Lody, lody, lody
Jak wszystko co dobre lody wynaleźli Chińczycy. Przynajmniej tak twierdzą do dziś. I do tego informują zdumiony świat, że zrobili to już ponad 5 tysięcy łat temu. Ich deser lodowy rozpływał się w ustach jako mieszanina śniegu i wonnych owoców.
Kolejni właściciele receptury na lody to Włosi. Przepis rzekomo przywiózł z Chin do Włoch w XIII wieku sam Marco Polo. Dzięki temu w późnym Średniowieczu Włochy stały się europejską stolicą lodów. W epoce Odrodzenia mrożone smakołyki wzbogacano tuczącymi dodatkami: mlekiem, śmietaną i ucieranymi z cukrem jajkami czyli tzw. koglem-moglem. Z Italii sztuka przyrządzania lodów trafiła wraz z Katarzyną Medycejską na dwór Francji. Ale dopiero Ludwik XIV – Król Słońce, uczynił z jadania lodów pełen wyrafinowania towarzyski obyczaj. Wiedział co dobre. Zwłaszcza w lecie.
Do Polski lody trafiły dopiero w epoce saskiej. Początkowo były – jak i we Francji – deserem wykwintnym. Jadali je tylko ludzie bardzo zamożni. Z biegiem czasu lody stały się produktem ogólnie dostępnym i bardzo szybko zyskały sobie wielu amatorów.
I tak jest do dziś.
Sorbet herbaciany podany na Sri Lance
Fot. P.Ad.
Ja także należę do miłośników lodów. Zwłaszcza włoskich. Ale najbardziej lubię sorbety. I to wcale nie dlatego, że nie są tuczące. Moim zdaniem po prostu są najpyszniejsze.
Sorbet jabłowy z Południowego Tyrolu czyli Alto Adige
Fot. P.Ad.
Komentarze
Nikt nie robi lodow?
Ja tez nie. Cieszy mnie, ze noca nadeszlo troche chlodu i ze mozna znowu oddychac.
Oddychajmy pelna piersia!
pepegor
Ochotę na lody mam tylko latem. Dziś muszę uzupełnić zapasy.
Jeżeli ktoś nie doczytał nocnych wpisów, to niech koniecznie tam zajrzy i przeczyta relację Nowego z podróży do Kanady. A zdjęcia jak zwykle bardzo piękne.
Dziś przeczytałam, że polscy właściciele sadów i pasiek będą mogli produkować i sprzedawać cydr oraz miód pitny. Długo to trwało, ale może wreszcie będzie można kupować alkohol z małych wytwórni. Zobaczymy jak to będzie w praktyce.
Na niebie nie ma żadnej chmurki, a ja wybieram się zaraz do Gdyni, bo mam kilka spraw do załatwienia. Zabieram butelkę z wodą, a poza tym zawsze mogę schować się gdzieś w cieniu.
Dzień dobry.
Wczorajszego wieczora wcześnie wyłączyłam maszynę, bo grzała się tak, jak piecyk. Doczytałam rano. Odsłuchałam i cygańskiego króla swingu gitarowego i Banaszakównę i Demarczyk i nie obejrzałam dokumentacji Nowego – błąd 500 – nie można wyświetlić (!?)
Kiedyś już o tym pisałam, a teraz powtórzę : wszystkie minizjazdy, zjazdy doroczne, spotkania są bardzo udane, bo tak się złożyło, że nikt niczego i nikogo nie udaje na tym blogu. My tacy jesteśmy. Już nikomu niczego nie musimy udowadniać, przypodobać się, z nikim nie rywalizujemy. Mamy ten luksus, że przyznajemy się do swoich słabości i grzeszków. Znamy się nieźle, bo od kilku lat „rozmawiamy” ze sobą codziennie. To o wiele więcej, niż z prywatnymi znajomymi. Wiemy, kto nosi w sobie ptasi niepokój, a kto smutek niespełnienia życiowego; większość z nas jest wrażliwa na kolor, smak, i urodę świata, wielu ma młodzieńczy kontakt z estradą, kabaretem, muzyką. Wielu z nas ma potrzebę otwarcia się na drugiego człowieka. Lubimy się i czubimy się. Tacy jesteśmy. I lubimy jeść i pogadać przy pełnym kieliszku czy kuflu. Czy widzieliście już smakosza, który byłby fatalnym egzemplarzem homo?
I nie zapominaj Pyro o lodach. Na Wasze upały jak znalazł.
Muszę poszukać w moich zapiskach. Przepis na sorbent. Prosty w wykonaniu. Doskonale gasi pragnienie. Podrzucę po obiedzie, teraz krokiem posuwistym z przytupem „szoruję” do kuchni. Pichcić.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Sorbet cytrynowy
8 cytryn, 25 dag cukru, 0,5 l wody, 1 białko
Cytryny sparzyć wrzątkiem. Ściąć skórkę z trzech i posiekać ją bardzo drobno. Wycisnąć sok z wszystkich cytryn. Zagotować wodę z cukrem, wrzucić do wrzątku skórki z cytryn i gotować 5 minut. Zgasić płomień, płyn wystudzić. Ubić na sztywno pianę z białka. Syrop, pianę i sok cytrynowy wymieszać i wstawić na noc do zamrażalnika. Po wyjęciu przed podaniem skruszyć i utrzeć w mikserze. Przybrać miętą.
Sorbet herbaciany
3 łyżki listków czarnej herbaty, 1 łyżeczka listków suszonej mięty, 2 filiżanki mleka, 1 filiżanka słodkiej śmietanki, , 1,5 filiżanki cukru, 0,5 filiżanki soku z cytryny, 1 filiżanka wody
Wodę zagotować i zalać nią herbatę zmieszaną z miętą. Po 10 minutach odcedzić napar. Dolać do naparu śmietankę i mleko. Cukier wymieszany z solą zalać sokiem z cytryny i mieszając wlać wszystko do naczynia z herbatą. Dokładnie wymieszać, przelać do szklanego naczynia i wstawić do lodówki. Trzymać (od czasu do czasu mieszając) aż płyn dobrze stężeje.
Kiedy jeszcze miałam troje dzieci w domu, a wszystkie obdarzone wspaniałym apetytem, natomiast środki finansowe dosyć ograniczone, robiłam w domu chude lody z serka homo i praktycznie w zamrażarce były zawsze w wielkich ilościach i chętnie zjadane, a zaszkodzić nie mogły nikomu – chyba, że na gardło, ale to inna inszość. A oto przepis na takie lody . Z podanej proporcji wychodzi duża tortownica.
