Co łączyło Sobieskiego z Chmielnickim i Diderotem?
Ziarenka kawy w różnych fazach są w różnych kolorach. Ponieważ sam kawy nie palę to obcuję z tymi intensywnie i podniecająco pachnącymi ziarnami w kolorze czarnym, czy może raczej ciemnobrązowym.
Lubię nie tylko pić ale i czytać o ulubionych produktach kulinarnych. Dlatego tak chętnie rzuciłem się na artykuł Marka Czepca zamieszczony w kolejnym numerze „Magazynu Wino”. Autor zajął się historią kawy. I choć większość informacji już znałem to i tak znalazłem w tekście coś nowego. Proponuję i wam poznanie paru akapitów „Krótkiej historii kawy”:
„To prawdopodobnie w klasztorach sufickich w Jemenie opracowano metodę wykorzystywania palonych ziaren kawowca do sporządzania naparu, który znamy obecnie pod nazwą kawy. Z biegiem lat zwyczaj picia kawy stał się znany i popularny w całym świecie islamu.
Do Europy kawa trafiła za pośrednictwem kupców weneckich. Początkowo oferowana była przez sprzedawców lemoniady, zachwalających jej lecznicze właściwości. Przyszłość kawy w Europie stanęła jednak pod dużym znakiem zapytania, kiedy doradcy papieża Klemensa VIII wystąpili o wydanie zakazu spożywania tego popularnego wśród otomańskich innowierców napoju. Ponoć rozważając ten wniosek, Klemens VIII spróbował „grzesznego” naparu i uznał go za wspaniały. Otworzył tym samym kawie drzwi na salony chrześcijańskiej Europy.
Około 1650 r. w Londynie działało więcej kawiarni niż obecnie. Stały się w tym mieście miejscem spotkań artystów, intelektualistów, kupcowi bankierów. To w jednej z nich powstało sławne towarzystwo ubezpieczeniowe Lloydsa. Brytyjczycy przenieśli też zwyczaj picia kawy do Ameryki Północnej, gdzie pierwsza kawiarnia założona została w Bostonie już w 1676 r. Pierwsza kawiarnia Paryża, założona w 1672 r., nie odniosła sukcesu. Natomiast kolejna, inaugurowana w 1689 r., stała się miejscem spotkań Woltera, Rousseau i Diderota; to w niej narodziła się pierwsza współczesna encyklopedia.
Kontrolę nad uprawą nadal jednak sprawowali Arabowie. Pierwszymi Europejczykami, którym udało się wykraść Arabom sadzonki kawowca, byli Holendrzy. Tak powstały pierwsze plantacje na Jawie, Timorze. Sumatrze, Cejlonie i Celebes. Wkrótce dołączyli do nich Francuzi i Hiszpanie wykorzystując, tak jak Holendrzy, korzystne warunki klimatyczne i glebowe swoich kolonii. Z kolei Anglicy znaleźli się w tym gronie dopiero w 1730 r., zakładając pierwsze plantacje na Jamajce, a w 1840 r. w Indiach. Portugalczykom zawdzięczamy zaś to, że wykradając Francuzom z Gujany sadzonki założyli liczne plantacje w Brazylii, co dzięki produkcji na masową skalę przyczyniło się do spadku cen, a w konsekwencji umożliwiło picie kawy szerokim rzeszom w Europie i Ameryce. Wkład w popularyzowanie picia kawy w Europie wniósł też nasz rodak, Jerzy Franciszek Kulczycki. To on po zwycięstwie Sobieskiego pod Wiedniem w 1683 r. otworzył pierwszą w tym mieście kawiarnię „Dom Pod Błękitną Butelką”. Ponoć wykorzystał do tego celu zapasy kawy porzucone przez uciekających Turków. Przyczynił się także do spopularyzowania zwyczaju dodawania do kawy mleka i cukru.
W Polsce kawa pojawiła się pod koniec XVII w. dzięki panującym nad Mołdawią Turkom. Wielkimi miłośnikami kawy byli między innymi Jan III Sobieski i Bohdan Chmielnicki. Nie zabrakło jednak także głosów potępienia. Kawa stała się w Polsce popularnym napojem dopiero na przełomie XVII i XVIII w., a pierwszym miastem. w którym pojawiły się kawiarnie, był Gdańsk. Pierwszą kawiarnię w Warszawie założył w 1724 r. francuz Henri Duval. Początkowo kawę pito w Polsce bez żadnych dodatków. Szybko upowszechnił się jednak zwyczaj dodawania do kawy mleka, słodkiej śmietanki, cukru, a nawet soli. Tak zwaną kawę czarną pijano jedynie w okresie postów, żeby się umartwiać. Picie kawy stało się też tak popularne wśród ziemiaństwa, że niemalże na każdym dworze zatrudniano tzw. kawiarkę. O kawie i |ej orzeźwiających właściwościach pisał między innymi Adam Mickiewicz. Kawa sprzedawana była jednak zielona, a zatem w warunkach domowych należało ją najpierw upalić, co powodowało, że nie zawsze dorównywała smakowo tej podawanej w kawiarniach. W Polsce sytuacja uległa poprawie dopiero w 1882 r., kiedy to właściciel firmy Pluton, Tadeusz Tarasiewicz, założył pierwszą palarnię.”
