Dlaczego Polak gotuje
Bo lubi. A gotowanie to wielka frajda. Wielokrotnie na ten temat dyskutowaliśmy na blogu. Moje, a raczej nasze, poglądy na kwestię spędzania czasu w kuchni potwierdzają badania ankietowe, które przeprowadzono na zamówienie wydawnictwa Carta Blanca. Ksiązki tego wydawcy dość często recenzuję. A ostatnio wielki album produktów z czterech stron świata najpierw opisałem, a potem wystawiłem jako nagrodę w cotygodniowym quzie.
Dziś chcę zaprezentować wyniki ankiety socjologicznej dotyczącej Polaka w kuchni. Oto fragmenty sprawozdania z badań:
„64% dwudziestolatków woli wieczór z przyjaciółmi w kuchni od wyjścia na imprezę. 2/3 kobiet i prawie połowa mężczyzn przyznaje, że gotowanie sprawia im przyjemność, a prawie 40% z nas uznaje, że gotowanie to ciekawa forma spędzania czasu. 15% panów uznaje nawet, że wspólne gotowanie sprzyja budowaniu więzi. Gotowanie jako smutny obowiązek żon odchodzi w zapomnienie, a Polacy, szczególnie ci młodzi, z przyjemnością stają przy kuchni, taki wniosek nasuwa się po analizie wyników badania jakie Grupa IQS przeprowadziła na zlecenie wydawnictwa Carta Blanca, wydawcy albumu „Kuchnia. Produkty spożywcze z czterech stron świata.”
Według przebadanych Polaków przygotowywanie posiłków daje przyjemność połowie mężczyzn (47%) i prawie dwóm trzecim kobiet (65%) – to cecha charakterystyczna dla większości społeczeństw rozwiniętych.
Co ciekawsze jednak coraz częściej, z rosnącym zadowoleniem i coraz bardziej świadomie gotują ludzie młodzi. Co więcej, im młodsi badani, tym częściej gotują po to, żeby sprawić przyjemność innym, a im jesteśmy starsi, tym wyraźniej zarysowuje się tendencja do gotowania jako formy relaksu dla nas samych.
Wyniki badań skomentował socjolog dr Tomasz Sobierajski: – Gotowanie jest modne bez dwóch zdań, a ta moda doskonale wpisuje się w ogólne trendy takie jak slow life czy slow food. Nasze życie codzienne to często prawdziwy wyścig, dlatego zaczynamy doceniać i pielęgnować obszary życia, które dają nam chwile wytchnienia. Fascynujące jest także to, jak w szczególności ludzie młodzi, w sposób naprawdę doskonały, potrafią łączyć te dwa światy. Gotowanie z przyjaciółmi w zaciszu domowym – jak najbardziej, ale i informacja wraz z fotorelacją z tego spotkania na popularnym serwisie społecznościowym – niemalże na bieżąco.
Polacy pytani o to skąd czerpią kuchenne inspiracje, wciąż najczęściej opowiadają o książkach kucharskich, do korzystania z których przyznaje się 40% kobiet i 24% mężczyzn. Drugim źródłem inspiracji pozostają przepisy od przyjaciół i rodziny (32% kobiety i 17 % mężczyzn), a na trzecim miejscu plasują się kulinarne blogi, z których korzysta 20% respondentów.
W kuchni jesteśmy także coraz bardziej kreatywni i odważniejsi (do kuchennych improwizacji przyznaje się 20% kobiet i 12% mężczyzn) a na sklepowych półkach poszukujemy nowości. Badania wskazują także na rosnąca świadomość i zainteresowanie doborem odpowiednich produktów spożywczych, choć pokazują także, że w tej kwestii jeszcze wiele możemy się nauczyć. W podejściu do żywności bardziej praktyczne okazują się kobiety – to one przede wszystkim zwracają uwagę na świeżość i pochodzenie produktów, mężczyźni zaś stawiają na smak (21% respondentów wskazało ten czynnik jako decydujący o wysokiej jakości produktu). Pochodzenie ma znaczenie jednak głównie dla mieszkańców największych miast. 14% „mieszczuchów” jest skłonnych wydać więcej na bardziej różnorodne pożywienie, pochodzące z kraju gwarantującego produktom najwyższą jakość. Podobnie uważają osoby z wyższym wykształceniem.”
Wydaje mi się, że nasze życie blogowe (a przede wszystkim pozablogowe) potwierdza konkluzje badaczy. Aczkolwiek my jako grupa jesteśmy nietypowi. Nas kuchnia, gotowanie, czytanie o historii jedzenia, po prostu pasjonuje.
Komentarze
ten znak zapytania dużo mówi .. 😉
jemy zdrowo żyjemy dłużej i młodo wyglądamy .. kto by na to nie poszedł …
Dokonałem integracji z cienko krojonymi naleśnikami smażonymi z kiełbasą. Oczywiście przy pomocy szmalcu . Bomba kaloryczna . Wbrew zasadom zdrowego żywienia . Ma starczyć do obiadu oraz na walkę z metrowymi zaspami. Prawie jak eskimos będę przedzierał się do bramki i do pracowni. Sąsiad dalej nieszczęśliwy, bo nie pozwalam przerzucać śniegu na moje podwórko. A miałby tak ładnie i czysto na dojeździe do garażu. Jak księgowy coś wymyśli…
Pada jakby mniej . idę odśnieżać.
Miałem jechać po południu do Stolicy. Chyba nie pojadę…
Uff, wreszcie dotarłam do biura. Z domu wyszłam o 6:20, Na ulicach śnieg po kolana, pociąg miał 25 min. opóźnienia, potem stał jeszcze 20 min. pod semaforem, bo na dworcu w Bydgoszczy odśnieżali ręcznie i wpuszczali pociągi po kolei. I jeszcze 25 minutowy spacer po nie odśnieżonych ulicach i udało się! 🙂 Mam nadzieję, że wrócę do domu. Rano jeździły tylko pociągi, autobusy nie wyjechały
Odpowiedź dla Zet: śledzie solone i oczywiście namoczone. A danie ma szlachetną tradycję, bo przepis dostaliśmy od pana, który był intendentem w Spale w czasach prezydenta Mościckiego. Pan prezydent zaś był smakoszem.
