Rozpusta w „Rozpuście”
Z najdawniejszych czasów, do których mogę sięgnąć pamięcią, wyłania się Bar Mleczny Mirowski. Sama nazwa wskazuje jego adres. Ten lokal słynący z ruskich i gryczanej ze skwarkami oraz kefirem mieścił się – w czasach minionych i zwanych trzema literkami: PRL – obok hali bokserskiej Gwardii.
Po zmianie ustroju z demokracji ludowej na jeszcze bardziej demokratyczny zamieniono także bary mleczne na lokale znacznie bardziej ekskluzywne. Tak było i tu.
Rzadko bywam zadowolony gdy lubiane przeze mnie restauracje zmieniają szyldy i kuchnie. Tym razem było inaczej. Zamiana włoskiej przesympatycznej knajpki „Mille Gusti” na polską „Rozpustę” wcale mnie nie rozsierdziła. Wprawdzie „Mille Gusti” należało do moich ulubionych włoskich knajpek ale – prawdę mówiąc – podobnych lokali na tym poziomie jest w Warszawie kilkanaście. A polskich brak! I to był pierwszy powód, dzięki któremu nie zmartwiła mnie ta metamorfoza.
Gdy wreszcie z własnej i nieprzymuszonej woli dotarłem na Elektoralną zastałem w lokalu sporą grupę biesiadników, odzianych w ciemne stroje, siedzących przy zestawionych razem stolikach i zajętych rozmową o dziadku, którego właśnie odprowadzili na cmentarz. To była stypa.
„Rozpusta” nie jest przesadnie dużym lokalem ale 25 biesiadników nie zajęło całej restauracji. Usiedliśmy więc przy jednym z wolnych stolików mając nadzieję, że dwoje kelnerów obsługujących żałobników znajdzie chwilę, by zająć się i nami.
Nie czekaliśmy ani chwili na kartę a i póżniej przekąski oraz dania dostarczane były na nasz stolik we właściwym rytmie. Świadczy to dobrze o profesjonalizmie zarówno kucharzy jak i kelnerów.
Tutejsze menu nie jest przesadnie rozbudowane (ale za to co pewien czas radykalnie przebudowywane) dzięki czemu mieliśmy pewność, że zamawiane przez nas dania są świeżo robione, a nie że wyczekiwały gotowe w lodówce lub zamrażarce na rozmrożenie, odgrzanie lub dogotowanie – co bywa bardzo częstym obyczajem (i koniecznością) w restauracjach chwalących się setką pozycji.
Gdy patrząc na wnoszone i podawane żałobnikom dania nasz apetyt sięgał już zenitu mogliśmy zająć się własnymi przekąskami. Pasztet z gęsi ze śliwką węgierką ozdobiony pięknie jagodami żurawin dał nam sygnał, że szef kuchni zna się na swoim rzemiośle. Podobnie śledź bałtycki w trzech smakach. Zwłaszcza dotyczy to smaku miodowego – to było cudowne!
Trochę rozczarowania dostarczył rosół z kaczki z dodatkiem makaronu ziołowego. Prawdę mówiąc był dość nijaki. I do tego niezbyt gorący. A to – moim zdaniem – wada nie do wybaczenia.
Żadnych narzekań być nie może natomiast przy daniach głównych: sandacz z sosem limonowo-miętowym w towarzystwie warzyw i ziemniaków z koperkiem, makaron z polędwicą wołową i borowikami oraz gicz jagnięca na czarnym risotto zasługiwały na najwyższe pochwały. Sandacz był usmażony na chrupko lecz pod skorupką był wilgotny a mięso ryby było delikatne i pachnące pysznym sosem. Warzywa nie rozgotowane czyli zgodnie z obecnymi trendami al dente. Ziemniaki pachnące koperkiem przywodziły na myśl lato na wsi, do którego zdążyliśmy się już stęsknić.
Podobny poemat mógłbym napisać też o makaronie z polędwicą i borowikami ale muszę zachować słowa najwyższej pochwały dla jagnięcej giczki. Tak delikatnego mięsa, rozpływającego się w ustach, nie jadłem od dawna. Zrozumiałem, że już to danie uzasadnia wystarczająco nazwę restauracji. To była prawdziwa rozpusta. A jeszcze przed nami były desery: torcik bezowy z owocami i fondaty (maleńkie sufletowe babeczki) z płynną czekoladą czyli ukoronowanie obiadu.
Żeby obraz „Rozpusty” nie był nadmiernie różowy i zbyt obficie polukrowany muszę do tej beczki miodu dodać odrobinę dziegciu. Do posiłku zwykle zamawiamy wodę mineralną z plasterkiem cytryny i sok z czarnej porzeczki. Wodę trudno zepsuć a i sok zdawało by się nie może odebrać apetytu. Tym razem jednak zamiast zwykłego soku dostaliśmy płyn w fioletowym kolorze pachnący bardzo intensywnie okropnymi landrynkami i smakujący podobnie. Na szczęście nie wypłoszyło to nas z lokalu. Dzięki temu mogliśmy się delektować tym co wyżej opisałem.
Komentarze
A feministkom nie należy wierzyć nawet wtedy, kiedy się uśmiechają
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,56480,7802039,Hit___Nie_uderzy_zaden_piorun__kit___Gosposia_prawie.html
Warszawskie dziewczynki dziękują za zaproszenie na baleciki po koncerciku. Odwdzięczają się zaproszeniem:
http://wyborcza.pl/1,75478,11247787,_Przecinamy_pepowine_____11_marca_Manifa.html
Całość zaczyna się w czwartek …
Międzynarodowy Dzień Kobiet to święto ustanowione w 1910 r. dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet, pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i poprawy warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych. W wyniku pożaru zginęło wówczas 129 kobiet.
I jak tu się nie bać tych czarownic, prawda @byku ….
Gruba Kryśko, przestań się tak obżerać, bo będziesz musiała zmienić nick na … Bardzo Gruba Kryśka … 😉
Cichalu,
pozdrawiam bardzo serdecznie 😉
Ujrzeli dwaj starcy Zuzannę w kąpieli…
Chcieli postraszyć, ale czym – nie mieli.
(Jan Izydor Sztaudynger)
No, to już mogę lecieć pożreć jakąś biedną mienszczyznę na śniadanie, na obiad przeterminowana dziewczynka w sosie własnym … 😉
Dzień dobry.
