i Jego Rodzinie moc serdecznych zyczen!
Po europejskich rzekach już dawno pływają barki, które można wypożyczyć. Ludzie zabierają na pokład rowery. W Bydgoszczy też ma działać taka wypożyczalnia. Zresztą i Warta i Noteć wzbogaciły się ostatnio o nowe przystanie rzeczne. U nas też taka powstała. Będą też miejsca noclegowe.
http://www.rzekanotec.pl/index.php
A taki rejs z Poznania do Berlina z kucharzami to też świetna sprawa.
„Gary” za 50 tys. trochę komplikują zastosowanie tej techniki 🙂
yurek
10 kwietnia o godz. 15:28
to znaczy, że trzeba przez tydzień chodzić brudnym jak przysłowiowa świnia 🙄
Kochani,
Jeszcze raz bardzo dziekuje (dziekujemy) za zyczenia. Przyjemnie zyc ze swiadomoscia, ze tyle zyczliwych przyjaciol mam na Blogu.
Podczytuje tylko na telefonie, wiec nie wszystkie linki- prezenty otworzylem.
Nemo- dzieki za bociana, staram sie czasami podskoczyc z radosci.
Piotrze- z pewnoscia na ostrygach sie nie skonczy. Za 2 -3 tygodnie zapowiedzieli sie cichalowie – juz mam ogolny plan smakowitych, a nieznanych niespodziamek.
Witam.
Nowy – Jubilacie, Tobie, Twojej pięknej A. i Synkowi z okazji skondensowanego, rodzinnego święta wszystkiego naj… naj… naj… 100 LAT!!!! – życzy krysiade i Paweł.
Zuzanna, można wyjechać na wczasy tygodniowe lub skorzystać z łaźni np.
http://www.youtube.com/watch?v=yVCTEr-WiRc&feature=player_embedded
Nowy, Wszystkiego Najlepszego 🙂
Swieta i po swietach. Indyk sie zrobil z godzine szybciej niz powinien wedlug najstarszych indian ale poczekal byl na gosci i poszedl niemal w calosci. Brytfanna w ktorej sie piekl dosc solidna, trzymala cieplo i soki to i sie szybciej zrobil. Kolor mial bardzo ladny na piersiach, nogi ciemne jak to nogi. Jedzenia mnostwo, salatki, jajka, sledziki, zurek bo tak wiekszosc chciala (u nas zawsze byl barszcz czerwony i pomidorowy nigdy zur), baby, mazurki. Napitki wszelakiej tez do wiwatu.
Martwilismy sie o naszego bazanta bo sie zawieruszyl na cale 24 godziny. Pod wieczor jednak ku uciesze gosci i nas bazant wyprowadzil na spacer swoja wybranke bazantowa. Spod Bazancich Krzakow przemaszerowali dumnie pod oknami i nawet sie nie wystraszyli gdy goscie wyszyli na ganek zrobic zdjecia. Z tej raodsci otworzylem kolejna butelke „Absoluta” absolutnie zmrozona i (teraz juz kolacja) trwala dalej. Od poludnia (a stawili sie punktualnie wszyscy) do 22.00. Po zamknieciu drzwi po ostatnim gosci w ciagu 1 min 20 sec bylem w lozku. Basia ambitnie ogarnela co nieco a ja rano dokonczylem. Domek wrocil do stanu sprzed sniadania wielkanocnego (obiadu i kolacji).
Bazie z osiki w wazonie rozwinely sie blyskawicznie i wygladaja ciekawie. Drzewa za oknem tez pomalu zmieniaja wyglad. Daleko im jeszcze do wypuszczenia strakow.
Niedlugo sie przeniesiemy na dwor do Sikorowego Lasku na polanke. Gril, hamaki etc w planie. Chce kupic meksykanski gril oprocz normalnego. Bedzie grzal w chlodniejsze wieczory. Goscie juz sie zaoferowali pomoc w przygotowaniu terenu a to wygrabieniu polany i oczyszczeniu, przenosiny stolu i law, obcieciu paru galezi, zeby slonka wiecej bylo i pierwsze kielbaski. No ale to w maju.
Gotowanie w workach plastykowych, przyznam, mnie zupelnie nie podnieca. Jak tu grilowac w wodzie w niskiej temperaturze i do tego w prozni?