Pozdrawiam wszystkich ze snieznej Bydgoszczy.
Co do jedzenia zgadzam sie z mala uwaga, ze gotowanie z pasja jest mozliwe tylko wypadku z „pasjonujacych” skladnikow.
Z parowy gdzie jest 2 procent cieleciny i sera zoltego za 6.90 – wybaczcie – nic poza sraczka sie nie wyprodukuje.
pozdrawiam
nie ufaj statystykom ktorych sam nie falszujesz mial rzekomo powiedziec curchill. i nawet jesli tego nie powiedzial churchill, to ja i tak obstaje przy tym by im nie ufac.
można nie ufać ale na tym blogu 100% chłopów i kobit lubi bawić się w gotowanie .. 🙂
dobra parówka nie jest zła i wyczarować można sporo jedzonka smacznego ..
te złe prognozy pogody zawsze się sprawdzają .. ale ma być w przyszłym tygodniu już lepiej .. wierzyć czy nie ..
Misiek dzisiaj zostań w domu .. radzę jak matka dziecku .. 😉
adwentowe odliczanie nie tylko dla Alicji .. 🙂
http://prowincjalnawioska.blox.pl/html
Jedno wam powiem :
Nie jest dobrze. Jak tak dalej pójdzie nasz Gospodarz zostanie bez jaj na święta. Drogi zawiane , zaspy po pachy, wjaje i sypie w dalszym ciągu. Droga do warstatu odśnieżona , tretuar u mnie i u sąsiada również . ale co to za odśnieżanie… Mąż mojej sąsiadki co ma najwięcej majtek ze wszystkich znajomych kupił sobie odśnieżacz elektryczny. To co ja robiłem od ostatniego wpisu on zrobił w 10 minut . I gdzie tu sprawiedliwość? No gdzie ?
Mróz i sypie. Jamnior po 20 m próbuje podnieść na raz wszystkie cztery łapy i natychmiast jak dziecko – na rączki i do domu. Młodą połamało (widać już nie taka młoda?) Od 3 dni siedzę wśród książek kucharskich, tych z przeszłości i z przeszłością. Sama przyjemność. Obiadowo wątróbki z cebulką i jabłkiem oraz kwaszona kapusta – tym razem zasmażana, nie surówka, bo zimno.
Zawiało i zasypało. Mimo sąsiedzkiego pługa Sylwii ie udało się wyjechać po owies. Do Agi też nie. Dziecko Jadzia nie pojechała do szkoły i jest obrażona.
Jak tak dłużej będzie to chyba znowu zniosę kompa na dół. Na górze można spać, ale siedzieć przy kompie to już nie.
A może pod kocyk? Ja chętnie…
Z dwoma paniami 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=1Gmz7XbXyts&feature=related
Tylko muszę najpierw ścięc. 🙁
Pozdrowienia od Pana Lulka !
Zasypaloi jest slicznie! Prawdziwa puchowa pierzynka!
Zwierzeta jednak wierza w ludzi i ich dzialania na rzecz srodowiska, krolik pozarl mnie ekologiczna torbe z Biedronki od Zaby, pewnie sobie pomyslal -„pieknie zielona i zawsze swieza to se zjem”
Misiu niepotrzebnie się martwisz o jaja. Byłem na wsi. Dojazd jest, bo odśnieżyli dla autobusów.
Jeżdziłem w znacznie gorszych warunkach. I w dodatku w odróżnieniu od dziennikarzy straszących tytułami: „Atak zimy” czy „Sparaliżowany kraj zamiera” pamiętam prawdziwe zimy i to długotrwałe. A leżymy przecież w tej części świata gdzie śnieg jest co roku. I mróz też. Swój śnieg Misiu wrzucaj do sąsiada!
Pan Lulek zajrzał i nieładnie namieszał. Jeszcze ktoś gotów w to uwierzyć.
U mnie też zawierucha. Muszę iść na dwór i choć trochę odśnieżyć. Oj, będzie dziś sporo tego odśnieżania. Karmnik oblegany jest przez ptaszki. Walcżą z podmuchami wiatru. A wczoraj było tak spokojnie. Wprawdzie mroźno/ ale co to w porównaniu z Ostrołęką/, ale drogi były suche i już dawno tak szybko nie udało mi się dojechać do Gdyni. Dziś też miałam jechać, ale odwołałam wyjazd, bo byłby problem z powrotem do domu.
Dziś na obiad zwykły krupnik, dobry na taką pogodę.
Gotować w zasadzie lubię, chociażby dlatego, że smakuje mi to , co sama przyrządzę. Ale męczy mnie czasem wymyślanie,co by to ugotować. ” Coś dobrego” – mówi zawsze mój mąż. Ale co ?
No dobra przyznam się bez bicia : ściągnąłem kalesony przez internet. Dwie pary na raz. Wieczorem założę . Pod warunkiem, że wejdą.
Z tym internetem to nigdy nie wiadomo 🙂
Władza ludowa ma długie ręce a kalesony długie nogawki .
Dziędobry na rubieży.
Bajka zimowa, niech ją prąd popieści, dotarła i do nas. Ładne toto, ale nie lubię!
Zgodnie z zasadą „w internecie jest wszystko” poszukałam wczorajszej nocy w sieci porządnego boczku. Strasznie mnie wkurza, kiedy kupuję boczek, na którym jest napisane „tradycyjny”, a po rozpakowaniu sika z niego woda. Z tego „Krakusa”, co to sobie pisze „wędliny jak kiedyś” też sika. No więc znalazłam firmę – w Karczewie pod Warszawą, a byłam pewna, że gdzieś wedle Krakowa – która wysyła wędliny wędzone dymem, niektóre z certyfikatami oryginalności, od różnych producentów slow-foodowych. Na obrazkach wyglądają doskonale, opinie przytoczone – same dobre. Się zobaczy. Już mogę pochwalić obsługę – rano zadzwoniła do mnie pani, która została mi przydzielona jako „opiekunka” w ramach owej firmy, powiedziała, kiedy wyślą, pogadała przyjemnie o żarełku i odradziła zakup dodatkowego opakowania chłodniczego, co mam jej za plus, bo straciła na tym kilkanaście złotych. Powiedziała, że jest zima, a takie wędliny spokojniutko dojadą bez dodatkowych kosztów. Zamówię u nich małe conieco na święta; pani prosiła, żeby już, bo muszą sobie zapewnić dostawy od producentów.
