Wesołych Świąt!
Można kupić przesłodzone mazurki, gąbczaste baby i te same wędliny co zawsze, jednak w znacznie większej ilości. Można także stanąć oko w oko z Wielkanocą i zapomnieć o wszelkim wypoczynku w tym przedświąteczny tygodniu. Czy jednak warto dla chwili błogiego smakowania niedosypiać, słaniać się ze zmęczenia. Oczywiście nie. Wybieramy więc drogę pośrednią. Nie kupujemy gotowych dań, zdecydowanie wolimy sami, w domu przygotować coś prostego ale nie wymagającego wielkiego nakładu sił i środków. Chcemy, aby na stole było smakowicie i domowo. Szaloną pracę staramy się zastępować przemyślaną organizacją.
Śledzie pod kołderką
Wymyślenie menu i trzymanie się jego treści daje nadzieję, że nie zrobimy nieprzemyślanych zakupów, a po świętach nie będziemy musieli zapełniać śmietnika. Racjonalnie myśląc rozplanowaliśmy przygotowania do świąt na cały tydzień. Dzięki temu każdego dnia poświęcaliśmy na nie zaledwie pół godziny, tylko wyjątkowo nieco więcej czasu. Jednego dnia zgromadziliśmy wszystkie bakalie, mąkę, cukier, sprawdziliśmy też listę obecności przypraw w szafce. Następnego dnia zagnietliśmy kruche ciasto, z którego na trzeci dzień upiekliśmy kilka kruchych spodów na mazurki. Tego samego dnia przygotowaliśmy mazurek cygański, który „robi się sam”, czwartego dnia – babkę i sernik, piątego przyprawialiśmy mięsa, które podamy na zimno, według najprostszego przepisu przyrządziliśmy śledzie. W sobotę przed południem będzie czas zdobienia mazurków, gotowania i pisania jaj, gotowania wielkanocnego żuru, parzenia kiełbas.
Surowy szpinak z jajami i truskawkami
W całej historii kuchni polskiej w pierwszy dzień wielkiej nocy nie gotowano żadnych dań, zjadano zimne mięsa oraz jaja, kiełbasę i ćwikłę i popijano żurkiem. To dobry pomysł. My jednak planujemy dodanie do tego menu połowy pieczonego indyka. Nasz wielki ptak leży już od dziś (czyli od piątku) owinięty świeżą, apteczną gazą, wchłaniając umiarkowanie dozowaną sól, garść cukru i dwie łyżki spirytusu. Tą mieszanką dokładnie posmarowany nabierze takiej kruchości i wspaniałego smaku, że zakasuje inne świąteczne specjały.
Jajka faszerowane
Starając się zachować umiar i tak zaplanowaliśmy zbyt dużo: przecież to tylko dwa dni, w czasie których nie samym jedzeniem się żyje. I to mimo, że przyjdą liczni goście.
Wałkowanie mazurka pod folią
Mazurek cygański
Życzymy więc wszystkim Przyjaciołom Blogowym smacznych Świąt i wesołego Śmigusa-Dyngusa.
Fot. Piotr Adamczewski
Komentarze
Mazurki z zasady są przesłodzone, nie lubię, nie robię i nie jadam. Na razie upiekłam dwie baby, może jutro upiekę trzecią, a z białek pavlovą z truskawkami. Na niedzielę wyciągnę z Liebherra udziec barani i podam z czerwoną kapustą, brokułami i młodymi ziemniaczkami. Dla nie jedzących mięsa – filet z łososia, jeszcze nie wiem jak. Przedtem będzie przystawka z zielonych szparagów z winegretem, wędzonego pstrąga łososiowego i jajek farbowanych w cebuli, którymi tradycyjnie stukniemy się przed jedzeniem, a potem każdy sobie obierze i pokroi wedle uznania. Na deser – sałatka z ananasa i mango i panna cotta. Na podwieczorek rzeczona pavlova i baba i… odwieziemy gości na dworzec 😉 W poniedziałek się zobaczy, co zostało. W zapasie jest ser do fondue i raclette i różne takie w zamrażarce np. cielęca polędwica. Wszystko zależy od pogody. Jak będzie znośnie, to na narty z piknikiem (jaja, majonez, chleb).
O, wyszło słoneczko, pora ruszać w drogę.
Witam, pogode mamy w Berlinie ponadcesarska, troche zimno ale lsni slonce, wlasnie zamierzam przejsc sie po znajomych i krewnych krolika i porozdawac to co obiecalam.
Mnie już córka postawiła na nogi, pytająć gdzie kupić dobrą szynkę. Zgodnie z wieloletnim doświadczeniem, odpowiedziałam, ze nie wiem, bo z mojego doświadczenia wynika, ze ostatnim terminem (w Połczynie) na zakup szynki z miejscowych masarni, jest Wielki Czwartek. Oczywiście może w marketach coś się trafi zjadliwego, ale ja już nauczona wieloletnim doświadczeniem, staram się szynki (o ile nie mam własnych domowych) kupować wcześniej.
Tu Pyra
Ja nie jadam tylko mazurków lukrowanych, natomiast orzechowe, migdałowe i kajmakowe – tak; zresztą nigdy nie zjadam jednorazowo więcej niż niewielki kawałek, bo człek w święta jest napchany do wypęku wielkanocnym śniadaniem i potem wcale niczego nie chce jeść do samego wieczora, a kolacja też raczej sałatkowo leciutka
Wiecie, że podziwiałam Żabę? No, wiecie. Po czterech dniach pobytu zaczęłam się tej wiedźmy bać. Jak pragnę zdrowia – jest coś nieludzkiego w takim trybie życia i pracy. Ja wczoraj upiekłam dwie baby i zrobiłam mięso do obiadu – Żaba jeździła po sklepach, warsztatach itp, napełniała pralkę, przybijał tabliczki, robiła w stajni. Po kolacji ucięła sobie 2 godzinną drzemkę, o pół do dwunastej w nocy Pyra poszła spać, Żaba się nie kładła. Popiekła te wszystkie spody mazurkowe, jednego mazurka (dla Panienki) udekorowała, popiekła mięsa świąteczne, rano poszła do stajni. Bene. Nic Wam więcej nie powiem.
Pyro, może spróbuj ją (Żabę naszą) czymś pookadzać?
Dziędobry na rubieży.
Piękne słońce, ale chyba przefajnowałam z łażeniem bez kurtki i plecki mnie rąbią na potęgę, co, jak wiadomo, skutecznie odbiera ochotę do wszystkiego.
Jakąś kawę wchłonę. to się może zreanimuję.
👿
Aż głupio przed świętami wkurzonego potworka rysować…
Wszystkim jubilatom życzę pomyślności i zdrowia … 🙂
Żabę podziwiam i podziwiam … ja czasami mam taki mały motorek ale tylko jak muszę … 🙂
Panie Lulku jedzenie miał Pan kupić na Węgrzech … proszę sprawozdać co zostało kupione i co jest gotowane … bo inaczej nie będzie sił by ten ogródek uprawiać …
w Warszawie też piękna pogoda … ludzie wyjechali już chyba bo na targ przy Banach jechałam jak w świąteczny dzień … na targu kolejki do wybranych stoisk z wędlinami, pieczywem .. żonkile tanie jak barszcz … 😀
śpię u córki a tam kotek jest śliczny … kotek śpi grzecznie w nogach u wnuczki a ja chyba mam jakieś antykocie bo rano wstaje zawsze z bólem głowy ….
Kochani – nie duszę,nie piekę, nie sprzątam, nie dekoruje jajek
ani mazurków. WYJEŻDŻAM ! Wszystko podadzą mi pod nos
i posprzątają. Jedziemy zażyć świeżego wiosennego powietrza
w okolicach Szydłowca. Wyruszamy mniej więcej za godzinę.
Powrót przewidziany w poniedziałkowe popołudnie.
Ściskam zatem wszystkich światecznie i dedykuję wierszyk,
tym razem nie mojego autorstwa :
Pogody, słońca, radości.
W niedzielę wielu gości.
W poniedziałek dużo wody.
Dużo jajek kolorowych
świąt wesołych no i zdrowych !
Z tymi gośćmi – to jak kto woli, albo dużo,albo trochę mniej.
Z wodą też wedle uznania. A jajka wiadomo- obowiązkowe !
Danuśka wypoczywajcie miło i smakowicie … 🙂
Nisiu,
Jak mnie tak kilka lat temu przewiało, z unieruchomionymi plecami udałam się do lekarza. Ten się uśmial, kazał łyknąć dużą dawkę polopiryny czy aspiryny, wskoczyć do lóżka i wypocić. Chodziło o to, by te plecy porządnie wygrzać.
Na drugi dzień znów mogłam się ruszać.
Swoją drogą, nigdy nie chodziłam tak wyprostowana jak wtedy 😉
Wszystkim zaglądającym tutaj życzę zdrowych, pogodnych, rodzinnych
Świąt Wielkanocnych 😀
Barbaro pięknych urodzin i dużo zdrowia … 🙂
Ewo, dzięki. Ja też, owszem, trzymam pion… a nie mówię tym razem o moralnym. Pamiętam, że moja mama, która też miewała takie przypadłości, grzała sobie plecki o piec kaflowy. Teraz nieco trudniej byłoby poczołgać się do grzejnika… Chyba że usiądę obok mojego psa na podłodze.
Jakieś mazurki zrobię – śladowo, jak wszystko, bo na dwoje, przy czym syn ostatnio „odżywia się racjonalnie”. Mamy w domu taki patent na polewę pralinową z „Ciastek, ciast i ciasteczek”, tylko przeważnie dowalamy więcej kakao, żeby nie było takie słodkie. Zawsze bywało tak, że najpierw znikały te mazurki, a dopiero potem ludzkość się brała za całą resztę. Ciasto kruche jak nie wiem co, to najklasyczniejsze. W ogóle bez cukru albo b. mało.
Najważniejsze i tak są jajka. W dawnych czasach zjadałam ilości astronomiczne, po prostu z solą. Wyżerałam sześciodniowe pisanki. Zafarbuję w cebuli, nawiasem mówiąc, takie najbardziej lubię, trochę wsiowe…
A ja do 16:00 w pracy.
Biała kiełbasa w lodówce, zakwas czeka, dzisiaj po pracy gotuję szynkę (będzie wywar na żurek).
Spody miodowe na mazurki gotowe, po pracy biorę się za masy.
Nisiu,
Ja też farbuję jaja w łupinach cebuli… tak mi zostało z dzieciństwa 😉 . Jakoś nie kuszą mnie te sztuczne barwniki.
Co do pleców – trzymam kciuki. Znam ten ból.
Do 18:00 🙁 Jutro też 🙁
Dzisiaj kriminaltango. U sasiadów do hodowli kur, róznych gatunków wdarlo sie stado lisów. Nie zostawili zywej duszy. Uratowal sie tylko bialy kotek zamkniety we wlasnej klatce. Uratowalo sie tylko kilka jajek. Nie wiadomo co robic. Chyba kupic psa. Malego trzeba bylo uspic, mial nowotwora
Na Wegry pojechalem zobaczyc jarzebine. Pan sprzedawca nawet nie pytal tylko kazal pakowac. Na dokladke dodal 24 niebieskie kwiatki, wieloletnie.
Zapytal czy to dla TEJ pani. Podsumowal udzielajac rabatu. Jego nowa pomocnica nie wygladala na bardzo szczesliwa. Wczoraj posadzilem jarzebine a dzisiaj nagle przyjezdza ten Wegier, sam, wyrzuca jako prezent worek ziemi i sklada Tej Pani zyczenie Wielkanocne, zapraszajac do kolejnych odwiedzin.
Pozostale zakupy tez byly udane i donosze o spodziewanej krótkiej wizycie mojej wnuczki konczacej dzisiaj 26 wiosen
Teraz bedzie obiadek i krótie spanko
Pan Lulek
Z dużym opóźnieniem ale z radością, że jest zwyciężczyni podaje rezultaty śorodowego quizu. Odpowiedzi są następujace:
1 – Wynalazł metodę przemysłowej produkcji cukru z buraków cukrowych;
2 – Produkował wazy, sztućce ( w tym piekne łyżeczki), półmiski w stylu empire:
3 – Był cukiernikiem a jego lokal mieścił się przy Krakowskim Przedmieściu 7.
Gratulacje dla Asi. Nagroda pojedzie dniej dopiero po świętach.
Gospodarz, widzę, podchodzi do sprawy profesjonalnie i z rozplanowaniem iście wojskowym 🙂 Pozazdrościć.
Bardzo się cieszę! 🙂 Trochę czasu spędziłam szukając trzeciej odpowiedzi. Jeszcze jestem w pracy i w domu będę dopiero ok. 19:00 🙁 , a tam czeka na mnie pieczenie sernika i sprzątanie. Serdeczne życzenia dla Wszystkich – wesołych, spokojnych Świąt, zdrowia i wiosennego optymizmu przez cały rok! 🙂
Asiu, gratulacje! Jakżeś do tego doszła?
Dziękuję! Znalazłam reklamę cukierni i fabryki ciast i lodów Ch. Toura (tak było napisane) w starym przewodniku po Warszawie w bibliotece cyfrowej. To szukanie sprawiło mi dużo radości bo lubię przeglądać stare przewodniki i czasopisma i czytać ogłoszenia i reklamy 🙂 .
Brawo Asiu!
🙂 dziękuję Wszystkim!
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-04-02.html
Polichromia i zlocenia Marek Kulikowski, brawo, co za blog udanych ludzi!
W Warszawie o 20 podczas Drogi Krzyżowej będzie niesiony krzyż który wyrzeźbił mój przyjaciel Staszek Trafalski dla swojej sparaliżowanej żony. Po kilku latach został podarowany Janowi Pawłowi II.
Papież trzymał go podczas swojej ostatniej drogi krzyżowej pięć lat temu.
http://goscniedzielny.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1239143437&dzi=1104785534&katg=
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-05-10.html
Dzień dobry Szampaństwu!
Wszystko jest – ćwikła, barszcz biały, śledzie (w tym roku nie robiłam rolmopsów 🙁 ) , wędliny zakupione w „Baltic Deli”…no, wszystko, co trzeba.
Czytam ci ja wpis Nisi i nagle przebłysk – czego nie ma?! NAJWAŻNIEJSZEGO!!!
Co gorsza, dzisiaj wszystkie sklepy zamknięte i dopiero jutro zakupię, a kiedy je pomaluję, skoro święcą przed południem?! Zgroza! Chyba wyślę Jerzora z pisanką od Ewy Cichala, tradycję trzeba podtrzymać, kto powiedział, że musi być więcej jaj. U nas tradycyjnie, nawet kiedy było nas sporo (6 nas + Babcia i Dziadek), dzielono się jednym jajkiem, chociaż święciło się ileś tam. Każdy dostawał z tego jaja choćby ociupinkę. Nie wiem, skąd ta tradycja, ale tak było. I ja to podtrzymuję u mnie w domu.
