Fotograficzna relacja z Długosiodła
Oto kilka fotografii z Długosiodła, które jestem winien blogowej publiczności. Przypomnę tylko, że parę dni temu byliśmy na uroczystościach dożynkowych we wsi w powiecie wyszkowskim, gdzie obejrzeliśmy poplenerową wystawę plastyczną, wyroby rzemieślników z całej okolicy i produkty żywnościowe także z gmin sąsiadujących z Długosiodłem.
A na koniec zrobiliśmy zakupy, w tym piękne kurki i podgrzybki.
W tym roku tyle zdjęć. W przyszłym będzie więcej i smaczniej.
Komentarze
Az sie prosi by te wyroby wedliniarskie i chlebusie poogladac na zblizeniu. Choc moze lepiej nie – do domu kawalek drogi, a ja glodnam nieslychanie.
Pozdrowiatka od zapoznionego we wszystkim zwierzatka
Echidna
Witaj Echidno, wszystkie zdjęcia doszły. Dziękuję. Niektóre (nie wszystkie żeby nie zmęczyć widzów) wrzucę do blogu. A Ty odpoczywaj po urlopie. Ostatnio czytam o ludziach wyczerpanych wypoczynkiem i potrzebujących kuracji.
szwajcarem w majątkach nazywano nadzorującego oborę i przerób mleka. W wielu gospodarstwach były serowarnie, robiono też masło i najmowali się do tego Szwajcarzy jeżdżący za chlebem (jak się do papieskiej gwardii nie załapał 🙂 ), później, już w PGRach nazywano szwajcarem brygadzistę oborowego
Dzien dobry dla wszystkich!
Stara Zabo,
zajrzyj prosze do skrzynki mailowej.
pepegor
Nie chwal Jolinku dnia przed zachodem, ale była ulewa!
-szwajcar przest. odźwierny, portier hotelowy – to za Kopalińskim, czyli też mam rację 😉
O tych serowarach nie wiedziałam, czego to się człowiek na blogu nie dowie 🙄
Idę dospać.
Witaj Zwierzątko! Ja też za około miesiąc z groszem będę wypoczywać po wakacjach 😉
Żabo- ciekawa informacja o tych szwajcarach w oborach
i serwarniach.
A teraz to albo :
– jak w szwajcarskim zegarku
– jak w szwajcarskim banku
…. oraz krowa Milka na alpejskich,szwajcarskich łąkach pasiona,
co z pomocą świstaków robi pyszne czekoladki
Witam,
wczoraj była mowa o tarcie Tatin z przepisu Nemo. dziś wstałam raniutko,obrałam gruszki,wstawiłam do piekarnika i pojechałam rowerem po ciasto francuskie,bo w pobliżu nie ma go. I już tarta upieczona – debiut w pełni udany. Pyszności ,zwłaszcza na ciepło. Muszę wypróbować z kruchym ciastem.
Żaba podaje przepis na konfitury z mirabelek. Ale ja mam i jeszcze będę mieć ciemne renklody. Może macie jakiś dobry pomysł na ich przetworzenie. Robiłam dżem,ale wychodził mi dość rzadki.
Dziś rano byłam też w sklepie mięsnym.Od jakiegoś czasu widuję tam kabanosy z mięsa strusia,dość drogie, bo 38 zł za kilogram. Na razie nie skusiłam się. Na Pomorzu w kilku miejscach hoduje się strusie,więc jakoś ich mięso trzeba spożytkować.
Dzien dobry wszystkim!
Krystyno,
wracam w piatek, 11.09.09 z Gdanska na zachod. Moglbym wiec Cie podrzucic na Zabie Blota, bo mam cos jeszcze do zalatwienia w tej okolicy. Moje „namiary” wyslalem na skrzynke mailowa do Starej Zaby, ale chyba jeszcze nie otwarla.
Jeden moj wpis jest w „poczekalni” bo uzylem stary nick, a dolaczylem nowy adres i znowu jestem na czarnej liscie.