3 serki homo a’250 0,5 l 18% śmietanki
2 śnieżki
5 żółtek
4 łyżki cukru.
owoce, kakao, orzech, kto lubi – zapachy (ja nie lubię)
Wykonanie :
żółtka z cukrem ukręcić na puch, śnieżki ubić na śmietanie. Ubite żółtka i śnieżkę wmieszać do serków. Krem podzielić na 3 części. Do jednej dodać kakao i ew. mały kieliszek rumu, do drugiej części grubo posiekane orzechy, siekaną skórke pomarańczową albo siekaną czekoladę. Trzecia warstwa jest owocowa – i tu uwaga: najlepiej spisują się ugniecione widelcem banany albo przetarte poziomki czy mało soczyste morele.
W wyłożonej folią tortownicy układamy warstwami tort z lodów, po wierzchu dekorujemy połówkami orzechów, krojonymi czekoladkami itp i na 12w godzin wkładamy do zamrażalnika. Smacznego.
Przez wiele lat produkowalem lody dla miejscowych restauracji i hoteli. Z najwiekszym sentymentem wspominam wspolprace z mewa.
Placek – apetyczne obrazki. Czy, możesz ew. zdradzić sekret dobrych lodów karmelowych? To, co się pod tą nazwą kupuje jst mdłe.
Znalazlem swój gwózdz do trumny. Nie wykluczam. ze mojej. Klucz taki ma specjalny ksztalt i wykonywany jest z róznych materialów. Najtansze ale równiez skuteczne wykonane sa z drewna. Jest to model ekologiczny. Najdrozsze z metali szlachetnych. Najwazniejsze to zeby nieboszczyk nie wstal z grobu. Dla wmpirów potrzebny jest kolek czeresniowy jako dodatkowe zabezpieczenie. Mój jest przecietnego standardu. Pokryty rilsanem. Dzien o cesarskich parametrach. Dwie Panie Wegierki wykosily caly ogródek.
Teraz tylko obiadek, spanko a dalej zobaczy sie.
Pan Lulek
Panie Lulku, ekologiczne gwoździe do trumien to betka. Ogólnoświatowe waryactwo idzie znacznie dalej. Słyszałeś Pan o ekologicznych pociskach do karabinu?
http://www.altair.com.pl/start-4780
Od takiej kuli, to i przyjemnie zginąć za Ojczyznę.
Aż się prosi, by „dzisiejszych” lodów nie jeść, tylko na głowę położyć pyonierom militarnego postępu.
Obejrzałem zdjęcia. Nowy to ma dobrze. Ale porannych mew nie lubię. Za ciężko je przechodzę, więc z konieczności staram się oszczędzać. Ale nie zawsze się udaje.
Sorbet herbaciany trzeba będzie wypróbować. Tylko jaka ta śmietanka ma być? Trzydziestoprocentowa?
Pyro – Zaden sekret – swieze i wysokiej jakosci skladniki, a reszta to kwestia indywidualnego smaku. Jedni wola ledwo wyczuwalny smak karmelu, inni zdecydowany, ja sam prawie przypalony, lekko slony. Moje optymalne proporcje to:
pol litra 25-40% smietany
cwierc litra 10% smietany
1 laska wanilii bez nasion
200 g cukru
6 duzych zoltek
1 lyzeczka soli
Dzień dobry Szampaństwu.
Poranny tupot białych mew u nas może być w przenośni i dosłownie, Stanisławie – jak to nad jeziorem. Oczywiscie wolimy ten dosłowny, ale bywa różnie 🙂
Idę doczytać, a potem chyba dospać…
Panie Lulku… bez młotka się nie obejdzie 🙂
W naszym podworkowym zargonie sorbet nie zawiera smietany. Szerbet moze jej miec do 3%. Wino moze byc dodawane do obu, degustowane podczas przyrzadzania sorbetu, tuz po ukonczeniu dziela, tydzien pozniej. To nie sa sztywne reguly.
Odgonilem mewy i specjalnie dla Ciebie proponuje welwetowa zupke. Bardzo kojaca kombinacja przeczystego lodu z kulka sorbetu z wloskiej oliwy, o nieco ziolowo-pieprznym smaku, z chlodna gazpacho z zielonych melonow i ogorkow. Moze byc tez owsianka – Twe zyczenie mym rozkazem 🙂
Żabo – podaj numer konta bankowego dla Żabich błot. Nie musisz na blogu – możesz u Alicji. Alicjo – zrób, proszę u siebie plik IV Zjazdu
A czcigodnych kolegów poproszę o wpłacenie 100 zł składki od uczestnika na konto Żabich z dopiskiem „Zjazd”. Teraz już czas goni. Składkowy zjazd, to spore przedsięwzięcie – trzeba furaż zakupić albo dać przerobić, jeżeli komuś nie odpowiada nocleg na materacach, trzeba mu miejsce w pensjonacie zamówić itp. Musimy się też dogadać co do transportu – ko z kim, skąd i dokąd. Corocznie jest nas ok 20 osób; tego roku jeżeli pamiętam wstępne zgłoszenia to było tak
Stanisław – 2 osoby
Krystyna – 1 osoba
Alicja p- podwójnie
Adamczewscy – podwójnie
Cichalowie – podwójnie
Pepegor – 1 osoba
Pyra z Inką
Młodsza z Rybą
Haneczka – ?
Danuśka – podwójnie
Żaba z otoczeniem
Eska
Jolinek? Zgaga?, Owczarek? Haliczek? Miś?
Dalej, wpisywać się. Tak, czy owak może dojść do 26-28 osób. Apaw, Marzena?
Wiecie co mi przyszło do głowy? Jako, że Żaba bez pamięci obdarowuje nas swoimi przetworami, proponuję, żeby każdy niezależnie od składki wrzucił w bagaże 2 kg cukru. Posłodzimy Żabę.
Placek jakbyś był tak miły i podał cały przepis na lody, co z czym, kiedy i dlaczego? 😀
Do sorbetu śmietanka słodka jak najniżej procentowa.