O pogodzie wam powiem, a co, będę bezlitosna 😎
Otóż lato! Słońce, powyżej 20C (poszłam sprawdzić, 21C w cieniu!) i coś wyszło spod zeszłorocznych suchych liści…
http://alicja.homelinux.com/news/img_2298.jpg
Alicjo! Alert! Ewa mi w tej chwili powiedziała, że tej pisanki nie powinno się jeśc, bo ona je gotowała w cebuli miesiąc temu! Jedna pisanka się rozbiła i zapach był nieszczególny…
A ja w ramach eksperymentu piekę babkę w maszynie. Zobaczymy co z tego wylizie.
cichalu, tu Żaba, mnie te maszynowe wychodza, smak całkiem, całkiem, tylko forma dziwna, polukrować cięzko (mam taką co piecze w pionie), chyba, ze na boku położyć.
Nic nie szkodzi, cichalu, pod nią ukryje się niekraszone i tym się podzielimy, a Ewina będzie dla ozdoby 🙂
Żabciu! Sprzedaj jakiś przepis który sprawdziłaś. Proszę. I czy kruszonke dodajesz i jaką.
Oooo… gorze mi gorze… wpadłam na ten sam pomysł, co Kapitan, wszyscy tu się rzucają na baby… akurat te 4 jajca w lodówce znalazłam (przepis tak zapodaje), wszystkie inne produkta potrzebne do… posiadam, też upiekę babę, a co!
I czekoladę mam (ukrytą przed J.) na ewentualną polewę, jakieś migdały zwinę Jerzoru (dodaje sobie do porannej mamałygi), poczekajcie, ja wam jeszcze pokażę!
Udawam się do zajęć. Doniosę z pola. O, nawet nie wiem, jak mój względnie nowy piekarnik zareaguje na wypiekanie ciasta, bo jeszcze tego nie robiłam.
Cichal, trzymaj kciuki za mnie, jako ja za Ciebie 😉
Wszystkiego najlepszego życzę Wam wszystkim z okazji świąt wielkanocnych.
Dzień piękny i słoneczny już mija, a mnie czeka zmywanie po wcześniejszej już kolacji w najwęższym kręgu rodzinnym, tj. w pięcioro.
Była zupa szpinakowa, w której złociło sie gotowane na twardo jajko, łosoś i tzw okoń wilczy z rusztu, a potem duże i dobrze zaprawiane krewetki. O deserze nie wspomnię. Potem drzemka na związanie.
Dziekuje za życzenia urodzinowe. Urodziny miałem w niedzielę i spędzałem je z dala od domu, bo chciałem mieć spokój. Nie spędzałem ale sam, bo w przemiłym i bardzo ciekawym towarzystwie. Kto zgadnie w jakim? http://picasaweb.google.de/pegorek/BilderCasio02#5455598704912989458
Pyra i Dorotol niedopuszczone w konkursie, bo wiedzą!
pepegor
Z takim pewnym wedrowcem Pepe
No właśnie, z szelmowskim uśmiechem.
Pepegorze,
wszystkiego dobrego w tym nowym roku życia i wielu dalszych, zdrowych i pomyślnych wiosen i pozostałych pór roku 🙂
Tu Pyra
Pomaleńku święta się klarują – Panienka już wyjechała, uwożąc kopę jaj, mazurka i babę, Córka Żaby z rodziną została zaopatrzona w dorotolowy mazurek pomarańczowy, większą ilość bigosu i mnóstwo innych słoików i słoiczków, na jutro została do wykonania jedna baba i pisanki. Czy jutro zrobimy też sałatki, to ja nie mam pojęcia – Szefowa zadecyduje. Do wyprasowania jest też 5m obrus biały, serwety, serwetki i dekoracja stołu. Jako, że Żaba nie jada żadnych ostrych przypraw i potraw, nie wiem, czy będę produkowała sosy zimne do jaj i wędlin, bo nawet poczciwy chrzan jest na indeksie (tzn dla Pyry chrzan jest). No, zobaczymy, to mogą być bardzo smaczne, ale trochę inne święta. I dobrze – blogowa brać jeździ po świecie, poznaje inne obyczaje i obce kuchnie, a tu proszę – Żabie Błota o 250 km od Poznania i niby tak samo, a inaczej.
Pyro, te 5 metrow obrusa skladalam na pol i mialam do prasowania 2,5, wystarcz na ten stol
Pepegor,
Ty nawet nie wiesz, jak ja lubię to Twoje ” ale”. Teraz już wiesz. Znałam osoby ze Śląska ,które tak właśnie mówiły. Bardzo lubiłam ich słuchać .
Żeby nie zabrakło mi przedświątecznych zajęć ,przyjechali stolarze z meblami do sypialni. Zapowiedzieli się wczoraj, kiedy miałam już wszystko posprzątane. Odkładali tę robotę ,bo dla nich duże łóżko ,wielka komoda, stolik i dwie szafki nocne to drobnostka. A nam też specjalnie się nie spieszyło.I takim to sposobem czeka mnie jeszcze porządne sprzątanie. Ale to będzie już koniec znajomości ze stolarzami .Bardzo dobrzy fachowcy i niezby drodzy, ale terminy dla nich nie istnieją. A że roboty mają dużo, to nie pozostaje nic innego jak czekać lub zrezygnować.
Upiekłam sernik i mazurek pomarańczowy z pianką na wierzchu.
Zaraz padnę. Zjadłam kolację: łosoś duszony na białym winie spod Wezuwiusza, ziemniaki i sałata z czosnkiem niedźwiedzim, wino. Ale nie od tego padnę, tylko od dzisiejszej aktywności 😯 Najpierw 15 km na nartach, słoneczko, -3 st. super wypreparowany ślad, ale tylko pierwsze 5 km, potem samemu 😯 Chudy piknik – chleb, ser, jabłko. W domu podwieczorek – baba, ale tylko kawałeczek.
Po podwieczorku pojawił się kupiec kół od jeepa. Jak zajechał swoim jeepem cherokee limited rocznik 1996, na liczniku 308000 km, to serce Osobistego załkało 🙁
Kupiec, jak jego głos w telefonie, sympatyczny, szczery, budzący zaufanie, w aucie żona, dziadek i jakaś panienka, wszyscy uradowani i szczęśliwi, bo odbyli ładną przejażdżkę w nasze strony.
Kupiec na widok opon mówi, że za tanio sprzedajemy i zaokrągla sumę do 350 (z 310) 😯 Obiecuje przysłać zdjęcie z naszymi kołami zamontowanymi na jego aucie 😎
I jak tu nie lubić Szwajcarów 😉
Po tym wszystkim jeszcze 12 km przejażdżka rowerem i spacer nad jeziorem z obserwacją myszy w oczeretach 😉
Uff, chcę odpocząć. Dziś wieczorem jeszcze zjawią się Młodzi, nasze dziecko chyba zagrypione, bo skarżyło się na jakieś straszne sensacje żołądkowe, gorączkę i bóle mięśni 😯
Pepegor…
ja też wiem!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2450.jpg
Witam, na wstępie najserdeczniejsze życzenia zdrowia i fury szczęścia dla wczorajszych solenizantek, niedzielnego solenizanta jutrzejszej (Basi) 😀
Toast za szybki powrót do zdrowia; Jotki, Eski, Ryby, Nisi i tych blogowiczów, którzy słabują.
Asiu, gratuluję i podziwiam Twoją wytrwałość w szukaniu odpowiedzi. 😀
Nareszcie się „wypszczółkowałam” (ufff), jutro tylko ugotuję szynkę i 24 godziny będę się lenić i nabierać sił na zrobienie poniedziałkowego obiadu, na który jest przewidziany knedel (mniam, mniam), polędwica wołowa (mniam) i zielona sałatka. Oczywiście najwięcej pracy będzie przy knedlu ale jest tak pyszny (i kaloryczny 🙁 ), że warto.
Nemo dziekuje,
Krystyno, nawet nie wiem, ze mam takie ALE. To chyba tak jak z tym, co to niewiedzial, ze cale zycie mowi proza.
Alicjo, powspominalo sie troche i to przez kolejnych, nie wiem ile piw. W kazdym razie spowodowalo to przerwa w jego pisaniu, ze nawet osoby dopytywaly sie z niepokojem, czy aby mu sie cos nie stalo.
Lece na dol, bo trzeba zrobic z dziesiec rolad.
Pepegor,
piw się nie liczy, piwa się pije 🙂
Z niepokojem patrzę na piekarnik… zobaczymy, albo napasiemy chipmunki.
Baby, ach te baby…
Zgaguniu, w porę chyba chlapnęłaś, bo czuję, że mnie zaczyna odpuszczać. A mówiła mamusia, pogoda zdradliwa, nie zdejmuj, dziecko, sweterka! Zgodnie z radą Ewy ogaciłam się, poleżałam i jest lepiej.
No to może zagniotę ciasto na spody do mazurków. Przez noc poleży w zimnie, a jutro upiekę i zrobię polewę pralinową. Kupiłam jakieś wypasione belgijskie trufle, bardzo tłuste, ale fajne – zrobię z nich ozdóbki. Będzie czarne na czarnym. Znaczy brązik.
Z drożdżowym postanowiłam się nie wyrywać. Kupiłam malusią babeczkę, żeby była, bo baba musi, ale pewnie jej nawet nie ruszymy. Śledzia zrobię i sosik tatarski, ot łakocie dla dorosłych!
Alicja, masz tam Czipa i Dalego???
😆
Alicjo, nic nie bój, wszystko baba będzie super. 😀
Ja szukałam w Twoim skarbcu przepisu na chleb i nie widzę. Albo już jestem ślepa ze zmęczenia, albo go tam nie ma. Nie pamiętasz, czy miałaś przepis na chleb ? Kupiłam sobie na próbę 0,5 kg razowej mąki pszennej i 9,5 kg żytniej i chciałabym spróbować, najpierw malutki chleb upiec a jeśli „wyjdzie” dobrze, to będę mogła poszaleć. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=xvXyhC27buU
Na razie tylko te „baby” 😆
Pyra
Pepegora uczczę kiedy zawadzi o Pyrlandię. Basię jutro i pamiętajcie o rocznicy Piotrowej z Basią nadobną (też jutro) U nas nowa klaczka urodziła się wieczorkiem, jej mama wyczekała, kiedy żadnego „ludzia” w stajni nie będzie i wtedy urodziła. Ja się na tym nie znam, niech Żaba o końskim dziecku opowie i o zwyczajach końskich mam.
kod: f1f1 – znowu jedynki i do tego ” f „-uczą podwójnie. 🙄
Żabo, Pyro, jeśli tylko z maleństwem jest wszystko w porządku, to nic „ino” się cieszyć – dostałyście wcześniejszego zajączka. 😆
Nisiu, Alicja ma takie śliczności w obejściu :
http://alicja.homelinux.com/news/A_gdzie_piwo.jpg
Już wiem dlaczego kod na mnie „furczał”, nastukałam o 21:46, że kupiłam 9,5 kg mąki żytniej 😳 zamiast 0,5 kg. 🙄
Alicja!
Przywieź tego trochę do Warszawy w maju!!!
Chmielewska pisała kiedyś o czipmankach, cała zachwycona. No, ja się wcale nie dziwię! Chip i Dale!
Dziesięć rolad przyrumieniłem i duszą się teraz, to i mogę znowu tu zobaczyć. To danie ma tą dobrą stronę, że można przygotować je znacznie wcześniej.
Zapomniałem pogratulować wygranej. Brawo Asiu!
Gratuluję naturalnie przyrostu i dochówku u Żaby, aby dalej tak dobrze szło.
Teraz sie zmywam na pół godziny, do patelni, co się tam dzieje i muszę koniecznie spakować makulaturę, bo jutro zbierają, a nazbierało się tego w piwnicy, nazbierało.
A co Alicjo, piliśmy, a jakże!
Nisiu, jak też byłam zachwycona, jak Alicja mi to zdjęcie pokazała.
Muszę się przyznać, że chałka mi wyszła wspaniała 😀 , natomiast mazurek wileński, po kilkunastu latach robienia go rokrocznie, jest koszmarny i zupełnie nie wiem dlaczego. Jedyna przyczyna, jaka mi przychodzi na myśl, to białka, tylko nie wiem czemu. Jajka były świeże, wszystkie wyglądały normalnie, żadne nie pachniało, piekarnik ten sam a mazurek przypomina podeszwę. Ale się siostrzenica zmartwi (tak jak ja). Jutro w południe pakuję jajka w zalewie, chałkę, nieszczęsnego mazurka, ciuchy i wybywam na święta do rodzinnych kątków.
Zdążę jeszcze złożyć życzenia, przed wyjazdem. 😀
Bingo!!!
Jedna Baba wyszła na spacer a druga prawie z formy, tak urosła. Dziękuję Alicjo za kciuki! Zgago zazdroszczę Ci tej zytniej. Na Florydzie nie do kupienia. A to „baba” z maszynki
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Baba#
Witajcie ponownie,
U mnie w domu też choroba – mamę rozłożyło jakieś grypsko żołądekowe. Z tego wszystkiego, zamiast zrobić syrop „do nitki” najzwyczajniej go scukrzyłam 😕 . W końcu udało mi się zrobić to co miałam i mazurek kusi zapachem…
Popijam pigwóweczkę i wznoszę toast za wszystkich chorych & rekonwalescentów.
Nisiu, cieszę się że mogłam pomóc 😀
Cichal, ależ to jest cudo !!!!!! Wygląda, jakby była gotowa tę maszynkę Ci rozsadzić. 😀 Gratuluję !!!
A u „Was” nie ma sklepów ze zdrową żywnością ? Mnie się zdawało, że ten typ sklepów „przyszedł” z USA.
Miało być „żołądkowe”…
Ewo, będę trzymać, żeby u Twojej Mamy, grypa żołądkowa miała jednodniowe te paskudne objawy. Ponoć jak się ma szczęście (a raczej odporność), to objawy znikają po jednym dniu. Czego życzę Twojej Mamie i Tobie.
Zgago. To jest właśnie ciekawostka. Są dziesiątki rodzajów mąki. Niektóre nazwy wstyd wymówic a żytniej nie ma!
Nisiu,
mam Czipa, ale on goni Dalego 🙄
One są bardzo terytorialne, jak zajmują, to dla siebie i już! Poza tym są… oh, cała opowieść!
Wielokrotnie napomykałam, ale powtórzę Jerzorową, jak to ja pojechałam do Polski, a Jerzor karmił zwierzęta. Czip albo Dale bedzie przychodził po orzeszki cały dzień i gdzieś je tam chował po rozlicznych jamach. Wiewióra przyjdzie, weźmie i pójdzie, ale Czip nie odpuści. Dasz, on łaps ile mu w pysk wejdzie (zazwyczaj dwa, ale cwaniacy potrafią załapać trzy), i gdzieś z tym do jakiejś spiżarni leci, i za chwile znowu stoi po prośbie. Potrafi tak cały boży dzień, powtarzam.