Jak popróbuję smakołyków, dam Wam znać. A na razie możecie pooglądać obrazeczki. http://www.lap-pol.pl/
Gospodazr teraz może spać spokojnie . Na wsi był i ma co trzeba. Pewnie ukręci dorodną babkę.
Pepegor 🙁
Nie tylko Lulkowi odebrało rozum . Wstyd. Bardzo mi przykro.
Nisiu – z piekła nie wyjdziesz! Kto to mnie wodzi na pokuszenie? Zgłodniałam przez Ciebie! )!
Hehehe…
Nisia, az mnie zatkalo od tego widoku. Dobrze, ze nie czuje zapachu. U mnie w Bretanii od wczoraj sypie bardzo mocny snieg. Zawierucha prawie jak w Polsce.
nie będę się tłumaczyć z tego co Pan Lulek napisał .. i tak każdy pomyśli co chce ..
ogromnie mi tylko przykro, że Pan Lulek mnie tak potraktował ..
kończę moje tu pisanie z wielkim smutkiem w sercu ..
Elap, przecież podobno w Bretanii śnieg nie pada, tak mi mówiono, palmy tam rosły… pewnie tylko w południowej.
Kłaniaj się ode mnie oceanowi, jakbyś go przypadkiem zobaczyła.
Pada, pada. Raz na 10 lat ale pada. Mielismy w styczniu i myslalam, ze przez nastepne 10 lat bedziemy mieli spokoj. Tutaj nie maja sprzetu do odsniezania.
Jak dotre do oceanu to sie nisko poklonie.
Hej, o co chodzi z Panem L. ? Nic nie kumam, bo nic nie widzę, ale Jolinku, nie smuć się, nikt normalny nie pomyśli o Tobie inaczej niż jak najlepiej (a fryzury nie zmieniaj, nie, jest śliczna).
Elap, Pyro, złożyłam zamówienie na święta. Hehehe po raz drugi…
nie jestes jedyna osoba Nisiu, ktora mysli juz o swietach i w sieci szuka jakby je sobie uprzyjemnic. dostalem pare dni temu potwierdzenie przyjecia rezerwacji, w rewanzu wyslalem przelew bankowy. nastepny krok nalezy do firmy.
jak ja zazdroszcze Misiowi ruchu na swiezym powietrzu. ojej, ale od kiedy to kalesony potrzebne sa do ruszania sniezna lopata. troche zwawiej ruszaj.
wyciagam z piwnicy biegowki i tez ide zrobic cos pozytecznego w moim najblizszym obejsciu 😆
naturalnie wszystkim tego samego z calego serca zycze
Nisia przezyje ten afront. Prawde mowiac to ja wedlin nie jadam ! Nie jadam tutaj. W Polsce tak i to sa moje pierwsze zakupy po przyjezdzie do Polski.
Rysiu, muszę się jakoś pocieszać, bo nie cierpię zimy! Teraz myślę o świętach, potem o wiośnie i tak jakoś dotrwam do maja…
Jolu bardzo , bardzo mi przykro . Czasem najszczersze intencje, przyjaźń ,absolutnie bezinteresowna pomoc drugiemu CZŁOWIEKOWI potafi zowocować w taki sposób.
Nie spodziewałem się że mój dar serca potrafi być użyty jak kamień rzucony komuś w twarz.
Panie Lulku bardzo się na panu zawiodłem. Choroba niczego tutaj nie tłumaczy.
Żegnam
Elap, oni wysyłają za granicę. Co poniedziałek – tak napisali.
Piotrze, Gospodarzu, znasz tę firmę? Pewnie tak, a dla mnie to odkrycie Ameryki…
duma mnie rozpiera Nisiu na sama mysl o pojawieniu sie w szczecinie zeglarskiego sledzia. smacznego.
Dzien dobry,
Nie wiem o co chodzi i nie chce tego czytac a Ciebie, Jolinku, prosze, zebys pozostala z nami bo nie wyobrazam sobie, zeby mialo byc inaczej. Twoje poranne powitania sa tu niezbedne! My Cie lubimy i cenimy, chyba w to nie watpisz? Buzka 🙂
Jolinku co to ma znaczyc, gdzie konczysz pisanie – tu na blogu, mowy nie ma!!!
Wyslalam maila do Ciebie na inny temat nieswiadoma sytucji.
Rysiek wskocz na poczte.
Pyro gdzie Ty sie migasz, czy poczynilas pertraktacje na temat materialu na kotary, ja tu marzne, zaplace 3 tys. jewro za ogrzewanie terma gazowa na full 24 godziny na dobe a osiagam tylko 15 stopni w mieszkanku, byl facet i zalozyl mnie niby uszczeli ja do okna balkowonego w pokoju Dagny a tu wichura dmucha.
Tutaj aby kupic zwykly, prosty aksamit musialabym go zamawiac w sklepach dekoratorow wnetrz za ca. 90 – 120 jewro za metr, w handlu nie ma takiego przezytku jak aksamit.
Jolinku nie denerwuj się. Przeciez po aferze nie ma śladu. A wokól – jak widać – masz przyjaciół. Człek działający w sieci jest narażony na wiele przykrości i musi je umieć znieść. Sam co jakiś czas przeżywam wpisy z premedytacją urażające mnie. W pierwszym odruchu chcę odpowiedzieć ale rozsądek mi podpowiada bym się uspokoił i zlekceważył. Zrób to samo.
