Zgadnij co gotujemy?
Dziś nagrodą jest obiecana (i recenzowana) przed tygodniem książka autorstwa pary projektantów mody Jolanty Słomy i Mirosława Trybulaka. Są oni także współautorami programów emitowanych w Kuchni TV, w których popularyzują dania wegetariańskie. W książce, pięknie wydanej, można znaleźć aż 108 z tych przepisów. Dzisiejsza nagroda jest więc łakomym kąskiem dla miłośników diety bezmięsnej. Oto pytania:
1.Wegetarianie maja przeciwników nie tylko wśród mięsożerców, także inna odmiana jaroszy ostro zwalcza ich kuchnię; o kogo chodzi?
2. Ile osób w Polsce uprawia wegetarianizm?
3.Wegetarianie często swój wybór diety motywują ideowo; co jest głównym motywem takiego wyboru?
I to wszystko. Teraz proszę o odpowiedzi i cierpliwość. Adres bez zmian: internet@polityka.pl
Komentarze
Ja nie konkursowo, tylko tak sobie; jak zwykle. Poczytałam zabawę limerykami i smutno mi się zrobiło, bo tak ze dwa lata temu nader udatnie bawił się ASzysz z Nemo. Gdzieście dzisiaj Przyjaciele? Z pierwotnej „załogi” pozostało nas siedmioro : Alicja, PaOLOre, Pan Lulek, Miś, Arcadius wielu imion, Dorotol i ja.
Drugi powód smętnego nastroju, to brzydki, bardzo paskudny jazgot, jaki prawicowi komentatorzy podnieśli przeciwko A.Komorowskiej. „Dziadek z Wermachtu” to przy tym pikuś! Mówiłam : zakopać, spalić IPN! Ja nie z tych kręgów ani przekonań co p.Anna, ale nie godzi się tak. No – nie godzi!
Z tematów około kuchennych: będę dzisiaj gotowała mięsa na pasztet i podpiekała to, co pójdzie w bigos. Sama produkcja odbędzie się jutro.
Tfu – zgubiłam dwóch niezbyt dzisiaj aktywnych, ale waaaażnych Blogowizów – Antka i Sławka paryskiego, a także dwie nasze Panie – Wandę TX i Orcę. To tak jest, jak ktoś rzadko zagląda.
Wegetarianie motywacji mają wiele. Najbardziej mnie ubawiła: „… mięs nie jada, w fasolce po bretońsku usuwa na brzeg talerza boczek i wędlinę …”.
Jako osoba wibitnie mięsożerna w kwestii wegetarianizmu wypowiadać się nie będę.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Zwierzaczku – Ciebie też zgubiłam! Gdzieżeś, ach gdzie?
Mnie można skreślić z listy.
Powód ? Miałem wypadek. Puknąłem się w chójkę.
…ale nie godzi się tak. No – nie godzi!
Godzi się godzi. Inni mogą a my to nie?
Wyrok za nazwisko ? A czemu nie ?
Witam wszystkich serdecznie.
Wczorajsza zabawa limerykami wspaniała. Gratuluję.
Pozwolę sobie wrócić do wczorajszego tematu śledziowego. Przez wiele lat kupowałam śledzie Lisnera i uważałam je za dobre, aż do czasu gdy zostałam poczęstowana śledziami których smak wprawił mnie w zachwyt. Były to śledzie z firmy Homar z Gostynina. Opakowanie mają bardzo skromne, ale zawartość znakomita. Spróbujcie bo warto.
Jedni piszą limeryki,
inni pieką podpłomyki.
W limerykach nie mam żadnej wprawy,
ale lubię z Wami różne rymowane zabawy 😀
byku- czy mógłybyś opowiedzieć więcej o swoim łososiu
herbaciano-cebulowym w curry ? Brzmi ponętnie !
Jeszcze nie ma dobrej odpowiedzi. Zapraszam do kontynuowania zabawy. Można też poprawiać stare odpowiedzi. Zwłaszcza dotyczące liczb.
witam późnym rankiem! Nieco się u mie zakotłowało – wprowadziła się Sylwii koleżanka, Klaudia. Już ze cztery razy miała się wprowadzać, ale za każdym razem jakoś się godziła z losem i narzeczonym, aż się przelało. Obie z Eską jej tłumaczymy, ze lepiej przepłakać rok niż całe życie. Swoją drogą jak się ma 25 lat to się myśli, że cały świat się zawalił, a jak się ma 60 to się na to samo patrzy filozoficznie – zdarza się i tyle, trzeba jakoś z tym żyć, nie takie rzeczy się zdarzają, bywa gorzej…
Skoczę doczytać wczorajsze.
Misiu, proszę podaj kiedy będziesz osiągalny przez telefon stacjonarny. 🙂
Albo puść mi maila
Nie ma dobrej odpowiedzi? ż żal, że tylko 5 minut przerwy w zajęciach, a internet tu chodzi jak krew z nosa. Gratuluję przyszłemu zwycięzcy
Są różne podejścia filozoficzne
No i jest dobra odpowiedź. Dziś wygrał ktoś po raz pierwszy. I może dzieki temu zacznie także pisywać komentarze blogowe. To pan Krzysztof P. z Poznania. Gratulacje!
Nagroda już wysłana. A za tydzień do wygrania filmowa wersja popisów Jamiego Olivera czyli Jamie w domu.
Dziędobry na rubieży.
W sprawie wegetarianizmu: ideologia mnie do niego zbliża. Ale jestem wychowana mięsożernie i to mięsko lubię. Po spróbowaniu kiszki kaszanej od pana Łapota – a raczej z małej podhalańskiej wytwórni i kiełbasy „swojskiej” przyszła kolej na słoninkę „miodzio”, na której usmażyłam śniadaniową jajecznicę z wczorajszym makaronem.Słoninka apetycznie otoczona papryką i czymś jeszcze – pewnie tym miodem, ale i kminek delikatnie wyczułam. Efekt znakomity. delikatnie chrupie… jak przed wojną.
