Oceany nie są bez dna
Morza i oceany nie są workami bez dna. Niektórym gatunkom żyjących tam ryb i zwierząt grozi zagłada. I to jest temat do rozmyślań (i nie tylko rozmyślań) przede wszystkim dla smakoszy. Trzeba bowiem rozwiązać słynny dylemat: jak zjeść ciastko i jednocześnie mieć ciastko?!
W restauracji „Piąta Ćwiartka” Greenpeace przedstawił drugą edycję rankingu „Oceany na sprzedaż”. Oceniono w nim 9 największych sieci sprzedaży w Polsce pod kątem ich strategii pozyskiwania ryb, produktów rybnych i owoców morza. Greenpeace wskazuje w nim m.in., które z sieci posiadają w swoim asortymencie gatunki morskie zagrożone wyginięciem lub takie, których połów wiąże się z destrukcją morskich ekosystemów oraz czy produkty są należycie znakowane.
„Naukowcy biją na alarm. Jeśli nasze podejście do wykorzystania zasobów morskich nie zmieni się na bardziej zrównoważone i odpowiedzialne, to większość znanych nam dziś gatunków ryb może niedługo przestać istnieć” – mówi Magdalena Figura, koordynatorka kampanii „Morza i Oceany” Greenpeace Polska.
Pierwszy ranking ukazał się we wrześniu 2008 roku i wykazał wśród polskich detalistów brak odpowiedzialnych strategii pozyskiwania produktów rybnych. Przez 2 lata Greenpeace prowadził rozmowy z przedstawicielami wszystkich 9-ciu ocenianych sieci. Na dzisiejszej konferencji zaprezentowano postępy (lub ich brak), jakie detaliści poczynili w tym czasie w celu zmiany swojej polityki.
Najwyższą notę w rankingu uzyskały sklepy sieci Lidl i Kaufland, ponieważ mogą pochwalić się wprowadzeniem najlepszych zasad pozyskiwania produktów rybnych. Real, Tesco, Auchan oraz delikatesy Piotr i Paweł zajęły miejsce w środku rankingu ponieważ ich strategie nie są wystarczająco dobre. Sieć Carrefour oraz delikatesy Alma i Bomi nie mają strategii w tej mierze, co uplasowało je na końcu stawki.
„Mimo ogólnej poprawy, sytuacja jest ciągle niezadowalająca. Większość sklepów nie implementowała odpowiedzialnych strategii. Niektóre, jak np. Alma i Bomi i wykazały się lekceważeniem problemu, odmawiając wzięcia udziału w rankingu. Na półkach polskich sklepów ciągle więc można znaleźć gatunki morskie zagrożone wyginięciem, jak np. halibut atlantycki czy węgorz europejski, a jakość oznakowania produktów rybnych pozostawia wiele do życzenia. Uniemożliwia to konsumentom dokonanie świadomego wyboru” – mówi Figura.
Problem z uzyskaniem szczegółowych informacji na temat pochodzenia produktów rybnych mają nie tylko indywidualni konsumenci ale także restauratorzy, którzy chcą zachować się odpowiedzialnie i podawać w swoich lokalach dania z produktów, które zostały pozyskane bez strat dla środowiska.
„Wiele gatunków morskich jest dramatycznie przetrzebionych. Dlatego staram się uzyskać od swoich dostawców pełne informacje o rybach i owocach morza, tak bym mogła dokonać najlepszego wyboru i dostarczać swoim gościom dania najwyższej jakości. Niestety, muszę potwierdzić, że w wielu przypadkach jest to bardzo trudne” – mówi Agnieszka Kręglicka.
To nie jest problem wydumany. Tu chodzi o nas wszystkich. Na szczęście okazuje się, że nie wszystkie przysłowia są prawdziwe. Np. takie mówiące, że ryby głosu nie mają. Mają – nasz głos!
Komentarze
Mój Osobisty przyniósł do domu listę ryb i owoców morza wydaną przez WWF i konsultuje ją przed każdym zakupem tego rodzaju. Na tej liście poszczególne gatunki ryb oznaczone są kolorami:
zielony – polecone
żółty – akceptowalne
pomarańczowy – nie polecone
czerwony – precz z łapami!
Zalecenia WWF dotyczą oczywiście zakupów ryb pod względem zagrożenia ich populacji, a nie smaku czy atrakcyjności na talerzu.
Jest nas, ludzi, coraz więcej. Człowiek jeść musi. Najliczniejsze narody (Chiny, Indie,Japonia, Indonezja) wraz z rozwojem, odchodzą od diety głodowej dla większości swych obywateli. Wystarczy sobie przypomnieć zawirowania na światowych rynkach surowcowych, jakie spowodował gwałtowny rozwój Chin. A żywność jest też surowcem. W wielu miejscach na świecie rozwija się aquacultura, a w jej ramach hodowle ryb, małży, glonów. Tylko nie każdy kraj ma warunki do tego działu rolnictwa, a tam, gdzie produkcja taka się rozwija, mamy do czynienia z tymi samymi konsekwencjami, jak w hodowli lądowej (stosowanie antybiotyków, odżywek, zagęszczenie osobników hodowanych). Tylko nie ma innej drogi, gdy ludzie przyjęli za wskazanie „Idźcie i rozmnażajcie się”
Pyro, nie tylko. Jeszcze biorą coraz poważniej życzenie „żyj długo”.
Nemo pisząc wczoraj o asekuracji zapłodniła mnie do długiego i nudnego wykładu, który zamieszczałem, gdy ukazał się wpis dzisiejszy. Ponieważ temat nie jest odległy od oceanów, pozwalam sobie powtórzyć:
Kiedyś królował na rynku reasekuracji Lloyd’s. Nazwa pochodzi nie od nazwiska założyciela tylko od nazwiska właściciela kawiarni, w której zbierali się businessmani od handlu morskiego. Gospodarz tego stołu również o tym wspominał. Powstała cała grupa towarzystw finansowych – od ubezpieczeń morskich poprzez rejestr statków do reasekuracji. Reasekuracja kiedyś z zasady powstawała na bazie ubezpieczeń morskich, które swoją skalą przekraczały wszystkie inne. Nasza Warta też poczatkowo specjalizowała się w ubezpieczeniach morskich i reasekuracji, choć sama też się reasekurowała u ubezpieczycieli znacznie silniejszych kapitałowo.
Rejestry statków z kolei to też bardzo ciekawe instytucje. Początkowo były to faktyczne rejestry dla zainteresowanych, którzy chcieli wiedzieć coś o statku, któremu powierzały towar, a także, a potem przede wszystkim, dla ubezpieczyli, żeby mogli sprawdzić, co ubezpieczają. Z czasem firmy prowadzące rejestry zaczęły wydawać normy techniczne określające wymogi, jakim statki muszą odpowiadać, aby mogły zostać wpisane do rejestru. Pełniły więc funkcje, jakie dla samochodów pełni państwo – w zakresie norm technicznych i homologacji oraz gmina – w zakresie rejestracji. Tyle, że gminy nie upubliczniają rejestrów samochodów.