Ponieważ mam wspaniały żarnowy młynek do kawy i świetny ekspres przywieziony z Włoch, to mogę sobie teraz spkojnie przygotować filiżankę doskonałej kawy. Do dalszej lektury.
Komentarze
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Jolinku gdzie jesteś? To do Ciebie należą pierwsze wpisy.
Gospodarzowi życzę wspaniałej, aromatycznej kawy, a ja pędzę robić koktail owocowy z wiesiołkiem.
Życzę udanego dnia.
Jolinek pewnie parzy poranną kawę 🙂
Ja po pierwszej filiżance herbaty i kanapce z Bursztynem ze Spomleku.
Znakomity ser- Gospodarzu dzięki za tę cenną,serową informację !
Wczoraj spędziliśmy naprawdę fantastyczny wieczór oglądając
„Notre Dame de Paris” w Sali Kongresowej :
http://www.youtube.com/watch?v=SRoi5Q-l_Js&feature=related
Wspaniałe wrażenia ze spektaklu popsuł nam nieco 20 minutowy
korek,który utworzył się wokół Pałacu Kultury,kiedy to multum
samochodów zmierzało jednocześnie do fatalnie zorganizowanych
bramek wyjazdowych.
Danusku a ja sie zdziwilam jak na Nowogrodzkien przed Teatrem Roma zobaczylam podwojna kolejke utworzona przez mlodych ludzi aby wejsc na spektakl Nedznikow, jeszcze mnie jacys zapytywali, jak przechodzilam, czy nie mam biletow, zadne dresy, zadne plucie pod siebie, zadne gibanie sie i mowili pelnymi zadaniam a moze mi sie to snilo… Tutaj tez byl ten spektakl i nikogo na to nie moglam wyciagnac, gdyz bylo to „wymoc mieszczynskich aspiracji do bycia wyksztalconym” jak mi powiedzieli moi znajomi akademicy…
dzień dobry … 🙂 .. dziś poranna kawa później bo dobrze mi się spał .. 🙂
dorotol moj córcia była na Nędznikach i była zachwycona a największe zskoczenie było, że zięć też a on nie wyrywny na takie wyjścia … polecam jak ktoś bilety dostanie ..
Krysiude napiszę wieczorkiem do Ciebie bo teraz muszę lecieć ..
tydzień dobrze się zaczął bo kawą i dobrymi wieściami z tv to życzę całego tygodnia miłego … 🙂
Witam Szampaństwo.
A ja o czawrtej nad ranem zjadłam kromuchę ze śledziem w oleju 😯
Teraz popijam herbatą, u mnie zdecydowanie panuje herbata.
Pyra żyje dzięki kawie. Dużo kawy, mocna kawa; czarna, „na gruncie”. Napiszę później, teraz piesio na trawniki musi. Musiał już wcześnie rano i teraz też go kusi.
6999 – fajny kod
W nocy łapał mróz i było przepiękne wygwieżdżone niebo, meteo zapowiadało kilka dni bez deszczu, wiatru i z przymrozkami. I co? O drugiej w nocy lunęło i pada do teraz, nie zanosi się, żeby przestało. Obrzydliwie. Wieje oczywiście też.
Przerzucam się na TOK Fm, żeby te dobre wiadomości z tv usłyszeć 😀
O ile Pyra żyje dzięki kawie, to ja żyję dzięki kofeinie w kawie zawartej.
Eska mi niegdyś doniosła, ze na blogu ktoś zapodał, że Żaba poje kawy wiadro, ale cieńkiej. Nic z tych rzeczy. Rzeczywiście piję kubłami – mój kawowy kubek ma 0,6 litra x kilka dziennie – ale sypię tez sporo, za to dla zlagodzenia smaku musi byś sporo mleka, bo nie słodzę.
Co innego filiżanka (odpowiedni wdzięczna) aromatycznej kawy a co innego zatankowanie kofeiny.
„poje” = pić x poić ? Bo jak wiadro 😀
Żabo – to ja Cię obszczekiwałam! Twój kubas z wystygłą „kawą”
Aromatyczną kawą pachnie nam z rana,
ta czarna, mocna będzie dla Pyry oraz dla… Pana !
Krystyna ulubioną swą kawę w Orłowie pija,
a przy tej kawie Bałtyk jej szumi i fale wzbija.
Stanisław ekspres w swej kuchni starannie zaś uruchamia
i Krysi lubej z uśmiechem moccę serwuje z rana.