Moje nowoczesne dziecko je aż mu się uszy trzęsą. Czegoś takiego jeszcze nie kosztował – a my to pamiętamy z lat dziecięcych, z wizyt u różnych wsiowych cioć.
Firma dba o klienta: już dziś dzwonił do mnie właściciel, bo gdzieś tam w moim zamówieniu pojawiło się nowe zero i on chciał wiedzieć, czy ja naprawdę zamawiam 10 kilo boczku. Mili ludzie. Mam nadzieję, że kiedyś wyrosną na wielkiego potentata w dystrybucji prawdziwego żarcia.
Gratulacje dla Krzysztofa P. z P.!
Misuuuuuuuuuuuuuuuuu!
Witajcie,
Gospodarzu, co prawda ja dzisiaj nie konkursowa (bo ja mięsko lubię), ale z czystej ciekawości poproszę o podanie odpowiedzi 😉
Nisiu, nie bądź taka – podziel się namiarami na dobry boczek 🙂
W dniu wczorajszym, w restauracji Jamie’s Italian w Bath, wybuchł pożar.
Moje podejście do pożarów – jestem im zdecydowanie przeciwny.
Polaku – Sprawdż swój komin.
Panie Krzysztofie – Gratuluję 🙂
Gratulacje Krzysztofowi z mojego miasta!
Nisiu, tylko bez ideologii proszę. Przysięgłam sobie na resztę życia – wszystko co trąci ideolo – precz ode mnie!
Skleroza nie boli – gratulacje dla Krzysztofa!
I tak po cichutku – Zgago, gdzie jesteś?
Po latach trafilem kiedys na starego znajomego. Zadziwil wszystkich tym, ze odmowil wszelkiego jadla i napitku i poprosil jedynie o jakiekolwiek owoce lub warzywa, ktore mozna zjesc na surowo i do tego wody. Zdziwil, bo znalismy go jako niestroniacego od czegokolwiek. Twierdzil, ze zyje juz dluzej w ten sposob ale w szczegoly nie chcial wchodzic. Wychodzilo na to, ze za tym stala bardzo zla kiedys diagnoza i ktos mu to jako sposob zycia doradzil. Wygladal przy tym bardzo dobrze, zarowno jesli chodzi o wyglad zewnetrzny, jak i o opanowanie i spokoj wewnetrzny.
Pochmurno tu i pada snieg, przy lekkim mrozie.
Typowy zimowy dzien.
Do licha, jak ja lubie te proste chlopskie zycie. Oswiadczal ze sceny narodowej Kurnakowicz, cytujac Gogola
To przez zapomnienie nie podałem odpowiedzi. A są one następujace:
1 Witarianie i weganie
2 Statystyki odnotowuja od 1 do 2 mln
3 Są przeciwni uśmiercaniu zwierząt.
za kazdym razem po swininie nachodza mnie swinskie mysli, ze boczki zrywac 😆
kto wie? moze dla spokoju wewnetrznego warto przestawic sie na ryby?
mam prawo jako czlowiek niekompetentny w rybnej dziedzinie uwazac przepis byka za troche dziwny
co do zestawu dan swiatecznych to nie mam dalszych pytan, a na wegetarianizm zawsze przyjdzie czas
Gratulacje dla Zwycięzczy !
A ja jadam dania wegetariańskie coraz częściej i coraz chętniej.
Gdyby nie to,że rodzina mięsa wszelakie uwielbia,to gotowałabym bezmięsne obiady dużo częściej.
Nie odcinam się jednak,szczególnie od kiedy Osobisty zdradził mi jeden
ze szczegółów świątecznego obiadu : grasica cielęca ze smardzami.
Myślę,ze to będzie poezja !
jak podaja statystyki w usa kobiety i mezczyzni wspolzyja ze soba 18 minut. w ciagu tygodnia. nie mozna powiedziec ze oni w tych klockach przesadzaja. mimo wszystko jest to tluste 77 sekund co 12 godzin
Nie jest to dobre hasła na ten blog, ale akurat przy wszelkich formach wegetarianizmu mi się nasuwa –
De gustibus non est disputandum
Dzień dobry! O blogu powiedziała mi kuzynka, zajrzałem, poczytałem różne ciekawe rzeczy o gotowaniu i nie tylko. Spróbowałem sił w konkursie i udało się! 🙂 Bardzo się cieszę i dziękuję za gratulacje. Lubię gotować i teraz gdy studiuję próbuję sam coś przyrządzać. Lubię potrawy wegetariańskie, chociaż mięso też. Ostatnio mama przysłała mi 20 kotletów (żeby synek nie zginął z głodu do Świąt) 🙂 Mamy są cudowne! Uciekam na zajęcia – pozdrawiam
Alino, Jotko, Zgago – Nie z listy, nie szyfrem, ale alfabetycznie – Hej, hej, hej 🙂
Panie Lulku – Z nogami lepiej ? Nie o Gogola nogi pytam, nie z nudów pytam. Moje jeszcze nie, ale to dopiero środa, a frutarianinem zostanę dopiero na wiosnę. Pozdrawiam.
Dama z grasicą z tomikiem Osobistycm wierszem
Placku,
Z tego co pamiętam, to Jotka na Kubie się urlopuje…
❗ Jotka na kubie?
toc sie tam wysmazy do kosci i niewiele z niej zostanie 🙁
Nisiu, za Twoim podpuszczeniem złożyłam zamówienie u pana Łapota 😀
Tak, Ewo, a my nie, i dlatego płacżę 🙂
Szkoda, że „In varietate concordia” ktoś już sobie zastrzegł, pewnie ci weganie, a ja naiwnie wierzyłem, że jest ich w Polsce znacznie mniej.