Wszystko to przez lata świetnie funkcjonowało, a zarejestrowanie statku u Lloyda oznaczało spełnienie najwyższych wymogów i pozwalało uzyskać najniższe stawki. Powstawały rejestry konkurencyjne o wysokim prestiżu, ale powoli pojawiały się i takie, które stawiały wymogi znacznie łagodniejsze. Aby zarejestrować statek w jakimś towarzystwie rejestrowym, należało jego budowę poddać nadzorowi inspektorów tego towarzystwa, a co kilka lat przechodzić „remont klasowy” też pod nadzorem inspektora z tego towarzystwa. W ostatnich dziesięcioleciach powstawały towarzystwa rejestrowe stawiające wymogi tak niskie, że poważne towarzystwa ubezpieczeniowe nie chciały ubezpieczać statków tam zarejestrowanych. Oprócz rejestracji w towarzystwie rejestrowym czyli klasyfikacyjnym, należy statki rejestrować w rejestrze państwowym, czyli pod „banderą”. Każdy wie, co to tania bandera. Tak się złożyło, że tanie bandery rejestrują statki wpisane do rejestrów podłych towarzystw klasyfikacyjnych. Wszystko dla oszczędności kosztów.
Narosły problemy, którym próbuje zaradzić światowa organizacja bezpieczeństwa morskiego, która wymyśliła kilka lat temu certyfikaty bezpieczeństwa dla statków i portów. Pretekstem było przeciwdziałanie terroryzmowi, ale przy okazji załatwiono się z „pływającymi trumnami”. Statek zarejestrowany w podłym towarzystwie nie może uzyskać certyfikatu bezpieczeństwa, a port, który obsłuży statek bez certyfikatu, traci własny certyfikat. To wszystko napisałem z pewnymi uproszczeniami, ale nie ma sensu wchodzić w nadmierne zawiłości. I tak przynudziłem
Facet wybrał się na ryby. Gdy wypłynął łodzią w morze, z wody
wynurza się rekin i pyta:
– Na ryby ?
– Na grzyby,jak Boga kocham,że na grzyby !
Gospodarzu, wpis na czasie.
Nemo, niedawno niezapomnialas dodac, ze ten dorsz co go akurat zjedliscie byl atlantycki. I u nas taki byl w Kauflandzie tylko, czy to moze uspokoic, czy ten byl mniej zagrozony. Czy byl to w ogole atlantycki i co to znaczy. Fakt jest taki, ze nieuchronnie zniszczymy te morza. Postawmy sie np. w jakims porcie rybackim nad Baltykiem i robmy kazanie w tym kierunku. Nie do pomyslenia, jezeli nie ma sie masochistycznych ciagotek. Kazdego roku, kiedy w EU odbywaja sie targowania o kwoty polowow slychac placz i zgrzytanie zebow i zapewniania roznych ekspertow, ze jest tej ryby dosyc, A tak w ogole mam wrazenie, ze rybak to jest taka natura, ze jakby nawet wiedzial, ze w wodzie pozostala tylko jeszcze jedna ryba, to dolozy wszelkich staran, zeby to on ja zlapal, a dopiero potem bedzie oplakiwal swoj los.
Opisalem w zeszlym roku moja przygode z polowem dorsza na Baltyku. Mimo ponownych zaproszen zrezygnuje z tego.
Mimo wszystko, milego dnia jeszcze,
pepegor
🙂
W ramach ochrony zasobów wód morskich i oceanicznych w maju wypływam na Atlantyk.
Na pewno g… złowię, ale zapewne wielokrotnie oddam to co zjadłem na lądzie. Ryby już się cieszą 🙂
Mam nadzieję ,że nie spotkam rekina. Na wszelki wypadek zabiorę koszyk wyplatany z korzenia sosny i kozik po ojcu.
Na ryby, tfu, na grzyby…
Nemo – możesz tę listę dla nas przetłumaczyć? Oczywiście tylko dla gatunków spotykanych w polskich sklepach.
A Alicja to teraz będzie musiała się wytłumaczyć no okoliczność ryby
podanej wczoraj Jerzorowi na obiad 🙂
Czy aby ona była polecona,czy jedynie akceptowalna ?
Innych możliwości nie bierzemy pod uwagę !
Jak aryba na obiad?
a jak nie tak to jak i dlaczego…
Pepegor – to jest kwestia wiary.
Patrzysz:
W sklepie skrzynka z jabłkami z etykietką: jabłka „Złota Reneta”, gatunek I, kraj pochodzenia: Polska, cena: 99 centów za kilo.
Myślisz sobie:
„sklepiczanka chce wykorzystać moje uczucia patriotyczne, mój sentyment do dziadkowego sadu, moje wrodzone skąpstwo i wepchnąć mnie, konsumentowi któremu w żłoby dano, wątpliwej jakości produkt południowoamerykańskiego obszarnika, knutem na swej plantacji wymuszającego wysoką wydajność pracy oraz pot na czele czarnoskórych kobiet i dzieci w wieku szkolnym i że te jabłka potem napromieniowane jakimś paskudztwem wiozą okrętem prze pół światu, do czego to podobne – ja w życiu tego nie kupię, nie ze mną te numery!”
albo
„o, japka z Polski!. Przecież jakby nie były z Polski to by nie pisali, nie?”
ASzysz – dzięki, jesteś niezawodny, jak dawna kolej warszawsko-wiedeńska. Coś mnie jednak zdziwiło – otóż jako zagrożony gatunek podaje się solę, a jest to jedna z popularniejszych ryb w handlu. Filety z soli leżą w każdym sklepie.
To kwestia wiary…
Pyro,
To też kwestia wiary. Komu wierzysz znaczy.
Aszyszu, a japka to mam akurat z Polski, porsto od producenta z pod Kazimierza, z dobrze znanego mi sadu. Jeszcze jest pare sztuk w piwincy. Wiem, ze musi pryskac, a ja nie przejmuje sie tym zanadto. Zbieraja zwykle Ukrainki, ale knuta nie uzywa, z tego co wiem.
Pepegor,
ten dorsz był pacyficzny, dopuszczalny.
Pyro,
ZIELONE (polecane)
dzikie:
Czarniak alaskański (NE Pacyfik)
Czarniak z NE Atlantyku
Sardynki (NE Atlantyk)
Sledź (NE i NW Atlantyk)
Łosoś (Pacyfik)
Makrela (NE Atlantyk)
Okoń europejski
Sielawa
hodowlane:
małże europejskie, karpie
ŻÓŁTA (dopuszczalne)
dzikie:
Krewetki (NE Atlantyk)
Dorsz (Islandia)
Flądra (NE Atlantyk)
Dorada (Morze Sródziemne)
Langusta (W Atlantyk)
Barweny (Atlantyk)
Sola (NE Atlantyk)
Plamiak, wątłusz (Islandia)
Piotrosz (NE Atlantyk)
Okoń morski (NE Atlantyk)
Homarzec (NE Atlantyk)
hodowlane:
Dorsz (Islandia, Norwegia)
Łosoś atlantycki (Europa)
Panga (Azja)
CZERWONA lista:
rekin, halibut czarny i atlantycki, miecznik pacyficzny, dorada atlantycka, karmazyn (NE Atlantyk), raja, piotrosz nowozelandzki
To tak z grubsza.