Miły temat dzisiaj – kuchnia rodzima w nowych odsłonach. I nowy adres dla koleżanek – warszawianek na blogowe posiady. Dania główne wyglądają w sprawozdaniu Gospodarza b. pierwszorzędnie, a jako, że właśnie też dwa dni jadłam mięso z domowym makaronem potwierdzam, że to nadzwyczaj udane połączenie. Natomiast giczka jagnięca to maleństwo z kilkoma kęsami mięsa i trochę trudno uwierzyć, że wystarczy na porcję obiadową sama jedna. Z przykrością doprawdy trzeba przyjąć płyn nazwany „sokiem” Na moje oko była to woda z dodatkiem „soku” f-my Paolo” (w sklepach 400 ml butelki pod papierowym kapturkiem przy zakrętce) To właśnie ich syropy do wody szumnie zwane sokami, mają taki obrzydliwy,landrynkowy posmak.
Nareszcie! Po trzech nieudanych próbach pieczenia chleba na zakwasie, dwie zjadliwe, ale nie wyjściowe, trzeci jak cegła, mam w końcu ładnie wyrośnięty, chrupiący, smaczny chleb 😀
Gratuluję, Małgosiu. Domowy chleb, to rarytas.
Pyro dzięki, ale to radość, jakbym wygrała los na loterii, na której nigdy nic nie wygrałam 🙂
Małgoś – jeżeli przyjedziesz na Zjazd, to przywieź bochenek. Jedliśmy już chleb Żaby i Inki, pora na Twój i może Krysiade przywiezie (obiecywała)
Pyro, jeżeli będę to oczywiście przywiozę. Na razie to pierwsza udana próba, daleko jeszcze do mistrzostwa.
Pyruś – jeżeli przyjedziesz na Zjazd, to przywieź sztandar. Wyprowadzaliśmy już jeden w 1990, pora na Twój.
do tego chlebka coś pysznego …
http://prostyprzepis.blox.pl/2012/02/Salatka-sledziowa.html
Małgosiu a wiesz jakie błędy robiłaś? …
Dzień dobry 🙂
Małgosiu – gratuluję bardzo, bardzo. Moje doświadczenia ograniczają sie do chleba na drożdżach. To tym bardziej podziwiam i rozumiem, że Cię duma rozpiera 😀
ja na rozpustę to raczej się nie piszę … dobrze, że w restauracjach podają przystawki bo dla mnie zupełnie wystarcza i potem mam miejsce na deser …
Jolinku, myślę, że w końcu mój zakwas „dorósł” i mam podejrzenie w stosunku do jednej z mąk żytnich.
No to się pochwalę, wybaczcie!
https://picasaweb.google.com/Malpiszka/Chleb#5716731636974868818
Małgosiu,
chleb naprawdę urodziwy i nie wątpię, że smaczny 🙂
Dla ilu osób, zjadających góra dwie kromki chleba dziennie, opłaca się piec chleb w domu? I jakiego rzędu jest to wydatek?
Stypa w „Rozpuście; idealny tytuł dla sztuki.
Zuzanno – Pozwól, że uzupełnię te tak pełne sympatii do kobiet na tym blogu komentarze paroma szczegółami. Cytowane przez Ciebie informacje są nieprawdziwe, a zatem może to Ty powiadomisz o tym „d, PAP” i „Gazetę Wyborczą”. Tobie może uwierzą 🙂
Wspomniany strajk nigdy nie miał miejsca, ogromna fabryka zatrudniająca 15 tysięcy kobiet nie istniała, a zatem spłonąć nie mogła. Poza tym nawet bardzo łagodna wersja tego mitu dotyczyła fikcyjnych wydarzeń które nie miały miejsca w 1857 roku. Daty to także fakty 🙂
Mit zrodził się we Francji, w 1955 roku, być może w kawiarni o nazwie „Rozpusta”, z bardzo przyziemnej potrzeby – stworzenia bardziej inspirującej wersji genezy tego święta.
Źródło – Temma Kaplan – „O socjalistycznych żródłach Międzynarodowego Dnia Kobiet” (Studia Feministyczne 11, numer 1 (1985), strony 163-171)
Na wszelki wypadek wspomnę drugie źródło, „La Revue d’en face:, także feministyczny magazyn, ale po francusku wszystko brzmi lepiej, pewnie i stypa 🙂
Nadal brakuje mi obecności Jotki Zuzanno. Ona ma te wszystkie fakty w małym palcu. Uśmiechnij się, bo to ja wspomniałem brak uśmiechu, a faktem jest, że feministki drugiej fali uważały uśmiech kobiety za manifestację jej uległości wobec mężczyzny. Zdrowie obecnej, bardzo skłóconej, ale ważnej trzeciej fali 🙂
Piękny chleb, zaiste, aczkolwiek, wszak. Miłego spotkania 🙂
Do usłyszenia.
raz,dwa,trzy…proba mikrofonu…
Zuzanno, chlebem dzielę się jeszcze z synem. Można go spokojnie jeść przez 5 dni. Koszt w porównaniu do cen podobnego chleba, tzn na zakwasie, w sklepie (17 zł) nieduży mąka 4 zł + prąd, a jaka frajda i zapach w domu 🙂
trzy razy probowalem odpowiedziec @zuzannie,
ale potwor wcina…
w miedzyczasie odezwal sie @placek, wiec chyba wystarczy…
Zuzanno, dzięki za tak wyrazistą egzemplifikację mojego twierdzenia o feministkach.
😆
Placku: atoli jednakowoż!
😆
Małgosiu,
rzeczywiście udany chlebek. A nam przecież chodziło o to, abyś go pokazała.
Sama raczej nie będę piekła chleba/ choć tak całkiem się nie zarzekam/. Także dlatego, że jemy go w domu niezbyt dużo. Ale jeśli tylko mam okazję spróbować domowego wypieku, to chętnie korzystam, tym bardziej że panie domu częstują tylko udanym wypiekiem. A przepraszam, niektórzy panowie np. Antek i Cichal także mają na tym polu sukcesy.
W relacji Gospodarza zainteresował mnie rosół z kaczki, oceniony zresztą krytycznie. Sama nigdy takiego rosołu nie jadłam i na pewno nie zamówiłabym go dla siebie, bo nie wydaje mi się, że może być on wystarczająco smaczny. Najlepszy smak , moim zdaniem, osiągniemy gotując rosół na kawałku dobrej kury , wołowiny i ew. indyka. Ostatnio jem go z wielką przyjemnością, oczywiście gorący.
przyznaje sie…
tak, to ja bylem tym dyrektorem,
a na pozar patrzylem przez monokel, majac na glowie pickelhaube,
w ustach cygaro, a w reku kieliszek z szampanem…
Placku,
sprawdzę. Dziękuję za podpowiedź. Jeżeli jest to mit, to naturalnie nie należy go nagłaśniać.