Macchiato litrami dla Żaby proszę !
Nadal zaś nie wiem,kogo największym
kawiarzem na tym blogu ogłoszę ?
Dla mnie w filiżance kawy najważniejsze jest spienione mleko, im więcej tym lepiej. A sama kawa stanowi sympatyczny kontrast smakowy. Dlatego kawę piję w zasadzie tylko w kawiarniach. Poza tym kofeina w trochę wiekszej ilości źle na mnie działa. Zawsze z lekkim zdumieniem patrzę na osoby, które piją kawę w dużych naczyniach / patrz : Pyra i Żaba. Mnie na pewno by zaszkodził.
Zapach palonej kawy może być bardzo przyjemny. Ale pamiętam, że przed laty w Gdyni na ulicy Jana z Kolna mieściła się palarnia kawy. Jednak zapachy stamtąd dochodzące nie były przyjemne i przypominały zapach zardzewiałej blachy .
Danuśka, 🙂
Wczoraj także byłam w teatrze. Bardzo dobry spektakl z Berlina. Ale sztuka polska – Doroty Masłowskiej ” Między nami dobrze jest”.
Tę sztukę ma w swoim repertuarze także TR Warszawa/ czyli Teatr Rozmaitości/. W grudniu będzie kilka przedstawień. Zachęcam bardzo warszawianki i warszawiaków do obejrzenia tego spektaklu. Podobno świetny.
Krystyno- kiedy przeczyłam w piątkowym wydaniu „Co jest grane”
o festiwalu teatralnym w Gdyni od razu sobie pomyślałam o Tobie
i liczyłam na Twoje relacje.
I proszę- pierwszą recenzję już mamy 🙂
Pomyślimy zatem o Masłowskiej w grudniu.
Dzien dobry,
Dzien zaczynam od herbaty ale jeszcze przed poludniem lubie wypic kawe z dodatkiem mleka bo tez nie slodze. Przyjemny jest zapach zaparzonej kawy. Po obiedzie mala czarna ale juz bez mleka.
Dziekuje jeszcze raz za wczorajsze zyczenia, doczytalam teraz.
Placku, wzruszyles mnie. Chyba nie zasluzylam.
Do ciasta czekoladowego dobrze jest dodac troche nescafe (nieduzo), podkresla to smak czekolady. Sprawdzilam 🙂
Zycze Wam przyjemnego dnia.
http://www.youtube.com/watch?v=TPE9uSFFxrI
Chodzilo mi o dodanie kawy do masy przed upieczeniem ciasta 🙂
Można też zjeść wyśmienite ciastko czekoladowe popijąc
gorzką (broń Boże z tuczącym cukrem !) kawą 😉
http://www.gotowanie.v9.pl/pictures/ciasta_czekoladowe-ciasto_czekoladowe_z_polewa.jpg
Alino- serio mówiąc,patent niewątpliwie godzien wypróbowania.
Alino – ja Ciebie czczę dopiero dzisiaj (niemniej – serdecznie). Masz rację z kawą rozpuszczalną, a i normalna, ziarnista mielona daje podobne efekty. Jeden z ulubionych w rodzinie „murzynków” o dumnej nazwie ambasador, ma właśnie w przepisie dodatek do ciasta kakaowego kawy mielonej i efekt jest znakomity.
Byłam z psem – pada, mży, kapie, trochę wieje – listopadowo, brzydko, chłodno. Ja się urodziłam tak o 1000 km za daleko na północ. Ąby temu zaradzić, jutro robię pierwszą w sezonie grochówkę. Niech Młodsza pomstuje! Niech nie je obiadu! Trudno; czasem matka też może mieć zachcianki. Kupiłam dwa świńskie ogony, kawał wędzonki, czosnek mam, majeranek mam, cebulę i groch też mam. I ogromną ochotę na gorącą grochówkę.
Na imieniny mojej Mamy (Jadwiga) moja stryjeczna siostra zrobiła duży tort orzechowy. Do Warszawy przyjechałam co prawda kilka dni później, ale tortu jeszcze trochę było. Tort był bardzo dobry, ale niezupełnie taki, jaki robiło się w naszej części rodziny (tamta część rodziny, czyli stryja Wojtka zwana była linią praską – z racji wyjazdów do Czechosłowacji – lub, za przeproszeiem, żoliborską – z racji zamieszkiwania), więc zadzwoniłam do stryjecznej wypytać. Okazało się, ze jej przepis pochodzi od jej mamy, a ona go trochę zmodyfikowala, dodała jeszcze na spód warstwę kruchego ciasta posmarowaną jakimś powidłem, bo ma duże dzieci i męża (są duzi i dużo jedzą, spraktykowałam) i jak już piecze, to piecze.
Oczywiście sprawę tortu obgadałyśmy z moją starszą siostrą (mam tylko jedną), smętnie stwiedzająć, ze takiego „prawdziwego tortu orzechowego” to już dawno nie jadłyśmy (oj, jaki on kaloryczny!) i troche nam go brakuje.