Co za kod: eddd
nisiu 12:25, ciekawy ten adres, zauwazylam, ze wysylaja tez poza Polske. Napisz koniecznie, kiedy dostaniesz przesylke 🙂
Moj Tata nie gotowal i jedyne co robil w kuchni to przekrecanie maku przez maszynke. 🙂 Lubie to wspomnienie.
Moj maz omija kuchnie z daleka ale syn radzi sobie dobrze i lubi pichcic. Eksperymentuje z sosami i niezle mu to wychodzi.
Jolinku- miałaś prawo obrazić się na Pana Lulka,ale nie ma powodu,
byś obrażała się na nas i przestała pisać.
Bardzo lubimy i Ciebie i Twoje komentarze,a zatem proszę nie
rezygnuj z naszego towarzystwa.
Nie wiem,co dzieje się z Panem Lulkiem,ale bardzo proszę nie
bierz na serio jego wypowiedzi.
Niezorientowanym wyjaśnię tylko,że Pan Lulek zamieścił dzisiaj na
blogu bardzo niemiły komentarz,który dzięki Bogu,czym prędzej został
usunięty.
no to mial szczescie, ze ja ten komentarz przegapilam…
Ajajaj, fuj, fuj!
Jolinku, kochana, nie przejmuj się. To mogą być skutki choroby zwanej miażdzycą, Albo innej, wymyślonej przez tego Niemca na A, co mi wszystko chowa. Moja własna mama, ukochana bardzo, na stare lata zapadła na coś takiego i mówiła nam okropne rzeczy. Trzeba jakoś to znieść, filozoficznie i z wdziękiem. Chociaż doskonale wiem, jakie to przykre.
Piotr ma rację – masz tu przyjaciół. Nie możesz tak nagle zniknąć i rozwiać się w powietrzu – w dodatku ze smutkiem w sercu.
Alino – nie omieszkam!
Rysiu, a z czego były żagielki???
po mojemu byly z kaki, ale tylko Rysiek prawde Ci powie, bo sam ja falszuje
No tom namieszal.
Teraz dopiero wiem o co chodzilo. Skopiowalem co mialem na dysku od przedtem i nawet sie nie zastanawialem o co chodzi. Myslalem, ze walcze z chochlikiem i wstawilem to na nowo w moim tekscie.
Przepraszam Jolinku.
Do glowy mi nie przyszlo, ze tu moze chodzis o kogos konkretnego, kogo to ma obrazic.
Przykro mi i slow mi brak.
Witam wszystkich. Za oknem słońce i lekki mrozik – cudnie (gdyby jeszcze chodniki były ciut odśnieżone). Dopiero teraz usiadłam do kompa.
Jolinku i Misiu, Nisia ma 10000% racji, to ten na A. Zapytajcie fachowców, jakie są objawy, nie wolno Wam sobie tego brać do serca. Przykrych słów (tak się domyślam) nie wypowiedziała osoba Wam znana.
Misiu, Jolinku, to jednak jest podyktowane chorobą. Tylko szkoda, że nikt tam nie pilnuje regularnego przyjmowania leków. Miałam podobny przypadek w rodzinie, to wiem o czym mówię – jak Nisia.
U nas w domu właściwie wszyscy lubią gotować.Teraz mamy jeszcze
dodatkowego kucharza,takiego na 1/10 etatu – Ukochanego latorośli.
Gotowanie jest szczególnie miłym zajęciem,kiedy :
a) mamy pogodę taką jak teraz i najlepiej siedzieć obok włączonego
piekarnika,z którego wydobywają smakowite zapachy
b) mają przyjść goście i trzeba powymyslać jakieś nowe,super dania
i wszystkich sympatycznie zaskoczyć
Natomiast codzienne szukanie odpowiedzi,co dzisiaj na obiad to,tak jak
napisała Krystyna,jest chwilami trochę nużacym zająciem.
Dlatego też lubię podróże,bo wtedy nie muszę nieczego wymyślać,
a jedynie wybrać coś z proponowanego menu.
Chociaż czasem ten wybór też nie jest łatwy 🙂
Dlaczego Polak gotuje, pyta Gospodarz.
Czasami dlatego, bo musi, np. gdy dostanie się na obczyznę. Najpierw podchodzi do tego jak pies do jeża, głodny zaczyna gotować ziemniaki i smażyć schabowe, później chciałby coś innego, np. placki ziemniaczane. Trafia na jakiś blog kulinarny. Tam mu mówią co ma zrobić, robi, wychodzi mu wszystko coraz lepiej więc zaczyna to lubić. Ba, zaczyna się chwalić co zrobił.
Podstępnie złapano go na kulinarny haczyk i tak już musi zostać.
Wszystkim fajnego dnia. 🙂
A to dla Jolinka, żeby się nie smucił 🙂 🙂 🙂
Jolinku – Bez Twego porannego uśmiechu środek mojej nocy będzie jak potrawa wspomniana przez Pana Bareyę, a smutek nie przystoi „Dziewczynie z Sercem Głębokiem”.
Podziwiam Państwa podejście do aury, a jednocześnie niepokoi mnie ono – tyle pogody, radośći – czy coś się stało ? 🙂
Oczekuję na przepisy zawierające śnieg. Ice wine już jest.
Placku to trzeba sie zwrocic do Sybirakow.
Jolinek to Ty mnie wspierasz a takimi niemoznosciami mentalnymi spowodowanymi nie tylko choroba ale jeszcze charakterkiem cwaniaczka co byl na kazdej koronacji sie przejmujesz?
Alino – Muszę się pochwalić, że i ja byłem specjalistą od przekręcania maku przez maszynkę, a także tarcia chrzanu, ucierań, łupań i innych zajęć wymagających głebokiego zaangażowania intelektualnego, fizycznego i emocjonalnego. Tak przynajmniej twierdziła moja Mama, osoba która miała dobre słowo dla każdego. Ulubione przekręcanie – składniki na pasztet, początkowo dziwne, z niebiańsko dobrym rezultatem.
