Zgadnij co gotujemy?
Dziś nagrodą jest też książka ale jeszcze tu nie omawiana. To dzieło niezbyt znanego pisarza ale wydaje się, że kariera przed nim. Książkę zakwalifikowała do druku i wydała w oficynie SOL Monika Sz. znana u nas jako Nisia. A ona w tych sprawach ma wyraźnie dobrą rękę. Aby ją otrzymać (książkę a nie rękę Nisi) trzeba jak zwykle szybko odpowiedzieć na trzy pytania:
1. Wymień trzy najpopularniejsze w Polsce zupy wigilijne.
2.Kto w wigilię przynosi prezenty pod choinkę (mogą być różnice regionalne)?
3 Kiedy wszedł zwyczaj nakrywania do wigilijnego stołu także miejsca dla strudzonego wędrowca?
Kto pierwszy przyśle prawidłowe odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę Marka P. Wiśniewskiego „Rzeka szaleństwa”, o której krytycy pisali tak: „Pojawił się debiutant, na którego warto zwrócić szczególną uwagę. Sposób, w jaki posługuje się słowem pisanym, obezwładnia. Fabuła wręcz połyka czytelnika. Wyobraźnia, zmysły szaleją.”
Czytałem i potwierdzam. Powodzenia.
Komentarze
Ręka Nisi to by dopiero było coś. Zastanawiam się, jaka nagroda mogłaby być ekwiwalentem, gdyby wygrała osoba płci żeńskiej, co przeciez jest najbardziej prawdopodobne. Może to też powinna być ręka, tylko męska. Panie coraz częściej przejmują inicjatywę w sprawie utworzenia trwałego związku, gdy partner jest mało zdecydowany. Czy mogą jednak powiedzieć: „Proszę Cię o rękę”?. Może raczej o ramię, na którym kobieca ręka lubi się wspierać.
Kto przynosi prezenty w Wigilię – Gwiazdor! 🙂
http://starybrowar5050.com/en/sklepy/news/2041
http://www.youtube.com/watch?v=_6xNuUEnh2g
Dzień dobry.
Nie mogłam spać, czytałam, zaspałam.
Nie do lektur mi, bo kuchnia moja zamiast porządnej kuchni przypomina dom uciech: na stole stoją maszyny (do mielenia i mikser) które będą potrzebne jeszcze przed południem; opakowania czyli kartony od tych maszyn, leżą na podłodze pod oknem, na piecyku formy z wystygłymi już pasztetami, które teraz trzeba zawinąć w folię al. i schować, podłoga dramatycznie domaga się kolejnego mycia i tak będzie jeszcze kilka godzin.
Gdzie mi tam do konkursów pewnie dawno rozwiązanych.
Prezenty? Jakie prezenty?
Ja to w Mikołaja nie wierzę. Gwiazdorstwo też odrzucam. I to stanowczo!
Ale kiełbaską dzielę się jak nikt inny.
I szyneczką, i boczuniem, i karkóweczką, i łopatką , że ślina leci na sam widok i kaszanką w ilości akurat. O kabanosach nie wspominając Do tego pierniczę .
Ale chrzanić w tym roku nie będę . Zapomniałem włożyć.
Jestem do tego ekspres błyskawica. Rano w polskim sklepie . Następnego dnia w samo południe w paryskiej lodówce.
Wesołego smacznego!
od wczoraj trwa Chanuka .. wszystkim świętującym miłego i rodzinnego czas życzę …
O właśnie; przez tę całą robotę zapomniałam o Chanuce.
Wszystkim, którzy zapalają Chanukowe Świece, ciepłych, rodzinnych spotkań i smacznych potraw, życzę z serca.
Jak można było przewidzieć pierwsza dobre odpowiedzi przysłała Ewelina, ale tuż za nią (dokładnie 10 sekund później) Stanisław. Obydwojgu gratuluję! A ponieważ Gwiazdor i Św. Mikołaj mi podpowiedzieli taki pomysł, to prezenty dostaną obydwoje. Ewelina książkę zapowiedzianą i pokazaną wyżej a Stanisław inną książkę wydaną przez SOL. Jest to dzieło Marcina Pilisa pt. „Łąka umarłych” bardzo dobrze oceniona przez krytykę.