Ponieważ zbliża sie Barbary, oraz przyjazd mojej siostry do mnie (jako prezent imieninowy jej mąż wyprawia ją do mnie, ależ jestem złośliwa). więc postanowilam upiec taki „prawdziwy” tort z kawową masą (właściwie to przez tę masę w ogóle o tym piszę dzisiaj). I tu zaczeły się schody. Otóż chcąć wcześniej zorientować się ile czego potrzeba zajrzałam do babcinych przepisów. Nie ma. Dziwne. Zajrzałam jeszcze w kilka innych mozliwych miejsc. Nie ma. Tortów orzechowych różnych na pęczki a tego nie ma i już. Wydedukowałam w końcu, ze ten tort był tak popularny i często robiony, ze nikomu nie przyszło do głowy zapisywać przepisu, bo był on niejako oczywisty. Ja sama tyle razy uczestniczyłam w robieniu go: od łuskania orzechów, przez bicie piany i ucieranie masy, ze powinnam przez sen recytować., tymczasem nie wiem ile cukru i ile jajek. 🙁
w kawie najbardziej zachwyca mnie jej zapach, do ciasta czekoladowego też dodaję odrobinę, za to bardzo esencjonalnej. Nie próbowałam jej dodać do tradycujnego „murzynka”, trzeba będzie zaryzykować. Moim ulubionym (domowym) sposobem na uatrakcyjnienie kawy, jeśli nie mam do niej nic słodkiego (samej kawy nie słodzę), to pogryzanie w trakcie picia, gorzkiej czekolady. Pycha, bo i kawa i czekolada nabierają zupełnie innego smaczku, polecam 🙂 , tyle, że kawa musi być gorąca, mocna, najlepiej z ekspresu.
A na razie zupa-krem z porów, ale grochówka też by mi smakowała.
Żabo – a nie był to krem z Diesslowej? Bo ja z tego korzystam, albo z LĆ.
Barbaro – kawa do murzynka i sporo skórki pomarańczowej – albo jeżeli ktoś nie lubi skórki to lukier ze słoiczka ze skórkami. Niebo w gębie. Patent – kawa + gorzka czekolada też sprawdziłam, a kiedy była bryndza 1980 r, słodziłam kawę (wtedy słodziłam) krówkami. Trzy krówki w kawie – jej, jak smakowało.
Obiadowo robię sobie omlet z lazurem, pomidorem i sałatą; Młodsza ma jeszcze spora porcję ryżu pseudoindonezyjskiego. Pies swoje skrzydełka już zjadł i śpi. Na dobrą sprawę śpi dzisiaj na okrągło, bo co ma robić wesoły jamnik w taką pogodę? Ani na balkom, ani do lasu, ani na trawniki…
a mnie radio stymuluje, ze bedzie zamach terrorystyczny na Reichstag lub inne miejsca w Berlinie, dziecko jezdzi do centrum metrem…
Kawa? Owszem, stoi obok laptopa kubek Ja, kubek polityki, z kawą gotowaną z cynamonem, goździkami, imbirem i kurkumą z dodatkiem niewielkiej ilości miodu.
Dla mnie pycha 🙄
Wybory wygrane. Jestem bardzo zadowolona 😎
Na stronie Newsweek’a pl. „wisi” wielki wywiad z J.M.Rymkiewiczem „Czy to koniec Jarosława Kaczyńskiego?” Z trudem, ale doczytałam do końca. I już lepiej rozumiem dlaczego boję się PIS-u, Boję się tej partii niemal irracjonalnie; nie jej ideologii, raczej ludzi ją tworzących. Bo ta partia gromadzi wokół siebie ludzi o specyficznej osobowości. Lgną do niej, wierzą w nią, uznają ją za swoje środowisko, wystarcza im za ojczyznę. Jest absolutnie totalna – całościowa. I Rymkiewicz mi to uświadomił dosadnie. Zgrabnie rymuje, niezły stylista i sejmikowy rębajło. Nie z wyboru, nie z ideałów nawet – z charakteru. Kto ma mocne nerwy, niech przeczyta.
Żegnam szcowne Blogowisko do jutra.. Od rana dzisiaj leniuchowałam, ale dosyć tego dobrego.