Obiecany sorbent z kiwi i truskawek
Składniki:
6 kiwi
1 szklanka wody
1 szklanka cukru
200 ml wytrawnego szampana (moze byc wytrawne białe wino, najlepiej musujące)
1 białko
około 30-40 dkg truskawek
ekstra cukier
1 -obrane kiwi pokroć i zmiksować
2 – zagotować wodę z cukrem i gotować na małym ogniu około 10 minut, aż nabierze konsystencji syropu. Ostudzić
3 -połaczyć i dobrze wymieszać 1/3 szklanki alkoholu, pure z kiwi i schłodzony syrop, wstawić do zamrażalnika i pozostawić do momentu gdy zacznie się zamrażać
4 – ubic białko, rozkruszyć zamrażajacą się masę i delikatnie zmieszać z pianą
5 – wstawić do zamrażalnika
6 – umyte truskawki ułożyć na dnie szerokiej szkalanki, posypać lekko cukrem
7 – rozlać pozostały (dobrze schłodzony) alkohol do szklanek
8 – włożyć zmrożony sorbet
9 – udekorować plasterkami kiwi.
Brzmi skomplikowanie, ale jak raz zrobisz to pozniej tzw ?bułka z masłem?
Można oczywiście zrezygnować z truskawek i extra cukru.
E.
I jeszcze skrócona wersja – truskawkowy lub kiwi lub mango. Oprócz podanch składników, extra 1 butelka wina musującego. Musi być dobrze schodzone. Zamiast musującego może być białe lub różowe.
1 – Truskawkowy:
25 dkg truskawek
sok z połowy cytryny lub 1 limonki
125 ml białego wina dobrze schłodzonego
10 dkg cukru
1 białko
Zmiksować truskawki, dodać sok z cytryny (lemonki), cukier i ubite białko.
2 – Kiwi
te same składniki jedynie truskawiki wymieniamy na 3 kiwi. Sposób przygotowania taki sam.
3 – Mango
1 mango i 100 ml syropu z mango
Reszta składników jak wyżej.
Mango zmiksować z syropem dodać sok z cytryny (lemonki), cukier i ubite białko.
Tak przygotowane masy (truskawkowa, kiwi, mango) wstawć do zamrażalnika na minimum 3 godziny.
Podzielić sorbent na porcje, najlepiej łyżką do lodów. Podawać w szklankach z dobrze schłodzonym winem musującym. Może być inne wino białe lub różowe.
Polecam. Doskonałe na upały, mało roboty, a dobre.
E.
Wszystko jest w pogotowiu. Do uzycia natychmiast.
1. Deska ze starej gruszy znad rzeki Neckar w okolicach Stuttgartu
2. Komplet nozy z róznych krain
3. Mlotki od ekologicznego poprzet stalowy
4. Lyzka z lipowego drewna
Inne skladniki na zyczenie
Nie wiem kto trzyma kase. Za mnie prosze wylozyc. W najlepszym przypadku oddam w calosci waluta obiegowa z Poludniowej Burgenlandii.
Wielki Kombinator
Pan Lulek
Za nas też proszę założyć – i zapewne Cichalewscy poproszą o to samo, dużo zawracania głowy, transfery, a opłata za przesłanie tej stówki to 12$, czyli…po kursie 3zł za $….to już lepiej zainwestujemy to w jakieś butelki tam na miejscu 🙂
Jesteśmy wypłacalni, jak Wielki Kombinator, przywieziemy i stówki, i butelki 🙂
Zaraz zrobię plik, Pyro, tylko się ogarnę. Miałam dospać, to Jerzor sobie przypomniał, że on lubi zachrapać. Mówię – chłopie, przestań chrapać! Odpowiedź – ja chrapię?! Ja nic nie słyszałem 😯
Ahoj, Blogu!
To ja, Wasz aktualnie rozgotowany Wicek Marynarzyk! Ach, na statku się miało klymatyzację… a na morzu bryza wiała człowiekowi w pisk. Pisk mam, nawiasem mówiąc, jak stara Indianka (skutek postoju na redzie Antwerpii). Muszę się jakoś ogarnąć, wrzucić pranie, zrobić chłodnik… może wieczorkiem wrócę, poczytam. Jutro, pojutrze pewnie sprawozdam.
O ile nie zmienię się ostatecznie w zupę pomidorową.
Na razie bardzo się cieszę, że Was widzę w dobrym zdrowiu, opchanych lodami. 😆
Alicjo –
znana śpiewka chrapiących!
Czyś zwróciła wczoraj uwagę na projekt CC? Bo mnie bardzo coś przypomina …
Dobranoc
Echidna
Ahoj, witaj poławiaczu brylantów w Antwerpii.
Rozpakuj się, przepocznij i siadaj do sprawozdania.
E.
Za Alicję zawsze zakładamy, założymy i za Cichalów2 i za Lulka – nie ma sprawy. Chodzi o coś innego – ludzie „niby się zapisują”, a potem nie przyjeżdżają i wtedy jest naprawdę kłopot. Przecież to jest wyliczane „na styk”. W ubiegłym roku nie dojechały 4 osoby, zabrakło w kasie 320 zł, które osobiście pokrył Piotr A. Głupio, co? Więc postanowiliśmy w ub r., że wpłata na 3 tygodnie przed Zjazdem jest równoznaczna z zapisem. Z osób, które wtedy nie dojechały, jedna może być usprawiedliwiona o tyle, że nie znalazła transportu; druga doszła do wniosku, że towarzystwo nie jest aż tak interesujące, żeby było warto… O grzecznościowym odwołaniu przyjazdu też zapomniano, więc się asekurujemy.
Witaj, Piracie z Antwerpii! Masz jakieś łupy? 😉
Echidno,
zwróciłam uwagę na CC, ale jakoś nic mi się nie kojarzy… podpowiesz?
Nisia wróciła! Witaj, ach witaj nam! Żadne tam odpoczywanie, wydychać drogę i sprawozdawać!
Na razie mamy wstępną listę obecności:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/IV_Zjazd_Lista_obecnosci.html
Co do konta – Żaba się odniesie, opublikuję.
Nisiu! Witaj w domu!
Alicjo- piekny ten płaszczyk z twarzyczkami i szaro- bury sweter w domki!
Co do piosenki, której tekst zamiesciłaś to temat piękny- faktycznie pasuje do Twojego domku ( samej Hanny z powodów osobistych nie lubię). Marylę Rodowicz z jej piękną kołysanką moge słuchac nieustająco. To były piękne czasy naszej muzyki rozrywkowej.