Jerzor wymyślił, że nie ma tak łatwo, niech sobie Czip zarobi na orzeszka. W ogrodzie stała typowa, drewniana parkowa ławka-stół, taka piknikowa. Jerzor wziął kawałek wełny, przywiązał orzeszka, potem to-to do ławki tak, że zwisało mniej więcej w połowie między blatem a ziemią. Niech się Czip powysila trochę. Czip przypędził, zdziwił się deczko, popatrzył z dołu… tyle podskoczyć owszem, ale… wskoczył na stół-ławę, zerknął z góry, po czym złapał za wełnę i wciągnął orzeszka do góry.
No i jak tu nie lubić wredoty?!
Zgago,
Dziękuję. Jesteś kochana 😀
Pomału odpływam do krainy snów. Dobranoc.
Jejusiu, przy takich Czipach to ja bym cały rodowy majątek przepuściła na orzeszki! Samochód bym sprzedała i orzeszków kupiła zwierzutkom!
To może lepiej, że one w Kanadzie…
Cichal, a można do USA mąkę w paczce wysłać ? Jakoś nie umiem znaleźć informacji na ten temat – przecież pisałam, żem ćwok.
Ewo, śpij spokojnie i śnij o pięknych wakacjach. 😀
Alicjo, i jak tu nie wielbić tak sprytnego maleńtasa, no nie ?
Zajrzałam na sąsiedni blog, a tam pusto! Myślałam, że Państwo Melomaństwo gremialnie babki piecze i mazurki ozdabia, ale mojego wpisu nie wzięło, więc chyba kłopoty z serwerem.
Taką muzyczkę im chciałam dać – sama jest jak mazurek wytwornie zdobion…
http://www.youtube.com/watch?v=8dgL8J1OsP8
Tu jest moje ulubione zdjęcie Czipa, taka sierotka z fartuszkiem, ale bojowa – no co, dawać orzeszki!
http://alicja.homelinux.com/news/Dawac_orzeszki.jpg
pozdrawiam Wszystkich wieczorową porą z deszczowego Ursynowa 🙂 nie dość, że leje, to zimno, niby taka była prognoza, ale ja się tak nie bawię! Nie jest dobrze, alergia mnie nęka, zadomowiła się chyba na dobre, a tu tyyyle jeszcze do zrobienia. Odkładam na jutro zdobienie mazurków (ugotowałam puszki z mlekiem skondensowanym). Jajka ufarbowałam tradycyjnie, w łupinach cebuli, wyszły piękne, co za kolor! Wzorki będę skrobać 🙂
Wesołych Świąt!!!
tu Żaba Właściwa:
idę zobaczyć co mała porabia, potem się wezmę za pisanki. Jedną instruktarzową zrobiłam po południu, żeby Sylwii pokazać jak się pisze szpilką woskiem na jaju.
Mała jest gniada, bardzo dużą, ma na czole dużą regularną gwiazdę, czyli po prostu białe koło i obie tylne nóżki białe powyżej stawów pęcinowych. Nie widziałam jak pije, ale za to widziałam jak robi kupę. Jej matka, Senna Julka – córka i ostatnie źrebię mojej ukochanej Samby (jeździłam na niej bez mała 23 lata) tłumaczyła nam dzisiaj, jak sołtys krowie na miedzy, że ona nie chce mieszkać w stajni ogierów, tylko chce do boksu koło hali. Więc wieczorem Sylwia ją tam zamknęła. Myślę, ze też zaraz urodziła źrebaka, bo jak przyszłam to już było suche, wylizane i samo wstawało. Stara Samba też nie chciała się źrebić w stajni, tłumaczyła mi, że chce na pastwisko i jak w końcu ją wypuściłam to za kilka godzin się oźrebiła.
Cichal, to według jakiego przepisu robiłeś tę babę?
Myślę, że taka pozioma forma jest lepsza od pionowej, jaką ja mam 🙁
Alicjo, masz rację, to zdjęcie jest najsłodsze. Łapki ma tak złożone, jak dziecko, które nie bardzo wie co ma teraz zrobić, nawet pyszczek ma taką zakłopotaną minkę. 😆
Barbaro, Tobie też życzę wesołych i niealergicznych świąt. A robiłaś testy, na co jesteś uczulona ? Bo przy takiej pogodzie alergicy „pyłkowi” mają mały odpoczynek.
Żabo, a po świętach, pokażesz ją nam ? A jakie będzie miała imię ?
Żabo, a wiesz już, jak ją nazwiesz?
Czy może po prostu Sylwia?
😆
zastosowaniem amerykańskich miar i składników.
Żabo, zgarnąłem z internetu. Dałem połowę cukru. Oni okropnie słodzą. Do pierwszej dałem rodzynki i skórkę pomarńczową. Do drugiej jeszcze cranberry (czy to nasze żurawiny?
3 cups mąki chlebowej (bread flour), może być zwykła (all purpose)
6 tbsp mleka
1 cup + 1 tbsp masła w temperaturze pokojowej
1 cup cukru
3 jaja (large)
1 tsp soli
2? tsp drożdży (takich w proszku, granulkach, Fleishmann, Rapid raise czy innych)
1 tbsp ekstraktu wanilii (lub cukier waniliowy)
Składam życzenia wspaniałych Świąt dla całego blogu – Gospodarza z Gospodynią oraz wszystkich Blogowiczów. 😀 Zamiast kolorowych pisanek przesyłam ….
http://picasaweb.google.com/haliczek5/ChipIDale#
Wracam do placków 😆
jeszcze przysiadłam na chwilkę, a tu takie nowiny, Żabo gratulacje, ta źrebinka musi być śliczna. Tak samo te chipmunki Alicjowe, rozbrajające!
Zgago, ja jestem początkującym alergikiem, żadnych testów jeszcze nie robiłam, do tej pory czasem miewałam takie jednodniowe kichania, kto by z tym do lekarza latał, ale teraz kicham i zalewam się łzami coraz częściej i trzeba będzie coś z tym zrobić, oj, jak ja nie lubię do lekarza…
Sie pakuje teraz te najwazniejsze utensylia, jutro wyruszam do Pcimia Dolnego i zycze wszystkim bardz milych, udanych, smakowitych, spedzonych pod cesarskim sloncem swiat wielkanocnych
Barbaro, to tak jak ja. Jak już sama wiem, że sobie bez lekarza nie poradzę, to z mety mi ciśnienie skacze na 186 🙁 Może jesteś uczulona na jakiś zapach ? Sprawdź sobie najpierw sama, co nowego kupiłaś, jaki nowy kosmetyk, może płyn do garów. I zobacz kiedy Cię „łapie” czy w pracy, czy w domu i tam spróbuj poszukać przyczyny. Moja starsza jest już „starą” alergiczką a i siostrzenica, aż żal na nie patrzeć. Najlepszy dowcip jest z moją młodszą, bo ma przetestowane, że jest uczulona na nikiel a jak jest późna jesień i zima, to w ogóle nie kicha a nikiel jest przecież cały rok i nie sposób go nie dotykać.
Dorotol, życzę Ci spokojnej podróży i pięknych świąt wielkanocnych, no i …. bogatego zajączka – przecież byłaś grzeczna, to Ci się należy. 😆
Przyłączam się do życzeń gospodarza:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5455657204503907586
Ja już idę się położyć na i pod warstwy 😀
Życzę wszystkim dobrej nocy i pięknych snów. 😆
mt7, też Ci życzę pięknych, spokojnych i pogodnych świąt wielkanocnych. 😀
O, a ja jestem alergikiem skórnym 🙁
I to na starość mi przyszło, na starość 🙄
Wszystko bez te atomy, na mój rozumek… no bo jak to wytłumaczyć?!
Dyżurne miejsca są na karku (dlatego wolę mieć dłuższe włosy) oraz w okolicy prawej nerki na plecach. Także samo zarówno na prawym łokciu. Leki? HA!
Tak jak z grypą. Leczona trwa siedem dni, nie leczona – tydzień. I te leki, niech je gęś kopnie. Wypróbowałam sporo, nic nie działa. To wszelkie maści i tak dalej. Podobno są szczepionki, ale wypięłam się na nie. Jeszcze czego 🙄
Staram się zapomnieć, że takie coś mi dolega i domaga się drapania.
Zgago 🙂 to jest okropnie trudne, mimo usilnej obserwacji, ciągle nie umiem wpaść na „winowajcę” i chyba jednak trzeba będzie poddać się tym testom, choć i do tego podchodzę sceptycznie, może to za karę 🙂
o, Alicjo, to ja też się będę trzymać tych atomów, szczepionkom też mówię nie! A narazie lecę spać, może jutro będzie lepsze 🙂
… o, mój lekarz też wskazywał na nikiel, popularny składnik srebrnej biżuterii, którą uwielbiam. No to dałam na wstrzymanie na jakiś czas, nie nosiłam – i nic, czy bez, czy z – wysypka i swędzenie. Googlałam, szukałam różnych remediów, w końcu dałam spokój. To są chyba najtrudniejsze schorzenia do wyleczenia.
Dobranoc, Blogu.
Szancia na mnie czeka. Na świeżo wypranej i wyprasowanej kapie, rzecz jasna. Dobrze, że nie rozgrzebała tego wszystkiego i nie ułożyła się z mordką na świeżej podusi. bo normalnie bardzo to lubi…
A tu najpiękniejszy kawałek Bacha na dobranoc (trochę mało wesoły, ale w końcu jest Wielki Piątek)…
http://www.youtube.com/watch?v=uRnA8VaFzD8
na polskie to by było tak:
390 gram maki
84 ml mleka
240 gram masła
225 gram cukru
3 jaja
1 łyżeczka soli
drożdże, wanilia – wg przepisu
Ja daję na nieco mniejszą ilość mąki (340 gram) więcej mleka (120 ml), 4 x mniej
masła, cukru 90 gram i 6 zółtek, reszta bez zmian…
Uściski i najlepsze życzenia dla Gospodarza i Basi z okazji (u Was już sobota…)… i stosowna melodia 😉
http://www.youtube.com/watch?v=cIkQNti8_EU
Czy Ci się nie zapada? Cukru daję połowę a masła o 30% mniej
…oj, niedobrze panowie, niedobrze… nie ma przepisów w ?Przepisach na chleb 😯
A przecież to podstawa! Chleb i wino! Nadrobię, ale dopiero po świętach.
Baba zanim co, to padła 🙁
Ja nie mam serca do wypieków, wychodzily mi świetnie, dzięciem będąc, a serniki do nie tak dawna, z 10 lat w tył…
Łgać nie będę, wyślę Jerzora do wiadomego sklepu, tam są świateczne baby z polewą czekoladową, po co ja się w ogóle na ambit, jak można tak prosto. Przyznajmy – nie mam serca, to po co sie wygłupiać?!
Tymczasem zdrowie Piotra i Basi z okazji kolejnej rocznicy ślubu!
Ja to mam dobrze… u mnie wasza sobota zaczyna się w mój wczesny piątkowy wieczór 🙂
Życzę p.Piotrowi i p.Basi – z okazji rocznicy ślubu – zdrowia, szczęścia i pomyślności, przez następne kilkadziesiąt lat wspólnego życia 😆
Calutkiemu Blogowisku, z rodzinami i pupilami, życzę spokojnych, pogodnych, wesołych a przede wszystkim smacznych świąt wielkanocnych
O toastach nie zapomnę ani o „trzymaniu”. Bawcie się i odpoczywajcie na całego ! 😆 😆
Jak ja wytrzymam bez blogu do wtorku ? 😉
Dla Gospodarzy z okazji rocznicy ślubu wszystkiego pięknego życzę … 😀
Zgago Droga! Będę „tsimać”, żebyś bez blogu wytrzymała do wtorku! 😀
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy slubu Panstwa Adamczewskich, zyczenia dla dzisiejszych barankow i barankow dni nastepnych. Wesolego jajka!
Pakuje wlasnie zwierzyne i w droge!
Tu Pyrawie ty
Rośnie ostatnia, „domowa” baba. Nie wiem jaka będzie, bo mi się rum do rodzynek przelał; niby trochę zlałam, a i tak w ciasto poszło więcej, niż normalnie.
Żaba pojechała wyświęcić święcone, a mój jamnik urządził 10 minutowe płacze i szlochy, że bez niego samochód odjechał. Jak to dobrze mieć wielkie psy w pobliżu – malec chodzi jak zegarek, niech tylko Gawra machnie łapą, albo warknie na niego. Ponieważ jest niziutki, uciekał jej kiedy chciała go przytrzymać pod swoim wielkim brzuchem – teraz psica się uchytrzyła i krzyżuje łapy pod brzuchem Radka – nie ma mowy, żeby zwiał, kiedy Ona ma mu coś do powiedzenia. Pyra natomiast została wczoraj słusznie pokarana za łakomstwo.
Śledziem Żabine śledziami i jadłam je z umiarem. Złakomiłam się natomiast na większą ilość wspaniale zmacerowanej w cytrynie i śmietanie z oliwą, cebuli, do pieczonych ziemniaków. Ja na codzień jadam b. mało cebuli i nie przewidziałam, że mi się brzuszek zbuntuje dokumentnie. Odcierpiałam i dzisiaj będę b. ostrożna z jedzeniem czegokolwiek.
Barbarze urodzinowo, a Piotrowstu rocznicowo przesyłam mnóstwo serdeczności.
Pyra – nie wiem, co tam nakręciłam we wpisie, że mi dziwna metryczka wyszła. Przepraszam
Państwu Adamczewskim najserdeczniejsze życzenia rocznicowe 🙂
Wszystkim, wiosennych i smakowitych Świąt 😀
Łasuchom serdeczności świąteczne od melomaństwa. Odpowiadając Nisi z wczoraj (dzięki za bachowskie linki, zaraz zaniosę do siebie): część melomaństwa zapewne wypiekała i szykowała się, ale część się melomaniła. Słuchając tego dzieła, choć w zupełnie innym wykonaniu.
http://www.youtube.com/watch?v=2IaPsZ9y-0U&feature=related
Słonecznych Świąt!
Słonecznie. Osobisty ryje w grządkach, dziecko wydobrzało trochę i łupie orzechy, Geolog z Geologiem wybrali się motocyklem na wycieczkę geologiczno-prospekcyjną, a ja kombinuję i kombinuję, i nie mogę sobie przypomnieć przepisu na tort z orzechów włoskich i białek, z cukrem, ale bez żadnych innych dodatków. Przekładany potem bitą śmietaną.
Gospodarstwu najlepsze życzenia dalszego zgodnego pożycia 😀
Barbarze urodzinowo – pięknej i znośnej wiosny, bez alergicznych reakcji i dolegliwości 🙂
A dla Piotrostwa – ulubiona Cecylka. Młoda i piękna 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=rJtr0xq1uI0&feature=related
Dziękujemy za pamięć i życzenia. W tym muzyczne, które nastrajają wiosennie. U nas wiosnę robi 45 tulipanów, które kupiłem raniutko w Pułtusku, wprawiając w zdumienie kwiaciarkę, która nigdy dotąd nie sprzedawała bukietu o takiej liczbie.