Witam wszystkich i życzę miłego dnia.
Ewo, Placku, jestem i jeszcze żyję. 😉
Dziś przez przebudowę dworca na supermarket 👿 przełaziłam parę kilometrów, niestety nie wśród łąk i lasów a samochodów i autobusów. 🙁
Najważniejsze, że nareszcie znalazłam ser „Bursztyn” – faktycznie pycha. 😀
Już 3 raz go wyciągałam z lodówki, żeby „skosztować”. Nie poleży długo, to jest pewne. 😀
Gratulacje dla ZWYCIĘSCY z pięknego Poznania. !! 😆 😆
Bardziej lubię mięsko od jarzyn i nic na to nie poradzę. Zastanawiam się jak ideologia wegetarian i wegan, ma się do niedawnego, sensacyjnego odkrycia naukowców, że rośliny rozróżniają kolory i też cierpią. Hmmm.
O rety, oczywiście ma być ZWYCIĘZCY !!!
Idę po następny plaster serka, może będę wtedy bardziej uważna stukając w klawiaturę. 😳
Witam Szampaństwo.
Pyra pasztetuje, a ja dzisiaj będę uszkowała.W środku nocy przypomniało mi się, że nie namoczyłam grzybów (przyśniło mi się 😯 ). Wstałam natychmiast i namoczyłam całą miseczkę dosyć sporą.
Jerzor znacząco się popukał w głowę i mówi, że on by kupił. Chyba nie wie, co mówi, chociaż na Ronceswólce można dostać całkiem niezłe domowe uszka (u nas w Baltic Deli też, dostawa z Toronto). Żebym ja nie zrobiła raz do roku uszek dla kompanii wojska ?! 🙄 Cóż to by były za święta?!
Właściwie wszystko jestem w stanie odpuscić, ale nie własnego, ukiszonego barszczu czerwonego i nie uszek. A w nich grzyby z kilku miejsc w Polsce od życzliwych dusz, i jeszcze dało się podzielić z innymi życzliwymi duszami po tej stronie Kałuży.
O właśnie… przypomniało mi się, jak kiedyś Pyra słała grzyby dla naszego Zwierzątka… czy Zwerzątko ma grzyby w tym roku zapewnione?
Zgago,
Wiem co CZUJESZ, jeżeli w jakikolwiek sposób Cię to pocieszy…
… I zdaje się mamy podobne poglądy na przebudowę dworca.
Ewo, jak najbardziej, włodarze mojego miasta, wespół z PKP, zafundowali nam koszmar w samym centrum miasta, wśród pięknych kamienic z początków poprzedniego wieku. 😥
Ja tak na 5 sekund, ale co to sie stalo z nemo, ze jej nie ma?
Małgosiu, mam nadzieję, że nie pożałujesz. Ja na razie spróbowałam trzech rzeczy (kiełbasa swojska, słoninka miodzio i kaszanka) i jestem bardzo kontenta. Parę innych drobiazgów czeka w lodówce na swoją kolej. Będziemy wymieniały doświadczenia! No i jeszcze YYC jak mu paczka do Kanady dopełznie.
Ewo, proszę uprzejmie: http://www.lap-pol.pl/ – będziesz kolejna do wymiany doświadczeń.
Pyro, toż ja się do nikogo z ideologią nie pcham, jak widzisz, zachowałam ją dla siebie.
Danuśko, zaniedbałam Cię wczoraj limerycznie:
Danuśka nasza z Ursynowa –
dama kuchenna i salonowa.
Uśmiech ma dla każdego
(nie wiadomo dlaczego),
a w spiżarce dla siebie smardze chowa!
Nisiu smardze w spiżarce stoją,
ale spiżarka ta ci nie jest moją.
W pięknej Owernii zdeponowane
i tam na święta będą podane !
Pyra, podpora Pyrlandii kraju,
tęsknić za PRZESZŁYM ma w zwyczaju.
W śniegi Villona
smętnie wpatrzona
płacze: Bez Nemo nie mam tu raju!
Danuśko kochana, a czegóż to się nie wygaduje dla rymu?
A rym, a rym, a rym-cym-cym – powiedział Tuwim (potem wprawdzie dodał: A rym, a rym, a rym? A do cholery z nim: nie ma rymu, za to prawda).
Piękna Małgosia z Warszawy
chce jeść kaszankę do kawy.
Na obiad kotlety
i boczek na wety.
A kolacja? Nie bądź za ciekawy!
Nirrod – Nemo na odwyku blogowym. Odpoczywa. Czy Zosia będzie miała choinkę?
Alicjo – Echidna twierdzi, że teraz mają sklepik „polski” z grzybami, tylko ceny z księżyca. W razie potrzeby wyślę do niej samolotem czy co? A w ogóle dawno już do mnie nie dzwoniła nasza Zwierzaczka.
Tepsa Pyry, a Orange Synusia alarmują za niezapłacony rachunek. Jak udowodnić, że są w mylnym błędzie, kiedy tam komputer z człekiem nie pogada… Nie ma ludzi i kontakt zerowy. A Tepsa ma tzw „niebieską linię” konia z rzędem temu, kto się tam dodzwoni. Nasz rachunek to nic wielkiego, ale Synusia za niezapłacony abonament ścigają, a on ma telefon na kartę i abonamentu nie płaci. Komu ma o tym powiedzieć? Nowoczesność psiakrew!
Nisiu, 😀
Decyzji choinkowej jeszcze nie ma. W zeszlym roku byla swiateczna palma, a w tym nas na swieta w domu nie bedzie, ale jakas roslinke bedzie trzeba przyozdobic…
Nisiu,
Wielkie dzięki!
Co prawda mamy w Chrzanowie swój ulubiony sklepik z mięsiwem od zaprzyjaźnionych świnek, ale repertuar wędlin jest tam dosyć ubogi.