Z drugiej strony wiemy, że kobiety nie miały praw wyborczych, nie mogły dysponować własnym majątkiem, decydować o własnym losie. Do początku XIX wieku nie miały prawa publicznego przemawiania – sprawdziłam źródło 😉
Kobieta rozwiedziona uważana była za kobietę upadłą. Podobnie myślano o niezamężnych matkach, a ich dzieci określano wdzięcznym mianem „bękartów”, ze wszystkimi tego paskudnymi konsekwencjami. To są fakty. Zasług feministek nie da sie przecenić. Choć to, co piszesz o uśmiechu kobiet, jako znaku poddaństwa, jest oczywiście tak zwanym przegięciem. Ale gdzie tych przegięć nie ma?
Fajnie, że do mnie zagadałeś na temat a nie pouczałes o „tonie” i „stylu bycia”.
Każdemu kogoś, czegoś brakuje 😉
Ja niestety nie mam wszystkiego w jednym palcu. Tym bardziej dziękuję za nie usadzanie mnie na kanapie w roli wrednej ciotki 🙂
Małgosiu,
dziękuję 🙂
@byk (12:24), a jednak moje podejrzenia okazały się prawdziwe … 😎
Masz szczęście, że już jestem po śniadaniu 😉
Nisia (12:17), nie trybię, dla słabych proszę jeszcze raz 😉
Byku… Mimce w pikielhaubach, niech ja pęknę…
Małgosiu, gratulacje 🙂
Odpowiednik „stypy” po francusku? Poza „repas d’enterrement” nie znam. Danuśko, Sławku, Elap, może Wy wiecie?
Jolinku, ja też jestem za przystawkami a potem deser 🙂 Zrobię coś na popołudnie a kruche ciasto (robię podobne jak nemo – niedawno podany przepis) jest łatwe do zrobienia.
zapomnialem dodac:
ze obok mnie stal patefon z ktorego lecialy na okraglo przeboje szanti,
a fortdanserki z kaskady fikaly koziolki z radosci…
a jak ktora feministka z tego inferna ujsc chciala to juz moi stangreci
je szpicruta nazad zaganiali…
Małgosiu-oj,piękny ten Twój chlebek 🙂
Twoje talenty znamy nie od dziś,więc rezultat Twoich piekarniczych
poczynań żadna miarą nas nie dziwi.
Krysiade,Jolinku- poczta pęcznieje w Waszych skrzynkach.
Toczy się narada względem sobotniego jarmarku i zjazdu.
Alino-nie wiem 🙁
Gospodarzu- to dobrze,że jeszcze zdążyłam popróbować kuchnię
w „Mille gusti”,zresztą dzięki Twoim podpowiedziom 🙂
Niewątpliwie masz rację,że tego typu włoskich knajpek na pęczki,więc może „Rozpusta” zapuści korzenie na dłużej.
Wzbogaciłam się dzisiaj o rozmaite dobre rzeczy, a przy okazji o nóż ceramiczny.
Dotąd takiego nie miałam. Wiem, że jest ostry i nie wolno go zrzucić na ceramiczna podłogę albo w metalowy zmywak – bo zbije się, pęknie. Czy jeszcze coś powinnam wiedzieć? Jak znosi temperaturę, mycie etc?
Dzień dobry. 😀 Zauważyliście, że się poprawiłam i już nie „witam”? 😉
Pyro, mycie tych noży w niczym się nie różni od mycia metalowych.
Jedynie trzeba być bardziej ostrożnym, żeby nie uderzyć nim. Ja te noże używam szczególnie do krojenia warzyw i owoców – ponoć obieranie metalowymi nożami zubaża ilość witamy C. Nie wiem (co oczywiste), czy to tylko marketingowy chwyt, ale mi to nie przeszkadza, bo noże nadal ostre i osełki nie potrzebują. 😉
Jolly, całą sobotę „tsimałam” – przypomniała mi o tym moja „zapasowa pamięć” a potem zapomniałam się zapytać. 🙁 Niezmiernie się cieszę z sukcesu Stasia – przystojniaka. 😆
Małgosiu, chlebek cudo – jesteś dzielna ! Ja po trzeciej próbie odpuściłam sobie, będę nadal się wyżywać na słodkich wypiekach. 😀
U mnie na termometrze + 28 st.C. 😯 Ale gdy wydeptywałam kilometry (przebudowa rynku), to zupełnie tego nie czułam, przez zimny, silny wiatr.
Dyskusja schodzi na niebezpieczne tematy. Rozpusta na stypie niekoniecznie. Raczej na weselach przyjęło się łączyć przyjemne z pożytecznym. Bywa, że i panna młoda czasem się zapomni. Z tego powodu ślub diabli birą albo i nie. Zależy od szczęścia albo tolerancji.
Zuzanna w kąpili, czemu nie. Jako starzec mogę podziwiać bez wielkich emocji choć z przyjemnością.
Do wczoraj jeszcze. Podziwiam Cichala za samotne żeglowanie i autowciąganie na „krzesełku”. Alicję jeszcze bardziej, bo rzeczywiście atrakcje młodości nie zawsze pociągają znacznie później. Ale satysfakcja jeszcze większa.
Nisiu, tak myłałem sobie na temat Ewy. Gdyby od początku Wicek był tak odpychający dla niej, nie doszłoby do niczego nawet po alkoholu. Chyba później poczucie winy przerzucała na małżonak tak długo aż przerzuciła. W tym sensie, że jego a nie siebie zaczęła obwiniać o wszystko, co jej w ich związku nie pasowało. Jest taki mechanizm, żeby się poczucia winy pozbyć. Ale trzeba mieć do tego odpowiedni charakter. Nieprzemakalny. Dla normalnego człowieka, który musi zawsze mieć jakieś ciepłe odruchy w stosunku do osoby, z którą często przebywa, jest to trudne do pojęcia.
Dziś na obiad zupa i drugie. Zapomniałam, że jest jeszcze wczorajsza zupa.