Pyro,
z faktu, że coś jest sprzedawane w sklepie trudno wyciągać wnioski o zagrożeniu gatunku. Dlatego takie listy WWF i działalność Greenpeace albo opowieści pepegora, aby uświadomić konsumentom, że poprzez odpowiednie zachowanie mogą mieć wpływ na podaż określonych towarów. Sola uchodzi za akceptowalną 😉
Sola wlasnie, co to za ryba. Ryba o lacinskiej nazwie solea solea nazywa sie tu Seezunge i jest cholernie droga. Sadzac po cenie w polskich restauracjach chodzi najwyrazniej o poczciwa dawna fladre. Nie da sie tego rozpoznac, bo podawana jest jako filet.
Sorry,
sola (Seezunge) jest na czerwonej liście!
Turbot też.
Na zielonej liście jest sandacz zachodnioeuropejski, wschodni – na żółtej.
nemo, dziękuję za listę, właśnie miałam o nią zapytać. zaraz wydrukuję i zachowam ku przestrodze
Dalej, dawny poczciwiec czerniak, ktorego znalismy jeszcze jako czerniak a la losos nazywa sie tutaj i dzisiaj eufemicznie Seelachs, co w tlumaczeniu wprost dalo by jakos losos morski. W Polsce od lat robi jako mintaj. Ten co prawda powinien byc wtedy z Pacyfiku, ale kto to juz wie gdzie go zlowiono.
takitam pisze:
2010-04-14 o godz. 23:25
takitam,
smutne i niepotrzebne są jakiekolwiek zgryźliwości.
W obliczu tak wielkiego stresu naturalne są bardzo różne reakcje. Jednak naturalne nie znaczy własciwe. Niemniej nawet niewłaściwe mogą się przydarzać. Jesteśmy tylko ludźmi. Przykre jest to, że akceptowany jest tylko jeden typ reagowania. Odmienny spotyka się ze zgryźliwością. A przecież jest normą, że kiedy kogoś dotkniemy, nawet całkowicie bez złych intencji, to staramy się to załagodzić, naprawić a nie ironizować, że ktoś ma odmienny typ wrażliwości.
Smutny jest brak szacunku dla róznych typów wrazliwości.
Moja ocena prezydentury LK była i jest negatywna, pochówek na Wawelu wywołuje mój głęboki sprzeciw. Nie zmienia to faktu współczucia dla tych, którzy teraz cierpią i muszą odbudować swoje roztrzaskane życie. W imie tego współczucia powstrzymuję swoje „naturalne” odruchy.
Każdy niech się rozlicza sam we własnym sumieniu. Nie jest moim celem ani pouczanie, ani potępianie kogokolwiek. Staram się ludzi prze wszystkim rozumieć. Szanują rózne poglady, postawy. Wydawało mi się jednak, że mam również prawo do wyrażania własnych opinii i odczuć. Być moze myliłam się. Być moze obowiązuje tu swoiście rozumiana „poprawność”.
Nie mam do nikogo pretensji. Jestem jedynie zaskoczona i zasmucona. Być moze jestem po prostu naiwna. Bywa i tak.
Katasiu,
do wydrukowania polecam listę podaną przez Aszysza, jest kompletniejsza. Ja zapomniałam zajrzeć na drugą stronę, gdzie był jeszcze ciąg dalszy 🙄 Moja lista to jest długi, składany pasek, w sam raz do kieszeni albo portmonetki.
Jotko,
nie masz pretensji, ale dajesz do zrozumienia, starasz się zrozumieć, ale chyba nie do końca 🙁
Najbardziej nie rozumiem, dlaczego nasze zgryźliwości, ironię czy inne niewłaściwe reakcje bierzesz do siebie?
Jesteś rozgoryczona tą bandą bez serca? Bardzo mi przykro. Naprawdę.
Niedowiarkom poszukującym bohatera polecam
Jotko,
naprawdę myślisz, że jeśli na tym forum nie wyrażam, jak bardzo współczuję tym zrozpaczonym rodzinom podpierając własną wiarygodność szeregiem nieszczęść z własnego życia, to nie jestem zdolna do uczuć takiego rzędu? 😯
Kiedyś uczono mnie, że aby wyrazić współczucie komuś obarczonemu nagłą tragedią nie wolno pocieszać go, że nam się to też wydarzyło albo jeszcze gorzej. To relatywizuje jego nieszczęście, czyni mniej wyjątkowym i strasznym. Osoba w żałobie potrzebuje potwierdzenia, że teraz, w tej chwili, jej cierpienie jest najważniejsze i my współodczuwamy jego szczególny wymiar. Wspieramy i pomagamy, ubolewamy nad stratą, ale nie podkreślamy własnych kwalifikacji do współodczuwania. Z czasem osoba w żałobie zauważa sama, że jej tragedia jest podobna do innych i że bywają rodziny skrzywdzone podobnie. Czy tak samo? Na to musi sobie odpowiedzieć sama…
Niech zyje Szysz Bohater!
Czy odzywial sie Seagals (kto nie wie kto to taki, niech nie szuka po sieci, klepne, ze to taki tam pierwszy i najlepszy dla niewielu) zasobami oceanicznymi badz morskimi nie jest mi znane i slyszec o tym nie chce.
Tez sluchac o tym nie chcieli i bardzo zdziwieni byli rowniez jego fani gdy dowiedzieli sie ze Seagals jest caly w buddyjskiej otoczce. A nie znali nawet roznic pomiedzy ponownym narodzeniem a reinkarnacja.
Buddysci z tybetu mowia, ze wszyscy bedziemy ponownie narodzeni, gdzies, kiedys.
Ale reinkarnowac moga natomiast tylko nieliczni. Reinkarnacja oznacza bowiem swiadome okreslenie w jakim ciele odnalezc sie ma na nowo zyjacy czlowiek. Mozna wyszukac sobie takie zycie, ktore sie podoba. Tego nie potrafia dokonac wszyscy. Do tego przedsiewziecia nalezy byc mistrzem.
Znajdzie sie z pewnoscia jeden taki, ktory wcieli sie spirytualnie w cialo i przedluzy zywot bylego prezydenta Lecha K.
Wielu ludzi go chwali, chociazby za to, ze kosciol katolicki Lech K. wyniosl do rangi instytucji narodowej. Tak jest i nikt tego nie podwaza.
Ja osobiscie wierze, ze w kazdym ludziu drzemie odrobina dobra. Odszukalem ja i u Lecha K.
Szanuje go za to, ze nie wychowal na alkoholikow trzech synow, jak to uczynil tez Lech i tez byly prezydent.
brawo ASz!
Od razu postanowiłem się podlizać.
Nasz bohater
Przypominam, że z dniem dzisiejszym dorośleje nam Dorotol i jej kot Pikusiński – czyli okazja do wieczornego toastu.