Z pozdrowieniami
pepegor
Jak Wam powiem, jaka była reakcja mojej babci na wiadomość, że wychodzę za „szwajcara” i to niemieckiego 😯 „Gdyby twój ojciec żył, nigdy by do tego nie dopuścił! 👿 ”
Szwajcarzy w dawnych wiekach, jak już przestali walczyć w armiach zaciężnych (sami sobie tego zabronili, by nie walczyć w przeciwnych armiach) wędrowali po świecie za pracą. Znający się na krowach zaciągali się na dojarzy i oborowych, a chętni do munduru zakładali hotelowe liberie…
Do dziś Szwajcarzy są znakomitymi hotelarzami i wielu jest managerami słynnych światowych hoteli. Jeden nawet szefuje hotelowi dla pieniędzy – Joe Ackermann, szef Deutsche Banku 😉 Właśnie skończył 60 lat i Angela Merkel wyprawiła mu urodziny w Urzędzie Kanclerskim 😎
Nemo, no właśnie, jak przestali się zajmować się krowami to wzięli się za banki! To na ogół znacznie lepszy interes 🙂
Nemo- z wychodzeniem za Francuza było mi trochę łatwiej,
ale zanim do tego doszło moja Mama też miewała
zmienne opinie i nastroje,że tak to nazwę delikatnie !
ale ten dzik jakis wychudzony…
jakis malo dziki…
nemo, moj Tata do dzis jeszcze nie przelknal faktu, ze bylam zwiazana z Niemcem, i sie ucieszyl jak sie rozpadlo. Tzn nie zacieszal publicznie, ale i nie pocieszal, ma nadzieje, ze wnuczki beda stuprocentowo polskie 😉 ale moich przyjaciol bardzo lubi.
PS. kto ma projekt do pochwalenia sie lub do przedyskutowania w Europie jest zaproszony do naszej Galerii Projektow http://www.scholar-online.pl/viewpage.php?page_id=83
Danuśka,
myślę, że nikt Cię nie podejrzewał o zamiar poślubienia pewnego uniwersalnego narzędzia zwanego w Polsce „francuzem”, a w Szwajcarii „anglikiem” (Englaender). Moja babcia natomiast skojarzyła kandydata z oborowym z wrażego kraju i beształa moją mamę, po co wysyłała mnie na uniwersytet, skoro teraz oddaje szwabskiemu dojarzowi 😯
Poznawszy bliżej bardzo go polubiła, bo słuchał, nic nie mówił i naprawiał wszystko, co mu wskazała 😉
No tak,bo jest Szwajcar i szwajcar oraz Francuz i francuz 🙂
A z Niemcami to zupełnie inna historia….
A do papieskiej gwardii mógł się załapać tylko Szwajcar – katolik. Protestanci musieli szukać innego zajęcia.
W Sudetach są jeszcze ślady szwajcarskiego osadnictwa, ale tradycja wypasu krów w górach minęła razem z nimi… Czytałam kiedyś historię wędrówki pewnego chłopa z sąsiedniej doliny pod Snieżnik. Z krowami, a jakże.
Szwajcar zajrzał do obory
i do szopy poszedł wnet –
francuz zniknął ,co za pech !
Te narzędzia giną wszędzie,
co to będzie, co to będzie !
A tu krowy doić trzeba,
za naprawy wziąć się nie da.
Sery pięknie dojrzewają
i zapachy rozsiewają.
Dziś kucharce dam spróbować,
a i Francuz chce skosztować.
Na kolację zjadą goście,
mnie koniecznie też zaproście.
Będą kurki i podbrzybki ,
będą zupy oraz rybki.
Karamańczyk może też,
jeśli lubisz z chęcią zjesz.
Kuzyn z Niemiec kotlet woli,
bo po kurkach brzuch go boli.
Wysłałam maila od Krstyny do pepegora i maila od pepegora do Krystyny.
Mam nadzieję, że się dogadają i razem przyjadą.
A widzisz Nemo, babci się też Szwajcar z oborą kojarzył!
Danuśka, Niemiec występuje jako Prusak i prusak 🙂
A Ruskie jako Ruskie i ruskie
Żabo – i co teraz jeszcze o Prusakach i prusakach
mam poematy składać ?
No, nie ! Stanowczo odmawiam !
Ja też myślę, że banki to dużo lepszy interes niż krowy. Niby brzmi tak samo: „pożyczanie pieniędzy na krowy” – z obu stron, ale udzielający wychodzi na tym z reguły lepiej niż biorący, chociaż po sprawiedliwości obie strony powinny wyjść na tym dobrze.
Teraz to prawie każdy rolnik chce wykierować dziecko na bankiera.
Danuśka, Ty się sprężaj i obmyślaj poemat zjazdowy. Mam w papierach rodzinnych coś takiego powstałe w sierpniu 1932 w czasie zjazdu rodzinnego z okazji urodzin mojej prababci (wtedy jeszcze babci). O mojej Mamie stoi tam tak:
„oto idzie dziewczę wdzięczne
co robótki lubi ręczne,
lew w tenisie,
tygrys w żarciu,
nie ma mowy o zparciu…”
Żabo – powiem Ci w tajemnicy,że obmyślam.
