Kaczka lakierowana miodem

Minęło kilka dni od  kompromitującego eksperymentu kulinarnego więc postanowiłem nieco odbudować swoja reputację w oczach rodziny. Miałem w zamrażarce rezerwową kaczkę, która po rozmrożeniu okazała się pięknym okazem i to w odpowiednim wieku. Była to zapewne wnuczka tej kaczki, którą gotowałem przed weekendem.
Tym razem więc przykładałem się do pracy jak nigdy. Po pierwsze po rozmrożeniu i umyciu bardzo precyzyjnie pousuwałem ze skóry ptaka pojedyncze sypuły (czyli piórka) pozostawione podczas skubania. Natarłem kaczkę solą z zewnątrz i od wewnątrz. Odłożyłem na dłuższy czas, by sól wsiąkła w mięso.

W tym czasie starłem pół selera na grubej tarce. Zagotowałem dwie szklanki rosołu z drobno posiekaną dużą cebulą, łyżką cynamonu, cukru, łyżką ciemnego sosu sojowego, sporym kieliszkiem wspaniałego słodkiego icewine. To wino dostaję co rok w prezencie od mojego chrześniaka z Toronto. Tomasz zna się na dobrych winach i utarło się, że nie szczędząc kosztów kupuje najlepsze, by (korzystając z wizyty rodziców) ekspediować je do Warszawy. Tym razem icewine  Inniskillin 2007 r. pochodziło z Niagary. Podane było – jak należy – do foie gras, które przyrządzałem jakiś czas temu i zaoszczędziłem jeden kieliszek właśnie z myślą o tak robionej kaczce.

Gdy rosół i wino odparowały a seler z cynamonem zgęstniał nafaszerowałem tym farszem kaczkę, zeszyłem dokładnie bawełniana nicią i wysmarowałem obficie mieszanką wrzosowego miodu z malinowym octem winnym i sosem sojowym. Ułożyłem ptaka pieczołowicie w brytfannie w otoczeniu podrobów i wsadziłem na długo do pieca. Podczas pieczenia aż trzykrotnie wyciągałem brytfannę z piekarnika, by ponawiać lakierowanie kaczki miodem. Ostatnie dwadzieścia minut piekłem bez pokrywki. Dzięki temu kaczka nabrała przepięknego złotego koloru. Po przekrojeniu zaś obdarowała nas równie wspaniałym aromatem miodu i cynamonu.

Delikatne mięso rozpływało się w ustach a farsz selerowy mógł być uznany za deser. Jednym słowem – honor kucharza został uratowany.

Dla tych, których apetyt został mocno rozbudzony – przepis:

1 kaczka, 2 cebule, 1 nieduży seler, 1 szklanka słodkiego wina, 1 łyżeczka cynamonu, 6 łyżeczek miodu, sos sojowy, cukier, sól, ocet winny, 1 szklanka rosołu
Wymytego ptaka natrzeć solą. Zagotować rosół, wrzucić drobno posiekaną cebulę, starty seler, wlać wino i 1 łyżkę sosu sojowego, dosypać cynamonu i cukru. Chwilę pogotować. Gdy roztwór nieco zgęstnieje, wlać go do wnętrza kaczki. Zaszyć ją i posmarować z zewnątrz mieszaniną miodu z octem winnym i sosem sojowym. Piec na wolnym ogniu ok. 2 godzin, co kwadrans lakierując ją miodem. Krojąc, zebrać płyn z wnętrza i podawać jako sos do ryżu lub makaronu ryżowego.

Smacznego!

PS.

Antku, byliśmy, jedliśmy i opisaliśmy różne knajpki w Lizbonie. Do dziś wspominamy ze smakiem percebe zwane przez nas diabelskimi kopytkami, małe ślimaczki i sardynki z ulicznego grilla. Tanich knajpek jest najwięcej w starej dzielnicy zwanej Bairro Alto. Nie trzeba długo szukać, bo wychodzą one na uliczki. Wszystko widać i czuć, bo zapachy są apetyczne i bija daleko. No i wieczorem słychać fado.