Nie rozumiem dlaczego nie istnieje pomnik maszynki do mięsa, maku, ciastek. Nawet pomnik samej korbki byłby krokiem we właściwym kierunku.
Witajcie,
Nie wiem i nie chcę wiedzieć co / kiedy p. Lulek namieszał, ale nie wyobrażam sobie blogu bez Jolinka i Misia. A za Nemo tęsknię 🙁 .
Jesli Urazilem Ciebie Jolka, to serdecznie przepraszam. Nie bylo odrobiny zlosliwosci. Kazdy cos tam kolekcjonuje. Sasiadka zbiera samochodziki, Ma Rolce Roycea Bentleya i Jaguara. Maz z odzysku, niemozebny przystojniak Czysci te samochody a malzonka czasami podwozi jakiegos autostopowicza i bywa, ze wraca po kilku dniach w stanie wskazujacym.
Uszy do góry. Jestem w poszukiwaniu Wodza Narodu w szarym garniturze który nie chcial ale musial i podkreslal to na kazdym kroku Gruba Kreska. Sadze, ze z dobrego serca wyszla ta wpadka.
Jeszcze raz piekne uklony i olbrzymi bukiet róz na przeprosiny.
Twój na zawsze
Pan Lulek
Ja również bardzo tęsknię za Nemo, a Jolinka bardzo proszę żeby nas nie opuszczał i przyłączam się do wszystkich miłych słów słów napisanych tu dla Ciebie Jolinku przez blogowe Koleżeństwo 😀 😀 😀
W lokalnej gazecie choinka z ciastek , każedego dnia nowy przepis na ciastka. Oczyma wyobrażni widzę blogowe drzewko, oczywiście dzikie i pachnące. Pozostałych działów gazety, płaczu i zgrzytania zębów unikam jak ognia, a zatem nie wiem czy Jamie Oliver i Gordon Ramsey pogodzili się przed wyjazdem z Toronto.
Chrzan wykopać!!!
Od razu zapisuję, żeby nie zapomnieć, bo jak nadejdą mrozy, będzie za późno. Dzisiaj jeszcze resztki wczorajszego śniegu leżą, ale odśnieżać nie trzeba – wyrazy dla biednego Misia, ale sam sobie jesteś winien, miałeś zapaść w sen zimowy i obudzić się z wiosną 🙄
Ludzie chętniej gotują, bo jest z czego – na półkach i bazarach do wypęku produktów. Za moich czasów chodziło się na różne dancingi i tzw. ubawy, gdzie można było się uraczyć zeschniętą sałatką jarzynową albo śledzikiem po japońsku ( 🙄 ), ewentualnie bigosem.
Na prywatkach gotowania wspólnego nie było, bo kuchnia była tradycyjna z musu – bigosik, kanapki, sałatka. Teraz można zaszaleć, bo rozmaitości produktów w sklepach nie brakuje.
Idę się ogarnąć i wykopać ten chrzan.
Miłego dnia wszystkim życzę, Jolinkowi uśmiechu.
p.s.Chrzan najlepiej trzeć pod wyciągiem kuchennym. Prawie przyjemność, nawet dla leniwych 😉
Dagna dzisiaj czekala 50 min. na autobus z samego rana przy minus 14 stopni i nie wrocila do domu tzn. wytrzymala i dotarla do szkoly.
Snieg, mroz… No to mamy to czego chca naprawiacze klimatu. Nie ma co narzekac bo bez tego bysmy napewno sie upiekli zywcem. Teraz nam sie lodowce rozszerza, morze Baltyk ponownie zamarznie i do Sztokholmu na zakupy bedzie mozna na piechote. W Cancun sie smaza ci od naprawiania i sami sobie udowadniaja, ze jest coraz cieplej. Cale 25 tys ich tam jest. Ilez to energii pojdzie, ile mojito wypitych, ile motorowek zatruje Morze Karaibskie, ile samolotow zatruje niebo jeden Pan Bog raczy wiedziec. I znowuz dojdzie do porozumienia gdzie sie spotkac nastepnym razem, zeby umowic kolejne spotkanie. Kanadyjski naczelny naprawiacz klimatu niejaki Suzuki (dorobil sie na tym milionow, tak na marginesie) twierdzi, ze Chiny moga zatruwac czterokrotnie wiecej niz teraz bo zatruwaja czterokrotnie mniej niz USA (per capita). A ja myslalem naiwny, ze chodzi o klimat. I co przy tym znaczy jakas aferka. Bywala tu kiedys Sarenka wspaniale gotujaca i robiaca piekne zdjecia tego co ugotowala i co z nia zrobiono?
Byle sasiad nie mogl do garazu wjechac i bedzie dobrze 🙂
Podejdzmy zime rowerem
http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,8754090,Jazda_rowerem_zima___Wielki_Poradnik__Polska
http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/0,0.html
jak to smiesznie wychodzi…chcialem napisac „moze baltyk zamarznie” ale pomyslalem o morzu i sie napisalo jak sie napisalo…. I tak dobrze 🙂
Dorotol – napiszę w sobotę, bo wtedy mi powiedzą . Ile ci tego aksamitu trzeba? Ania stała jak Dagny, dziwsiaj leży jako ta lelija ścięta
Panie Lulku jak chcesz zrobić u syna kolekcję to możesz powiesić wsród generałów moją fotę zrobioną od tyłu bez kaleson . O czym donosi bez cienia złośliwości niczym nie urażony wasz Miś.
Jolinku,
zrobiłabyś nam niewymowną przykrość, gdybyś odeszła z blogu. Rozumiem, że musisz ochłonąć i uspokoić się ,ale mam nadzieję, że szybko się odezwiesz. Sama widzisz, ilu tu masz życzliwych ludzi.
Wyslalem zapytanie do tej firmy co Nisia zalaczyla sznurek do czy za ocean tez sla zywnosc i ciekaw jestem co powiedza no i za ile. Taki polgesek chetnie bym zamowil. Swoja droga czy polgesek to duzo zachodu i czy mozna z zamrozonej piersi czy juz za pozno?