Prawidłowe odpowiedzi zaś są następujące:
1 Zupa grzybowa, barszcz z uszkami, migdałowa, siemieniotka, rybna;
2 Gwiazdor, Św. Mikołaj;
3 W XIX wieku po powstaniach, co symbolizowało miejsce dla strudzonego bojownika.
Za tydzień ostatni tegoroczny quiz. I ostatnia w 2011 roku nagroda, która będzie przydatna przez cały następny rok.
Gratuluję Ewie i Stanisławowi! 🙂 . Ewo – odwyk się skończył? 🙂
A z okazji Święta Chanuka życzę wszystkim świętującym radości i szczęścia.
Alicja dzielnie uszek 100 albo więcej z wprawą
ogromną nam nalepiła,
Pyra choć z przygodami, ale mięso na pasztet
też przemieliła,
Żaba spody do ciast na światło dzienne
nam wystawiła,
Krystyna zapachy w kuchni na wigilijne
wczoraj zmieniła.
Jotka chciałby bardzo,by na choince prawdziwa
świeczka się zapaliła.
Danuśka Wasza skład śledziowych sałatek
na forum rodzinnym zaś ustaliła !
I tak do Świąt szykujemy się,jak co roku,
i miło gawędzimy o nich na blogu 🙂
Gospodarzu – dziękuję!
Stanisławie – gratuluje!
Asiu – bo ja mam bardzo silną wolę (robi ze mną co chce) 😉
Gratulacje dla Ewy i Stanisława. Gwiazdor książkowy jest ogromnie sympatyczny. U Pyry już też był.
Asiu,
dziękuję za powitanie 🙂
Ewelinie szczerze gratuluję pierwszeństwa. Gospodarzowi dziękuję za wyjątkową łaskawość. O zupie migdałowej nie pamietałem. O rybnej nie wspomniałem pamietając, bo 3 starczały. Migdałowa poszła w zapomnienie, a bywała w domu rodzinnym.
Zupa migdałowa przywołała wspomnienie innej potrawy z migdałami podawanej w domu rodzinnym na świątecznym stole, ale nie na wigilijnym. To ozór wołowy w szarym sosie. Podobnie jak zupa migdałowa zaczyna się od zasmażki. Ale są inne wersje migdałowej. Tę na zasmażce rozprowadza się białym winem. Niektórzy robią na mleku zagęszczając jeszcze mąką ziemniaczaną. U nas była bez mleka.
Dzien dobry,
Ewie i Stanislawowi brawa!
Nemo, jak przyrzadzasz swoj gravlax?
Kupilam piekny filet lososia i koperek 🙂 !!!
Stanisławie – piszesz wszak o szarym sosie do ozora, czyli klasycznym sosie polskim. Jest niemal identyczny jak ten do „karpia w szarym sosie, po polsku”, tylko bez krwi i piernika, wszystko inne takie samo: cytryna albo wino, karmel (obowiązkowy) migdały i rodzynki, 1 goździk, sól – na złotej zasmażce.
Witam, udaje sie na poszukiwanie burakow czerwonych, swiezych, co nie jest takie proste. Ah exil, exil!
rzeka szalenstwa a raczej ocean szalenstw juz tuz tuz
w wiekszosci komentarzy wyczuwa sie juz swiateczne smakolyki
jedynie Plazek zajety jest jeszcze formulowaniem kondolencyjnego telegramu do polnocnej korei 😆
otworz okno dorotolku to wrzuce cala wiazanke 😆
Jolly, Nemo o tej porze je obiad. Mogę ją zastapić. Proszę bardzo, to przepis wg. ktorego robiłem łososia wiele razy:
Gravlax
Łosoś ok. 1,5 kg, sól morska, pieprz, cukier, cytryna, pęczek zielonego kopru
Rybę oskrobać, wypatroszyć, umyć i obciąwszy łeb przekroić wzdłuż na pól. Pozbawić kręgosłupa. Położyć obie połowy mięsem do góry i posypać obficie mieszaniną soli gruboziarnistej (najlepiej morskiej), cukru (pół na pół), pieprzu (nie dużo) i obficie świeżym posiekanym zielonym koprem. Lekko skropić cytryną. Płaty silnie zrolować i owinąć ściśle folią. Włożyć do lodówki na 3 – 4 doby. Po tym czasie wyjąć, rozwinąć (uwaga, będzie pełno płynu do wylania) i oczyścić z kopru i reszty. Bardzo ostrym nożem kroić na cienkie plastry i podawać.