Za oknami mży i chłodno. A w domu miło, gwarnie, wesoło i ciepło dzięki Waszym życzeniom i miłym myślom słanym do nas na Kurpie.
Jeszcze raz życzymy Wam równie ciepłych, smacznych i wesołych Świąt!
Janowi Krenzowi kiedyś kupilim 50 tulipanów, jak mnie prezes Prószyńskiego zaprosił na koncert pod dyrekcją… Skala kwiatkowa była właściwa. Najlepszego Państwu Gospodarstwu z okazji! Wiele szczęścia, zdrowia i słodyczy!
Gospodarz lubi soprany? A Emcia na dobry dzień?
http://www.youtube.com/watch?v=dVneIjkZRig&feature=related
A w ogóle dziędobry na rubieży. Słoneczko świeci, plecki jednak trochę rypią, ale damy radę.
Pozdrawiamy Wszystkich prawie-świątecznie. 😆
Mialem serdeczna ochote na lenia. Na Wegrzech zrobilem zapasy. W poniedzialek przyjezdzaja paOlOrowie w towarzystwie najmlodszej latorosli. Po poludniu tylko podlewanko i lezy len.
Gospodarzostwu zas serdeczna zyczenia dalszych stu lat wspólnego szczesliwego zywota.
Reszcie zdrowia bo wszyscy i tak beda mysleli, ze to skutki swiatecznego stolowania sie
Pan Lulek
Panstwu Gospodarzom coraz wiecej kwiatkow w bukiecie na 3 kwietnia zycze! Aby po jednym dochodzilo z kazdym nastepnym rokiem.
Barbarze wszystkiego najlepszego na urodziny, a reszcie jeszcze raz milych swiat zyczy
pepegor
Baba w piecu, forsycja, bazie i kasztan pięknie rozwinęły się w wazonie, piesy leżą z obydwu stron mojego krzesła czekając na łakocie, a ja przecież tylko piszę o jedzeniu. Żaba przywiozła ostatni numer „polityki”, ale jeszcze nie czas na polegiwanie z ulubioną gazetą w dłoni.
Ta baba w piecu urosła do samiutkiej góry dużej formy i wygląda, jakby chciała uciec gdzie pieprz rośnie.
Tak to Pyra spędza dzień
Witam,
słaba i obolała, ale w DOMU 🙂
Wszystkim najserdeczniejsze życzenia świąteczne, Piotrowi i Basi moc serdeczności jubileuszowych, Barbarze urodzinowych 🙂
Jotko! 😆
Home, sweet home! Teraz już wydobrzejesz ekspresowo. Pamiętaj: chorowanie szkodzi zdrowiu! Najlepszego.
Pani Barbarze i Panu Piotrowi wszystkiego najlepszego z okazji wspaniałego Jubileuszu!
Serdecznie dziękuję za miłe słowa i życzenia dla mnie, a Wszystkim jeszcze raz – Wesołych Świąt!
Jotko, jak miło Cię powitać, wszystkiego najlepszego, zdrowiej szybko 🙂
Państwu Adamczewskim kolejnych lat szczęśliwego pożycia, Barbarze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, a wszystkim blogowiczom zdrowych, spokojnych i smakowitych Świąt Wielkanocnych.
Witam o świcie i spieszę złożyc zyczenia Gospodarstwu z okazji rocznicy ślubu i z okazji Świąt Wielkiejnocy. Alleluja! Żyjcie smacznie, Drodzy Państwo.
Wszystkim Blogowiczom a szczególnie…wszystkim, życzę zdrowych, wesołych a nadewszystko smacznych (noblesse oblige) Świąt. ALLELUJA!
Tu Pyra
1. cieszę się, że Jotka wraca „du sie” jak mawiają w okolicy,
2. złoszczę się, bo rozwaliłam babę. Upiekła się przepięknie, ale siedziała w formie, jak przymurowana z jednej strony – wypukując cholerę, rozwaliłam ją. A miała zdobić stół. Skleiłam na lukrze, wrrrr, wrrrr, wrrrr Najgorzej nie jest, tylko kudy jej do filmowej urody.,
Wszystkim wszystkiego dobrego
Pyro! Nie uroda ciała się liczy, tylko DUCH. Duch Baby – na pewno jest w porzo.
Inspekcja w ogródku: krokusy przekwitają. Bergenia kwitnie nieśmiało. Jeden narcyz ma pączek kwiatowy, fiołki mają nowiutkie listki i pączki też, hiacynt (ten na słoneczku) zaraz zakwitnie. Jedna malusieńka cebuliczka już niebieska. prymulki wystawiają żółte łebki. Magnolia, azalie i rododendrony mają pąki jak smoki. Zielonego już sporo, tulipany i żonkile mają wysokie ładne liściory. Będzie wiosna!
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkiejnocy!!!
Za chwilę wkładam babę do piekarnika, potem zrobię pieczarki a la Jeff. Wczoraj robił faszerowane pieczarki. Zabrakło mu nadzienia i w związku z tym wykorzystał moją kiełbasę. Znaczy moja to ona była. Wysłałem do Paryża mały transporcik białej kiełbasy i nie tylko.
Jak się Jeffowi skończyło własne, to zajrzał do lodówki a tam biała z Kurpi i Mazowsza. Podziobał widelcem nałożył do pieczarek i po upieczeniu jednego z drugim zapiał jak francuski kogut z zachwytu. Szef kuchni w merostwie , wie co mówi. Nowe danie :Zapiekane pieczarki z białą kiełbasą. Już mi ślinka cieknie. Kilka pieczarek posypię parmezanem… A co!
Moi Drodzy –
Serdeczne Świąteczne życzenia – smacznego jajka, pogodnych dni świątecznych, kolorowych kraszanek i obfitego w tradycyjne specjały wielkanocnego stołu
Jednym słowem
Wesołego Alleluja
Życzy
Echidna
Moc rocznicowych serdeczności dla Państwa Adamczewskich.
Dla Barbary urodzinowe wszystkiego najlepszego
Dla Wszystkich spokojnych i radosnych Świąt, smakowitości na stołach, i wiosny – w sercu i dookoła.
Ewa i Dorota z Poznania
Wierszyk taki wysłałam swoim przyjaciołom, a po zastanowieniu pomyślałam, że nie od rzeczy będzie i tutaj go wrzucić. Więc wrzucam.
WIERSZYK WIELKANOCNY 2010
Wielkiej Nocy czas nadchodzi ?
słonko świeci, wietrzyk chłodzi,
w ogródeczku kwitnie kwiat.
Skowroneczek w niebie buja,
Człowiek woła ?Alleluja?,
optymizmem wionie świat.
Już mazurki umajone,
jaja w farbce zanurzone,
rośnie baba, pachnie keks,
szynka w dymie uwędzona,
na półmisku ułożona
czeka na sosiku kleks.
W ręce dzierżąc barwne jaje
ślą życzenia obie Szwaje,
więc Mamunia z Synem wraz:
niechaj Wam się życie darzy
czyście młodzi, czy też starzy
w wielkanocny, piękny czas.
Familijom zdrowia życzym,
dziatkom słonka i słodyczy,
dziadkom wątrób niczym spiż,
nade wszystko zaś miłości:
niechaj w domach Waszych gości
nieustanny uczuć wyż.
A gdy jutro wczesnym rankiem
oczka błysną nad śniadankiem,
nad półmiskiem jaj i mięs,
pomyślmy o przyjaciołach
i na cześć ich wznieśmy toast ?
bez nich życie traci sens!
😆
Te znaki zapytania, oczywiście, bez sensu…
Nisiu, piękny wiersz 🙂
A wiosna faktycznie… u mnie w ogrodzie wychodzi sporo kwiatków, wczoraj nieśmiało się pokazywało, a dzisiaj już się zaczyna niebieścić od cebulicy – u mnie pełno tego w trawie i Jerzor nie rusza z kosiarką, dopóki cebulica nie przekwitnie. Fiołki mam nawet białe 🙂 Nie wiem, skąd się nagle wzięły, i to na środku trawnika. Tu o Czipach znowu – i być może wściekła wiewióra maczała w tym łapy (zdjęcie za drugim wpisem). Otóż one mi wykopują różne cebulki, a i kradną sąsiadom i sobie zakopują na zaś w innych miejscach. już się nie dziwię, że hiacynt z przodu domu został nagle przeniesiony pod krzak porzeczki, a tulipan czy narcyz wyrasta mi na Górce, choć nie tam było jego miejsce 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/wiosna copie.jpg
Ciąg dalszy nastąpi o Czipach. A potem o wściekłej, bo i jedno, i drugie wymaga ilustracji (a jest takowa).
Oj… tak ma być, bo jak „naczynia nie są połączone”, to nie chyta 😉
http://alicja.homelinux.com/news/wiosna_copie.jpg
O, nazbierało się „po drodze” więcej, poniżej cała sesja. Jest to takie zachłanne i żarłoczne stworzenie, że dla orzeszka zrobi wszystko. Jasne, ze codziennie kupuje się całą torbę orzeszków, odkąd tylko się pojawi Czip albo Dale. Zazwyczaj pojawiają się dwa, a potem jeden drugiego przegoni i zostaje panem na zagrodzie. Orzeszki bierze z ręki, jak już złapie, to nie puści i można go tak nosić z tym orzeszkiem, prędzej się człowiekowi ręka zmęczy, niż Czip wypuści orzeszka.
http://alicja.homelinux.com/news/Czipmanki2/
Alicja – namawiamy Cię z Ewą na eksport prywatny. Ponoć w USA (może i w Kanadzie) są świetne zestawy barwników spożywczych i tanie to, jak barszcz (ca 4 $) – opakowanie starczyło Ewie na 8 lat. W Polsce farby są do niczego, a na Allegro kosztują b. dużo. Bądź koleżanką, kup koleżankom, przyjedziesz do W-wy, dostaniesz za dolary złotówki. A, co tam – dostaniesz po dobrym kursie
Do przestępstwa celno – dewizowego namawiała Ciebie Pyra
Teraz następna opowieść. Otóż Czip wymyślił sobie, że stoi kupa żelastwa w garażu (toyota, latem raz na tydzień, lub rzadziej uzywana, bo piechota i rower dla zdrowia…), w sam raz mu się nada na spiżarnię. No i spojrzyjcie na fotkę – tam sobie umyślił zrobić spiżarnię. Traf chciał, Jerzor podniósł maskę, sprawdzał poziom oleju czy co tam. Wywalił spiżarnię przed garaż, bo chyba gdzieś jechaliśmy wtedy. Na drugi dzień zerka pod maskę – orzeszki są pięknie poukładane, tylko na drugim końcu. Powtórka z rozrywki – na następny dzień dla zmylenia przeciwnika Czip z powrotem potachał te orzeszki w druga stronę. Po którymś razie Czip doszedł do wniosku, że z tym dwunożnym durnym nie wygra, zabrał orzeszki i ukrył je w sobie tylko znanym miejscu.
http://alicja.homelinux.com/news/zapasy.jpg
Najlepsze życzenia Państwu Gospodarzom ! To imponujący jubileusz .Ja też tak chcę !
Barbarze urodzinowo życzę dużo zdrowia .
Jotko,dobrze ,że już jesteś w domu ,a więc bliżej nas.
Alicjo ,
ależ ty jesteś ambitna kobieta. Przecież powszechnie wiadomo ,że Ty jesteś niesłodka,a tu takie poważne przedsięwzięcie jak pieczenie babki drożdżowej .Rzeczywiście lepiej nie brać się za robienie tego ,czego się nie lubi.
Wczoraj upiekłam mazurek pomarańczowy .Dziś chciałam go wyjąć z blaszki , a tu widzę ,że spód niedopieczony i to bardzo .No to włożyłam ciasto do piekarnika i podpiekłam spód .Okazuje się ,że z kruchym spodem można tak zrobić i teraz jest doskonały .
Uporałam się dość sprawnie ze wszystkimi pracami , w tym dodatkowym sprzątaniem po pracy panów stolarzy .Ale mąż bardzo mi pomagał .W południe pojechaliśmy nawet na kawę . Teraz czekamy na gości w liczbie czterech. Okazuje się ,że goście potrafią zmobilizować do zrobienia tego, co odkłada się na póżniej. I tak uporządkowaliśmy pokój, który zaczął służyć jako miejsce do składania wszelkich potrzebnych i niepotrzebnych przedmiotów.
A pogoda jest bardzo ładna, tylko trochę chłodno. Podobno poniedziałek ma być już deszczowy.
Zanotowałam – barwniki spożywcze.
Pyro-Żabo, jest troche czasu do mojego przyjazdu, dajcie konkretne namiary nazewnicze, żebym wiedziała, czego szukać. Jak coś jest w Stanach, to pewnie jest i w Kanadzie, przesadnie zainteresowana nie byłam, bo cebula i te rzeczy. Przestępstwa nie będzie, bo jak coś oryginalnie zapakowane, to można targać, byle by nie było żywe, bo przez kontynenty chłop żywemu nie przepuści. Jasne, że jestem koleżankom 😉
Jerzor sam z siebie wytargał z piwnicy letni stół i fotele na patio 😯
Znaczy… wiosna kopie?!
Zachęcona wpisem Nisi udałam się na inspekcję do własnego ogródka. Poniżej sprawozdanie.
Krokusy i iryski przekwitają. Ciemiernik jakiś opóźniony i kwitnie dopiero teraz. Bergenii nie posiadam. Narcyze i żonkile mają pąki. Miniaturowe żonkile kwitną już od kilku dni. Fijoły mam w doniczce ale małpy nie nie chcą kwitnąć, za to hiacynty zaraz się puszczą. Cebuliczki nie posiadam, prymulki mam w doniczkach. Magnolii nie posiadam – jeszcze, Azalie i rododendrony w ilości szt. 4 już się szykują. Tulipany też. Z inszych: dereń zakwitł, forsycja się zabiera do roboty. Poza tym stokrotki rosną polne, krzewy i drzewa owocowe mają już pąki, bez puszcza liście. Wiosna już jest!
Poniżej dokumentacja
Goście już niedaleko , ale pogubili się w okolicy.A część już przecież była u nas. Obowiązki gospodyni wzywają mnie na dół . Jerzor będzie wystawiał twarz do słońca , a mój mąż rozpala w kominku.Do jutra. Świętujcie wesoło i zdrowo !
Krokusów, przebiśniegów (a co mają przebijac?) brak! Inkszych tyż! Jest za to kwiat imbiru. Pachnie jak oszalały
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Hawaje#
Ewa pamiętając otrzymane życzenia też składa wszystkiego NAJ aktualnym solenizantkom i jbilatkom!
A taki prezent dostała. Takiej to dobrze…
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Canon02#
jeszcze raz piękne dzięki za życzenia 🙂
Doroto z Poznania – co za urocze wykonanie życzeń, dziękuję 🙂
Cichalu – imbir ciudny 😉
Cichalu, kwiat imbiru rzeczywiście urodziwy.
