Bilet do Rzymu, Wenecji i Asyżu
Przyrzekam, że już więcej nie będę męczył was gęsiną. No może jeszcze tylko raz. Ale tym razem robię to dla waszego dobra. Otóż Pomorsko-Kujawski Urząd Marszałkowski ogłosił konkurs na przepisy kulinarne z gęsią w roli głównej. A główna nagroda to wycieczka dla dwojga do wymienionych w tytule miast. Czyż nie warto napisać i wysłać tych kilku zdań przepisu?
Atrakcją tegorocznej edycji „Gęsiny na św. Marcina” współorganizowanej przez Urząd Marszałkowski są konkursy z nagrodami dla autorów najlepszych przepisów na gęsinę. Dwa z nich – konkurs dla Kół Gospodyń Wiejskich „Tradycyjne danie z gęsi polskiej” oraz rodzinny konkurs kulinarny pod nazwą „Gąski, gąski do domu” – rozpoczęły się już 12 października.
Promocja regionalnych potraw z gęsiny, pokazanie różnorodności tradycyjnej kuchni polskiej, propagowanie gęsiego mięsa jako surowca do przyrządzania smacznych potraw w domowej kuchni, przybliżenie jak najszerszemu gronu sprawdzonych przepisów to najważniejsze cele obu konkursów.
Zarówno w jednej, jak i drugiej zabawie mogą wziąć udział osoby zainteresowane z wszystkich szesnastu województw. Podstawowym warunkiem uczestnictwa w obu konkursach jest zgłoszenie przepisu na potrawę z gęsiny. Jedynym zastrzeżeniem odnośnie przesyłanych receptur jest to, by było one sprawdzone.
W przypadku konkursu organizowanego z myślą o kołach gospodyń wiejskich przepis musi być znany co najmniej od 15 lat. Jeżeli natomiast chodzi o konkurs rodzinny zgłaszane mogą być wyłącznie przepisy na potrawy z gęsiny, które zostały przyrządzone samodzielnie w domowej kuchni.
– Konkursy mają zasięg ogólnopolski. Okazało się jednak, że kujawsko-pomorska gęsina przekroczyła granicę Polski – mówi marszałek województwa Piotr Całbecki. – Już teraz otrzymujemy maile i zapytania z innych krajów Europy, ostatnio z Czech. Nasza gęsina staje się więc kulinarnym hitem, także na europejskich stołach.
Nagrodą główną w obu konkursach jest wycieczka zagraniczna ufundowana przez marszałka województwa.
Przepisy można przesyłać pocztą zwykłą lub elektroniczną w okresie od 12 października do 10 grudnia 2010 roku.
Więcej informacji o tegorocznej akcji „Gęsina na świętego Marcina” tutaj www.gesina.pl
Komentarze
dzień dobry .. 🙂
Piotrze możesz pisać o gęsinie ile wlezie bo w telewizorze jest reklama o pychocie naszych gęsi na święto Marcina i na Szczepana i adres www podają … 🙂
Nowy dobrego lotu .. 🙂
Nisiu żyjesz? … co tam w nocy ugotowałaś z tej nowej maszyny? ….
zauważyłam też, że w supermarketach również jest wybór gęsiny i też ją reklamują a nawet promocje są …
słonko za chmurami …
Dzień dobry Jolinku 🙂
Nie mam pytań dla marszałka, rozumiem – nie dla mnie Rzym, Wenecja i Asyż.
Nowy – Miej puchową 🙂
Mnie to nawet nie stać na bilet do metra. Ale czasy się zmieniają , kto to wie?
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-11-04.html
Poczytałem końcówkę wczorajszego i się zasmuciłem. Mam nadzieję, że stłuczenia przez noc się podgoiły mimo braku altacetu. U nas jest nadal dostępny i to w różnych formach. Najpopularniejszy teraz w żelu, nie trzeba rozpuszczać.
Ale zasmucił mnie Placek niezbyt chyba zadowolony z mojej „opinii” o „Jego czekoladkach”. A ja nic nie wiem, żebym opinię o nich wyrażał. Pewnie, jak zwykle, wyraziłem się mało zrozumiale. Napisałem, że plantacja w Wenezueli jako przyczyna nadzwyczajnej jakości czekolady to mit. Miałem na myśli, że co najmniej równie ważną przyczyną wysokiej jakości jest umiejętność właściwego przetworzenia ziarna. Nie zamierzałem przy tym zasiać wątpliwości co do czekoladotwórczych talentów Cecylii Tessieri, którym czekolada Amedei zawdzięcza swój smak. Pewnie odwiedzając Toskanię nie powstrzymam się przed spróbowaniem ich flagowego arcydzieła, o którym Placek pisał jako o przyszłości światowego czekoladnictwa.
Mam tę czekoladę jak w banku. Wystarczy wysłać przepis na gęsinę. Z Asyżu do Toskanii nie tak dalego, więc i w mieście Św. Franciszka te czekolady powinny być dostępne. 🙂
Tylko jak konkurować w sprawie przepisu z kołem gospodyń 🙁
Cieszę się, że Miś 2 to Miś.
Dzień dobry, mam nadzieję 😉
Nisia miała szczęście z porą dostawy.
http://blog.onet.pl/40824,1,archiwum_goracy.html
Flo,
mieliśmy okazję rozkoszować się czekoladą belgijską w lipcu, pychota 😆
Upadek z roweru na żwir zaliczyłam lata temu. Nie polecam. Do dziś mam coś w rodzaju tatuażu na prawym kolanie. Niedawno pytałam o możliwość usunięcia tego. Dowiedziałam się, że z racji umiejscowienia, mogą być z tym kłopoty. Trudno.
Zaczęły się jesienne szarugi. Czas autobusów „zapłakanych deszczem”.