Zjem ją jutro.
na jakims raucie spotykaja sie emmeline pankhurst i winston churchill…
-gdybym musiała byc pana żona to wsypałabym panu trucizne do herbaty –
mowi słynna sufrażystka;
a churchill na to
– gdybym musiał byc pani meżem natychmiast bym to wypił…
Stanisławie, niezależnie od tego, jakie motywacje Ewie przypiszemy, ja po prostu znam taki przypadek.
No, niedokładnie taki sam, ale zasadnicze rzeczy się zgadzają.
Dzien dobry,
Haneczko, Jolinku, Zgago,
dziekuje w imieniu Odsasa, gratulacje przekaze.
Nastepny turniej 25 marca w Upminster, miejmy nadzieje ze pogoda bedzie lepsza.
Malgosiu,
gratuluje i podziwiam, moja przygoda z chlebem zakonczyla sie po czwartej probie :).
Pyro,
giczki jagniece nie sa az takie male – u mojego rzeznika jedna okolo 0.5 kilograma, a kostka niewielka.
Malgosiu W.
pieknie wyszedl!Brawo! Moje sa dokladnie takie same. Byly juz ze slonecznikiem, zurawinami i sezamem.
Zuzanno,
zapewnam Cie, ze taki chleb upieczony wlasnymi rekami to nie tylko chleb… i nie o koszty tutaj chodzi. Ponadto jest pyszny i zdrowy.
Ja dziele sie rowniez z dziecmi, czesto tez /jak juz kiedys tutaj wspomnialam/ zabieram w gosci zamiast czegos slodkego. Robi furore!
Zuzanno,
Placek to wytlumaczyl, a ja dodam od siebie, ze na zachodzie druga generacja juz dawno przestala miny stroic, gdy w Polsce sie z tym dopiero zaczelo na dobre.
Czas na trzecia generacje!
O przepisie na kapuscianke nie zapomnialem, ale nie man czasu na tlumaczenie.
Zrobie i wstawie!
Kochani Blogowicze, czy ktos wiec co z Grazyna? Mysle o niej dosc czesto i o jej mezu.
Miodzio-może Pyra coś wie ?
Do Sobotnich Zjazdowiczek wysłałam kolejną pocztę.
Chyba niepotrzebnie trochę namieszałam.Kombinuję po prostu,
jak zrobić by wszystkie Uczestniczki-Biesiadniczki były zadowolone.
Mam nadzieję,że się uda 🙂
Nie wiem, co z Grażyną – jeżeli nie odezwie się jeszcze ze dwa dni, to może do niej zadzwonię (nie jestem z nią w tak bliskich stosunkach, żeby jej w realu głowę zawracać).
A teraz ja się pochwalę, bo wymyśliłam dzisiaj nowy sposób na kurczacze nóżki i jest to potrawa nadzwyczaj udana.
Nóżki nasolone i posypane pieprzem, majerankiem i tymiankiem leżały ok godziny w lodówce. Potem zrumieniłam je na tłuszczu, 2 razy skąpo podlałam wodą (są częściowo odkryte) potem podlewałam mieszaniną zrobioną tak: pół kubka dosyć mocnego naparu herbaty czarnej, pół cytryny, a drugie pół kubka roztworu karmelu ciemno upalonego. Do pyrkoczących nóżek wrzuciłam 2 garście suszonej żurawiny i podlewałam całość tą moją mieszanką. W końcu łycha masła, łycha mąki roztarte razem i wrzucone w kawałeczkach w sos – dla smaku i zagęszczenia. nobel nie Nobel ale order z pyry mi się należy.
Stypa po irlandzku:
http://youtu.be/L6QTwZDzak4
Dla wszystkich Pan zeby kiedys spotkaly Szkota i mialy tylez zabaway co dziewczyny w piosence…. 🙂
http://youtu.be/MZ35SOU9HTM
Feministki sprzed 20 lat w USA bija sie teraz o rownouprawnienie dla swoich synow. Kiedys zapomnialy, ze moze jednak beda mialy dzieci i te dzieci beda wrednymi facetami. Teraz pozostalo im tylko to:
http://youtu.be/eQR68N_xeko
W Calgary burza sniezna. Ledwo z domu wyjechalem. Wyglada slicznie. Od wczorajszej nocy sypie. Caly dzien i dzisiejsza noc. Cieple powietrze znad Pacyfiku spotkalo sie z zimnym arktycznym i taki skutek. Gory nieprzejezdne. W czwartek ma byc +12C. Bedzie potop. Jak zyc?
Za niedlugo impreza. Juz 22 osoby zaproszone. Alez bedzie gotowania… Ognisko w sniegu albo w sloncu zobaczymy. Kulig mozna by urzadziec 🙂
tak za ostatnie dwa tygodnie: uprzejmie proszę nowopojawiające się tolle i te starsze stażem też o powstrzymanie się od podszczypywania i dokopywania wybranym osobom,
z poważaniem
Stara Żaba
Witaj yyc! znalazłam krawca w Kaliszu i się do niego wybieram 🙂
Obstaluję sobie rajtrok, będę go już miała dożywotnio 🙁
Witaj Zabo Stara,
To w Kaliszu sa slynni krawcy? (krawcowie?)… i co to rajtrok? My to raczej zabor rosyjski (13 lat pruski ale to za malo) a rajtrok brzmi jakos germansko?
Moze ja tez sobie zamowie rajtrok nastepnym razem….
Rajtrok damski ekskluzywny rrrrraz!
http://www.hippoland.com.pl/produkt/szczegoly/1574/rajtrok_damski_model_exclusiv/rajtroki_i_fraki
Żabo, taki sobie machnij!
Witam z mojego słonecznego, mroźnego ranka (-13C).
Ja bym się rzuciła na tę jagnięcinę, co to Gospodarz o niej wspomina. Chodzi za mną jagnięcina…
Jolinku, mini-zjazdowo Rozpusta byłaby całkiem dobra – nie sądzę, żeby Gospodarz sam spałaszował wszystkie potrawy, które wymienił, pewnie podjadał to i owo z innych talerzy? O, nie chcę nic mówić, ale…Gospodarz jest na diecie 😉
Danuśka czytam pocztę i czekam na ostateczne decyzje … 🙂 ..
Zgago o tych nożach to już nieaktualne .. były takie kiedyś co nawet rdzewiały i dla witaminek były złe .. teraz noże stalowe i spokojnie można wszystko kroić … a te noże ceramiczne to chyba jakieś snobowanie … 😉
byku nie przesadzaj … mało śmieszne czasami Twoje wpisy …
Musze sobie najpierw konia sprawic a potem moze taki meski rajtrok.
