Człowiek Roku w dwóch postaciach

Spotkali się przypadkiem w knajpie w Las Vegas. Połączyła ich pasja, choć na początku nie wyglądało to różowo. Stara zapuszczona winiarnia i nowoczesna wizja Jaira Agopiana. Światowe doświadczenie uznanie i nazwisko najbardziej znanego na świecie latającego winemaker Michela Rollanda.
Z ich spotkania zrodził się projekt nowego przedsięwzięcia – Castra Rubry, winiarni XXI wieku w południowej Bułgarii.
Jair Agopian i Michel Rolland otrzymali  tytuł „Człowiek Roku” magazynu „Czas Wina”.
W najnowszym – świąteczno-noworocznym – numerze „Czasu wina” zaprezentowane są sylwetki laureatów i niezwykle interesujące z nimi rozmowy. Warto sięgnąć po pismo. Dla zachęty przytoczę po kilka zdań z ich wypowiedzi.
Jair Agopian:
To wspaniałe w tej branży i ja tego do końca nie rozumiem. Zająłem się winem, bo je kocham, ale też dla interesu – to oczywiste. Niemniej w winiarstwie jest coś magicznego, o czym nie wiedziałem. Tutaj właściwie wszyscy są weseli. Można z kimś przegadać całą noc i ani na chwilę się nie nudzić. Nieważne, o czym. Czy o rocznikach, regionach, ludziach, czy o finansach. Tego nie ma w żadnej innej branży.
Masz w ogóle jakiś pomysł na te wina? Pytam poważnie.
To się zmienia. Telish i Castra Rubra to byty z założenia projekty w dużej mierze eksportowe. Teraz sporo win trafia też na rynek bułgarski, choć i eksport rośnie. Ale tak nie będzie zawsze. Praca w Bułgarii staje się coraz droższa, więc i cena wina będzie rosła. Konkurencja nie śpi. Jest zatem też tak, że musimy się ciągle dostosowywać do wymagań rynku, planować daleko naprzód. Kiedy zaczynaliśmy, rynek chiński właściwie nie istniał. Teraz urasta do roli głównego odbiorcy.

Michel Rolland:
Jestem pierwszym i ostatnim pokoleniem latających winemakerów. Trafiłem na swój czas. Poziom wiedzy, z jakim kończą dziś uniwersytety enolodzy, jest nieprawdopodobny! Zapotrzebowanie na mnie i takich jak ja maleje, jestem już prawie emerytem. Ale podpisuję następne kontrakty, muszę myśleć o moich pracownikach. A jest ich już siedmioro.
Czego ich uczysz?
Jest wiele aspektów, które będą się liczyć w następnych dekadach. Wy?daje mi się, że jednym z ważniejszych jest kupażowanie.(…)

Zobacz, jak to wygląda w Burgundii. Tam nawet pojedynczy rządek ma znaczenie. Podobnie jest gdzie indziej. Tak zresztą narodziła się idea „drugich win” w Bordeaux. Jeśli Masseto jest obsadzone merlotem, nie świadczy to o tym, że każda kiść trafi na wino. Coraz częściej wina fermentuje się w małych zbiornikach, a potem je zestawia, kupażuje. To będzie wkrótce ważny element produkcji, zresztą już jest.
Nie przepadasz za odmianami lokalnymi?
To nie tak. Takie decyzje podejmuje winiarz, nie ja. Nie mogę przyjechać np. do Żaro i powiedzieć mu: „Robimy 100-procentowego mavruda”. Czy ktokolwiek słyszał w USA lub w Chinach o mavrudzie, pamidzie czy gamzie? Rozejrzyj się – inwestycja w Castra Rubra kosztowała majątek, co miesiąc bank domaga się swego, to trzeba spłacić. Winiarz musi podjąć trudne decyzje, ja mu tylko doradzam. Nie można dziś robić wina, którego nikt nie kupi. Nie mogę powiedzieć do Żaro, że za 10 – 15 lat ludzie poznają się na jego winach. On co roku musi je sprzedać!

Warto poczytać o ludziach, dzięki którym pijemy to, co pijamy najchętniej!