Miś nam tu występuje pod wieloma postaciami dlatego ma problem z biletami na metro … jak utrzymać ma jedna osoba tyle ludzia .. 😉
w PRL się nam lepiej goiło bo młoda krew w nas była .. a altacet trzeba sobie kupić na zapas i nosić nawet przy pogodzie .. tabletki lepsze… ta maść nie bardzo na mnie działa …
Może autobusem zamiast metrem 😉
http://evelinta.wrzuta.pl/audio/a3hb8uFzfzK/maria_peszek-autobusy_zaplakane_deszczem
Nowy-udanej podróży i czekamy na Twój telefon z Warszawy.
Będziemy się organizować !
Dzień dorby.
Dzisiaj na osiedlu pracują elektrycy, więc tylko dorywczo można korzystać ze sprzętu. Przed zimą chcą posprawdzać i wyremontować sieć. Niby mądrze, ale niewygodnie.
Haneczka (onaż wytypowana na korespondenta Żabiego) donosi, że nasza psiapsiółka obolała jest gorzej. niż wczoraj, oplątana rurkami – a już chcą ją wypisywać – miejsce potrzebne. No, wiecie co? (jak mawia Alicja) a w domu to niby kobyła będzie jej opatrunki zmieniać?
Dzisiaj na obiad makaron z pieczarkami w sosie pietruszkowo – śmietanowym.
Nowy – szczęśliwej podróży, udanego urlopu. Odezwij się do nas z Kraju.
Stanisławie – Cieszę się, że Ty to Ty, a wyrażasz się tak pięknie i zrozumiale, że powinieneś udzielać lekcji takim dzikusom jak ja, nie tylko polszczyzny i wiedzy, ale i czaru. Bez cenzury Stanisławie, zawsze i o wszystkim. Wiem, że Cecilia wyraziłaby me sentymenty o wiele lepiej 🙂
Catinari, Vestri, Mannori and Vestri, dolina pełna czekoladowych dzieł sztuki. Cholernie drogich dzieł, ale gdy wspomniałem Amedei byłem w trakcie próby przekupienia Dorotola. Gdy ktoś wspomina picie lekarstw, nie mogę się zdać na tabliczkę japońskiej „Jedynej”.
YYC wspomniał o Bernardzie Callebaut, Ty o Wounded Knee, Nemo o polarniku z dzikim halibutem, każdy porusza ciekawe tematy, a potem Cichal powtarza, że to wszystko moja wina i zaprasza mnie na rozmowę 🙂
Po landrynkowych lecz szczerych wyznaniach jedno zażalenie. Nemo nie podała składników altacetu 🙂
Wounded Knee to przecież Zranione Kolano, w Europie znane jako Dorotol.
Knee to knee ale zeberka prosze Pana nadwyrezone. W deszczu i slocie udalam sie tym razem zanieczysczajacym srodowisko pojazdem (choc na takich mokrych lisciach to i smochod moze sie posliznac) do mojego Wiedenczyka-ortopedy. Zbadal i zaordynowal mi caly szerg zabiegow. A potem to mnie zdolowal, ze : w Berlinie jest coraz brudniej oraz biedniej, dlatego nie sprzataja ulic, ze mieszka i mieszkal tutaj plebs, co jeszcze ma mentalnosc poddanych Kaisera. Jak ja bym sama tego nie kojazyla. Musialam sie wyniesc od niego, gdyz zaczely mnie bolec plecy od jego gadania.
Odpowiadam na zażalenie:
Aluminii acetotartras = octanowinian glinu.
Wino, ocet, glina – wyciągną wszystkie dolegliwości 😎
Na dworze słońce, słońce, słońce… Idę podlać pomidory i palmę w ogródku 😉
Gwoli uświadomienia Placka – Dorotol to niezwykle barwna postać. Czy ktoś widział czołg o wrażliwości mimozy? Szkielet stalowy, wola – jak walec drogowy, a wszystko to w kształtnym, babskim ciele, które (pozornie) przy złamaniu paznokcia „cierpi za miliony”. Ona naprawdę cierpi; pięknie cierpi – jak heroina! Dorotol da sobie radę; znajdzie lekarza, zrobi badania kontrolne, weźmie leki i rehabilitację. Wie, że musi – jest w pełni i jednoosobowo odpowiedzialna za Dagny. Tyle, że jak każdy z nas potrzebuje czasem dobrego słowa i odrobiny współczucia.
Jesienna szarówka za oknem, pada 🙁
O Pyra ma dzisiaj dobry dzien dla zwierzatek, dla „zwierzatkow” jak mowil takie jeden Niemiec uczacy sie polskiego.
Dla marudzących, wymagających i wiecznie niezadowolonych:
„(o butach sportowych) „Ogólnie buty bardzo mi się podobają, są oryginalne i wygodne, jednak niestety już mi się w pewnym miejscu rozkleiły, ale to nie przeszkadza w poruszaniu się w nich, no i farbują skarpetki na czerwono, ale ogólnie jestem z nich zadowolona”
(o sterydach anabolicznych) „Z 82 kg przytyłem do 95 kg, trochę poszło w brzuch no i większa liczba pryszczy, jednak całość OK”
Teraz ide do roboty ale musialam jeszcze na migi zgwalcic mojego sasiada tureckiego coby mi nastwil czujnik od termy gazowej. Wczoraj byl fachowiec, bredzil cos po berlinsku i nastwil mi ten zegar odwrotnie piec sie wylaczal o 18 wieczorem i wlaczal o 12 w dzien, a mialo byc odwrotnie o 24 mial sie wylaczyc i wlaczyc o 6 rano, no i co na migi wciagnelam faceta do mieszkania, koty moga zaswiadczyc, na migi, wpierajac sie slowem typu merde, wytlumaczylam o co chodzi i piec mam nastwiony tak jak trzeba.