Panie Lu… Twoim Wodzem byl Stalin wiec nie musisz szukac daleko…
Witam serdecznie – tu Młodsza. Jolinek nigdzie nie wybywaj. Ja rzadko coś pisze ale często czytam – rozumiecie moi mili – najlepszą pisarką w okolicy jest Mamuśka (czytaj Pyra). Zawsze Lubiłam Lulka ale on coraz bardziej przypomina tatka – pod koniec tatuś takie bzdury opowiadał, że szkoda gadać. Próbuję pamiętać tylko dobre chwile. a jak widać po ostatnim wpisie Pana L zreflektował się dosyć szybko.
Dorotol – dopiero w sobotę będę na chodzie a jadę do pracy do centrum to poszukam tego aksamitu. Masz zapotrzebowanie na jakiś konkretny kolor? Zadzwonię do Ciebie ze sklepu, żeby obgadać co, ile i za ile bo patrząc na prognozę zakup ten jest niezbędny.
Z innej beczki. Najlepsza wiadomość – w warunkach syberyjskiego mrozu 🙂 i zawiei śnieżnej dnia wczorajszego Lech Poznań wyeliminował z Ligii Europy trampkarzy Juventusu Turyn remisując z nimi 1:1. Czyż życie nie jest piękne
robin hood wypatruje sokolim wzrokiem po czym strzela z predkoscia swiatla 🙄
nie mam szans :cryl:
Chyba, ze podswietlane strzaly…widzialem na filmie…. sa takie…naprawde
Dorotol a Allegro? Sprawdź tutaj
http://allegro.pl/aksamit-braz-tkanina-530×132-cm-i1335381516.html
http://allegro.pl/aksamit-wytlaczany-kpl-firm-zaslon-480-x-200-i1339839837.html
http://allegro.pl/zaslony-narzuty-kotary-aksamit-sztruks-i1331222459.html
ps. Oczywiście moja sobotnia eskapada jak najbardziej aktualna
Jolinku, Krystyna 17:19 pięknie napisała i podpisuję się oburącz.
W imieniu swoim i Pyry dorzucę: wracaj, bo nas szlag jaśnisty trafi.
To pewnie nie ostatni występ Pana L. i możliwe, że innym też się oberwie. Może to efekt choroby, jak twierdzi Pyra Młodsza, a może Pan L., po pozbyciu się rzeczy, postanowił pozbyć się także przyjaciół.
Odetchnij i wracaj, bardzo proszę i Pyra też.
Pyro Mlodsza obejzec mozesz, chodzi mnie o zielony ale nie dzwon do mnie ze sklepu i nie kupuj nic, bo i tak mnie ani tego nie przyslecie (niemiecka poczta) ani ja nie bede teraz jechala do Polski. Obejzyj i zorientuj sie w cenach. A co na to Inka? Potrzebuje duzo bo moje okna sa na ponad dwa metry wysokie a drzwi 3,40, wiec nie szalejmy.
ide odsniezyc rower i na zakupy
wyciagnelam w tym celu resztki kurtki z futra i czapke futrzana i kopne w d… pierwszego i nastepnego „banaluse”, jak mi bedzie jazgotal, ze nie nosi sie futrzanych rzeczy, przez te ideologie rozdalam wszystkie skorzane kurtki na baranku.
o takiej porze 18:08 to wychodzi sie na ulice po co innego 😆
Wróciłam z miasta.
Misiu, Ty się poważnie zastanów, jest zima, ja Ci jednak radzę: nie bądź pochopny, strzel se fotkę w kalesonach…
Placku, a nie pamiętasz jak ktoś u Brzechwy piekł placki ze śniegu? Czy nie Lis Witalis?
Jolinku. czy już się ocząsłaś????
Dla purystów językowych: ja wiem, jak się pisze, ale strrrrasznie mi się podoba taka forma pisana.
Wszcząsnąć.
Ocząsnąć.
Częsie.
I mówi, że jest gęsie.
To jest prawie równie ładne jak „kączyć”.
Kączę zatem.
Nisiu – Tak, Witalis, we własnym futrze i z zawadiacką czapą, ale placek się nie udał, bo śnieg musi być suwalsko-ostrołęcki 🙂
Nie kącz, bez Twych pieszczot język zwykłym jęzorem jest, surowym jak nauczyciel w szkole bez centralnego ogrzewania, Jęzor Walenty.
Nie martf sie Tobie nikt nie zwroci uwagi 🙂
przyjdzie cichal i wyrowna
zapytasie, jak ja Cię wyrównam…:-))
niech sie pyta ile wlezie
ja i tak bede jezdzil na rowerze 😆
Przecinek – Młody, zdrowy, przystojny jesteś, na posadzie prowokatora się zmarnujesz. Za łopatę, odśnież coś 🙂
Żartuję ? , ale Cichalowi daj spokój, bo Ci kropkę wyrwę 🙂
Żartuję, nie wyrwę, za stary jestem. Wesołych Świąt. Codziennie.
Byliście Państwo świadkami symulowanej scenki rodzajowej z cyklu „Jak nie świecić przykładem. Panowie sobie siedzą, a Dorotol odśnieża. Typowe, skandaliczne, niedopuszczalne. Stawiam kawę , ale tanią 🙂
Cichal, Placku, 😆 😆 😆
Zgago – Tak jest Pani Profesor, już nie będę, wpadłem w złe towarzystwo, uległem, to wpływ zimy 🙂
kropke moze se brac, byle za ogonka nie chwytal 😆
Cichal, ja Cię ajlowju, Placuś, Ciebie też!!!
Jezeli 65% kobiet lubi gotowac. To o co walcza feministki?
Jezeli na sklepowych polkach poszukujemy nowosci to czemu potem narzekamy na sklepy ktore ich nam dostarczaja.