W oniemiałych internetowo Żabich Błotach, życie toczy się normalnie, czyli intensywnie. Wczoraj Malwina urodziła Mazurka – ponoć bardzo żywotny i śliczny ogierek, który po tatusiu – arabie (Faust on jest) weźmie siwą maść. Dobrze, że znowu jakiegoś Oresta albo Medei Żaba nie wymyśliła. Wiedziałam, że to imię dla klaczki szczęśliwe nie będzie, no i padła Medea, jak ścięty kwiat!
Zatwierdzam bohaterów naszych dwóch. ASzysz – pięknie doroślejesz (tu mordka uśmiechnięta)
Aszyszu, PaOlOre,
mnie się nie otwiera 🙁 Mój system chyba przestarzały albo co 🙄 🙁
niech zyje nasz bohater
Ze stron WWF Polska.
Odnośnie ryb w ogóle:
http://assets.wwfpl.panda.org/downloads/jak_ryba_na_obiad.pdf
Skrócona lista bałtycka:
http://assets.wwfpl.panda.org/downloads/mini_poradnik_konsumenta.pdf
Doroto z kotem,
długiego i szczęśliwego bytu we wzajemnym życzliwym towarzystwie!
Pozamykali lotniska przez ten wulkan na Islandii 😯
Z ryb robi się nie tylko filety sprzedawane w delikatesach.
„Tłuszcze życia – OMEGA 3” wyrabia się również z tłustych gatunków ryb. Na wyprodukowanie jednego opakowania z kapsułkami zawierającymi ten tran (?) miele się około sześciuset ryb.
Przytaczam za tym programem , około 55 minut i 20 sekund od rozpoczęcia. Takie dziennikarstwo interwencyjno-śledcze.
Dostawcy surowca twierdzili, że ryby pochodziły z łowisk okołopołudniowoamerykańskich podczas, gdy w rzeczywistości były łowione u wybrzeży okupowanej zachodniej Sahary, mielone na miejscu a olej przewożony tankowcem do Norwegii. W tym samym czasie niedojadającą miejscową ludność karmiono rybami sprowadzanymi z Tajlandii a płacił za to szwedzki podatnik.
Po emisji programu spadła znacznie sprzedaż kapsułek z tranem a sprzedawcy zostali zmuszeni do lepszej kontroli źródeł zaopatrzenia. Jeden z nich nawet przekazał sporą część zysków ze sprzedaży na rzecz ludności zachodniej Sahary.
Poznaj siłę swojego pieniądza.
Adobe Flash Player 10 and later versions no longer support these operating systems: Macintosh OSX 10.1-10.3 🙁
Arcadiusu, Pawle – nie trzeba było tego ujawniać. Wolę żyć w cieniu i ciszy. A tak to w dodatku odbieram część sławy ASzyszowi.
ogień i lód
Dzień dobry Szampaństwu.
Danuśka,
doczytałam do Twojego wpisu i od razu tłumaczę się – był to ocean perch, czyli okoń oceaniczny 🙄
Niestety, nie z tej pierwszej listy 🙁
Ale i nie z czerwonej, na szczęście. Co gorsza, wcale mi nie wyszedł, po raz pierwszy coś takiego mi się zdarzyło, że prosto i klasycznie usmażona ryba (dyżurne plus otoczyć w mące) mi nie wyszła 😯
Zamiast mi się ładnie i chrupiąco przysmażyć, rozlazło mi się to-to 🙁
A propos krewetek, to u nas sprzedaje się sporo hodowlanych, a na temat tych hodowli krążą jakieś straszne opowieści, których wolę nie słuchać (czym to się karmi, co się dodaje itd.).
A tutaj… na przegryzkę u Kapitana, czekają na ugotowanie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_2234.jpg
Nemo,
ja wszystkie McIntoshe darzę oczeń serdeczną sympatią, ale używam tylko jednego:
McIntosh naturtrueb von Obsthof Kaufmann.
I to w dużych ilościach.
Czego i Wam życzę…
ha, ha 🙁
Dzisiaj lub jutro będę się bawić w Pana Lulka 😉 Przyjechał mobilny gorzelnik 😎 stanął u lokalnego chłopa, rozstawił aparaturę i destyluje. Wczoraj przywieźliśmy drewno z lasu (paliwo trzeba dostarczyć samemu), wytoczyliśmy beczułkę i zajrzeliśmy do środka (wygląda dobrze) oraz przygotowaliśmy butlę na kirsch. Zapobraliśmy kartę gorzelnianą od naszego chłopa (zwalnia od podatku alkoholowego) i dzisiaj wszystko dostarczymy na miejsce. Mam nadzieję przyglądać się destylacji naszego 😎
Nemo,
nie pałam miłością do Microsoftu i okienek, ale co ja poradzę, że nie mam takiej mocy sprawczej, aby moi klienci zechcieli przesiąść się na Maca albo i Linuxa.
Sama widzisz, że nawet niektóre serwisy internetowe nie uznają istnienia systemów alternatywnych do Windows.
Więc mi się, niestety, sympatie nie przekładają na pragmatykę.
jakże zazdraszczam tej destylatorni obwoźnej…
Jednego czego sobie i Panstwu zycze to konkrety. Konkretnie nazwane czy tez opisane produkty.
Kupilem ostatnio edzonego lososia. Byl tragiczny. Pewnie biedak w stawie lezal w Norwegii i zarl papke kukurydziana.
Sprawdzilem na polkach. Rozpietosc od 6 zl do 15 zl za 100 g lososia i JEDNA informacja: WYPRODUKOWANO w Norwegii.
I co ja mam do cholery z tego wiedziec?
p.s miejsca na ziemi i jedzenia jest jeszcze sporo dla nas wszystkich ale tendencja ludzi do upychania sie w wielkie aglomeracje to przeciez calkiem osobna historia.
pozdrawiam towarzystwo zebrane
Ja też zazdroszczę tej destylarnii…
Bareya,
nie wiem, który łosoś wądzony w Polsce jest najlepszy, ale wiem, który w Helwecji 😎 Cena nie jest wyznacznikiem jakości, niestety 🙁 Test 10 produktów w cenie od 26 do 165 Fr/kg przeprowadzony przez 5 ekspertów-degustatorów na zlecenie organizacji konsumenckiej wykazał, że pod względem smaku, konsystencji, koloru i zapachu najlepiej wypadł łosoś za 55 Fr/kg, niewiele gorzej wypadł produkt najtańszy, nawet ciut lepiej niż najdroższy 😯
Nie pozostaje Ci nic innego, jak samemu testować lub pytać innych, co już próbowali 😉
PaOlOre, ewo,
spróbuję zrobić zdjęcia i opisać proces 😉
Gorzelnik pytał, jaka ma być moc trunku – 40 czy 45 procent? Nie mam pojęcia 😯 Zapytałam naszego chłopa. Podrapał się po głowie, spojrzał w niebo…
– 40 – powiedział. Albo nie, 45… Sam nie wiem… 🙄
Panie Lulku, ile?!