Wielkie wymieranie c.d.
W Brukseli zmarł wczoraj Leopold Unger i to jest śmierć, która dotknęła mnie jakby osobiście. Przez wiele lat jego publicystyka polityczna kształtowała moją wiedzę o świecie. Nie zawsze zgadzałam się z Jego zdaniem ale zawsze brałam poważnie pod uwagę. Żal.
Jolly, badz bardzo ostrozna ze swiezym lososiem. w dziewieciu z dziesieciu probek znaleziono wiele zarazkow. zjedzenie grozi wymiotami i nudnosciami
chcesz spisac swieta na straty, to mi nie wierz 😆
Dzień dobry Blogu!
Jolly,
Gospodarz już Ci odpowiedział, ale ja robię trochę inaczej, bo jest całe mnóstwo wariantów 😉
Nie używam cytryny. Kupując mojego łososia wdałam się w sklepie w pogawędkę ze sprzedawcą na temat przyrządzania gravlaksa. Powiedział, że oni w sklepie też przyrządzają na zamówienie, ale cytryny nigdy nie dają, bo powoduje ona nieapetyczną bladość marynowanej ryby.
Ostatnio przyrządziłam według tego przepisu
Poprzednie robiłam podobnie, skrapiając jeszcze łyżką ginu. Tym razem zapomniałam, bo jakoś tak rutynowo (trzeci raz w ciągu kilku tygodni) robiłam 🙄 Ten przepis alkoholu nie przewiduje, ale i tak wychodzi dobrze.
Na ca 1 kilogram ryby używam 3 łyżek cukru i 1,5 łyżki soli. We wszystkich przepisach stosunek cukru wynosi 2:1.
Nie ma obawy, że ryba będzie słodka. Cukier konserwuje. Nadmiar soli powoduje twardnienie ryby.
Robię dokładnie tak, jak na obrazkach, filety (nieskrobane) składam w połowie, układam w pasującym szklanym naczyniu, przykrywam folią, na to pasujący talerz i kamienie. Stawiam na balkonie, bo jest zimno, przykrywam większą miską dla ochrony przed kotami i co 12 godzin odwracam. Po 48 godzinach już można próbować. Ostatnio jednak trzymałam dłużej, bo to ma być na Wigilię, a już byśmy pewnie nie wytrzymali i zjedli 🙄 a to był ostatni własny koper.
Do ryby przyrządzam sos musztardowy również według zamieszczonego tam przepisu. Jest znakomity.
Zachowaj trochę koperku do sosu.
W przepisie są jeszcze nasiona kopru, ale nie miałam i nie dodałam. I tak dobre.
Dziekuje Gospodarzowi i Nemo za przepisy.
Ja zwykle robilam wg Nigelli Lawson z musztarda i ginem plus cukier, sol, pieprz i koperek. Szalony Jamie zaleca swiezo ustrugany chrzan.
Ogonku, dziekuje za troske :).
sypie na biało. Zajrzę wieczorem (chyba, że padnę)
Witam Szampaństwo.
U mnie +5C i pewnie będzie więcej, dzień się dopiero zaczyna. Nie wiem, co gotować, chyba się przejdę Za Róg później, może coś mnie zaatakuje w spożywczym. Właściwie byłby czas na watróbkę kurczaczą, o, to jest pomysł!
Gravlax bym zrobiła na Sylwestra, jak dostanę koper, to zrobię – świeży koper nie zawsze bywa, niestety, najczęściej wtedy, kiedy jest niezbędny.
Przyjemnego dnia wszystkim życzę 🙂
Witam o świcie.
