Sobota na Śląsku

Spędziłem minioną sobotę na rodzinnym spotkaniu z powodu smutnej uroczystości – śmierci ciotki, która reprezentowała najstarsze pokolenie. Była niewiele młodsza od mojej matki. Razem chodziły do jednej z warszawskich pensji dla panien. Podczas wojny obie (choć każda w innym miejscu, bo jedna w stolicy a druga na Zamojszczyźnie) działały w AK-owskiej konspiracji. Obie odeszły.

Teraz ja jestem tym najstarszym wujkiem i dziadkiem. To prawdę mówiąc trudna rola. Ale będę się starał jej sprostać. Bo miło jest gdy kogoś, kto właśnie odszedł, wspomina się tak jak wymienione wyżej panie. I chyba zgodnie z ich życzeniem spotkanie nie było ponure a wspomnienia pełne zabawnych anegdot. No i wszystko odbywało się przy suto zastawionym stole.

                                                                               ***                                                                            

Trochę na uboczu, właściwie w parku (który można docenić nawet w zimie), stoi ni to bunkier, ni to magazyn czyli dość okropny budyneczek z tzw. słusznie minionej epoki. Zaparkowane pod nim liczne samochody sugerują, że wewnątrz może być atrakcyjniej niż na zewnątrz. I tak też jest. W restauracji ściany ozdobione są zdjęciami i fragmentami artykułów z niegdyś bardzo popularnego tygodnika ilustrowanego „Panorama”. Było to śląskie okno na świat. A tygodnik cieszył się wzięciem nie tylko w regionie lecz także w całej Polsce.
Podobne ambicje ma chyba i „Panorama-Klub”  ( Katowice, ul. Śląska 75, tel. 32 206 60 00, www.panorama-klub.pl). Stara się bowiem łączyć świetną śląską kuchnię z coraz modniejszą w kraju kuchnią włoską. I tak na przekąskę do piwa można tu dostać Sznita z tustym i szpyrkami plus ogórek (6 zł) ale także Sznita pesto pomodore czy Sznita Parmenio lub nawet Sznita Anchois (wszystko w tej samej niskiej cenie). Aby wszystko było zrozumiałe dla „goroli” wyjaśniam kolejno, że przed obiadem, do kufelka można posilić się pajdą chleba ze smalcem i skwarkami lub bruschettą z suszonymi pomidorami, szynką parmeńską albo sardelami zwanymi także anchois. Po dogłębnych studiach i próbach radziłbym zdecydować się na Przysmak Ecika czyli paluchy z kminkiem dostarczane na stół prosto z pieca (7 zł). 
Na mokro (jak karta dań anonsuje zupy  ) bywa rosół z makaronem, żurek, kołduny w rosole, zupa serowa i znakomity Barszcz z nasłuchem czyli aromatyczny barszcz z uszkami. Wszystkie zupy w cenie od 3 do 7 zł.
Drugich dań nie będę wymieniał, bo jest ich tu bardzo dużo. I każdy smakosz na pewno znajdzie coś dla siebie. Wystarczy wspomnieć danie,  których najbardziej przypadło mi do gustu. To  Polędwica Ostro Przyprawiana  zwana w skrócie POP ( 24 zł). Zaś amatorzy kuchni regionalnej mogą zamówić danie zwane wdzięcznie  Niedziela Ślązaka (26 zł) tj. tradycyjną roladę z kluskami śląskimi i modrą kapustą.
Są tu też różne rodzaje placków i pierogów a także włoskie makarony oraz pizze.
Z sześciu deserów najatrakcyjniejszy wydała nam się gorąca szarlotka z kwaskowatymi jabłkami z ( chyba zbędną gałką bitej śmietany i lodami).
Mam nadzieję, że blogowi Ślązacy znaja ten przybytek łakomczuchów. Smaczny i jak widać niezbyt obciążający kieszeń.