… a te OK-pryszcze to na brzuchu czy na pupie, a tak w zasadzie to mnie to nie interesuje…
Placu chce jeszcze jedno feststellen: czy Bieder -umyslowa bieda tamtych czasow i Meier – przwedstawiciel tamtych czasow, taki owczesny Dulski chowajcy sie za ciezkimi kotarami w ciemnym salonie przed duchami sztuk Grillparzera, ma cos wspolnego z Ksiestwem Warszawskim, przeciez KW to Empir. Empor! Empor! Prosze Placka.
Tak, Campbell Soup sprzedał czekoladę Godiva Turkom, ale globalizacja na sterydach nikogo już nie dziwi.
„Czterech Pancernych i Dorotol” – dziecinada, jestem gotów poddać się karze.
Gęś a la Montezuma mogłaby być z czekoladą, nie z cukrem ale na ostro.
Poczytałam trochę o tym Biurze Informacji PCK i też mi się zdaje, że nie są kompetentni lub upoważnieni do poszukiwań osób żyjących lub zmarłych w Polsce grubo po wojnie 🙄 Może lepiej zaangażować detektywa? Jest taki jeden, co się ogłasza w ten sposób:
„Poszukiwanie osób zaginionych i minerałów. Analiza psychofizyczna duszy” 😯
Małgosiu, dziękuję za informację, ale TP udziela informacji tylko swoim abonentom i to po podaniu adresu poszukiwanej osoby 🙁
Dorotolu – Zaskakujący przypadek 🙂
Wczoraj odwiedziła mnie Inka (Zjazdowicze znają) z nowym pieskiem. W miejsce padłego Czorta wzięła sobie kolejnego alzatczyka – 4-ro miesięcznego Roja. Już jest 3 x większy od Radka. łapy ma jak moja pięść. Będzie potężnym owczarkiem długowłosym. Nie może się jeszcze zdecydować, czy z moim psiakiem ma się bawić, czy go zjeść. Wyglądało to przezabawnie : młodzian na zmianę warczał i poszczekiwał na jamnika i proponował zabawę. Radek bawił się chętnie, a przy kolejnym ataku szczeniaka i jego ostrych zębów, chował się za moją nogą. Wiadomo, że żaden dorosły pies, nie skrzywdzi osobnika, który pachnie szczeniakiem – obojętnie, jak duży jest ten szczeniak. Mały pije tak, że 3/4 wody z miski jest na podłodze. Szczeniak poszedł, a jamnior doprowadził mnie do miski , żebym zobaczyła kałużę i pustą miskę do wody. Minę miał dosyć nieszczęśliwą. Wytrłam, wlałam świeżej wody, jamnik westchnął, pipił, wlazł do torby na drzemkę. Dzieci są miłe, ale takie męczące….zdawał sięm mówić mój całkiem dorosły pies.
Biedermaier jest słabo zdefinowane. Ściśle rzecz biorąc Dorotol ma rację. Księstwo Warszawskie czerpało głównie z Francji, a biedermaier to Niemcy i Austria. Ale popularnie rozpowszechniło się nazywanie biedermaierem całego stylu meblarskiego „filisterskiego”. Wystarczy pochodzić po antykwariatach, żeby oglądać regency czy empire wystawiane jako biedermaier, w tym biedermaier angielski czy francuski.
Właśnie parę miesięcy temu pozbyliśmy się „angielskiego biedermaiera”. W antykwariacie nawet nie chcieli słyszeć o wystawieniu jako „regency”, bo „kto w Polsce o tym słyszał” 😳
Dzien dobry!
mialam niewatpliwa przyjemnosc poznac osobiscie Dorotola – podziwiam Ja niezmiennie
najkrocej rzeklabym – to jest Dama z jajami i klasa. Takich juz nie bywa… Powiedziec, ze to Dama – to za malo, powiedziec, ze to baba z jajami – to tez za malo 😀
Dorotolu, nie obraz sie za bezposredniosc 🙂
podziwiam Cie szczerze, po prostu i przesylam c.k. pozdrowienia
a Dagny ma szczescie, ze Jej sie taka Mama trafila, ot, co 🙂
juz wychodze, Nemo masz na kapitanie wiadomosc ode mnie.
Nemo, jakby człowiek poszukiwany był dłużnikiem to można by go było szukać Biurze Informacji Adresowej, a tak to nie wiem czy powód sercowy byłby dla nich wystarczający
http://bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=75885
Na temat poszukiwań – moje cki mają psiapsiółkę, która jest wnuczką polskiej panny i angielskiego – szkockiego – walijskiego lotnika, jeńca, uciekiniera. Miłość im się trafiła. Wojna się skończyła, lotnik wyjechał, panna urodziła córkę. Sprawa była wstydliwa, chociaż w rodzinie nie ukrywano z kim ta Wandzia…. Wandzia dawno nie żyje, córka z wojennej miłości też zmarła młodo, a teraz jej z kolei córka chciałaby się czegoś o dziadku dowiedzieć. Jak to zrobić? Żadnych namiarów – ani nazwiska, ani imienia. Obie panie zmarły, zanim Olga na tyle urosła, żeby zapytać. I teraz co? Ogłosić w UK że poszukuje pana, który w latach 1944-45 kochał się z Wandzi spod Nowego Tomyśla?