Wstałem z łoża boleści po dwudobowej cholerze. Temperatura do 39C i „łamanie” w kościach. To nie było łamanie. To były tysiące maleńkich sukinsynków z wielkimi udarowymi wiertarkami! Jeździły po kościach tam i z powrotem. Ibuprqfen i po krzyku. A propos trzeciego pytania: w moim dzieciństwie nigdy nie słyszałem o Gwiazdorze. Św. Mikołaj przynosił na św. Mikołaja (mikołajki, brrr) U nas (Kraków, po kądzieli od wielu pokoleń) pod drzewko (!) przynosił Aniołek!
Śnieg zapowiadają na piątek. Nie będzie go wiele, ale uwiarygodni „White Christmas”.
Bo Gwiazdor Cichalu przychodził tylko do grzecznych dzieci. I tylko w Wielkopolsce. A Aniołek to szlajał wszędzie.
Tośmie Piotrze oswiecił. Zawsze myslałem, że tego Aniołka to ja robię w konia. Taki byłem nieznośny, a On mi zawsze coś przynosił…
To masz się czym cieszyc. Ja do dziś bezskutecznie czekam, że może któryś z tej trójki coś mi przyniesie. A tu ciągle nic. Mimo, że jestem dość grzeczny.
Teraz Ty, Piotruś nie rób mnie w konia! Na pewno dostajesz tyle prezentów, że ho, ho! Albo jeszcze więcej…
No to trzeba zacząć rozrabiać, Gospodarzu 😉
Cichal,
wyrazy współczucia. Skurczybyków z wiertarkami należy przegonić, gdzie pieprz rośnie! Pamiętaj o baletach sylwestrowych!
Wybieram się Za Róg, bo ponoć za godzinę będzie padał deszcz, zdążę obrócić, mam nadzieję.
No i nie mam burakow, wypije herbatke i ide dalej…
Gratulacje dla Eweliny – normalne, bo zjawisko normalne.
Gratulacje specjalne dla Stanisława – bo nagroda specjalna.
Dzisiaj mam za sobą chrzest ogniowy tzn., zostawiono mnie tu z maleńką na czas nieokreślony. Najpierw leżała na tarasie zapakowana, bo przywieźli ją śpiącą, a ja patrzałem przez okno, czy się coś rusza w wózeczku. Nie ruszało się nic raz po raz, aż się zaniepokoiłem. Wychodzę, zaglądam, a tam oczka całkiem żywo otwarte, monio daleko odrzucone i nic. Poleżała jeszcze trochę, aż ją wciągnąłem do domu i rozebrałem z zimowego zapakunku. Z pół godziny potrafiłem ją dobrze zająć, ale potem było coraz gorzej. Przebierała coraz częściej nóżkami, co oznaczało zniecierpliwienie i każda oferta trwała krócej, az w końcu przeszła na trwały bek. Pietnaście jeszcze minut mogłem próbować wszystkiego, bez skutku. Aż mnie wyzwolili.
Teraz wybieram się na kolacje świąteczną moich towarzyszy ze sportu.
Nie przechytrzyłam deszczu, ledwie co wyszłam, zaczął zacinać gęsty kapuśniak, ale już nie wracałam.
Kupiłam wątróbkę kurczaczą i ładną polędwiczkę wieprzową, a teraz żałuję, że nie kupiłam więcej, przecież zawsze można zamrozić. Zwykle jest po ok.20$ za kilogram, dzisiaj była cena specjalna, 13$/kg.
I nowość, nigdy tego w moich sklepach nie widywałam, otóż węgorz (taki do smażenia lub wędzenia). Cena – 40$ za kg 😯
Dla porównania kg. łososia atlantyckiego kosztuje 17$/kg.
Poza tym węgorz to jedyna ryba, do której się nie przekonałam i której nie jadam.
Alicjo-przyjdzie czas,przyjdzie miejsce i do węgorza się też przekonasz.Miejsce to już nawet mam,na Helu,u rodziców naszego kolegi.Węgorze wędzone,palce lizać!!!
Sama wiesz,że taki kolega Cichal przekonał Cię do owsianki,
a jeśli dobrze pamiętam to kapitan Marek do ostryg.
Życie (w tym kulinarne też)przed nami 🙂
Idę do kuchni szykować kapustę i grzyby.
Krystyna to ma dobrze,bo z tego co zeznawała,to ma dzisiaj wolne od garów.