…”14% „mieszczuchów” jest skłonnych wydać więcej na bardziej różnorodne pożywienie, pochodzące z kraju gwarantującego produktom najwyższą jakość…” jaki to kraj? Zimbabwe moze? Wiadomo, ze amerykanskich obrzydliwosci nie tkniemy, europejskie pewnie tez chemia wypchane. To skad?
Przez zoladek do serca…tylko 15 % panow tak uwaza ale ile pan juz nie podano, szkoda.
Faceci wola smacznie a kobiety swiezo. Panowie dalej wierza ze zjedza smacznie nawet jak nieswiezo. Panie wola niesmacznie byle swiezo.
Chcemy jest zdrowo i drogo (na targu) a potem smacznie i tanio (w supermarkecie)
Pamietam pare (nascie?) lat temu Polityka zrobila badanie opinii tzw publicznej na temat: Polak kierowca. I coz sie okazalo. 90% Polakow uznalo, ze Polacy nie potrafia jezdzic. Za szybko, niebezpiecznie, po chamsku etc. Nieco dalej 90% Polakow uznalo siebie samych za wspanialych kierowcow podkreslajac to co rozne swiatowe gwiazdy kina polskiego, ze jezdza owszem szybko ale bezpiecznie.
10% mowilo prawde. Moglo byc gorzej.
A: YYC, i Ciebie…
I Was ogólnie.
Gdzie jest Jolinek?!
Jolinek, wyłaź z tego kąta i wracaj na memłono!
alez yyc, oni jezdza wysmienicie, szczegolnie jak se jeden taki golnie 😆
podobno tylko 10% wypadkow powoduja wypite. ci ktorzy z nich jako tako wyszli glosza teorie, ze jazda po kielichu nie powinna byc karana. no bo my tylko 10% wypadkow robimy
karac nalezy trzezwych kierowcow 😆
a jezeli taka jest rzeczywistosc to tez nie jestem 👿
Łza na żęsie mi się częsie
częsie mi się łza na żęsie…
http://www.youtube.com/watch?v=UIBA6rONS24&feature=related
yyc,
ja miałam ten sam pomysł, żeby do nich napisać i zapytać, ale musiałam się udać na zakupy…jak się dowiesz, to daj cynk!
Zaszalałam 😯
Pojechałam do takiego niewielkiego centrumu handlowego, w którym jest sklep spożywczy i dział „international food”, gdzie można dostać różne dziwne rzeczy. których gdzie indziej niet. Chodziło mi o sambal oelek, bo u mnie na wsi tylko tam można dostać, a mój wyszedł był już dawno i dotychczas nie powrócił. Przy okazji kupiłam brie i cammembert, sardynki portugalskie na ostro, szproty łotewskie wędzone, które też zniknęły z innych sklepów oraz jaśka fasolę. Obok otworzył się sklep agd, zajrzałam po wyciskarkę do czosnku. Uśmiechnął się do mnie garnek stalowy z grubym dnem rozmiarów średnich, 4 l.Nabyłam (chyba go nie spalę za szybko?!), bo takiego akurat mi brakowało.
Przechodząc obok odzieżowego butiku rzuciły mi się w oczy cwanie wystawione przed sklep (na wieszaku) paszminy. Pogmerałam pomiędzy i nabyłam dwie jednakie. Uszyję sobie z nich sukienkę na święta 🙂
Wstąpiłam do piekieł, czyli do Liquor Store w celu nabycia wina. Nabyłam d’Abruzzio.
Donoszę uprzejmie, że wódka Belvedere jest wyeksponowana jako polecana przez sklep, takie must have* na święta lub podarek na imprezę przedświateczną w gronie przyjaciół. 0.75 za 47$ bez jednego centa.
Czysta luksusowa czy jakaś inna bez bajerów – 24$.
Dzisiaj na obiad kaszanka, kapucha kiszona i ziemniaki.
p.s.Sypało od czasu do czasu śniegiem i wiało paskudnie.
*must have – musisz mieć!
Yyc, o co walczą feministki?!
O to, żeby nie musiały gotować?! Pierwsze słyszę 😯
Jolinek,
złaź z chójki, bo nie Ty powinnaś tam siedzieć. Złaź, a chyżo!
Alicjo- świetne zakupy 🙂
Akurat niedawno jadłam u przyjaciół szproty łotewskie wędzone-
takie w słoiczku.Pyszota !
Wróciłam ze spaceru z psem- przyjemna pogoda : niewielki mróz,
nie śnieży,nie wieje.Może niech zostanie na trochę !
Wrocilam, o siusiaki znowu pragna zdominowac dyskusje z im tylko znana glebia pierwotniaka.
Mam swieze fenkuly, piersiatka francuskiej kaczuszki Barbie, sery i szynke z Centro Italia.
Dobrze, ze wzielam ten rower mialam sie czym podpierac na tych paru kilometrach a potem wpakowalam mu na garb zakupy i stawiajac nogi jak Chaplin wedrowalam z bicyklem przed siebie, nie musialam miec zadnych konfrotacji z narodem, bo i tak niektorzy byli spacyfikowani przez poslizgi na sniegu i kleli gromko na sprzataczy.
Panie Piotrze, dziękuję za wskazówkę odnośnie „śledzi Mościckiego”. Temat mnie interesuje w związku ze zbliżającą się Wigilią (24 grudnia). A, że na punkcie śledzi mam „fijoła”, Pan rozumie moją ciekawość.
Serdecznie pozdrawiam.
Danuśka,
już kiedyś klepałam o tym, że często się zastanawiałam, co by tu ugotować…a przecież wystarczy zajrzeć do pierwszej lepszej książki kucharskiej albo chociaż do naszych /Przepisów, i zaraz się znajdzie odpowiedz na pytanie, nawet jak pustawo w lodówce, to i tak z tego, co jest, coś się wykombinuje 🙂
Albo zapytać na blogu 😉
Wróciłem do wcześniejszych wątków na blogu. Miś odśnieża ?!? A to dopiero, przecież Misie śpią!
pewnie tak, ale niektore czujniej, reszta w rekach zoo,
o nie Alicjo
do kuchni wchodzi sie jedynie po to, by doznac przyjemnosci. a te najprzyjemniejsze sa, jak sa spontaniczne, nie wyczytane, nie skopiowane, nie nasladowane. takie wlasne inwencje. a jak ich brak to niech ssie nawet do rana
cos przyjemnego
http://film.onet.pl/0,0,1631690,1,600,artykul.html
Jolinku, ludzie Cię kochają 🙂
Rysiek,
nie chrzań (kulinarnie mówię) – wchodzi się kuchni z przyjemnością, kiedy nie musisz zadbać o to, żeby rodzina miała posiłek po pracy/szkole itd.