Właśnie otrzymałam,więc przekazuję dalej :
Przebudzenia po biesiadach alkoholowych :
– na Kopciuszka – budzisz się w jednym bucie
– na Rejtana – budzisz się pod drzwiami z rozdartą koszulą
– na Królewnę Śnieżkę – budzisz się i dostrzegasz jeszcze siedmiu nieprzytomnych facetów
– na Czerwonego Kapturka – budzisz się w łóżku babci
– na Krzysztofa Kolumba – budzisz się i nie wiesz gdzie jesteś
– na Śpiącą Królewnę – budzisz się i czujesz, że ktoś Cię całuje, otwierasz oczy i widzisz, że pies ci mordę liże…
Oczywiście nikomu nie życzę takich pobudek !
Dziędobry na rubieży.
Ustawiłam nową zabaweczkę na miejscu, tzn, na dwóch miejscach i koniec, o żadnym chowaniu do szafki nie ma mowy, bydlę waży tonę. Jest cudne. Na razie, Jolinku, tylko na nie patrzę z uwielbieniem.
Ma wiele wygodnych patentów i rozczulająco staroświecką wajchę do regulacji szybkości.
Teraz będę się pałować ze sklepem, który nie dosłał mi gwarancji.
Nowy – kiedy będziesz w Wawie?
Się wybieram na koncert 22 listopada.
Teraz opisuje się to na przykład tak:
Szpilki – 600
Kiecka – 1400
Fryzjer – 200
Kosmetyczka – 300
Taksówka – 60
Pobudka na Królewną Śnieżkę – gratis
Zdjęcie w internecie z ostatniej nocy – bezcenne
Nisiu- a na jaki koncert ?
Może uda się przy okazji pozjazdować 😀
Danuśko, 22 listopada koncert Jerzego Semkowa w Operze. Ja będę wieczorem 21, bo nie dostałam biletu na samolot w poniedziałek. Chętnie się zjadę!
Pyro,
nie sądzę żeby Nowy zdołał przyjechać w nasze strony. Z tego co pisał, wynika, że ma bardzo napięty kalendarz. Zadzwoni, jeżeli uda mu się przyjechać.
Mam nadzieję, że Nowy nie weźmie mi za złe, jeżeli ujawnię, że 15 listopada jego mama będzie celebrowała 96 urodziny. Zdaniem Nowego jest w doskonałej formie psychicznej. Toasty za zdrowie Sędziwej Damy można chyba zacząć wznosić od zaraz 😆
Skrzyżowanie czołgu z mimozą, tak określiłam charakter naszej córki już w pierwszym tygodniu po jej urodzeniu. Do dzisiaj nie zmieniłam zdania w tej kwestii.
Danuśka, Stanisław,
😆 😆 😆
Nisiu , to czekamy na fotorelację 😀
Jotko – ja to o Nowym wiem; wyraziłam się nieprecyzyjnie. Myślałam, żeby czasem nastukał kilka zdań na blogu, jeżeli będzie miał okazję w czasie pobytu. Rzeczywiście mi ędzy Waqrszawą, Na ęzowem, a Zakopanem Poznań się nie mieści
errata – między Warszawa, Nałęczowem, a Zakopanem…,
Ęzowo.
Bardzo ładnie.
Na „ę” do tej pory było tylko „ęsi”.
Czy wszyscy zainteresowani odnotowali zatem datę kolejnego
mini zjazdu – 21 listopada !!!
Pozostaje tylko obmyśleć,w jakim to miłym miejscu będziemy
zjazdować 🙂
Byłoby super,gdyby Nowemu pasował też ów termin.
Wysłałam pocztę do potencjalnych Zjazdowiczek.
Nisiu – co ta maszyna potrafi zrobić?
Sorry,właśnie mnie olśniło ! Niestety nie mogę zjazdować 21 listopada.
Idę na „Notre dame de Paris”,bilety już dawno kupione.
Danuśko, kurza twarz! A ja już prawie zaprosiłam Nowego do Ciebie…
Pyro, maszyna przede wszystkim miesza, ale miesza cwanie, bo ma latające mieszadła i jajowatą michę, więc nic nie zostaje na ściankach. Jest bardzo silna, to jej zaleta, żadnego ciasta się nie boi. Drożdżowe i chlebowe to dla niej pan Pikuś. Druga maszyna czyli malakser uciera, kroi, szatkuje i wyciska soczek z pomarańczy. Mieszać też potrafi, tylko nie ma tych „planetarnych” mieszadeł.
No i gdybyś chciała zabić słonia, to można w niego rzucić taką maszynką, efekt gwarantowany.
http://www.kregliccy.pl/piataCwiartka.php
No i co, spotkamy się w tej Ćwiartce bez naszej Danuśki?
Warszawianki, hej, hej! A może Gospodarze dadzą się wyciągnąć na gęsie wątróbki?
Ja o siedemnastej przylatuję do Wawy. Od osiemnastej mogę być do wzięcia.
Chodzi za mną pasztet. czy ktoś ma coś fikuśnego? A może Włodek uchyli?
Jestem i nadaje z innej beczki, jezli ktos chce to niech podpisze, to jest apel do szefow wszelakich panstw aby sie wstawili za ta dziewczyna w Iranie, ktora ma byc skamieniowana, egzekucji nie wykonano, ona jeszcze zyje.
http://www.avaaz.org/de/24h_to_save_sakineh/97.php?cl_tta_sign=e3aac7429e202f510e7760d7a088c880
Nisiu,
a czy to cudo piecze i gotuje? 🙄
Ja zaproponowałam Nowemu, wstępnie i niezobowiązująco, spotkanie 29-tego. Będziemy w Warszawie przejazdem. Spotkać się możemy „na mieście”, w okolicach Dworca Centralnego lub na Żoliborzu. Przyjeżdzamy pociągiem, nocujemy u przyjaciół na Żoliborzu i rano skoro świt na Okęcie.
Oczywiście zależeć to będzie od kalendarza Nowego.