Bardzo zachęcająco wyglądają te surowe podsuszane… 🙂
Pyro,
Moje kondolencje.
Kilka lat temu użerałam się z TPSA (i błękitną linią) przez pół roku. Problem został rozwiązany gdy w ostatnim piśmie zagroziłam spotkaniem w sądzie. Podziałało natychmiast 😉
Nisia natchniona,
Nisia spełniona,
Nisia nad słoniną od Łapota
z zachwytem pochylona 🙂
Kobitki miłe –
Dzięki za pamięć i troskę – ostatnie grzyby i grzybki zostały zużyte do bigosu jaki od wczoraj „siedzi” w zamrażalniku. Z niecierpliwością zatem oczekuję zakończenia kwarantanny grzybowej i dostawę suszonego wigilijnego przysmaku do sklepu. Ponoć lada dzień ma to nastąpić.
Pyro – jak rozpoczynam dzień kole 7 rano, a wędruję w piernaty circa-about 1-2 w nocy, trudno wyskrobać czas na przyjemności.
Co się odwlecze to nie uciecze – z czarownicy (bo wyglądam jak mietła) przemienię się w wróżkę i strzepując białe łapki złapię za telefon.
E.
we wróżkie miało być, z akcentam na „kie”
E.
Nisiu – Pyra nie taka znowu konserwa. A dawnego blogu mi żal. Dzisiejszy też fajny, co nie zmienia faktu, że Pyra ma psi charakter : przywiązuje się dożywotnio.
I nie jest w tym odosobniona.
Łopot kusi, ale tutaj jest bardzo dobra Gzella 🙂
Ach te szyneczki, boczki, słoninki,
kiełbaska swojska, pachnąca, sucha,
czy dla chłopczyka, czy dla dziewczynki –
takie łakocie to raj dla łasucha…
Kto się z natchnienia mego podśmiwo,
niech dalej rąbie kiszki sklepowe,
glutaminianek pod małe piwo,
e-tysiąc pięćset smaczne i zdrowe…
Ja poemacik o wyżerce
chętnie napiszę w każdej chwili –
dopiero potem moje serce
bardziej „ambitnie” sobie zakwili…
Haneczko, ale u nas na rubieży nie ma Gzelli. Ja zaś w pobliżu nie mam żadnego staroświeckiego rzeźnika, co by umiał wędzić mięsko. Dopiero teraz otwiera się jakaś taka Manufaktoria, gdzie podobno wędzenie ma się odbywać na oczach zachwyconych klientów – zobaczymy. A ja i tak mam słabość do żarełka z południa, z gór albo spod gór raczej.
Pyro, to nie było pejoratywne. Zlimeryczyłam tylko to, co napisałaś o poranku.
Haneczko – „Gzella – wędliny z borów”? 🙂
Tak Asiu. Tak sobie myślę, że wezmę to i owo od Łopota i porównam 🙂
I tak blog załopocze tryumfalnie – każdy nad swoją paczką żywnościową.
On się nazywa ŁAPOT, nawiasem mówiąc. Marcin Łapot i jego miła żona Kasia.
O! Zniknęło mi moje osiedle 😯 Widać tylko barierę mojego i sąsiedniego balkonu. Wszędzie mleko, widać w niebie rozszczelniła się cysterna z mlekiem. 😉
Już dawno nie widziałam tak gęstej mgły.
Przepraszam 😳 Gapiostwo, nie literówka, a w nazwisku to szczególnie nieładnie 😳
Ja się nie prześmiewom,
ani się nie gniewom !
Apetyty mięsne
są nadzwyczaj częste !
I niech tak zostanie
i na dzisiaj amen !
Haneczka, la donna bella,
kupiła raz kindziuk Gzella.
Powiesiła na ścianie.
Wiś tu sobie, kochanie,
niech twój widok mnie uwesella!
Już uwesellił 😆
Gdy śnieg srogi i zadymy,
napadają na mnie rymy.
I rymować sobie muszę,
bo inaczej się uduszę.
Straszne to są przypadłości
mojej przedwczesnej starości!
Se popatrzcie na nieustanne zabudowywanie mojego widoku na Zatokę 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/img_5058.jpg
Idę do kuchni popłakać i przy okazji zamieszać grzyby. 🙁
Przypadłości to są bardzo
wręcz radosne,
pojawiają się tu i ówdzie
też na wiosnę.
Latem rymować można
pod gruszą,
a jesienią, kiedy żółcie
i brązy na kuszą !
Alicjo- popatrzyliśmy 🙁
nas kuszą…
Pan Lapot mily i dba o business wiec juz sie ma zaufanie. Wedliny wygladaja znakomicie i widac, jak Nisia pisze, smakuja rownie dobrze. Ja chyba dopiero na Wielkanoc sobie cos zamowie bo nasze clo cos sie nie moze zdecydowac co wolno a co nie. Im wieksza paczka tym taniej wychodzi przesylka wiec moze namowie kogos i sie zamowi co nieco. Ceny maja porownywalne do miejscowych w polskich sklepach. Tutejsze (polskosklepowe) szynki poprawne ale nie wiem czy beda mogly konkurowac z Lapotowskimi. Kiedys w miejscowosci Beaverlodge nieco na polnoc ode mnie (800km) kupilem pyszna szynke na targu (jakis festyn byl, troche jak na westernach). Cala noge, wedzona palce lizac. Wiec i tu mozna tylko nieczesto i trzeba by szukac. Na marginesie pan Lapot napisal mi ze do Kanady jeszcze nie wysylal a najdalej na Grenlandie. I juz widzialem Polonusa siedzacego w jaskini lodowej opychajacego sie boczkiem wedzonym czy poledwica tradycyjna a na zewnatrz minus 50*C i zadyma sniezna 🙂
Ta budowla na przeciwko Alicji to chyba w technologii szkieletu drewnianego. powinna dobrze się palić … 😉
Lezac na dowolnie wybranym boku konsultuje program przenosin do Krainy Przodków. Co mnie tam, nie ponosze zadnej odpowiedzialnosci za przebieg operacji Zjezdzanie.