Ta strona (i następne) jest dozwolona od lat 18-tu. Pogięło ich?! 😯
http://www.6win.pl/6win/51,108564,9077190.html?i=0
Do owsianki nikt mnie nie musiał przekonywać, ostrygi insza inszość, a z węgorzem to chyba sie nie da. Mnie tam lew nie straszny ani inna żywioła, natomiast jeśli chodzi o wszelkie wiciowce, i owszem, jestem wyjatkowo „obrzydliwa” i nawet na widok malutkiego niewinnego zaskrońca robi mi się mdło.
Trudno, żeby węgorz nie kojarzył mi się z wężami 🙄
I jeszcze tyle za tę obrzydliwość płacić?!
Juz mam dosyc tej golgoty buraczanej. Dostalam 500 gr burakow zamknietych w folii, dobrze, ze mam jeszcze suszone od babci spod Hali Mirowskiej. A swoja droga, zeby akurat tutaj burakow brakowalo. Z sukcesow to: znalazlam sledzie w solnej zalewie, ktore mozna sobie wymoczyc i spreparowac jak sie chce.
Witam.
Mąż do żony, dlaczego obcinasz końcówki szynki przed gotowaniem?
-Bo mama tak robiła…
Mamo? Dlaczego trzeba koniecznie obciąć końcówki szynki przed gotowaniem?
-Bo babcia tak robiła, to dobry przepis……….
Babciu? Dlaczego………?
-Bo moja matula tak robili….Jej zapytaj!
Prababuniu, dlaczego…hę, dlaczego?
-A synku, noooo, a dlo tego co my mieli za malutki gorcek.
Muszę dbać o swój dorobek gastronomiczny na świecie!
Droga Alicjo, kto Ci otworzył Twe błękitne oczęta na urodę ostryg?
Kto układał Ci rączkę niosącą półmuszelki do ust?
Kto? No powiedz kto?
Kpt. Markowi nic nie odbieram, ale sobie tyż!
Cichal,
o Kpt. Marku to nie ja pisałam, Danusce się pomyrdało, ja natomiast coś dzisiaj nie mam czasu na dłuższe wywody i krótsze sprostowania 😉
Się mi przypomniało, że bez rolmopsów nie ma świąt, no przecież 🙄
I zabrałam się byłam do roboty, zalewę mam, za jakąś godzinę z groszem dostanę śledzie już odsolone i mogę się zabrać za ich rolowanie.
Nie dość, że deszcz pada, to jeszcze mi łzy z oczu płyną, bo gotowanie zalewy zawsze mi tak daje po patrzałach.
Na Sylwestra zabiorę ze sobą butelkę zakiszonego barszczu, jest to dobra rzecz na tzw. zespół dnia drugiego 😉
Mam wystarczającą ilość na Wigilię i na Sylwestra.
No i patrzcie, jakie mamy zdolne kulinarnie dzieci w naszem mieście Szczecinie:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,10850053,Gastronomik_wydal_pyszna_ksiazke__Symfonia_smaku_.html
…bo z uszkami to pewnie będzie krucho, mam tyle, aby na Wigilię, ale w Nowy Rok gorący barszcz do popicia na rosole z grzybkiem będzie w sam raz.
Wracam do kuchni, wątróbka czeka.
Uj….paskudny dzień dzisiaj, paskudny!
Ooooooo….w tej książce znajduję nazwisko naszego kumpla blogowego, Brzucha, czyli Giena 🙂
…Giena Mientkiewicza, znaczy się. A swoja drogą, gdzie on?
Się by zameldował…
Książka wygląda ciekawie i ładne ilustracje. Niech ja spadam do kuchni, bo wątróbki nawołują!
Paskuda ten nasz Brzucho i tyle. Kochany paskuda zresztą.
Bigosem pachnie cały dom, już mu niewiele trzeba – jutro jeszcze kiełbasa, nieco przecieru pomidorowego (malutko) bo sporo śliwek i to śliwek wędzonych, z pestką. Położyłam suche śliwki całe na parzącej się kapuście z przyprawami i mięsem, a po pół godzinie wybrałam łyżką i wyjęłam pestki, szarpiąc każdą śliwkę na połowę. Niechętnie do bigosu czy mięsa moczę śliwki czy grzyby, bo mi to wszystko rozwadnia – wolę stosować suche, które płynu nabiorą w gotowaniu czy duszeniu. Jutro planuję pierwsze ciasta (albo półprodukty) i mięso w marynaty trzeba włożyć. Pasztet też wyszedł b.dobry – krojąc porcje do zachowania w osłonach, jedną kostkę zostawiłam do zjedzenia – nie za każdym razem tak dobrze się udaje.