Cichalu,
Włodek z pewnością uchyli. Teraz jest w pracy. Jak wróci, to go nakarmię – barszcz ukraiński na rosole z pręgi wołowej – i on poleci na zebranie przedwyborcze. Bo my jesteśmy pro obywatelscy i bardzo się do wyborów przykładamy. Ja w tym czasie mam w domu spotkanie Prezydium Zarządu UTW. Jak się to wszystko przewali, to Ci wieczorem nastukam zeznania Włodka w sprawie pasztetowej 🙂
Nisiu, ja się piszę na spotkanie 🙂
Nisiu zmodyfikuj projekt. Piata ćwiartka jest czynna tylko do 16.00 (chyba, że wcześniej zarezerwowana w całości na duże przyjęcie), bo w tych godzinach pracuje Zamek, którego jest częścią.
Ja mam inauguracyjne zebranie Klubu Piwnego więc nie mogę.
A wybory? Nie wybierasz nikogo?
Cichalu, czy to jest wystarczająco fikuśne?
Pasztet rybno-mięsny
Na ciasto: 1 kg żytniej mąki (albo 600 g mąki żytniej i 400 g pszennej), 1 łyżka soli, 2 łyżki masła.
Na nadzienie: 1,5 kg sielawy albo okonia, sól, czarny pieprz, 250 g tłustej wieprzowiny, 150 g przerośniętego boczku, 1 pęczek koperku.
1.Z mąki, soli, masła i około 1 l wody zagnieść niezbyt twarde, gładkie ciasto i odstawić.
2.Ryby oskrobać, wypatroszyć, odciąć głowy i ogony, starannie umyć, osączyć i posolić. Wieprzowinę pokroić w cienkie paseczki, koperek posiekać, boczek pokroić w kostkę.
3.Posypać blat kuchenny mąką i rozwałkować ciasto na lekko owalny placek. Pośrodku placka ułożyć warstwami ryby i mięso, a na nich boczek i koperek. Przyprawić solą i pieprzem. Brzegi placka posmarować wodą lub białkiem jajka i zawinąć nad nadzieniem, starannie je zlepiając. Wierzch ciasta wygładzić i oprószyć mąką żytnią.
4.Pasztet piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 250 st. C, aż ciasto zarumieni się, potem zawinąć w folię aluminiową i piec 5 – 6 godzin w temperaturze 150 st. C. Co jakiś czas smarować z wierzchu smalcem. Upieczony pasztet wystudzić, pokroić w grube plastry i podawać tak jak kromki chleba.
Pyro – pewnie wnuczka tego lotnika nie wie z jakiego obozu uciekł? Bo gdyby wiedziała to mozna zacząć poszukiwania od sprawdzenia danych jeńców angielskich przebywających w konkretnym obozie, w niemieckich archiwach wojskowych. Ostatnio czytałam książkę o poszukiwaniach 6 osób z Bolechowa, które zginęły w czasie wojny. Właściwie to były poszukiwania historii ich życia w czasie wojny i przed wojną. Książkę o swoich poszukiwaniach napisał Daniel Mendelsohn, amerykański filolog klasyczny: „Zagubieni. W poszukiwaniu sześciorga spośród sześciu milionów”.
Panie Piotrze, na stronie ‚Piątej ćwiartki’ piszą : otwarte codziennie od 12 do 22 z wyjątkiem poniedziałków
21 listopada jest dosyć dobrą datą, a szczegóły do omówienia.
Ja wstępnie rozmawiałem z Anką, ale bez daty – może by tak u nas „herbatka przy kominku”?
Dla niektórych blisko, bo Ursynów.
Musiałbym tylko datę uzgodnić z Anką.
Dajcie mi trochę czasu, nie wiem czy się do niej dodzwonię.
Widocznie od niedawna zmienili. To Nisia ma szczęście. Zwróćcie uwagę na grasicę i flaki po hiszpańsku. Smacznego!
Asiu – Olga miała 5 lat kiedy zmarła Babcia, 11 kiedy osierociła ją Matka. Dziecka to nie interesowało, teraz pytać nie ma kogo.
Witam Szampaństwo!
Kopary wlazły mi na podwórko, wykopały rów wielki na wjeździe, Jerzora z rowerem przeniosły na ulicę, oj, dzieje się dzieje!
Niestety, pada deszcz 🙁
Podsyłam bardzo sympatyczny wywiad, Jerzor wynalazł, idę się ogarnąć, czas najwyższy 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=5sHva25F0V8
No tak, to z szukania nici. A lotnik, jeżeli w ogóle wiedział o córce to się nią nie interesował i pewnie nikomu o niej nie powiedział.
nemo,
Proszę spróbować w Genealodzy.pl
Witam wszystkich.
Nemo mam nadzieję, ze mogłabym pomóc w tak nietypowej, a zarazem fajnej sprawie. Mieszkam bardzo blisko Rembertowa i jeśli będę miała nazwisko i adres tego „wspaniałego młodzieńca”, to mogłabym tam podjechać i zasięgnąć języka. Może mieszka tam jeszcze ktoś, kto mógłby udzielić informacji. To może być najprostrza doga do rozwiązania tej zagadki.
Rozważ moją propozycję.
Krysiu,
bardzo chętnie skorzystam z Twojej pomocy. Czy możesz się ze mną skontaktować pod tym adresem?
kapitan.nemo@op.pl
Mam ostatni adres z 1957 roku, imiona rodziców i rodzeństwa, datę i miejsce urodzenia.
Dziękuję Ci z góry za chęć zabawy w detektywa. Pani poszukująca pana jest gotowa zaprosić go wraz z ewentualną żoną 😎 do Szwajcarii.
Piotrze, wielka szkoda! W każdym razie pozdrów serdecznie Piwo od Rumu, tzn. od Kongregacji Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu WRAK.