Tylko,że to miała być niespodzianka 🙁
Finka też może być finka – wiem, bo mam.
A ja kiedyś miałam szwedkę 😎 😉
No to dorzuce jeszcze Amerykanke na amerykance, Japponke w japonkach, Hiszpanke z hiszpanka, Szwedke w szwedce, Kanadyjke w kanadyjce, Polke tanczaca polke, Bawarke pijaca bawarke, Angielke jedzaca angielke, Afgana palacego Afgana, Mognola … a moze wystarczy? 😉
o widze, ze ladies first, Nemo 14:07 😀
no, niech strace, dorzuce jeszcze Chinczyka grajacego w chinczyka.
a Japonka miala byc przez jedno „p”
PaOlOre, co za political correctness 🙄 Żaden tam Amerykanin na amerykance albo Szwed w …. 😀
Albo finka w Szwedzie 😎
A może Szwed w szwedach 🙂
😀 😀 -:D
ale nie brzmi mi dobrze „Anglik jedzacy angielke”, pal diabli „Szweda w szwedce”, chociaz „Afgan pali afgana (czarnego!)”, a „Kanadyjczyk w kanadyjce” to normalka.
Szwedka w szwedce kuśtykająca o szwedkach
z finką w zębach
i francuzem pod pachą
i do tego w japonkach
… bieży do walki z prusakami 😉
ŻABO, dostałam maila od Ciebie z wiadomością od Pepegora.
PEPEGOR, wysłałam Ci maila do pracy.
Dziękuję.
Na pomoc gna Bretończyk uwielbiający fasolkę…
co to jest angielka? 😉
bagietka
a także szklaneczka do wódki
Zdarzyła mi się rzadka okazja przyczepienia się do PaOLOre i ASzysza – Panowie kochani : angielki się nie jada, z angielki się pije okowitę (dawnej, ciężki kieliszek ze szkła lanego poj ok 80g) ew. w angielkach się pali (kuchnie z krytym paleniskiem) Nie wiem, co było na początku powiedzonka, ale końcówka to „a głupiemu radość” – czyli mnie, Pyrze starszej radość głupców została dana. Okazało się labowiem, że Właścicielka maszyny z internetem została lege artis przez swoją szefową zwolniona z obowiązków organizacji nowego roku szkolnego; ergo – siedzi w domu i ojkupuje! Nie będzie jej dopiero w sobotę i niedzielę i niech wtedy kilka osób będzie na blogu, żeby było z kim pogadać.
1. klacz z rasy koni angielskich pełnej krwi; 2. rodzaj bułki; 3. szklaneczka do wódki; 4. potocznie: partia angielska (rozpoczęcie partii szachów ruchem 1. c4)
Pyro,
obiecanki cacanki… 😉
Jak będzie w weekend padało, to będę
Ja nosiłam kiedyś szwedy.
No a co z Pepikami ?
Stara Zabo zapamietam tego szwajcara na wypadek znajde sie kiedys w jakims dworze. Ja myslalem, ze oni tylko do armii sie zapisywali osciennych za chlebem. Wiadomo goral, chlop mocny choc nie rozgarniety za bardzo. Na zolnierza w sam raz.
które załęgły się pod amerykanką
to dokleić do tych prusaków
Australijczyk na afganie.
Stara Zabo jak sie z prababci robi babcie?
no to jeszcze Węgier jedzący węgierkę … z Włoszką uczesana na włoszkę … 🙂
Wloszka moze jesc wloszczyzne..
Wegier morze pic wegrzyna..
Hej, nie będę już Wam zazdrościć! W moim sklepie pojawiły się wątróbki drobiowe 😎 Nabyłam porcję, będą na kolację, z cebulką, i mizerią 😉
Przyjrzałam się dokładniej fotograficznej relacji z Długosiodła i na obrazku zatytułowanym „warzywa” widzę gablotę z szynkami i inną wędliną oraz pusty stół 🙄
Dzik zaś wygląda na mutanta, te sarnie nóżki 😉
Żeby nie było, że nikt nie obejrzał 🙄
A we Francji, kiedy sie mowi szwajcar ( suisse ), pierwszym skojarzeniem jest dawny straznik w kosciele, pilnujacy wnetrza, no taki dozorca . A wiec byli zatrudniani w kosciolach, poza gwardia papieska.