Nowy- ładne zdjęcia- miło Was poznawać. Do kompletu: http://www.youtube.com/watch?v=CmY6i1uZQnE&feature=related
Pyro- dzięki za wpisanie na listę- w tym roku ze wzgledu na pracę nierealne. Może kiedyś w innym terminie. Ale miło mi.
Niby wisiała chmura i miała być burza – nadal wisi, a burzy nie ma. Niby miało być dzisiaj chłodniej. Wyszłam na ogródek, 25C w cieniu o 9-tej rano było, teraz pewnie więcej.
Lody, lody dla ochłody!!! Cokolwiek, byle lodowate… 🙄
Ha, łupy! Jasne, że mam! Dwie boskie torebki gobelinowe z Królewskiej Tapiserii (większa na co dzień, utkana w miasto czyli Antwerpię i mniejsza do firmamonii i teatru z paniami przy kawiarnianych stoliczkach). Trzy figurki z porcelany w niebieskie wzorki, kupione na pchlim targu wedle katedry – dwie z Delft (łabądek z miejscem na cukierki i pojemniczek na cokolwiek z tańczącą parą holenderskich dzieci). Reprodukcja obrazka z daną katedrą i sztyszek z tąże. Płyta z organami antwerpskimi (Bach) i płyta z requiem Faurego – gra Sinfonia Varsovia pod Corbozem. Czarna mantylka z antwerpskiej koronki (mantylka mi na jaje, ale ta koronka!!!). Ponadto kupione w Wilhelmshaven wisiorki z weneckiego szkła. Ponadto ubranka różne z emblematem Daru Młodzieży (dla mnie będzie tiszercik, tylko mu wyrżnę większy dekolt). Ponadto mnóstwo smaków – bujabeza antwerpska mnie powaliła na kolana. Ponadto – i to chyba najważniejsze – mnóstwo dobrych wspomnień i przyjaznych uczuć z Daru. Pan kucharz Leszek pozdrawia Blog Łasuchów – mam fotki, ale to wszystko jak się ogarnę.
Życie jest, kurna oleś piękne jak nie wiem co.
Apaw – łaski nie robimy – to my wszyscy jesteśmy blogowiskiem Piotrowym i każdy ucztujący przy naszym stole może uczestniczyć w Zjazdach. Ja po prostu pytam kto chce, kto może i w ile osób.
Na razie wyszło mi 18 pewniaków na IV Zjazd. Dopiszę zgłaszających się w miarę zgłoszeń.
Nisia,
myśmy też żeglowali, z Cichalami i Nowym (Nowy po raz pierwszy!).
Nie piraciliśmy, bo gościnna łajba, nie wypadało Kapitanowi Markowi robić obory na pokładzie 😉
Myśmy też nie piracili, co to to nie. Jesteśmy statkiem szkolnym i na pokładzie panują wytworne obyczaje…
Za to w portach natychmiast zmieniamy się w coctail-ship… wszyscy chcą sobie u nas robić bankiety.
Alicja, ta moja torebusia w miasto jest trochę jak ten Twój płaszczosweter piękny!
Numer stulecia.
Jako rzęch – ale rzęch odpowiedzialny – żeby nie narobić kłopotów na statku, zabezpieczyłam się medycznie na wszystkie możliwe okoliczności. Zabrałam ze dwa kilo piguł, plastrów, maści i psikaczy. Pomyślałam o sercu (zawał, a przynajmniej migotanie!), wątróbce, woreczku i całej reszcie podrobów. Przewidziałam otarcia, skaleczenia i obicia, tudzież grypy, katary i anginy.
I co?
Pierwszego dnia na statku zwichnęłam ramię.
HA, HA, HA.
Naprawiło się samo i trzeciego dnia już byłam na podniesieniu bandery, ale dwie noce pochodziłam sobie po ścianach. Teraz muszę uważać.
Idę robić ten chłodnik według patentu Pyry…
Pyro, Nisiu, czy dotarły do waszych rubieży te zapowiadane burze ? U mnie trochę się zachmurzyło, ale czy coś z tego będzie ?
W naszym sklepie wszystkie lody w większych opakowaniach wykupiono. Kupiłam małe bakaliowe, a ekspedientka mówi mi, że czekają na dostawę. Producenci lodów mają dobry okres.
Burzy nie było, deszcz popadał, ale przestał. Trochę się od tego poprawiło, niewiele.
Burza może i będzie, bo moja psica co jakiś czas schodzi do piwnicy – ona tam się lubi bać.
Jest taki patent na lody, że się miksuje w blenderze mrożone owoce z cukrem pudrem. Nic więcej nie trzeba, proporcje według upodobań. Pycha aż gały wypycha.
😆
Krysiu – tutaj się zachmurzyło, powiało, pokropiło przez godzinę metodą stacja – kropelka – poczekaj chwilkę, ale temperatura spadła do 28.stopni.
Ja też nie wyszłam bez obrażeń na nadobnym ciele swoim… przed przyjazdem Cichalów chciałam rozłożyć antyczny dębowy stół, bo wiadomo, będziemy mieli gości, stół potrzebny. Zamiast zaczekać na jakiegoś Olafa Mocarnego, to się wzięłam sama za. Przy próbach ustawienia „kantka” stołu, ta do rozłożenia, się omskła i walnęła mnie tak, że do dzisiaj mam piękne granatowo-śliwkowo- żółto- siny, cud piękności siniak wielkości dłoni.
No i przesiedzieliśmy przy ławie, albo przy okrąglaku w ogródku 🙄
W porywach przy kuchennym stole.
Przylalo jak trzeba. Pionowo czyli równo z górki. Po wszystkim wedlug zasady wszyscy mamy jednakowe zoladki a jak trzeba skaczemy przez plot. Wypadalo sie, wygrzmialo. Piguly popoludniowe zuzyte w calosci. Teraz znowu slonecznie co oznacza: „kiedy czerwien o zachodzie, wie marynarz o pogodzie”
A jutro jak dozyjemy bedzie znowu cesarska a na sniadanie chyba ryby z puszki. Takie z Helu.
Jednak lasuch, czyli
Pan Lulek
Nisia… ale w szponach hazardu nie byłaś? A my i owszem, kasyno jak trza, że też nikt nie pomyślał o zrobieniu fotodokumentacji w środku – no ale Ewa wygrywała i nas po prostu zamurowało 😯
Wyszliśmy o 80$ bogatsi 😉
(wiedzieliśmy, kiedy wyjść!)
paOlOre pisze:
2010-07-13 o godz. 06:00
Widze, ze jestes jednym z wielu entuzjastow muzyki DJango Reinhardt. Dziekuje za dodatkowe materialy na jego temat.