Może byś kiedyś napisał o Wraku i rumie? Chętnie podrzucę Ci kilka ciekawostek. Yo-ho-ho and bottle of rhum! http://www.youtube.com/watch?v=CVHjfQ0JsVQ&feature=related
Ćwiartka rzeczywiście kiedyś była do szesnastej, ale zobaczyłam ten internet i powzięłam wielkie nadzieje. Jeszcze do nich zadzwonię i zapytam.
Wybierać, oczywiście, idę. Ale o trzeciej trzydzieści ziuuuuu, w powietrze.
O rumie bardzo chętnie. Choć znam bardziej z literatury i z dawnych lat w postaci Cuba-Libre.
W Piątej Ćwiartce wybieraj to, co figuruje jako najlepsze w recenzji w Rankingu Restauracji pod adresem http://www.polityka.pl/społeczeństwo/ranking.
http://picasaweb.google.com/108203851877165737961/UmrzykaSkrzynia#
A to pendent do piosneczki z poprzedniego wpisu. Skrzynia Umrzyka – Dead Chest Man Island. Przyznacie, że wygląda jak trumna.
Piętnastu chłopa na Umrzyka Skrzyni,
johoho i butelka rumu…
Piotrze, napisało, że taka strona nie istnieje. Ktoś Was wykrada z sieci!
Nastawiam się na foie gras i może confit z gęsich żołądków… Zobaczymy, co nam zapachnie!
O rumiku Ci napiszę osobno. „Bogać, to cała epopeja” – jak powiadał kapitan Blood.
Oj psiakość…
Telefony, telefony! Nastawiłam wcześniej ziemniaki w mundurkach, żeby się ugotowały, po zdjęciu mundurków w talary, dyżurne, zioła, czosnek i podsmażyć.
Telefon jeden za drugim, no i woda wyparowała…Dobrze, że były umundurowane, tylko mundury się spiekły 🙄
Znaczy, przypaliły mocno.
U mnie wczesne popołudnie, ciemno, leje, roboty trwają, ja też trwam jak mogę, a jak nie mogę, to i tak nie mam wyjścia. Trwam.
http://www.youtube.com/watch?v=cIdus3Iv220
Najpierw nieco historii Pusser’s Rum…a potem Pusser’s Rum Pain Killer wedlug nikogo innego jak wlasciciela Pusser’s Rum 🙂
Zamiast altacetu, moze?
http://www.youtube.com/watch?v=ak7-2KbrZjo
Pain Killer
Ale i tak nie posmakuje tak jak na Karaibach…tak to juz jest.
http://www.youtube.com/watch?v=iTowbOom2KQ
Piotrowi uciął się sznureczek, Nisiu:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/rankingrestauracji
Nisiu,
pytałam czy to Twoje nowe cudo piecze i gotuje?
I przepis
http://www.youtube.com/watch?v=fAfpGIS3row
Jotko, te urządzenia przygotowują tylko do pieczenia i gotowania
Danuśka- czy ja też mogłabym uczestniczyć najbliższym minizjezdzie? Bardzo chciałabym Was poznać osobiście, bo na zdjęciach to nie to samo. Z drżeniem serca czekam na odpowedz.
Malgosiu w tym jest bardzo duzo dodatkow jak chocby maszynka do mielenia, do makaronow etc.. 🙂
http://www.everythingkitchens.com/images/products/kitchenaid-attachments.gif
Basia w nagrodę … 🙂
http://smakuje.blox.pl/2010/11/Konkurs-na-goscia-mojego-bloga-miesiaca-LISTOPADA.html
krysiade oczywiście jesteś mile widziana .. 🙂
tylko mi już się myli trochę .. bo Nisia chciałaby do knajpy 21 listopada a Nowy zaprasza do siebie .. zobaczymy co wyjdzie …
Danuśka zaraz odpiszę w sprawie …
Jolinku, ja nie muszę do knajpy, a w ogóle nie wiedziałam, że się spotykacie z Nowym! Chętnie dołączę gdzie bądź – jeśli mnie przyjmiecie do kompanii. Tylko czy to będzie właśnie ta data, 21 listopada?
Jotko, przepraszam, zagapiłam się. Ale już wiesz co i jak.
Krysiade – Jolinek i Danuśka bywają raczej wcześniej na blogu, ale bądź spokojna – na tym polegają minizjazdy – każdy, kto jest w okolicy, a ma czas i ochote, jest mile widziany.
No popatrz Jolinku, a ja mam ją na stałe.I to ze wszystkimi książkami. Niezły konkurs musiałem wygrać!?
Piotrze wszyscy Ci zazdraszczają fartu … 😀
Uwaga! Idzie zima, a wraz z nią różne niebezpieczeństwa 🙄
Rumy pośledniejsze używam do herbaty, kawy oraz wypieków i ogólnie gotowania. Lepsze jak np Brugal ale tylko Viejo, dostojnie, manierą koniakową, tyle, że w szklaneczce. Tak na fimiku spożywano panapusserową doskonałość.
Yycu! Byłeś zapraszany na pokład pod którym to pokładem w saloniku rum czekał na Ciebie! Aleś Ty, mówiąc kolokwialnie, olał zaproszenie! No, cóż…
Jolinku – mnie jest obojętne miejsce spotkania. Byle z Wami. Z Nowego też się cieszę. Podpisuję pod wpisem Nisi z 19.04.
yyc – mały serwisik fotograficzno-klymatyczny do tego, co napisałeś i zajotubiłeś:
http://picasaweb.google.com/108203851877165737961/Rum#
Luuuuuuudzie! Każdemu życzę!
Nie przepadam za turystyką autokarową typu Orbis…
Tu się Nisia uniesie!! Prorokuję!!