Sami faceci (ale w spodniczkach). Do popoludniowej herbatki z ciastem:
http://youtu.be/BOltIzlgNT4
E, Nisiu, w Kaliszu mozna sobie też kontusz zamówić. Na lisa to chyba lepszy bedzie czerwony z czarnym kołnierzem, A bryczesy ecru (ząb starca) też w wielkopolskiej firmie. Buty mam, toczek też, czyli mam komplet i na lisa i do trumny 😀
http://www.ekrawiec.pl/
Podoba mi się frak skokowy. Ujeżdżeniowy odpada z powodu cylindra. Nie spotkałam kapelusza, który by na mnie leżał 🙁
MałgosiuW, piękny chleb 🙂 Ja pasjami knocę 👿
coś ostatnio przecinki zjadam, mniam! Mlask!
Piotrze obejrzałam Kiermusy i tak mi się skojarzyło, że tam trudno dojechać jak tyle luda wąską drogą na miejsce podąża .. daleko od jarmarku auto zostawiacie? …
Czy spodnica to poprawnie?
To pewnikiem od spodni i nie chcial bym….. 🙂
A tu nasz miejscowy trubadur..
http://youtu.be/B3m7ckGhnsc
Jolinku, też tak myślałam. 😉 Faktem też jest, że prezent od Dzieci baaardzo mi się spodobał. 😀
Danuśko, nie starałam się „kopsnąć” swoje miasto w pobliże W-wy. Niestety nic z tego nie wyszło. 🙁
Też jestem ciekawa co będzie z majowymi targami.
W czerwcu mam nadzieję na daleką podróż do Ojczyzny Alaina. 😉
errata: powinno być „starałam się”. 😳
Ja bym sobie też obstalowała czerwony, ostatnio mam skrzywienie na czerwone – marynara czerwona, dwie kurtki, jeden dres, sukienka, 3 pary czerwonych butów i dwie paszminy 😯
Nie mówiąc o słynnej czerwonej TORBIE.
Pani Szczuka coś późno recenzuje tę „Gosposię prawie do wszystkiego”, bo książka wyszła 3 lata temu – chyba, że jest wznowienie.
Owszem, Nisiu, zakasuj rękawy (ale dbaj o nadgarstki), bo jak Ci pokazywałam, jeszcze trochę miejsca na mojej „Twojej” półce zostało.
Może w rejsie coś machniesz mimochodem? Dostałam właśnie od p.Barbary formularze do wypełnienia i fakturę, sprytnie wystawioną na Jerzora 😉
W sprawie dbania o ręce, mam datę wyznaczoną na 30.04. Pewnie konsultacja, a potem kolejne czekanie.
Ja dzisiaj mam dzień owocowy, a Jerzor indyjski. Czyli nie gotuję, a on niech po drodze zakupi swoje. Mrożonka telewizyjna na tacy – nawet dobre, do wyboru ryż z wołowiną curry, ostrą przykładnie, albo kurczakiem też na ostro. Jedyne, co się z tych mrożonych gotowców da zjeść.
Jolinku,
Pozwole sobie za Gospodarza odpowiedziec,
z Kiermusami i parkingiem jest tak:
kto rano wstaje, ten miejsce blisko targu dostaje ;).
A powaznie, to zdarzylo mi sie dwa razy (na cztery wizyty)
z kilometr spacerowac.
Żabo (16:07), podpisuję się 🙂
yyc (15:59), kolejny mój podpis jako matki młodego mężczyzny a od sfanatyzowanych feministek zawsze stroniłam.
Przyjemnie się słucha tego Iana. Udanego przyjęcia i jak najlepszej formy dla Basi 🙂
Alicjo strasznie długo czekasz na te wizyty i chyba marnie Cię leczą …
a ja kapustę kiszoną wcinam bo mi jakoś przemawia do żołądka .. dzisiaj kapusta z kminkiem i z wątróbką …
Bez dedykacji:
http://youtu.be/oOCC1EKXRBc
Ja też myślałam, że noże ceramiczne to snobowanie, ale się skusiłam na jeden taki i teraz tnę najświeższą bułkę na najcieńsze plasterki. Bardzo pokochałam mój nóż szefa z białej ceramiki, bardzo.
A pani Szczuka jest archiwalna. Zuzanna, uśmiechnięta feministka tak bardzo chciała mi dokopać, że poszukała w guglach i wyciągnęła starocia.
Nawiasem mówiąc, elegancja pani Szczuki też jest dość porażająca.
Pani Szczuka jest i nowa ale przemilcze .. nie zaczynajmy znowu dyskusji bo nic dobrego z tego nie wyniknie ,,,
Czesc Alino, Basia ma sie coraz lepiej a wlasciwie juz prawie dobrze. Gips zdjeli jakies 6 tyg temu i teraz juz lata po lesie jak jakas sarenka nie przymierzajac. Prawdziwe sarenki cos ostatnio nie przychodza co moze i dobrze bo chcemy co nieco posiac i by nam zzeraly. Ten Ian Tyson ma bardzo ladne piosenki i jak to w country (co lubie) zawsze opowiadaja jakas historie. Moze cos wrzuce bo nam system padl w pracy i czas mam 🙂
Imprezka niedlugo i poza dziczyczna jeszcze cos musze wymyslic. Kto wie moze i kielbaski na ognisku zrobimy, zalezy jaka bedzie pogoda 🙂
„Panie, trudno byc skromnym kiedy sie jest wspanialym pod kazdym wzgledem”… nie ja napisalem piosenke.. 🙂
http://youtu.be/mYKWch_MNY0
Rodeo. Brzydkie slowa 🙂
http://youtu.be/dcQ6p5GO3Qs
yyc,
u nas dzisiaj mróz, a na czwartek zapowiedzieli +20C 😯
Trudno w to uwierzyć, bo jest naprawdę bardzo zimno, zwłaszcza z wiatrem, ale u nas takie skoki temperatur bywają dość często. Dzisiaj zima, pojutrze początek lata 🙄
Życzę wiosennej pogody na imprezę 🙂
Jolinku,
to nie jest marne leczenie – od tego się nie umiera, a poza tym
trzeba mi było wcześniej się udać, gdzie należy!