‚Pearl DJango’ gra czesto w miejscowych klubach. O ile wiem nagranie na zywo ‚Dark Eyes’ bylo zrobione w klubie studenckim.
Wydaje mi sie, ze ladnie pocwiartowali te tradycyjna rosyjska ballade.
Tu jest ich strona:
http://www.pearldjango.com/
Echidno-ten sorbet z truskawkami i szampanem mocno nęcący.
Odnotowany do wypróbowania.
Pyro-że już nie wspomnę o Twoim kolejnym przepisie na ochłodę.
A miałam się odrobinę odchudzić przez najbliższe 4 tygodnie.
No bo upały,to i tak człek nie głodny…
Nisia- obkupiłaś się jak norka 🙂 Bardzo żałuję tej Antwerpii,niestety nie
miałam szans do Was dotrzeć 🙁
Pyro- i słusznie,że zjazdowo się asekurujecie.Popieram i tak trzymać.
My być może wyruszymy ze stolicy z Jolinkiem,bo się deklarowała.
Za chwilę idziemy do kina,bo tam mają klimatyzację 😀
Sprawozdam wieczorem po powrocie.
Żałuj, Danuśko, bo Antwerpia piękna i przyjazna. No i był zlot wielkich żaglowców – już odpłynęły, dzisiaj o szesnastej…
hurra! wreszcie udalo mi sie dostac botwinke
(w moim obecnym kraju nie tak latwa sprawa)
chlodnik litewski w drodze!
wigilia idzie,
bez klimatyzacji
Witaj Koronkowy Korsarzu 🙂
MalgosiuW –
1. Wypelnic miske do polowy woda z lodem na kapiel wodna. W drugiej misce wymieszac smietany i nasiona wanilii, odstawic.
2. W osobnym rondlu polaczyc cukier z woda i mieszac, az wyglada jak wilgotna plaza na dziewiczo czystej wyspie.
Postawic na wolnym ogniu i zagotowac. Znecac sie nad tym przez 5-7 minut, az nabierze wygladu bursztynu i zacznie grzankowo pachniec.
Wtedy natychmiast zdjac z ognia i mieszajac powoli dodawac mieszanke smietan. Odstawic na ciepla kuchnie zeby nie wystyglo.
3. W duzej misce ubijac zoltka przez okolo 5 minut, az zrobia sie bardzo jasno zolte. nie przestajac ubijac wlac cwierc litra sosu karmelowego do jajek.
Dobrze wymieszane wlac do rondla z reszta sosu, wmieszaj sol do smaku i gotuj na malym ogniu , mieszajac, az zacznie przypominac stopione lody i przylegac do spodu lyzki. (Przejezdzam paluchem po lyzce i masa nie wraca to miejsce).
5.Przecedzic mase przez sitko do wodoodpornej miski, wstawic ja do kapieli lodowej, na 10-15 minut, mieszajac od czasu do czasu.
6. Gdy lody wystygna, przykryc i wstawic do lodowki, na przynajmniej 3 godziny. Przechlodzone ukrecic w swej ulubionej maszynie do lodu.
Nie liczylem ilosci misek, rondli, maszyn, ale komercyjna produkcja dobrych lodow wcale nie jest latwiejsza .
8. Wyslac osobe ktora jeszcze moze w tym upale chodzic do swej ulubionej lodziarni.
Oto w zarysach przyczyna dla ktorej nie podaje przepisow 🙂
O jak ładnie, Placuszku z Kruszonką!
😆
ale siodemki i tak nie lubi 🙂
jak to Placek,
a moze liczydel 🙂
teraz tez zaczalem szukac, takiego, co sie przemiesci do:
http://www.icremeglacee.com/Berthillon,-artisan-glacier_18_8_1.html
Ha! Pyra sobie dogodziła. Na obiad były młode ziemniaczki w ziółkach i oleju pieczone w mikrofali i miska wielka mizerii z ogórków. Albo jadłam zbyt łapczywie, albo bądź co bądź nie jest to jadło wskazane jako podstawa obiadu – w każdym razie czuję cały obiad w gardle i siedzę z kubkiem gorącej mięty pieprzowej (Ryba hoduje).
Slawku – Siodemka to szorowanie garow. Jestem leworeczny i przesadny, wole 13-ke.
Notre seul projet, c’est de ne pas deroger aux regles qui font notre identite”
Po wywietrzeniu zapachu przypalonego karmelu pozostaje nam tylko jeden etap robienia domowych lodow, idealna margarita bez liczydel;
Krysztalowa sol na zewnetrznym brzegu naszego ulubionego szkla.
Piedziesiatka 100% agawska srebrna (blanco) tequila.
25 mil likieru pomaranczowego triple sec (Cointreau, Luxardo Triplum…Slawek powinien wiedziec co i jak sie to pisze)
Sok z jednej lime (limonki?)
Plasterek limonki, dla tych eleganckich.
Napelnic to koktajlowe do potrzasania lodem, wlac reszte, wlaczyc patefon i potrzasac potrzasaczem do rytmu. Odstawic szklo z sola, bo tylko rujnuje smak kaktusa, wylac Cuervo do zlewu i sprobowac czegos lepszego. Zmniejszyc ilosc likieru i dolac tequili. Wzniesc toast.
Viva Zapata, viva Jagiello!
Bez toastow lody sa mdle.
…ło matko z córką 😯
A wznosiliśmy toast?
Ja – za całokształt i Zjazd Montrealski Rodaków 🙂
Sprawozdanie z Montrealu. Złaziłem nogi do… no, złaziłem. Odezwała się stara kontuzja narciarska i po południu kobitki poszły w miasto same a ja klepię (i coś z tej żałości dolewam do herbatki) Dużo ciekawej i bardzo europejskiej architektury. Zadziwił mnie wielki mall wyryty pod kościołem.
Jutro dam zdjęcia z jego budowy.
Ania, przeurocza dziewczyna, podczytuje nasz blog i wie, że Żaba szukała kolorów spożywczych. Już je wiozę na Zjazd (dla Pyry też)
Dla Żaby Ewa wypatrzyła packę na muchy!. Wszystko na zdjęciach.
http://picasaweb.google.com/cichal05/Montreal#
Cały ten Montreal i Ania, to Alicjowy kopyrajt ! Czapką do ziemi i Toast Nieustający na zdrowie Alicjiiiiiiiiii!!!