Znowuz
Pyro, doczytałam do połowy, rzeczywiście, wymaga mocnych nerwów…
Jotko, Twój sposób parzenia kawy przypomniał mi ceremoniał turecki. Wymaga kawy bardzo dobrze zmielonej, cukru, tygielka i trochę cierpliwości, o ile pamiętam – też cynamonu. Równie miło wspominam ichnią herbatę podawaną w maleńkich szklaneczkach, o mocy powodującej (u mnie) zawrót głowy, ale kiedy to było…
Barbaro,
to jest kawa gotowana według chińskiego przepisu pięciu przemian 🙂
Pyro,
dzięki za rekomendacje. Przeczytałam do końca, nawet żałowałam, że takie krótkie to wieszczenie. Obśmiałam się, jak norka 🙄
Pyro Przeczytałem dwa razy. Po pierwszym skołkowaciałem.Po drugim nasunęło mi się stare, ludowe porzekadło ‚ Jak pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera”. Musiał Rymkiewicz siła nabroić…
Dorotol- nie denerwuj się.Tymi zamachami w Berlinie straszą już
od co najmniej tygodnia.Wszystko będzie dobrze i Dagny codziennie
wróci do domu.
A kawę,o której wspomina Jotka piliśmy w maju.Włodek przyrządził
cały garnek,a było nas o poranku tylko troje do tych ilości !
Idę czytać Rymkiewicza.
Zgłodniałam, a w domu tylko kurczęce biusty;
ponieważ chciałam bardzo szybko coś zjeść, więc pokroiłam je w paseczki i wrzuciłam na oliwę truflową (dostała mi sie z Włoch), do tego dyżurne i tylko trochę liścia selera. Jak puściło sok to mnie jeszcze skusiło i dodałam trochę śmietany od Eski.
Pycha…
Do tego sosiku, który został dodam nieco kiszonego ogórka i łyżkę zalewy, będzie z tego pół kubeczka zupy ogórkowej’
Mniam…
Pyro, masę pamiętam nawet we śnie, tyle się jej nakręciłam, ale tu chodzi o placki. Pamiętam 25 dkg mielonych orzechów, mała filiżanka tartej bułki – najlepiej starte herbatniki – i ile białek, i ile cukru?
Masa: dwie kostki masła (znaczy 0,5 kg), filiżanka b. mocnej kawy, dwa żółtka, cukru mało, ma to być gorzkie, zwlaszcza do tortu mocca, który jest słodki niezwykle i zjadliwy tylko dzięki gorzkiej kawowej masie.
Masło spienić, dodać żółtka i cukier, wetrzeć w to filiżanke kawy tak, zeby się masa nie zwarzyła. Cała filozofia.
Prawie południe. O czwartej Łysy świecił, a kiedy rano się przebudziłam z dosypiania, siapił deszcz i wyglądało całkiem listopadowo. Tylko temperatura dość niezła, 11C. Mimo wszystko ponuro 🙁
Miałam iść na pocztę w celu wysyłki grzybów, ale psa by nie wypuścił na dwór w taką pogodę, to siebie też nie wygnam.
Zrobiłam sobie szlafrokowy ranek i ciągnę dalej, a co! Na głowę nałożyłam ten kogel-mogel Jolinka dla wspomagania kudłów. Prasówki jeszcze nie przerabiałam, chyba czas najwyższy.
Jeszcze nie wiem, co na obiad. Mam ochotę na schabowe, kto powiedział, że poniedziałek jest dniem bezmięsnym? To chyba było w niesłusznych czasach…
Zabo,
Mam w „Kuchni Polskiej” przepis na tort kawowy gdzie do kremu potrzeba 25 dag masla, 20 dag cukru pudru plus cukier waniliowy, 3 zoltka, sok i skorke otarta z pomaranczy, 2 lyzki kawy, 10 dag obranych migdalow.
Przegladajac przepisy na torty zauwazylam orzechowy przekladany masa czekoladowa z ksiazki Neli Rubinstein. Pisze, ze to jeden z najlepszych przepisow jej matki.
Pyro, dziekuje 🙂
cichal,
nie rozumiem Ciebie wcale a wcale! Jakie karanie? Toż to czysta nagroda. Jasna, czysta wizja, pełna spójność, żadnych wątpliwości, wiara i spokojny sen 😎
No i czego jeszcze może chcieć człowiek w tym niepewnym, miotanym zawieruchami świecie? 🙄
Toż, to czyste błogosławieństwo. A przez Ciebie, to pewnie zazdrość postkolonialna przemawia! 👿
W przepisie Pani Neli jest 450 g zmielonych orzechow, ok. 300 g cukru, 12 jaj, bialka i zoltka osobno, 1/2 szklanki smietanki kremowej, otarta skorka z pomaranczy, 1/2 szklanki tartej bulki, szczypta soli, 4 lyzki stolowe rumu, luskane orzechy do dekoracji.
Jotko. Masz racje. jestem zawistny tubylec postkolonialny! Ale a propos postu. Zadieciłem od 10 dni. Muszę spuścić nieco zadka nabytego w Polsce. Sama się do tego dołozyłaś swoim apokaliptycznym ciastem (Ewa prosi o przepis) Zero węglowodanów (chleb, nie piekę) zero słodyczy (ciężko) zero alkoholu (tragedia. Wczoraj pół kieliszka merlota, ale miałem okazję) Już dwie dziurki w pasku out!