Zdecydowanie 45 😉
Osobisty też mówi 45 😎
Przeczytałam / i zanotowałam/ listę ryb i widzę, że też nie jestem bez grzechu. A chodzi oczywiście o dorsze, które czasami kupuję. A na dodatek przeważnie były to filety z młodych ryb. Obawiam się, że jeszcze długo większość klientów pozostanie w błogiej nieświadomości. Ja w każdym razie będę wybierała ryby niezagrożone. A kwasy omega 3 są przecież także w wyciągach z oleju lnianego. Narzekałam bardzo na jego smak, ale już się przyzwyczaiłam i piję bez specjalnego obrzydzenia.
A w niedzielę będą pstrągi / hodowlane/ z grilla, z masłem ,pietruszką i cytryną w środku. Nie dość, że smaczne i zdrowe, to przywozi je nasza koleżanka, już oczyszczone. Ja upiekę więc jakieś ciasto.
Morągu, najserdeczniejsze życzenia urodzinowe ! Niech Twój Pikusiński grzeje Cię jeszcze wiele, wiele lat. Żyj długo i szczęśliwie !
Rybacy nie wszyscy tacy pazerni. Spora ich część rozumie konieczność pielęgnowania gałęzi, na której się siedzi. Rzadko są głośni publicznie, bo boją się energicznych kolegów gotowych odłowić ostatnią rybkę.
W pobliskich wodach prof. Skóra od fok prowadzi zarybienie pstrągiem tęczowym, który został wybrany do tego celu jako ryba, która nie jest konkurentem pokarmowym w stosunku do innych ryb z tego akwenu. Jest to już druga próba. Przy pierwszej rybacy odłowili wszystko, co przekroczyło długość paru centymetrów. Teraz podobno zastosowano jakieś środki zapobiegawcze.
A na inne okoliczności przypominam wierszyk:
Pogib nasz Lech, niewolnik czesti,
pał okliewietannyj małwoj,
z zemlu w grudi i żażdoj miesti
pakinuw gordoj golowoj.
Nie wyniesła-że dusza Lecha
pozora miełocznych obid,
wostał on protiw mnieni swieta,
adin kak preżde i ubit.
Wybaczcie, jeśli ktoś poczuje się zniesmaczony. To nie pod adresem zmarłego, tylko dziennikarzy TVP, TVN i Polsatu
nemo:: Dzieki. Wiadomo, ze cena nie jest najwazniejsza. Mi bardziej chodzi o dokladne oznaczanie produktow. Ale nie mam pomyslu jakby to mialo wygladac – moze tak jak z jajkami?
Bareya,
nie ma oznaczenia: smaczne, takie sobie, obrzydliwe… 🙁
Jotka,
Wyluzuj. Na nic twoj placz i zgrzytanie zebami. Zycie toczy sie dalej, politycy i KK politykuja tylko ciszej, robiac w kuluarach swoja robote. Ktos sie Toba i innymi rodakami przejmuje podejmujac taka cy inna decyzje? Nie. Wiec po co Ci to? Wlacz na LUZ.
Wez samochod i pojedz na mala wycieczke, zas w domu – telewizor wylaczony plus cos mocniejszego z dobra ksiazka. Gotowanie zalecam tez.
Buziaki,
Lena
Witam popołudniową porą.
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe składam jubilatom Dorotolowi i Pikusińskiemu. Niech Wam zawsze słonko świeci i Fortuna sprzyja.
Krystyno, imienniczko moja, ja pstrągi robię z oliwkami i kaparami. Są doskonałe i zawsze robią duże wrażenie. Jeszcze nie było tak, żeby goście nie byli zachwyceni. Gorąco polecam ten sposób, nie tylko dla pstrągów. Łososie przygotowane w ten sposób też są doskonałe.
Jerzor ochrzanił Nawrota (nasz człowiek na placówce wysunietej w Reykiaviku, a ponieważ froum międzynarodowe, język angielski):
jurek|job: Guten Morgen
jurek|job: Nawrot, you stop that bloody volcano! All airlines are grounded!
Quite: it’s all his fault, even we in Sverige know that!
A propos soli – tutaj jest to najpopularniejsza ryba w supermarketach 😯
I niedroga, a jak czytam do tyłu – zagrożona czy jeszcze gorzej…
Danuśka,
pstrągi Twojego Alana są wspominane 😉
masz racje Lena.
Osobiscie polecalbym nie whisky. Toto czyni z ludzia cynika. Gorzala natomiast czyni tkliwym, komu to potrzebne. Gin jest dobry jak ma sie wokol komary.
Co pozostaje?
Najbardziej erotyzujacy napoj planety. Rum 😆 . Rum jest rozpustny i dziala na cale cialo ponizej glowy.
😆
Nemo zrob rumu beczke
Może ta tania sola to lemon sole (limande sole, Rotzunge) czyli złocica. Ta jest na żółtej liście.
Sola zwyczajna (Solea solea) jest bardzo droga i zagrożona. Na pewno nie jest sprzedawana tanio w supermarkecie.
nemo –
zrób update do OS X 10.5.4 i po krzyku
E.
Arcadiusu,
OK, najpierw posadzę trzcinę cukrową…
Echidna,
myślisz, że potrafię i nic nie zepsuję? 😯
DOROTOLU,
wszystkiego NAJ_NAJLEPSZEGO i jeszcze trochę 🙂
O stosownej porze toast, bo u mnie zawsze 6 godzin do tyłu.
A wybieram się dzisiaj kotu towarzyszyć przez parę dni – smarkate zapowiedziały, żeby nic nie gotować, bo oni nas nakarmią przed wyjazdem (synowa, że stosowne wina już zakupiła, a i posiedzimy dzisiaj z pół nocy obie). No i wybieram się jak sójka za morze, to znaczy jestem jeszcze w szlafroku 🙄
E tam… dopiero 11-ta, mam czas 🙂
Leno Droga,
być może zastosowanie się do Twoich rad: wycieczka samochodowa plus coś mocniejszego byłoby właściwym remedium na mój nastrój. Niestety z racji rekowalescencji jest to niemożliwe. Nie mogę jeszcze prowadzić samochodu a tym bardziej „wzmacniać się”. Jutro mielismy lecieć na tydzień na Majorkę, gdzie miałam na leżaczku pod parasolem, słuchając szumu morza, dochodzić do siebie. Niestety pożar w firmie męża zmusił nas do rezygnacji z tych planów. Szczęśliwie udało nam się znaleźć zastępstwo i nie stracimy pieniędzy.
Telewizor wyłączony na amen. Książki jedynie Nisi. Na szczęście świeci słońce i w ogrodzie zakwitają nowe kwiaty 🙂
Dla zwycięzców wczorajszego konkursu gratulacje 🙂
Doroto dla Ciebie i kota serdeczne życzenia od całej naszej rodziny. Kot Sokrates, który wyglada dokładnie tak, jak Twój dostojny Jubilat, macha serdecznie ogonem śląc kocie pozdrowienia 🙂
Pikusinski, Morag = ja jestesmy podbudowani pamiecia i zyczeniami, za ktore serdecznie dziekujemy, wyjazd w krzaki jeszcze nie na horyzoncie, jubileuszowe tance i zapasy beda przelozone na sobote, bo zimno, mokro oraz i w ogole i w szczegole smentnie.