Ja tam się do niczego nie przyznaję, a nawet zaprzeczam na wszelki wypadek.
Żeby tylko z tego żadnych dzieci nie było 🙄
Toast bardzo zimnym piwem Okocim Premium Mocne.
Za zjazdujących,podróżujących,wakacjujących,tych co na morzu,
tych co na lądzie i tych,co przy komputerze 😀
Obejrzeliśmy francuski film „Kobieta na Marsie,mężczyzna na Wenus”.
Na francuskie filmy,grane u nas stosunkowo rzadko, chodzimy wręcz
z obowiązku,ale często kończy się to rozczarowaniem.
W tym przypadku ani żaden zachwyt ani wielkie rozczarowanie,
ale nie jest to film,który koniecznie należy zobaczyć 🙁
Miło było pooglądać Sophie Marceau.Film o tym,jak to pewna para,
by rozwiązać niekończący się konflikt o to, kto ma w życiu lepiej,
zamienia się rolami- on zajmuje się domem i sprzedażą biżuterii,
a ona zarządza firmą budowlaną.
No cóż,bywają na świecie oraz w kinach filmy bardziej sensowne,
czy też bardziej zabawne.
„Fernet Branca ? włoskie digestivo, czyli gorzka wódka ziołowa ? we Włoszech zwana amaro. Składa się z wyciągu ponad 40 ziół, m.in.: mirry, kardamonu, aloesu, szafranu, rumianku, rabarbaru oraz alkoholu destylowanego z winogron, dodatkowo jest ona koloryzowana na ciemny kolor za pomocą karmelu. Posiada moc 40% oraz zbawienny wpływ na zdrowie, co bardzo często jest stosowane w leczeniu „zatruć” żołądkowych spowodowanych zbyt obfitym posiłkiem.”
A mówiłam, ze rabarbar do czegoś się przydaje?
Włosi chyba dużo piją i muszą się lekować, bo podobnie działa ich campari?
Placku, 20 tys. mil, to wiem 🙂
tych slodzikow nawet nie tykam, ale przy tych wezlach z pierwszym dales rade, ten triplum, brzmi jak atak na piramidy, sie nie pcham,
wznosze,
za Tychy na fleku
Packu, WIELKIE DZIĘKI !!!
W dalszym ciagu sklejam stluczki ceramiczne. Do tego trzeba miec mocna glowe. Do robienia stluczek rzecz jasna. Dochodzi orzechówka a obydwa komposty poszly w tany. Deszcz padal krótki, letni, ulewny. Spadam pod pierzyne z udzialem poduszek. Made by Pyra. Jutro dalszy ciag sklejanek no i przychodzi pani od porzadków. Temperatura ma byc bardziej znosna i termometr zaokienny obiecal nie wariowac.
Dobrej nocy wszystkim. Tym co juz zasneli i tym czekajacym na marzenia senne.
Pan Lulek
Alicjo – Nie wiem ile pija Wlosi, ale mam nadzieje ze, w ciagu najblizszych dwoch tygodni, beda pili wiecej i lepiej.
Co do Fernet Branca, juz pol wieku temu aktorka o dzwiecznym nazwisku Elizabeth Caroline Maria Agatha Felicitas Therese, Freiin von Fürstenberg-Hedringen, dodala nieco tej mikstury do drinka kolegi-aktora Toniego Randalla. Lecialo to w telewizji, na zywo, biedny Tony miotal sie po scenie jak opetany. Jest to zadziwiajacy likier, niby to jodyna, ale po paru minutach blogie cieplo.
Cichalu – Pomniczek z ???? to zapewne lokalna Lady Godiva, milosniczka lodow z wedzonym boczkiem, ulubienica studentow montrealskiej politechniki.
Panie Lulku Roztomiły!
Byłem stłukłem kryształowy kielonek (pono wielkiej wartości, jak mówi Ewa) Pękła nóżka. Czym? Jak? Ratuj małżeństwo, bo ani chybi mnie rzuci. Co zapowiada…A może wykorzystać szansę…?
Co Kropelka sklei, sklei…
Bydlem jest. Ona, jak sarna biega z Anią po Mont Royal, nabywa wiedzy i fotek a ja tu knuję! Panie Lulku odwołuję tę szansę! Odwołuję ten sęk! Staropolszczyzny mię się zachciało…
Klajstrem, Cichal, klajstrem 😉
A serio – spróbuj „crazy glue”.
Zdrowie Juliusza V. , zdrowie Niccolo Branca i wszystkich branek.
Niech zyje Caffe Borghetti, wedzony losos (ale nie wzespol), zdrowie ksiecia Karola (wyjasnienie na papierze czerpanym, z pieczecia).
Cichalu – ladny gips. Powinnismy zaczac zbierac na wieniec.
Placku. Poczekaj do jesieni. Bedą nieśmiertelniki.
Wracam do editorialu panapiotrowego i przepisu na ośmiornicę. Otóż miałem jedną, ale mi przepowiedziała. Się przestraszyłem i ja już tu nie mieszkam!
Cichalu – superklejem skleisz, ale nawet nie probuj.
naprawiamy wszystko z wyjatkiem zlamanego serca
Zadzwon do nich.
Placku,
dziękuję za powitanie (dziś dopiero doczytuję), choć ja nie całkiem nowa
Przepis doskonały, wypróbuję niezwłocznie.
Alicjo, co się stało ze Zgagą?
moze sie przyda?
http://www.dailymotion.com/video/x6uh6_trio-da-da-da-1982_music
Nie powiem, mięta pomogła (dopiero kiedy dżinu do niej dolałam).
Cichalu – co Ty robisz, nieszczęsny? Też przez kilka lat chwaliliśmy Alicję bez umiaru i popatrz jak nam wymłodniała. Jeszcze Ty do tego i co? Zdziecinnieje nam?
Matahari37. Pomimo, że czasem po mnie jeździła, to też mi jej brakuje!
Moze to łagodna odmiana masichizmu?
Pyro. W tym szaleństwie jest metoda. OK! Wymłodniała. OK. Dla mnie dziewczyna może mieć nawet 16 lat! Byle młodo wygladała!