Ewo, pozazdrościć wiosny w Twoim ogródku. Ja przed chwilą wróciłam z długiego spaceru z psami, z kwiatków, to stokrotki polne w dużych ilościach, no i trawa jak namalowana 🙂
Nisiu – 😆 za ten wiersz wielkanocny
Cichal… prezent pikny 😉
Alleluja i do przodu!
Czuję mięśnie w miejscach, o których dowiaduję się każdej wiosny, a potem zapominam 🙄 Zasadziłam 202 ziemniaki i podgarnęłam nawet jak się należy 😎
Na podwieczorek baba, przedwczorajsza, ale nadal delikatna. Do spróbowania torcik z włoskich orzechów, bardzo delikatny, w środku wilgotny, z wierzchu suchy. Ciekawe, czy nie zwilgotnieje do jutra, bo taki trochę bezowaty.
W piecu dosycha beza na pavlovą, chałki upieczone, może jeszcze dofarbuję parę jaj i cześć.
Jakieś przeczucie kazało mi zadzwonić do Polski, w samą porę 😎 Obaj moi szwagrowie mają dziś imieniny, a jeden to nawet urodziny i na dodatek skupili się wszyscy w jednym miejscu, to dopadłam obu za jednym zamachem 😉
Jeśli na blogu jest też jakiś utajony Rysiek, to wszystkiego najlepszego!
Uff…wypieki może nie cudowne, ale pachną i są smaczne. Nie dodawałem żadnych olejków, bo nawet nie wiem czy można tu kupic. Wyzsza „baba” jest z rodzynkami i sk. pomarańczową, niższa z cranberry (?) a w środku „mazurek” z cranberry i orzechami wł. bez drożdży tylko z baking powder (?) Obie drożdżowe są z identycznej receptury. Dlaczego mają różne wysokości? Urok jaki, abo co…
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Wypieki#
odtajniony rysiek juz rosnie od wszystkiego najlepszego
Kochane Blogowisko! Tu Stara Żaba Własciwa! Pyra dopuściła mnie do kompa, przedtem kazała mi malować jajka (Krótki kurs malowania jaj). Właśnie skonczyłam, nie chwaląc się głośno, znowu poszłam na łatwiznę, czyli więcej pomalowalam niż popisałam, ale ileż można na dwie osoby?
Wszystkim, którzy mają dzisiaj imieniny, urodziny, rocznice ślubu i inne miłe rocznice i okoliczności, a także całemu blogowisku, zyczę wszystkiego najlepszego, zdrowych i spokojnych Świąt, a oto załącznik:
http://picasaweb.google.com/zabieblota/JajaWielkanocne2010#5455955994076715890
cranberry=żurawina, cichalu 😉
Stara Żabo,
jaja jak malowane 😯
Nie powinnam na blog w ogóle zaglądać, a tym bardziej zabierać głosu, „niegodnam”. Żaba to bez wątpienia Perpetuum Mobile, Nemo już też bliska tego ideału. Wszyscy „osprzątani” i „opieczeni” a ja w polu. Dopiero zabieram się do sernika i mazurków! A i porządki jeszcze warto by dokończyć! A tu z bloga pachną już upieczone ciasta i imbir!
Dorzucam jeszcze troche poezji.
Wróbla Wielkanoc
Zebrały się wróble na drzewie
czeredą rozświergotaną;
które wędrują po niebie,
zebrały się wróble rano.
Ćwierknął wróbel do wróbla: -Kolego,
na sercu mi jakoś tak lekko!
Ćwierknął drugi: – A ja się nie dziwię.
Wielkanoc, kolego, Wielkanoc.
?
K. I.Gałczyński
Doroto z Poznania – bez kompleksów, proszę! Z powodu rypiących korzonków (dały do wiwatu, łobuzy!) też praktycznie dopiero zabieram się za mazurki i inne drobiazgi.
Damy radę!
Jak powiada Alicja nasza: nie takie my ze szwagrem!
😆
A że Żaba jest cyborgiem (krypto) – to inna sprawa… A nie wygląda, nie wygląda – jak to krypto… 😎
Mistrza Konstantego
Ostrzeżenie przed czekoladowymi zajączkami
?
Więc proszę: regestr, na ciotkę moją!
dokładny, jak zajączki broją:
Pewnej poetce w wiosce N.,
tupiąc nogami płoszyły sen;
W śląskim miasteczku Złotopłoty
opowiadały anegdoty;
inny zajączek (wiek: dwa lata)
połknął ogon swojego brata,
bo uwierzył w homeopatę:
CZEKOLADĄ LECZ CZEKOLADĘ.
Nie mówiąc o skandalu nic-nic,
jak trzy zajączki weszły w prysznic,
a pod prysznicem stała poetka,
zrazu blondynka, nagle brunetka;
bo się zajączki rozpuściły,
gorąca woda, rozumiecie,
a mąż już nie miał więcej siły
i się rozpuścił w innym sensie.
?
Nisiu-jasne, że damy radę! Pod warunkiem, że znajdę „Straszną balladę wielkanocną” bo mnie męczy, nie pamiętam jak się zaczyna!
7117
Taki kodzik. Ponizej podsyłam wściekłą. Jest to tak zwana czerwona wiewióra amerykańska, ale ona wcale czerwona nie jest i kapke większa od naszej polskiej, ale duzo mniejsza od północnoamerykańskiej szarej lub czarnej. Jest bardzo agresywna i gania wszystko, co jej stoi na drodze, niechby niedzwiedz…
http://alicja.homelinux.com/news/Niech_mi_tu_ktos_podskoczy…jpg
Jeszcze mam dwie rzeczy do zrobienia i na tym koniec. Nie narobiłam się, a wszystko co trzeba, jest. Stara Żaba robi wszystko bez pośpiechu, mimochodem, tędy-owędy…i jest! Najgorsza jest panika!
Mam!
„Stoi facet na moście
z szynką pięciokilową,
o balustradę oparł się
i smutno kiwa głową,
jesień idzie i zima,
a facet szynkę trzyma.
…”
Teraz mogę iść działać
Żaba pojajusiowała i poleciała do koni, Eska przysłała nam kawałek sernika (Pyra domagała się wielkim głosem) efekty zapodam jutro. Trzeźwa jestem dokumentnie, a mam ochotę zagrzmieć jak mój śp Wuj Maryś
„Allelluja ! Allelluja”
zdrowie, ciotki,
zdrowie wuja
Allelluja!”
Maryś miał bowiem wielki, naturalnie ustawiony baryton, co wypadało przezabawnie, bo spiż ów wylewał się z małej, drobnej figurki (mikry był onże Maryś, mąż ciotki Zosi) Śpiewać lubił i śpiewał w chórach Hejnał i Moniuszko.
Alicjo, błagam!
Jak zobaczysz, że wiewióra goni niedźwiedzia, to koniecznie sfilmuj i podeślij!
U moich przyjaciół niedawno york gonił dzika i ugryzł go w tyłek. To mniej więcej podobnie…
O, gęsi biust mi pachnie (włożyłam do piecyka)…
Baby rozdane. Sztuk dwie. Prawie jak Oscary.
Zostawiłem sobie kawałeczek. W końcu ile człowiek może zjeść ? Piękne były, a jak smakowały … Nigdy tak dobrych nie zrobiłem.
Koniec robót jakichkolwiek. Na obiad będą krewetki. Sałata się wymyśli, a jak nie, to bez łaski.
Lodówka definitywnie zdycha, trza zakupić po świętach. Zamiarujemy już od dawna – co zdycha, to lecimy do sklepu popatrzeć, co by ewentualnie, a ta zaraza się naprawia i chodzi jak zegarek. Ja mam dość takiej podpuchy, nie ze mną takie numery, Brunner!
Nisiu,
*w moim lesie… na moim pagórku* (Górce) wszystko możliwe, niedzwiadki też bywały, i to parami 😉
Idę te krewetki… głodomory daja znać, że głodni.
WESOŁYCH I POGODNYCH ŚWIĄT!!!
Misiu – baba z patery, dla stołu lżej.
Wszystkim już wszystkiego życzyłam, zostały mi Ryśki, ktłrym też serdeczności ślę.
A nade wszystko – Wszystkim – Wesołych Świąt życzy Pyra i idzie dalej prasować.
Najserdeczniejsze życzenia zdrowych, wesołych i pełnych miłej atmosfery Świąt Wielkanocnych i ogólno Paschalnych składają Gospodarzowi i Wszystkim przy Stole Stanisław i Stanisławowa – prosto z Paryża, gdzie odwiedziliśmy między innymi targi wina niezależnych producentów. Ale o tym potem, bo teraz szykowanie, czego nie dało się z dużym wyprzedzeniem
Lataj LOT-em!
Jerzor rezerwuje dla mnie na maj (19-26), cena i owszem, aż się zdziwiłam 😯
No dobra, to składać zamowienia…
Jotka,
co do bazy wiadomo gdzie (Nowy Świat), to zaklepane. Tymczasem kuruj się!
Lubie mieć jasność w temacie marioli…
Pogubila sie rodzina. Kazdy swietuje gdzie indziej i po swojemu. Moze by tak wznowic tradycje czwartkowych obiadów i tam praktycznie wprowadzac mlodziez w zycie.
Tradycjonalista
Pan Lulek
Czarna seria 🙁
Tym razem pożar w firmie męża. Przed 20. dostaliśmy wiadomość, że nasza firma się pali. Gasiło sześć wozów strażackich. Szczęście w nieszczęściu: spaliła się „tylko” część socjalna, zmagazynowane na strychu bloki i inne elementy do akumulatorów. Nie wiem co jeszcze. Ogień nie zdążył się przenieść na część produkcyjną i biurową. Uratowany park maszynowy, komputery, dokumenty. Nic nie zginął, nic nie wybuchło. Straty „tylko” materialne. Mąż już wrócił do domu. Na miejscu został syn i pracownicy. Jutro rozmowy z policją, etc.. Jestem jak sparaliżowana. Na szczęście koleżanka była cały czas ze mną a jej mąż pojechał pomagać przy ratowaniu biura. czy to już koniec tej serii?
Przepraszam, że Wam o tym piszę właśnie teraz kiedy zaczynają się święta, ale czuję się taka bezsilna 🙁
Tu Pyra
Jotko – wiesz, jak lubię i cenię Włodka. Taka fatalna sprawa może się odbić na Jego zdrowiu. Wiem przecież, że budował tę firmę własnymi rękami i przy wieloletnich wyrzeczeniach. Bardzo Wam obydwojgu współczuję. Pozdrów Męża ode mnie i od mojej rodziny – zdobył naszą sympatię i szacunek. Nie może teraz szarpie się z tym Syn, a Ojciec będzie tylko nadzorował?
Jotko- nie dziwię się, że czujesz się bezsilna! Ale pomału na pewno wszystko się ułoży. Życzę sił i odporności do walki z przeciwnościami losu.
Jotko,
bardzo wsplolczuje i zycze pomyslnego rozwiazania sprawy, Tobie jednak, najszybszego i calkowitego powrotu do zdrowia.
Poza tym, wesolych swiat jeczcze raz!
pepegor
Jotka,
święta świętami, a żywioły szaleją. Do nas jak w dym (o masz!) z narzekaniami na los i takie tam, bo niby gdzie?! Najważniejsze zdrowie, wszystko inne się odkurzy, odsmali, odnowi…i będziemy piękni, jak dawniej, będziemy działać sprawniej 😉
Ja wiem, że lekko mi pisać, bo nie przeżyłam podobnych okoliczności, ale pamiętaj, że nie ma takich, co to byśmy ze szwagrem nie dali rady…
Uściski serdeczne.
Bez komentarza…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1925.JPG
…i jeszcze jedno:
http://alicja.homelinux.com/news/Sniadanie_mistrzow.JPG
Pozwalam sobie wkleić mail od osoby, która podczytuje nasz blog – nie mogę tego nie wkleić i zatrzymać dla siebie, bo każdemu zrobi się ciepło na duszy, na coś się przydajemy…:
„Z okazji Świąt Wielkanocnych składam Tobie, Twoim bliskim i, za Twoim pośrednictwem, całemu blogowi „Gotuj się” serdeczne życzenia: dużo zdrowia, radości, miłości, smacznego jajka, mokrego dyngusa oraz mnóstwo wiosennego optymizmu. Wesołych Świąt!
Blog jest wspaniały. Cieszę się, że udało mi się spotkać Was w sieci. Wiele razy, dzięki Wam, wyszłam z psychicznego dołka. Potraficie się przyjaźnić i bawić. Trzymajcie tak dalej. Powodzenia 🙂 ”
Hej!
Trzymaj razem z nami! Zapisz się, przecież nie musisz po imieniu, nazwisku i adresie 🙂
Jotko, to straszne, ognia boję się, no właśnie, jak ognia.
Dobrze w tym wszystkim, ze nikt nie zginął i najważniejsze rzeczy ocalały
Witam!
Maciej Zembaty – Alleluja
http://www.wrzuta.pl/szukaj/Maciej%20Zembaty%20-%20Alleluja
http://www.youtube.com/watch?v=PR4gAFCGH6Y
uff, wyrobiłam się
….Żabo, jak nie Ty to kto.
Tu Pyra oicalała z wanny
Przez pół godziny groziło mi, że już na wieki wieków zostanę trwałym elementem wystroju łazienki u Żaby i drugi raz do jej wanny nie wlezę, choćbym miała mchem porosnąć. Calutki tydzień patrzyłam na wannę podejrzliwie i jak pątnik na pielgrzymce korzystałam z umywalki, gąbki i miski. Jednakże wełna na łepetynie domagała się ablucji, Żaba ma nad wanną uchwyt dla niepełnosprawnych, ryzyk – fizyk dam radę. W efekcie zafundowałam sobie półgodzinny seans sportu wyczynowego. Wanna jest dosyć długa ale wąska – przewrócić się na bok, podkurczyć nogi, uklęknąć – zapomnij. Solidny kawał mięcha, na którym Pyra siedzi, odmawiał współpracy – albo był przyssany do dna, albo jechał, jak na ślizgawce, kiedy próbowałam zaprzeć się stopami, dostawałam przykurczu w łydkach. Zdążyłam kompletnie wyschnąć bez użycia ręcznika, a wyleźć nie mogłam. Wreszcie wpadłam na pomysł użycia w charakterze antypoślizgowym własnej koszuli i ręcznika, których mogłam dosięgnąć i po następnych 10 minutach jakoś się wygramoliłam. Pozostało tylko rozmasować przykurcze i przejechać ręcznikiem po włosach prawie całkowicie suchych. Żaba odsypia nocne wysiłki, a ja na blogu odstresowuję świąteczne przygody. Oj…
jotko Kochana bardzo współczuje …
Najlepsze życzenia dla Wszystkich – Wesołych, a co najmniej spokojnych, Świąt !!!