Nemo – Nawet siebie samego nie znalazłem w tej basie danych ale spróbuj.
Nie uniosę się, Cichalu, bo nie rozumiem.
Jakby ktos chcial sobie male zakupy przed swietami zrobic..
Duzo ciekawych info o tradycji etc… Strona wytworni Pusser’s
To widze, ze bylas Nisiu niedaleko BVI. Painkiller zwalczal chorobe morska?. 🙂 Katamaranik wyglda zachecajaco.
Chyba sobie dzisiaj machne painkillerka pod palemka w domu. Cieplo jak w lecie, slonce, gory na horyzoncie moga udawac wulkany. Tylko skad u mnie Pusser’s… chyba trzeba zamowic w sieci.
http://www.pussers.com/t-rum-products.aspx
KrysiuDe , będzie mi bardzo miło 🙂
Dziękuję Małgosiu. Mnie również.
Wyspa rzeczywiście wygląda jak trumna w stylu Karl Johan, a wcześni piraci po zejściu na ląd nie tylko pili i śpiewali, ale i delektowali się pieczoną gęsiną. Z braku czasu nadzienie z mieszanki borówek, cukru i cynamonu zaszywali pod skórą ptaka.
yyc – byłam dokładnie na BVI.
Chorobie morskiej zapobiegaliśmy codziennie bardzo starannie, zaczynając tuż po śniadaniu. Katamaranik przyjemny, kapitan świetny facet po prostu, załoga – niespodziewanie – cztery damy, 50+, w tym dwie letko niepełnosprawne. Miało nas być więcej, ale nasz przyjaciel rzeczywiście zległ był na zawał tydzień przed rejsem i cała jego rodzina lojalnie zrezygnowała. To był najbardziej bałwański rejs na świecie – od wyspy do wyspy. Nasz kapitan Jacek Reschke, Polak jak najbardziej, zna doskonale te akweny, bo tam stale siedzi. Kiedy ma starsze panie na pokładzie, to żegluje jak wyżej. Jeśli trafią mu się młodzi bojowi, daje im w kuper i robi atlantycki survival.
Dla mnie największym survivalem było przesiadanie się z katamaranu na dinghy, zwłaszcza jeśli ta mała pompowana cholera decydowała się odpłynąć deczko ZANIM przeniosłam na nią obie nogi.
Piękne wspomnienia, piękne.
Nawiasem mówiąc, pana Tobiasa, któren staje swoim wypasionym jachtem na Tortoli obok Jacka, nasi przyjaciele Kongreganci Rumowi, tj. Jacek i Marek (Wielki Kongregator) – odwiedzili kiedyś i zaproponowali mu członkostwo Kongregacji Miłosników Krzewienia Kultury Picia Rumu WRAK. Był prawdziwie zachwycony. Obecnie prowadzone są negocjacje celem sprowadzenia rumu Pussera do Polski.
Tu Młodsza. Wznoszę toast za zdrowie piłkarzy Lecha Poznań, którzy pokonali Manchester City 3-1
Każdy kapitan Jacek jest świetny, ale kapitanowa Dobrosława i Dzieci to także super świetność. To nie autokar, to Leopard jak marzenie, pływający pomnik Krakowa, pamięć po „Szkwale”. Może zmyślam, może nie 🙂
Solidaryzuję się z Nisią – też nie lubię dinghy! Ale…jacht do brzegu nie podpłynie 🙄
Chyba, że w porcie jachtowym.
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5452527507073687442
p.s.Ta pompowana cholera zawsze odpływała, zanim postawiłam drugą nogę 😯
To jeszcze kiedyś przećwiczę i może się naumiem!
Placek zna cały świat.
Dobrochna z Agnieszką wpadły do nas na Wielkanoc.
Placek, oczywiście, wiesz również, że krakowskie Szanty, których pierwszym dyrektorem był Kapitan Jacek, odbędą się w tym roku po raz trzydziesty!
I jak tu dzisiaj rumu nie wypic….
Ej Placku. Coś za dobrze jesteś wprowadzony w krakowskie klimaty. Jak wiesz co to Szkwał i Dobrochna itp No, no…
A na rum to schodzę ze swojej wiezy do wodopoju już zaraz!
Nisiu – Pojęcia nie miałem, ale wiem, że miałem wujka w Południowej Afryce, że Leopardy mają świetne łazienki, że życzę nam wszystkim pirackich przygód i towarzystwa, A Tobie Cichalu kiedyś opowiem „Historię Żółtej Ciżemki” 🙂
Przepowiednia – Nadejdzie dzień w którym wygram książkę Gospodarza „Znaczy, Gotuj Się”. Francis Drake piekł świetną babkę rumową 🙂
Zdrowie gęsi, żeglarzy i albatrosa z wiersza.
Póki nie za pózno podaję wyniki konkursu na „Słowa Dnia”. Wygrała Alicja za „ta pompowana cholera” 🙂
Placku na jaka wycieczke udajemy sie dzisiaj? Proponuje zakup wysp Hula Hula, Cichal byles tam? Nie bedziemy na nie sprowadzac zadnych bieder´ow ani empirow, ani holenderskiego stylu kolonialnego, trzeba bedzie sie zadowolic tamtejszym chrusniakiem. Mam poza tym hamak od Pawla Wiedenskiego, ktorego tez do tej tranzakcji zapraszam. A odzywiac sie bedziemy pasztetem z wieloryba, bedziemy mieli tran i inne takie tam coenzymy. Ale trzeba bedzie zalozyc winnice, rum natomiast wydobedzie sie ze starego pirackiego wraka lezacego w otchlani wod. I w ten spsob spedzimy jesien i zime. W ramach luksusu plynacych z rozrywek wokalnych trzeba bedzie porwac Nisie. Kto jeszcze chetny?