Sokratesowi odmachujemy jak najbardziej.
o
tak dziala rum mial byc 😆
czy na koty podobnie?
Jotka, ja tez nigdzie nie moge…no jedynie do szpitala i do domciu, oczywiscie z pomoca wyslannika rodziny lub przyjaciol.
Polecam odkurzenie dzielnego wojaka Szwejka. Oj, przyniosl mi on ulge.
Uszka do gory,
Ucalowania dla biesiadnikow,
Lena
nemo –
a co tu jest do zepsucia? Popatrz sobie tu, moze pomoże
http://www.apple.com/search/?q=update+to+OS+X+10.5.4&sec=global
E.
To, Stanisławie, ta tabloidyzacja. Ponoć jest literatura dla kucharek, my mamy cała sferę kultury społecznej na poziomie magla. Dziennikarze się dostosowują do potrzeb i oczekiwań.
Alicji wczoraj nie wyszła ryba, ja dzisiaj upiekłam schab, który najlepiej trzeba by walić siekierą. I nie rozumiem – kupiłam 1,25 kg schabu w Połczynie. Nieco więcej, niż polowę zamieniłam w kotlety schabowe przedwczoraj; dziosiaj resztę rozmroziłam (przez pomyłkę) i udusiłam z cebulą i suszonymi śliwkami. Kotlety były miękkie i soczyste. To, co było dzisiaj w rondlu też ewentualnie dało się zjeść, ale było potrzebne wiele samozaparcia. Co się stało? Przecież to ten sam kawałek schabu?
nemo:: oczywiście ma takich oznaczej jak sugerujesz i być nie powinno bo smak to rzecz gustu ale mogły by być np. takie:
1 – łosoś, wyprodukowano w Norwegii. Ręcami lub nogami złapany w potoku.
2 – łosoś, wyprodukowano w Norwegii. Hodowlany, karmiony naturalnymi składnikami.
3 – łosoś, wyprodukowano w Norwegii. Hodowlany. Karmiony cyberlepiszczem kukurydzianym.
4 – łosoś, wyprodukowano w Norwegii. Hodowany po 100 sztuk w starych beczkach po ropie.
No i chyba fakt, że zwierzak odda w smaku to czym był karmiony nie jest przecież bajką… Ja po prostu chciałbym wiedzieć, co jem i za co płacę. Tyle. pozdrawiam
Nemo, ze wstydem sie przyznam, ze kupuje sole. Polowe winy zwale na Gospodarza blogu, bo jakies dwa lata temu podal przepis na sole z oliwkami,malymi pomidorkami i kaprem. Przepis jest doskonaly i jezeli sola jest po przystepnej celi ( nie zawsze ) to kupuje i sie zajadam ! I nawet nie jest mi wstyd. Bojkotuje za to czerwonego tunczyka. Mieszkam nad Atlantykiem i jadam czesto ryby, czesciej niz mieso. Bojkotuje tez wieprzowine, bo Bretania jest zanieczyszczona przez intensywna hodowle swin. Zauwazylam tez od dawna, ze tutejsze langustynki sa mniejsze niz 30 lat temu.
oczywiscie cenie a nie celi
Biorę grzech Elap na sebie ale nie do końca. Wcale nie zalecałm ludożerstwa. To już jej modyfikacja, by do soli (ryby) i pomidorków (warzywa) dodawać kapra czyli korsarza, a to jednak człek.
…gdzie ci korsarze…. prawdziwi tacy…
orły, sokoły, bażanty…
GDZIE?!
Gdzie te franty?!
Nie ma, nie ma, nie ma…
Witam, wróciłam z „wielkiej wyprawy”, poczytałam zaległości i oczywiście zapisałam linki w/s ryb. I najbardziej mnie zasmuciła informacja, że powinnam zapomnieć o smaku wędzonego węgorza ? Nawet raz na rok ? 😯 A ja tak lubię marzyć o rzeczonym węgorzu, na stare lata marzę już tylko realistycznie. 😉
Ja się grzecznie pytam : gdzie jest Dorota z Sąsiedztwa i dlaczego interesu czyli dobrej opinii polskiej muzyki nie pilnuje i w trąby jerychońskie na trwogę nie dmie? Ja rozumiem _ jesteśmy biednym krajem nsa dorobku; samolotów transportowych dosyć pojemnych nie mamy, aby zmarłych swoich przewieźć; nie mamy też dużej ilości trumien tzw transportowych i co prędzej trzeba je było od Włochów kupować. To wszystko rozumiem. Jednak ni czorta nie rozumiem, dlaczego nie można znaleźć wśród licznych osób duchownych trech – słownie trzech – osobników czysto i poprawnie zaśpiewać powszechnie znane kilkanaście taktów tekstu liturgicznego. I wczoraj i dzisiaj egzekwia odprawiane na płycie lotniska i na Torwarze są wykonywane przez osoby beczące jak zwierzątka ofiarne. No, słuchać się nie daje. Przed chwilą dzwoniła nawet w tej sprawie Żaba , zniesmaczona wielce.
Gospodarzu, 😆
Dorotol, z okazji Twojego święta, życzę Ci z całego serducha; zdrowia, szczęścia ile sobie zażyczysz i głównej wygranej w lotto. 😀
Pikusińskiemu życzę tego samego. 😀 Może przecież łapą pokazać cyferki, które należy skreślić. 😉
Pyro, Pyreńko wyłącz wreszcie ten odbiornik, masz blogowy obowiązek dbać o zdrowie !!!!!!!!!!!!!
Pyro, chyba specjalnie takich baranowatych wybrali, żeby było bardziej rozpaczliwie.
Urodzinowe :D: :D: :D:
Dorotolu, urodzinowo życzę Tobie satysfakcji z tego co robisz i jak najmniej kłopotów .
Dziekuje Zgago, oczywiscie zagram w lotto i odloze forse do ponczochi aby z czasem kupic sobie grobowiec na pewnym wzgorzu, niewtpliwe beda za jakis czas w sprzedazy dostepne dla wszystkich.
Pyro, przekazałabyś przy następnej rozmowie z Żabą, serdeczne dla Niej pozdrowienia ? Powiedz, że myślę Niej i mam nadzieję, że już żadnej straty w źrebakach ani koniach ani w żadnym przychówku już w tym roku nie poniesie. No i że w poniedziałek najdalej we wtorek internet do Niej wróci.
Nemo jak sie zyje nad Jeziorem Genewskim w kierunku Francji, czy te miejscowosci tam sa rzeczywiscie biedne i sa osadami zamieszkanymi przez ca. 600 osob?
Dobra. Mam pytanie poważne i kulinarne : z czego są zrobione i jak są jedzone tureckie kiełbaski sukuk. Ile można zrozumieć z informacji w internecie – jedzone z jajami na śniadanie. Z czego? No, nie ze świni. Czy można je jeść duszone w cebuli? Czy były natchnieniem dla staropolskiej wereszczaki? To mój przyjaciel osobisty ma takie dziwne pytania, a ja nie potrafię odpowiedzieć.