Post omówiony. Teraz kolonie. Nie zakładam, nie odbijam a na zimowe nie jadę!
Rymkiewicza nie zdzierżyłam.
Po drodze udałam się do zajęć (cytat wiadomy) !
Teraz idę na wieczorno-listopadowy spacer z psem.
Wyciszę być może moje emocje….
Danusko, zerknij do skrzynki inter.
Misiek ale głosowałeś w tym swoim mieście … 😉
ja kawoszka zwyczajna … pije 3 kubki parzone wodą gotowaną .. z kawą jak z papierosami człowiek lubi to co zna .. 😉
Nowy dobrego lotu …
Pan Lulek znowu się leni i nic nie pisze …
nemo chyba jednak nas zostawiła … bardzo szkoda ..
Jotko,
żadnych przepisów na ciasto Ewie, bo Cichal zarzuci dietę i będzie na Ciebie, po co Ci to?
Zrobiłam przegląd zamrażalnika. Suta pieczarkowa dzisiaj będzie, a poza tym muszę zrobić zakupy, jakieś kości n zupę, żeberka, te sprawy. Niech mi się tylko skaleczony paluszek zagoi, a przystąpię do jakichś uszek i pierogów z kapustą i grzybami. Święta za pasem 🙄
Buraki zakupić i zakisić barszcz. Potem nie będzie gonitwy świątecznej. Barszcz, uszka i pierogi to moja sprawa, resztę zrobi synowa.
U nasz w naszym mieście to nawet Tymiński miał najwięcej głosów w wyborach prezydenckich . Co tam Wałęsa i Mazowiecki. Miasto poparło Polaka z teczko, czarno teczko . My jesteśmy lud pobożny i się słuchamy. Prawdziwa Prawica górą !!! Polak Katolik to Prawdziwy Polak. U nasz nasz Prezydent to do seminarium chodził, o mały włos nie skończył , ale się zakochał . No co , na prawie księdza nie miałem głosować? I do tego z PiS ! . Drugo kadencje bedzie rzondziuł . Damy rade . A co !!!
Nie dość, że z czarno teczko (pusto, bez dularów), ale do tego z Toronta 😯
Poczytałam prasę, czuję się nobilitowana.
Cichal,
jak jeszcze raz mi powiesz, że nie mam prawa mieć migreny czy waporów, to zobaczysz!
Nie wiem tylko, co na to Zośka, bo ona ma klejnoty rodowe i sygnet z herbem, a ja herbu nie mam, a z klejnotów rodowych przetartą obrączkę ślubną Mamy 🙄
I gdzie ta służba, pytam, gdzie?! 😯
napisalam o torcie wg Monatowej ale gdzies przepadlo, moze czeka w kolejce; tymczasem wiec taki wegierski – moze podobny Zabo? do tego co potrzebujesz?
12 eggs
12 tablespoons granulated sugar
12 tablespoons ground walnuts
10 tablespoons bread crumbs
1 teaspoon vanilla
Kofeina podobno poprawia pamiec kobiet, a gdzie sa mezczyzni?
http://www.coffeemoose.pl/kawa-moze-korzystnie-wplywac-na-kobieca-pamiec
„Kawa musi byc goraca jak pieklo, czarna jak diabel, czysta jak aniol, slodka jak milosc” (de Talleyrand) 🙂
No proszę i jest toast :
oczywiście za Pana Lulka ( co tam u Pana,Panie Lulku?),za kolano Żaby,
za dietę Cichała ( i za moją też,co mi stale nie wychodzi),za paluszek i za wapory Alicji i za tych co lubią kawę oraz herbatę też !!!
A i jeszcze za męża Krysiade- niech mu dieta wegańska pomocną będzie !
Alino-przeczytałam,odpowiedziałam.
Witam.
Alicjo, migrena- to tylko Królowa Angielska, Ciebie głowa boli po prostu.
Witajcie,
Również przeczytałam wywiad z Rymkiewiczem i przetarłam oczy ze zdumienia.
Cóż, byłam już wykształciuchem, mogę też być tubylcem i mieszkać w postkolonialnym kraju.
Danusko, to jeszcze raz zerknij 🙂
Eeee tam…yurek, migreny to już szlachcianki miewały, a skoro jestem nobilitowana, to z czystym sumieniem mogę miewać 😉
Alicjo,
oczywiście, że dam przepis. Ja też z tych zawistnych postkolonialnych tubylców. Niby dlaczego tylko ja mam mieć okazałe, jak mawiał mistrz Ildefons, „okolice dolno – tylne”* 👿
————————-
* …a w okolicach dolno – tylnich, nie rozwiązany problem tekstylny…
Konstanty Ildefons Gałczyński
POMNIK STUDENTA
W mieście *** (prawda w oczy kole)
pomnik studenta stoi na cokole,
ze spiżu pomnik i ze spiżu cokół,
ze spiżu także allegorie wokół:
Księgi, Pochodnie, Globusy i Sowy –
wszystko artysta w kształt zaklął spiżowy,
a potem zaklął potwornie. Punkt. Czyli
za pomnik widać mu nie dopłacili.
