Z dziećmi na przyjęcie?

Poprzednie teksty dotyczące życia towarzyskiego i manier przy stole wzbudziły interesującą rozmowę. Nawet ci, którzy oburzali się na pouczanie w tej dziedzinie dowodzili swoimi występami, iż niema każdemu taka lektura może się przydać. A pretekst do urągania, chętni, i tak zawsze znajdą. Ośmielam się więc podrzucić  kolejny temat ? tym razem dziecięcy.
Pytanie – zabierać dzieci na przyjęcia czy nie – nurtuje co jakiś czas wszystkich. Zabierać, ale tylko wówczas, gdy zapraszający o to proszą. Zwłaszcza jeśli są to zgromadzenia rodzinne lub ? co oczywiste –  tzw. kinderbale. Trzeba wtedy pomyśleć o osobnym pokoju albo choćby drugim stole, przy którym pociechy zasiądą, oraz kimś nieco starszym w roli opiekuna. Dzieci nie powinny przeszkadzać dorosłym w biesiadzie. Powinny też mieć dostosowane do wieku i apetytu menu.
Drugi problem to dzieci w restauracjach. W Polsce są jeszcze kłopoty z usadzeniem małego gościa przy stole, gdyż mało która restauracja ma wysokie foteliki dla małych gości. Bywają jednak lokale, które dbają o taką klientelę. Mają więc dziecięcą zastawę i mniejsze, dziecięce porcje. W świecie dzieciak wędrujący pod stolikiem i buszujący z dala od rodziców nie bulwersuje. W naszym kraju to jeszcze widok rzadki. Idąc z latoroślą do lokalu trzeba więc pilnować, by nie dawała się we znaki innym.
Dzieci przy stole z rodzicami, zarówno na przyjęciach prywatnych jak i w lokalu, przechodzą doskonałą szkołę. Uczą się życia towarzyskiego i – co równie ważne -dobrych manier. Pod warunkiem, że dorośli mają je we krwi. Albo choć trochę przyswojone.
I już.