Pyro,dzięki,że o mnie „pomyślałoś”(to taka nasza rodzinna gwara) na okazję Waszego spotkania,ale w mojej sytuacji rodzinnej to prawie niemożliwe 🙁 mam dylemat jak zostawię niedomagającego męża na okoliczność wyjazdu do Korbielowa…
I już ogarniają mnie jakieś obsesje,martwię się jak wytrzymam kilkugodzinną podróż autokarem(coś zaczynają puchnąć mi nogi w kostce) i mam farbowanie włosów w piątek (niestety wczesna siwizna)a zdarza mi się reagować silną alergią nie wiadomo kiedy i na co.
Oczywiście nigdy nie jest ten odpowiedni moment a teraz jak wszystko opłacone to najmniej pożądany moment 🙁
Nisiu,opis twoich zakupów jest tak poetycki,że strasznie się rozmarzyłam,naprawdę 🙂 torebusie,wisiorki…
Matahari,
Zgaga siedzi w krzakach, czyli wakacjuje, prawdopodobnie bez komputra.
Sławek – niby da,da,da ale niet, niet, niet.
Placek – z wielką przyjemnością tak sprokurowane przepisy przyjmuję.
Cichal czaruś jest i tyle (fajnie że czarusiuje)
o jedno da widocznie za duzo,
biore na klate, znaczy te resztki
Sławku,
a gdyby Pyrze dorzucić http://gusia.wrzuta.pl/audio/2W57X50MwCQ/jurij_szatunow_-_bielyje_rozy 🙂
Chetnie wezme ekstra da – pasuje do run Forrest, run, chyba ze krysztal jest juz sklejony.
Zanudzę,
wy tu o sorbetach, a tu parno i duszno. Jednej się to przynajmniej podoba, królowej mianowicie:
http://picasaweb.google.de/pegorek/Krolowa?authkey=Gv1sRgCKuG0Pbf8sS4IA#5493500043362908594
Na miłość Boską, tylko nie to! Byłem na ruskim statku na Czernomorie. Puszczali to 1000 razy dziennie! Podobno Apaw tez tego nie znosi!
Marzena – na chwilkę przestaję dowcipkować i powiem Ci z całą powagą :nie próbuj cierpieć za miliony i martwić się o wszystko. Zmartwienia muszą mieć swoją hierarchię i z żelazną konsekwencją zajmujemy się jednocześnie tylko jednym, najwyżej dwoma problemami, inaczej to Ty – zwornik rodziny – staniesz się największym problemem. Wiem coś o tym, przez wiele lat miałam ciężko chorych członków rodziny.
Placek! nie sklejone! szto dziełać? Rewalucju? U mienia niet Aurory…
krysztal pewnie nie, ale wyglada na caly
http://www.lesdebiles.com/cours-forest-cours-v3954-1.html
Matahari, Pyre powali 🙂
Pepegor – prześliczna Królowa, co Ty pleciesz o nudzeniu?
Ktokolwiek proponoje „biełyje rozy”, „białego misia” i „Beatę na fregacie” ryzykuje życiem. Zamorduję w amoku.
Cichalu – Toz ja tobie podalem odsylacz do montrealskich krysztalowcow, ale Ty byles zajety mysleniem o….Ty byles zamyslony 🙂
Zaczalem siwiec juz na studiach. Gdybym wiedzial, ze tak sie to skonczy, wybralbym sluzbe wojskowa. Pod helmem mozna byc nawet lysym.
Placku. ja mam inny problem. Ja z siwych łysieję.
Pyro! Łune juz zamknięte. A kieliszek mam w domu…
Dziewczyny zadzwoniły, że już są u Ani. Mam do przejścia dwie ulice i dwa razy w prawo! Będzie ciężko. Placku! Wspomagaj!
Coś mi się zdaje, że Placek z Pyrą się mnie pomieszali…
Panooowie! Powiedział admirał. jakiś sukinsyn w nocy spuscił nam morze..
Cichalu – Wybacz ma ciekawosc – za co Ty ten kieliszek trzymasz ?:)
Dla Pyry – Jeszcze nie zakazana. Sercem bylem za slynna „Zapjevala sojka ptica”, ale balem sie o zycie. Nie moje, Pyry.
i dlatego wlasnie osmiornice nam schna
http://lh4.ggpht.com/_1Qwusgf-8uQ/SOFCcx-rWRI/AAAAAAAABxw/FnYyyvXwOc0/IMG_2062.JPG
w tych warunkach, dziewczyny tylko przez telefon,
dwie ulice? nie masz nic blizej?
to ja spuscilem dla jaj, wiec sie zgadza
Pyro, przepraszam 😳
Sławku, 🙂 🙂
Pepegor, gratulacje. Moje największe okazy jak na razie są wielkości roślinek z 5 zdjęcia w białej doniczce 🙁
Placku, a co ja mam zrobić? Kobit do wojska wówczas chętnie nie brali, a też siwizna pojawiła się również już na studiach. Gdy teraz widzę http://www.youtube.com/watch?v=i9x_R0poLVQ …
Chyba to kpt Wasilewski wspominał – rankiem, 2 stycznia do Polaka podpłynęła szalupa miejscowych kupców oferując świeże owoce. Casablanca to była. Port Casablanca. Nasi, że nie mogą kupić, bo przecież płyną – 1 stycznia wyszli z Casablanki. Arab pokiwał głową – może i wyszliście, ale trzeba było wybrać kotwicę najpierw.
i TAK TO JEST , KIEDY sYLSWESTER WYJĄTKOWO UDANY.
Matahari37 – Masz pelne prawo czuc gorycz ale nie czuj. Zyjemy w pieknych czasach, suche osmiornice….nie pamietam juz dokladnie co jeszcze, ale mnostwo wspanialych rzeczy. Kominiarki sa tez dobre na siwizne.
Matahari, tylu ladnych, potencjalnie przyspieszonych trupow nie dane mi bylo jeszcze obejzec, czy to w ramach tryndu reprezyntatywnosci wszedzie?
za rodinu, za Stalinu, na boj, na boj, na boj, skad ta potrzeba?
jestem w stanie pojac indywidualne motywacje, sciagnac beret w poklonie, ale metoda generalizujaca, ( wszak wojsko ) mnie raczej przeraza,
zostalo mi troche plasteliny, cos se ulepie, pewnie nawet zolnierzyce, strasznie ladna, co ja czolg na baterie jutro przejedzie, ot dla spektaklu,
tak mnie poszlo, bo wyczytalem o Tym, co mu pod pancerzem na patrolu duplo i sie boryka, niewesola historia, a narzeczona dalej przy nim, w Polityce zreszta,
przepraszam, za niepotrzebnosc, ale jutro tutaj petardy i fiesta, wiec jak przystalo na przedmurze zaczalem wczesniej,
Matahari, oczywiscie wiem, ze nie taka byla Twoja intencja, ja po prostu, czasem tak miewam 🙂 sle
ps mam miete na podworku i lodowke, Placek, jest szansa na cokolwiek?