Jotka,
współczuję bardzo. Należę do tych bardzo nielicznych, którzy w jednym dniu stracili dorobek kilkunastu lat bardzo ciężkiej pracy, później całą darowiznę po Rodzicach, by w wieku już prawie emerytalnym zaczynać wszystko od początku. Dlatego wiem, że „straty materialne” można odbudować. Wszystko, co najważniejsze, ocalało. Będzie dobrze!
Pyro,
Pewnej starszej niewiaście zdarzyło się dokładnie to samo. Nie mając nikogo, kto mógłby jej pomóc, zadzwoniła do mnie. Gdy przyjechałem, nie tylko była już zupełnie sucha, ale i ubrana, jednak z wanny nie mogła wyjść. Jakoś ją stamtąd wydostałem.
Pyro,
witam na stalym ladzie!
Reszcie zycze tak ladnego dnia, jak on sie tu u nas zapowiada.
pepegor
Alleluja!
Pyro, 😯 😆 Teraz rozumiem różnych tutejszych, co sobie na starość w miejsce wanny prysznic wprowadzają, bez brodzika nawet, taki, co to i na fotelu wjechać można 😉
Jotko,
przykro mi z powodu tego pożaru, ale skoro najważniejsze ocalało i nikt nie został poszkodowany na ciele, to reszta da się nadrobić. Życie nie szczędzi nam niespodzianek, niestety 🙁
Na dworze deszczowo, trochę wyżej – świeży śnieg. W południe przyjadą goście ze stolicy – babcia i szwagier, godzinę później – Geolog, który w nocy pojechał do domu, aby dziś rano zagrać na gitarze w swoim kościele anglikańskim. Wraz z nim przyjedzie przyjaciółka naszego dziecka, wiolonczelistka, obecnie w Zurychu. Zaproszona przez naszą córkę ucieszyła się „o, będę miała rodzinę 🙂 ” Jej matka i młodszy brat są akurat w Japonii, ojciec (rodzice są rozwiedzeni od lat) też gdzieś w podróży z nową rodziną…
Oszczędziłam sobie przygotowań przedświątecznych, to teraz będę miała stres: obieranie szparagów, przygotowanie ziemniaków, kapusty (marynuje się przez noc w czerwonym winie), brokułów, upieczenie mięsa, zrobienie winegretu, zmiksowanie mango, ubicie śmietany, pokrojenie truskawek…
Wszystko będzie świeże, ale skoordynować to wszystko, żeby było w porę 🙄
Życzę Wam wszystkim wesołego jajka 🙂 Nie stresujcie się, odpoczywajcie, idźcie na spacer!
Witajcie,
Ja tylko z doskoku.
Jotko, w trudnych momentach powtarzam sobie zawsze – skoro dzisiaj jest tak źle że gorzej być nie może, to jutro MUSI BYĆ LEPIEJ. Będzie lepiej. I tego się trzymaj. A ja będę trzymać za Was kciuki.
Jotko, współczujemy i jesteśmy pewni, że poradzicie sobie i z tym nieszczęściem także. Będziemy Was wspierać dobrymi myślami. Już je przecież wysyłamy.
A oto jeden z efektów mojej nocnej pracy:
http://picasaweb.google.com/zabieblota/MazurkiWielkanoc2010#
nie chwaląc się, jest ich więcej, ale wczesniejsze a nie nocne 😀
Jotko, tak mi przykro, łączę się z Tobą myślami i bardzo życzę żeby teraz już tylko same dobre rzeczy się działy, serdeczności dla Ciebie i pana Męża!
Pyro, ja też znam (i to bardzo dobrze) taką osobę, co przeżyła podobną, komiczną, ale i koszmarną przygodę kąpielową, nigdy więcej żadnej wanny!
Dzień zapowiada się pięknie, a więc miłego biesiadowania i słonecznych spacerów 😀
Żabo, mazurki jak malowane, szczerze podziwiam 🙂
Wesolych Swiat i udanego Lanego Poniedzialku.
Pan Lulek
Kochani, Wszystkim Wam składam najserdeczniejsze życzenia zdrowych, spokojnych Świąt Wielkanocnych w rodzinnej atmosferze.
Jotko, trzymaj się! Jutro będzie lepiej!
Dziękuję za słowa wsparcia.
Byłam na miejscu pożaru. Okropne przeżycie. Cały budynek biurowo-socjalny kompletnie w środku wypalony, dach zerwany, stoją tylko zewnętrzne ściany. Uczucia bardzo mieszane. Patrząc na to co spalone, straty duże. Łącznie z takimi rzeczami jak kosiarka, kultywator, wyposażenie kuchni, łazienek, szatni, etc., kończąc na kompletach opon letnich do wszystkich samochodów w rodzinie. Kiedy jednak obeszłam hale produkcyjną i magazyn, uświadomiłam sobie, jak wielkie mogły być straty. Jak to dobrze, że Włodek przyjechał na miejsce na tyle wcześnie żeby odciąć prąd i wyperswadować strażakom żeby w pierwszej kolejności zajęli się odcinaniem ognia właśnie od tych pomieszczeń, nawet koszem budynku, który się palił.
Musi być lepiej. Niemniej czuję się sytuacją przygnieciona. Zaczęło się „niewinnie”. Mniej więcej miesiąc temu Włodek miał stłuczkę samochodową. Nawet nie wspominałam, bo to w sumie banalne. Niemniej samochód, który tak bardzo podoba się Pyrze stoi ciągle i czeka żeby Hestia zechciała oszacować szkody. Na szczęście mamy jeszcze mojego starego grata. Potem komputer, teraz pożar i w międzyczasie operacja, która wprawdzie była w planie, ale to nie zmienia faktu, że nie było łatwo.
Chyba wystarczy jak na jedną rodzinę.
Na szczęście pogoda jest piękna, przyroda rwie się do życia i obok są życzliwi ludzie.
Jotko, myślimy o Tobie ciepło w ten świąteczny ranek. (tu licencja poetika)…
Święto nasze kojarzy się trochę ludowo,no to proszę. Popatrzcie, jak oni pięknie wyglądają – poza tym, że śpiewają to Alleluja zawodowo…
http://www.youtube.com/watch?v=6Jv_Yiq4WXY
😆
Licencja do ranka, oczywiście! Myśli serdeczne całkiem bez przenośni!!!
Blog zjadł…
Blog odpoczywa…
😎
Blogowiczka była na spacerze w lesie i czmychnął jej spod nóg jakiś gad, czarny i długi. Pogoda wspaniała.
Gęsie piersi w piekarniku.
Pyro, baba rumowa wyszła przepiękna i pyszna. A do niej maleńka babeczka, bo ciasta było trochę za dużo.Wielkie dzięki za przepis.
…a inna blogowiczka spacerując spotkała jeża, całkiem sporego 🙂
Tu Pyra
Opchane, nabarszczykowANE,( co powiecie na 7 rodzajów mazurków) idziemy z rodzinną wizytą. Ufff
Wszyscy slabujacy maja natychmiast wyzdrowiec i kontynuowac Swieta.
Przypomina sie, ze w Pierwszy Dzien Swiat istnieje tylko sniadanie. Liczba sniadan nieograzniczona. Osobiscie jestem juz po kolejnym. Liczby nie zlicze.
Pan Lulek
Jotko-będzie dobrze,nie udzielam sie pisemnie ale jestem i czytam,tak się składa niestety,że jestem osobą ciężko doświadczoną i wiem ,że są wzloty i upadki,żal start materialnych ale życie i zdrowie są nie do kupienia,pomyśl o tym w chwili zwątpienia,wysyłam pozytywne myśli…
Do Danuśki-czyżby Manor House w Chlewiskach?
było się:)jeżeli oczywiście trafiłam:)
pozdrawiam Wszystkich
Tu Pyra
Wróciłyśmy z wizyty, na której stanowczo odmawiałyśmy zjedzenia czegokolwiek. Obejrzałyśmy wnuki Żaby i dom w stanie remontu nieustannego (jak u mojej Ryby). Stanowczo doszłyśmy do wniosku, że wyrosłyśmy z małych dzieci. Jest widać etap życia dzietny i etap, w którym nawet mały oddział przedszkolny męczy, jak diabli.
Zapomniałam powitać Marzenę. Posuwamy się robiąc miejsce przy stole. Wpadaj, kiedy będziesz miała ochotę.
Dzień dobry Szampaństwu.
Cesarska. Już po śniadaniu (wczesne popołudnie!), mimo, ze dwoje, ale zeszło nam, zeszło, po co się spieszyć. Jajka jajkami, najlepiej udał mi się żurek, do którego dałam dwa suszone prawdziwki od Tereski Pomorskiej, poza tym zawsze dodaję do żurku dwie łygi chrzanu. Tym, co to mówią, że barszcz biały – ja mówię, że żurek u mnie, zakiszony z mąki żytniej.
Żadnych ciast, nawet Jerzor zrezygnował z baby światecznej, której zresztą została ilość symboliczna.
Teraz chłop na rower, a baba sobie poleniuchuje, potem spacer jakiś.
http://alicja.homelinux.com/news/img_2306.jpg
Stara Żabo,dziękuję:)
Kilka dni temu zajrzałem do Nowego Jorku, jak zwykle odwiedziłem naszą, polską księgarnię. Można tam spotkać blogowych znajomych (już kiedyś coś zamieszczałem), co zawsze jest miłe, bo do Kraju daleko.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/Ksiegarnia#slideshow/5456171943084024354
Kupiłem jedną Nisię, dzisiaj będzie do poduszki, chociaż wciąż wiem, że Autorka nie do mnie kierowała swoje książki, ale przecież muszę spróbować, co napisała.
Niestety, tam też zepsuł się mój fotoaparat, kupiony w październiku(!), a dzisiaj jest pięknie, przydałby się. Nie mogę też przez to pochwalić się swoimi świątecznymi wyrobami, a właściwie wyrobem. 🙁
Żabo, Twoje mazurki – cudo!
Marzena, witaj!
Drogi Panie Redaktorze!
Przesyłam Panu, Całej Pana Rodzinie i Wszystkim Członkom społeczności Blogowej najserdeczniejsze życzenia świąteczne, spełnienia wszystkich marzeń (w tym o dalekich podróżach), zdrowia i uśmiechu na co dzień.
Nowy! Do Ciebie kierowałam, do Ciebie!!! Jejusiu, co ja się muszę natłumaczyć! To, że kobitka pisze o kobitkach, to wcale nie znaczy, że tylko dla kobitek. Przecież żyjemy razem – Wy, Mężczyźni i my, kobiety. Co to szkodzi – ba, będzie nawet pożytecznie – jeśli poczytamy sobie o PCIACH przeciwnych… Nie piszę z punktu widzenia facetów, bo się na nich nie znam tak dobrze, jak na kobietach.
Nie jestem rozlazła ani sentymentalna!!!
Czytają moje książki tacy Prawdziwi, Wspaniali Faceci jak marynarze na oceanach i na burzliwym Morzu Północnym, jak GOPR-owcy, lotnicy, profesory i inni Mężczyźni, którzy piszą, że najpierw się wstydzili, a teraz już czytają oficjalnie (naprawdę, dostałam taki list od jednego kapitana żeglugi wielkiej, u którego na statku panowie oficerowie czytają…).
Przepraszam za taką prywatę, ale STRRRRRRASZSZSZSZNIE mi zależy na wydostaniu się z damskiego getta literackiego.
A w ogóle niezmiernie się cieszę, że zaryzykowałeś, Nowy, i coś tam wybrałeś. Życzę miłej lektury. Zdjęcie wydatnie podbiło mi ego!
😆
Teraz z takim rozdętym ego zjem obiadek (gęsie nogi dwa dni marynowane kunsztownie, pieczone kartofelki i sałata) – i wtedy już na pewno pęknę. Z hukiem.
👿
A propos pięknego żurku Alicji – ja mam dzisiaj krem żurkowy. Kartofelki się trafiły baaardzo sypkie i się w tym żurku rozpadły zanim zdążyłam okiem mrugnąć.
Nareszcie mozna skonczyc z tymi sniadaniami. Bylo tych sniadan bylo, ze nie sposób zliczyc. Gdybym potrafil jak Kurnakowicz za Gogolem to powiedzialbym.
….”do licha, jak ja lubie grzeszyc”….
Tylko Rewizor, czyli Ojciec Marceli polecial do Berlina ratowac chorego brata.
Wiele wskazuje na to, ze bedzie jednak jeszcze orzechowa nalewka
Pan Lulek
Nisia 😯
W Wielką Niedzielę je się tylko śniadanie! Co prawda cały dzień, ale śniadanie, żadne obiady! Zobaczysz, pójdziesz do piekła!
Tymczasem u mnie cesarska lekko podchmuszona, ja rozleniwiona, pora toastu, to nalałam sobie ociupinkę rumu – a gdzie toast?!
*podchmurzona, miało być…
W takim razie – Wesołych Świąt!
Śniadanie, oczywiście, że śniadanie… permanentne!
Tu Pyra
Żaba wreszcie padła i poszła w piernaty. SwojĄ DROGĄ ciekawe, o której w nocy wstanie i zacznie wytężoną działalność. Ja już dzisiaj niewiele będę pisała, bo usunięty ze stołu komputer stoi tak, że kiepsko widzę klawiaturę. Cxytać jednak będę to, co napiszecie. U nas pada od kilku godzin, czyli ja już podyngusowana
…ja się opalam, podtrzymując florydzką opaleniznę… a Jerzoru skóra z nóg schodzi, o!
Nowy, ja kupuję u Andrzeja Szymanika (Za rogiem Manhattan Ave przy Jawa St.) Największy wybór w NY. Ma wszystkie Szwaje i moją też. Alleluja na kończące się Święta! Byli goście na branchu. Teraz będzie żurek z białą kiełbasą (polską!) Wyżarli moje wypieki. Niby komplement, ale wolę wypieki…
Alicjo! najlepiej się utrzymuje na Florydzie. Nawracaj!
Nisia,
kupiłem „Klub używanych dziewic” bo tytuł, jak dla faceta, frapujący jest przecież.
cichal,
Przy Java Street nie mieli kiedyś trzeciej autorki, za którą również się uganiam po NY, a w tej księgarni zawsze jest. Dlatego teraz tylko tutaj zaglądam. 🙂
Jest piękna wiosna. Wybywam łapać resztę dnia. 🙂
„Z okazji Świąt Wielkanocnych
przesyłam Wam dziś koszyk pełen świątecznych życzeń
wplecionych pomiędzy wiosenne kwiaty…
lukrowane babki, kolorowe pisanki…
bazie… i cukrowe baranki 🙂
Życzę także serdecznych spotkań rodzinnych przy świątecznym,
suto zastawionym stole…
przyjaznych rozmów… miłych gestów.
Niech te święta Wielkanocne będą
czasem prawdziwej radości…”
Matahari37
Alleluja!