No i moja wina, ze trzebie sole sie rozmyla. Panie Piotrze to jest takie dobre. Dziekuje za ten przepis.
Pyra ty jeszcze ogladasz TV !
Dorotol, takie rzeczy się dostaje za „friko”, Ty masz sobie, Dagny i pupilom kupić piękny domek – bez wody w piwnicy. !!!!!
Byłem dziś bardzo zajęty, miałem też dość przykre sprawy służbowe do załatwienia, łagodzenie słusznego oburzenia osoby wysoko postawionej, bezpodstawnie, choć nieświadomie, dotkniętej przez osoby postawione jeszcze wyżej, które prawdopodobnie coś podpisały bez czytania. To nie powinno się zdarzyć, ale życie jest życie, więc zdarzają się.
Teraz poczytałem więcej z tego, co pisano wczesniej. Przede wszystkim najlepsze życzenia dla tych, za których za pół godziny będą wznoszone toasty. Ja z przykrością wyłamię się, to znaczy wzniosę, ale bezalkoholowo. To nie z powodu żałoby, tylko pracy, bo żałoba według mnie nie wymusza abstynencji. Pije się za zmarłych. Powstrzymać się w tym przypadku wypada może komuś, kto pije w dużym nadmiarze.
Poczytałem Jotkę i dopiero zrozumiałem, o co chodzi w prośbach o wyluzowanie. Nie wiem, ale mnie wydaje się, że Jotka ma całkowitą rację. Albo prawie całkowitą. Mnie okropnie drażni nadmiar żałoby, w sposób widoczny mało szczerej. Ale wszystkie pozostałe reakcje akceptuję. Akceptuję również reakcję śmiechem, bo wiem, że taka reakcja wcale nie musi oznaczać lekceważenia ani braku szacunku. Niektórzy reagują śmiechem w sytuacjach dla siebie najtragiczniejszych. Tak działa ich system nerwowy. Inni stają się w tragicznych momentach agresywni nawet całkiem wbrew swojemu charakterowi.
Tom się napisał, wracam do remontu, a potem przerwa na toasty.
Pyro,
ta kiełbasa turecka sucuk (czyt. sudzuk, c z ogonkiem) jest z wołowiny lub cielęciny z baraniną, surowa, przyprawiona ostro pieprzem, czosnkiem, kminem itd. lekko wędzona lub suszona. Je się smażoną z jajami, chlebem, herbatą. Można upiec na grillu i jeść jak kebab lub użyć do nadziewania pasztetów. O duszeniu z cebulą nic mi nie wiadomo.
Elap,
ja nie jestem sumieniem tego blogu i nikomu jedzenia soli nie wypominam 😉
Echidno,
ja mam OS X 10.3 🙁
Dorotalu, Wszystkiego Najlepszego, duzo zdrówka i pomyslnosci wszelakiej, a dla Pikusinskiego serdeczne mruuu, mruuuu od mojej szarej zarazy.
Auuu, znowu potop 🙁 . Choc wczoraj w Lizbonie byla traba wodna, ryby z nieba tym razem nie lecialy (moze szkoda, cos na obiad by bylo).
Dorotolu, serdeczności urodzinowe 🙂
A dla Pikusińskiego kocie uściski od Zgagi I Bandyty 😉
Dorotol- ściskam Cię serdecznie,wiosennie i urodzinowo !
Pikusiński na tle zielonej trawy prezentuje się znakomicie.
Już od czasu Ani z Zielonego Wzgórza wiadomo,że rudzielcom
najbardziej do twarzy w zielonym 🙂 Niech mruczy Ci do ucha
jeszcze długie lata !
Alicjo- Osobisty wzruszony,że jego pstrągi są wspominane
do dziś dnia.
Mnie natomiast zaintrygowały pstrągi Krysiadenz kaparami i oliwkami.
Czy można prosić o szczegóły ?
Lista ryb polecanych i akceptowanych wydrukowana i będzie
propagowana na prawo i lewo.
Dorotolu – STO LAT !!! Pikusińskiemu tyle samo!
O właśnie, pstrągi z kaparami i oliwkami – szczegóły prosiemy 🙂
Dorotolu – dużo radości, sympatycznych ludzi wokół, samych beztroskich chwil. Dla Pikusińskiego mrumraumrełmru (on zrozumie o co chodzi) i wirtualny torcik .
P.S. – jak link się nie otworzy to przepraszam, oswajam dziś Picassa i nie wiem czy coś nie pokręciłam.
Dziekujemy, Pikusinski dostal w prezencie platki witaminowe a mnie dziecko namalowalo takie maki (coprawda znowu mi sie cos ze wzgorzem kojarzy ale nic…)
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Dziadek#5460426134060486674
Za zdrowie solenizantki, solenizanta Pikusińskiego, Jotki, p. Lulka, żeby Nisia się wykurowała jak należy na kuracji no i oczywiście za zdrowie Blogowiczów. 😀
Na zdrowie !
Maki piękne Dorotolu. Odpowiednie do uroczystości. A rosną też w dolinkach. Tylko dlaczego zatytułowane są Dziadek?
Sukcesów i spelnienia marzeń.
Zdrowie Blogowiska!
Chmura popiołów wulkanicznych,o której już wspominała Nemo
właśnie zablokowała lotniska w Paryżu.
Dziadek byl prezentowany wczoraj i sie przykleil do makow.
Grupa kanibali została zatrudniona w firmie jako programiści. Ich menadżer powiedział, że są świetnymi pracownikami – poprosił jednak, aby nie dotykali ani nie jedli swych kolegów.
– Mamy stołówkę, tam się je – wyjaśnił.
– OK – zgodzili się kanibale.
Po 6 tygodniach menadżer odwiedził ich znowu i powiedział
– Jestem bardzo zadowolony z waszej pracy i zachowania. Ale mamy problem – gdzieś zginęła sprzątaczka. Czy to przypadkiem nie sprawa któregoś z was?
– Nie nie.. – zaprzeczyli kanibale.
Gdy menadżer wyszedł szef kanibali spytał:
– Co za idiota zjadł sprzątaczkę?
– To ja – przyznał się jeden z kanibali.
– Czy ty kompletnie oszalałeś?!!! Przez 6 tygodni jemy dyrektorów, kierowników i innych vipów i jakoś nikt tego nie zauważa. Jak można być tak głupim, żeby zjeść pracującą osobę?
Doroto,
ściskam mocno w tym szczególnym dniu i życze spełnienia wszelkich marzeń.
Pogłaskaj Pikusia odemnie i uściśnij też Dagny.
pepegor
A co do tej soli, to nie zostałem chyba dobrze zrozumiany. Dawałem do zrozumienia, albo i pytałem ironicznie, czy Wy naprawdę wierzycie, że płacąc grosze kupujecie prawdziwą solę. A gdzie te dawne flądry, płastugi i tamte jakieś. W samym Bałtyku występuje o. 4 gatunków płastug. Nie łowi ich się już? Łowi się, łowi, ale szystko idzie do handlu jako sola. No, może torbut nie.