W pewnym gronie znajomych wybuchla panika jak sie znalezc i zachowac.
A mnie tam Wurst czyli Zab tenora albo Kiel Basa.
Pan Lulek
Panie Lulku,
Kiedy przyjdzie na pana czas i stanie Pan u stop tronu,
Poklon sie Panu w pas i powiedz bez pardonu
Rozkoszy rajskich nie chce znac, ni wiedziec, gdzie sie kryja,
Tylko mnie, Panie Boze wsadz, gdzie swieci nalewki pija
I na Boga nie bloguj Pan stamtad. Zajmij sie Pan dziewicami co na kazdego w Raju czekaja 🙂
Pyro,
tak jak radzi Ewa – takie sprawy najlepiej załatwiać pisemnie – llistem poleconym. Grzecznie lecz stanowczo. To zazwyczaj skutkuje.
Ktoś wspominał, że dodaje do uszkowych grzybów pieczarki – tak mi sie przynajmniej wydaje. Ja mam same podgrzybki i prawdę mówiąc, farsz niezbyt mi smakuje. Może trochę pieczarek poprawi smak. Na Wigilię przygotowuję dwie zupy – barszczyk z uszkami i grzybową z łazankami. Niech każdy ma to co lubi. Czekałam aż Alicja zabierze się za uszka, więc i na mnie już czas. Tylko, że ja robię niewiele i jest to praca bardzo nielubiana przeze mnie.
YYC – i pachną tyż.
MałgosiuW,
między innymi po to sfotografowałam tę budowlę, żeby wam pokazać, jak tutaj się buduje domy – szkielet drewniany, dechy, płyty gipsowe, porządna izolacja ścian zewnętrznych (wełna mineralna), a ściany działowe izolacji już nie mają, bo po co. Mój stary dom ma ponad 60 lat – i tym samym sposobem jest budowany. Szkielet cedrowy, oczywiście drewno odpowiednio przygotowane, nie znam się na tej technologii, ale gwarancja wytrzymałości jest na dziesiątki lat (cos koło setki). I mimo, że mieszkam w klimacie wilgotnym ze względu na to jezioro wielkie, i czasem do piwnicy dostała się woda, i stała kilka dni, bo z braku elektryki pompa nie działała (bywało!), to konstrukcja chałupy wyglada całkiem zdrowo. Moja piwnica jest surowa i tam dokładnie można sobie wszystko obejrzeć.
Wbrew pozorom, te domy są bardzo stabilne i ciepłe, a szczelne tak, że trzeba troszeczkę się tej szczelności pozbyć, żeby dom mógł oddychać, ważne to zwłaszcza wtedy, jeśli ktoś ma kominek, i to jeszcze tak starego typu, jak ja 😉
Ściany muszą oddychać, a tu płuca mają nieco spętane szczelnością, dlatego w tych nowych są jakieś nawiewy i tak dalej. Moją chałupkę odwrotnie, musiałam sporo izolować, bo jak zawiało, to wiatr strącał kwiatki z parapetu 😉
Poza tym te domy są o wiele lżejsze, niż domy murowane. Jeden z naszych znajomych, architekt z Polski, był zachwycony tymi konstrukcjami, był u nas z wizyta jakieś 18 lat temu… i teraz w Polsce podobno tez tego rodzaju budownictwo nabiera rozpędu.
Inna rzecz, że tego typu domy powinny być budowane na terenach, gdzie nie zdarzają sie zjawiska atmosferyczne typu huragany, tornada i tym podobne. A cała Ameryka na południe ode mnie (tam pogoda szaleje wiosną i jesienia zazwyczaj!) jest tym sposobem zabudowana.
Potem słyszy się w tv. że zdmuchnęło tyle i tyle miejscowosci tornado czy jakaś inna cholera. Tam się powinno stawiać porządne domy murowane, i solidnie podpiwniczone, najwyżej by dach zwiało, a nie zostawiło po sobie kupę drzazg, nie wspominając o ofiarach w ludziach…
Tak łatwo to się też nie pali, bo wymagania technologiczne są jakieś, a poza tym system zabezpieczeń… żadna firma nie ubezpieczy domu bez stosownych wymagań w tym względzie.
Grzyby suszone obgotowane, idę je kroić i resztę, i zabieram się za farsz.
O…Krystyno,
właśnie omawiałyśmy sprawę farszu z Ewą Cichalewską, oczywiście dodajemy prawdziwków do pieczarek, nie wiem, jak wy, ale dla mnie farsz z samych prawdziwków jest za bardzo esencjonalny i wręcz gorzkawy.
P.S.Ciasto mam juz zrobione.
Hej, uszka w dłoń 😉
Prawdziwki, podgrzybki i podsmażona cebulka…nadzwyczajna delicja i za takie uszka będę się trzymać.
Ta prawdziwkowa goryczka… bo ja wiem? A nie miałaś tam jakiegoś goryczaka, kochana? On wygląda jak prawdziwek!
http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/ga17.htm
Panie Lulku,
http://www.youtube.com/watch?v=xWtzpHIFubY
Grzesiuk sie przypomina.
Nisiu jak tak wedzone jak oni opisuja to zapach musi miec swietny 🙂 Myslalem, ze uda sie na te swieta, checi narobilas. Na Wielkanoc moze nawet bardziej sie przydadze to wedzonki 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=iXVu3_1-53E&feature=related
Alicjo, to był oczywiście gorzki żart. Wiem, że te drewniane domy mają sporo zalet, ale ja osobiście nie chciałabym takiego. Dla mnie dom to coś solidnego, murowanego i właśnie nie mogę pojąć czemu prawie całe Stany są tak budowane i przy byle wietrze odfruwają. Wiem, że to tania i szybka technologia, ale co na to firmy ubezpieczeniowe 😯
Zgago, jeżeli „Bursztyun” tak kusi, nie chowaj go do lodówki. Ser jest zdecydowanie lepszy, gdy spożywa się go w temp. pokojowej.