Odpoczywam po długim dniu. Było gwarno, tłoczno i wesoło, i jeszcze się nie skończyło. Po obiedzie gremialny spacer nad rzeką, nawet słoneczko wyszło na chwilę, po podwieczorku babcia i szwagier pojechali do stolicy, zostali Młodzi i Wiolonczelistka. Przez cały wieczór graliśmy w scrabble na czas 😯 minuta do namysłu! Ależ oni kombinują, aby nie przegrać 🙄 😉 Dawno nie widziałam takiej inwencji słowotwórczej 😉 Po kolacji Młodzi i Osobisty oglądają jakiś film z Tomem Hanksem i obrzydliwym psiskiem, a ja mam chwilę oddechu…
Jutro chyba dofarbuję jajek, bo trochę rozdałam i sporo zostało zjedzonych. Wodę po łupinach z cebuli jeszcze mam…
Pyro,
Twoja baba jest bezkonkurencyjna 😎
…granie w scrabble oznacza, że nie ma o czym mówić. Oglądanie filmów – także zarówno. Za moich czasów (i teraz też) spotkania towarzyskie to pogaduchy, a nie gapienie się w ekran, albo warcaby. Czasu szkoda, tyle jest do obgadania.
Goście wyjechali pod wieczór .Dzień zaczął się wcześnie, bo szwagier dochowując tradycji udał się na Rezurekcję .Heretycy i leniwi młodzi katolicy mogli poleżeć dłuzej ,a niezdecydowana fotografka od świtu fotografowała najbliższą okolicę .Po śniadaniu / pierwszym/ wszyscy udaliśmy się na długi spacer .Zaraz na początku spotkaliśmy zająca, który spłoszony szybko uciekł .Pięknie zaprezentowała się nam para żurawi. Potem przyjechali nasi młodzi /syn z synową/. Rodzina w takim gronie nie spotyka się często .Jutro będzie tylko jeden gośc – Mama męża. Jeśli od strony Żaby nie nadciągną deszcze ,wybierzemy się do Gdyni na spacer.
Ota baba Pyry w moim wydaniu
http://picasaweb.google.pl/Malpiszka/2010_04_04#5456382824846505922
Ota=Oto
Małgosiu, urodziwa ta baba, brawo! Ja baby nie piekłam, ale za to sernik chyba pierwszy raz w życiu nie zapadł się, co mnie cieszy, ale i zadziwia. Mazurki też jakoś łaskawie się udały, żałuję, że nie uwieczniłam na jakiej fotce, może następnym razem 🙂 czyli za rok!
Granie w scrabble = nie ma o czym mówić
Spacer = niedobrze w domu
Więcej diagnoz? 🙄
Gaszę komputer, bo gość będzie spać w tym pokoju.
Życzę wszystkim dobrej nocy i miłego przebudzenia 🙂
Na dworze deszcz.
w czasie deszczu dzieci się nudzą , to grają w skbamble… 😉
no, trochę nieżyję.
Alicjo,
jak sie nudzisz, to zobacz na blog Kartki.
Dobranoc
A najlepiej, zapodaj sznurek, bo jakos sobie z tym nie radze.
Małgosiu,
z taką babą to aż się chce świętować. Piękna. 🙂
Jeszcze nie spie.
Milo Nowy, ze znowu jestes. Juz tak wydobrzalem, ze nie wstaje w nocy, biorac leki i nie zagladam do sieci. Ostatnio nie bywales i juz sie obawialem, ze Ciebie moze tak zalalo, jak tych tam na Long Island. Mam wiec nadzieje, ze niema tak zle. Pora sniadan u nas minela, u ciebie raczej pora wieczerzy, ale jajkiem podziele sie chetnie. Twoje wiec zdrowie i Twoja pomyslnosc!
Nowy, miód na serce mi lejesz. Cichalu, i Ty! One były mało używane, te dziewice. Przyszedł mi do głowy ten termin kiedyś na balu dziennikarzy, kiedy już po północy i wielu toastach stałyśmy sobie z jedną koleżanką dziennikarką przy barze w Trzynastu Muzach i zastanawiałyśmy się nad własnym statusem…
Messerschmitta bombardującego (z książki) odwalił kiedyś nasz kolega dziennikarz po Finale WOŚP (świętowaliśmy sukces).
Baba Małgosi piękna co cud. A mnie pierwszy raz wyszło drożdżowe z łatwego przepisu i okazało się, że gdzieś zapodziałam formę babową, więc zrobiłam w keksówkach. Nic nie ważą, takie wyrośnięte! Schowałam przepis a za rok kupię formę!
Natomiast gęś, od której miałam nogi (na śniadanie, Alicjo!!!), miała chyba jakiś wyjątkowo parszywy charakter, bo choć siedziała w piecu ile trzeba, była twarda i łykowata, praktycznie nie do zjedzenia. Pyry się za to ładnie upiekły (buzi, Pyro!) – te same, co się rozleciały w żurku – i były pyszne. Gatunek: Vineta. Mazurek domowy też wyszedł. I nawet dziecko było w domu! Same przody. Gęsi przy święcie wybaczam.
😆
pepegor,
bardzo dziękuję. Jajkiem dzielę się z Tobą także, bardzo chętnie, życząc wszystkiego najlepszego. Bardzo miło z Twojej strony.
Tutaj jeszcze widno, ale już przedwieczornie. Pogoda piękna. Siedziałem na zewnątrz czytając Nisię i pijąc wino od Aliny (Bordeaux). Blogowe Święta.
Cieszę się, że nie musisz już wstawać, chociaż miałem nadzieję, że przy dobrym już samopoczuciu, ale przyzwyczajenie pozostanie. 🙂
Pozdrowienia.
Nisiu,
zauważ, że to juz drugi kapitan żeglugi wielkiej (dla mnie każda oceaniczna jest wielką), który przyznaje się do czytania Twoich książek. Nie wiem, czy blogowy pierwszy oficer również.
Nowy, przyznam Ci się, że mam wielką słabość do kapitanów, a tych czytających po samych Karaibach pływa trzech na angielskich rorowcach, czwarty na „żółtych wodach”, były komendant „Daru Młodzieży” zresztą, jak dodamy jachtowych wielkich, a jeszcze zaprosiło mnie na kawę całe stowarzyszenie chiefów mechaników… wspaniali panowie, prawdziwi dżentelmeni starego chowu…
Gdybym nie popadła w dziennikarstwo, niewykluczone, że pływałabym po morzach i oceanach. A tak zostaje mi tylko miłość do pływających. Wzmiankowana słabość do kapitanów (rozciągająca się również na kapitanów latających) wynika z prostego faktu, że kapitan czyli dowódca to gość, który już nie może się na nikim wozić, bo to on podejmuje decyzje i ponosi odpowiedzialność. Musi więc naprawdę umieć to, co robi, inaczej się utopi albo cuś… Na tej samej zasadzie lubię zbiorowo szefów szkolenia. Gdziekolwiek. Bo szef szkolenia to też gość, który sam coś musi umieć.
Pamiętasz „Smugę cienia” Conrada? Ludzie uprościli rozumienie tego określenia i uważają, że oznacza ono starość. Otóż nie – oznacza ono właśnie próg odpowiedzialności, koniec beztroski, dojrzałość.
Ale się zapędziłam.
Dobrej nocki i pięknych snów (jakby co, to sylimarol…)!
Nisiu,
nie jestem kapitanem ani pływającym, ani latającym, ani szefem szkolenia, ale życiowym kapitanem musiałem juz być kilkakrotnie. Początkowo nie myślałem, że to kiedyś mnie również spotka, ale spotkało. Nie stałem się wtedy chyba starym, ale odpornym i dojrzałym na pewno. Wiem też, że z wieloma rzeczami trzeba się po prostu pogodzić.
Wracam do lektury.
Tutaj już prawie po świętach, rano znowu do fabryki. 🙂
Jestem kapitanem za co serdecznie przepraszam i niestety przekroczyłem smugę cienia. Kochani, tutaj wcale nie jest źle! Nowy! Pozdrowienia dla Fabryki!
Nowy a ja dzięki zdjęciom od kolegi odwiedziłam manhattańską Wielkanocną Paradę Kapeluszy …. 🙂 … ciepło tam i ludzie wylegują na trawnikach …
objedzona jestem po tych śniadaniach nieskończonych i dzisiaj chyba tylko skromne przekąski i spacery ..
mokrego Dyngusa … 😀
Tu Pyra
Wstałam, zrobiłam sobie kawę, wypuściłam psy, doczytałam nocne Rodaków rozmowy… Słońce między chmurami czasem się przebija, na razie nie pada, chłodno – tylko 2 na plusie
A tu cos sucho na blogu. Mam nadzieje, ze przynajmniej konewki w ruchu i polewaja sie blogowicze. Ze swej strony, zaraz udaje sie w tym celu do cory i wnusi.
Milego drugiego swieta, przynajmniej dla tych co maja.
pepegor
Nisiu, jeśli mogę coś Ci radzić w sprawie gęsi, to kupuj piersi, te nigdy nie są łykowate, dobrze się pieką i smakują.
Kolejne śniadanie zaliczone. Pierwszy raz gotowałam osobiście wędzoną szynkę (wcześniej Mama do robiła) i muszę przyznać że wyszła bardzo smaczna, wilgotna i różowa. A jaki dobry był żurek na wywarze z niej!
Po bardzo słonecznym i ciepłym poranku, coś się chmurzy 🙁
swiateczne sniadania w hotelach sa jedynie dobre dlatego, bo nie przygotowuje sie i nie sprzata po ich . jedzone dwa pod rzad w tym samym miejscu to spore wyzwanie dla organizmu
specjalnego wyboru tym razem nie bylo, takoz zamowilem tradycyjnie,dwa jajka , jedno na twardo, drugie na bardzo miekko prosze. do tego smolowatego tosta i zupe smakiem przypominajaca kawe
obawiam sie, ze beda klopoty z realizacja tego zamowienia, rzekl dziarski kelner wygladajacy na wczorajszego
ja kto klopoty? przeciez wczoraj cos takiego podano mi na sniadanie
jestem zadowolony, ze swiateczne sniadania pozostaja juz tylko wspomnieniem. do nastepnego razu
Małgosiu kochana, piersi miałam na zimno i owszem,były w porządku!
Cichalu, zatem i do Ciebie mam słabość, jako do kapitana! Z przyczyn wyżej wymienionych. Nowy, życiowe kapitaństwo też się liczy. Ja tylko Piotrusiów Panów nie za bardzo… jak trafiam na takiego czterdziestoletniego chłopczyka, to mi ręce po prostu opadają. I wcale nie mam na myśli młodzieńczego wdzięku, o nie. Chodzi o stosunek do rzeczywistości. Aha – i to dotyczy obydwu płci. Słodkie dziewczynki wedle pięćdziesiątki są równie trudne do zniesienia. Znaj proporcją, mocium panie, jak powiedział stary Fredro. Wtedy jest pięknie i z sensem.
Dziędobry na rubieży!
Słonko się chmurzy, dziecko poszło do pracy, psy się pośpiły. One łażą za mną i kładą się spać w pobliżu. Jak ja je zostawię na dwa tygodnie???
Ryśku – w sprawie śniadań hotelowych – jako wyszlajana po (polskich) hotelach mogę z czystym sercem polecić śniadaniowo dwa: „Marię” w Warszawie (boskie bułeczki i wszystko bardzo smaczne) oraz „Crystal” w Białymstoku, gdzie stół szwedzki ma dwa kilometry, żadnych ozdóbek, samo żarcie najwyższej klasy światowej, a na końcu tego stołu leży wielka szynka, z tych długo dojrzewających. Za filarkiem czai się kelner i odkrawa po trzy plasterki, nie więcej, żeby się nie wysuszyło niepotrzebnie. 😆
Najstraszniejsze są hotele sieciowe. Chociaż ten białostocki też niby sieciowy, ale jakoś tam trzymają fason. Znaczy trzymali, jak byłam. W innych wichry hulają w zimnej jajecznicy. 👿
Ależ ja mam dzisiaj słowotok!
Już się zamykam. A z okazji śmigusa-dyngusa piosenka. Ma w tytule „lany”, więc może to drugie znaczy „poniedziałek”?…
http://www.youtube.com/watch?v=0TgrHXa2kE0&feature=related
Nisiu, bez Ciebie byłaby tu dziś głucha cisza 😀
Tak, głucha cisza.
A tu pełny żoładek po śniadaniu, a tu trzeba zabierać się do przygotowania dzisiejszego objadu, bo się nieroztropnie zaprosiło, a ten nie może się przeciągnąć, bo potem trzeba wyskoczyć na kawę z ciastem.
Ratunku!
Mamy nową dziewczynkę – córkę Mimozy, Żaba ją ochrzciła Medeą (ja bym chyba dziecku nie nadała imienia tak mało sympatycznej osoby). Żaba grzeje żur, a przedtem pracowicie krajała schab i dzika maszyną – część przeczeka w zamrażarce na majówkową wizytę Dziecka z kumplami, część zjedzą obie niewiasty czyli my. Na kolację zrobię sałatkę brokułową, a jutro najchętniej zrobiłabym oładki z jabłkami albo twarożek ze szczypiorem do pyrów, czyli gzik. Jeżeli nawet mięsożerna Pyra zgłasza przesyt mięsiwem, tzn, że co za wiele, to niezdrowo
Przepraszam – znowu (tam, wyżej) Pyra podszywała się pod Żabę
Czy te wszystkie nowe źrebięta zmieszczą się w stajni Żaby???
Mięsożerna Pyra – zemsta świata roślinnego na pożerającym go na co dzień świecie roślinożerców…
Alleluja!
Po nocnym deszczu i śniegu w wyższych partiach wyszło słoneczko, ale ziąb nie ustąpił 🙁 Po dłuższych deliberacjach i debatach wygrały rowery przed nartami i mam już za sobą 20km przejażdżkę, ale Osobisty jeszcze nie ma dość. Teraz z Młodymi kombinują jakąś dłuższą trasę niespecjalnie po płaskim 🙄 Chyba zostanę i się zdrzemnę, bo za mało spałam tej nocy.
Polski obyczaj Lanego Poniedziałku został dziś rozciągnięty na dwoje nowych adeptów – Geologa i Wiolonczelistkę. Nasze dziecko obiecało zapoznać Geologa z polską tradycją wielkanocną, więc ten, po obudzeniu, zapytał, gdzie to SNIADANIE?
– Zamknij oczy i policz do 20 – odpowiedziało dziecko, cichcem sięgnęło po zapas wody i… chlust! 😉 a potem wyjaśniło: śniadanie to w niedzielę, a dziś jest śmigus dyngus! 😎 Następnie razem udali się polewać Wiolonczelistkę. Po wyjaśnieniu zalet świątecznego ochlapania wszyscy rzucili się do wzajemnego pryskania wodą 😀 Zaakceptowali jednak, że jak już kto ubrany (nie w piżamie) to nie może być oblewany, ale i nie oblewa 😎
Tu Pyra z zadeszczonego świata.
Małgosiu – Żaba ma 3 stajnie i normalnie ok 50 koni. Sama podaje liczby w przybliżeniu, bo stan jest zmienny. Corocznie rodzi się 7-10 koni. Któreś żrebię padnie, coś tam się sprzeda, coś tam pożyczy i stąd liczba płynna.