Sladem nemo, Krystyny, Pyry i pewnie kilku innych, tez skusilam sie na deser z gruszkami. Jest tez inny smaczny wariant tej tarty z francuskiego ciasta, gdzie piecze sie ciasto samo, bez owocow, przez ok. 10 mn ( przykryte warstwa np. fasoli do obciazenia na pergaminie, potem wypelnione owocami i polane kremem ze smietanki i jajka z cukrem, w piekarniku przez pol godziny, temp. 180°. Mozna nastepnie pod grilem 2 mn zeby skaramelizowac .
A Grek udaje Greka bo nie chcac sie przyznac ze to dla niego chinszczyzna…
U mnie też wątróbki drobiowe, bo przychodzi na obiad Al, który będzie wpadał podlewać kwiatki i w ogóle sprawdzać, czy dom stoi. A jak Al przychodzi, muszą być wątróbki drobiowe z cebulką. Nikt tego nie podaje i o ile wiem, nie robi, być może w polskich restauracjach w Toronto albo gdzieś – nie u nas na wsi. No to ja serwuję czasami, tym bardziej, że lubię.
Alino,
ja tak piekę moje owocowe ciasta od lat, ale bez podpiekania ciasta, bo to moim zdaniem niekonieczne.
Tu ciasto z morelami
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/CiastaRozne#5072930979113366098
Nemo, ciasto wyglada przeapetycznie. Tez najczesciej pomijam podpiekanie ale w przypadku niektorych owocow, jest to zalecane w przepisach, na przyklad ciasta z jagodami.
Chłop wyciągał zakupy z bagażnika samochodu – wątróbki i butelka wina (magnum!) wylądowały na asfalcie. Teraz podwórko pachnie jak skrzyżowanie rzezni z winiarnią.
O, rozbiło się… powiada. Samo się nie rozbiło. Już widzę, ile by było gadania, gdyby to mnie się przytrafiło! No ale ja bym prędzej rękę albo nogę sobie złamała, starając się ratować butelkę 😉
A moja tarta wypadła z planu na jutro. Wszystko przez niewiastę zwaną pielęgniarką środowiskową. Ma kobita zlecenie być u Pyry raz na 2 tyg. – zmierzyć poziom glukozy i ciśnienia (nie mam cukrzycy ani nadciśnienia, ale lekarka twierdzi, że zagraża). Nie było babsztyla u mnie od 7 tyg. – raz się źle czuła, raz nie zdążyła w umówionym terminie, a raz się wcale nie odezwała, ale jutro mam wizytę lekarską kontrolną i pewnie przestraszyła się, że nakabluję, więc wczoraj dzwoni i mówi, żeby nie jeść śniadania, bo przyjdzie. Wyrzuciłam Anię z psem na ranny spacer – ja nie mogę, bo pielęgniarka…8-a, 9-ta, ja o suchym pysku (a wstaję o szóstwej). W końcu 9.20 dzwoni, że będzie za pół godziny. Przyszła o 10.00 z pomysłem „Pani jest mądra kobieta. Ja pogadałam w przychodni, dostanie Pani glukometr i niech Pani poprosi dr X o przepisanie pasków do glukometru. Będzie Pani mogła sama badać cukier”. Mówię, że cudeńko przyda się na pewno osobom z cukrzycą, a mnie wystarczy raz na 2 tygodnie. No tak, ale wtedy ona musi tu przyjść. Diabli nadali – śniadanie było późno, obiad późno i tarta spadła z planu. Gdyby ten gadatliwy, a leniwy babsztyl musiał się utrzymywać tylko z wykonanych zabiegów, to by użył, jak ja w dni jej wizyt.
yyc’u niezwykle prosto: trzeba się cofnąć o jedno pokolenie. Jak nie było jeszcze prawnucząt to prababcia była babcią. Możesz to sprawdzić na sobie 🙂
Chyba po lecie. Nieco temu wyjechał Paweł od Oli ze swoją mamą i trzema psami. Na pociechę zostawili mi wiadro (20 litrów) czerwonawych ałyczomirabelek.
Cała nadzieja w Zjeździe.
Potem jeszcze gonienie lisa, reperacja kolana i zima, zima, zima, zima, aż do wiosny
Żadne tam „po lecie”. Ma być piękny wrzesień!
Chłop przyniósł nowe wątróbki i następną butelkę wina.
Okoliczne muchy upijają się tym rozlanym na podwórku. Tyle dobra zmarnować 🙄
A ja dzisiaj przytaszczylam foremke na cistaka madeleins,te ktore podobno uwielbial sam Proust i jutro zamieram sie do dziela!!