Pepegorze, z tymi śledziami (śledźmi) sprawa nie jest taka prosta. Podobno na Bałtyku żyją trzy pod-gatunki. Jedne odbywają tarło w okolicach Zat. Gdańskiej, drugie – Zat. Pomorskiej, trzecie – u wybrzeży Szwecji. Jedne wiosną, inne jesienią. Które, kiedy, gdzie – nie pamiętam. I bardzo dobrze. Cały rok mamy dostęp do tłuściutkich śledzi, chociaż przyznaję, część z nich gada po szwedzku.
Witajcie,
Mialam ostatnio malo czasu ale to nadrobie.
A na razie serdecznie Was pozdrawiam a dla Placka (12:38) szczegolne dzieki za Vermeera, lubie ten obraz, mam w domu reprodukcje 🙂
Pyro, Krystyno,
Na moje szczęście wystarczył faks. Akurat świeżo weszło prawo że brak odpowiedzi na reklamację w terminie 30 dni oznacza że roszczenia są zasadne. A że pisałam już do nich dobre pół roku, z przyjemnością przytoczyłam im podstawę prawną.
http://konsument-uslugi.wieszjak.pl/konsument-telekomunikacja/202652,Brak-odpowiedzi-na-reklamacje.html
Mam nadzieję że przepisy nadal są aktualne 😉
YYC – pachną wariacko. Na Wielkanoc kup sobie tę siedmiokilową szyneczkę z nogą świńską. Jak położysz na stole, goście oszaleją 😆
Zrobiłam bezy, bo mi od trzech dni białka stały… albo i dłużej, ale w lodówce, to im nie zaszkodziło. Luuuudzie. Pierwszy i ostatni raz. Cały dom się kleił. Nakładanie tej masy do rękawa to istna masakra. Może gdyby była druga osoba do pomocy, ale w pojedynkę… brr. 🙄
Teraz schną w piecyku.
Zet, ser ? Jaki ser ? 😉 Z 25 dkg. został 1 grubszy plasterek, dla przyjaciółki, z którą jutro jadę po świąteczne zakupy. 🙄
Nisiu, Danuśko, 😆 😆
Alicjo, Krystyno podziwiam Wasze samozaparcie w robieniu uszek, ja na szczęście nie muszę – u nas tradycyjnie zupa rybna z grzankami. 😀
Uff…przerwę odkuchenną…
MałgosiuW, ja się wychowałam w takim domu:
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki1968.jpg
To zdjęcie jest od ogrodu, z frontu jest bardziej imponujace, ale o tem potem. Tak zwana „poniemiecka” willa, mysmy mieszlaki na parterze. Murowane to było porządnie, tak porządnie, że prawie cudem przetrwało, a jednak, powódź ’97.
Strych, piwnice i różne komórki na poddaszach kryły swoje tajemnice, a ogród był przepiękny.
Ale – jak trzeba, to człowiek przyzwyczai się do okoliczności. Mieszkałam w blokach (w Polsce, jak i tu), mieszkałam w wynajmowanych pokojach i nawet prawdziwie piwnicznej izbie za szalone pieniądze(w Polsce, ale wyboru nie było), i nic, to jest tylko kwestia przyzwyczajenia i tego, na co nam okoliczności pozwalają.
Z wielkim sceptycyzmem patrzyłam, jak budują takie domy jednorodzinne tutaj… no wiecie, co?!
Akurat mój Tata budował nasz rodzinny dom – lata 80-te, w branży ceglanej i budowlanej na rynku nie było nic bez znajomości, więc sam robił bloczki cementowe, żeby fundamenty i piwnica była solidna.
A ja podsyłałam Tacie zdjęcia stąd – tak dla porównania. W Polsce buduje się domy po to, zeby z generacji na generację… To ma być na dziesiątki i więcej lat. Tutaj jest inna filozofia, w interesie budowlanym musi być ruch… i tak dalej. Na mojej starej ulicy jest trochę domów murowanych – dwa mam tuż – naszego przyjaciela Franka naprzeciwko, i drugi przez niego wymurowany bliźniak, na prawo od nas. Bo Frank jest starym fachowcem – murarzem ze Słowenii. Ale takich domów tutaj generalnie sie nie buduje, bo ludzie nie osiadają nigdzie na stałe i nie budują dla potomstwa. Dzisiaj tu, jutro jesteś 5 tys. km stąd, bo tam jest praca… i tak to leci.
Ja przylgnęłam do mojej chałupki, była budowana przez jakiegoś Holendra – stolarza. Dom stary jak na tutejsze warunki i ma wiele rzeczy, które są dość unikalne, „autorskie”, rzec można.
Jerzor wolałby nowszy i ciągle powtarza – no tak, ty to chyba chcesz tu umrzeć!
Umierać mi sie nie spieszy, ale gdybym doszła do dużych pieniędzy, to kupiłabym sobie stary wiktoriański dom, a nie takie, jak się buduje naprzeciwko. Ale to współczesny standard. Pomieszkają i wyprowadzą sie po kilku latach, a wszyscy chcą właśnie takie stodoły teraz. Wracam do zajęć…
Nisiu,
nie, to nie jakiś gorzkawek, tylko, jak mi kiedys siostra wytknęła, ja robię bardzo cienkie ciasto i ładuję w to za dużo farszu. I stąd jest bardzo „esencjonalne”, czyli ma smak prawie samego farszu, mocnego.