O Boże, Żaba powinna iść żywcem do nieba! Ja jakoś tę ilość przeoczyłam i nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak można samemu te 50 koni obsłużyć i jeszcze być TAKĄ gospodynią 😯
Pyra
Małgosiu – toż już pisałam, że kawał wiedźmy siedzi w Żabie (przy czym „wiedźma” znaczyło pierwotnie „wiedząca” i taka jest Żaba)
A zatem melduję się po powrocie.Pogoda dopisała, a zatem spacery
po okolicach się udały. Jedliśmy oczywiście sporo pyszności-
bardzo podobała nam się m.in.sola faszerowana mielonym mięsem
z łososia.Do wypróbowania w domu.Oczywiście były baby,szynki
i kiełbasy,ale nie było mazurków.Z zazdrością oglądałam te wykonane
przez Żabę. Marzeno- tak,byliśmy w Chlewiskach.
Małgosiu- Twoja baba prezentuję się znakomicie !
Dzisiaj po południu dalszy ciąg świętowania u naszych przyjaciół.
Tylko u Jotki nastrój mało świąteczny- bardzo mi przykro z powodu
tego pożaru.
Dzień dobry Szampaństwu.
MałgosiuW , Stara Żaba wychodzi na te swoje hektary, gwizdnie – i ze wszystkich stron nadchodzą…
http://alicja.homelinux.com/news/img_0536.jpg
Alicjo, to ładnie wygląda na zdjęciu, ale te 50 trzeba nakarmić, oporządzić, posprzątać …
…a u nas już po świętach, normalny dzień. Skończyło się kilkudniowe rozpieszczanie pogodą, żadne średnie dwudziestki, jest 11C, wiatr i nawet zaczęło coś popadywać. Wczoraj po południu wysiadł prąd na ponad 3 godziny. Nie wspominałabym o tym, gdyby nie to, że tutaj to rzecz niesłychana – owszem, pieron trzaśnie, to chwile nie ma, ale jak długo tu mieszkam, prawie trzy dekady, zdarzyło się to kilka razy. Tymczasem wczoraj pogoda jak drut, żadnych pieronów w pobliżu – i masz babo placek.
Z niechęcią idę się rozejrzeć, czy aby jakieś zajęcia na mnie nie czekają. Nie patrzę w kierunku tych, o których wiem na pewno, że czekają – niedoczekanie ich!
Wyjrzałam przez okno, a tam niebo czarne, chyba zaraz lunie 🙁
Popada i przestanie 😎
U mnie słoneczka ciąg dalszy, a w Uppsali podobno pada śnieg 😯
Wykiełkowały pomidory. Najpierw nic, żadnych oznak, ale jak w piątek przygrzało słoneczko przez szybę w sypialni, to dziś we wszystkich doniczkach zielono niby rzeżucha 😉 Trzeba będzie brać się za pikowanie.
Małgosiu,
przemieszkałam na wsi wiele lat i wiem, na czym to polega. Rzeczy mogą poczekać, najwyżej brudem coś zarośnie czy zardzewieje – zwierzyna nie może poczekać. Sprowadza się to do tego, że od rana do wieczora jest zajęcie i nie ma czasu na głupoty 😉
Żaba daje radę, sama widziałam, inni zjazdowicze też… to jest zajęcie dla pasjonatów, Pyra z pewnością przytaknie, tym bardziej, że miała okazję dłużej i na spokojnie, bez zjazdowego zamieszania poobserwować żabiobłotną codzienność.
No dobra, zajęcia… jeść nie wołają, więc się nie spieszę 🙂
4545
No właśnie Alicjo, tu nie ma przebacz, świątek, piątek czy niedziela. To budzi mój podziw i szacunek.
W takim wypadku dobrze jest mieć takiego Czipa albo Dalego, co to sam się pozywi, jak mu się orzeszków nie da 😉
Oj, jak mi dzisiaj robota nie idzie…. 🙄
Alicjo, święta jeszcze, święta
Krystyno i Stanisławie byliście tam?
http://thefoodhaven.blogspot.com/2010/01/simple-taste-proste-smaki.html
Macie łasuchy… na zakąskę!
Jak dobrze pójdzie, to może rozprawię się dzisiaj ze zdjęciami 🙄
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5456684416603849362
Pyra
Żaba poszła karmić koniki, ja zrobiłam dwie nieduże sałatki kolacyjne, wykorzystując nie zjedzone jajka, sery itp. Tym saposobem w jednej misce są jajka na twardo z pieczarkami, zielonĄ CEBULĄ w majonezie, w drugiej brokuły z rokpolem i migdałami w winegrecie. Tak szczerze móówiąc przydałby się nam jeden albo 2 chłopaków w wieku lat 16-17 w charakterze czyściciela półmisków, półmiseczków, rondli i misek.
Jolinku,
nie byłam tam, ale widzę, że miejsce jest warte odwiedzenia. Zdaje mi się, że ta restauracja mieści się przy głównej ulicy, czyli Świętojańskiej.
Tymczasem pozostałości kaczki zostały podzielone na porcje i zamrożone. Kiedyś przyjdzie na nie ochota.
Nisiu, nie wiem, jak piekłaś tę gęś, ale gęś czy kaczka powinny być pieczone/ moim skromnym zdaniem/ z przykrytej brytfance czy innym odpowiednim naczyniu i dopiero, gdy będą zupełnie miękkie /a trochę to trwa/ odkrywamy je i mocno przypiekamy .Pieczone bez przykrycia będą twarde i suche. Ale dodam, że gęsi nigdy nie piekłam.
Dziś pojechaliśmy na spacer do Gdyni Orłowa. Tylu ludzi jeszcze tam nie widziałam. W Gdyni są w zasadzie trzy miejsca spacerowe – oprócz wspomnianego Orłowa / molo,plaża ,klif orłowski/ jest jeszcze Bulwar Nadmorski i Molo Południowe/ powszechnie acz błędnie zwane Skwerem Kościuszki/. Dziś chyba wszędzie były tłumy,bo pogoda była prawdziwie spacerowa – dość ciepło ze słabym wiatrem. Nawet trochę zagrzmiało, ale na tym się skończyło.
Poczytałam trochę o tym ” Trafiku” i oceny są różne – w większości pozytywne, ale ceny są dość wysokie. A lokal mieści się przy Skwerze Kociuszki, czyli w samym centrum Gdyni.
Witam całe Blogowisko ! Święta u siostrzenicy spędziłam wspaniałe, było mi dobrze jak „w uchu”. 😀 Nagłaskałam się kotów, odrobiłam zaległości w …. gadaniu. 😉 Nawet udało mi się pogadać z córami, jedzenie było pyszne i w tak wielkiej obfitości, że mam jeszcze na cały tydzień jedzenia. 😀
Jak się domyślacie, nie wytrzymałam i oczywiście podczytywałam blog. 😀
Jotko, bardzo mi było smutno, gdy przeczytałam o pożarze, proszę, nie zamartwiaj się, Ty myśl przede wszystkim, żeby wyzdrowieć. Jak mogę się pomartwić za Ciebie – dzieci twierdzą, że to moje ulubione zajęcie.
Alicjo, zdjęcia są fantastyczne, czuję się, jak bym była z Wami na pokładzie.
Pyro, Żabo, ale bym się uśmiała, gdyby się okazało, że Medea wyrośnie na super-łagodną klacz. 😉
Ewo, moja siostrzenica zażyczyła sobie przepisu na nalewkę z pigwy. 😯 I pomyśleć, że przez całe dorosłe życie nie chciała nawet skosztować mocniejszego od wina alkoholu. 🙄 No widzisz jakie cuda wywołuje Twoja super-nalewka ? Oczywiście Jej też odmierzałam kroplomierzem. 😉 Moje dzieci też chcą skosztować. 😆 A ja za te 2 kusztyczki …. dostałam od Niej połowę kawowo-mlecznego „Sheridan’s”.
😆 Wygląda na to, że nadal robię nieprzyzwoicie dobre interesy. 🙄
Krystyno, piekłam tę cholerę pod przykryciem przeszło godzinę, a w końcu to były tylko dwie nogi, nie cały ptak! Potem jeszcze odkryłam na pół godziny. Zły charakter miała, ot co.
👿
Na zdrowie; Jotki, Eski, Ryby, Nisi, męża Aliny i pozostałych Blogowiczów z rodzinami oraz pupilami.
Niech żyje wiosna !!!!!
Ha ha 😉
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5456715437162639554
Zgago, dzięki! Ja sobie jeszcze dzisiaj może coś napiszę, może jutro rano, a potem się wymiksowuję od komputera na dwa tygodnie i jadę do Kołobrzegu. Będę tam o Was myślała ciepło pomiędzy jednym masażem a drugim.
Zapakuję się chyba jutro, bo Szanta jak widzi walizkę, to się załamuje…
🙁
Alicjo, ile nazbierał???
Gęsie nogi najlepiej dodać do cassoulet.
Jutro ma być pogoda na T-shirt, zapowiedzieli w telewizji. Ale najpierw przymrozek w nocy 🙄
Na kolację była szynka z wiadomej świnki, sałata z czosnkiem niedźwiedzim i pisanki. Z resztek poświątecznych został kawałek jagnięcego udźca, ćwierć baby i kilka farbowanych jaj… Krótkie te święta, choć czterodniowe 🙄
Nie wiem, bo zostawiliśmy go tam, a jak spotkaliśmy się za jakieś dwie godziny, z trudem wytaczał się z knajpy…
To chyba wystarczająco uzbierał ? 😉
Na gęsie nogi obraziłam się ciężko i nie będę ich w ogóle nabywać!!! Tylko biusty!
Alicjo, chyba tak, a może nawet zyskał nowych przyjaciół…
Pyra
Dostałam od Żaby w prezencie komplet skrobaczek – gładziczków do opróżniania słoików, rozprowadzania majonezu po sałatkach itp – bardzo przydatne drobiazgi. Żabie dostarcza to Rodzina ze Stanów i ona stale używa. Są różnej wielkości więc jakąś podzielę się z Haneczką. Czytam Ignacego Święcickiego wspomnienia i rozważania, od deski do deski przeczytałam bieżącą „politykę” papierową – LUDzie, ile człek czyta w domu, w którym nie ma telewizji!
Goście od Pana Lulka się zbierają, Dzięki Pawłowi i Ani miał prawdziwe święta. W ogródku zakwitła mirabelka . Wiosna.
Ja jak zwykle szwarc charakter…
Pyro,
zgadzam się z Tobą. Kiedy nie mieliśmy dość długo kanapy i fotela, prawie nie oglądaliśmy telewizji,bo co to za oglądanie z krzesła. Za to czytelnictwo kwitło. Teraz oglądamy już trochę wiecej ,niestety. Ale czytamy prawie codziennie. Teraz czytam Józefa Hena ” Dziennik na nowy wiek”, który dostałam na Gwiazdkę. Mam taki zwyczaj, że każda książka musi swoje odleżeć na półce, no i nadszedł czas na Hena.
Nisiu,
nic nie zrobisz, jak ptak ma za soba dziesiec tysiecy godzin lotu!
Pepegor, myślisz, że ona tak za jednym zamachem, czy na raty? Ta gęś?
Na raty wlasnie, a to moze potrwac cale lata.
Nisiu, to się relaksuj w Kołobrzegu „ile wlezie”. Życzę samych przyjemnych masaży. 😀
Alicjo, znowu kapitalne zdjęcia. Coś mi tylko wyglądasz, na „ostrygowym” zdjęciu, mało radośnie. Czyżby Cię właśnie połaskotała ? 😉 😀
Marku, jak Ty jesteś „szwarc charakter”, to ja jestem święta. 😀
Pozdrowienia dla Pana Lulka. 😀
Pyro, właśnie z powodu takich „śmiesznych” drobiazgów, potrafię spędzić 2 godziny w sklepie z różnościami do kuchni. 😀
I pomyślec, że ja do tej przechery mówiłem Młoda Damo!. Żmiję na własnym łonie…Ja się wytoczyłem?! Najwyżej mogłem wyskoczyc jak trznadelek! Wogóle nie uzbierałem na knajpę. Tam chodzili sami Kanadyjczycy a przy nich Szkoci to rozrzutnicy i utracjusze!!
Cichal, oj, oj, bardzo bym chciała zobaczyć „trznadelka”, jak wyskakuje z knajpki. 😆 😆
http://www.youtube.com/watch?v=fXr2eITpi3Q&NR=1
😀
Cichal, ten jest przystojniejszy, bardziej do Ciebie podobny.
http://www.youtube.com/watch?v=RYuCkuUO0Ng&NR=1
Zgago,
to była chyba pierwsza, którą przełknęłam, dlatego taka mina.
Kapitanie… 😉
Ale aż się prosiło o taki dopisek 🙂
Byli w pelnym nieomal skladzie. Ania, Pawel i juz Jan. Pysznosci byly w tym czesc poszla do zamrazarki. Znowu kilka miesiacy da sie zyc jak baron chociaz jest do zrobienia jeszcze orzechówka. Maly kompostownik pójdzie w tany. Na powitanie Ani zakwitla mirabelka.Reszta tez sie puszcza
Donosi
Pan Lulek
http://www.kartkazpodrozy.eu/?p=1681
Dla tych moze, ktorzy nie nie znaja rozwiazania mojej zagadki.
Zobaczymy, czy sznurek zadziala.
Pyra
Obszczekałyśmy z Żabą nasze rodziny za ostatnie 50 lat, a także pewnego wrednego Jana, co to sąsiaduje z Błotami. Teraz Żaba pójdzie sprawdzić stan noworodka, a Pyra pomyśli o tym, co jutro trzeba załatwić. Jutro wraca panienka Sylwia i Żaba będzie miała oczywiście 250 niecierpiących zwłoki spraw i robót. Ja już nawet nie mam kompleksów – ja mAM INNĄ KOMPLEKSJĘ.
Dobrej nocy i pięknych snów życzę Wam wszystkim. 😀
Tu Żaba Właściwa,
wróciłam ze stajni, przeczytałam blog, a zaległosci miałam, bo Pyra siedzi przy kompie i kopci, to ja się nie zbliżam.
Medea uprzejmie pokazała, że umie sama pić i kamień mi spadł z serca, oczywiście na nogi. Medea ma starszą siostrę Minerwę, a to dlatego, ze ich mamusia Mimoza w dzieciństwie była bardzo mimozowata, więc one tak od uroku.
Pytanie o Chlewiska, czy to jest dwór pp. Tymienieckich? Znaczy, czy to są te Chlewiska. Przed domem niegdyś (40 lat temu) kwitły łany narcyzów i przepiękne bzy.
Spadam spać, jutro owies.
Tego, tam, dobranoc!!!!
Dzień dobry – Pyra wstała, dzień też wstał, trochę niemrawy. Wypiję swoją kawę – pa, do „potem”