Dorotolu!
wszystkiego najlepszego ode mnie a dla kotka od kotkow 🙂
dowcip przedni! pozwole sobie kolportowac
Dorotolu,
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin 😀 , a swojego Pikusińskiego podrap za uszkiem ode mnie
Dorotolowi, co ma kota i urodziny: sto lat!
Kotu urodzi(no)wemu też czegoś dobrego życzę, ale konkretniej nie umiem, bo brak mi doświadczenia w uszczęśliwianiu kotów; chyba mnie nie lubią 🙁
Zdrówko!
Mnie chyba lubią (koty), bo nie zwracam na nie uwagi i nie zagłaskuję ich na śmierć. Same przychodzą 😉
No to zaraz jadę nach Toronto, dotrzymywać kotu towarzystwa przez parę dni 🙄
Pyro
Z Seminarium za brak zaliczenia z muzyki nikogo nie wywalają. Zaliczają wszystkim.
Bardzo ucieszyło mnie zainteresowanie przepisem na ryby. Jest bardzo prosty i stosuję go z dużym powodzeniem od dłuższego czasu.
Potrzebne są oliwki i kapary, (takie z zalewy) w proporcji pół na pół. Należy je rozdrobnić (posiekać albo w malakserze). Do jednego pstrąga mieszczą się ok. 2 łyżki farszu. Farsz wkładamy do osolonej tuszki, którą traktujemy oczywiście masłem. Można piec w folii lub bez. Świetne z grilla. Gorąco polecam i życzę smacznego.
p.s.
Mój kot Hannibal (14.03. skończył 16 lat) przesyła Pikusińskiemu urodzinową mruczankę
9
Zdrówko spełniłam rzetelnie.
Nemo, dziękuję za szybką odpowiedź na pytanie o tureckie kiełbaski.
Zgago, Elap – nie martwcie się o moje zdrowie psychiczne. Synuś zrywał część tapet i w ramach szumu tła włączył żałobne uroczystości. Różne są zboczenia ludzkie.
Miałem zadzwonić telefonicznie i złożyć Dorocie życzenia ale kartę zdrapkę do banku gdzieś podziałem i konto nie działa.
Doroto
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy osiemnastych urodzin.
Kota i chłopa nie należy drapać. Bardzo się uzależniają . Jak się uzależni to po chłopie.
Doroto,
nie wiem, o jakie wsie nad Jeziorem Genewskim Ci chodzi. Po francuskiej stronie znam tylko Evian. Nie wygląda na biedne i ma chyba więcej niż 600 mieszkańców. To są okolice bardzo ode mnie odległe i bywam tam tylko przejazdem do Francji. Ale bardzo możliwe, że są tam takie wioseczki wśród pagórków, trochę dalej od jeziora.
Alicjo, szczęśliwej drogi 😀
Miłego i atrakcyjnego tygodnia życzę Tobie i Jerzorowi. Mam nadzieję, że będziesz „sprawozdawać” ?
A ja po tak intensywnej wyprawie a raczej konieczności wstania o bladym świtku, idę sobie pospać.
Życzę wszystkim spokojnej, dobrej nocy w pogodnych snów. 😀
Do jutra.
Pyro, 😆
Na spanie za wcześnie, ale maszynę już wyłączę, bo mi coś wentylatorek wyje. Nie daj Bóg jeszcze coś się przepali i zostanę sierotką bez klawiatury. Niech odpocznie.
Jestem, Alicjo szczesliwej drogi i glaski dla bialej pieknosci.
Serdecznie dziekuje za zyczenia spolecznosci blogowej i spolecznosci kociej rownie licznej. Pikusinski odjechal do kocich przyjaciol na tym oto rumaku
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Zaprzeg# cdn.
a my bylysmy na moze niezbyt wykwitnym jedzeniu ale za to w prawie historycznym juz miejscu u Massimo w Bacco
http://www.bacco.de/german/restaurant/restaurant.html
Massimo szef Bacco byl biednym mlodym chlopakiem, ktory przyjechal do Berlina 1967 za swoja ukochana. Przyjechal, rozejzal sie i wyjechal w strony rodzinne do Wloch. Zapakowal na samochody z warsztatu ojca stare graty i meble i wrocil z tym do Berlina. Wynajal lokal, wytynkowal go na rustykalnie, wstawil wloskie graty i w ten sposob powstala w roku 1968 w Berlinie pierwsza wloska restauracja, w ktorej wysiadywali waleczni studenci, zajadjac sie spagetti arabiata. Potem zaczal tam bywac caly swiat wloski filmowy sciagajac za soba innych filmowcow i teraz lokal ten owiany jest jakby legenda.
Dorotolu, przyjmij ode mnie rowniez zyczenia pomyslnosci, zdrowia i pogody ducha na co dzien.
Zycze dobrej nocy wszystkim blogowiczom.
Doroto,
mój 15-letni kot pozdrawia Twojego Jubilata 😉
Najlepsze życzenia urodzinowe dla Dorotola i kota Pikusińskiego: niech Wam
zdrowie dopisuje, a każdy dzień przynosi coś miłego!
Dobry wieczor z Toronto.
Ja to ma dobrze – kto spi, to spi, a przede mna jeszcze kawalek wieczoru. Mlodzi sie pakuja, kotka Nobi nadal unika Jerzora (on ja zaglaskuje „na smierc”), a ja klepie w klawiature. Wlasciwie to kazdy klepie oprocz Macka, ktory pakuje szmaty na wyjazd, Jennifer „pakuje” do komputera rzeczy na konferencje.
Mam tu obok spory celestron – spora luneta, mozna podgladac gwiazdy albo zajrzec w okna sasiednich blokow. Zauwazylam, ze w bardzo wielu oknach stoja takie ustrojstwa.
No to chrapcie sobie rowno, ja wznosze toast za dzisiejszych (u nas jeszcze) jubilatow, Jerzor sie dolacza – zdrowie po raz pierwszy!
Dobranoc!
O, nie zmieniam tego nicka Della…. bedzie to znaczylo – Alicja w podrozy, na wygnaniu, zapuszkowana, czyli nie w domu 😉
Dorotol,
Tutaj jeszcze trwa Twoje Święto – wszystkiego najlepszego i STO LAT!!!!
Dołączam się do Marka K. – szczęślwej osimnastki w tym roku, w następnym i w każdym następnym!
Pikusińskiemu również najlepsze śle Pompon.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/Pompon2#slideshow/5460554775697402498
9ca9 – nie można zignorować 😀
Tak, tak, dobrze widzicie. 😆 Jak się poszło wcześnie spać, to i wstało się o przyzwoitej godzinie, na dodatek wyspana, po śniadaniu i ….. no przecież nie muszę wszystkiego zdradzać. 😉 Teraz sobie poczytam, bo muszę poczekać do przyzwoitej dla sąsiadów godziny, żeby się zabrać za hałaśliwą pracę.
Życzę wszystkim spokojnego i miłego dnia. 😆