To samo wytykaja mi ludzie, pijący u mnie herbatę – babo, wody podaj, toż to sama esencja 🙄 znajomi, pijący u mnie herbatę.
Udaję się do zajęć 🙄
Nisiu, mnie by „śmierć zagryzła”, gdybym miała się bawić, we wkładanie ciasta bezowego do rękawa. Ja kładę na prosto na blachę łyżką stołową. 😯
Nie mówiąc już o tym, jak koszmarnie brudzące jest wylizywanie z rękawa. 😉
Tak, Zgago. Straszne to było. W dodatku zrobiłam z części tej pianki makaroniki i specjalnie zmieliłam orzechy i migdały nierówno, a potem te większe kawałki zatykały mi rękaw…
Na szczęście w tym wszystkim rękaw silikonowy, szybko się umył.
Alicjo, zgadzam się z Tobą w 100%, że racjonalizm Kanadyjczyków w podejściu do swojego domostwa bije „na łeb, na szyję” mentalność Polaków.
Tyle, że – tu zakładam się o każdą sumę – przeniesienie kanadyjskich pomysłów w polską rzeczywistość, z jej ekonomiczno-prawnymi aspektami rozwaliło by kanadyjskie pomysły w przeciągu miesiąca. A może i szybciej.
Krysiade- posłusznie donoszę,że zgodnie z Twoją przyjacielską
radą nabyłam śledzie Homara.Teraz wystarczy tylko otulić je jakąś
kolorową kołderką.Coś się wymyśli 🙂
..tu przerwa od lepienia na rzecz toastu – niech żyje bal!
zet,
racje masz, ale to jest tak (chyba), że każda nacja wypracowuje sobie własne okoliczności nieznośnej lekkości bytu 😉
Polacy mają wiecej luda niż Kanadyjczycy, a przestrzeni tyle, co 1/3 mojej prowincji Ontario. Dlatego polska racjonalność ma się do się, jak się ma. Nawiasem mówiąc, europejski to styl, ciagle jeszcze, przekazywanie z dziada pradziada i tak dalej. Idę lepić, zdrowie już wzniosłam. Wszystkich!
Kundera dzisiaj przyszedł na myśl przy tych uszkach 🙄
Ja dzisiaj proponuję toast za te wszystkie ostatnio nieobecne Dziewczyny ,
do których stale wzdychamy i czekamy cierpliwie na ich powrót:
Nemo i Jolinka.A Miś i Dorotol to mam nadzieję tylko milczą przez
chwilę.Wasze zdrowie-piwem Żubr,bo jakoś tak mnie naszło !
Danuśka – miło, że mi zaufałaś. Z pewnością się nie zawiedziesz.
Nisiu, o tej szynce z nozka i raciczka myslelm bo wzrok przyciaga 🙂
Zreszta wszystko przyciaga. Ceny nie sa zle a nawet dobre. Wiecej sie zamowi to taniej przesylka wychodzi za kilogram (w moim przypadku). Tak mysle o zamowieniu na poczatek czegos w sumie malego (do 3kg) i sprawdzeniu jak pojdzie. Juz czuje zapach kielbasy suszonej na drewnie olchowym 🙂
Szynka wiejska tradycyjna (wyglada na w miare mala) i reszte kielbasy suszonej dolozyc i ziuuu niech leci przez wode 🙂 Potem na Wielkanoc cos konkretnego. No nic pozywiom posmatriom.
Właśnie skończyłam piec pierniczki wg zeszłorocznego przepisu Żaby. Sądząc po zachowaniu domowników wątpię czy dotrwają do świąt 😉 .
W sobotę druga tura…
Beziki są bardzo dobre (kakaowe, robione z rękawa, b. estetyczne), a makaroniki (nieforemne klabzdry) – pyszne. No, to zawsze jakaś nagroda za straty moralne w postaci zapaćkanej kuchni. 😆
Ewo, Nisiu, gratuluję wypieków. 😀 😆
Życzę wszystkim dobrej, spokojnej nocy. 😀
Zgago, dziękuję 🙂
hm.
Wyrzuciło mi tekst…
a dotyczył wspomnień i pierwszego wpisu dzisiejszego Pyry.
Nieważne, spróbuję jeszcze raz.
Kto chciał z tego blogu odejść, to odszedł na własne życzenie, bo nikt nigdy nikogo nie wyganiał. Usłyszałam kiedyś, że poziom intelektualno-kulturalny spada… przepraszam, to dla kogo jest ten blog, dla wybranych? Mnie się wydaje, że dla wszystkich.
Ja jestem tutaj od zawsze dlatego, że lubię to miejsce. I nie mam jakichś tam oczekiwań, kuchnia – to kuchnia. I tam sie odbywają rzeczy i rozmowy najciekawsze.
Kiedyś przeczytałam tu – ale nie pamiętam, kto to napisał – że to blog dla wybranych właśnie, dla elity. Alicjo, kiedy wspominasz o takich rzeczach, od razu czuję się za mało elitarna i niegodna. Mam kłopoty z rozumieniem trudniejszych słów i nie umiem pisać takich finezyjnych limeryków jakie się tu kiedyś pisały.
Nie wiem, co w tej sytuacji mogę z sobą począć. Chciałabym być lepsza, mądrzejsza i mieć intelekt lepszej próby, ale mam taki jaki mam.
A w oczach mam te dwa krzesła Nowego nad oceanem.
Kieliszek absyntu u Eugeniusza Sue w paryskim zaułku.
Radosny stół Danuśki na Ursynowie.
Różany zjazd w Warszawie.
Pianistę i wino na Krakowskim Przedmieściu.
Wielki talerz buillabaise z Jotkami i żaglami w tle – w Antwerpii.
Jolinkowego śledzia ze śliwkami.
Małgosiny szampan na wejściu.