Placku,
baza danych Uniwersytetu Jagiellońskiego niestety nie zawiera biogramu poszukiwanej przeze mnie osoby 🙁 Twojego też tam nie ma? Pociesz się, że i mojego i Wojtyły Karola i jeszcze paru, które dla sprawdzenia wpisałam.
Jest niejaki Kwaśniewski Aleksander – „dziecko koniunktury”, prezydent RP, opisany przez Korkucia Macieja 😉
Korkuć jest specjalistą od dosadnych tytułów – Namiestnik Kremla, Zamordowany za Prawdę, Kariera w cieniu Katynia… To biogramy trzech znanych powszechnie osób 🙄
Dorotolu – Genialny plan, ale czy na Hula Gula będzie dostęp do internetu ?
Jeśli nie, poświęcę swą porcję tranu za antenęi porządny fartuch. Kiedy odpływamy ?
Nemp – Jeśli nadal szukasz, Centralne Biuro Adresowe już nie istnieje, komuś skrót przeszkadzał, dlatego nowa nazwa jest prostsza –
Wydział Udostępniania Informacji (WUI) Departamentu Centralnych Ewidencji Państwowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale przed wujem możesz się skontaktować z Delegaturą Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w Dzielnicy Rembertów, Ewidencja Ludności, pokój 109, pukać 3 razy i pytać o naczelnika, ob. DEskę Małgorzatę. Proste ? 🙂
Palec mi się potknąl – NemO 🙂
Widzę, że sprawa zatacza coraz szersze kręgi, a na koniec będzie reportaż w papierowej Polityce 😉
W dzielnicy Rembertów poradzono mojej znajomej pisać do PCK 🙄 Może to jednak nie była sama Pani Naczelnik…
Do strony MSW dotarłam przez stronę PCK (Biuro Informacji i Poszukiwania Osób nie podaje swojego adresu 😯 ), tam żądają przelewów, na razie poczekam na odpowiedź z PCK i spróbuję się skontaktować z pokojem 109 😉
Placuś, nie chcę Cię martwić, ale pompowana cholera jest moja, hihihi… 21.25.
Musisz teraz nagrodzić nas obie. Co wygrałyśmy???
Dorotolu – och, jakie piękne wizje… Hula Gula…
Aloha – proszę znaleźć i odsłuchać.
http://chomikuj.pl/chomikhanka/*c5*bbEGLARSTWO/SZANTY/Rycz*c4*85ce+Dwudziestki+top
Nisiu – Wybacz, i tak się martwię jak Cię porwać z tym cholernie ciężkim mikserem, a Twoja była mała 🙂
Gęś wygrała Nisia.
(Bunty trzeba tłumić w zarodku. Jeśli nie, wyprze się, że „Porwana za Młodu” to nie o Niej)
Wiem, że to nie sąd, ale jubileuszowe „Szanty” będą w przyszłym roku 🙂
Oczywiście, Szanty w przyszłym roku.
Alicja, wpadaj na gęś!
Piotrze – jutro będę w odległości 20 km od tego Dworku z kołdunami w Grabównie koło Piły – i będzie mi on nie po drodze! A zaprawdę – bardzo miło tam się jada, bo i entourage słuszny (lubię na werandzie), i jedzenie bardzo porządne, bardzo!
O tych kołdunach przeczytałam kiedyś w Polityce, albo może we Wproście? Bo coś mi się zdaje, że to Bikont pisał. To nie on zjadł te 500? Rozumiem go, choć nie miałabym takich mocy przerobowych. Rosołek też się liczy…
Dobranoc!
„Porwana za młodu” to ja, oczywiście. Jestem też wymieniona w „Kapitanie Bloodzie”. I nie jestem tą gęsią Arabellą, tylko starym Wolverstone’em…
Dzisiaj wielki dzien sprzatania. Zamówiona pani zrobi wielkie pranie a jej malzonek bedzie czyscil piwnice. Ja zas bede prominencil czyli leniuchowal. Doszly mnie sluchy, ze jednak znakomity skad inad tygodnik „Polityka” uzyskal nozyczki i zdolal otworzyc przesylki dostarczone droga lotnicza przez firme Lauda-Air.
Dobra wiadomosc.
Pan Lulek
dzień dobry .. 🙂 ciemno i deszcz pada na parapet ..
Piotrze podobno walczysz z Litwą o kołduny, że są polskie z tradycji a nie ichnie i nam się ten certyfikat UE należy jak w banku … ??
Lech Poznań super … 🙂
o Pan Lulek ma sprzątanie w piątek a nie tradycyjnie w środę .. chyba na jutrzejsze urodziny takie porządki … 🙂
a Zgaga to gdzie bywa? …
Jolinku, tu jestem 😀
Witam wszystkich serdecznie z pochmurnego – choć suchego – kawalątka Polski. 😆
Najserdeczniejsze życzenia zdrowego i smacznego życia dla Sławka paryskiego z okazji imienin.
Nisiu, gratuluję zakupu. 😀 😆
U mnie się zaczęły „ruchliwe” dni – już bez względu na pogodę. Będę mogła odsapnąć dopiero za tydzień, dlatego tylko czytam (żeby nie mieć zaległości) ciemną nocą i zaraz padam na wyrko. 😀
Dorotol, Placku, Nisiu, a mnie też byście wzięli na wyspy Hula Gula. Mogę się już zacząć pakować. 😀
Nemo
# Rysta pisze:
2010-11-04 o godz. 17:35
nemo,
Proszę spróbować w Genealodzy.pl
Czysciutko, wszystko na wielki blysk. Ciekaw jestem czy moja wegierska rodzina przyjedzie z okazji imienin czy na szaber.
Pozyjemy, zobaczymy.
Pan Lulek