Lecz mniejsza o to. My pomnik pokażmy:
Więc na cokole stoi młodzian straszny
pod względem garderoby. Odzian letko,
agrafką spina przewiewne paletko,
a pod paletkiem, w miejscach dolno – tylnych,
nie rozwiązany ma problem tekstylny,
lecz się uśmiecha i ręce go swędzą,
jakby za chwilę miał dostać stypendium.
A napis taki na pomniku świeci:
TEN POMNIK NARÓD WZNIÓSŁ DLA SWOICH DZIECI
DROGICH STUDENTÓW, KTÓRZY Z RÓŻNYCH WZGLĘDÓW
NIE UKOŃCZYLI STUDIÓW. I ja się tu
wcale nie dziwię.
Bo żywy student to jest kłopot dziki.
A my, Polacy, my lubim pomniki.
Sory, mistrzu: tylnych 😳
Jest jeszcze szansa, że moja bratowa posiada stosowny przepis, bo ona zbiera, choć chyba nie piecze. A te tort robiła również ciocia Lalka mieszkająca w USA.
Ja chyba zrobię kompilację i dojdę metodą prób i błędów. Mam wrażenie, ze to była orzechowa odmiana tortu Prowanskiego, czyli tylko na białkach.
Wielkie dzięki za przepisy, o tym Neli Rubinstein ciocia mi też mówiła, ale robiła swój, tylko w tej wariacji od rodzinnego, że część orzechów dawała posiekanych a nie tylko mielone.
Jotka 🙂
Grunt to się dzielić z bliźnimi!
1999 – o!
Wiecie jaką ciekawostkę przy okazji tej Palomy wynalazłam?
Otóż nawineła mi się pod kursor Mallena Dietrich i Lili Marlen. Na marginesie: niegdyś mój Tato tłumaczył jakąś norweską sztukę, której akcja rozgrywała sie w powojennych Włoszech. Tytuł „Ornitofile”. Rzecz była o byłych nazistach. którzy przyjechali do Włoch oglądać ptaszki śpiewające i o byłych włoskich partyzantach, którzy te ptaszki łapali w sidła i pewnie zjadali. Dość, że była tam jedna zwrotka piosenki, na melodię Lili Marlen i trzeba było ją przełożyć, ale ZAIKS pilnował, żeby poezję przekładali tylko poeci ze stosowną licencją na pisanie wierszy. Jakiś taki się znalazł, ale nie znał norweskiego, więc dla ułatwienia Tato mu ten wierszyk przetłumaczył i brzmiał on tak – „a w Berlinie żołnierz/ ma dziurawy but/ i już go nie zmieni,/ bo alles kaputt!”.
Te słowa przylepiły mi sie do tej melodii na stałe, więc trafiwszy na Lili Marlen na You Tube postanowiłam, prawie po pół wieku, sprawdzić jak brzmi prawdziwy tekst. Znalazłam tekst angielski bez trudu, przeczytałam historię powstania, znalazłam wykonanie po angielsku, niemiecku (oczywiste), francusku, litewsku, fińsku, szwedzku, rosyjsku, turecku, wlosku, hiszpańsku, nawet po węgiersku, ale nie po polsku. Przyznam, że się zdumialam, w koncu śpiewano to na wszystkich frontach i to po obu stronach.
W końcu znalazłam polskie tłumaczenie, doskonałe, Wojciecha Młynarskiego, czyli wiele, wiele lat po wojnie. Wykonanie jedno jest na płycie KaziK, ale nie do ugryzienia, płytę trzeba kupić i jeszcze jakiś amator małoletni też próbuje.
Hans Leip 1915 – Polish by Wojciech Mlynarski
Światło mrok rozgarnia,
bo u koszar bram
Pali się latarnia,
którą dobrze znam.
Zobaczyć ciebie w wieczór ten
W jej blasku chcę
Lili Marleen,
Tak chcę, Lili Marleen.
Zbliżasz się i oto
wśród latarni lśnień,
Cienie dwa się splotą
w jeden wspólny cień.
Niech wszyscy ujrzą obraz ten,
Mój cień i twój,
Lili Marleen,
I twój, Lili Marleen.
Słyszę twoje kroki,
a złociste skry
Twarz twą rzeźbią w mroku,
ból sprawiają mi
Kto będzie z tobą w wieczór ten
I noc po świt,
Lili Marleen,
Po świt, Lili Marleen.
Lecz gdy w otchłań runę,
mocno wierzę że
Jeden pocałunek
twój ocali mnie,
Znów będziesz ze mną w wieczór ten
I noc po świt,
Lili Marleene,
Po świt, Lili Marleen
ortodokson podaję, ze znalazlam następującą pisownię:
Marleen, Marlene, Marlen
Danuśko mój Książe Małżonek serdecznie dziękuje
– I co pan zrobisz?