Do specjalistów kolejki są chyba wszędzie, gdyby to był przypadek wymagający szybkiej interwencji, to już by było po sprawie. Wytrzymam te parę miesięcy, skoro przez dobrych parę lat przeszkadzało mi to średnio.
yyc, nic nie rozumiem. To chyba tym lepiej 🙂
Alicja, yyc, nie macie sie co dziwic, przeciez przyslowie mowi „w marcu jak w garncu’, co pasuje zreszta do jedzeniowego blogu.
Wczoraj zrobilem sobie porcje portobello wg. przepisu Szefa Blogu i polecam kazdemu. Latwe do zrobienia, smaczne i sycace.
Ach, zapomnialem podziekowac Starej Zabie za informacje o tym krawcu w Kaliszu. Na koniach nie jezdze, ale za to fajnie byloby sobie kupic kontusz albo frak. Bede w Kaliszu za trzy tygodnie to sie spytam o ceny.
Alinko, moze lepiej 🙂
W Albercvie i w ogole na zachodzie kontynentu steki robi sie tylko pol surowe (medium rare). Uwazaja, ze dluzsze grilowanie tylko wysusza mieso. Dwa filmiki z you tuby, jako ze sie sezon grilowania zbliza wielkimi krokami (tutaj griluja caly rok w domach na patio czy mieszkaniach na balkonach (mozna i nikomu nie przeszkadza). Pierwszy to tradycyjny stek od nas (czyli z krainy krow i kowboi). Zadnych sosow tylko sol i pieprz. Poza tym dodaja tylko czosnek. Sol zawsze gruba (coarse) zwykla. Mozna tez morska a specjalnie dla Nisi kwiat soli o ktorym mowi kucharz 🙂 Soli sie tuz przed grilowaniem. Mieso po grilowaniu powinno postac najlepiej przykryte pare minut. Stek dociera sie i soki wchodza w mieso wiec nie bedzie nic wyplywalo czego w Polsce nie lubia (takie moje spostrzezenia). Maslo jako dodatek zmieszane z plesniowym serem. Proporcje jakie kto lubi. Do lodowki po zmieszaniu na stek po grilowaniu. Popularne tez maslo czosnkowe (maslo zmieszane z rozbitym czosnkiem) W Calgary najpopularniejsze steki to medium rare albo rare czyli pol surowe badz surowe. Uwaga kucharzy jest taka: nie powinno sie nacinac miesa zeby sprawdzac czy gotowe ale lepiej naciac niz zmarnowac 🙂 W Calgary sa restauracji (grile) ktore odmawiaja zrobienia steka wysmazonego calkowicie (well done). Maksymum to medium (do polowy (rozowe bez sokow) Steki ciensze niz cal (2.5cm) nie wchodza w gre. Nie da sie dobrze ocenic jak sa zrobione. Tutaj kroluja 1-2 calowe ale mozna i grubsze zamowic. No to tyle wiosennych porad jak to sie robi w tej czesci swiata.
http://youtu.be/5tkrwkjoOcI
Drugi filmik pokazuje rozne kawalki miesa od poledwicy poczawszy. Marynowane sa te suchsze kawalki miesa. Sosy jesli juz ktos chce tylko na koncu grilowania. Zreszta w trakcie sie pala i psuja smak miesa 🙂
Smacznego:
http://youtu.be/LKd2oIsM3uE
Acha do polowy usmazony bez sokow stek 2.5 cm. ok. 10 minut. Ozstawic pod folia na 5 minut zeby sie ulozyl a soki weszly w mieso. To konieczne. jezu jaki glodny sie zrobilem…..
Alino 1309
Nie znam odpowiednika ” stypa ” po francusku. Pytalam znajomych, ale oni tez nie wiedzieli.
ROMek a kwiecien przeplata. Tobie bylo zimno na pustyni przy +15 stopniowych „mrozach”. Juz zesmy Ci kozuszek zakopianski mieli wyslac ale sie ocieplilo. Ale zeby wieczorem bylo tylko +25*C zamiast normalnych +33*C to skandal byl rzeczywiscie. Sam bym sie trzasl z zimna 🙂 U nich widze w styczniu jak u nas w marcu, he, he.
W kazdym razie jest bardzo ladnie. Drogi dookola miasta zasypane bo silny witr wieje s=co sprawia wiecej klopotow niz sam snieg bo tworzy zaspy i przewiewa drogi (nic nie widac). Zaczyna wychodzic slonce i od jutra juz +5*C pojutrze +11*C etc…. Ale zima jeszcze sie odezwie. Zawsze sie odzywa.
Ciekawe te filmy o stekach. Poniżej krótka lekcja smażenia. Na gorącej patelni po 1 minucie z każdej strony, potem na zmniejszonym ogniu mięso jest polewane masłem przez minutę i „odpoczywa” przez 2-3 minuty przed podaniem. Pieprz już po usmażeniu, żeby się nie spalił.
http://www.youtube.com/watch?v=2Qx7UpSBKno&feature=relmfu
Alino, to teraz dopiero jestem glodny 🙂
W uzupełnieniu poprzedniego filmu, jeśli ktoś chce dodać alkoholu (calvados, koniak). Smacznego 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=6LYzo9_dYTE&feature=relmfu
Mam dzisiaj w prcy rewsztki, czyli ziemniaki, kalafior z buleczka tarta i maslem i usmaze sobie jajka. Maslanke tez mam, przezornie zabierajac rano. Kisiel mam na deser wiec bedzie male gotowanko w kuchni i sie znowuz kolezanki zejda zobaczyc co robie 🙂
Acha przypomnialo mi sie (chyba, ze juz wspominalem) ta grochowka z kolendra bardzo pyszna wyszla. Im starsza tym mniej sie kolendre wyczuwalo. No przetrwala dwa dni raptem ale od lunczu do kolacji i nastepnego dnia jakby kolendra odparowywala (kto dzisiaj sprawdza?) 🙂
„Grzeski” mi sie koncza, andruty tez. Chyba trzeba sie do Kalisza wybrac… 🙂 I po ten mundur tez. Ten od tego krawca co go Zaba znalazla. Teraz wiem czemu tylu generalow po ulicach chodzi. Medale z targu dopinaja i mamy ponadprzecietna populacje weteranow wojen roznych poczawszy od napoleonskich.
Zdawalo mi sie ze juz o tym pisalem a nie widze…. chyba gdzies zginelo w przestrzeni…
Serca Alino nie masz 🙂
Chyba zjem sucharka. Na opakowaniu po polsku jest napisane ze wyprodukowane w Germanii. Kupione w Calgary. Musza byc dobre.