W ubiegłym tygodniu na hali targowej w Gdyni świeże węgorze kosztowały 80 zł za kilogram, a więc też bardzo drogo.
A z działań przedświątecznych – zalałam wodą zmielony mak. Jutro przed południem zdążę przyrządzić masę makową, a pieczenie makowców – w piątek.
Na obiad był zaś solidny krupnik ugotowany wczoraj.
A u nas przymroziło. U mnie jest – 7 st. C, a Gdyni tuż przy plaży wieczorem było – 2 st. Ale niestety ma się ocieplić.
Solidny krupnik jest w sam raz na jesienną, zimową porę. Za mna chodzą takie zupy w taki paskudny pogodowo dzień, jak dziś.
Dziecko mi doniosło, że ostatnio często słucha Chóru Armii Czerwonej i coraz lepiej rozumie ten język. Chłe chłe chłe…
Jak się chce nauczyć, to powinien wypożyczać rosyjskie filmy, podrzucę pomysł (z napisami angielskimi lub nie, bo z kotekstu wykombinuje, o co biega).
http://www.youtube.com/watch?v=npDkZuqrqcA&feature=related
„kontekstu” 🙄
My sobie jutro zjemy po porcji świeżego bigosu. Nie mam czasu ani wolnych garnków i miejsca na piecyku. To szaleństwo skończy się w piątkowe popołudnie. To jest tak, że niektóre rzeczy robię dla nas – na święta i na okres poświąteczny do Nowego Roku; niektóre dla Synusia i jego rodziny, a jeszcze inne dla klasy mojego Dziecka w IV LO. I tak, na stare lata zostałam garnkotłukiem.
Przy okazji – może podpowiecie tytuły rosyjskich filmów? Nie muszą być najnowsze, klasyka mile widziana.
Alicja – „Los człowieka”, „Lecą żurawie” i „Syberiada” – polecam z całego serca
„Lecą żurawie” już zarekomendowałam, plus „Wojna i pokój” oraz „Cichy Don”. Dzięki, Pyro.
Dobranoc
Dobranoc, Pyro.
No i jestem, po obżarstwie.
Była kaczka po pekińsku i wszystko co do tego należy. Teraz leczę to ostrą ziołówką, ale i tak nie pomoże. Dobre było bardzo, ale nocne mary gwarantowane. Tak już u mnie ostatnio jest.
Jeden z najlepszych filmów wszechczasów
Szósty Mówią wyraźnie.
Alicja, pozdrów dziecko od szantowej sekcji rusofilów! I poradź, niech sobie wygugla Pieśni Naszego Wieku, zwłaszcza Brygantynę…
A co tam, też posłuchajcie…
http://www.youtube.com/watch?v=ma-fAR0lqoY&feature=related
Podesłałam Brygantynę i podpowiedzi filmowe. Sama mam zaległości filmowe, „Spaleni słońcem”.
Zasugerowałam, zeby sie zaopatrzyli w filmy na swieta, to sobie razem leniwie obejrzymy.
Senkju za sugestie.
…z przyjemnością wysłuchałam Brygantinę 😉
Bo Brygantyna jest w porządku. Na jednym koncercie na Szantach chcemy z niej zrobić tzw. „all hands” czyli wspólne z publicznością śpiewanie przez wszystkich wykonawców – sześć czy siedem zespołów. Będzie siła!
dzień dobry ..
gratulacje dla zwycięzców konkursu …
kolega poleca z Lidla wina: za 13 zł Rioję Cepa Lebrel a za 25 Rioję Saxa Loquuntur …
zobaczę dzisiaj co to jest ..
a może taki piernik na Święta …
http://prostyprzepis.blox.pl/2011/12/Piernik-marchwiowy.html
Dzień dobry.