Podobno ranki są mędrsze od wieczorów. Pójdę spać z moim małym kundelaskiem.
Zrobiło się egzystencjalnie. Takie jest życie rodzimy się, umieramy, nasze małe dzieci dorastają i wyfruwają z domu, mamy przyjaciół albo ich z bólem tracimy, raz na wozie raz pod wozem. Ale …
http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ
Wielokrotnie słyszałem legendy o równości, wierzyłem Młynarskiemu gdy zapewniał, że zjawi się w formie walca, oczyma wyobrażni widziałem już uśmiechnięte pary – nawet Ewa Demarczyk do pana w żalosnych butach się uśmiechała. Od morza do morza walc. Z przyjażnią jest nieco inaczej, bo przyjażń mój miły to tango.
Oświadczenie:
Przyrzekam, że gdy wstanę od tego stołu, bo żadna biesiada nie powinna trwać wiecznie (ktoś musi naczynia pozmywać, wypocząć i wstać rano by zarobić na przysmaki dla kolejnej band…dla darmozj…dla zastępów nowych entuzjastów ciepła), podziękuję z głebi serca za wszystkie piękne chwile, wspomnienia, uśmiechnę się i nieco chwiejnym krokiem udam się w kierunku odległego przystanku autobusowego (don’t drink and drive).
Nie wyleję nikomu wiadra pomyj na głowę, nie wytknę pochodzenia, nie spalę i nie zakopię żadnych mostów, komitetów czy instytutów. Znajdę w sobie nadludzką siłe, by wrodzoną złośliwość, arogancję, manię wielkości, poczucie krzywdy, gadatliwość, powstrzymać.
Nie wykluczam możliwości, że postąpię odwrotnie, bo wolność wyboru to cygańskie dziecię, ale proszę się jeszcze nie cieszyć, to jeszcze nie dzisiaj 🙂
Mam swoją własną pamięć – wieczorny toast poświęcam dwojgu biesiadników których zawsze będę wspominał z rozrzewnieniem i wdzięcznością, mimo tego, że niejednokrotnie zmieniali imiona i nazwiska, Henrykowi Warsowi i Jego solistce, Irenie Anders.
Po obejrzeniu filmu o trzech świnkach które domki budowały, zdecydowałem się jednak na ten z płyt pilśniowych. Wybrałem ten właśnie , by na własnej skórze doznać bólu pogardy dla bogatych, bez krzty litości, dobrego smaku, nowobogackich.
Dawno temu stał tam domek na kurzej łapce, a na drzewa wspinały się moje dzieci. Od czasu do czasu wspinałem się i ja. Parę domów dalej mieszka pan, który nawet w zimie w kąpielówkach chodzi, a jego żona sprowadziła krzak polskich pokrzyw i poziomki.
Numer konta „Pieniądze na dom dla Placka na drzewach nie rosną” podam jutro.
Takie…
http://www.youtube.com/watch?v=wsuRbAKgtF4
Placku,
drzewa zimą śpią u nas, a na betonie…nie kwitną róże 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=7JaXyk1Sw8U
Alicjo – Wybrałem ten dom już wiosną, a i na szklarnie miejsce się znajdzie – to bardzo szczegółowy plan. To nie jest widok na żywo, a szkoda, z bielą na skroniach wygląda bardzo dystyngowanie 🙂
Pijmy wino za kolegów…
którym szczęścia w życiu brak.
Za tych, którym zawsze idzie nie tak ;
kobiety nie te i zimy zbyt złe.
My, co mamy ciepłą strawę i kąt,
opinię jak łza – przepustkę na ląd.
Pijmy wino za kolegów,
co się niby iskry tlą,
których jakiś Bóg przeznaczył na złom.
Pociągi nie te, pogody zbyt złe.
My, co mamy mocne zdrowie jak skaut.
Nie czeka nas głód, nie grozi nam aut.
Pijmy wino za kolegów, których wciąż omija raut…
E tam! nikogo nie omija, trzeba tylko chcieć!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2770.jpg
J’arrose mon carre de beton, j’veux etre une rose dans le bitume
A jeśli chcemy by nam na betonie róże rosły, czy na asfalcie, to zostawmy im parę kropli wina. Na wiosnę spróbuję zaszczepić się rogalikami z różą. Pani mi mówi niemożliwe ?
…a mnie się zdaje, co się zdaje
…tango?
Kto powiedział, że kobieta nie może zaprosić do? 😉
😉
http://www.youtube.com/watch?v=q5ec2dwBl8k&feature=related
Przykazania L.K.
Po pierwsze: przyjaciele. A poza tym:
Chcieć niezbyt wiele
Wyzwolić się z kultu młodości
Cieszyć się pięknem
Nie dbać o sławę
Wyzbyć się pożądliwości
Nie mieć pretensji do świata
Mierzyć siebie swoją własną miarą
Zrozumieć swój świat
Nie pouczać
Iść na kompromisy ze sobą i światem
Godzić się na miernotę życia
Nie szukać szczęścia
Nie wierzyć w sprawiedliwość świata
Z zasady ufać ludziom
Nie skarżyć się na życie
Unikać rygoryzmu i fundamentalizmu
Dobranoc 🙂
Alicjo, Nisiu, Placku, Nowy, mogę się obydwoma rękami podpisać pod Waszymi wpisami. Tego samego szukam w życiu, ludzi lubię od zawsze a od mądrzejszych i lepszych, ode mnie, staram się uczyć. Wiem, że ich nigdy nie doścignę w wiedzy i dobroci ale się zawsze staram.
Świat jest jaki jest i najbardziej mi się w nim podoba to, że ludzie się tak różnią. Przecież dlatego jest taki ciekawy.
Nowy, tak jak Nisia, tak i ja mam stale przed oczami Twoje zdjęcie krzeseł na plaży.
Życzę wszystkim dobrego dnia.