Natomiast dozynki,to kojarza mi sie z komuna,a wlasciwie z dozynkami w latach 70-tych, w Koszalinie.Wtedy,to mialam okazje przyjrzec sie calej farsie,zwiazanej z ich organizacja.Wymalowano (od strony ulic) domy na kolorowo,wzdluz trasy,po ktorej mial sie poruszac wielki wodz!!
Od tylca,wszystko bylo po staremu,czyli w stanie oplakanym.Oj czasy to byly durne,ze hej.
😆
dobrywieczór 😐
czy jest tu usprawiedliwienie na przeżywane suchoty?
możne jakieś urodzinki imieninki
chrzcinki u rodzinki,
ślub wesele srebrne gody
złote gody
a później rozwody
inne schody
no dobrze. coś na suchoty
🙄
😉
Ana?
a czy to nie było na wsio biało?
😆
a Prusak to puszcza baki kwasem pruskim a wyemancypowany, dzisiejszy mowi przy tym „bo jako niemiecki intelektualista”… – znam z autopsji jakby komus nie podchodzilo
Stara Zabo ale moja prababcia jest zawsze dla mnie prababcia ile bym sie pokolen nie cofal. Babcia byla babcia nawet jak sie nastepne pokolenie rodzilo. Czy moze ja inaczej licze? Patrzymy jakby z innego konca.
Torlinie
😈
http://wyborcza.pl/1,75248,6969440,Polska_bez_tarczy.html
😛
😆
Migdałowe bąki, no proszę, elegancja Francja w tym Berlinie 😉
U mnie wątróbki z cebulką wzbudziły entuzjazm trzech kotów i mój, Osobisty patrzył nieufnie i tylko cebulkę podżerał 🙄 Do tego popijał tyskie, a ja herbatkę.
Zasadziłam czosnek na zimę i czerwoną cebulę oraz kolejnych 10 kalafiorów. Pochowałam kolejne sałaty zabite przez pędraki 🙁
Ana,jutro proszę o więcej informacji o ciastkach magdalenkach,czyliprzepis na ich wykonanie.Czy chodzi o jakąś specjalną foremkę ?
Witam.
Radość fotografowania, to czuję. Ale proszę popracować nad kompozycją kadru, są na to „kuchenne przepisy”. Pozdrawiam.
Krystyno , jeżeli masz cierpliwość poczekać, to w sobotę podam Ci przepis I tak – fpremki typu muszla pożądane ale i w foremkach do tartaletek wyjdą.
pewnie idzie o proforme 😆
Pyro,poczekam,tym bardziej że dopiero była tarta,już zjedzona,a w sobotę zwyczajowo idziemy na kawę i coś słodkiego do kawiarni. Ale chciałabym znać ten przepis.
Nemo,
dobrze, że pamiętałaś o Klanie Pommodores, za 5 dni opuszczam chałupę, a one trwają w zieleninie, tymczasem na nasiona nadają się naprawdę dojrzałe owoce. Bardzo możliwe, że po miesiącu jeszcze coś tam będzie na krzakach, ale kto to może wiedzieć. Alanowi nie będę zlecać zabezpieczania nasion, wystarczy, jak będzie zabierał co dojrzałe i niech chociaż rozdaje w departamencie miedzy geologów (ekologiczne i w ogóle przecież!).
Idę tę watróbkę przygotować do smażenia, panowie za godzine się zjawią. U mnie Tuborg – zaprawiam się w duńskim, w koncu tam niedługo bedę!
Much na podwórku nie ma, czyli jednak upiły się tym sangiovese, co to się samo rozlało, i poszły w liście spać.
dodam jeszcze Czeszke w czeszkach…
co to są czeszki?
yyc’u, pojmij i się nie upieraj! wierszyki były pisane przez wnuków dla babci. I to był rok 1932. A ja się urodziłam 18 lat później. Siłą rzeczy ich babcia dla mnie jest prababcia.
Alicjo, strata wina jest niewatpliwa ale nie sposob nie usmiechnac sie, kiedy opisujesz to tak zabawnie…
Poniewaz wyjezdzasz juz tuz tuz i moze nie bede mogla sie dopisac wiec juz teraz zycze Wam obojgu jak najlepszych wakacji, niezapomnianych wrazen i ciekawych spotkan.
yyc, Ty tez wkrotce w podrozy, wspanialego urlopu i gastronomicznych niespodzianek.