Sybarytą można być, jak się już nic nie musi i robi się to dla przyjemności.
U mnie „mus” uprawiałam ja, bo pracowałam w domu i miałam obcykane, co kiedy nastawić, żeby było na czas, przecież nie stałam przy kuchni bez przerwy.
Do restauracji miałam wysyłać Maćka i Jerzora, albo co gorsza do tych tam fast foodów?! Nie zawsze mi się chciało, to prawda, ale to było zupełnie naturalne, że trzeba było zadbać o strawę na stole, luz przyszedł, kiedy dziecko wyszło z domu.
Nawiasem mówiąc, moje dziecko całkiem nieźle gotuje 😉
A teraz – owszem, cała przyjemność po mojej stronie, jak mi się chce. A jak mi się nie chce, to świat się nie zawali. Mecyje 🙄
zet- dziękuję za przypomnienie,że Wigilia jest 24 grudnia 😉
Postaram się nie zapomnieć !
Jeśli masz „fijoła ” na punkcie śledzi to zapewne znasz tę stronę :
http://brzuchomoowca.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?650753
Dzisiaj też robiłam śledziową sałatkę : śledzie,ogórki z lekkiej zalewy octowej,
jajka na twardo,majonez.Na wierzchu posypane z lekka zieloną pietruszką.
Zdrobnienie od sybaryty: syba-Rysio.
Nisia… 🙂
Danuśko, znam tę stronę. Ale, za dobre serduszko – dziękuję.
fajne Nisu
Rodzaj żeński: Syba-Nisia
Raczej: Sybar-Nisia
Troche się ociepliło a górze, do spania akurat.
Po południu przyjechał ciężki pług i porządnie przetarł drogę. Pozostaję pod wrażeniem. Padać i wiać przestało.
Do Agi też ciągniki leśne ujeździły drogę i osobowym samochodem można dojechać pod sam dom. Pewnie dzieci jutro pojadą do szkoły.
Ala z kolezankami i z końmi dojechała wieczorem do Katowic. Największym problemem był wyjazd ze stajni, ale dzięki łańcuchom na kołach jakoś się udało.
Natomiast plan dnia w Spodku pozostaje nadal tajemnicą organizatorów.
Hi, hi, sybarnisia.
Danuśko, byłam zaproszona na tych śledziożerców i nawet nie pamiętam dokładnie, dlaczego w końcu nie poszłam. Ja się nie mogę umawiać na żadne dalsze terminy – ani na spotkania autorskie, ani na żadne imprezki, bo zawsze, cholerny świat, wtedy, jak w pysk, choruję. No i tu mnie też coś rąbnęło. Szkoda mi było, ale cóż, nie wyszło.
Oni tam się, mam wrażenie, zdrowo objedli tymi śledziami.
Nemoooooooooooooooooooooooo! Hop, hop……….
Nawiasem mówiąc, zamierzałam na tę noc zrobić śledzie odgapione od Jolinka, z tymi śliwkami z octu, podziabanymi w drobny mak.
Na Wigilię se takie zrobię. I Rysiowy żaglowczyk.
Kiedyś robiłam z kurkami marynowanymi, też były niezłe.
Nisiu, jaka jest najlepsza kwiaciarnia w Szczecinie? Chodzi mi o najrzetelniejszą, zeby normalne kwiaty w niej kupione w miarę długo postały.
W GW o nowych bakteriach znalezionych w USA. Na zdjęciu wyglądają jak podkiełkowane kartofle.
Żabo, nie mam pojęcia. Ja kupuję kwiaty na ogół w moich Podjuchach, gdzie są dwie siostrzyczki-florystki znakomite. Robią piękne kompozycje. Na przykład do opery – pod kolor kostiumu solistki, która ma je dostać (tak bywało! I pasujące do charakteru roli – inne dla królowej, inne dla włoskiej wieśniaczki). A tak w ogóle to kwiaciarni ci u nas jak naplute. Trzeba chyba po prostu patrzeć na kwiaty, czy świeże…
Cd – i tak u nas teraz wszędzie kwiaty sprowadzane tymi samymi transportami z Holandii.
CSI Katowice
Placku, ale dalej nie wiadomo gdzie te polsko-czeskie kuce mają być. Chyba w pokazach, bo ta Wielka Katowicka jest dla małych kucyków – w ubiegłym roku to wyglądało tak, ze na najmniejszych kucykach posadzili dzieci ubrane jak dżokeje i się ścigali. A to nie nasza bajka.
Kiedyś kupiłam przeziębione poinsecje, a tak ładnie w sklepie wyglądały.
Eh…zadryndał (via komputer) przyjaciel z Belgii. Ostatnio się zmagał nie tylko z chorobą mamy (nasza przyjaciółka Hugone), która się poddała i ma dość, ale pewnie się podniesie. Hugone jest silna, chociaż krucha fizycznie.
A tu maniakalna depresja młodej kobiety. Jo napisał i sam zaśpiewał, wszystkie instrumenty zagrał… to jest takie na świeżo, ale potem to wyładzi. Dziewczyna się ucieszyła.
Puszczam wam takie bez obróbek…
http://breakzforum.be/cjpa/tracks/keep walking.mp3
http://breakzforum.be/cjpa/tracks/keep_walking.mp3
o masz…
http://breakzforum.be/cjpa/brappers/cjpa-ookduister-render2.mp3
http://www.youtube.com/watch?v=HPHfbZcNl6U&feature=related