Ot tyle.
a tej świni w wannie to kto w tym czasie będzie pilnował 👿
Zuzanno, to przepis dla tych co mają dwie łazienki 🙂
Wczraj na oslabiebnie poniedzielne niestety nie bylo ani kropli zurku. Pyszny byl. A bylo tak. Kurczaka ugotowalismy bo chcielismy zrobic salatke jarzynowa. Jak juz sie zrobil rosol to i zimne nozki kurczacze byly bo co zrobic z rosolkiem. Oddzielnie w duzym garnku dwie uwedzone golonki sie ugotowaly. Do tego rosolu co zostalo i wode z kielbas bialych wygotowanych i kielbasy i szynka wedzona, przyprawy, zakwas i co tam jeszcze Basia dodala i byl zur prima sort. Zreszta wszystko bylo smaczne. Jeszcze co nieco pojem. Indyka malo zostalo ale kielbaski od miejscowego rzeznika sa, wedliny, salatki, sledzie, zimne nozkli, jedna golonka co na jej wywarze zur powstal. Baby, mazurki i tort orzechowy. Ten tydzien w pracy pod haslem swietujmy jeszcze raz czyli swiateczne sniadanie na lunch. Od wtorku do piatku 🙂
W pracy oczywiscie najwiecej radosci sprawiaja zimne nozki, kolezanki i koledzy patrza zainteresowani choc juz widzieli. Wszyscy zreszta dojadaja indyka poswiatecznego 🙂
YYC,
podziwiam. Przygotować przyjęcie dla 14 osób/ chyba dobrze pamiętam/ to wielkie wyzwanie, a przede wszystkim mnóstwo pracy. Ale widać, że robisz to/ oczywiście z Basią/ z radością .
Już w czasie świąt pozamrażałam sporo potraw. Zawsze wszystkiego jest za dużo. Może nawet nie za dużo, tylko apetyt szybko się kończy. Ale to też ma swoje zalety, bo wszystko zostanie wykorzystane, ale później.
Alino,
dziękuję za przypomnienie duetu Simon & Garfunkel. Bardzo ich lubię.
Czy to koniec swobodnego czytania Polityki w internecie? Przed chwilą wszedłem na stronę artykułu o życiu za murami Kremla i natychmiast pojawił się komunikat , że jeśli chcesz czytać dalej musisz się zarejestrować 🙁
Dziękuję bardzo…
Nowe idzie coraz szybciej…
Yyc, jak Ty lubisz jeść i na szęście (dla Basi) gotować też 🙂
Opisujesz wszystko tak apetycznie, że na przyszłość będę Cię czytać solidnie najedzona 🙂 . A tu kolacja jeszcze przede mną…
Marku, chyba przeczytali Twój sprzeciw i „puścili” całość. 😉
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1525725,3,zycie-na-kremlu-od-kuchni.read
Specjalnie podesłałam Ci sznureczek do 3 strony, żebyś nie miał wątpliwości, że można przeczytać całość. 🙂
Marku, chyba się mylisz. Całość jest do lektury bez opłat i rejestracji. Narzekaj wtedy gdy warto.
Krystyno, cieszę się 🙂 Ja też bardzo lubię.
Nowy, za Twoje zdrowie! I do posłuchania
http://www.youtube.com/watch?v=fZvp9YWzC6E
Mam nadzieję, że lubisz Cohena. To jego ostatnia płyta.
Powiem Wam dziewczyny tak. Przypominaja mi sie swieta kiedy bylem dzieckiem. Dziadkowie zyli wedlug zasady, ze lepiej wydac na piekarza niz na lekarza i zawsze cos sie dzialo (jedzeniowo). Dom pelen gosci. Mieszkalismy z dziadkami. Pokoje byly duze to i stoly mozna bylo rozstawiac. Na swieta schodzila sie rodzina, a ze mieli cztery corki to plus mezowie i my dzieciaki juz stanowilo pare osob. Do tego zawsze pamietam jakies ciotki choc na oglo samotne (wdowy, stare panny?) Kazde z dziadkow mialo iles tam (duzo) rodzenstwa to i pociotkow nie brakowalo. Wilekanoc jednak wygladala nieco inaczej. Po swieceniu w kosciele przychodzil zaprzyjazniony ksiadz Antczak (mnie chrzcil a sam byl lasuch 🙂 ) Poswiecill swieconke (nas oblal zawsze tez). A swieconka to nakryty stol czyli indyczka, polmisek jaj, zwoje kielbas, pieczywo i ciasta i potem sie od razy zasiadalo do stolu. I to byla wyzerka jakiej juz nigdy nie zjem. Ogromne wiejskie chleby, maslo tez wiejskie, jaja faszerowane no i cala reszta. Jak pisalem zurku nie bylo tylko barszcze. Wszystko pyszne a ja szczeniak (najmlodsazy z tego pokolenia) w siodmym niebie. I ta swiateczna, rozgadana, tloczna atmosfera w domu. I dorosli (panowie) za kolnierz nie wylewali wiec i glosno bylo. Ciagnelo sie to do nocy. W niedziele obiad juz w mniejszym bardziej scislym gronie choc i tak bylo nas ok 15 osob.