No wlasnie o tym pisze. ICH babcia bedzie zawsze babcia i nie zmieni sie w prabacie dlatego, ze Ty sie urodzilas. Ale mniejsza o to.. 🙂 Bo i tak jak by babcia miala wasa to by byla strazakiem (wiem wiem, ze dziadkiem..).
Pogoda ladna, slonce, przylecialy kruki nie wiem czy to wrozba jakowa. kajak dzisiaj w planie. Objadam sie zupka kapuscianka zeby kilogramow zgubinych nie znalezc przed odlotem. Jak ja pojem w Kraju. Moze i ten schab z dzika z migdalami. Flaczki z kalmara obowiazkowe w knajpie z lat PRL-u, nic sie nie zmieniajacej (no moze nieco czysciej). Blisko liceum i latalismy tam na flaczki z kalmara. Pozniej tez na piwko czy wodeczke pod rybke. „Kalmar” przetrwal i to nie zmieniony. Zadne erzatze tylko prawdziwa knajpka z PRL-u. Rybki zawsze dobre robili i robia a ceny jak w PRL-u tez czyli obecna zlotowka ma wartosc owczesnej waluty.
😉
yyc_u
nie prościej kupić nowy garnitur.
i precz ze stresem kilogramowym
😆
Prosciej. Ale to nie tylko to. Zatancze i zdycham po dwoch minutach. Teraz jak zgubilem pare kg. i do tego jezdze na rowerku i plywam kajaczkiem codziennie czuje sie znacznie lepiej. Wesele i Zjazd Szkoly bedzie mysle przyjemniejszy. A kilogramy i tak wroca o to sie nie martwie. I to pewnie zanim z Kraju wroce. Teraz zupke sobie zrobilem ale na zasadzie jak dlugo mi bedzie smakowala – a przyprawilem sobie calkiem smacznie i ostro – bede jadl a jak nie bedzie smakowala to ide na normalny obiad (wczoraj i dzis kapuscianka, jutro idziemy do Wlocha). Wymyslilem sobie, ze w ten sposb mniej kalorii lykne przed wylotem. W sumie zreszta az takiego stresu nie ma zwlaszcza jak sie czlowiek nagada 🙂
w takim razie udaje się całkiem spokojnie do spalnicy
a kiedy wyfruwasz na stary kontynent yyc_u?
a dla wszystkich 🙄
w sobote 5 wrzesnia
I juz jestem umowiony z kolezanka i jej chlopakiem na lunch. Moja knajpa do wyboru mowia ale ja i tak nie wiem co wybrac bo nie znam specjalnie w Wa-wi tyle ze slyszalem duzo dobrych knajpek na Foksal jest to moze tam sie udamy i gdzies sie usiadzie. Tak wiec prosto z lotniska zaczyna sie wieklkie zarcie 🙂
Babcią zostaje się w momencie pojawienia wnuka (wnuczki), prababcią – prawnuka itd. To samo z dziadkami 😉 Dla kogo się jest matką, babką, prababką etc. to już inna sprawa.
Arcadiusie!
nie chcę w blogu kulinarnym prowadzić dyskusji polityczno – wojskowych, ale ja nie mam kompleksów. Jeżeli Amerykanom nie pasuje, to ich sprawa, ich baza, ich wyrzutnia (a raczej ich brak 😀 ). Jak będą chcieli, to się zgodzimy. Nie widzę żadnej sprawy.
Zjedzono wątróbki i pochwalono, Al dostal klucze jak co września, ma zbierać pomidory dla wszystkich i siebie przede, oraz bazylię i jakie tam chce tymianki, maliny także zarówno. Nic mu z drogi, przejeżdża obok nas codziennie.
Nie zauważyłam tutaj dyskusji polityczno-wojskowych Torlinie, a kogo to obchodzi, my się tutaj gotujemy i to w zupełności wystarczy.
Idę dojeść resztę wątróbki, już na zimno, i tak też lubię 😉
jej, a mialam isc wczesniej spac… dobre sobie..
mam prosbe: jakby ktos mial znajmomego czy przyjaciela zainteresowanego dziedzina edukacji, to prosze podac dalej:
http://www.scholar-online.pl/articles.php?article_id=51
bede super wdzieczna.
kazdy glos sie liczy 🙂
a teraz padam na lozko. oczy mi sie juz kleja, jutro poczytym, co mnie dzis u Was ominelo, wybaczcie!
Piekny dzien. Na kajaczku prawie 3 godziny. Slonko grzalo solidnie jak w lecie. T minus 8 days to lift off 🙂