Siedze do 19.00 dzisiaj to i obiad dopiero za jakas godzine dwie planuje. Tylko Alina nie daje spokoju.. 🙂
Sucharek wiec..
Pozmieniali nam komputery, klawiatury. Nic nie widze, wszystko jest gdzies indziej.
Litości, zaczekajcie z tymi stekami, ja mam dzisiaj dzień surowy, warzywno-owocowy!!!
Dotychczas zjadłam kiść winogron, jabłko, awokado z pieprzem i cytryną, pomidora, miseczkę surówki z kapusty kiszonej, w międzyczasie 3 śliwki suszone i 2 figi.
Wmówiłam sobie, że zielona herbata tak dobrze robi organizmowi, że musi mi posmakować (od tego zaczęłam dzień o 7-mej rano).
Wcale nie czuję się głodna, ale te steki działają na wyobraźnię mimo wszystko 🙄
Ależ mi się zachciało smażonego mięska, przez YYC!!!
👿
A stypę wujek Gugiel tłumaczy tak:
– réveiller
– REPAS DE FUNÉRAILLES
Może być?
yyc,
ta kolendra do grochówki to nasiona czy świeża ?
Dzisiaj też się rozpuszczamy. Będą portobello z nadziwką z indyczego mielonego z cebulką i parmezanem. Dyżurne plus hiszpańska wędzona papryka.
Krystyno, listki. Przyznam, ze nigdy nie uzywalem nasion i nawet nie wiem jak samkuja. Zielona ma zapach intensywny, ktory lubie choc wiem, ze wielu nie przepada. Smak pierwszy raz tez byl dziwny ale bardzo polubilem i stad do grochowki ale i dlatego, ze podobna zupe jadlem gdzies na Bliskim Wschodzie czy w jakiej etiopskiej knajpce w Calgary…
Krystyno, ja wzialem moze z 7-10 galazek zwiazalem i wrzucilem do zupy. Nastepnym razem pourywam listki i juz zostana w zupie. Basia nie byla pewna wiec nie chcialem tym razem przesadzac. Zakladam, ze znasz swieza wiec sama sobie dobierzesz ilosc do smaku. W naszej nastepnego dnia rzeczywiscie mniejszy smak kolendry sie wyczuwalo. Chyba, ze przywyklem i juz nie czulem? Dodalem tez pare ziarenem ziela angielskiego czego nigdy do tej pory nie robilem i napewno nie zaszkodzilo a czy i na ile pomoglo? Smaczna byla grochoweczka wiec teraz juz tak bede doprawial 🙂
Uff, ale sie rozpisalem…..
Od 3 godzin przeglądam nową podstawę programową liceum. Nie wiem po co „komuniści” wymyślili walkę z analfabetyzmem i moi Rodzice półtora roku 3 razy w tygodniu, wieczorami, za frico prowadzili zajęcia (jak setki innych) dla niemłodych ludzi. Trzeba było kilkadziesiąt lat poczekać i tych, co to się podpisać potrafią ale ogółem niczego nie umieją mieliby w setkach tysięcy. Byli analfabeci dzieci wykształcili, a dzieci zemściły się za przymusową naukę rodziców wymyślając reformę oświaty.
Na jutro mi antydepresanty potrzebne.
Nisiu sam sobie narobilem checi. A nawet nie mamy grila :-). No ale na wiosne sie cos kupi i bedzie grilem po opkolicy lecialo…
Te kolendre to pogotowalem moze z godzinke. Cala zupe pewnie w sumie z dobre 3 godzinki.
Golonka z tej zuopki wyszla tak ze az strach wspominac jak ktos glodny. Palce lizac. Jak wylawialem to juz sie chciala rozleciec. Na poczatku jak pamietacie byla wedzona (stad grochowka) ale po rozcieciu w srodku rozowe miesko. Mieciutkie i pachnace i sie usmiechajace i parujace. Ochom i achom nie bylo konca. MIalem w lodowce chrzan ale niesatety nie byl juz za ostry. Kupilem tez (o chrzanie zapomnialem) taka meksykanska fasole w puszcze co u nas robi za groch puree. Tak sie polaczyly zwyczaje meksykanskie, bliskowschodnie i polskie w jeden grochowce. Swiat sie smieje.
Refried beens:
http://couponclippingcook.com/wp-content/uploads/2012/02/1-refried-beans-in-dish.jpg
Nie wiem jakiej firmy w Polsce mozna dostac. U nas najpopularniejsza fasola (refried beans) to Old El Paso:
http://www.xiamenstore.com/image/cache/data/Cereal/190_Old_El_Paso_Refried-Beans—Traditional-500×500.jpg
Ja uważam, że ziele angielskie podnosi smak prawie każdej zupy (kilka ziarenek), a poza tym łagodzi trawienie potraw wzdymających, kapuściano-grochowo-fasolowych, mięs, sosów, bigosów i tak dalej. U mnie często gości w garach.
Pyro,
zaparz sobie z rana dzbanuszek melisy 😉
Przeniesmy sie wiec do Nowego Meksyku….
El Paso:
http://youtu.be/hn3JB51NH_M
Big Iron:
http://youtu.be/OntwwcBVe6o
Ile razy ogladalem? 🙂 …20-30?
http://youtu.be/qmBwZvVQf54
Ricky Nelson
http://youtu.be/N3KKZRgfu6A
Skoro chcecie…
http://youtu.be/XgKNaXQ0E8o
Na koniec podsumowanie….
Naprawili system, trzeba popracowac…
http://youtu.be/fxdiraVxwkI
Zgaduję.
Jutro u Kryśki G. na obiad…. drżą mi dłonie……pierwsza zu…nie! drugie..?
Hm, a co tam, to nie zakład na pieniądze, raz kozie śmierć!
U Kryśki będzie jutro : przedwczorajsza zupa i drugie.
Masz Kryśko fascynującą dietę, zazdroszczę, ja tak bogato, smacznie i urozmaicenie nie jadam, codziennie masz i to i to!
I kompot raz w tygodniu.
No! No!
Dzisiaj u mnie był wyjątek, było to i to, zupa ( wczorajsza ) i na drugie filet z karpia ( zamrożony w grudniu ) na deser jabłko
( też ubiegłoroczne ).
Tak więc widzicie że obiad nic dzisiaj nie kosztował!
Czy prowadzisz Gruba Kryśko również Kącik Porad Bą Tą?