Tegoroczna Wielkanoc u nas robiona bardzo mi przypomniala te niegdysiejsze w domu rodzinnym.
Gotowac oczywiscie uwielbiam, Basia zreszta tez choc jak wiele kobiet robila to czesto z obowiazku wiec domyslam sie z mniejszym nieco enstuzjazmem. Zrobila pyszny zur i mazurek i salatke jarzynowa. W sumie wiekszosc robimy razem bo nam to sprawia radosc. Ja sie moze nieco mniej przejmuje wychodzac z zalozenia, ze jak goscie przyjda to nawet jak sie nieco spoznie bedzie wszystko swiezutkie i gorace. Basia wolalaby miec wszystko gotowe na przyjscie gosci. W sobote wieczor ustawilem stoly, raniutko w niedziele nastawilem indyka i nakrylem stoly. I wlasciwie mielismy wiekszosc przyszykowana. Jeszcze godzinke z Polska pogadalismy skladajac zyczenia rodzinie i przyjaciolom. Jak to w zyciu przed godzina zero nastepuje przyspieszenie (kto tego nie zna) ale wyszlo wszystko moim zdaniem fajnie. Goscie wydawali sie zadowoleni. Alkoholu tez nieco poszlo. Tylko 3 kierowcow i kierowczyn nie pila (choc tu mozna miec 0.5 promila (0.05?). Wiec w ciagu dnia tez kieliszek wina czy dwa wypili. Siedzielismy cale 10 godzin. Uwielbiam to 🙂 Zawsze nastepuje taki moment jakby odprezenia. Nasyceni wstaja wyprostowac nogi, na papieroska na ganek. Pogoda byla idealna bo cieplo i bezwietrznie. Przed zachodem bazant sie pokazal 🙂
Za rok powtorka….
Nowy, pamiętasz?
http://www.youtube.com/watch?v=3XeTmOaLUO8&feature=related
Wiosenna Bydgoszcz https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/WiosennaBydgoszcz#slideshow/5729835502087018706
Zdrowie Nowego! 🙂
I zdrowie Placka (wracaj szybko z tego szpitala i zdrowy!!!)!
http://www.youtube.com/watch?v=K1m6Ab3rTFE
YYC,
piękne wspomnienia. 🙂
Dziekuje 🙂
specjalnie dla @alicji i czytelnikow oraz kolporterow „gazety wyborowej”:
„wczesniej myslalem, ze podczas wojny traci sie apetyt
– jest odwrotnie”
palestynczyk,22, strefa gazy
Ciekawe tylko skąd pojawił się komunikat w okienku: cieszymy się bardzo , że często czytasz nasze artykuły , ale jeśli chcesz przeczytać dalszą część zarejestruj się na naszej stronie.
Piotrze, ja tego sobie nie wymyśliłem ! Próbowałem kilka razy wejść i przeczytać artykuł i ciągle pojawiało się w/w okienko.
https://picasaweb.google.com/100318348417210807170/Polityka?authkey=Gv1sRgCPqOgvSvsuyRPA#5729849240076418610
U mnie wchodzi.
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1525725,1,zycie-na-kremlu-od-kuchni.read
barszcz byka(at end):
jak wspominalem staram sie niczego nie wyrzucac
( a jak juz to na kompost,ktory -od tak wielu lat, ze juz tradycyjnie- w czasie wielkiego postu przemieszczam na grzadki z rabarbarem(dwa sorty), pomidory(3), kabaczki(1), oraz na krzew agrestu, czarnej porzeczki, tudziez na maliny, pnace sie wzdluz sciany mojej obory…);
z burakow robie cwikle,barszcz doprawiam do smaku wedlug gustu
(chetnie improwizuje, chodziaz – i tu @gruba ma racje – jestem raczej konserwatywny);
przepis matki mam podczas gotowania, jak proboszcz biblie, przed nosem,
ale improwizuje n.p. z imbirem i acceto balsamico;
barszcz podaje najchetniej z pasztecikiem drozdzowym z nadzieniem grzybowym;
smacznego!
Piotrze
Przyrzekam , że już nigdy niczego krytycznego dotyczącego Polityki nie napiszę i nie będę narzekał .
Przepraszam bardzo.
Marku, u mnie czasami też się pojawia taki komunikat. Wtedy się rejestruję i czytam dalej. Tu się nic nie płaci 😎
Nowy, dla Ciebie i Rodziny wszystkiego najlepszego! Sto Lat!