Placku,
…. i plakatówki, i olejne i akwarelki, choć te ostatnie mało trwałe 🙂
Dawno już przestałam czuć gorycz, a fryzjer załatwił resztę.
„Za młodzi na sen,
za starzy na grzech…”
Ja już nie jestem za młoda na sen. Dobranoc.
Slawku – Daj sie lodowce i miecie wyspac (moze sie zakochaja), a Ty pozostan nienormalny.
Grzecznie prosze, na dobranoc. Nie chce zostac sam w wojennym teatrze.
Spokojnej nocy.
paralizujac podpowiem, zem za stary na sen, za mlody na grzech, wlasnie sie naradzam z Tym Grubym ze Wschodu, teleipodycznie, kiedy powinienem sie znow narodzic i jokokto, oktorej ipoco?
mam klopot, ten Tlusty siedzacy jest malo ulegly,
chyba wiec odpuszcze powtorke, jak mozna zaczynac od kijanki
w moim wieku?
do tego te smierdzace sliwki, z ktorymi nawet do oplaconego hotelu cie nie wpuszcza, ot, co kraj, to krajan
Sławku,
gdy byłam piękna i młoda jedyne co podobało mi się w wojsku, to uporządkowane życie i fakt, że nie potrzeba martwić się o jutro. Dalej, niestety, poza wyjątkami, już tylko pantofelki i „mięso armatnie”
Na dowolnie wybranym boku…a ten siniak, to ten, co to opowiadałam 🙄
Co czytam? Piotr Paziński – „Pensjonat”.
http://alicja.homelinux.com/news/img_3385.jpg
Dobrej nocy http://www.youtube.com/watch?v=aFekWMF4tfs&feature=related
Mata, pantofelki, kiedys na biologi w podstawowce o ucho mnie sie, ale wyglada, ze sie zgadza, o padlinie nieco pozniej, ale tez ok,
troszke crazy na sen, niezaleznie od czapki, pod ktora kazdy na swoje konto i tak musi?
http://www.metacafe.com/watch/1572918/amazing_home_made_machine/
Pijemy „Tierra Promenida” od Nowego, Mendoza, rocznik 2007, malbec 😉
Wspominamy naszych gości.
Powietrze nieruchome, zbiera się na burzę od 2 dni i nic, i nawet ja, bojąca się burzy, czekam – niech wreszcie się przewieje albo cuś 🙄
U nas tez wszystko stoi! Jestesmy u Ani. Wspominamy Ciebie. Sa sery, salatka seefood, wina. Jutro do domu. dziekujemy za wszystko
Jutro (14-tego) rowerzysci pozegnaja sie z wybrzezem Pacyfiku w Lincoln City, OR i wyrusza na polnocny wschod w kierunku Portland, OR.
Mapa
Najblizszy kontakt z Pacyfikiem beda mieli przejezdzajac wzdluz kilku zatok. Puget Sound w WA, Strait of Georgia w Kolumbii Brytyjskiej i ostatecznie w Anchorage, AK – The Cook Inlet od nazwiska wielkiego podroznika.
Kilka slow o Oregon Trail.
Ekspedycja Lewisa i Clarka dotarla do Pacyfiku w listopadzie 1805 roku w miejscu, ktore nazwali Cape Disappointment (rozczarowanie), ktory miesci sie w obecnym stanie WA. Nazwa wziela sie stad, ze czlonkowie grupy liczyli na przypadkowy statek na oceanie, ktory by ich zabral z powrotem na wschod. Niestety zaden statek nie przeplywal w tym rejonie.
Kapitanowie szukali odpowiedniego miejsca na budowe osady gdzie mieli spedzic zime. W koncu, po glosowaniu, wybrali miejsce na poludniowym brzegu rzeki Columbia i zbudowali osade o nazwie Fort Clatsop w obecnym OR.
Po powrocie ekspedycji na wschod kraju, rozpoczela sie migracja osadnikow na zachod. Oregon Trail to trasa, ktora przemierzyly liczne grupy osadnikow.
Dobrze, że nikt nie zgasił lampki,
Za wodną miedzą już wstają.
Ja wciąż żyję kanadyjskim spotkaniem, gścinnością Gospodarzy, krótkim rejsem, opowiadaniem Cichala – i tu Alicja ma rację, Cichal powinien spisywać to, co opwiada. I nie powinno być żadnych wykrętów typu – napiszę, gdy się zestarzeję. Nie ma złudzeń – Cichal się nigdy nie zestarzeje, więc dla mnie czekanie zbyt długie.
Przeglądam You Tube, można tam coś znaleć.
http://www.youtube.com/watch?v=zHu9Y5jM-3k
Tu jest kilka zdjec z Cape Disappointment w WA i Fort Clatsop w Oregon.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/LewisAndClark#5493606216762412466
Dobranoc, Nowy. Mile wspomnienia z odwiedzin u Alicji.
Dzien dobry tam, gdzie jest dzien.
Orca,
Piękne zdjęcia, Ty mnie w końcu tak zarazisz zachodnimi stronami, że wpiszę je na listę podrózy – marzeń. Byłem w Kalifornii, od San Diego do San Fracisco, ale wyżej na północ nigdy mnie nie poniosło. Okazuje się, że duży błąd.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry
Jak zawsze – „Ci odlatują, ci zostają…” Jeszcze trochę, jeszcze kilka dni i mnie przyjdzie na jakąś miotłę i do domu. Słonecznie ale poranek już nie taki tropikalny, wietrzyk malutki i od razu raźniej.
U nas jeszcze ciągle…. (moja ulubiona Preisnera…)
http://www.youtube.com/watch?v=EBTWnFiILgY&feature=related
Zaraz gaszę…. skończyłam czytać książkę.
Czysciutko i pachnaco. Chata wysprzatana, pogoda cesarska, kasztan Adamczewskich podlany. Czyzby przyszla pora na jakis wakacyjny wyskok.
Pieknego dnia wszystkim zyczy.
Pan Lulek