Jeśli tak, napisz proszę jak elegancko otworzyć przy ludziach wino? Szczególnie, co zrobić z tym przyklejonym paskiem akcyzy?
Jeśli porady są płatne, podaj numer konta….kąta? nie jestem pewien pisowni.
Jeśli ”konta” to podaj w cyferkach, jeśli ”kąta” to w stopniach.
Zuzanno, Twoje tu wizyty wnoszą tzw. ferment.
Aż bulgocze! 😉
Chleb też piekę, kosztuje tyle ile 2 kilo mąki, sól ( jeśli kuchenna to wychodzi drożej, jeśli taka do sypania dróg to taniej 😉 i prąd, ale jego nie widać, jednorazowo mam trzy długie, 35cm, bochenki z foremki.
Nam na tydzień wystarcza jeden i kawałek, resztę rozdaję, jest lista społeczna.
Swoją drogą, ostatnio odwiedzają nas jacyś złośliwcy.
Skąd tu ich tylu, skąd?
A tak było miło. 🙂
Jablko zamrozone w grudniu na deser. Taki Hortex?
Ferment, czyli enzym, czyli może ułatwiać trawienie i zupy i drugiego i nawet deseru.
Jeden z dowcipów bawiących ostatnio publisię :
Romans w Sejmie?
Poseł – posłanka, – posłanko.
Najmądrzejsze to nie jest ale korzysta z zasobów słownikowych wcale udatnie.
Pyro, można wpaść w depresję czytając napopularniejszy z portali – Onet.
Jeden z tytułów: Ciężki los 20-letnich prawiczków
O tempora o mores!
Jeśli młodzież ma taaakie problemy, to nie dziwmy się niektórym wpisom na naszym blogu…
Cichalu – stara prawda: im więcej wolno, tym trudniej z wolności korzystać. Nic tak dobrze nie robiło kabaretom politycznym, jak cenzura, a bibliotekom szkolenie polityczne uprawiane w wojsku przez sierżantów.
Cichalu – czy wybieracie się w tym roku do Żabich Błot?
Poczytałam o grilowaniu. Też mi się zrobiło głodno. Spadnę na dół (jako żaba potrafię też spadać z parteru na pietro, jakby ktoś Żabich nie znał) i przekąszę.
Dziewczęta składają regały w dużym pokoju (podłoga jest już polakierowana i można ustawiać). Przez te 32 lata nieposkręcania nieco się wypaczyły, ale Alicja (ta co ma dwie husky) jest niezrównana. Ustawia, dopasowuje, a jak już dopasuje, to skręca. Teraz to już będą zestalone na następne 32 lata – przynajmniej. Jak komuś przyjdzie do głowy je wyrzucić, to wpierw je trzeba będzie porąbać. Jak poskręca półki w pionie i w poziomie, to przykręca drzwiczki. Teraz wnuki będą miały kategoryczny zakaz wstępu, niech się huśtają we własnym domu.
Dzisiaj kupowałam farbę do malowania ścian w siodlarni (czy ja już pisałam, że z tej paszarki to wyszła nie tyle siodlarnia ile garsoniera?), niestety kupiona wcześniej w Brico okazała się niezwykle wodnista i musiałam kupić nieco gęstszą. Jak już kupiłam, zapłaciłam, wziełam stosowne faktury i insze druki, i wychodziłam, zadzwoniła Sylwia, ze mam jeszcze kupić wkręty. Wróciłam, kupiłam, zapłaciłam… Ponieważ płaciłam kartą, a to wymaga przejścia do innego kantorku, dość się po tym sklepie kręciłam, natykając się co i raz na kolejnego właściciela (trzech braci), i każdy mnie uprzejmie zapytywał co w Żabich słychać. Ostatnim pytającym był najstarszy brat, również jest on najpotężniejszej postury. Oczywiście powiedziałam, że żaby jeszcze śpią zamarznięte, ale nie dziwota, bo późno poszły spać, sama widziałam jedną kicającą po szosie na początku stycznia. A on mi na to, że chyba nie śpią, bo właśnie niedawno był z sauny wskoczył do przerębli i zabełtał wodę, to wypłyneły, jak mu się wydawało, liście, które wyrzucił na lód, i te liście okazały się być dużą żabą, wcale nie śpiącą. Odrzekłam, że gdybym była na miejscu tej żaby i taka przystojna menszczizna by mnie złapał, to tez bym nie była śpiąca 😀
Ha, a ja jestem śpiąca. Do jutra.
Pyro – mam tyle kuzynek Żaby, że wysyłka byłaby droższa niż bilet lotniczy. To jedno. Po wtóre, afekt do Waćpani nie pozwoli mi na absencję!
Niech żyje rewolucja i pieprzówka (Placek?!)
Portobelle wyszły znakomicie! Ewa też zachwycona. Pytałem jak Jej smakowało? Odpowiedziała, że OK, a w oczach czytałem, stary grzyb, a grzybki robi jak trzeba…i nie tylko…
Po południu wyciągnęłam książkę Barbary Stanisławczyk „Miłosne gry Marka Hłaski”. Taka biografia od plotkarskiej raczej strony, ale ciekawa. Właśnie doczytałam i chyba zgaszę światło, bo jakby ucichło na blogu.
Rano było -13C, a teraz (23:00) jest +3C, możliwe, że pojutrze będzie te zapowiadane +20 🙂
Dobranoc.
Jeszcze dopiszę – Krzesny, gratulacje z okazji osiągów w temacie portobello, nihil novi, zdziwiłabym się, gdyby Ci coś w kuchni nie wyszło.
I teraz gaszę światło.
dzień dobry …
Jolly dziękuję za informacje o Kiermusach … takk myślałam …
na sobotę szykuję się nam mały zjazd na jarmarku a potem posmakujemy razem … 🙂
Żabo nie znałam Cię z tej strony .. 😉
-5 ..
antek podobno ta sól „wypadkowa” jest zdrowsza od kuchennej .. ciekawe czy jest taki cukier to można by jeść do syta … 😉 … a może się antku z nami też spotkasz na tym jarmarku w sobotę .. Piotr i Brzucho w pakiecie … 😉
Dzień dobry,
Jolinku, ale gdzie ten jarmark?
Nowy 10.03 ul. Zakroczymska w Fortecy … między innymi targi serów z Brzuchem .. Piotr poda pewnie dokładne namiary …
a my dziewczyny sztuk 6 idziemy potem czyli po zakupach na jarmarku na obiadek ..