Nowy, wesołego i smacznego życia!!!
Nowy – serdeczności dla Ciebie i całej Rodziny 🙂
Pyro, Zgago – pięknie dziękuję za przekazanie życzeń. 🙂
Tadzinku Najnowszy
Bądź codziennie zdrowszy
A butelka z Medoc’iem
niechaj będzie pod bokiem!
Nie ma w domu najpotrzebniejszego w nagłych wypadkach narzędzia – mężczyzny. Nic innego mi nie pozostaje, jak wezwać rano hydraulika ze spółdzielni. Wyłączę teraz maszynę, bo jestem w nastroju „smoleńskim” czyli wścieklica mnie ogarnia.
Małgosia W. 😆
Nowego Urodziny –
zdrowie zań wznosimy!
Butelka malbeca
niech wieczorem czeka 🙂
Nowy Tadeuszu, radości ile tylko się zmieści i tyle samo najświeższych ostryg 😀
Nowy – wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojej przemiłej Rodziny 🙂
Przepraszam, że tak późno, ale internet mi czka 👿
istna czestochowa tutaj
@marek:
czasami trzeba bandyte od nowa zastaratowc;
nie zapomnij – tutaj decyduja maszyny;
polecam(wszystkim) lekture lema.
Byku,
zanorwiduj, albo jakoś tak, nikt nie broni 😉
Poza tym możesz omijać wpisy niezbyt wyrafinowane.
Nowy,
Dolaczam sie do zyczen. Wszystkiego dobrego i wszystkiego smacznego.
Żeby było jasne, drodzy ostrygojadowie, nie robię reklamy Florydzie, bo nikt mi za to. niestety, nie płaci, ale w Nicei (Nice) w „Hibachi” za 10.99 mogłem ile mogłem. Norma na kolację była 3 tuziny ostryg, dwa małży i fura raczków oraz krewetek. W North Miami Beach w japońskiej „Ginzie” to samo w weekend – 18.99! Alicjo, Nowy et consortes – przybywajcie!
Alicjo, to On Malbeca? Nie Medoca?
To dałem plamę! Ale chyba wybaczy…
Ufff, dotarłam do domu, nieco zygzakami, przez Przasnysz, ale uparcie.
Nowy – many happy returns!
Tak sobie mysle, ze chyba nieco pomylilem wspomnieniowo. Ksiadz przychodzil w niedziele i wtedy dopiero swiecil a potem wielkie zarcie. Obiad w scislejszym gronie byl w Smigusa Dyngusa czyli swiateczny poniedzialek. Tak gwoli scislosci 🙂
Swieconka przybrana borowkami i oczywiscie cukrowy baranek z choragiewka 🙂
Alinko mam nadzieje, ze moze nam sie jeszcze uda kiedys urzadzic jakas uczte wspolnie 🙂
Zaprosimy Krystyne bo lasuch z niej przedni 🙂
Barbare dla meksykanskich akcentow,
Danuske aby zabie udka profesjonalnie przyrzadzila…. i bedzie uczta Lukullusa 🙂
Niedawno wrocilem z Niujorku, teraz dopiero czytam i delektuje sie wszystkim, co bylo do mnie, do nas, skierowane w ciagu calego dnia, otwieram prezenty.
Popijam Malbec (Cichal, nie przejmuj sie), jest mi dobrze i milo. Byle chcialo tak trzymac jak najdluzej.
Jeszcze raz bardzo dziekuje w swoim, Ani i naszego synka imieniu. 🙂
Coś dla wszystkich, którzy lubią wydawać forsę na kuchnię – jak już nabędą wszystkie utensylia do sous vide, to proponuję nożyk:
http://www.smakprostoty.pl/damascus-z-304-warstw-dzikiej-stali-damascenskiej-do-chleba-linia-franz-guede-32-cm
Sama prostota szlachetna jak stal damasceńska.
A nie, ona dzika, ta stal…
Nowy, serdeczności dla Ciebie i Rodziny!
Nisiu,
Dziekuje. 🙂
Nisiu – powaliłaś mnie na łopatki. Prostota dzika i kupowana na raty.
Śniadanie pod Olimpem. Do was nadaję….
http://alicja.homelinux.com/news/img_0542.jpg
(p.s. zmagam się ze zdjęciami i zapiskami greckimi).
Po lewej Olimp, po prawej morze, a za sosenką na wzgórzu starożytność.
http://alicja.homelinux.com/news/img_0543.jpg
Coraz modniejsza staje się ta metoda gotowania. Polecam ten blog o gotowaniu tym sposobem https://gotowaniesousvide.com/ Jest tam sporo ciekawych informacji.