– Nic pan nie zrobisz!
Wszyscy poszli spać,
dobranoc!
Nie wszyscy… mnie jeszcze czekają zakupy, po dzienniku tv. Dalej pada 🙁
Dobranoc śpiochom!
Właśnie w poczcie znalazłam taki list, może ktoś podpisze, bo sprawa ciągle jest otwarta:
<<>>
U mnie +14C, u yyc -3oC 😯
z niezrozumiałych względów nie przechodzi, po prostu się wykasowuje
spróbuję w wersji skróconej
Czy Polakom uda się zebrać milion podpisów przeciw ?polskim obozom??
Link do strony z petycją:
http://www.thekf.org/events/news/petition/
Dawno, dawno temu, gdy czekolada Wedla miała jeszcze smak czekolady, młody czyżyk wypytywał starego czyżyka – Co to jest kolonializm ? Było to sygnałem na wybuch płaczu i odpowiedź, ale młodzież nie jest już tak dociekliwa. Trudno, rozkoszuję się kawą i sam sobie dociekam.
Dobrze było być kolonizatorem, a kolonizowanym nie. Tak, podpisuję petycje i póki me arterie pozwolą, nie zapomnę, że „klercy” powinni pisać o dobrym i złym, a nie o kłopotach Maryni z nadwagą.
Żabo – Już od zeszłego piątku zmagam się z Lili Marleen, wersji esperanto jeszcze nie słyszałem, wiem jedno – to wszystko wina Pyry, która niewinnie wspomniała coś o wieczornym śpiewaniu. Przypomniał mi się Wrocław, Dietrych i ja. Miasto było szaro-bure, a Marlena i ja odwrotnie 🙂
Wszyscy, co przejdą i będą patrzeć,
o bella, ciao, bella, ciao, bella, ciao, ciao, ciao
Wszyscy, co przejdą i będą patrzeć,
Powiedzą: „Jaki piękny kwiat”
Ornitofilów także pamiętam – Mieszkańcy miasteczka zdecydowali, by zapomnieć o wszystkim, bo obiecane stanowiska pracy to rzecz święta. Ten wspaniały, zapomniany Jens – polecam czyżykom i ptakom wszystkim.
Kazik Staszwski śpiewa Lili Marleen po niemiecku, a ja staram się zapomnieć o jego wersji. Subiektywizm 🙂
Doszedłem do wniosku, że zachowanie Quasimodo (huśtanie się na dzwonie, wylewanie gorących cieczy na głowy tłuszczy) to rezultat wypijania ogromnych ilości kawy. Wiktor Hugo podchodził do konsumpcji tego napoju bardziej racjonalnie, często zraszając swe rysunki-malunki kawą lub fusami. Szkoda, że pisał, bo są genialne.
Kawiarnia w której rodziła się encyklopedia, a myśliciele spierali się dosłownie o wszystko, nadal istnieje, a myśliciele wolą już parzyć kawę w domu. Po Wolterze wpadał tam Robespierre, tylko Napoleon się nie bał. Był młody, grał tam w szachy i podsłuchiwał.
Kulczyckiego prześladują „naukowcy” twierdząc, że był chciwy, że był Kozakiem, a licencję na Niebieską Butelkę uzyskał nie on, ale przedsiębiorczy Ormianin-Grek-Ktośtam. W międzyczasie sfrustrowany muzyk z Kalifornii wpadł na pomysł by tę bitwę wykorzystać przez załóżenie kompanii bluebottlecoffee, nie (com), ale (net). Przyrzekł, że czas podróży bezcennych ziaren z palarni pod nasze strzechy nie przekroczy 48-miu godzin. Nie bardzo wiem jak to sprawdzić, ale jestem pewien, że ktoś już pracuje nad wykrywaczem świeżości. Firma jest jeszcze mała, a zatem to jeszcze nie kolonializm, ale dobrze się zapowiada.
Idę poczytać „Szczęśliwego Jasia” braci Grimm. W mojej post-kolonialnej sytuacji to kopalnia wiedzy 🙂
Dzien dobry,
Wybieram sie w droge dlatego jestem takim rannym ptaszkiem…
Czy to nie w tej paryskiej kawiarni u Procopa zaserwowano po raz pierwszy czekolade do picia? Cos mi sie wydaje.
Zycze udanego dnia 🙂
dzień dobry .. 🙂
Alino faktycznie wcześnie pobudka …
Misiek teraz się nie dziwie, że masz czasem jakieś doły .. 😉
Żaba znowu nadaje .. 🙂
jakby ktoś był zainteresowany to w Lidlu jest miodowy krem (taki podobny do kremu miodowego od Pana Lulka) … 500 gram za ok 10 PLN